Młode Konie

U nas jest podobnie kobył płeć żeńską względnie toleruje, a jeśli chodzi o płeć przeciwną to toleruje tylko właściciela stajni... 🙁 co jest bardzo kłopotliwe przy wizycie kowala czy weterynarza, bo dziewucha świetnie wie jak odstraszyć człowieka...  🙁

Heh o pracy z młodym ( w sumie nie taki już młody w lutym kończy 5 lat) będę raportować regularnie  :kwiatek:
breakawayy można z koniem rozmawiać dosadnie i wychować sobie chama, któremu jak nie pieprzniesz, to nie zrozumie, albo zacząć stanowczą, regularną pracę nad dobrymi manierami 😉 Jasne, że jak koń rzuca się z kopytami, to się z nim rozmawia stanowczo, jednak takie zachowanie i takie pomysły nie biorą się z nieba. Obawiam się, że na brak szacunku i agresję, to sobie "ktoś" zapracował, a Twoja rola to przede wszystkim odzyskanie go (szacunku) regularną, mądrą, spokojną i baaaardzo stanowczą (nie agresywną) pracą :kwiatek:.
Sama miałam spore problemy z młodym. Fakt, że Jasiek nie jest koniem agresywnym ale jest naturalnie mało wrażliwy (bardzo gruba skóra). To taki typ tarana.... z naszych dokonań: zerwanie kantara sznurkowego, złamanie (odsadzenie się) 4m drzewka, z którym sobie radośnie galopował a po chwili pasł się w najlepsze, wyjście z maneżu z ogrodzeniem na klacie, wyrywanie się podczas prowadzenia.... Obecnie, to cudowny młodziak, którego przeprowadzam z uwiązem na szyi (bez kantara). Nic nie pomaga tak dobrze, jak konsekwentna praca :kwiatek: Pracuję z Jaśkiem codziennie od końca sierpnia 😁 i zmienił się nie do poznania....
edit: foteczka https://www.facebook.com/photo.php?fbid=564048830316939&set=a.475911415797348.1073741829.475896665798823&type=1&theater
kasik czasami wystarczy raz czy dwa razy sprowadzić konia na ziemię. Mojemu Dużemu nawkładałam raz jak miał dwa lata, w dniu, kiedy przyprowadziłam go do swojej stajni. Nie toleruję agresji w stosunku do mnie ze strony żadnego konia. Chociaż u nas nie ma agresorów to w stresującej, nowej sytuacji, w nowym miejscu z nowym koniem w boksie obok mój koń rzucił się na mnie z zębami podczas dawania mu owsa. Znałam go od dwóch lat i nigdy w życiu nie widziałam go w takiej sytuacji. Szybka, zdecydowana reakcja i od 5 lat jedyne co robi nie tak jak powinien w stosunku do człowieka to lizanie z błogą miną po ubraniu (no jest przy tym tak uroczy, że nie jestem w stanie mu zabronić  :hihi🙂.

Są konie walczące, mające tendencję do dominacji niezależnie od tego jak zostały wychowane (szczególnie jeśli chodzi o młode ogiery).I takich delikwentów trzeba szybko sprowadzać na ziemię, bo jak się konisiowi urośnie i na dodatek nabierze siły, to żeby skały srały samą spokojną i konsekwentną pracą nic się nie poradzi. Koń nie może bać się człowieka, ale ma go respektować w każdej sytuacji.

Mój Duży jak zadrze głowę to mnie nie widzi, ale to ja prowadzę jego a nie on mnie. Nie ma prawa mnie ciągnąć, deptać, trącać łopatką podczas gdy go prowadzę. Dziewczyna trzymała u nas w stajni takiego samego wielkonia z tym, że totalnie niewychowanego. Zero konsekwencji. Spacery w ręku były walką o życie, a skończyło się kopem z podkutego kopyta w głowę bo koniś się wspinał. Jestem niższa niż wspominana dziewczyna, a mój koń bardzo dobrze wie, że to JA prowadzę jego, że idziemy tam gdzie chcę, w takim tempie jakie narzucę i skoro ja się nie boję rozłożonej powiewającej plandeki to on też nie musi (nie może?) się bac. Ot, konsekwencja i stłumienie w zalonżku agresji i dominacji  😉 A w wieku dwóch lat, kiedy mu hormony zaczęły uderzać do głowy to raczej on prowadził mnie  😁
Młoda zaraz po kupnie dostała lekcję życia, bo przy czyszczeniu zwyczajnie celowała we mnie zadnimi nogami i próbowała znokautować. To był pierwszy jak i ostatni raz, kiedy dostała trzy szybkie, a problem odszedł w niepamięć. To była reakcja stanowcza, odzwierciedlająca konsekwencje jej agresji wobec mnie. Całe zdarzenie dało jej do myślenia i nigdy więcej nie podniosła już na mnie tyłka.
Nie przypominam sobie, aby później działo się coś jeszcze, co wymagałoby zasadniczo interwencji. Inne aspekty rozwiązywałyśmy na bazie cierpliwości, konsekwentnego nagradzania pozytywnych zachowań, gdzie złe ignorowałam.
kasik masz rację, że wychowanie to regularna, cierpliwa praca. Tylko niestety ja nie mam takiej możliwości, tak jak już pisałam 🙁. Dodatkowo nie mam tutaj osoby, której mogłabym w zaufaniu powierzyć takie zadanie. Owszem, zapracował sobie ktoś inny - mały nauczył się, że jak człowiek machnie mu ręką przed nosem, to z automatu rusza z kopytami. Ja niestety nie mogę sobie pozwolić na takie zachowania, widząc konia raz na miesiąc, dwa...
Ja sama nie jestem zwolenniczką tego, co zrobiłam w ciągu tych 2 dni. Inne ogiery nie sprawiały takich problemów jak on. Mieliśmy jednego z własnym pomysłem na życie i 'łypiącym na okazję', żeby coś odwalić. Ten jednak jest zdecydowanie za mocno agresywny. Tutaj chodzi o bezpieczeństwo moje i innych ludzi, którzy akurat znajdą się w jego otoczeniu. On potrafi przez 5minut stać grzecznie, dawać się głaskać i ni z tego ni z owego, nie dając żadnych wczesniejszych znaków, ruszyć na człowieka pełną parą. Mocno mnie przestraszył, kiedy złapał mnie za rękę, wpadł na mnie i pobiegł dalej. Wolę nie wiedzieć co by było, gdyby nie puścił  🤔
To 'szybkie sprowadzenie na ziemię' sprawiło, że koń zaczął myśleć. Zwracać uwagę na mnie, na moją przestrzeń, na to, czego od niego oczekuję. Nie uważam, że przez to wychowam sobie 'chama', bo on jest własnie z natury mocno 'chamski', na każdym kroku próbujący zdominować człowieka.
W tym akurat przypadku stwierdziłam, że to najlepsze rozwiązanie, bo to dało mu do myślenia. Wykonał później to, czego oczekiwałam i wcale nie podchodziłam  do niego siłowo 😉. Wystarczyło pokazać, zwrócić na siebie uwagę, poprosić o wykonanie danej czynności. Koń grzeczny - koń pochwalony, pogłaskany, nagrodzony marchewką 😉
W przypadku innych koni takie 'sprawdzenie na ziemię' wywołałoby zupełnie odwrotny skutek, niż pożądany. Miałam u siebie takie konie, do których należało podejść bardzo cierpliwie, dać im czas do namysłu. Te z natury były dobrze nastawione do pracy, do wykonywania tego, o co poproszę. I takie coś by je stanowczo zniechęciło zarówno do pracy, jak i do człowieka. Ten jednak się nie zniechęca, zaczyna wręcz dopiero myśleć o współpracy.

Są konie walczące, mające tendencję do dominacji niezależnie od tego jak zostały wychowane (szczególnie jeśli chodzi o młode ogiery).I takich delikwentów trzeba szybko sprowadzać na ziemię, bo jak się konisiowi urośnie i na dodatek nabierze siły, to żeby skały srały samą spokojną i konsekwentną pracą nic się nie poradzi. Koń nie może bać się człowieka, ale ma go respektować w każdej sytuacji.

Dokładnie o to mi tutaj chodziło 😉. Ten jest właśnie z takich koni. To 'sprowadzenie na ziemię' nie sprawiło, że koń zaczął się mnie bać, a właśnie zaczął respektować to, że to ja czegoś od niego wymagam.

Rozpisałam się, ale chciałam nakreślić mniej więcej, jak ja to widzę. Są konie, które potrzebują mocnej ręki, bo inaczej możemy później mieć takiego konika na plecach... Najchętniej widziałabym kogoś, kto byłby w stanie popracować z nim na co dzień, no ale niestety...  🙁
A moje najmłodsze dorasta, cywilizuje się i z bobasa robi się już prawie koniem 😉
Bardzo się cieszę, że ogarnął się na drągach, bo zeszłej zimy był z tym gigantyczny problem: Eno się na drągi gapił, przejechać jeden w rytmie było ciężko, na dwóch się rozpadał, zabijał, nie myślał, nie zwalniał, nie próbował ratować, jeśli mu coś nie pasowało, no i wiecznie stawał na drągu... Kawaletki trzeba było ustawiać na ścianie, żeby maksymalnie ułatwić mu zadanie, a i tak było słabo. Podśmiewałam się z gościa, że ma tak wyśrubowany ujeżdżeniowo rodowód, że jest genetycznie niezdolny do pokonania dwóch drągów, on je w głowie klasyfikuje jako szranki, a kto to widział nad szrankami przechodzić! 😁
Sporo pracy, sporo gimnastyki i teraz bujamy się po kawaletkach z łatwością, w dowolnie szerokim rozstawie, koń to robi bardzo chętnie, nie spina się, wesoło zabiera się do nowego wyzwania, jeśli nie pasują mu odległości - uratuje się dodatkowym zbalansowaniem lub pchnięciem większego kroku. Sama frajda! A nie sądziłam, że się tak da 😉









Zresztą w galopie leżące na płasko drągi też sobie skakamy, czasem nawet aż za ambitnie 😉





W ogóle w galopie już się udaje nie tylko latać, ale zaokrąglać i skracać sylwetkę konia, umiemy pracować na kołach, pojechać wężyk, zaczynamy jakieś pierwsze kontrgalopy.







Na lonży pracuje też już bardziej dorośle, bardzo mu się zmieniła równowaga, zaczyna myśleć, poprawił przejścia. Oj nie mogę się go doczekać za kolejny rok 🙂
Quanta, z umięśnienia Eno wygląda jakby miał już rok lub dwa więcej! Widać z pracy, że dzieciuch, ale fantastycznie się na niego patrzy, jestem bardzo ciekawa jak się będzie rozwijał, dlatego nie zapominaj nam go pokazywać 🙂. Jak często pracujesz na cavaletti?
juliadna   siwek czarnogrzywek <3
03 listopada 2013 22:42
quantanamera  Karol jest uroczy 🙂 
Fuerte i jego cavaletti... i raz mu się trafiło i płynnie przekłusował czy przegalopował, ale przeważnie celował z naskakiwaniem, nadeptywaniem na draga... Albo pięć razy pod rząd ładnie pokonał "przeszkodę" a za szóstym prawie wybił sobie zęby. 
ja się na odległościach i skokach, bardziej dla urozmaicenia biegania po hali dałam drągi 🙂 

Fuerte broni swojej rodziny dresażystów.


i tu Fuerte zaszalał :


juliadna, hahah, uśmiałam się z tego filmiku 😀 Coś musi być z tymi genami, bez kitu 😉

quantanamera, najpiękniejszy jest!! Czekolada z tofi normalnie, do zjedzenia 😍
juliadna, u mnie było gorzej, o wiele gorzej 😁

ladydill, ano dzieciak, ma jeszcze czas na prawdziwą pracę 🙂 Ale pod siodłem już się coraz bardziej czuje dorosłego konia i smaczek tego, jak on będzie chodził jak dorosły 😅
Teraz na drągi pakujemy się minimum raz w tygodniu, ale staram się dwa razy, bo to naprawdę dobra robota, strasznie dużo dzieciakowi daje. Na kawaletkach świetnie się buja, a jak z drągów zjeżdżam sam zostaje w ekstra kłusie. Na pewno nie będziemy się w zimie nudzić, teraz jak się okazało, że kary się ogarnął i rozumie taką pracę, to kawaletki podniesiemy w górę, poukładamy na kołach, niech myśli nad nimi jak najwięcej. Nie do przecenienia taka praca u młodziaka.

Dzionka, oj żeby tak jeszcze miał ogon 😁 Chociaż to co się udało uhodować już tak smętnie nie wygląda na szczęście 😉

Edit: zjadło mi emotikonkę 😉
Quanta pewnie, że ma czas! Za jakiś czas, to dopiero będzie na co popatrzeć, bo robi chłopak wrażenie 🙂.

juliadna ah Ci dresażyści  🤣 A jak się obecnie miewa Fuerte?
Wojenka   on the desert you can't remember your name
03 listopada 2013 23:33
quanta, kary wygląda rewelacyjnie, pcha się zadem, aż miło patrzeć. Za rzadko pokazujesz chłopaków! Masz jakieś konkretniejsze plany, oprócz nieustannego doskonalenia?

juliadna, a Ty nowych zdjęć nie masz? Nie wierzę!

Mujahid ostatnio bardzo wesoły, pracuje w terenie, rzeźbimy sobie galopy pod górkę po leśnym torze, gdzie rok temu trenował do wyścigów. Myślałam, że bardziej go podjara widok toru, ale Muja jak to on-wyluzowany  😁. Jego ojca przez pół roku oduczałam caplowania na widok drogi do galopu  🤣
juliadna długo trenujesz u Jarka ?  szkoda że mnie nie było  😉 

quanta   kary jest świetny , sama jestem ciekawa go za rok . Jeździcie jakieś zawody , coś planujecie ? 
🏇

w końcu spełnione marzenie i własny koń!
siwy dzieciak prawie 3 letni, 176cm po Havbeku trk

pracujemy sobie od 2 tygodni z ziemii, w zeszłym tygodniu założyliśmy ogłowie, a potem gurt 🙂 wszystko ze stoickim spokojem

co prawda koń podobno miał już siodło na sobie i nawet ktoś się na niego wskrabywał, ale bałam się, że robili to za szybko i go przestraszyli
na szczęście czaprak nie robi na nim wrażenia, nie spina się na podciąganie popręgu, trochę się przy tym niestety cofa :/, ale myślę, że to przejdzie

wędzidło bierze z zastanowieniem i bardzo próbuje je zagryźć, ale jak zaczyna chodzić to tylko sobie je przeżuwa spokojnie

planuję na koniec listopada zacząć już pracować na gogu [nie gumowym  ❗] i myślę, że na spokojnie, na nowy rok będę wsiadać 😉




hej wszystkim , jestem tu nowa. Zacznę od początku. Gdy byłam młodsza jeździłam trochę konno, ale niestety musiałam przerwać(rano studia,wieczorami praca, i niestety względy finansowe). po ostatnich odwiedzinach u mojego wujka na wsi dowiedziałam się, że znajomy straszy pan ma dwie klacze ok 3-4 letnie zimnokrwiste  coś w typie sokólskiego. Z tego co  ja, można powiedzieć laik zauważyłam konie są zaniedbane. Nie chodzi mi o wygląd, no może kopyta dają wiele do życzenia, ale o wychowanie tych koni. Nogi maja spętane, wokół kantara , na chrapach ciężki łańcuch.  ogromnie jest mi żal tych zwierząt, bo wiem gdzie skończą jeśli nie zostaną "obłaskawione". Nie chodzi mi tu o zajeżdżanie, tylko po prostu o to od czego zacząć układać takiego konia?  może jakieś ciekawe książki mi polecicie. Wiem również to, że ten człowiek chce sam zajeżdżać te klacze co wydaje mi się niedorzeczne, bo przecież zrobi im tylko krzywdę. Poza tym jeśli ktoś ma jakieś zbędne, kantary, czy lonże będę bardzo wdzięczna
Będę wdzięczna za każdą sugestie, oto kilka zdjęć  😵 😡
Moon   #kulistyzajebisty
04 listopada 2013 13:49
Te konie wyglądają... jak pączki w maśle.
One służą jakoś temu starszemu panu? Ciągną pług, bawią turystów, czy tylko spełniają rolę kosiarki do trawy?

Takie pętanie koni było i jak widać jest stosowane na wsiach - jest to na pewno sposób tańszy niż ogrodzenie łąki, więc jeśli nie będziesz mieć jakiegoś mocnego argumentu na początek (nawet nie marz o tym, że właściciel się przejmie jak powiesz "bo to nie wygodne i mało humanitarne"😉 to jednak kwestia ekonomiczna zwycięży.
I skąd jesteś pewna, że właściciel zajeżdżając je wyrządzi im krzywdę i czy w ogóle takie coś zamierza?
Piękne te koniki i jak dla mnie to bardzo zadbane  💘 Chciałoby się widzieć więcej takich obrazków na wsiach.


Swoją drogą, skąd wiesz, że masz większą wiedzę niż właściciel koni? Zwłaszcza, że pytasz o podstawy pracy z młodymi końmi? Bo wygląda mi na to, że jesteś zielona w temacie. Z książek nie nauczysz się jak układać młodziaki.

A właściciel wie o Twoim pomyśle? O tym, że zbierasz lonże/kantary dla jego koni?
Te konie wyglądają... jak pączki w maśle.
One służą jakoś temu starszemu panu? Ciągną pług, bawią turystów, czy tylko spełniają rolę kosiarki do trawy?

Takie pętanie koni było i jak widać jest stosowane na wsiach - jest to na pewno sposób tańszy niż ogrodzenie łąki, więc jeśli nie będziesz mieć jakiegoś mocnego argumentu na początek (nawet nie marz o tym, że właściciel się przejmie jak powiesz "bo to nie wygodne i mało humanitarne"😉 to jednak kwestia ekonomiczna zwycięży.
I skąd jesteś pewna, że właściciel zajeżdżając je wyrządzi im krzywdę i czy w ogóle takie coś zamierza?


to jak pisałam są młode konie nikt z nimi nic jeszcze nie robił,wątpię żeby miały kiełzno. na razie pasa się na łące, w przyszłości zapewne bedą spełniac typową role konia wiejskiego. Co do pentania to wiem, ale one raczej są pentane ze względów bezpieczeństwa - nie maja jak "upuścić z siebie pary", taką samą role spełnia łańcuch na głowie a właściciel to naprawdę starszy już człowiek, można by rzec dziadek.  a skąd wiem o zajeżdżaniu - to znajomy mojego wuja, namawiał go żeby się tym zajął. Z tym że konie nie są  tak jak pisałam do niczego przyzwyczajone. Spełniają role własnie kosiarek. A od czegoś trzeba zacząć.
Jesli pracujesz, to co za problem kupic 2 kantary za 15 zl i 1 lonze za 20 zł? Bez przesady, nie sa to az tak duze wydatki, by uzytkownicy forum mieli je Tobie sponsorowac.
I zgadzam sie co do tego, ze konie na zdjeciach wygladaja ok. 🙂
nie chodzi mi o sponsorowanie , po prostu jesli ktos ma cos zbednego moge odkupic, a właściciel sie zgadza , bo jak wspomniałąm to starszy człowiek. cóz nie mam zdjeć z bliska w jaki stanie są ich kopyta i skóra obtarta od łańcucha ...
Moon   #kulistyzajebisty
04 listopada 2013 14:07
No to z tego co piszesz, na pewno ty sama nie jesteś w stanie tych koni zajeździć/przygotować do zaprzęgania.
Jeżdżę lat naście, jeździłam konie różne, ale bałabym się sama ot tak z pola wziąć konia i go samodzielnie zajeździć.
No to z tego co piszesz, na pewno ty sama nie jesteś w stanie tych koni zajeździć/przygotować do zaprzęgania.
Jeżdżę lat naście, jeździłam konie różne, ale bałabym się sama ot tak z pola wziąć konia i go samodzielnie zajeździć.

nie zajeżdzić !!! czytajcie ze zrozumieniem ! chodzi mi o to jak zacząc z nimi pracować oby nie bały się człowieka, ufały mu. czy wy wiecie jak wyglada zajezdzanie konia do zaprzegu albo siodłą na wsi ??
A czy Ty czytasz co sama piszesz? 😉

Pytasz się nas, jak zacząć pracować z końmi, żeby je ułożyć powiedzmy w "podstawowym zakresie".
I pies pogrzebany jest w tym, że osoba która chce się czegoś takiego podjąć NIE POWINNA zadawać takiego pytania. Taka osoba powinna to już wiedzieć.

A jeśli nie wie to niech się za młode "zimnioki" nie zabiera...

W pracy z młodziakami można tyle zepsuć, że przede wszystkim może stać się niebezpiecznie: dla koni, ludzi, otoczenia.
I powinny zajmować się tym osoby doświadczone, a szczypiory (takie jak Ty) niech się przyglądają, uczą. I za ileś lat, po nabraniu odpowiedniej wiedzy mogą spróbować same.
Mazia   wolność przede wszystkim
04 listopada 2013 14:18
mimi868 myślę, że te klacze będą spełniać co najwyżej funkcje rozrodcze, podejrzewam, że nikt nie bedzie ich zaprzęgał, bardzo rzadko teraz ktokolwiek pracuje coś koniem pociagowym. Konie wygladają bardzo dobrze z wyjątkiem tych spętanych nóg. U mnie niestety też bardzo często w ten sposób wypasa się konie... najlepsze co możesz zrobić to pogadać z właścicielem o zdjęciu pęt z nóg i zrobieniu np niedużego padoku z pastucha...
Mój młody też chodzi z łańcuchem, ba, czasem nawet musiał mieć zakładany dookoła nosa, albo bezczelnie, do paszczy, bo zanim się raczył ucywilizować, potrafił być niebezpieczny dla siebie i dla obsługi. To wielki i silny koń, a ja z moją posturą Herkulesa miałam zerową moc sprawczą  🙄



Biedny zaniedbany rudy konik 🙁

Pęta to nic strasznego, zimniaki na wsiach często są pętane i jakoś to przeżywają. Te na zdjęciach powyżej wyglądają bardzo dobrze, nawet i ile można zobaczyć kopyta - bez obrączek, nie są też jakoś straszliwie przerośnięte...
A na pracę z młodzieżą bym się nie porywała. Wielka krzywda się koniom nie stanie przy pracy, ot założy się na nie uprząż i coś tam pociągną. Skąd wiesz, że osoba ucząca się tematu z książek będzie lepszym wychowawcą dla młodego konia? Sama wiem, ile po drodze z młodym koniem naknociłam i ile musiałam jeszcze odknacać, a ja miałam grzecznego, subtelnego i delikatnego konika do ułożenia.
Owszem przyznam się nie miałam doczynieia z młodymi końmi, tylko z typowymi obojetnymi na wszystko koniami szkolkowymi. A w okolicy nie mam z kim porozmawiac na ten temat. Wec wydalo mi się logiczne napisac tu o porade. Ale wydae mi se to bezsensu. To tak samo jak mowic komus " nie mozesz miec psa bo nigdy go nie miałes i wiele mzesz zepsuc w nim".  Podcodzac tak do kazdej sytuacji ludzkosc do niczego by nie doszla...
Tylko, że tą drogą przeszło już sporo ludzi (więc nic nie odkryjesz nowego) i wniosek jest jeden: młode konie od zera układać powinni fachowcy. Koniec, kropka.
Wiem z autopsji, co może zrobić niespełna (jeszcze wtedy) 160 cm drobniutkiego, słodkiego małopolaczka osobie, która nie wie jak się z nim obchodzić.


Wiesz, że mój słodki 3,5 letni dzieciaczek baaardzo szybko nauczył się taranować ludzi? I "pchać" się na nich? I włazić w ich przestrzeń?
A ja nie wiedziałam, jak go tego oduczyć.
To był ostatni raz, jak robiłam cokolwiek poważniejszego przy nim sama. Oddałam konia do zajazdki (na którą również składała się nauka takich podstaw, jak poprawne chodzenie na uwiązie) i nagle koń zaczął kumać. Później ja również dołączyłam do procesu nauczania, ale cały czas pod okiem osoby, która się na tym znała.

Spytałaś - dostałaś odpowiedź.

ps. Do tej pory mam w zanadrzu kantar z łańcuchem (idącym przez nos). Jak koń był kontuzjowany i stał non-stop w boksie, łańcuch okazał się zbawieniem. I nie płakałam nad misiaczkiem chodzącym na dwóch nogach, jak się na niego nadziewał.
dea   primum non nocere
04 listopada 2013 14:51
mimi868 - zimniok to koń bardzo specyficzny. Bierze świat taranem, jak cokolwiek nie idzie po jego myśli. To nie to, co przeciętny pies (który swoją drogą też może być niebezpieczny). Koleżanka, absolwentka końskiej weterynarii z doświadczeniem w koniach, wzięła się za hodowlę grubasów. Wymiękła przy wychowaniu ich. Parę razy wyszły jej z drzwiami boksów, przeszły po niej. Musiała sprzedać. Naprawdę nie była laikiem, ale nie mogła poświęcić im tyle czasu, ile potrzebowały, no i przy samym marchewkowym podejściu niestety przeistaczały się w czołgi bez kontroli. Podstawa przy wychowaniu konia to konsekwencja i nieraz wyznaczenie granic. Czasem jakiś element siły, np. żeby zatrzymać konia jest potrzebny - nie jest to delikatne arabiątko - ten łańcuch na pysku może okazać się konieczny na początkowym etapie pracy (żeby koniowi powiedzieć w razie potrzeby NIE WCHODŹ NA MNIE!) - zdejmiesz ten łańcuch, koń ruszy taranem i co zrobisz? Potrafiłabyś tego łańcucha nie zdjąc i w razie potrzeby na zimno, dla dobra konia odpowiednio użyć? Myślę, że duża jest szansa, że samo głaskanie mogłoby nie dać rady... i absolutnie nie mówię tu o katowaniu konia  :kwiatek: wszystkie nasze konie trafiły do nas jako młodziaki, ras są różnych i tarany również były. W tej chwili chodzą wszystkie na "spojrzenie", w chwili zapomnienia wystarczy upomnienie głosem 😉 ale nie zawsze galopowaliśmy po tęczy.

Zaczynać przygodę z wychowaniem młodego konia samotnie i to od zimnioka to naprawdę jest przepis na katastrofę - nikt tutaj Twoich chęci i talentów nie umniejsza  :kwiatek: już lekkiego konia można łatwo zepsuć, nie mając doswiadczenia i mając tyle umiejętności obserwacji, ile daje jazda w szkółkach (coś o tym wiem, jeździłam 13 lat kiedy kupiam konia - i mogę z tej perspektywy powiedzieć, że nie wiedziałam wtedy NIC). Naprawdę, bez urazy - po prostu jest duża szansa, że narobisz więcej szkody niż pozytku. Ale plus dla Ciebie, że los obserwowanych koni nie jest Ci obojętny. Fajne koniki i śliczne 🙂
Na poczatku tego watku jest pytanie co robic z mlodymi konmi aby pozniej byla z nim latwiejsza wspolpraca,  a teraz gdy się pyta osoba z poza forum to odrazu jest zielona od poczatku i nic  nie wie i nic nie umie.  Nie rozpaczam nad tym ze maja spentane nogi bo widzalam  gorsze zeczy, ale wiem ze od lancucha pod kantarem maja juz duze zabliznione zmiany. W kazdym razie nie wazne ..

Prosze juz nie odpowiadac na moje pytanie
mimi868, jeśli porównujesz psa do konia, to naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, jak problematyczna potrafi być praca z takim zwierzęciem. 800kg wkurzonego lub nawet tylko nieuważnego zwierzaka może zabić, albo wysłać człowieka na wózek i nawet tego po drodze nie zauważyć.
I nie ma się co obrażać o odpowiedzi, które uzyskałaś na forum, nikt tu złośliwie nie doradza.

milkiwaj, no ładny kawał konia, trzylatek to raczej jeszcze podrośnie. Z takim wielkoludem nie ma co się spieszyć z zajeżdżaniem i pracą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się