Bella04

Konto zarejstrowane: 28 stycznia 2015
Ostatnio online: 29 kwietnia 2024 o 15:14

Najnowsze posty użytkownika:

siodła bezterlicowe
autor: Bella04 dnia 23 marca 2022 o 14:16
Czy jest tu ktos kdo ma barefoot Cheyenne? Kupilam pod to siodlo Barefoot Special Saddle Pad i zastanawiam sie jeszcze nad kupnem Inlay Heavy Duty. Napisalam zapytanie do sklepu, czy mozna te wkladke wlozyc do tego saddle pada, ktory mam (czekam na odpowiedz). Chciala bym sie zapytac czy jest tu ktos kto ma to siodlo, ten czaprak i te wkladki. Wchodzi? Dziala? Sprawdzilo sie?
literatura końska
autor: Bella04 dnia 06 grudnia 2021 o 16:18
Dzien dobry, mam nadzieje, ze to wlasciwy watek. Chciala bym polecic ksiazki (nie wiem, czy wyszlo to po polsku? nie mieszkam w kraju):
- Horse Brain, Human Brain - Janet L. Jones
- cokolwiek od Marka Rashida (tu wiem, ze cos wyszlo po polsku - Z mysla o koniu i Lekcje, ktorych udzielil mi kon - o ile dobrze pamietam)
- Horse Speak - Sharon Wilsie
- Horses in Translation - Sharon Wilsie
W przyszlym roku miala by sie ukazac nastepna ksiazka Sharon Wilsie - Essential Horse Speak.
Tu jest video, ktore przybliza na przykladzie Horse Speak - rozmowa koni w stadzie konikow
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Bella04 dnia 12 listopada 2019 o 15:13
O której godzinie zamykane są Wasze stajnie pensjonatowe? Jeśli w ogóle jest taka godzina wyznaczona. A jeśli nie, to do której najpóźniej wychodzicie ze stajni lub o której właściciel zaczyna trochę marudzić? Bo może to ja jestem jakaś nieobyta, że nie rozumiem zamykania stajni o 19 (w umowie ani słowa).


W stajniach w ktorych bylam, byla taka ustna umowa, ze po 20 godzinie dobrze bylo by juz miec spokoj (stajnie te bywaly czescia dworku czy zabudowan, gdzie mieszkali wlasciciele i nie za bardzo byli za tym, zeby im sie tam ludzie do pozna szwendali). A rano przychodzic powiedzmy po 9 (w jednej stajni wiem, ze sie ktos dogadal na 5 rano, jak upaly byly, ale byl to ewenement). I raczej sie tego dotrzymywalo (oczywiscie, jak wypadly jakies problemy zdrowotne, nie bylo sprawy, zeby zostac dluzej). W jednej stajni uparlam sie, zeby miec to w umowie, ze moge w osrodku przebywac do 20godziny, bo intuicja mnie ostrzegla, ze moga z tym byc problemy - nieee, po co, nie ma problemu. Ale uparlam sie, i w umowie to bylo zawarte. Po roku sie wlascicielom odmienilo, najpierw wyrwali sie z 18 godzina, potem 19 godzina... ale, ze mialam to w umowie (i zachowywalam sie cicho, posprzatane bylo, swiatla pogaszone, wszedzie pozamykane...), to dla mnie zostalo jak bylo.

Pamietam jak bylam w niemieckim Kreuth, w jakiejs olbrzymiej stajni westernowej, fabryka taka... jaki tam byl huk o 22 godzinie, ruch najwiekszy... Nie chciala bym tam konia trzymac...
Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza
autor: Bella04 dnia 12 listopada 2019 o 15:00
unity, użytkowanie konia bez wiedzy właściciela to mi się nie mieści w głowie i nie mogę pojąć po jaką cholerę?


Po jaka cholere - ano, po kase...

Zdarzylo mi sie raz w jednej stajni pojezdzic tak na koniu. Wyniklo to ot tak sobie w trakcie rozmowy, juz w trakcie jazdy. No bo po co ma stac? Zeby bylo "smieszniej" kon byl moim zdaniem kulawy... Ale, nieee - "bo to klusak i one tak chodza"... Oczywisice wlasciciel o niczym nie wiedzial, a pieniazki szly do kieszeni "trenerki". Ech.
siodła bezterlicowe
autor: Bella04 dnia 25 października 2019 o 07:25
"ważę 50kg" - no, ehm, mi sie w ciagu lat z wiekiem stopniowo zrobilo z 55kg... 70kg...

Jak tylko moge wsiadam s podwyzszonych miejsc, hmm, w zasadzie nie pamietam kiedy ostatnio wsiadalam normalnie... ale wiem, ze ludzie mnie o to pytali, i kiedy wczesniej wsiadalam z ziemi to nie bylo problemu. Predzej ten Passier mial tendencje do lekkiego "suwniecia" przy wsiadaniu z ziemi (ale tam mialam popreg z gumami, teraz nie pamietam, czy z jednej, czy z obu stron...)

"mocno obciążałam jedną stronę, żeby się wychylić" - tak samo, tylko w celu przecinania galezi :-) mam noz z pilka, czasami jeszcze sila naciskalam galaz w dol i napieralam na jedna strone, czasami z powodu "galeziatosci" nie moge konia zaparkowac blizej i jestem dosc wychylona, i spoko...
siodła bezterlicowe
autor: Bella04 dnia 24 października 2019 o 15:10
Do tych osob, ktorym siodlo barefoot cheyenne sie ruszylo przy "niestandartowych" konskich ruchach - pytam z ciekawosci - jaki czaprak pod tym mieliscie? I jaki popreg? (np. taki z guma na koncu, albo z guma z obu stron?) - ja mam bez gum.
siodła bezterlicowe
autor: Bella04 dnia 24 października 2019 o 10:21
Neffert – mam barefoota Cheyenne od r. 2013. Doniedawna jezdzone praktycznie codziennie. Najdluzszy czas w nim spedzony - jakies 3godziny, najdluzszy teren 25 km, standartowo 1-1,5g, roznorakie tereny, gory doly i wadoly, rowniez rozne warunki pogodowe typu gradobicie, burza, oberwanie chmury. Skoki max 70cm, bo d. jezdziec ze mnie. Kon – 147cm w klebie, welsh part bred (ojciec welsh cob, matka NN). Dlaczego barefoot? Latwiej bylo jak mialam “dziewczece ksztalty” – Passier Young Winner, 16” i bylo suuuuper, siodlo naprawde warte swojej ceny, z wielkim zalem sprzedalam jako uzywane, bo “wyroslam z niego”, jak nabylam, ehm, bardziej kobiecych ksztaltow (siodlo bylo w dobrym stanie, nie mniej jednak dosc uzywane, i przyznam sie ze nie spodziewalam sie, ze pojdzie az za tyle - w dodatku sprzedawalam go przez sklep jezdziecki, bo nie chcialo mi sie uzerac z ludzmi i poczta). Za te kase (i jeszcze mi zostalo!) kupilam nowke Barefoota Cheyenne – samo siodlo, bez zadnych dodatkow. U nas (w Czechach) nie ma odpowiednich siodel dla zestawu maly okragly kon bez klebu + dorosly jezdziec (no, moze teraz sa, bo przybylo duzo haflingow i cobow, na ktorych jezdza dorosli, ale w czasie kiedy szukalam czegos dla nas – nic). Na poczatku jezdzilam z podogoniem, ale okazalo sie, ze nie trzeba. Na poczatku tez jezdzilam z wstawionym lekiem, potem kablak wyjelam, wypchalam czymstam zeby to trzymalo ksztalt. O tym, ze na poczatku byla totalna rozpacz, ze to siodlo to pomylka i poracha juz pisalam. Pod siodlo uzywalam czapraka Barnsby, ktory od spodu mial material przeciwposlizgowy, taki jak mata antyposlizgowa – niestety po 14 latach uzytkowania wlasnie ta przeciwposlizgowa warstwa, jak by to opisac? – sparciala? poprzecierala sie durch… Teraz kupilam https://www.equiservis.cz/podsedlova-decka-tlumici-antislip-s-cerna-5527cz435/ firma bodajze Equest? Tego samego czapraka, ktorego mialam juz nie udalo mi sie znalezc. Roznica jest taka, ze warstwa przeciwposlizgowa nie jest na calej nawierzchni i jest ciut inna, bardziej “zbabelkowana”. A szkoda, bo ta warstwa dobrze sie utrzymuje, po jezdzie otarlam wilgotna gabka i git. Kobyla jest bardzo ogarnietym i nieplochliwym zwierzakiem, nie mniej jednak jest zwinna jak jaszczurka, i ma hamulce ze wspomaganiem. Kilka razy zdarzyly sie nam ekstremalne przygody (heh, bylo by na dlugo), wiec tu powisialam sobie troche z boku, a tu kilka razy w koncu przegralam z grawitacja, a tu kon rzucil tak brutalnego stopa z konkretnego galopu, ze popikowalam miedzy uszkami jak szybowiec. Siodlo sie nigdy nie przesunelo ani nie zsunelo. Generalnie rowniez doceniam, ze przy standartowych “szopkach hopkach” siodlo potrzyma jezdzca (z tego Passiera bym przy tych roznych sytuacjach “wyplynela”). Szukalam zdjecia jak siodlo wygladalo na koniu jako nowka, ale widocznie nie mam, wiec sprobuje wstawic zdjecie z Huberta z ostatniego weekendu (za kobyla jest ognisko, dlatego jej dymi z czapy, dopiero teraz zauwazylam, BTW kon ma 21 lat). Zdjecie zmniejszylam, mam nadzieje, ze wg wymogow, i ze uda mi sie go wstawic. Nie wiem na ile bedzie to widoczne, ale pomimo uplywu czasu i uzytkowania siodlo wyglada caly czas OK, a przystuly tez sa OK.
siodła bezterlicowe
autor: Bella04 dnia 17 października 2019 o 10:00
"d... ze mnie a nie jeździec i trochę się boję że nie będę umiała się w takim siodle odnaleźć"

Ja za daleko do wypozyczenia - tylko taka moja mala uwaga (ted jestem d... jezdziec) - mam barefoot Cheyenne. Nim go kupilam, pozyczylam sobie ten sam model od znajomej, pojezdzilam w tym 30 min. Przedtem jezdzilam tylko w angielskich siodlach. I sie zalamalam, ze jak w tym mozna jezdzic, nie umialam sie w tym odnalezc. Ale nic innego kobyle nie pasowalo. Dobra, dostosuje sie, jakos sie dotrzemy. Kupilam nowke. No i tu poracha totalna i prawieze zalamanie nerwowe. Siodlo takie puchate, wysoko nad koniem, pomoce? jakie pomoce? pomoce nie przechodza... No tragedia. Ale nie poddalam sie. Po 3dupogodzinach siodlo siadlo. I jest super (kupione w roku 2013, prawie codziennie uzywane do dzis).
Co chce przez to powiedziec:
- 1 dzien, czy 1 proba moze ci nie wystarczyc. Nie zrazaj sie.
- nowe nie uzywane siodlo nim "siadzie" - to chwile potrwa. Nie zrazaj sie.
Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...
autor: Bella04 dnia 16 sierpnia 2019 o 10:13
Vespuria - staralam sie wyslac PW (heh, pierwszy raz) ale albo za duze to bylo, alebo nie wiem, co - jak wyslalam, to powinnam miec w wyslanych wiadomosciach, nie? A tu nic. Wiec wyslalam jeszcze mailem - na razie informacje z tym gdzie jedzialam/mialam konia w pensjonacie. Popatrze jeszcze na to co przyslalas, ale odpowiedz moze mi jakis czas zajac. I tak potem rzeczywistosc moze byc jeszcze inna - zalezy jak sie tu usadowisz, gdzie dom, gdzie praca, to potem mozna jeszcze konkretniej dopasowac, bo z dojazdami (i bez samochodu) to roznie moze byc... mam nadzieje, ze mail dojdzie.

Aha - juz wiem, ze mail zostal odrzucony, nie ma takiego adresu...
Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...
autor: Bella04 dnia 13 sierpnia 2019 o 21:12
Jestem z Pragi. Juz wiesz gdzie bedziesz w Pradze mieszkac? Czego szukasz? Western czy klasyka? 24/7 czy sportowy osrodek? Wybiegi? Tereny?
Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...
autor: Bella04 dnia 06 czerwca 2018 o 09:59
Siedze w Czechach. Niedaleko nas ktos ma... renifery. Przechodzilam s kobyla w reku obok ich wybiegu - pokazuje jej te zwierzaki. Machnela lekcewazaco kopytem - eee, tam, takie sarny. No a potem "sarny" hurtowo podeszly do ogrodzenia, bo chcialy obejrzec to moje male biale konskie cudo. I nagle kobyla doznala olsnienia, ze cos sie nie zgadza i przypomniala sobie, ze ma gdzie tam w rodowodzie araba (nie ma, ale co tam :-) ). Pofukala, oczy wytrzeszczyla, ogon a la ten arab, ktorego w rodowodzie nie ma :-) zrobila kilka kolek wokol mnie...
Inny ktos w poblizu ma... strusie :-) Ale poniewaz maja wybieg zaraz przy dosc ruchliwej drodze, to nie bede ryzykowac i pokazywac, ale wierze, ze kobyla by miala mocno zdziwiona mine i wybaluszone oczka :-)
Z kolei kiedy odkrywalismy nowe tereny i jechalysmy przez jakas pipidowe - nagle slysze - ryk lwa, wielblada, widze kawalek lamy... powialo zapaszkiem jak w Zoo... Okazalo sie, ze tam poza sezonem przebywaja zwierzeta cyrkowe. Samych zwierzat widac nie bylo, moglo byc tez ciekawie.

No i zeby tak bardziej w temacie zagranicznych niecodziennosci - nie wiem czy wiecie, taka ciekawostka - w Czechach prawo zakazuje, zeby sobie czlowiek sam werkowal kopyta, albo trzeba brac oficjalnego kowala, alebo samemu zdobyc odpowiednie uprawnienia, w odpowiedniej instytucji (oczywiscie za odpowiednia kase). Mno, kowali malo, koni duzo, nikt tego i tak nie sprawdza... Kobyle mam na bosaka, sama sobie kopyta robie (absolwowalam kilka seminariow i sekcji kopyt nim to narzadzenie weszlo w zycie, od czasu do czasu zerknal znajomy kowal...).

Aha, i po stajni chodzi luzem pani pawiowa. Wydaje smieszne dzwieki, jak klakson z kreskowki.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Bella04 dnia 13 grudnia 2017 o 09:10
Kilka moich spostrzezen/szopek z roznych stajni/szkolek/pensjonatow nt psow:

- mialam pokazac teren nowej berajterce, a ta nagle w ostatniej chwili oswiadcza, ze ze soba bierze psa. Mowie jej, ze nie zna nowego konia (taki folblutowaty elektryczny charakter, zaden misio, nie wiadomo bylo jak bedzie znosil paletajacego sie wokol nas psa), nie zna terenu, ja nie znam jej umiejetnosci, ani jej psa, jedziemy w miejsce, gdzie lata duzo roznych psow luzem (park). Uparla sie, z tym, ze pies sie jej trzyma, i olewa obce psy. Mowie, ze problemem beda raczej inne psy puszczone luzem. Wlascicielka konia mowi ok, ja mowie, ze jakby byl jakis problem, to mam to w nosie i jade sobie. No, jakos sie upieklo, podczas przejazdzki spotkalysmy akurat same ogarniete sztuki. Ale jak jej pies polecial sie napic do strumienia, ktory ma brzeg z pochylych betonowych paneli, wpadl do wody i nie mogl sie na te rowne sliskie panele wydrapac... No, wkoncu sie wydrapal, ale nieciekawie bylo. Kobieta sie potem dziwila, kiedy oswiadczylam, ze nie bede z nia jedzic w teren - ale przeciez ona jest dobrym jezdzcem i ogarnia konia (to fakt). Owszem, nie mniej jednak ja chce w siodle relaksowac, a nie miec oczy dookola glowy i byc spieta, ze cos sie wydarzy.

- pies idacy z nami w teren i szczekajacy caly czas, im szybciej sie jechalo, tym wiekszy jazgot... no ale pies sie przeciez musi wylatac... mno, tez podziekowalam za wspolne wypady w teren. Lubie podgladac lesnie zwierzaki, i lesna cisze - a tu chala.

- psy permanentnie (pardon) obszczywajace siano, oraz zostawiajace "bomby" gdzie popadnie. W stajni byly psy domowe, wiec zawsze byla pod reka wymowka, ze to ich produkcja. No zesz. Ale fakt, ze duzo ludzi ma tez generalnie problem ze sprzataniem po koniach

- psy kradnace suche pieczywo (bylo w kontejnerach, ale i tak byly w stanie nosem podwazyc wieko)... i zagrzebujace je na ujezdzalni lub lonzowniku... i tak np podczas galopu tu wystrzelila bulka, tam rogalik, albo ciapkata masa...

- psy podjadajace pasze z przygotowanych kublow - "to byl tylko moooment" (stajenna byla oczywiscie bardzo zadowolona jak widziala serie powywracanych wiader, i - zdziwko - to ona musiala wykombinowac jak przygotowac zarcie i gdzie trzymac, zeby sie psy nie dobraly; sie potem ludzie dziwili, ze byla, no powiedzmy, poirytowana)

- wynajem dwoch konskich boxow dla szczeniakow, przyszlych psow przewodnikow, liczba psiakow wahala sie od 8 do 16, wlascicielka przyjezdzala raz dziennie i wypuszczala naraz cala ta wesola zgraje. A na podworku stajni maly paddoczek a na nim kon (bo to "stajnia sportowa", wiec wypuszczamy w pojedynke, wedlug rozpiski, i tylko na godzinke). Mno, pieski chcialy sie tylko bawic i wylatac sie. Fakt, ze konie mialy niezla szkole i potem byle pies ich nie wzruszal. Ale widok miotajacego sie konia, ktory potrzebuje wylatac stres, spowodowany rozhasana banda, ale ktory pomimo tego stara sie nie nadepnac na psa... Dochodzilo do spiec z wlascicielami koni (ale byli i tacy, ktorzy wogole nie mieli pojecia co sie tam rozgrywa!), bo pani od psow co prawda czasami przed wypuszczeniem zamykala konia, ktory stal akurat na paddoku, ale kon byl potem nastany, bo byl na dworze za krotko, alebo inny kon wypadl wogole z kolejki na paddok, bo jechalo sie wg grafiku. Wiec jak pani byla z pieskami ze dwie godzinki w stajni, to dwa konie zostaly w domu... Ale przeciez pani robila to dla niewidomych, wiec dla dobrej sprawy (co z tego ze z tego miala kase).

- pies domowy, wyzel weimarski, witajacy ludzi z tak nieczytelna mimika, ze nie wiadomo bylo, czy tylko zostawi na ubraniu odciski lap (albo podrze ponczochy) czy bedzie lapal zebami, dosc bolesnie. Kurcze, jak przychodze do stajni prosto z pracy, w porzadnym cywilnym ubraniu, i musze pamietac, zeby brac jakas torbe, zeby sie w razie czego oslonic od psa, i miec oczy dookola glowy, bo nigdy nie wiadomo skad wyskoczy... Myslalam, ze sie miedzy nami jakos ulozy, bo bylam w stajni codziennie, ale kiedy po kilku razach wygladalo, ze nie, to raz powiedzialam wlascicielom, ze mi to przeszkadza, bo brudzi i niszczy ubranie, i ze sie boje, bo pies jest nieobliczalny. Nooo, dooobrze (kwasna mina) to my bedziemy zamykac. Ale dosyc to olewali, wiec potem juz niezle rozdarlam jape (bylo duze zdziwko, a nawet szok, bo jestem spokojnym i tolerancyjnym czlowiekiem, a tu taki wybuch) - no ale poskutkowalo od razu i permanentnie, jak tylko pojawialam sie w drzwiach pies byl zamykamy i wypuszczany po moim opuszczeniu osrodka. Po jakims czasie znikl z osrodka, bo kilkakrotnie pogryzl a tu stajenna, tu i tam robotnikow, ktorzy tam robili remont (no zesz), osoby wizytujace, wlascicieli...

- pensjonariusze (matka z corka) przyjezdzajace z... 5 jamnikami. I trzeba bylo pilnowac, ze jak panie pojechaly w teren, a pieski zostaly zamkniete w siodlarni, zeby nie zwiewaly, bo potem dorywaly sie do zarcia dla krow, krolikow, koni, i potem sraly i rzygaly. No rzesz. Jak tu wyjsc z siodlem i utrzymac te chmare za drzwiami... na slowo nie reaguja... przesunac noga? udziabia... no rzesz.

- para pitbulli wlascicielki, ktorych ulubiona adrenalinowa zabawa byl bieg przed tabunem koni, tak tuz tuz przed kopytami (konie przepedzalo sie tabunem z odleglego pastwiska korytarzem, same sie rozchodzily do swoich boksow, no, w wiekszosci)

- w jednej stajni byl fajny domowy wilczur stajennej. Nosil jej przygotowane wiadra z zarciem, odnosil puste :-)

Zeby nie bylo - generalnie nie mam nic przeciwko psom w stajni, ale rozumiem wlascicieli pensjonatow, ktorzy maja restrykcyjne podejscie, i pensjonariuszy, ktorzy sa na nie.
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: Bella04 dnia 15 września 2017 o 08:41
Moze to jest jak z "produktem" Adidas - wiecej paskow, bardziej Adidas? Tu - wiecej paskow, bardziej ulan?
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: Bella04 dnia 20 lipca 2017 o 08:43
🚫  Chcialam komus wyslac zdjecia mailem. Wrzucilam jako zalacznik. Przed wyslaniem jeszcze sprawdzilam - a tu zdziwko, czesc zdjec obrocona (ta czesc ktora byla robiona aparatem pionowo). No i szlag mnie mogl trafic, probowalam tego i owego, wygladalo ok, ale - jak tylko je wsadzilam jako zalacznik - znow, qrka wodna, obrocone. No, zacielam sie i wkoncu sie udalo. Mysle, ze to ogloszenie moze byc ten sam przypadek.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: Bella04 dnia 19 lipca 2017 o 10:49
Ollala - ad stoppery - tez mialam duzy problem i duzo stopperow przerobilam (wszystkie uwieraly albo wypadaly). Az wreszcie znalazlam, i z jakies 15 lat conocnie uzywam te jak na obrazku (mam nadzieje, ze uda mi sie wlozyc). W srodku owiniety w papierek jest taki rozowy platek z wglebieniami (wyglada to troche jak guma do zucia) - odcinasz takie minipatyczki nozyczkami. Z tego jednego srebrnego opakowania sa trzy pary czy cztery pary. Nie wiem jak dlugo uzywam jednej pary - generalnie dopoki ten rozowy kolor nie wyblaknie i masa zrobi sie twardsza. Przed zalozeniem trzeba troche rozgrzac w dloni - po tym ze trzeba rozgrzewac dluzej tez mozna poznac, ze zywotnosc sie konczy. Budzik bez problemu slysze. Mozna je dostac w aptece, ale nie maja w kazdej. Za kazdym razem jak wpadam do Polski to kupuje kilka opakowan :-)
Akwarystyka, czyli Holendry, ryby i rybki
autor: Bella04 dnia 25 kwietnia 2017 o 08:27
Pytanie z serii (chyba) głupich. Jak napełniacie bardzo duże akwaria? Podłączacie jakimś wężem do kranu i lejecie(macie jakiś sprawdzony patent)? I to samo pytanie jeśli chodzi o spuszczenie wody?  👀


Mam 300litrowe akwarium (no, nie jest to bardzo duze akwarium :-) ale po jakims czasie mnie wlewanie wody zaczelo ciut irytowac). Zbiornik usytuowany w jadalni, blisko kuchni. Maz zainstalowal mi weza (trudno mi powiedziec dlugosc - ze 3m?, kuchnia jest na stopniu, czyli ciut wyzej). Szlauch prowadzi spod zlewozmywaka (jest tam miejsce, zeby tam sobie lezal zwiniety). Potrzeba dwoch osob - jedno puszcza/wylacza zawor/wode, drugie trzyma szlauch w akwarium. Jednorazowo podmieniam jakies 60litrow.

Wode spuszczam wezem (takim odsysaczem), i wylewam po kubelkach (pod kwiatki).

Jezeli chodzi o duuuze zbiorniki - to pasjonaci najpierw buduja dom, z odpowiednimi wzmocnieniami i udogodnieniami :-)
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Bella04 dnia 27 lutego 2017 o 08:45

Witam wszystkich
W ostatnim czasie mój koń przy próbie zagalopowania zatrzymuje sie i zaczyna wykopywac JEDNĄ tylną noga w powietrze nie reagując na żadne pomoce. Na lonży czy z ziemi koń nie ma najmniejszych problemow z galopem. Ktos z was spotkał sie może z czyms podobnym? Wie dlaczego tak sie dzieje?



Jezdzilam kiedys mixa walacha kladrub x lipican, juz mial nascie lat, kon szkolkowy, taki niezbyt sympatyczny upierdliwy szczurzacy sie humorzasty profesor. Zawsze na poczatku galopu (na obie nogi) podkopywal. Tylko na poczatku, i tylko pod jezdzcem (kazdym jezdzcem, "bo on tak ma"😉. Ogolnie do galopu sie nie palil. Przypisywalam to swoim nie-umiejetnosciom. Po jakims czasie zaoferowali mi tego konia w dzierzawe. Zaczelam sama czyscic, siodlac (kon byl zawsze podstawiany gotowy, bo tak i juz; a siodlo bylo naprawde dopasowane). No i co sie okazalo? Przy czyszczeniu w okolicach popregu gryzl. Byl zapoprezany! Mial bolesne okolice za popregiem (ale nie bylo widac/czuc opuchlizny, ani nie byl od popregu obtarty). A ze niezbyt byl do galopu chetny, a polecenie trenerki bylo "mocna lydka!" to i wychodzilo tylko w galopie. Poniewaz mialam z koniem wolna reke, przez miesiac pracowalismy w reku, albo spacery, albo lonza. Potem kladlam duzy nacisk na stopniowe dociaganie popregu. I z konia z wk.rwiana mina, jak tylko zobaczyl czlowieka z siodlem, stal sie zwierzak witajacy mnie z uszami doprzodu i pytaniem: a co dzisiaj robimy? Mialam niesamowita ucieche  ze zmiany jaka przeszedl.
Na twoim miejscu sprobowalabym pauzy od siodlania.
Spotkania z dzikimi zwierzętami
autor: Bella04 dnia 03 stycznia 2017 o 15:37
Mysle, ze podczas normalnego spotkania (nie nagonka, nie postrzelony) dzik jezdzca na koniu odbiera jako zwierze i czuje jako zwierze, i nie bedzie odczuwal potrzeby szarzowania.

Predzej bala bym sie losia w okresie rui. Kumpela opowiadala jak ja jeden w puszczy Kampinoskiej pogonil. Naszczescie jechala na ogarnietym po-wyscigowym folblucie. Rowna babka, niejedno przezyla, na koniu i nie tylko, przyznala, ze to bylo po raz pierwszy kiedy sie autentycznie bala. Zaskoczyly ja szybkosc i determinacja szarzujacego zwierza, ktory szedl konkretnym porostem gladko jak strzala.

Sama mialam kilka spotkan z roznymi lesnymi zwierzakami.

Galopowalam sobie drozka przez nozke, juz szarowka byla... I nagle pierdziut - galopuje na druga strone. Kon b. grzecznie zabral mnie ze soba. Hamuje, i pytam kobyly o co biega, bo jest ogarnieta, i nie odstawia takich numerow. Odwracamy sie - a tu dziki sznurkiem tuptuptup przez drozke... Wybuchowa reakcje przypisuje faktu, ze szarowka byla. Za dnia jak spotykalysmy dziki to albo one zmykaly, albo zesmy sobie szli rownolegle na odleglosc np 10-15m, nic sobie z siebie nawzajem nie robiac. Fascynuje mnie jakie cichutkie sa, pomimo calej masy.

Raz o malo co nie staranowala nas sarna. Lezaly dwie w wysokiej trawie/chaszczach. Wyskoczyly w ostatniej chwili. Jedna poleciala jak strzala w bok, druga nie mogla sie zdecydowac, i dawaj zygzakiem (wciaz zblizajac sie do kobyly). Kobyla starala sie zawsze spokojnie zejsc w bok, ustapic, ale akurat tak wychodzilo, ze zawsze w ta strone w ktora kierowala sie sarna. W koncu kobyla machnela na to kopytem i stanela, niech sie sarna zdecyduje. Obylo sie bez kolizji.

Kiedys kobyla stala w miescie, ale blisko park i pola byly. Jezdzilam po pracy, wiec sila rzeczy czesc roku o zmroku, lub po ciemku. Ale dobrze bylo, jasnosc od miasta taka, ze mozna sobie bylo pomykac po galopowym okregu specjalnie do tego celu wytworzonym wokol laki (ciut zarosnietej). Galopujemy, a tu kobyla myszke zrobila i ze cos jej sie w chaszczach nie podoba. I tak za ktoryms razem znowu. Patrze, a tam 4 sarny. Mysle, nici z jezdzenia, bo mi sie kon nie skupia, sarny widac lekko w stresie, a nie chce ich zestresowac zupelnie, bo bliziutko jezdnia z bardzo konkretnym ruchem, w dodatku prowadzaca po luku... jakby sie sploszyly i poszly w tym kierunku to bez szans - i one i kierowcy (nie zdazyli by zareagowac, no bo jak to - sarna w miescie). No, niektore konie maja cow-sense, moja ma okazalo sie sarna-sense. Nie wiem, cholera, jak mnie zrozumiala, ze chce je wypchnac, i wiedziala dokladnie gdzie, ale jak tylko zrozumiala o co chodzi, przejela iniciatywe, zebrala sarny razem i wypchnela do parczku. Mialam ochote w kilku momentach dac jej lydke, zeby juz sie ruszyla, i bardziej i szybciej sarny cisnela won, ale zdalam sie na nia. I dobrze wyszlo, sarny spokojnie opuscily laczke, i poszly w bezpieczne dla nich miejsce a ja moglam z kobyla rzezbic. Niesamowite przezycie. I niesamowite bylo, jak wiedziala ile presji potrzeba, zeby sarny zostaly razem oraz zeby szly w pozadanym kierunku.

Najwieksza zwierzeca panike u kobyly spowodawaly - piranie :-) (sadzac wedlug jej zachowania byly zdecydowanie miesozerne). Przechodzimy ot taki sobie plytkawy strumyczek, piasczyste podloze, wiele razy tedy szlysmy... A tu nagle wybuch. Kobyla zaczyna sie miotac w te i wewte, trudno odgadnac w ktora strone zrobi sus. Nie ponosi doprzodu, nie staje deba, nie bryka, nie kopie, tylko takie dziwne nieskoordynowane skoki na boki. No zesz, o co chodzi? Taaa, lawica ryb wygrzewala sie na sloneczku. I jak konik wszedl w lawice, to ryby ogarnela panika i zaczely smigac w te i wewte. A ze plytko bylo, i w szerszym miejscu to nie odplynely w cholere, tylko sie wciaz miotaly wokol nas tak, ze woda kipiala (dosc konkretne sztuki to byly). Jak w koncu polapalam sie o co chodzi, pchnelam kobyle na drugi brzeg i juz bylo dobrze.
Podróże
autor: Bella04 dnia 08 grudnia 2016 o 12:57
"a jarmark jak? jeden główny czy więcej?"

Staroměstské náměstí - glowny

Oprocz tego: Havelské náměstí na Starém Městě, Václavské náměstí, náměstí Republiky, Tylovo náměstí, náměstí Míru a Výstaviště Holešovice

drewniane domki otwarte sa od 10 do 22, te z zarciem moga byt otwarte nawet do polnocy

otwarte do 30.12.2016, Staromak i Vaclavak (Staroměstské náměstí i Václavské náměstí) do 6.1.2017

na moscie Karola zawsze wala tlumy, okolice Malostranskiej (Malá Strana) to samo, Vaclavak tez... trudno, ladne miasto, taka jest cena

Siedze w Pradze od wieeelu lat, wiec jak ktos cos, to moge sprobowac pomoc :-)
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Bella04 dnia 02 września 2015 o 12:32
W zwiazku z tym popregiem, jezeli sytuacja trwala od dluzszego czasu, dobrym sposobem jest rozbic koniowi stereotyp - siodlasz zawsze w stajni? Wez go na dwor i siodlaj przy uwiazie. Zawsze zapinasz i dociagasz z lewej strony - od teraz tylko z prawej. Bo czasami juz jest dawno po problemie, ale konisko to ma tak zapamietane, ze automatycznie reaguje. Czasami wygladalo to komicznie, jak sie zapomnialam: wredne spojrzenie -> lampka w mozgu, ze juz przeciez nie boli -> normalny look :-)
Kiedys slyszalam tez rade - po dociagnieciu popregu wyciagnac koniowi nogi doprzodu, jakby przeciagnac, zeby sie faldki wyprostowaly.
Nie wiem jaki masz popreg, experymentuj z szerokoscia, wycieciami i plaskoscia (nie wiem jak lepiej to opisac - np. sznurkowiec jest bardziej plaski od skorzanego)

Jeszcze wpadl mi do glowy inny mozliwy problem - siodlanie za blisko lopatki, albo za waskie siodlo w tych okolicach. Siodlo zdaje sie pasuje, step i klus bywaja ok, ale galop, zjezdzanie z gorki, skoki - bywa halo = stawanie deba, brykanie. Czasem naprawde wystarczy kilka cm cofnac siodlo i jest ok, ew. zalozyc podogonie.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Bella04 dnia 02 września 2015 o 09:52
Alicja - jezdzilam kiedys takiego konia. Okazalo sie, ze mial za szybko i za mocno zapinany popreg. Mialam taki uklad z trenerka, ze na jazde dostawalam juz wyczyszczonego i osiodlanego konia - nie musiala czekac az ja to zrobie, szybciej zaczynalysmy jazde i szybciej mogla sobie isc do domu (jezdzilam po pracy, nim dojechalam do stajni, troche czasu zajelo). Po jakims czasie wzielam konia w najem i juz przygotowywalam sobie konia sama. Popreg dopinalam stopniowo, osiodlanego konia najpierw ruszalam z 10 min luzem (niestety taka stajnia, ze konie staly 24g w boksie, max. 1-2g na paddoczku, solo). I problem rozwiazal sie sam. Nie byl typowo zapoprezony, nie bylo zadnych opuchlizn, otarc, czy czegos w tym rodzaju, co by sygnalizowalo, ze problem lezy tam. Trenerka przedtem caly czas twierdzila, ze kon jest "byly szkolkowy" i wredny zgred i tak ma, i trzepnac z bata i ma sie sluchac, i dowalic mu wiecej pracy za kare. No, to nie za bardzo zadzialalo :-(

Biorac pod uwage twoje "juz przy zapinaniu popręgu potrafi skulic uszy i próbuje gryźć" probowala bym kombinowac i szukac problemu zwiazanego z popregiem. Nawet jak dopinasz stopniowo, to zwolnic, dziurka tu, chwile poprowadzic w reku, dziurka tam, chwile poklusowac w reku, nastepna dziurka. Sprobowac pozyczyc od kogos inny popreg. Sprobowac zapinac popreg z drugiej strony. Teraz nie pamietam, czy pisalas jak wsiadasz - sprobowac nie wsiadac przez strzemie, ale z podwyzszonego miejsca, zeby tylko noge przez zad przerzucic, omijajac strzemie.