naturalna pielęgnacja kopyt

Twój ostatni akapit przypomina mi mój problem z palcowaniem w kłusie.
Kon rozluźniony idący luźno, mocno z łopatki całkiem nieźle piętkuje. Koń zablokowany wodzami, zganaszowany, spina się nie tylko fizycznie ale i psychicznie - kłusuje z palca.
Gillian   four letter word
11 lipca 2012 13:36
mój przeciwnie, najlepiej kłusuje od piętki wypięty na lonży, kiedy musi się zaokrąglac i popracowac 🙂
wróciłam właśnie od ochwata i znowu bez fotek 🤬 ale jestem dumna- strzałki się fajnie ogarnęły nawet w tym kopycie z mocno zdeformowanymi chrząstakmi, pazur chyba w końcu udało się okiełznać, ściany wsporowe odpuściły i nie zapierniczają na wyścigi, i co mnie cieszy ogromnie- ściana zrasta gładka 🏇 Koń nadal sztywny na betonie 🙁 ale po ubitej ziemi chodzi fajnie 🙂
Małym problemem jestem jednak ja- zaczynam się sypać 😕, już 3tydzień nie umiem się pozbyć choróbska, no i użądliła mnie pszczoła- noga spuchnięta od wczoraj 😕 ja się chyba starzeję 😵
edit: spotkałyście się z sytuacją żeby rowek środkowy wypełniał się w taki sposób, że zamiast jednej, środkowej dziurki są dwie (jakby ktoś rozpychał piętki strzałką?) Moja młoda ma tak we wszystkich 4kopytach, ostatnio wycięłam te skrzydełka (aż żal, bo to zdrowa strzałka) bo się wciskały między piętki, w rowkach było wilgotno i bałam się o głębszą infekcję (skóra na piętkach pękała) . Obecnie smaruję młodej piętki kremem propolisowym żeby załagodzić podrażnienie....macie jakieś pomysły co dalej robić z takim ufem?? Boję się, że będzie się babrać na rajdzie jak będziemy musiały dłużej w butach pochodzić 🙁
Tunrida a robiłaś mu kiedyś taki przegląd z masażem? Ja robiłam kilka razy i po każdym takim przeglądzie koń się zmieniał niesamowicie. Trochę to zaniedbałam...

Kiedyś była taka sytuacja, że ledwo chodził. Masakra. Sztywno, z niewielką kulawizną, nie wiadomo które kopyto do tego. Zawyłam o pomoc do vet Kasi Żukiewicz. Kulawizny swoją wizytą nie wyprowadziła, ale postawiła konia na nogi niesamowicie. A kulawiznę wyleczyliśmy jednym zastrzykiem z kwasu hialuronowego. Z perspektywy czasu (i z ilości wyczytanych rewelacji na temat kwasu), zastanawiam się, czy nie wystarczyło dołożyć jeszcze jeden masaż z akupunkturą, konia odstawić na miesiąc tylko na spacery i problem sam by zniknął, bez zastrzyku. Bo robiliśmy wtedy kompleksowe badania, rtg, konsylium wetów się zebrało. I w sumie jednoznacznie nie stwierdzili niczego. Do dziś nie wiem co tam się działo i do dziś nie wraca nic na tą nogę. A w ogóle wtedy zaczęłam werkować sama i od tamtej pory żadnej kulawizny nie było 😉

I wiem, że ze mnie kiepski strugacz i może ktoś wyprowadziłby te kopyta szybciej i lepiej niż ja, ale jednak, problemy z nogami zniknęły dzięki mnie 😉
Nigdy nie robiłam, musiałabym ściągać kogoś z innych okolic tylko dla siebie.
Uważam, że nigdy nie miałam aż takich objawów u konia, które by świadczyły o tym, że taką osobę ściągnąć trzeba koniecznie.
Ja teraz też nie mam objawów. Koń chodzi fajnie, coraz lepiej, praca jakoś tam postępuje. Nie kuleje, nic mu się nie dzieje. Ale pamiętam efekty masażu właśnie w momentach kiedy nic się nie działo (swego czasu regularnie robiłam przegląd). I efekty były bardzo fajne.

Dlatego teraz rozmyślam nad tym. Bo może coś jest, jakieś napięcie gdzieś, o którym nie wiem a zlikwidowanie go dużo zmieni.
wygrzebałam fotki piętek Mgiełki:,
po deszczu skóra na piętkach odmaka i pęka. Nic nie gnije, wygląda to raczej na grzybicę stóp 🙁 skóra wkoło rowka się leciutko łuszczy 🙁 Na tych zdjęciach płatki są przycięte
dea   primum non nocere
11 lipca 2012 16:19
Ja nie mówię, żeby je przycinać i wycinać do zera wszystkie. Po prostu się zafascynowałam. Akurat w przypadku niektórych tych koni, o których wspominam, idealnie widać co i jak przycinać i jak deformują kopyto samą swoją obecnością.


To nie do Ciebie było, tylko wypowiedzi kasik troszeczkę chcę "zbalansować" 😉

kasik - też się nie obrażaj, chciałabym tylko, żeby nie wyszło tutaj, że najlepiej jest bez ścian wsporowych - czasem one jednak potrzebne są i gdyby to było takie proste, to doświadczeni ludzie na grupie pisaliby bardziej kategorycznie o nich. A tak nie jest - zawsze tasiemcowe dyskusje z przykładami w obie strony. Kojarzę przypadki, że "ze ścianami wsporowymi lepiej niż bez". Ja sama też ostatnio raczej bardziej podcinam wspory niż zostawiam, ale cały czas "jestem na nasłuchu" czy kopyto za bardzo się nie broni. Idealnie jak po 3, max 4 struganiach z mocniejszym podcięciem wspory przestają tak szybko odbijać i się stabilizują, wtedy to sygnał że trafiliśmy dobrą ścieżkę (orangebay - jeśli jest tak jak mówisz, że odpadają ruszone kopystką, to akurat wątpliwości nie ma, można spokojnie je wyciąć - albo nie, same odpadną - problem jest jak są "mocne"😉. Jeśli tak się nie dzieje, jesli kopyto walczy, to moze warto zostawić odrobinkę więcej i zobaczyć jaka będzie reakcja. U mnie bez zostawienia dłuższych ścian wsporowych nie widzę "podniesienia" piętek w zadach rudej. Wyglądało to paskudnie, ale zadziałało. Teraz już "wydłubałam" te dłuższe wspory (zresztą zaczęły w pewnym momencie same dosłownie odgniwać - to dopiero wyglądało paskudnie, ale koń chodził lepiej...) i powoli się kopyto cywilizuje, już na innym poziomie. Udało mi się też zwalczyć efekt uboczny jakim były brzydkie flary na przedkątnych.
Potwierdzam.
Po tym jak Dea jakiś czas temu pisała o hodowaniu ścian wsporowych wyższych niż poziom podeszwy i o obserwacji jak podeszwa "napełza" od tych ścian wsporowych i jak podwyższa się podeszwa w kącie wsporowym i cały kat wsporowy- zrobiłam to samo w zadach. Bo tak samo jak Dea, obniżając katy do wysokości podeszwy, doszłam do za niskich katów wsporowych.

Cięzko było trzymac przerosniete ściany w katach wsporowych, ale DAŁO EFEKT. Dokładnie tak samo, jak Dea pisze podniosła mi się podeszwa w katach wsporowych.

Teraz zastanawiam się, czy tak samo nie zadziałoby się w przodach. A zastanawiam się po tym, jak jednak kowal mnie zjechał za zbyt niskie katy wsporowe w przodach. Sprawdzałam też te linie i kąty którymi sugeruje się Strasser i widze, że wypadałoby troszkę jednak je zmienić.
Chyba przody też spróbuję potraktować w podobny sposób i zobaczę czy jest taki sam efekt.
Alem to dopiero w sierpniu.
tunrida Tak dla jasności obrazu , to czy te ściany wsp. kładły się na podeszwę ? Czy rosły pod przyzwoitym kątem w dół ?
Też mi się marzą u Lira zady ze stojącymi i solidniejszymi kątami , ale ciężko z tym , bo on zapyla z piętki tyłami Tak mocno , że kątów to ja czasem muszę szukać i dopiero jak zrobię łuczki to je wyraźnie widać . Czasem mam wyrzuty sumienia jak łażę z nim po asfalcie  , bo mam wrażenie , że zjedziemy je do zera . Idealnie by było , żeby przody poszły na asfalt a zady zostały w stajni  😉 .
Nigdy w zadach nie przycinałam ścian do poziomu podeszwy , tzn. przy kątach i przedkątnych . Tam zawsze brakuje . I czy nie jest tak , że dopóki on tak chodzi to niewiele mogę zrobić ? Bo to głównie jakość ruchu warunkuje narastanie kopyta .... Głośno myślę ....  A Lady-mamuśka ma niemal identyczne zady ....
kasik , współczuję ukąszenia . Domyślam się co przeżywasz , bo mnie dziś te wstrętne jusznice tak pogryzły jak nigdy ? I też puchnę  😤 .
Jeśli ktoś musi strugać konie na dworze , to ma przerąbane...
NIE- nie kładły się. Rosły jak należy,.
Tyle, że kiedy je się obniżało do wysokości podeszwy to kąty wsporowe były strasznie niskie. Nie zostawiłabym kładących się ścian wsporowych na podeszwie.
Mój też ostro zapyla tyłami od piętki i bardzo mnie to cieszy. I też ściera sobie te kąty wsporowe. od pewnego czasu w ogóle ich prawie nie tykam tarnikiem- czasami przelecę ze dwa razy dla wyrównania.
I odkąd nie przycinam ścian wsporowych, tylko zostawiam je wystajace jako nazwijmy to..bieżnik w oponie ( tak kiedyś były porównywane, zwłaszcza kiedy koniom rosły takie na błocie) to zauważyłam, że podeszwa w tych miejscach się niejako podnosi do góry i mam ją wyżej w samym kącie wsporowym.
I zmienił się ksztalt kopyta patrząc z boku i zmieniły się kąty ( według Straseer) w tym kopycie na lepsze.
Rozumiem  :kwiatek:
Tak myślałam . U nas niestety ściany chcą się kłaść  😤
A nie dasz rady wyciąć tego fragmentu który się kładzie na podeszwie, a zostawić nieco wyżej samej końcówki ściany wsporowej- tej przy kącie wsporowym?
Hmm , muszę zajrzeć w kopyta jutro , ale jeśli kładzie się od samego kąta (?) to może być trudno  🤔wirek:
tyle razy patrzyłam na te ściany , a teraz muszę je na nowo przeanalizować ! To dobrze !
Dea- jak na razie 100% moich podopiecznych lepiej działa ze ścianami wsporowymi trzymanymi krótko. Nie neguję tego, że mogę trafić na przypadek, który zmusi mnie do zmiany ... ale metoda mi się na razie sprawdza (żeby nie było- przycinałam kiedyś wspory delikatniej i się nie sprawdziło) więc tego się będę trzymać i nie zamierzam się obrażać, bo ktoś ma inne doświadczenia/obserwacje. Prawda jest taka, że każdy koń jest inny, ma inne kopyta, inne warunki bytowe i wymaga indywidualnego podejścia...
Ale dyskusję wywołałam, coś ożywiam ten wątek ostatnio 😉

A propos zadów, pamiętałam jak dea ostrzegała przed nadmiernym obniżaniem zadów. A ja już wtedy byłam na etapie, robię przody jak najczęściej i robię zady jak najrzadziej. I po prostu mało o nie dbam, ale są całkiem w porządku moim zdaniem. I robię średni porządek ze ścianami wsporowymi w zadach, przyznaję się, olewam je trochę 😉 Są troszeczkę chyba rozlane na podeszwie, ale z drugiej strony nie mam żadnych flar, piętki są niskie, kąty niepołożone...

Co kopyto to przypadek, hmmm?

To nie do Ciebie było, tylko wypowiedzi kasik troszeczkę chcę "zbalansować" wink

Ehhh, bo ja przywykłam do napaści na forum 😉
ja zadów nigdy nie obniżałam, bo mam je za niskie ❗ Zostawiając ściany wsporowe miałam krwiaki pod spodem więc zaczęłam je mocno przycinać, dodatkowo zakładam w tereny buty i fajnie to działa 😉 Muszę popstrykać fotki, że tak też można i działa....
dea   primum non nocere
12 lipca 2012 12:20
Jak się wspory kładą, to oczywiście nie ma sensu ich hodować, bo to się nie uda. Położona ściana uciska podeszwę, robią się krwiaki - jak kasik pisze  :kwiatek: - i podeszwa nie rośnie, jest jej mniej. Wtedy lepiej podciąć wspory, odsłonić podeszwę i... zrobić mustang roll na kopycie dokoła. Bo dlaczego nie wolno robić mustang rolla z tyłu kopyta? Żeby się kopyto nie zawężyło. A jak jest rozczłapane, to je zawężać chcemy właśnie. Z leżącą wsporą oczywiscie się kopyto nie pozbiera, bo wspora będzie "wypychać" kąt wsporowy na zewnątrz.
U moich też zrobiłam porządki ze wsporami i martwą podeszwą ostatnio. Dwa strugania takie bardziej "czyszczące" i teraz znowu tylko przejeżdżam drucianą szczota i do tego poziomu obniżam ściany (puszki i wsporowe) - i znowu działa. Przez jakiś czas nie działało, popsuł się ruch i postawa u moich bydląt (podsiebnie stanęły, zniknął ruch z piętki - kopyta się dusiły nadmiarem martwego materiału, który nie miał jak wyjść, "uklepany"😉. Tlyko jedna para kopyt powiedziała mi ze za dużo pryz tych porządkach wycięłam - Brysiowe przody - ona nimi chodziła cały czas od piętki, stałą prosto, więc nie trzeba było ich ruszać. Tam nie było "kanapek", warstw i krwiaków (np. u Akorda znalazłam takie wykopalisko), zwyczajnie podeszwy nieco więcej wokół strzałki, jednorodny, jasnoszary materiał. To trzeba było zostawić. Ale już u tego samego konia w zadach - zdecydowana ulga po wywaleniu bar bridge, martwej, spękanej podeszwy przy strzałce i wyłożonych wspor przy kątach.

Co do chodzenia "mocno na piętkach", tak, że nie ma szans zahodować - może pazur za długi/za wysoki? to zmienia mechanikę ruchu i może pomóc przerwać błędne koło. Spróbowałabym też masaży i rozciągania. Ze dwa strugania u rudej były takie, że jechałam pazur odrobinę z podeszwą, opierając się na głębokości rowka wokół strzałki i kącie koronki. Tak, żeby z grubsza dobrze skątować na start. I pazur do linii białej trzymałam w tych zadach. Teraz trochę więcej ściany tam zostawiam (na grubość, na wysokość nadal tnę bez litości) i nie ma już przekrwień w LB na pazurach, które się pojawiały wtedy jak zauważyłam problem. Nie powiem że już jest doskonale, ale jest lepiej, no i koń chodzi/stoi lepiej. NAJlepiej wygląda jak popracuje. Powinnam więcej ją ruszać teraz - przez to że niewiele pracuje, zmiany idą dość wolno. Tylko skąd wziąć czas? Ostatnio odważyłam się na trochę wsiąść, koń nie protestował i przeżył, więc może w końcu wrócimy do jazdy  😅
Rudemu nie mogę skrócić pazura do linii białej, bo mi potem na tym zadzie przysiada z bólu 🙁 Najgorsze jest, to że moje glove użytkuje arab i Smyk może czasem liczyć na turf kingi od mamuśki. Wygląda wtedy komicznie- bose przody i wielgachne turfy na zadach. cieszę się, że ich nie ściąga a ścigał się kiedyś co krok 😤 Przy tych mega niskich piętakach chodzi i stoi dobrze, nawet boso po kamorach zapyla. Problem jest raczej w mojej świadomości. No i te nasze szutry wcale mi nie pomagają w hodowaniu kątów 🙁
Teraz ten rajd w planach.... z jednej strony cieszę się, że pojedziemy, z drugiej zabieram moje 4konie pod siodło.... rudy idzie pod znajomą i trochę się tego obawiam. Ja wychwycę nieprawidłowe napięcie mięśni, inny krok jest już dla mnie sygnałem- załóż buty ❗ No zobaczymy....trudno tak swoje "dzieci" powierzać ... O Scarlett się nie martwię, to mądra i doświadczona klacz ale Smyk to taki dzieciak co jak się boi to chowa się za plecami... nawet młodsza Mgiełka lepiej potrafi o siebie zadbać...ech, gdyby konie mogły mówić
Aż mi dzisiaj cała papa się śmiała, tak dobrze mi się robiło kopyta siwej.
Tyły jak zwykle na końcu, ale tutaj jest tylko robota iście kosmetyczna, więc najłatwiejszą robotę zostawiłam sobie na później. W tym roku mam przełom, przody się obudziły i chętnie współpracują. Naprawdę miło się patrzy jak koń zasuwa od piętki, luźno wyrzucając kończyny. Teraz chucham i dmucham na strzałki, które mam zaprawdę bombowe, ani jednego gnicia, ani jednego incydentu wymagającego mojej interwencji. Teraz również omijają nas wszelkiego rodzaju siniaki, krwiaki itd., już nie pamiętam kiedy ostatnio coś było na przodach. Nawet ominął nas syndrom bolących piętek, przeszliśmy płynnie do fazy obniżania i poszerzania. Jest po prostu tak:  😍
dea   primum non nocere
12 lipca 2012 20:10
kasik - ja nie sugeruję absolutnie, że masz rudemu jechac pazur do LB albo zapuszczać wspory. Co koń to przypadek. U mojej rudzizny to zadziałało, Twój bydlak potrzebuje czego innego. Moze kwestia też różnicy w warunkach. Nasze futra mają raczej błoto/piach jako podłoże, kamieni co kot napłakał i ruchu zapewne też mniej. Dobrze tylko, żeby wątek nie podlegał "modom" na struganie w określony sposób - bo każdy przypadek trzeba rozpatrzeć indywidualnie. Ja się cieszę, że mam więcej strzał w kołczanie niż na początku, czasem coś wytnę, czasem zostawię, lepiej czuję granice, w obrębie których się można poruszać - bo tak własnie jest, jest pewien zakres, to nie jest jedna jedyna słuszna droga. To jest optymistyczne, bo oznacza, że mamy margines na nasze błędy i niedociągnięcia.

Oczywiście są ogólne zasady, co do których jest zgodność - pazur ma być krótki (choć też przeginać nie można!), piętki niskie (tylko nie można przegiąć! 😉), miski się nie wycina tylko buduje, poziom powinna dyktować ŻYWA podeszwa (tutaj odstępstw najmniej, ale też nie w 100% słucham - krzywizna Akorda na przykład... w każdym razie odstępstwa nie są duże i IMHO nie w sprawie miski), ściany wsporowe mają się chować w misce, nie powinny sięgać ziemi (odstępstwa oczywiście również są), a potem jest pole do popisu - co to znaczy niskie/krótkie piętki? co to znaczy krótki pazur? Jak bardzo podciąć ściany wpsorowe? Czy tylko lekko schować je w misce czy może "modelowo" mają schodzić od kąta wsporowego do połowy strzałki i tam się grzecznie kończyć przy samej strzałce? A co z martwą podeszwą robić? Usuwać? Zostawiać? I to już nie są pytania, na które jest odpowiedź klasy "one fits all".

A tak naprawdę zasada jest tylko jedna - koń ma nieznieczulony chodzić z piętki i to nie dlatego, że bardziej boli go pazur  😀iabeł: Trzeba szukać drogi do tego ruchu. Zapewne jest ich wiele i różnią się dla poszczególnych egzemplarzy.

No, to walnęłam filozoficzną epistołę  🙄 Zmykam.
czy mapka ze strugaczami jest aktualizowana? poszukuję kogoś z Siedlec lub okolic
Dea- my piachu nie mamy wcale, dróg gruntowych co kot napłakał. Galopujemy po szutrowych drogach rowerowych albo po takich z drobnymi kamieniami. Jak popada jest nieco lepiej bo podłoże ustępuje i kamienie nie są tak dokuczliwe. Niestety ostatnie nawałnice wypłukały totalnie to co miękkie ze ścieżek i zostały same kamory 😵 a jeździć trzeba....tęsknię za Jurą...
nie wiem czy dobrze trafiłam. ale mam problem. mój koń ma chyba krew w kopycie... to początek ochwatu? co z tym zrobić?

PS konik w zeszłym tygodniu miał wizyte kowala... czy ta "krew" może być spowodowana werkowaniem???
Dracena- trafiłaś dobrze, tylko musisz sprecyzować pytanie i najlepiej dorzucić foto kopyt :kwiatek: Pojęcie "kopyto" jest dość szerokie....czy ta krew była na pazurze w linii białej ❓ Czy gdzieś na podeszwie? Powodów ochwatu także może być kilka- od werkowania po żywieniowe (także leki)
czy kopyto Twojego futrzaka wygląda podobnie od podeszwy (opuszczenie kości kopytowej) ❓
a może coś takiego (kopyto sztorcowe, ochwat mechaniczny):
W obu przypadkach powodem problemów było złe prowadzenie kopyt.
na koniec przykład mieszany- żwieniowo-struganiowy (oczywiście ochwat)
pewnie takich kwiatków dziewczyny wrzucą dużo więcej... dlatego fajnie mieć fotki 😉
krew była na podeszwie  koło strzałki...

nie wiem czy będzie dobrze widać

za duze zdjecia
Kopyto jest brudne i nic nie widać, to co zakreśliłaś przypomina mi ścianę wsporową ( możliwe, że coś ją tam odgniotło) . Patrząc na drugie zdjęcie, widać, że ściany są mocno poodrywane. Przyczyn może być wiele, począwszy od złego strugania, skończywszy na złym żywieniu. Na pierwszej stronie tego wątku jest link do strony gdzie jest pokazane jak prawidłowo zrobić zdjęcia aby było coś na nich widać, no i oczywiście umyj i wysusz suchą szmatką kopyta 🙂
Możliwe, że po mocniejszym przycięciu ściana (miejsce cięcia) nabrało takiego koloru. Pamiętam, że Dea nazwała to chyba utlenianiem 😉 jesli była tam faktycznie krew (a nie jedynie takie brunatno czerwone zabarwienie jakie widać i to dość słabo na zdjęciu) to może ścian wsporowa odgniotła podeszwę i powstał krwiak. Czy koń kuleje ❓
A tak w ogóle co ile macie wizyty kowala ❓ Widać po obrączkach na ścianach, że w kopycie się dzieje coś niedobrego. Mogą to być "zawirowania" lekowo/żywieniowo/stresowe albo mechaniczne. Czy w ostatnim czasie coś się zmieniło w życiu futrzaka ❓.....Czy koń chodzi od palca czy od piętki ❓
Moje maleństwo ma obecnie schodzącą obrączkę- pamiątka po wypasie na nawiezionej trawce 😤 (oczywiście taki samopas 🤬 ) Jasiek z kolei po odrobaczaniu....Kopyta dwóch ochwatów tak wyglądały przez pierwsze miesiące strugania, również Borowe przeszczepy na początku się tak "fałdowały". U Twojego konia dzieje się coś dość regularnie.....
dea   primum non nocere
13 lipca 2012 14:57
Powiedziałabym, że to nie krew, tylko za mocno przycięta ściana wsporowa. Zdjęcie od góry faktycznie nie wygląda najciekawiej, wyraźne oderwanie dolnej połowy ściany i sporo pierścieni. Obserwuj czy załamanie widoczne na ścianie (wiesz o czym mówię?) przemieszcza się względem koronki w dół, w górę czy jest stale z grubsza na tej wysokości. Jeśli nie przemieszcza sie w dół, to spróbuj wołać kowala częściej/zweryfikuj dietę.
Nie podoba mi się też koronka, wygląda na wypchniętą do góry (przyczyna ta sama - ściany za długie względem siły listewek, czyli albo ściana jest za rzadko skracana, albo listewki za słabe - żywienie!). Może (to dośc prawdopodobne) koń zalicza lekkie opadniecie kości kopytowej, od spodu zrobiło się płasko, kowal wyciął michę głębiej niż zwykle - "do żywego" - i stąd przebarwienie, które widzisz.
Kopyto jest brudne i nic nie widać, to co zakreśliłaś przypomina mi ścianę wsporową ( możliwe, że coś ją tam odgniotło) . Patrząc na drugie zdjęcie, widać, że ściany są mocno poodrywane. Przyczyn może być wiele, począwszy od złego strugania, skończywszy na złym żywieniu. Na pierwszej stronie tego wątku jest link do strony gdzie jest pokazane jak prawidłowo zrobić zdjęcia aby było coś na nich widać, no i oczywiście umyj i wysusz suchą szmatką kopyta 🙂


nie mogłam wyczyścić dokładnie bo wyrywał mi non stop noge. ściana wsporowa to nie jest.  z trudem zrobiłam to zdjęcie..kopyto ok.rok temu było o wiele większe(i takich krwiaków nie było) to pewnie wina kowala.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się