Apel o pomoc!!!

Nigna   Warto mieć marzenia...
28 lipca 2012 10:17
ushia: bez przesady , dziewczyna nie ma pieniędzy na leczenie ( choć moim zdaniem nie są to aż takie ogromne koszty, znam ludzi co płacą po 1200 zł miesięcznie za sam pensjonat) to co ma zrobić  🤔wirek: Ma 17 lat, jeśli nie dadzą jej rodzice to NIE ma jak zarobić bo prace może sobie znaleść najwyżej na wakacje. Jeśli wet powiedział że konia można dalej leczyć ( choć tego w sumie sie nie dowiedzieliśmy ... ) to lepiej żeby leczyła go fundacja która ma pieniądze  niż dziecko zbierające grosz do grosza co by przedłużyło lecznie. Lecz jeśli wet powiedział że raczej szanse są bardzo nikłe, a ona i tak oddała konia do fundacji żeby nie musieć usypiać kobyłki- to już jest nie fajne. ; /
wątek zamknięty
Koń dojechał szczęśliwie do kliniki, do Szczytnik Duchownych. Koń został przejęty przez fundację po konsultacji z lekarzem, który w dniu wczorajszym badał klacz i uznał, że ma ona szanse na wyleczenie i że te szanse znacznie zwiększa umieszczenie konia w klinice.  Lekarze weterynarii zrobią wszystko co możliwe żeby koń mógł wyzdrowieć. Jeżeli się nie uda na dniach zostanie poddana eutanazji. Gdyby nie fundacja, klacz zostałaby uśpiona już dzisiaj. Zrobiłam to co było najlepsze. Zamykam temat.
wątek zamknięty
spokojnie dziewczyno, spokojnie. Wiekszosc z nas o nic Cie nie obwinia- odwrotnie, mocno trzymamy kciuki za kobyłke. Daj nam czasem znac co u niej, jak leczenie itp. Gdybys jednak potrzebowała pomocy, Ty albo Twoj kon smiało pisz. Pamietaj ,że to forum,każdy ma prawo do wlasnej oceny, do wlasnego zdania ale zdecydowana wiekszosc z nas rozumie Twoją sytuację. Mocno pozdrawiam i trzymam cały czas kciuki.
wątek zamknięty
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
28 lipca 2012 11:11
zyraafka ja również mocno trzymam kciuki za klacz. Podjęłaś najlepszą decyzję jaką mogłaś, uważam też, że decyzję dojrzałą, bo nie łatwo jest oddać konia, którego się kocha i rozumiem, że nie jest Ci z tym łatwo. Nie uciekaj od nas i pisz jak stan konia, a komentarzami się nie przejmuj  :kwiatek:
wątek zamknięty
Uważam że podjełaś  słuszną decyzje. Trzymam za Was kciuki.
wątek zamknięty
super że się udało 🙂 Również uważam że postąpiłaś jak należy , sama mam konia kosiarkę która ma tylko 5lat , codziennie słyszę od rodziny że mam się jej pozbyć , bo inaczej nie będą mi dalej finansować studiów .Gdybym nie wiązała końca z końcem podjęłabym podobną decyzję , bo koń wymaga leczenia comiesięcznego w setkach zł.

  I jak kobyłka próbuje stać o własnych siłach ?
wątek zamknięty
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
28 lipca 2012 11:58
zyraafka,
dobra wiadomość!
Daj znać, jak sytuacja się kształtowała, czy leczenie daje pozytywne skutki.
Trzymam kciuki!

wątek zamknięty
Met   moje spore
28 lipca 2012 13:15
si. tak najłatwiej - oddać nierokujące zwierzę fundacji i potem rzucać błotem, jak dojdzie do eutanazji.

dlatego też nie przyjmuję już koni. ludzie lekkim ruchem zrzucają z siebie odpowiedzialność za własnego "końskiego przyjaciela", żeby móc oskarżać organizacje, którym problem został podrzucony. mam żal ogromny do wszystkich właścicieli "podłożonych" szkapie koni, bo każdy z nich za plecami obgaduje, oczernia. podobnie adoptujący. jakieś totalnie chore środowisko. doszło do sytuacji, że wolę rzucić dychę czy dwie komuś, kto zbiera na leczenie. i sumienie czyste. ludzie, których stać na kupno i utrzymanie swoich zwierząt, jakoś normalniejsi są. nie ma w nich tego jadu, zawiści. oczywiście z jednej i drugiej strony zdarzają się wyjątki potwierdzające regułę.

na takie mnie wzięło rozmyślania...
wątek zamknięty
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
28 lipca 2012 13:42
...no pacz.... 😀
wątek zamknięty
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
28 lipca 2012 13:49
Met,
strasznie smutne, to co piszesz 🙁
Mam zakodowane w głowie, że w bardzo trudnej sytuacji
trzeba szukać pomocy wszędzie, a w fundacji przede wszystkim.
Chyba czas to myślenie zmienić :/

Chcesz powiedzieć, że fundacja "Nasza Szkapa" się ogranicza i powolutku kończy działalność?
wątek zamknięty
Met   moje spore
28 lipca 2012 14:01
ms_konik,

w bardzo trudnej sytuacji na pewno pomogę, chociaż finansowo. ale... no właśnie - ale...

1,5 roku temu kupiłam ostatniego konia. później przyjęłam jeszcze kilka. niemniej teraz pracujemy nad tym, żeby szkapa utrzymywała się sama, bo z datków to śmierć głodowa murowana. dopóki gospodarstwo nie będzie wyremontowane, dopóki stałej gotówki nie będzie - nie będzie nowych koni w większej ilości niż jeden raz na czas. w tej chwili mamy przeszło 40 koni, które bywa, że wracają z adopcji, które trzeba leczyć, wozić... stąd takie, a nie inne decyzje. a przemyślenia ugruntowane latami obserwacji i działań.

i wiecie co? wcale nie dziwię się Tarze czy KPdZ, że nie oddają koni w adopcje. wcale, ale to wcale. możecie rzucać kamieniami.
wątek zamknięty
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
28 lipca 2012 14:45
Met ale nie można tutaj obwiniać dziewczyny, że oddała konia. Czasem to jedyna szansa. Ciężko też obwiniać nastolatkę o to, że nie ma kasy na leczenie. Tutaj prędzej można by mieć pretensje do rodziców, ale jacy ludzie są wszyscy chyba wiemy. Co do Naszej Szkapy, to słuszną podjęłaś decyzję. Trzeba zadbać o to co już się ma, a dopiero później można myśleć o kolejnych potrzebujących. Trzymam za Was kciuki!
wątek zamknięty
Met   moje spore
28 lipca 2012 14:58
Kurczak, jestem daleka od obwiniania. niemniej z opisów wynika, że weterynarz prowadzący nie daje nadziei. właścicielka zniknęła z wieściami, więc możemy tylko gdybać, jak sprawa się potoczyła. niemniej wygląda to wszystko bardzo smutno
wątek zamknięty
Met uwielbiam Cię, szanuję i kiedy tylko moge pomagam ale....nie równaj się do tak potęznych funadcji jak Pegazus, Viva itp. Nie te srodki ,nie te mozliwosci i wiecej wolontariuszy ba wielu wetów działa charytatywnie. To Met zupełnie co innego.
Dziewczyna nie ma własnych srodków, nie ma możliwosci leczenia konia. Czy cięzar odpowiedzialnosci przeżuciła? Zapewne tak, ale czy miala inne wyjscie? Moim zdaniem miała dwa wyjscia żebrac, błagac o pomoc po róznych forach (przy okazji wysłuchują wiele dobrego ale i złego) lub zgłosic się do fundacji dużej, z dużymi dotacjami. Wybrała wariant II , ja uwazam ,że słusznie.
wątek zamknięty
edzia69   Kolorowe jest piękne!
28 lipca 2012 15:09
Fazo wiem,że się ze mną nie zgodzisz, ale zgadzam się z wypowiedzią wyżej w postach. ta klacz nie zrozumie,e być może za 3 mies będzie lepiej. Przeżyłam walkę o leżącego konia, gaga mi szukała patentu do podwieszenia. Dramat dla konia i właściciela. Obawiam się,że eutanazja nieunikniona i ja bym tak postąpiła. Nie zdecydowałabym się na transport. Jedyne co ten kon teraz ma to ból straszliwy. na p/bólowych nie może bez końca być bo wątroba wysiądzie, nerki, wszystko po kolei. Przy mięśniochwacie oba narządy mocno przeciążone. Rozumiem decyzję dziewczyny.Walczyć do końca. Walczyłaś
sama z Sonią. teraz wiesz,że zbyt długo to trwało.
wątek zamknięty
Faza- tyle ze odebrala sobie mozliwosc skrocenia cierpienia biednej kobylki(w razie braku mozliwosci calkowitego wyleczenia-zeby nie bylo ze odrazu chce konia usypiac na dziendobry) a tak to nie wiadomo, w niektorych fundacjach sa takie konskie zombi ktorym nalezalo by dac wieczny spokoj juz dawno ale skutecznie sciagaja swoim wygladem i chorobami kase do fundacjii ( nie generalizuje ze wszystkie fundacje sa zle, bo robia wiele dobrego, ale to sie niestety zdarza czesto)
przeciez pisala ze gdyby nie fundacja to konia uspili by juz dzis... czyli chyba slabo rokuje.... ;/ chyba ze zle zrozumialam...
wątek zamknięty
wiem Edziu, wiem - ja sama po swoich doswiadczeniach konia bym uspiła. Ale ja mam 48 lat i sporo doswiadczenie w walce z ochwatem i jego skutkami. Dziewczę zas ma ledwie 17 lat ...i popełnia te same błedy co i ja i zapewne wielu z nas. Wiem ,że gdyby ktos w tamtym czasie powiedział mi -uspij Sonie, nie zrobiłabym tego. Dziewczyna wierzy, dziewczyna walczy. Nie wiem czy jej sie uda, szczerze watpie ale mysle ,ze przekazując klacz w ręce doswiadczonych ludzi bedzie (klacz) bezpieczniejsza i ,że oni podejma stosowną do sytuacji decyzję.
wątek zamknięty
Met   moje spore
28 lipca 2012 15:24
przy rokowaniach niestety ani zasobność portfela, ani wielkość organizacji nie ma znaczenia. uważam, że trzeba edukować ludzi - eutanazja to nie bestialstwo, to wyraz najwyższej odpowiedzialności i siły. nie należy się tego wstydzić
wątek zamknięty
Met dla nas dorosłych smierc przyjaciela, smierc konia, psa jest bardzo bolesna .Gdy podjełam decyzję o uspieniu Soni to ryczłam przez dobre kilka dni, Ty jak straciłas swojego kochanego konia takze nie mogłas do siebie dojsc. A nie  masz już 17 lat i Tobie byłoby trudno podjąc decyzję a co dopiero 17 letniej dziewczynie.
Spróbuj ja zrozumiec a dopiero pozniej krytykuj.
Ja musiałam dojrzec do tej decyzji, uslyszec od zaufanego wetzansy, że trzeba pozwolic odejsc zwierzakowi. Gdy musialam uspic psa z którym byłam ponad 17 lat to....uciekłam z lecznicy i stałam przy drzwiach samochodu rycząc i zachowując się jak głupia 15 letnia rozwydrzona dziewucha. Naprawdę trudne to chwile i trudne decyzje ,nie wymagaj aby dziewczyna 17 letnia była na tyle dojrzała aby podejmowała je sama.
wątek zamknięty
powinna byc, jezeli bierze odpowiedzialnośc za konskie zycie.

tak przynajmniej ja uwazam.

No ale jest jak jest i miejmy nadzieje ze konisko sie jakos wygrzebie.

wątek zamknięty
Czasem trzeba mieć nadzieję i próbować. Jeśli jest szansa, nawet mała, ja walczę o swoje zwierzaki do końca, jeśli leczenie nie przysparza więcej cierpień niż choroba. Ale parę lat temu uważałam, że znajoma, która nie decydowała się na eutanazję, walcząc desperacko o życie ciężko chorego konia, kieruje się, wstyd przyznać, egoizmem i tchórzostwem. Zaczęło sie od ciężkiej kolki, mimo, że w klinice dawano mu kilka procent szans na przeżycie operacji, dziewczyna zaryzykowała, przeżył. Niestety, później doszły komplikacje, problemy z nogami. Ponieważ koń nie mógł się normalnie położyc, zgiąć nóg, po prostu rzucał się na ziemię. Był obłożony kostkami słomy, żeby się nie ranić, ale to nie do końca pomagało. Naprawdę, nie mogłam patrzeć, jak to zwierzę cierpi. Jedna z nóg była trzykrotnie grubsza, tak spuchnięta, tego konia wszystko bolało. Weterynarz mówił, ze ruch jest konieczny,ale widok konia, który cierpiał przy każdym kroku, ciagniętego na uwiązie na spacery, bo musi chodzić, był okropny. Trwało to blisko rok. Nie zliczę, ile razy myślałam: "dziewczyno, przestań, pozwól mu w końcu odejść". I wiecie, nie mogłam się bardziej mylić. Niedawno zobaczyłam tego konia, jest zdrowy, pracuje pod siodłem. Ja walcze o życie zwierżęcia nawet jeśli jest 1% szansy, ale wtedy nawet 1% nie widziałam, a jednak.
wątek zamknięty
Sio   nowe wcielenie marchewki
28 lipca 2012 22:59
I niejednego konia w złym stanie to forum uratowało. zyraafko trzymaj się, kasztance życzę jednak powrotu do zdrowia (pomimo, że nie mam dobrego zdania o fundacjach).
Smutne jest to, że 17-letnie dziecko (już prawie dorosłe i odpowiedzialne ,ale jednak dziecko) zostaje samo z taką decyzją....
wątek zamknięty
Nigna   Warto mieć marzenia...
28 lipca 2012 23:05
Sio: Z decyzją i finansowaniem leczenia... Ja za leczenie siwej płace póki nie przekracza to moich finansowych możliwości (które w tym wieku są jednak niewielkie...) , jednak jak trzeba wyłożyć trochę większe pieniądze zawsze ratują rodzice... Skoro zdecydowali się na zakup konia i utrzymywanie go chyba muszą mieć jakieś zapasy finansów. Co innego gdy konia utrzymuje sie samemu , ze stałej pensji w wieku dorosłym...Przykre jest to że dziewczyna musi sobie radzić z tym sama , to dorośli powinni wziąć odpowiedzialność za zwierze które dziecku zafundowali ,jeśli ta sobie nie radze. W każdym razie zazdroszczę determinacji ; ) !
wątek zamknięty
ushia   It's a kind o'magic
28 lipca 2012 23:20
przy rokowaniach niestety ani zasobność portfela, ani wielkość organizacji nie ma znaczenia. uważam, że trzeba edukować ludzi - eutanazja to nie bestialstwo, to wyraz najwyższej odpowiedzialności i siły. nie należy się tego wstydzić


amen


a jak ktos nie ma tyle sily to niech sie trzyma z dala od zwierzat
niezaleznie od wieku
wątek zamknięty
A  ja się zastanawiam... Nie, żeby robiła komuś zarzuty, ale...
Koń wbił gwoździa w strzałkę. Jakie było leczenie? Dlaczego koń leżał całą dobę na łące (transport ciągnikiem natępnego dnia?) A wcześniej zerwanie ścięgna, rozcięcie nogi... Każdemu może się to zdarzyć, ale coś dużo tego. Jak 17-letnia dziewczynka zna się na opiece konia, na żywieniu? Nie wiemy, czy po tym gwoździu był wet od razu, czy dopiero jak się zrobiło źle i kon nie stawał na nogę. Jak długo?  Jak długo to trwało, że koń dostał ochwat (z przeciążenia??) na pozostałe nogi? I co dostawał koń jeść, kiedy już nie wstawał...Dlaczego miśniochwat??
Duzo pytań -być może była  wina właściciela -brak szybkiej, właściwej reakcji i brak wiedzy- umiejętności rozpoznania...
Ale konia żal i życzę wszystkiego najlepszego -zdrowia
wątek zamknięty
Nigna   Warto mieć marzenia...
29 lipca 2012 10:45
rzepka: nie no wyciąganie takich wyimaginowanych tez ,nie znając sytuacji, konia i dziewczyny... bardzo odważnie....
wątek zamknięty
Gillian   four letter word
29 lipca 2012 11:11
Nigna, wierzenie na słowo w tekst pisany jak dla dwulatka też jest bardzo odważne. Przyszła znikąd, napisała parę słów i co? i wszyscy uwierzyli. Ktoś zna w ogóle tego konia i dziewczynę osobiście?
wątek zamknięty
rzepka tez mialam ochote o to zapytac(i jeszcze  o to co ten kon taki chudy...  ), ale teraz to juz chyba jest po sprawie...


wątek zamknięty
Smutna historia , ale zgadzam się z rzepką .
Nigna , to nie są wyimaginowane tezy , to są ważne , rzeczowe pytania , które każdy rozsądny człowiek zadaje , choćby tylko sobie  ...
wątek zamknięty
Nigna   Warto mieć marzenia...
29 lipca 2012 14:49
Jak dla mnie dziewczyna i tak już sie tu nie pojawi więc  spekulowanie na ten temat nie ma sensu.
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.