zyraafka

Konto zarejstrowane: 05 lipca 2012

Najnowsze posty użytkownika:

Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 02 sierpnia 2012 o 13:50
Jaki ma sens Wasze dociekanie? Klacz nie żyje.
Chcieliście pomóc, dziękuję, jednak nikt z Was nie pomógł. Pomogła fundacja, za co chwała jej. Gdyby nie oni byłabym zupełnie bezsilna.
Tak, wystawiałam konia do dzierżawy z powodu braku pieniędzy na utrzymanie. Była po długiej przerwie w pracy, do tego początki szpatu, dlatego pragnę zauważyć, że było to ogłoszenie o dzierżawę konia DO REKREACJI. Moja sytuacja finansowa była na tyle trudna, że rozważałam oddanie konia.
Włożyłam w Pentę naprawdę dużo pieniędzy i nie błagałam o kasę po jednej wizycie weterynarza, bynajmniej nie.
Klacz od listopada 2011 prawie wcale nie chodziła pod siodłem. To był trudny okres w moim życiu. Miałam wrażenie, że skutki tej kontuzji będą się za nami ciągnąć do końca życia. Można powiedzieć, że miałam rację.
Zmieniałyśmy kilka razy stajnie, w jednej było lepiej, w drugiej gorzej z żywieniem. Raczej nie kupowałam jej paszy ze względu NA OBAWĘ PRZED OCHWATEM.
Uważam, że to już nie jest Wasza sprawa. Cały wątek w tym momencie nie jest istotny. A ja sama nie życzę sobie tego typu komentarzy.
Jestem w żałobie i nie zamierzam się tłumaczyć bandzie najeżdżających i prowokujących mnie ludzi.

Oczywiście nie mówię tu o wszystkich, bo była grupka osób, która od początku do końca miała wobec nas dobre intencje i tym osobom serdecznie dziękuję.

Bardzo proszę o zamknięcie wątku. To dla mnie bolesne.
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 28 lipca 2012 o 11:00
Koń dojechał szczęśliwie do kliniki, do Szczytnik Duchownych. Koń został przejęty przez fundację po konsultacji z lekarzem, który w dniu wczorajszym badał klacz i uznał, że ma ona szanse na wyleczenie i że te szanse znacznie zwiększa umieszczenie konia w klinice.  Lekarze weterynarii zrobią wszystko co możliwe żeby koń mógł wyzdrowieć. Jeżeli się nie uda na dniach zostanie poddana eutanazji. Gdyby nie fundacja, klacz zostałaby uśpiona już dzisiaj. Zrobiłam to co było najlepsze. Zamykam temat.
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 21:31
Koń został przekazany na rzecz fundacji "Pegasus". Dzisiaj w nocy zostanie przewieziona do kliniki. Trzymajmy kciuki 🙂
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 18:01
Prawy tył
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 17:58
Lewy tył
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 17:54
Przepraszam za post pod postem, ale zdjęcia się nie zmieściły. Wiadomo, koń ma cztery nogi, a to kilka ujęć 🙂

Lewy przód.
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 17:49
Prawy przód.
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 17:01
napisz proszę co powiedział wet, co dalej, jakie sa perspektywy?


Koń ma stanąć na własnych nogach, sztucznie podniesiony i utrzymać swój ciężar co najmniej przez 3 minuty, w przeciwnym razie jutro konia trzeba uśpić. Takie postawili mi "ultimatum".
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 16:38
zyraafka  napisz proszę co klacz je w tej chwili i co jadła przed ochwatem ? Jak często jest werkowana, czy była kuta? Kiedy była ostatni raz odrobaczana? To wszystko ma wpływ na kopyta szczególnie kiedy są nieprawidłowo werkowane lub zbyt rzadko, wówczas listewki są osłabione i  w kopytach bardzo łatwo dochodzi do stanów zapalnych , rotacji kości kopytowej , opadnięcia kości kopytowej itp.
Ja sama zajmuje się rehabilitacją kopyt u koni i chętnie bym Ci pomogła niestety w tej chwili nie mam wolnego miejsca. Po za tym aby konia gdziekolwiek wieźć jego stan musi się polepszyć .
Odpowiedz mi proszę na pytania które Ci zadałam a chętnie pomogę i jeśli masz taką możliwość zrób zdjęcia kopyt jak one teraz wyglądają .
Trzymaj się dzielnie  będzie dobrze trzeba w to wierzyć.


Zawsze siano do oporu. I trawa. Krótka, bo konie chodzą po dosyć małej przestrzeni, więc na bieżąco ją przycinają. Jeśli chodzi o paszę treściwą to niewielką ilość wysłodków buraczanych raz dziennie. Suplementy: magnez, msm, krwawnik.
Teraz dostaje tylko siano i suplementy do pyska, dodatkowo elektrolity.
Odrobaczana pastą Telmin w lutym/marcu.
Werkowana przeze mnie, po kursie w "Stokrotce". Nie rzadziej niż co 4 tygodnie. Nie podkuwana.
Zdjęcia kopyt i rtg mogę wysłać na maila. Proszę o podanie adresu.

Dostała dzisiaj kolejny lek przeciwzapalny dożylnie (Vetaflonix). Dodatkowo witaminę C, Combivit. Wet nie podała jej kroplówek ze względu na zły wpływ przy ochwacie (?).
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 13:38
Stan ogólny konia nadzwyczaj dobry. Temperatura podręcznikowa, płuca w porządku, lekkie odwodnienie. Do jutra walczymy. Musimy ją podnieść na nogi 🙁
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 12:24
Teraz czekamy na weterynarza. Ma ocenić stan ogólny konia, podać kroplówki, spróbować postawić na nogi. Jeżeli nie będzie poprawy konia poddamy eutanazji.
Napiszę jeżeli będzie już coś jasne.
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 10:07
O to właśnie chodzi. Obecnie dostaje Equipalazone w saszetkach (15zł/1szt), jest to niesterydowy środek przeciwzapalny.
Musi dostać płyny fizjologiczne, aby wypłukać kwas mlekowy z ogranizmu. Bez wyleczenia mięśniochwatu nie przyjmą jej do kliniki.
Transport do Tomka ode mnie, tj. Jeżewice, woj. kujawsko-pomorskie, wynosi 1200 zł.
Cena leczenia za 1msc - 800 zł. Leczenie ma trwać minimum rok.

Ja mam 17 lat, wszystkie moje odłożone pieniądze już wydałam na wcześniejsze leczenie. Zapożyczamy się gdzie się da, ale to nie wystarcza.
Diagnozował ją wet. Grundwald z Poznania, natomiast zdjęcia rtg robił Stachowiak. Nie ma jeszcze rotacji kości ze względu na brak ruchu konia. Ochwat miał przyczynę prawdopodobnie w przeciążeniach związanych z kulawizną 3-go stopnia lewego przodu (po tym gwoździu), dodatkowo trawa i nie wystrugane kopyta.

Jeśli chodzi o mnie to jestem nadmiernie waleczna. Ze łzami w oczach mówię wszystkim "nie, nie uśpię jej". Ona jest jeszcze taka żywiołowa... Walczy z siatką na siano, zgrzyta zębami. Tylko wstać nie może. Po podniesieniu jej turem, w sobotę, chodziła przez osiem godzin, ale dodatkowo została napakowana masą leków i dostała znieczulenia do nerwów pęcinowych. Kiedy to wszystko przestało działać to znowu się położyła.

Teraz jeszcze ten mięśniochwat. Weterynarze mówią, że to skutek leżenia. Ja przychylam się do tego, że mieśniochwat mógł być jego przyczyną. Ale czy to coś teraz zmienia?

Chcę jeszcze walczyć, próbować. Koń ma już odleżyny, ale nie cierpi. Wiem to, widzę. Wczoraj nas kopała.

Pytajcie o co chcecie, odpowiem na wszystkie pytania. Jestem zdesperowana i nie wiem co mam robić.

rozumiem emocje, ale edytuj posty
Apel o pomoc!!!
autor: zyraafka dnia 27 lipca 2012 o 09:34
Mam na imię Penta, mam zaledwie siedem lat. To niby tak mało, ale już tyle złego spotkało mnie w życiu… Kiedy miałam cztery latka rozcięłam sobie nogę, bardzo. Moja poprzednia właścicielka była zła i  przyjechał Pan Doktor. Chyba można pominąć fakt, że to troszkę moja wina? Uciekliśmy z kolegami, no i tam była taka brzydka siatka, jakoś nie udało mi się jej ominąć. Okazało się, że tą paskudną ranę trzeba szyć… Ech, szkoda gadać. Zresztą, czy to teraz ważne? Stare dzieje…
Teraz jestem już starsza, dojrzalsza. Naprawdę! Ja tylko spokojnie sobie chodziłam, skubałam trawkę, pożerałam tony siana, od czasu do czasu wsadzałam głowę, czy inną część mojego końskiego ciała, niekoniecznie tam gdzie trzeba, skutkowało to zazwyczaj drobnymi otarciami, ale sami rozumiecie – ciekawość. Oj tam, w zeszłym roku zdarzyło mi się zerwać mięśnie, Doktor mówił coś o naderwaniu ścięgna zginacza głębokiego i zerwania mięśnia międzykostnego, robił mi usg, ale przyznam szczerze, że ja tam nic nie widziałam. Pamiętam, że moja Pani wtedy płakała, chyba się o mnie martwiła, ale ja jej nie rozumiem. Trochę mnie bolało, ale bez przesady. Mogłam chodzić… A i dostałam długie wolne  🙂

Nie lubię jak mi się przeszkadza w jedzeniu siana. Wtedy zazwyczaj pokazuję ząbki żeby się ode mnie odczepili, tylko czemu na moją Panią to już nie działa? 🙁 Nigdy nie byłam jakoś nadmiernie towarzyska, zdecydowanie wolę na uboczu obmyślać nowy plan zerwania pastucha, albo oderwania tych głupich belek, w których tkwi tyle gwoździ.
Gwoździe… No właśnie, gwoździe. Nie zgadniecie co mi się przytrafiło… Jeden z takich, nieszczęsnych, wbił mi się w kopytko. W strzałkę. No wiecie, to takie miękkie, pośrodku. No i bolało mnie, wdała się jakaś infekcja, w środku zebrała się ropa, właściwie to wolałam nie stawiać tej nogi na ziemi, bo to tak bardzo bolało. Dostałam zastrzyki, Pani robiła mi opatrunki, ale to i tak bolało. Skakałam sobie na trzech nóżkach, bo przecież nie mogłam ustać w boksie na samą myśl, że ta piękna, zielona trawka się marnuje! Lato nie trwa wiecznie, potem znowu spadnie śnieg i jedz samo siano. To tak jakbyście jedli tylko konserwy!
Tylko, że ta noga… To bolała mnie coraz bardziej, a i pozostałe trzy zaczęły dawać się we znaki… Pomyślałam sobie, że się położę i odpocznę trochę, to było w środę (18.07). No i jak się tak położyłam to już wstać nie mogłam. Trawa dookoła mnie wyjedzona, gorąco, boli… Siły coraz słabsze. Przestraszyłam się, poważnie. Byłam tak daleko od stajni, na końcu pastwiska… Przyjechała do mnie  Pani Weterynarz, podała mi lekarstwa na tą moją nogę, ale ja i tak nie mogłam wstać. Kolejnego dnia eskortowali mnie traktorkiem na takich śmiesznych pasach, na początku to było trochę straszne i te moje odrętwiałe nogi tak się trzęsły, ale potem się już uspokoiłam. Było ze mną dużo ludzi i padał deszczyk. Tak bardzo padał 🙂 Mówiłam Wam już, że lubię deszcz? Tak fajnie obmywa ciałko, a potem jak się wytarzam to jestem w panierce i zmieniam kolor! 🙂 Bo tak normalnie to jestem kasztanką. A jak się wytarzam to już nie.
No tak… No, ale od środy to już trochę czasu minęło… Nawet nie wiecie jak to boli. Tak, teraz boli mnie już nawet leżenie. Mam pozdzieraną skórę, to odleżyny. Ale ja naprawdę nie mogę wstać! Co ja zrobiłam złego, że mi Czterokopytny Boże, sprawiasz taki ból? Było u mnie dwóch weterynarzy. Badali mnie, podawali lekarstwa, zastrzyki. Pani ciągle chodzi i płacze, zaczynam się o nią martwić. Czasami ściska mi głowę tak jakby próbowała mnie udusić ;/ Czy myślicie, że ja umrę? Ja nie chcę umierać! Ja mam tylko siedem lat! Obiecuję, że będę już dobra i grzeczna, tylko nie pozwólcie mi umrzeć. Co ja zrobię sama na tym innym świecie?

Apeluję o pomoc dla mojej klaczki. Diagnoza to ochwat czterech kończyn. A także mięśniochwat. Koń potrzebuje nawadniania kroplówkami i specjalistycznego leczenia kopyt. Nie jestem w stanie pokryć wszystkich kosztów, a nie mogę pozwolić na eutanazję mojej Penty. Za bardzo ją kocham. Co ja zrobię sama na tym świecie?
Kontakt: tel.: 888583805, mail: adrianna.piszcz@vp.pl