przywóz konia do nowej stajni, co i jak?

Witam, za niedługo przywożę swojego konia do mojej nowo wybudowanej stajni. Ja będę mieć jednego, a moja koleżanka drugiego, jednak chcemy najpierw przywieź jednego, za kilka dni drugiego aby ten pierwszy mógł się troche 'zaklimatyzowac' i nie przybil go nadmiar nowosci 🙂 Chciałam się poradzić, tych doświadczonych przy przywozie swojego konia, jak najlepiej pokazać końskiemu przybyszowi nowy domek, miejsce  w którym teraz będzie mieszkał. Chodzi mi o to, czy jak go juz przywiozę do siebie i wyprowadzę z bukmany, lepiej wprowadzić go najpierw do stajni, czy moze oprowadzić po pastwisku? Kiedy najlepiej wziąć go na pierwszą jazdę? Liczę na waszą pomoc 🙂 pozdrawiam
Ja bym radziła przywozić oba naraz, żeby im było raźniej. No, chyba, że pierwszy przywykł do samotności.
ja mam co prawda tylko 2 przeprowadzki za sobą, ale zawsze po wyładowaniu koń stanie, porozgląda się, ale nigdzie z nim nie spaceruję. Idzie od razu do boksu - tam ma świeżo pościelone i siano, przysmaki w żłobie. Wie, że tu jest jego bezpieczny dom. Skubie siano i słomę, na padok wyszedł raz następnego dnia a przy ostatniej przeprowadzce po 2 - 3 godzinach zobaczyć inne konie i drogę na padok. Postał, pobiegał po padoku, nie chciał stać bez znajomych ludzi (mnie i trenerki - moja mama siedząca z nim na padoku - to nie było to) więc po pól godzinie wrócił zadowolony do boksu. Stoi w stajni w treningu u koleżanki-trenerki którą zna już 3 lata, dobrze i uważnie reaguje na jej głos, ma do niej respekt i zaufanie, więc też nie stwarzał żadnych dziwnych sytuacji. Trochę czasu zajęło mu 'dogadanie' się z końmi - kilka polubiło go szybko, kilka zaczęło tolerować go dop niedawno. On lubi wszystkie konie, a te co go nie lubią omija dalekim łukiem. Dodam, że dogadywanie się to nie zadymy na padoku, bo każdy koń ma swoją bardzo dużą trawiastą kwaterę-padok. Chodzi o zaczepki czy zabawy z sąsiadem/sąsiadką z padoku obok.
No właśnie.
Koń nie wie czy stajnia nowa czy nie. Wie, że inna. Ja bym do boksu najpierw wprowadziła. Do RR przybywa dużo koni (trening, stanówka, zakupy) i raczej z przyczepy od razu na wybieg nie idą. Dopiero na drugi dzień. Obce miejsce. Ma być sam. Będzie latał i fuczał. Jeszcze sobie coś zrobi.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
11 września 2013 09:22
mohuka, to zależy też od konia. Moj tyle zwiedził, że go nic nie zaskakuje i wszędzie wysiada jak u siebie w domu.

Jeśli stajnia jest nowa, brak tam końskiego zapachu, więc jeśli przewieziesz tylko jednego konia, może czuć się nieswojo. Ponadto konie są zwierzętami stadnymi i jeden koń bez towarzysza w nowym miejscu może być niespokojny.

W tej stajni będą tylko te dwa konie? Znają się? Jeśli tak, to tym bardziej lepiej dla nich, żeby były przewożone razem. Oczywiście, jeśli się lubią.

Na padok moim zdaniem można wypuścić tego samego dnia pod Twoim nadzorem, jeździć też. Tzn nie bezpośrednio po przyjeździe, ale nawet tego samego dnia 🙂

Oczywiście w boksie powinna być ściółka i siano. Z pojeniem poczekałabym z pół godziny, podobnie z paszą treściwą.
nowe czy stare miejsce, pracę należy kontynuować bez względu na otoczenie. W dniu przyjazdu konie mogą sobie tylko pobyć i odstresować się w boksach czy po kilku godz razem na padoku, ale kolejnego dnia jak najbardziej do pracy. Jeżeli płochliwe, to można asekuracyjnie np przelonżować na placu do jazdy.

W pensjonacie w którym stałam (z koniem of course 😉 ) jak otworzono nową część stajni - kuźnię - to konie też nie chciały tam wchodzić bo zapach był poremontowy. Te odważniejsze, jak już wlazły i postały, niektóre zrobiły kupę, to tą kupę (jedną, nie całą stertę gnoju) zostawiano w kącie pomieszczenia, żeby powoli tworzył się koński zapach. W nowej stajni też na pewno na początek nic nie będzie pachniało waszym koniom 'koniem' więc chwila minie zanim się utworzy koński klimat.

dopisuję: pracę kontynuować, bo jest to część rutynowego dnia koni, więc zapewni im to jako taki komfort psychiczny, że mimo iż inne miejsce, to ich dzień i przyzwyczajenia zostają takie same.
Ja będę mieć jednego, a moja koleżanka drugiego, jednak chcemy najpierw przywieź jednego, za kilka dni drugiego aby ten pierwszy mógł się troche 'zaklimatyzowac' i nie przybil go nadmiar nowosci 🙂


Ja bym przywiozła oba na raz. I tak wszystko będzie nowe, a przynajmniej nie będzie sam. Po wyładowaniu konia do boksu i sianko nich odetchnie i ochłonie po podróży. Potem możesz wypuścić na padok. Jeśli przyjadą obydwa, to puściłabym pierwszego dnia na dwa sąsiadujące padoki. Jazda tak jak dziewczyny pisały bez kombinacji, jak zwykle.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
11 września 2013 10:29
A ja bym je wypuściła razem, jeśli dotychczas tak było.
Jeśli się znają to pewnie, że razem. Ale wywnioskowałam z pierwszego posta, ze konie się nie znają.
Zdecydowanie oba na raz!
I ja od razu puszczam na chwilę. Konie po podróży lubią się wytarzać. Niedługo potem do boksu na siusiu, picie i jakąś przekąskę (jeśli padok piaszczysty nie trawiasty) i jak dzień jeszcze długi to potem znów można puścić, albo i pojeździć lajtowo.
Jeśli podróż przebiegła normalnie, bez jakichś ogromnych nerwów czy emocji, to jeździć od razu, tego samego lub następnego dnia.
Ogólnie, to przeprowadzkami na ogół bardziej przejmują się właściciele niż konie. 😉
nawet nie wiecie jak mi pomogły wasze porady 🙂 rzeczywiście, chyba bardziej ja się przejmuję przeprowadzką koniowatego niż on sam :P

dodaję, dla sprostowania że koniki się nie znają.. przyjadą z dwóch różnych stajni - dlatego też myślałam czy nie lepiej byłoby dla nich gdyby jeden przyjechał wcześniej a drugi parę dni później.

mój wałaszek stoi aktualnie w stadninie w której, no jest kilkanaście koni i nigdy nie stał sam. boję się również tego właśnie, jak on się może zachowywać kiedy wywioze go w inne miejsce, w ktorym mało, że nie pachnie końmi to jeszcze żadnego tam nie będzie. Może lepiej przywieź drugiego od razu an drugi dzień?
Od razu oba. Nawet się nie zastanawiaj.
tak mówisz? a może jednego np w poniedziałek, a drugiego we wtorek?
tak mówisz? a może jednego np w poniedziałek, a drugiego we wtorek?

Ale po co? Ten pierwszy będzie rżał i się miotał sam dobę. A Ty z nim.
no właśnie tego się boję.. chyba Cię posłucham i tak zrobię 🙂 wielkie dzięki. 😀
Wydaje mi się, że to potencjalnie dobra sytuacja - dwa nieznające się konie, każdy w obcym dla siebie miejscu, będą raczej myśleć o tym, żeby stworzyć stado, a nie o tym, żeby się między sobą dochodzić.
Powtórzę za innymi Oba razem! Posłuchaj dobrej rady, nawet jeżeli koń się nie uszkodzi szalejąc to po co mu doba czy dwie stresu (i tobie) skoro można bez. Nie rozumiem.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=92319.msg1872518#msg1872518 date=1378903936]
Wydaje mi się, że to potencjalnie dobra sytuacja - dwa nieznające się konie, każdy w obcym dla siebie miejscu, będą raczej myśleć o tym, żeby stworzyć stado, a nie o tym, żeby się między sobą dochodzić.
[/quote]
Tak. Też o tym myślałam. Kiedyś, chyba jeszcze na Volcie, ktoś opisywał, że kopiące się konie pakował razem do przyczepy, jechał w "nieznane" i wracały już zaprzyjaźnione. Taki sojusz w opresji.
tak też zrobimy.. przywieziemy oby dwa naraz.. jeden tylko poczeka na drugiego ze 2 godzinki i bedzie okej ;d
myślę, że nie powinno być między nimi większych spięć, bo obydwoje są raczej spokojnymi rumakami, a pozatym jeden to wałaszek a druga klaczka, może sobie spasują od razu ;d
Postarajcie się je przywieźć dokładnie w tym samym momencie. Dla konia największym stresem jest brak innych koni, a nie nowe miejsce. We dwójkę będzie im od razu raźniej.
Walach i klacz powinny się na sto procent dogadać 🙂 Przez dwie, trzy godziny to ja myślę da się tak czymś zainteresować konia, że nie będzie zaniepokojony. Choćby pasieniem na trawce, spacer w ręku z właścicielką dookoła zabudowań i padoku, czyszczenie w boksie przy dobrym sianie.
U nas nowe konie przywozi się zazwyczaj pod wieczór i od razu wprowadza do boksów. Mają czas żeby ochłonąć i rozejrzeć się na spokojnie, widząc przy tym i słysząc inne konie pozostające na padoku. Pierwszy kontakt następuje przy sprowadzaniu stada na wieczorne karmienie i odbywa się raczej na spokojnie - konie są bardziej zainteresowane kolacją niż nowym lokatorem.
Na padok nowy mieszkaniec wychodzi najczęściej na drugi dzień, początkowo bez innych koni i prowadzony na uwiązie ogląda padok, przepęd etc. Dobrze jest konia kilka razy oprowadzić wzdłuż ogrodzenia, żeby zapamiętał jego zasięg. Następnych kilka dni 'nowy' spędza na osobnym padoku, sąsiadującym z tym na którym chodzi stado tak, że mogą się oglądać i wąchać do woli. Następnie nowemu dodaje się któregoś spokojnego konia ze stada (najczęściej kucyka lub dwa)  i gdy stworzą ministadko  - kolejnego (wałacha-pierdołę 😉). Gdy nowy ma już kolegów, można zapoznać go z szefem stada i potem kolejno z resztą stada. Unika się dzięki temu sytuacji, gdy całe stado gania nowego.

Co do przywozu jednego dnia jak najbardziej się zgadzam. Odstęp godziny czy dwóch może być wskazany, jeżeli jeden z koni jest bardziej dominujący czy terytorialny - moja baba nie mogła się zgrać z żadnym z koni w żadnej z poprzednich stajni. Gdy postawiłam wreszcie swoją, zapakowałam Saharę do boksu samą i dopiero po paru godzinach, gdy zaczęła rżeć szukając innych koni dołączyłam jej - już bez najmniejszych problemów - drugą kobyłę.
mohuka, wiesz jak mocno stadny jest Twój koń? znam takie, które nie przejmują się brakiem koni, a moja kobyła bez towarzystwa dostaje porządnego fioła.

gdy się wprowadzaliśmy do siebie,to drugi koń miał obsuwę z godzinną. wypuściłam moją Rudą na pastwisko od razu z bukmany,biegała, szalała, ale wytrwała bez ogromnego spocenia. jeśli miałaby tak czekać dłużej-załadowałabym do boksu. żeby się zwyczajnie nie zajechała.

gdy jej towarzysz wyjezdzał to zamnęłam ją w boksie, dokładnie zapięłam skoble, zamknęłam szczelnie też górną część stajni angielskiej. po okolo 2 godzinach dostała kucyka.

dłuższe trzymanie jej samotnie skonczyłoby się tragedią, więc po co ryzykować?

a odnośnie ruchu. konie startujące rzadko mają dzien czy dwa na aklimatyzację. często prawie prosto z bukmany wjeżdzają na rozprężalnię 😉 ale jeśli nie cisną terminy i godziny startu, to dlaczego nie dać koninie chwili czasu na zapoznanie się z terenem?

janka, zależy od konia. w przypadku mojej mocno stadnej R. to Twoje rady byłyby samobójstwem 😉 koń zaniepokojony, pobudzony, z odpalonym zapalnikiem to nie zwierzę, które można łatwo opanować spacerowaniem czy zainteresować trawą czy sianem😉


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się