hipcio

Konto zarejstrowane: 01 grudnia 2016

Najnowsze posty użytkownika:

stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: hipcio dnia 01 grudnia 2016 o 16:46
[quote author=_Gaga link=topic=7002.msg2621398#msg2621398 date=1480576000]
hipcio, częściowo sama sobie odpowiedziałaś na pytanie. Ile koń przebywał na pastwisku latem - a ile przebywa aktualnie? Jeśli różnica jest duża, to tu tkwi problem zwierzaka. Założyłabym derkę , wypuściłabym na padok i tyle - część problemów powinna ustąpić.
Ponadto przeanalizowałabym dietę - może jest w niej jednak za dużo energii
I przyzwyczaiłabym konia do hali tak, aby ją lubił. Swoje diabły wypuszczałam na halę luzem aby się przyzwyczajały. W wietrzne i deszczowe dni (hala namiotowa, zatem głośna) dostawały na hali trochę siana - w najgłośniejszym narożniku. I się nauczyły spokoju 🙂

[/quote]


No w lecie wiadomo całe dnie do 21-22 siedział na padoku od rana z przerwą na pracę tylko, teraz do tej godziny nie ma możliwości siedzieć. Tak właśnie w tym upatruje zmiany jego charakterku , ale ostatnio wypuściłam po tych deszczowych dniach i od razu zgubiona podkowa bo podłoże "wsysa" , a on z tych co jak wychodzą to biegają najpierw, brykają i szaleją. Na hale wypuszczałam luzem wcześniej zanim zaczęliśmy jeździć - chociaż moje wypuszczenie wygląda tak że  stoję a koń stoi obok mnie i się nie rusza , odejdę to zaraz podchodzi i stoi , sam z siebie do ruchu nie jest skory 😉 Lonżowaliśmy się też na hali wcześniej jak padało  wiec myślałam że koń jako tako przygotowany do pracy

Dodatkowo te padoki to też nie taka prosta sprawa ostatnio - kilka razy po wypuszczeniu koń przeskakuje i wraca sobie sam do boksu  🤔 zdarzyło się to już kilka razy , ostatnio po 10 minutach wrócił do siebie. Patrzyłam nawet czy jakiś spraw w stadzie swoim tam nie ma - ale wygląda na okey, przyjazne stosunki z innymi końmi. Myślisz że jak ucieka to zaprowadzać znów do skutku?Bo boje się też ze uzna to za rozrywkę i będzie się to powtarzać za każdym razem.  Płot jest wysoki, jest pastuch ale koń sobie nic z tego nie robi i skaczę, a że skoczkiem jest dobrym to żaden problem dla niego.

Zastanawiam się właśnie nad tymi nausznikami wyciszającymi, bo największym problemem jest ten wiatr , czy one naprawdę coś dają czy to tylko taki pic na wodę?
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: hipcio dnia 01 grudnia 2016 o 05:37
Witam wszystkich.

postanowiłam trochę się Was poradzić, może wy dacie mi jakieś nowe pomysły czy tropy. Otóż w maju kupiłam konia - 10 letni wałach użytkowany głównie prywatnie, kiedyś mały epizod w rekreacji. Charakter - cóż jak przyjechał to aniołkiem nie był - ale wiadomo testował nową osobę, nie udało mu się wygrać, puściłam w niepamięć bo koń nauczył się dosyć szybko że przy czyszczeniu się nie wyrywamy, nie kopiemy i nie podgryzamy - teraz stoi grzecznie, daje nogi, ustępuję od nacisku , jedyny czynnik który jest jeszcze w trakcie to na widok jedzenia - jak widzi w pobliżu pudełko z owsem to potrafi czasem pociągnąć i nie patrzeć ale ciągle pracujemy. Generalnie na początku koń bardzo płochliwy - potrafił się przestraszyć piachu spod swoich kopyt albo pudełka, odskakiwanie w bok i piruety. Jednak po 1-2 miesiącach pracy koń mieści się już w normie - możemy przejechać obok kolorowych banerów, jeździć przy dużym wietrze, kilkanaście  m od samochodów wjeżdzających na teren. Zdarza mu się wystraszyć nowych rzeczy , wiadomo ale wszystko mieści się w normie. Koń raczej z tych do pchania, generalnie troszkę leń ( nie licząc skoków - tu się odpala i nakręca, uwielbia skakać ) , zdarzały się małe niesubordynacje typu ja tu nie skręce, albo ciągnięcie w stronę wyjścia ale wszystko po 1-2 nie odpuszczeniu ładnie do korygowania. Przez te pół roku ani razu nie bryknoł, nie posniosł, nie dębował , nic z tych rzeczy. Koń spokojnie chodzi sam na ujeżdzalni. Robiliśmy z trenerem ładne postępy, koń zaczął pracować zebrany, nawet na małych kołach dało radę pracować ( koń duży, sztywny, mało skrętny )

Wszystko było fajnie dopóki nie zaczoł się sezon jesienno-zimowy. Koń strasznie się zmienił. Od miesiąca, dwóch prawie  kiedy nie możemy jeździć na dworze koń stał się straszny. Z ziemi - przy ubieraniu, pielegnacji jest okey, problem zaczoł się już z prowadzeniem na uwiązie - zdarza mu się próbować wyrywać, ostatnio sprowadzając go z padoku urządził mi niezłą serię - dęby , kopanie z zadu, popalone ręce od uwiązu, przepychanka trwała 2-3 minuty, wygrałam, dał się potem odprowadzić spokojnie. Dodam że szedł za koniem jako drugi . Przy wyjściu z hali też jest problem - gdy wychodzi za koniem ( jako drugi albo kolejny ) to zaczyna odskakiwać, brykać, ostatnio jego przednie kopyta już dotknęły mojej kurtki. Utemperowanie - koń dalej szedł spokojnie. Z wejściem na hale nie ma problemu. Na hali pod siodłem jest masakra - koń nie dość że boi się dosłownie wszystkiego . Mamy hale niedużą, namiotową z metalowymi drzwiami. Przy otwieraniu przez kogoś drzwi, przy wiejącym wietrze albo jak usłyszy hałas - od razu się płoszy. Dodatkowo zaczoł płoszyć się specjalnie - wygląda to tak że ponosi na kilka fouli dzikim galopem , potrafi tak zrobić czasami 2-3 razy w ciągu godziny, czasami też bryknie sobie przy tym, zauważyłam też że zaczoł szczurzyć się do innych koni czasami - czego wcześniej nie było, koń mógł na niego wpaść - a on stał i miał to gdzieś. Pracuje też o wiele słabiej ,bo ciągle jest rozproszony , skrętność na hali jest równa 0, szarpie się ze mną od łydki nie chcę iść. Trenerka mówi - przejeździć . Przejeżdzamy ale efektów brak - nie dałam się ani razu wyrzucić z siodła i zawsze po jego brykach czy ponoszeniu dalej kontynuujemy robotę, koła, wolty jak trzeba robimy do skutku. Generalnie nie ma odpuszczane, ale nic to nie daje na każdej jeździe jest to samo od nowa . Co ciekawe wyszłam na ujeżdzalnie w weekend - problemu nie ma , koń chodzi, reaguje na sygnały, grzeczny.

Nie mam pomysłu jak przepracować tę hale. Mija już 2 miesiące i efektów nie ma żadnych, a jeździmy tam 4-5 razy w tygodniu. Nie wiem czemu też koń z ziemi zaczął zachowywać się źle - bo przez ostatnie 7 miesięcy milion razy zaprowadzałam, sprowadzałam z padoku i było okey.  Może wpływ na to ma mniejsza ilość ruchu? W ostatnim czasie rzadziej chodzi na padok bo u nas leje i podłoże się po prostu nie nadaję - konie gubią podkowy , ślisko i tylko pada.

Wszystkie zdrowotne problemy wykluczone - w piątek była pani od fizjo - wszystko okey, wymasowany koń, sprawdzony sprzęt. Kowal też tydzień temu, wyniki dobre. Paszę mamy tą samą