PepeKoń

Konto zarejstrowane: 12 listopada 2017

Najnowsze posty użytkownika:

Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: PepeKoń dnia 27 listopada 2017 o 04:21
[quote author=dead_inside link=topic=46.msg2733606#msg2733606 date=1511646342]
Hej kochani!
Poszukuje kogoś kto stoi w stajni Sabat lub stajni Siekierki. Potrzebuję informacji na temat tych stajni, jaka jest opieka nad końmi atmosfera i jak ogólnie to wygląda 🙂 Planuje się przenieść ze swoim zwierzem i właśnie te dwie stajnie wpadły mi w oko. Chyba że macie coś jeszcze godnego polecenia z dobrym doajzdem komunikacja miejska najlepiej z Ochoty/Mokotowa i cena max 1000/1100zł.
Dziękuję bardzo z góry! 🙂
[/quote]

Na Siekierkach znajomy konik stoi. Z tego co kojarzę, to chyba wolnych boksów tam teraz nie ma, chyba że jakiś angielski, aczkolwiek też nie gwarantuję.
Ogromnym plusem jest brak rekreacji. Organizacja jest niezła, jest grafik hali i lonżownika i faktycznie ludzię się trzymają. Oficjalnie jak wpiszesz sobie trening skokowy, to na hali może być jeden koń, ale to tak naprawdę kwestia dogadania się. Co do samej hali - porządny namiot, nie wieje w tę i we wtę, podłoże zraszane, więc o żadnym kurzu nie ma mowy. Lonżownik jak lonżownik, zadaszony, okrągły. Plac zewnętrzny nawet spory. Ogólnie padoki są mniejsze, ale podzielone pomiędzy boksy, więc na jeden padoczek wychodzą maksymalnie dwa konie. W boksach całkiem czysto. Stajenni nie oszukują przy karmieniu, jak w niektórych stajniach. Powiesz, że koń ma dostawać 9 miarek owsa dziennie, tyle będzie dostawał.
Jak dla mnie największy minus to fakt, że stajnia jest na zadupiu i jesienno-zimowymi wieczorami strach trochę tam chodzić (może tylko dla mnie, ale ja ogólnie drobna kobitka jestem). No i kiepski dojazd autobusem dla mnie, bo jak samochodem jeździłam, to było 15 min, a autobus pochłaniał godzinę 😉

Ale tak to myślę, że stajnia warta polecenia.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: PepeKoń dnia 21 listopada 2017 o 22:22
PepeKoń, jeśli coś wybadasz, to chętnie się dowiem. 🙂


Byłam na SGGW w niedzielę i tak, dalej szukają instruktora. Moja znajoma chce się zwolnić od 2 miesięcy, bo na prowadzenie jazd zwyczajnie nie ma czasu. Były 2 kandydatki, ale 'żadna się nie sprawdziła'.
W sumie to poziom tam jakiś wysoki nie jest, raczej jakieś drągi maksymalnie w większości grup, aczkolwiek jest z tego co kojarzę na pewno jest grupa zaawansowana w środy o 20. Sama chodziłam, dopóki nie nawinęła się fajna dzierżawa 😉

Jakbyś miała jeszcze jakieś pytania, to śmiało na priv, ze 4 lata się na SGGW jeździło 🙂
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: PepeKoń dnia 16 listopada 2017 o 21:11
Na dwa uwiązy nie za bardzo mamy jak się wiązać... Koń stoi w stajni angielskiej, mam do dyspozycji kółeczko przy boksie. W boksie go nie czyszczę, bo albo próbuje mnie ugryźć, albo przycisnąć do ściany. Jak tylko on widzi, że za długo się stoi PRZED boksem, już próbuje capnąć. Wejście równa się walka na spryt pt. kto pierwszy kogo złapie. Praca na lonży też nie wchodzi za bardzo w grę, bo on zwyczajnie pójdzie na człowieka.
Misiek z charakteru jest cholernie uparty, to kolejna sprawa. Nie przeskoczy koperty danej wysokości, ale jak się obniży jeden drąg (co nie ma wpływu na wysokość), to już nie ma żadnego problemu...
Eh, chyba będę musiała jeździć do niego codziennie, bo on jak na razie ma mnie w głębokim poważaniu i zaczyna mnie to wkurzać
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: PepeKoń dnia 12 listopada 2017 o 22:13
Od bardzo niedawna (jakiś miesiąc) pracuję z prawie 8-letnim koniem. Niby nie młody, ale pod siodłem chodzi z 2-3 miesiące max. Jest znaczna poprawa w porównaniu do moich początków z koniskiem, i tak jest znacznie lepiej. Główny problem to jego naprawdę niebezpieczne zachowania w boksie. Jest nieprzewidywalny, jeśli nie będzie się od niego sprytniejszym, nie można mu podpiąć uwiązu (stoi w kantarze).
Innym problemem jest upór w niegalopowaniu w jedną stronę, ale to po prostu trzeba przepracować, I guess.

O jego przeszłości wiem tyle, że 'próbowali go zajeździć, ale nie dali rady' i że jest wzięty gdzieś spod Łodzi. Jako że raczej nikt konia 8 lat nie trzyma tak sobie, więc po prostu podejrzewam jakiś uraz psychiczny.I tak sobie obmyśliłam, że kobył musi mi zaufać. Tylko jak, skoro praktycznie nie można wejść do niego do boksu

Jakiś 'przełom' nastąpił parę dni temu. Zsiadam z niego po rozstępowaniu, on w derce, nikogo poza nami na hali nie ma. Muszę pochować drągi i stojaki, nikt za mnie tego nie zrobi. Więc stawiam go i mówię, żeby poczekał. Idę otworzyć drzwiczki na zaplecze, a łosiu idzie za mną. Chodził za mną przez całą halę, a jak odnosiłam rzeczy i gdzieś tam się oddalił, to wystarczyło, żebym go zawołała, a przybiegał kłusem. Może ten koń mnie w końcu nie nienawidzi?

Ale moje główne pytanie: jak oduczyć go tego nieszczęsnego gryzienia i terroryzowania człowieka w każdy możliwy sposób?
Młode Konie
autor: PepeKoń dnia 12 listopada 2017 o 22:10
To zagadnienie bardziej pasuje do niesubordynacji:

http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,7002.0.html


O, dziękuję bardzo,  przegapiłam jakoś wątek
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: PepeKoń dnia 12 listopada 2017 o 21:04
@SmalecTropikalny jakoś we wrześniu SGGW szukało instruktora, ale nie wiem, czy znaleźli... Planuję wpaść niedługo, mogę wybadać
Młode Konie
autor: PepeKoń dnia 12 listopada 2017 o 20:48
Przepraszam, że nie na temat i się trochę wciskam w  dyskusję, ale sprawa jest dla mnie dosyć pilna, a grupy na fb odpadają (nie za fajne osoby, które post zobaczą), więc no.

Od bardzo niedawna (jakiś miesiąc) pracuję z prawie 8-letnim koniem. Niby nie młody, ale pod siodłem chodzi z 2-3 miesiące max. Jest znaczna poprawa w porównaniu do moich początków z koniskiem, i tak jest znacznie lepiej. Główny problem to jego naprawdę niebezpieczne zachowania w boksie. Jest nieprzewidywalny, jeśli nie będzie się od niego sprytniejszym, nie można mu podpiąć uwiązu (stoi w kantarze). Innym problemem jest upór w niegalopowaniu w jedną stronę, ale to po prostu trzeba przepracować, I guess.
O jego przeszłości wiem tyle, że 'próbowali go zajeździć, ale nie dali rady' i że jest wzięty gdzieś spod Łodzi. Jako że raczej nikt konia 8 lat nie trzyma tak sobie, więc po prostu podejrzewam jakiś uraz psychiczny.
I tak sobie obmyśliłam, że kobył musi mi zaufać. Tylko jak, skoro praktycznie nie można wejść do niego do boksu?
Jakiś 'przełom' nastąpił parę dni temu. Zsiadam z niego po rozstępowaniu, on w derce, nikogo poza nami na hali nie ma. Muszę pochować drągi i stojaki, nikt za mnie tego nie zrobi. Więc stawiam go i mówię, żeby poczekał. Idę otworzyć drzwiczki na zaplecze, a łosiu idzie za mną. Chodził za mną przez całą halę, a jak odnosiłam rzeczy i gdzieś tam się oddalił, to wystarczyło, żebym go zawołała, a przybiegał kłusem. Może ten koń mnie w końcu nie nienawidzi?

Ale moje główne pytanie: jak oduczyć go tego nieszczęsnego gryzienia i terroryzowania człowieka w każdy możliwy sposób?