Sprawy sercowe...

Tyle,że mam taki parszywy charakter.Zawsze i każdemu próbuję dogodzić za wszelką cenę.Jestem zeroasertywna.W domu,pracy a zwłaszcza związku.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
14 stycznia 2014 13:06
I? 😉 Naprawdę można!!! się zmienić. Trzeba tylko włożyć w to na początku trochę wysiłku. Stworzyć sobie kilka własnych, drobnych zasad i się ich uparcie trzymać. Jak już raz zaczniesz odmawiać i nie zawsze być miła, nagle odkryjesz, że świat się nie zawala. Że większość ludzi i tak się nie obrazi (a jak ktoś się obrazi, to coś z nim nie halo i lepiej dla Ciebie), że życie toczy się dalej. I w pewnym momencie ta wystudiowana, wymuszona asertywność zamieni się w prawdziwe, szczere robienie wszystkiego w zgodzie z Tobą i tylko Tobą.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
14 stycznia 2014 13:20
A ja w weekend byłam w górach z P. Facet czytający w myślach mi się trafił  😁 Ciekawe czy to skakanie dookoła mnie już tak na zawsze czy tylko na początku
Myślisz,ze da się tak zmienić a przynajmniej udawać,że się zmieniło? 😉
safie, w większości przypadków tylko na początku 😉 Więc ciesz się chwilą i korzystaj 😁 W okół mnie M. skakał intensywnie przez 5-6 miesięcy, a od jakiegoś czasu chyba już mu się tak nie chce 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
14 stycznia 2014 13:39
cavaletti, szczerze to mam nadzieje, że minie bo aż mi głupio jak tak skacze. Przywykłam, że ja skacze dookoła dupków, którzy mają mnie w nosie i teraz dziwnie się czuje jak pytam P. czy chce herbatę, bo będę robić a on biegnie robić. Z jednej strony to jest super a z drugiej dziwne
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
14 stycznia 2014 13:46
Deskter, da. Jakbym tu teraz opisała cała historię z pewnym pasożytem emocjonalnym (podobnym do tej dziewczyny umc) to byście się wszystkie za głowę złapały. Sama się do dziś zastanawiam, jakim cudem sama, na własne życzenie, się tak upokarzałam, płaszczyłam, usługiwałam, pozwałam się tak wykorzystywać i skakać po głowie. To było naprawdę po prostu żałosne i bardzo, bardzo smutne.

Teraz... Teraz jest inaczej. Nauczyłam się w akceptowalny sposób wyraźnie wyznaczać swoje granice i nie pozwalam ich przekraczać, dopóki nie jestem na to gotowa. Jeśli mam takie widzimisię, że chcę pół dnia spędzić w domu przed laptopem, a on proponuje mi spotkanie, to po prostu grzecznie mu odpisuję "nie dzisiaj, mam parę spraw do załatwienia" bez żadnego przepraszania i tłumaczenia się. W kwestiach fizycznych [w tym momencie jestem na etapie przedzwiązkowego randkowania z pewnym facetem] na ten moment pewnych rzeczy nie zrobię, bo nie i już. Gdyby miał kiedykolwiek zgłosić protest, to bym go odesłała do łatwych panienek w klubach i niech spyla. Do gotowania to na razie ja go zagoniłam 😁 Jak oglądamy film, jemu się zbiera na mizianie i całowanie, a ja naprawdę chcę oglądać, to grzecznie, acz stanowczo proszę o zaprzestanie.
I cały czas wychodzę z założenia, że jeśli kiedykolwiek obrazi się o to, że wyznaczam swoje własne granice, to jest nieszanującym mnie frajerem, któremu nie zależy na mnie, tylko na tym, co mogę mu dać. A z kimś takim nie zamierzam być.

Nadszedł po prostu taki moment, że stwierdziłam, że ja już po prostu nie wytrzymam i zrobię krzywdę albo sobie, albo komuś, jak mnie jeszcze raz jakiś idiota skrzywdzi. A krzywdzili mnie, bo sobie na to pozwalałam.
Teraz przynajmniej zaczynam zauważać,że robiłam źle,wszystko źle.Jak trzeba było to pędziłam w środku nocy na złamanie karku,załatwiałam rzeczy praktycznie dla mnie niemożliwe,rezygnowałam ze swoich zajęć,swoich znajomych,swoich zainteresowań,czasu,snu no dosłownie wszystkiego byle by było dobrze.Nie wspomnę,że dla mnie nie zrobił nigdy tego nikt .Jeśli zaczełam się upominać o swoje to słyszałam:" Wypominasz mi?","Ja Cie nie zmuszałem".Znosiłam dużo.Ba!Za dużo.Odwoływanie spotkań godzinę przed,sceny zazdrości i fochy o nic,wyżywanie się "bo mam zły humor".
Baby to durny gatunek,jak zakochany to sobie na głowe wejść pozwoli nawet nie wiadomo kiedy.
Dekster dokładnie tak, jak pisze Becia23 - da się. I bardzo to w życiu potrzebne.
Też byłam "miłą dziewczynką", zakochaną do granic możliwości, tak bardzo, że oddawałam kawałek po kawałku wszystko, co wyznaczało mnie. A fecet brał, bo czemu miałby nie brać, jak dają z własnej woli, i niewiele dawał w zamian, no bo w sumie dlaczego miałby, skoro to zawsze mnie bardziej zależało i zniosłabym wszystko, byleby on tylko był. Ale powoli zaczęłam stawiać granice, bo zorientowałam się, że właściwie nie wiem już, kim jestem.
Nie powiem, że to było łatwe. Ale dzięki temu teraz - są granice, są rzeczy, których nie zrobię samej sobie nigdy więcej. Nie ma faceta, bo nie chciał związku z taką mną, ale za to jestem ja wiedząca, czego chcę od życia, i wreszcie szczęśliwa.
Także - warto, da się i trzeba!  🏇
Wiem,że jest źle.Że z tego nic nie będzie.Straciłam kupę czasu i jak tak dalej bedzie to niedługo będę po 30 i dalej w takim "nie wiadomo czym" 🤔wirek:
Dekster to zastanów się, "w czym" chcesz być i zacznij to realizować. To naprawdę jest aż takie proste. To twoje życie, więc żyj tak, jak chcesz żyć - bo jeżeli sama sobie nie weźmiesz od życia tego, czego potrzebujesz do szczęścia, to niestety z nieba nie spadnie, a potem będziesz żałowała. I nie przejmuj się tym, że inni się poobrażają, że nie ma już grzecznej dziewczynki, której można wsiąść na głowę. Jeżeli jesteś komuś potrzebna tylko do tego, żeby wsiadać ci na głowę, to naprawdę mała strata.
:przytul:
A my teoretycznie dziś mamy pierwszą rocznicę. I gdyby nie wydarzenia sprzed paru dni to cieszylabym się jak głupia z tej okazji a czuje niesmak. Skończyło się zyganie tęczą. popełnił co prawda mały błąd ale w dziedzinie związku w której nie wyobrażam sobie najmniejszych błędów. Ma mocne postanowienie poprawy, szansę dałam acz jakoś nie umiem na niego patrzeć jak wcześniej. Nie jak na człowieka z którym spedze życie. Mam nadzieję że w czasie udowodni mi swoją wartość bo trzeciej szansy nie będzie. Głupio ta data teraz wypadła :/
escada, każdy popełnia błędy. Będzie dobrze 🙂
Tak ale są błędy i błędy. I pewne moje zasady są dla mnie święte więc ciężko mi przychodzi naginanie ich. A moja matka uważa że mnie za dobrze wychowała 😂
escada, dla mnie są dwie rzeczy totalnie niewybaczalne zdrada i przemoc. Resztę jestem w stanie wybaczyć, jeśli to wyskok a nie codzienność.
no to mamy takie samo podejscie. a szansa jest tylko dla tego ze kiedy pierwszy wk*w minął i przemyslałam na chłodno to nie wiem gdzie jego zachowanie zakwalifikować, i czy złamał moje zasady. można powiedzieć ze pląsał po granicy. i miał chyba farta. nie wiem, wiem jedno, nie mam ochoty z nim świętować dziś rocznicy, bo udawanie dobrego samopoczucia wykracza poza moje umiejętności aktorskie 😉
Gillian   four letter word
15 stycznia 2014 11:10
a ja po randkowaniu i jest tak -  😜
jeszcze do mnie nie dociera, że tym razem to kulturalny, ogarnięty, poważny człowiek 😉 do tego przystojny  😁 dzwoni, pisze, ajajajaj  😜 uszczypnijcie mnie!
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 stycznia 2014 11:14
Gillian, nie będę szczypać, bo mam tak samo. Cieszyć się trzeba 😉
a u mnie jednak problem wagi. co boli tym bardziej, że aktualnie otwieram firmę od podstaw, nie wyrabiam finansowo, mam w cholerę stresów i problemów i serio - ani siły, ani czasu ani energii ani nawet chęci żeby jeszcze mierzyć się z tym. potem nastąpiło parę głupch tekstów, przez 1,5 godziny w środku nocy jeździłam po mieście autem żeby sie uspokoić, po czym wróciłam i zakomunikowałam że mam dość. i nie wiem co dalej. bo ja naprawdę mam dość. i to nawet nie przez ten tekst, nie przez te kwestie, po prostu tak ogolnie. niecałe 6 miesięcy po ślubie.
ash   Sukces jest koloru blond....
15 stycznia 2014 11:32
Breva, powiedział Ci wprost, że powinnaś zrzucić parę kg?
Przytyłaś teraz czy przed ślubem?
Breva, współczuję. Ja też się pocięłam o wagę wczoraj, ale sama wywołałam, bo zwróciłam chłopu uwagę, że znów przytył. To mi się odciął, a mi się przykro zrobiło, bo od lat walczę z wagą a teraz znów się zaokrąglam i nie tylko w pasie 🙁
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
15 stycznia 2014 11:36
Breva zazwyczaj nie oceniam, staram sie nie komentowac, nie udzielac w tym watku, ale cholera jasna.... niech najpierw popatrzy sie na siebie. Bo co, ze niby Twoj maz taki w forme lany?! Zeby bylo jasne, nie mam na celu obrazania kogokolwiek, ale... wkurzaja mnie takie akcje :/ ja rozumiem motywowac do zmian, pomagac w nich jezeli kkmus cos nie pasuje i obie strony godza sie na to, ze chca cos zmienic, ale nie, ze  ktos (w tym wypadku Twoj maz) bedzie rzucal fochy bo jest kilka kg wiecej. Nie jest ani pomocny ani przede wszystkim mily w swoich "wspanialych" poczynaniach :/
ash, od 12 rż próbuję się uporać z wagą, niestety im mniejsza akceptacja z zewnątrz tym większy problem z wagą. całe życie miałam lekką nadwagę, przed ślubem, podczas ślubu, po ślubie - zawsze miałam nawet kilkanaście kg na plus. Teraz przytyłam może z 4 kolejne kg. Czaję że mogę mu się nie podobać, ale z drugiej strony - serio?🙁 powiedział wprost, a od paru miesięcy nie ma praktycznie sfery intymnej, widzę jego wzrok jak sie rozbieram, itp. Więc powiedzenie tego na głos to było tylko potwierdzenie tego co czułam od dłuższego czasu. I nie chodzi o parę kg. Dodam, że on jest ultraszczupły i nie może przytyć. Tym bardziej liczyłam że zrozumie mój problem bo jest ten sam tylko w drugą stronę.

martva, no dokładnie. zresztą w dalszej rozmowie to wyszło - że mnie kompletnie nie zna, a o moim problemie z nim rozmiawałam, tłumaczyłam milion razy dlaczego tak jest, co mnie motywuje a co absolutnie nie. A on dalej tego nie wie. Na pytanie czy on mnie w ogóle zna, cob lubię, czego nie, co mnie cieszy, co mnie rani - nie potrafił odpowiedzieć.

bera7, a własnie o to chodzi że ja na temat jego wyglądu i wagi nie mówię absolutnie nic! bo mam to gdzieś, bo nie o to chodzi. a jak o to chodzi to jest to dla mnie maksymalnie płytkie:/
kurde Breva aż ciężko się to czyta! przecież jesteś zadbana bardzo i to ze Ci troche przybyło ostatnio nie może być powodem uszczypliwości. co innego jakbyś była otyła i mówił to w trosce o twoje zdrowie, ale tak? mi przybyło ponad 10 kg odkąd jesteśmy razem (8 juz zrzuciłam 😉 ) ale ani razu nie usłyszałam ze źle wyglądam, wręcz przeciwnie, mój facet wolał mnie grubszą niż na diecie ciągle odmawiającą sobie czegokolwiek i zfrusfrowaną brakiem konkretnych wyników. wiadomo, że lepiej wyglądałam szczupła. ale zamiast mówić mi ze powinnam schudnąć to chciał mi kupić karnet na siłkę i iść ze mną 😉 może powiedz temu ultra szczupłemu żeby coś ze sobą zrobił bo kręcą cię mężczyźni a nie chłopaczkowe chucherka. 😉

bera - dobry moment, żeby zacząć razem 😉 co nie zmienia faktu ze odgryzanie się na temat wagi w twoim stanie jest trochę nie na miejscu :/

kurde akurat tu bym też problemów nie zniosła. jakoś na szczeście potrafimy otwarcie rozmiawiać co byśmy w naszych ciałach pozmieniali 😉
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
15 stycznia 2014 11:48
Escada- o to to! Chlopaczkowe chucherka  😁

Breva- bardzo przykre jest to co piszesz i wspolczuje Ci, chociaz ja moge sie tylko domyslac jak to jest... wydaje mi sie, ze najgorsza rzecza jest to, jak nie ma sie oparcia w drugiej polowce. Co wiecej, tonjest czlowiek, z ktorym masz spedzic reszte zycia, a skoro on juz na samym poczatku wspolnej drogi odstawia takie szopki to niezbyt dobrze to o nim swiadczy. Co bedzie jak np zajdziesz w ciaze? Przeciez wtedy tez cialo sie zmienia i co? I nagle stwierdzi, ze to nie to, ze mu sie nie podobasz i fochem rzuci? Matko.... dziewczyno trzymaj sie mocno i nie daj sie mu!
Breva, ja mówiłam dość delikatnie i u nas nie chodzi o wygląd, ale o jego serce. Ma 20kg na plusie znów, ciągle jest mokry od potu jak wykonuje proste czynności. Bierze leki na serce i ciśnienie ale one nie dadzą rady jak nie zadba o siebie. Więc proszę aby zamiast boczku zjadł szynkę, nie polewał ziemniaków tłuszczem, nie zjadał tabliczki czekolady na noc.
Ja nie chcę za kilka lat zostać wdową. Martwię się i staram podsuwać zdrowe jedzenie, ale od 2 miesięcy folguje sobie bardzo i waga to widzi.

Ja mówię z troski, żeby nie było, oboje mamy problem, więc zawsze używam formy mnogiej "zróbmy", "powinniśmy" itp. Ale widać też zabolało i się odgryzł. Szkoda, że Twój mąż reaguje w taki sposób, mógłby zasugerować delikatniej robiąc Ci na obiad sałatkę itp 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 stycznia 2014 11:50
Breva, przykre, przecież jesteś śliczna i nie sądzę, że kilka kilo więcej coś zmienia. Dziwie się mu, bo całe życie to jedynie modelki i aktorki są takie same bo ponaciągane i napompowane  🤔wirek:
ash   Sukces jest koloru blond....
15 stycznia 2014 11:50
Breva, smutne i przykre, Twój mąż jest beznadziejny.
Gdyby on był w mega formie, z extra wyrzeźbioną sylwetką może próbowałabym go jakoś zrozumieć....chociaż nie, czegoś takiego nie da się zrozumieć. Gdyby motywował itp. to ok, ale krytyka w ten sposób jest poniżej pasa.
Skoro już jesteśmy w temacie jedzenia. Nijak nie mogę przekonać faceta, żeby przestał jeść McDonalda. Ja rozumiem, że ma za darmo itp., no ale bez przesady, żeby tylko to jeść i nic kompletnie więcej. Mam cały czas w głowie, że skończy tak jak ten gość, któy przez parę miesięcy jadł tylko to i skończył w szpitalu. Przemówić do rozumu się nie da, w ogóle nie myśli o konsekwencjach ciągłego jedzenia tego syfu.

Breva kurczę, w spólczuję i to bardzo! Chyba bym się załamała, gdybym takie coś usłyszała, zwłaszcza, że mam te parę kg na plusie, a on szczupły. I nie mogę tego zrozumieć, przecież widział jak jest i nagle mu przeszkadza. 🤔wirek: Nie daj się!
desire   Druhu nieoceniony...
15 stycznia 2014 11:56
Breva, napisałaś, że miałaś troszke na + przed, w czasie i po ślubie. czegoś tu nie rozumiem - podobałaś mu się wtedy, a teraz to mu przeszkadza?  🤔  współczuje sytuacji, trzymaj się.  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się