creepypie

a horse needs direction, not correction.

Konto zarejstrowane: 31 marca 2015
Ostatnio online: 02 października 2023 o 23:26
"a poor craftsman blames his tools; a poor horseman blames his horse."

Najnowsze posty użytkownika:

kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: creepypie dnia 22 grudnia 2016 o 01:21
smartini, dzięki... nieco mnie podbudowuje na duchu, że jest tu kilka trzeźwo myślących osób...
Jestem zmartwiona tak samo o Double R Ranch, bo uważam właścicieli za swoich przyjaciół, tak jak i jestem o brata Walkera, bo zwyczajnie szkoda mi konia bardzo i czuję się powiązana z obydwoma stronami i NAPRAWDĘ mam ochotę POMÓC, a nie się szarpać, bo to do niczego nie prowadzi. Realnie pomóc, szukając odpowiedzi, a nie siejąc pierdoły po forach, tylko dlatego, że mogę. Staram się rozmawiać i próbować znaleźć racjonalne odpowiedzi, ciągle szukam informacji o chorobie, staram się zrozumieć, ale jak się czyta takie rzeczy to aż odrzuca. Pierwsze kilka dni zanim wet do nas przyjechał przechodziłam jak zombie, bo nie chciało mi się ani jeść ani spać ani nic.
Dlatego to nie jest sprawa, do której podejdę lightowo i pozwolę takim głupotom płynąć w sieci bez kontroli. Muchozol, jeśli chcesz tak bardzo się bawić w misjonarza to polecam zrobić coś rzeczywiście pożytecznego ze swoim życiem i zamiast tracić czas tu na forum, to iść do najbliższego schroniska i wyprowadzić psa na spacer.
Kończę ten chyba offtop, wiecie gdzie mnie znaleźć jakby co, a jak ktoś chce wpaść pokręcić głową Walkera dla pewności, to oferuję herbatę w siodlarni, bo zimno.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: creepypie dnia 22 grudnia 2016 o 00:31
A to, że jest zdrowy... cóż zdrowy koń nie przewraca się przy zgięciu głowy do badań (w związku z czym faktycznie RTG wyszło czyste, bo się nie dało zrobić tego w zgięciu) 😁.


Nie mam naprawdę chęci wracać po raz kolejny i kolejny na to forum, ale widzę, że nie mam wyboru. O mnie można mówić co się chce, naprawdę nie robi to na mnie wrażenia, ale konia opluwać bzdurami nie dam.
Nie wiem skąd masz informację, że Walker się przewracał przy zgięciu głowy do badań, ale to jest kompletne kłamstwo. Powtarzam ponownie - badanie kliniczne wyszło czyste, a jeśli nie wiesz co to jest i nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi to pozwól, że wyjaśnię: Walker był wyginany na szyi i w pionie i bocznie, pod takimi kątami, że weterynarz już wtedy patrzył na mnie jak na głupią, bo nadal się upierałam na to RTG, gdzie on twierdził, że niepotrzebne, bo koń robi maślane oczy zamiast się napinać gdziekolwiek. Według weterynarza nie było ono potrzebne, bo gdyby koń miał zwyrodnienia jak jego brat (pokazywałam RTG szyi brata) to absolutnie by nie wygiął szyi na takim luzie. Miał ponadto robione badania ruchowe pod wobblera, typu ciągnięcie za ogon w bok podczas ruchu na przód, aby ocenić koordynację, szybkie, ciasne zwroty na przodzie (przy których ja się zasapałam, a Walker zrobił je z kopytem w zadzie) i krzyżowanie przednich nóg. Wszystko było idealne. Badany miał także ogólny ruch w trzech chodach na lonży.
RTG z początku z założenia mieliśmy robić w przeproście, w rozciągnięciu oraz w zgięciu, na pierwszy ogień poszedł przeprost i od razu po kilku próbach poszliśmy zobaczyć zdjęcie w maszynce - weterynarz jasno mi powiedział "według mnie naprawdę nie ma sensu więcej go naświetlać, wszystko jest czyste". Zdecydowałyśmy w takim razie, że póki co, to nam wystarczy.

Walkera zamierzam monitorować dalej oczywiście, to nie jest tak, że dostałam odpowiedź jakąś chciałam usłyszeć i na tym się skończy, nadal jest ziarno niepewności gdzieś, to chyba zrozumiałe. Wet mi podpowiedział jakie suplementy powinnam profilaktycznie nieco zwiększyć (między innymi był to cynk, miedź, witamina E i wapń). Na dzień dzisiejszy nie mam z nim żadnych problemów.
Za rok i za dwa lata zamierzam powtarzać RTG, również profilaktycznie - i skoro ma być o to ciągle draka, wykonamy je w zgięciu, aby ludzie dali już święty spokój.

[edit] literówka.
Styl western (dawniej kącik)
autor: creepypie dnia 13 grudnia 2016 o 09:38
Dobry dzień. Chciałam tu sprostować kilka rzeczy.

Jestem właścicielką "jakiegośtam Walkera" i nie, Walker nie jest chory. Był badany klinicznie oraz miał robione RTG, które wyszło czyste, nie mam z nim też problemów ruchowych. Zrobiłam badania, bo oczywiście przypadek Juniora mnie wystraszył i zaczęłam "widzieć duchy", to chyba zrozumiałe - Walker jest jego pełnym bratem, ma teraz 2,5 roku.

Jednak już mnie ta sprawa psychicznie męczy szczerze mówiąc, a stawianie tak mocnych zarzutów jest według mnie po prostu nie fair w obecności braku konkretnych dowodów. Utrzymuję kontakt z każdą ze stron, z właścicielką Juniora jak i hodowlą, jako, że sprawa bezpośrednio mnie dotyczy, porównuję i bacznie się przyglądam... i mimo wszystko, racjonalnie myśląć, składając do kupy wszystkie informacje jakie dostałam - myślę, że wina nie leży u ogiera. Zwalenie na niego całej winy byłoby bardzo wygodne, ale jednak przy TYM syndromie, myślę, że tego zrobić nie można.

Wobbler to syndrom. Tak jak zdrowa para ludzi może urodzić dziecko z jakimś syndromem bez wcześniejszych jego śladów w poprzednich pokoleniach, tak samo może się zdarzyć w świecie koni, a samo to, że nie ma badań, które mogłyby potwierdzić czy ojciec/matka jest nosicielem, powinno dać do myślenia, że to nie jest związane z genetyką wyłącznie, a raczej jest zbiorem czynników prowokujących do powstania takiej choroby. Double R Ranch jest w tym momencie jedną z większych hodowli quarterów w Polsce, wydali w świat ponad 30 koni, dla mnie to zupełnie normalne, że czasem zdarzy się osobnik słabszy lub podatny. Dla mnie to nie jest kwestia genetyki danego osobnika, jak po prostu syndrom, który w tej rasie, jak i u anglików, pojawia się dość często, a więc ryzyko generalnie jest z każdym quarterem.

NIEUCZCIWI RE-VOLTOWICZE
autor: creepypie dnia 22 kwietnia 2016 o 11:59
Bardzo zawiedziona zgłaszam Olgę Piskorską, użytkownik "polga00@o2.pl"

W lutym kupiłam od niej siodło Wintec 250 w rzekomo "celującym stanie" oprócz porwanych przystuł. Było to moje pierwsze siodło klasyczne z wymiennymi łękami, dotychczas miałam tylko westówki i nie znając się - nie ruszałam. Siodło kupiłam dla mojego dwulatka, aby za dwa lata miał lekkie, fajne siodło do zajazdki, więc położyłam na boczek i tak miało czekac. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy - pęknięte tybinki, o których nie było mowa w ogłoszeniu i dopiero jak ponownie się przyjrzałam zdjęciom - dostrzegłam je.
Ale no ok, tybinki da się zszyc, więc nie przejęłam się zbytnio.

Problem nastał kiedy moja znajoma, która ma ten sam model, tydzień temu przyjechała mi pomóc wyjąc przystuły, bo chciałam je wymienic z racji ich stanu... podczas rozkręcania siodła okazało się, że nie ma tam w ogóle jakiegokolwiek łęku i ma pękniętą terlicę, a kawałka jej w ogóle nie ma!! Nie ma absolutnie jak przyczepic wymiennego łęku, więc siodło nadaje się generalnie do śmieci, bo nawet jakby się dało, to nie wsiądę na siodło z pękniętą terlicą....
Przesyłam link do ogłoszenia i zdjęc, można zdjęcie zbliżyc mocno, aby było widac:

http://sta.sh/01d5szhhucwu

Zdaję sobie sprawę, że jest już za późno na jakikolwiek zwrot czegokolwiek, dostałam nauczkę, aby takie siodła rozkręcac natychmiast i sprawdzac... 600zł poszło do kosza.
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: creepypie dnia 02 października 2015 o 12:39
aniapa, wbrew moim rozmarzonym, nieco filozoficznym notkom krążącym w internecie - jestem realistą 😀

Wiem ile mam lat, od kiedy pracuję i wiem, że dopiero tak naprawdę zaczynam zdobywac konkretniejszą praktykę z ludźmi, wiem także na ile są przygotowane moje konie, z których jestem osobiście bardzo dumna i szczęśliwa, ale wiem też, że mają limity. Nie mam problemu z poleceniem innej stajni czy innego instruktora, jeśli widzę, że uczeń ma parcie na sport, albo jego umiejętności przewyższają moje i widzę, że moja osoba nic nie wniesie do jego rozwoju jako jeźdźca, albo, że moje konie po prostu mu nie pasują bo chciałby coś więcej. Mogłabym takiego człowieka zatrzymac na siłę, kombinowac jak przyspieszyc wyszkolenie koni na siłę, różnymi chwytami, aby miec klienta i zarobic na jazdach, ale po co? Chcę widziec super pozytywne jeździectwo, które idzie do przodu, a nie stoi w miejscu.

Jesteśmy stajnią rekreacyjną, ale nie jest to nasze główne źródło dochodów, ponadto jesteśmy otoczeni wkoło stajniami sportowymi. Ludzie wiedzą gdzie idą - do nas przychodzą w 90% ludzie, którzy raczej chcą móc przytulic się do konia, pocalowac go w chrapy, czasami wsiasc i pojechac w teren albo powozic tylek na ujezdzalni. Klientów mamy mało, ale wszyscy się znają i już traktujemy się jak mała rodzina, mają swoje ulubione konie, przynoszą marchewki, jest cicho i kameralnie.

Ja jako mały, młody instruktor, który ma możliwosc aktualnie pracy z 4-rema końmi - po prostu korzystam z możliwości praktyki, a jako, że szkółka jest naprawdę mała - mam możliwosc zapewnienia koniom jak najlepsze warunki pracy, bo nie są przeciążone i zwyczajnie chce im się rozmawiac z człowiekiem. Jestem studentką, uczę się, szukam, idę w kierunku jeździectwa, zamierzam budowac kompetencje, zdobywac kwalifikacje.
Rosnę po prostu 🙂
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: creepypie dnia 02 października 2015 o 10:58
Arroch, podzielam zachtyw jaki u ciebie wywołuje Philippe Karl, piruety koni przez niego ułożonych są absolutną poezją i kwintesencją finezji dla mnie 😉 szkoła lekkości - nazwa mówi sama za siebie. Dla mnie jeden z najlepszych obrazów klasyki i wielka doza inspiracji.
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: creepypie dnia 02 października 2015 o 10:26
Julie z ręką na sercu - od pół roku nie miał mi kto robic zdjęc, bo zostałam jedynym pensjonariuszem i 90% czasu leżę plackiem z końmi na padoku całkiem sama. Mam kilka fotek w galerii revolty, jednak wątpię, żeby się nadawały aby ocenic mój poziom, jakkolwiek wymówkowo to brzmi - jednakże w planach mam zrobienie fajnego spotu/vlogu reklamowego stajni z moim udziałem, filmiki dają więcej niż zdjęcia. Posiadam legitymację IRR ze specjalnością jazda konna, natomiast naprawdę ciężko mi stwierdzic na jakim poziomie jeżdżę... jeśli mówimy o klasyce to na poziomie srebrnej odznaki, bo taka była na kursie, jeśli mówimy o westernie to podejrzewam, że także srebrną bym zdała, ale tu nie próbowałam. Jestem młodym instruktorem, mam 22 lata i wszystko przede mną jeszcze. Na pewno nie zamierzam przestawac się kształcic, szukam kursów, chcę w siebie inwestowac. Interesuje mnie także pójście w coaching.

To szkółka typowo rekreacyjna, w ofercie są dwaj instruktorzy: klasyka i western. Ja prowadzę rekreacyjne jazdy westernowe, lonże dla początkujących oraz dosiadowe z pasem. Jest możliwosc zajęc pracy z ziemi zarówno naturalnej jak i klasycznego lonżowania na jednej/dwóch lonżach jeśli ktoś jest zainteresowany. Sama jestem na etapie kryzysu stylowego i ciągle szukam czegoś co mi naprawdę podpasuje + jestem bardzo głodna prawdziwego trenera klasycznego, tylko ciężko znalezc, bo siedząc tyle w westernie - nie znam środowiska klasyków i nie wiem do kogo się zwrócic po taką trenerską pomoc, żeby podpasowała mi pod moje kryteria. Dojeżdżam też do klientów spoza stajni, jeśli mają problemy behawiorystyczne ze swoimi końmi i jeżdżę z nimi do koni, które chcieliby zakupic.

Do dyspozycji jazd westernowych od tego roku mam dwie klacze z czterech: hucuł 5 lat oraz SP lat 3,5, która dopiero zaczyna i w tym sezonie była pod zaawansowanymi jeźdźcami tylko 3 razy, aby sprawdzic czy wszystko działa jak należy.
Obie klacze są bezpieczne do jazdy na każdym rodzaju kiełzna, wędzidłowego czy bezwędzidłowego, jest także możliwosc jazd bez ogłowia, oba konie zatrzymują się od dosiadu z każdego chodu (to był mój szkółkowy priorytet bezpiecznego konia) oraz rozumieją łydkę przesuwającą. Spokojnie można na nich się przygotowac i zdac klasyczną brązową oraz westernową brązową odznakę, jeśli byłoby życzenie zdania srebrnej to jestem pewna, że trochę wspólnej pracy i ją także możnaby zdac.

Jeśli pytasz o osiągnięcia sportowe - nie mam. Poza kilkoma lokalnymi zabawami nie jeżdżę sportowo i mój stan zdrowia na to by tak czy siak nie pozwolił (pęknięty dysk). Wobec tego też zmuszona jestem więcej z końmi pracowac z ziemi jak z siodła - po prostu plecy nie wyrabiają więcej niż godzina w siodle dziennie. Jednakże mimo to staram się by konie były rzetelnie przygotowane - co to znaczy u mnie - konie po 1. muszą byc bezpieczne, nie ma opcji na jakiekolwiek narowy. Po 2 - łatwe w obsłudze, gdyż na jazdę przychodzą głównie dzieci. Są więc codziennie uczulane na delikatny, dziecięcy dotyk, dziecięcą łydkę - muszą byc w miarę możliwości lekkie w prowadzeniu, więc na tym się skupiam gdy na nie wsiadam. Znają komendy głosowe na zmiany chodów, stój oraz cofanie. Bardzo dużą wagę stawiam na rozluźnienie konia w chodach i jego czułosc na moje pomoce. Jeśli chodzi o jazdy westernowe to obie klacze mają opanowane zwroty na przodzie, ustępowanie od łydki łopatką do zewnątrz, zatrzymania, cofania oraz początku chodów bocznych, jeżdżą na luźnej wodzy, ale akceptują kontakt z ręką.
Z ziemi jest ta sama historia, nie ma opcji aby któryś z moich koni kogoś deptał, taranował, miał w zadzie człowieka tylko dlatego, że człowieczek ma lat 10. Wszystkie moje konie odsuwają się od strefy człowieka, jeśli o to poproszone, stoją grzecznie podczas czyszczenia, podają wszystkie nogi, są regularnie odczulane na różne straszaki, cofają się na sugestię, można się do nich bezpiecznie przytulac, co jest szczególnie ważnym atutem dla dzieci 😉

Zaczęłam pracę w tej stajni w maju tego roku, więc bardzo dużo jest do dopracowania i w koniach i w mojej praktyce obcowania z ludźmi, wciąż się uczę, ale jestem bardzo zadowolona z ogólnego wrażenia jazd, bo widzę w nich rekreację jaką chciałabym widziec. Jestem pewna, że z każdym sezonem poziom będzie się podnosił.

Stawiam na fun i pokonywanie lęków ludzi mało obytych z końmi w formie zabawy. Moim głównym celem jest fajna, ciekawa jazda rekreacyjna, która podnosi poziom endorfin i która uczy ludzi miec na uwadze dobro konia. Idealnym dla mnie obrazkiem w głowie jest rekreant, który po jeździe u mnie jest na koniu rozluźniony, uśmiechnięty, spokojny w każdej sytuacji, z delikatną ręką. Dla chętnych organizuję zajęcia dosiadowe również na piłkach, promuję jogę oraz poczucie humoru. Podczas jazd bardzo dużo z ludźmi rozmawiam o zachowaniach koni, wyjaśnianiu dynamiki stada, pokazywaniu jak radzic sobie z problemem gdy hucułek się zagotuje. Koń to oczywiście koń, to, że są bezpieczne nie znaczy, że nie ma sytuacji stresowych W OGÓLE i to właśnie one uczą najwięcej, jeśli się dobrze przekieruje energię i w odpowiednim momencie trafnie doradzi co zrobic i dlaczego. Po prostu uczę widzenia szczegółów, wychwytywania drobnych sygnałów od konia, które mogą zwiastowac późniejszy większy problem.

Swoje prywatne konie mam od 5-ciu lat, mam wyjeżdżone ponad 1000 godzin w siodle w ciągu lat 12. W związku z wypadkiem z kręgosłupem od dwóch lat chodzę na rehabilitacje i powoli wracam do formy. Werkuję swoje konie sama, naturalnie, oraz od stycznia -jeśli wszystko dopisze- zacznę 10-cio miesięczny kurs masażu i fizjoterapii koni u Pauliny Puchały. Zbieram się także na wyjazd do Alexa Jarmuły, Domagały oraz planuję wypad do Akademii Jeździeckiej - tak odnośnie planów na przyszłosc. Zależy mi aby się kształcic. Brakuje mi tylko zasmakowania klasyki.
Kilka razy w roku bywam we Włoszech, także w stajniach westernowych w rejonie Lombardii Sondrio-Tirano.

Cennik ustala właściciel stajni, jest to 15zł oprowadzanka 15min, 30zł lonża 30min, 35zł za indywidualną godzinę jazdy od momentu wejścia na konia.
Bolą mnie palce 😁
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: creepypie dnia 02 października 2015 o 02:30
halo, dokładnie tak. Bezpieczeństwo to absolutny priorytet w obcowaniu ze zwierzęciem ważącym zwykle pół tony. Nie ma opcji rozwoju negatywnych, zagrażających życiu człowieka i konia cech i narowów. Jednocześnie nie ma także opcji w drugą stronę, aby nader szczęśliwy, "pozytywnie nastawiony" koń przybiegł i wskoczył właścicielowi w ramiona. Granice w relacji koń-człowiek są bezwarunkową koniecznością. Bez zasad dobrego wychowania nie ma prawidłowej relacji i późniejszej pracy.

Cytuję moje zdanie, które najpewniej wywołało największe nieporozumienie "obserwując jego zachowania na padoku, za 3-4 lata ukształtuje osobowosc taką jaką chce, niestłamszoną zasadami."

Absolutnie nie miałam tu na myśli brakiem zasad bezpieczeństwa i dobrych manier - chodziło mi o zasady treningu konia pod konkretną dyscyplinę, a konkretniej - chodziło mi o dosc sztywne zasady jezdziectwa naturalnego /w ogóle trochę mnie zaskoczyło, że jestem nazywana naturalsem, ale mniejsza/. Miałam na myśli, że nie chcę szufladkowac swojego konia ze względu na moje zachcianki. Nakładac na niego po kolei zadań pasujących do stylu jazdy jaki ja lubię. Raczej wolałabym poznac go na tyle aby trafic w jego gusta i się do nich potem dostosowac.

To niedorzeczne aby dopuszczac myśl, żeby dorastający koń nie znał zasad dobrego wychowania wśród ludzi, bo to prosta droga do Włoch.
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: creepypie dnia 02 października 2015 o 01:49
maluda w pełni to rozumiem, szanuję i akceptuję, nie mam z tym większych problemów. Problem mam jednak z tym, że dyskusja o mnie była jednostronna - działa się bez mojego wkładu, oraz zawierała nieprawdziwą informację na temat świadka moich metod. Więc poczułam się w obowiązku sprostowania, skomentowania i zaproszenia wszystkich zainteresowanych do stworzenia czegoś fajniejszego, ciekawszego od "po prostu" rzucenia "jakąśtam kontrowersyjną notką" w eter - i już wygląda to lepiej.
😉
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: creepypie dnia 02 października 2015 o 01:07
maluda, jeszcze tylko takie małe sprostowanie, które jednak pozwolę sobie napisac tu, publicznie, bo myślę, że niemądrze z mojej strony zostawic tematu bez osobistego komentarza dostępnego dla wszystkich.
Doceniam wątpliwości oraz martwienie się o mój teraźniejszy oraz przyszły stan zdrowia, jeśli to wychodzi z dobroci serca. Jednakże jeśli twoje zastrzeżenia dotyczące mojego użytkowania koni budzą jakieś sprzeczne, złe emocje, to bardzo proszę aby następnym razem powiedziec mi to w twarz/w wiadomości lub publicznie na moim blogu/na moim facebooku zapytac się/wyrazic zdanie/rozpocząc ciekawą dyskusję gdzie mam szansę zobaczyc i odpowiedziec na twój komentarz, zamiast zaczynac temat na stronach internetowych na których zwyczajnie nie bywam, za moimi plecami (link do tematu dostałam dzięki uprzejmości dobrej duszy z fotobloga, inaczej bym nie wiedziała) 🙂 ja jestem naprawdę otwartą osobą i mnie można powiedziec wszystko bez żadnych złośliwych odzewów z mojej strony, gdyż zawsze mam uzasadnienie swoich działań i każdy komentarz odbieram bardzo pozytywnie, nawet najgorszą krytykę.

Rozumiem, że to jest internet i mój blog jest publiczny, sama wręcz cieszę się gdy ktoś udostępnia moje notki i wyraża swoje zdanie na ich temat - po to prowadzę strony, aby poznawac nowe poglądy i ciekawych ludzi. Jednakże moja praca z końmi i ludźmi wiąże się z jednym, najważniejszym celem - wywołaniem pozytywnego nastawienia w ludziach z jedną z najpiękniejszych pasji na świecie i konstruktywna wymiana poglądów w celu wewnętrznego rozwoju. Jestem pewna, że jesteś osobą, która także niemało lat z końmi spędziła i wierzę, że mogłabyś wiele wniesc w moją aktualną wiedzę, poszerzając ją i skłaniając do coraz to nowych zastanowień, które może by zrodziły nowe inspiracje jeździeckie i nowe notki.
Jednak proszę o to aby złośliwosc schowac do kieszeni, bo zwyczajnie nie jest ona nikomu potrzebna oraz nie wnosi nic do końskiego świata, który już wystarczająco kipi negatywnością i powierzchownym ocenianiem bez poznania tematu dogłębnie. Każdą opinię można wygłosic wyczerpująco, bez zbędnego nacechowania emocjonalnego.

Więcej dystansu i co najważniejsze - więcej rzetelnych FAKTÓW. Jeśli widzisz coś lub kogoś kto cię oburza - zgłąb temat, zapytaj się, skrytykuj TĄ OSOBĘ bezpośrednio, w ten sposób dajesz tej osobie możliwosc do obrony/wyjaśnienia. Nie szukaj poparcia na forach u ludzi, którzy nie mają o mnie pojęcia i którym podajesz jako informację o mnie tylko fragment notki, który uznałaś za kontrowersyjny/oburzający, tylko po to aby zyskac ich przychylnosc i rosnąc w tym ogólnym, nic nie wnoszącym oburzeniu. Jeśli już to podawaj przynajmniej linki, aby ludzie mieli możliwosc zapoznania się z całokształtem.

Przyjedź, zapraszam, zobacz, Poznań to tylko 100km ode mnie, moja stajnia stoi otworem dla każdego, można dokumentowac, można napic się herbaty. Wsiądź na konie, które zajeżdziłam i które są w ofercie koni szkółkowych, popracuj z nimi z ziemi, gwarantuje, że moje konie sprostają twoim zadaniom, czy to zabawy naturalne czy klasyczna praca z ziemi, lonżowanie na jednej lub dwóch lonżach, również z klasycznym zatrzymaniem się bez obracania się w kierunku człowieka (bo ktoś wspominał minusy odangażowywania zadu), zachęcam do sprawdzenia wszystkiego w najmniejszych detalach, chętnie zanotuję wszystkie wyłapane minusy, aby poprawic komfort korzystania z bezpiecznych i luźnych koni. Wejdź na padok ogierów i porozmawiaj z moim prywatnym koniem, Walkerem, którego dobre wychowanie, szacunek, ufnosc i kontaktowosc sprawi, że uśmiech na twarzy masz gwarantowany (mogę się autentycznie zalożyc o stówę 😉 ), poznaj go. Po tym zrozumiesz o czym tak naprawdę piszę w swoich notkach, poznaj także mnie, spytaj mnie o wszystko co chcesz, rozmawiaj ze mną.

Nie ma żadnego problemu. Nie dajesz mi jednak szans zmiany twojego nastawienia, jeśli wypowiadasz się o mnie bez mojej wiedzy.
Samo to, że się przejęłam i że CHCĘ spróbowac zmienic twoje, jak i zdanie innych o mnie powinno świadczyc o tym, że ZALEŻY mi na ludziach, na każdym koniarzu z osobna, bo wierzę, że każdy jest wyjątkową indywidualnością z innym pakietem doświadczeń, który jest potencjalną nauką, wierzę że da się to końskie środowisko zmienic na pozytywniejsze, przyjaźniejsze. Zależy mi zatem również na tobie.

Bardzo dziękuję za czas poświęcony na mnie i wszelkie opinie, to właśnie na nich mi zależy. Jeśli ktokolwiek ma naprawdę poważne zastrzeżenia do mnie - serdecznie zapraszam na priv. Mam czas dla każdego aby obszernie sprostowac, opisac i zargumentowac wszystkie swoje działania 🙂
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: creepypie dnia 01 października 2015 o 19:59
maluda, zapraszam serdecznie do stajni, żeby osobiście sprawdzic stan rzeczy i poznac mnie oraz konie, jestem osobą otwartą na krytykę i każde trafne spostrzeżenia to może byc cenna nauka, więc chętnie z ludźmi rozmawiam 🙂
Młode Konie
autor: creepypie dnia 02 kwietnia 2015 o 20:21
kasiakliczkowska młodziak już od trzech tygodni u mnie 😀 tfu, tfu, zachowuje się lepiej niż stare wyjadacze chleba-rekreanty u nas 🙂 ale myślę, że konie od Agnieszki już tak mają 🙂
Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania
autor: creepypie dnia 01 kwietnia 2015 o 10:30
Mam male pytanko - czy ma ktos sprawdzone, w miare lekkie cwiczenia poprawiajace miesnie plecow, zwlaszcza dolne partie, krzyz...? Mam pekniety dysk, wiec generalnie ostroznie, ale chetnie bym sie dowiedziala czy sa tu osoby z problemami kregoslupa, jezdzacymi konno oraz czy i jakie cwiczenia sobie mykaja w domu  🙂
moim najwiekszym problemem jest awersja do galopu, bo w galopie wlasnie mialam ten wypadek, 3 lata temu i stad dysk. Od tamtej pory dosc zadko jezdzilam, teraz na wiosne moze sie rusze i 1 lub 2 razy w tygodniu wsiade... sek w tym, ze nie moge sie w galopie rozluznic prawidlowo, jest lepiej niz 2 lata temu, ale nadal sie spinam, przez co plecy bola bo sie obijam o siodlo.... jakbym sie rozluznila i odblokowala miednice to bym plynnie ten galop lepiej wysiadywala i pewnie nie zsiadalabym polamana. Dlatego mysle o jakichs cwiczeniach 'z ziemi' dla siebie, zeby nie wejsc na konia zastana po zimie i moze cos, co pomoze mi sie potem rozluznic.... ktos ma jakis pomysl?  👀
Jakie pasze dajecie swoim koniom?
autor: creepypie dnia 31 marca 2015 o 17:08
klapcio89, mój źrebak dostaje granulat SUKCES i póki co to sobie go chwalę, bo koń je chętnie, nawet owies na dole zostawia, ale pasze wyliże zawsze 😀 niestety finansowo stac mnie tylko na 1 worek miesięcznie, więc ogólnie jego dieta wygląda tak:

rano: 200g wysłodków, po moczeniu wychodzi mi nieco ponad 1kg +20g witamin (kiedy mogę to moczę wysłodki nie w wodzie, a w naparze z jakichś ziółek) Do tego planuję kupic i dawac garsc otrębów pszennych.

południe: marchew, buraki, jabłka, co tam znajdę w lodówce, generalnie staram się nie przekroczyc 1,5kg, bo młody więcej i tak nie zjada.

wieczorem: 700g paszy SUKCES sportowy (potrzebowałam dac mniejszą dawkę nie tracąc na przyswajalności, więc zwiększone dawki składników ze sportowego mnie przekonały)+300g gniecionego owsa (na razie, planuję z owsa zrezygnowac), ząbek czosnku w okresach przejściowych jak teraz.

Siano do oporu, rano widzę, że w boksie nie dojadł. Na padoku im rzucam kostkę i starcza na dwa dni, źrebak z kucykiem stoi.
Raz w tygodniu siemię lniane z łyżką miodu.

Myślę, że to dobra pasza, mam wrażenie, że jest wydajna, podoba mi się skład.
No i cena przyciąga. Ale samej bym chyba nie podawała.
Młode Konie
autor: creepypie dnia 31 marca 2015 o 14:38
Dorcysia widziałam już te koniurki też, na facebooku 😀 oba są piękne, nie ukrywam, że często stalkuję sobie wasze zdjęcia, hehe.
Tygrysek to się misiak straszny wydaje  😍
Stajnie Lubuskie
autor: creepypie dnia 31 marca 2015 o 14:31
SULECHÓW (Kruszyna) - 20km od Zielonej Góry, 20km od Świebodzina, 18km do Babimostu - do tych 3-ech miejscowości są co 30min busy.
Ze stajni do przystanku autobusowego - 1km.
Przydomowa stajnia na 9-10 koni, można jeździc, są instruktorzy, jest pensjonat, jest cisza. Fajna cena (jak coś to priv).

zdjęcia:
https://www.facebook.com/StajniaKruszynka?fref=ts

ogłoszenie stajni na re-volcie: http://ogloszenia.re-volta.pl/inne/szczegoly/5195?o
aktualnie jest tam także możliwosc współdzierżawy konia skokowego, jedno z ogłoszeń: http://ogloszenia.re-volta.pl/inne/szczegoly/41494?
a pewnie jakby się dogadac z właścicielem stajni to i swoje by współdzierżawił na miejscu.

Ogólnie ogłaszam, bo jestem tam pensjonariuszem i mi nudno! 😁 Zwykle na stajni jestem sama i gadam do konia - wpadac ludzie, ciepło się robi.
Konie trzeba po zimie odchudzic, bo ciągną brzuchami po ziemi 😜
Klasyk, west czy natural - nikt nie ocenia co się z koniem wyczynia, byleby koniowi krzywda się nie działa 😉
Młode Konie
autor: creepypie dnia 31 marca 2015 o 13:57
aronka, wydaje mi się, że to błotko, bo też za pierwszym razem zawiesiłam na nie oko  😉
Młode Konie
autor: creepypie dnia 31 marca 2015 o 13:43
kasiakliczkowska, miło zobaczyc Sunny'ego! 🙂 Pamiętam jak jeszcze niedawno go przecież głaskałam na ranczo, hihi! Świetny koń, naprawdę, na bank masz sporo radochy z nim 😀

Przyłączam się zatem do wątku z półbratem Sunny'ego - odsadkiem AQH, Walker'em (stajenny już przechrzcił na Johnnie, od whiskey haha), również po Jock'u z DRR 🙂 za kilka dni placek skończy 9 miesięcy. Kłaczy się niemożliwie.