Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

My po 2,5 roku z wielu powodów zmieniliśmy stajnię... Od 3 miesięcy stoimy w nowej. Koń całkowicie się zmienił. Z wrednego, złośliwego dla innych koni, chorowitego,  niszczącego wszystko dookoła konia zrobił się najgrzeczniejszą w stajni pieszczochą, miły w obsłudze,  wygląda jak pączek w maśle, wręcz musi przejść na dietę.
Mamy duży, często sprzątany boks, zawsze jest sucho i mnóstwo słomy. Stajnia jest śliczna, atmosfera domowa, właściciele bardzo mili i pomocni. Jak tylko nie pada wszystkie konie idą na padoki, do dyspozycji jest też karuzela. Gruby dogadał się bardzo z innymi końmi, ma nawet swojego ulubionego kolegę ( wcześniej naweto dganiał od siebie konie jak za blisko podchodziły). Konie czyściutkie, zadbane i "wyniuniane" bo stajenni dbają jak o swoje i jeśli jakiś pensjonariusz czegoś potrzebuje to zawsze pomogą.
Mam nadzieje, że tu jeszcze długo postoimy, bo mi w końcu wróciła radocha z posiadania konia ( nie tylko same problemy i nerwy...). Ale najbardziej cieszy ta zmiana w wyglądzie i zachowaniu konia 😀
Twinkle jak jest taka zmiana to trzymaj się tej stajni. Koń najlepiej wie co dla niego dobre, a skoro tak się zmienił nie tylko wizualnie, tzn, że trafił do raju.

U mnie kiedyś stał wałach, który jak przyjechał był dość nerwowy. Właścicielkę widziałam tylko 2x: jak go przywiozła i jak go zabierała. Pomijam powody bo mnie nie interesują. W każdym razie jak go zabierała to stwierdziła, że gdyby wiedziała, że on tak się u  mnie wyluzował i tak dobrze mu tutaj to by go nie zabierała. Jak dla mnie meeega pochwała! No ale koń całe dnie snuł się po łąkach, miał luz blues, do tego harem kilku klaczy. No żyć nie umierać  🤣
Ja ostatnio jestem po pierwszej zmianie stajni.
Moja poprzednia (pół roku):
Mała, bardzo kameralna stajnia (na 14 koni; za moich "czasów" było ich 7, 3 właściciela+4 hotelowe). Miałam do niej 10 minut PIESZO od domu. Więc mega blisko.
Duże padoki, ładny budynek, urządzona siodlarnia, właściciel był cały czas na miejscu ale zupełny BRAK ATMOSFERY - właściciel a jednocześnie stajenny obgadywał każdego pensjonariusza, gdy on tylko zdążył się odwrócić. Kiedy wezwałam weta, bo moja klacz kulała (o czym dał mi znać dopiero po dwóch dniach, że ma spuchniętą pęcinę!) to śmiał się ze mnie, że "przeżywam". Jedzenie żałował, koni nie wypuszczał na tak długo jak trzeba (czasami tylko na godzinę - dwie dziennie). Padok tylko jeden, więc wszystkie konie musiały wychodzić razem. Brak poideł w boksach, tylko wanna na padoku ;/
Ze względu na fakt, że był instuktorem "starej daty", wyśmiewał się z nauszników, które dziewczyny zakładały swoim koniom czy z derek, których on nie tolerował i nie używał. Gdy było zimno czy ostro padało jego konie po prostu stały w stajni albo mokły na deszczu :/
Jednak nie narzekałam na warunki - ze względu na brak poideł konie musiały wychodzić na zewnątrz i nie było, że "nie chce mi się". W boksach miały zawsze grubo pościelone etc. Dostawały jedzenie 3x dziennie a przede wszystkim ja miałam blisko.
Ale sytuacja, jaka zdarzyła się, gdy opuszczałam stajnię... BRAK SŁÓW! Po poinformowaniu właściela (bez podania powodu) powiedział, że mam takie prawo etc. i wyszłam ze stajni z ulgą. Dodał, że mnie nie wyrzuca i zawsze mogę wrócić.
Miałam przeprowadzić się w ciągu tygodnia. Trzy dni potem poszłam do stajni i ze względu na słabe warunki na drodze (to był przełom stycznia/lutego) chciałam zapłacić jeszcze za kilka dni hotelu i poczekać aż największy śnieg stopnieje. Ale właściciel nie dość, że nie wpuścił mnie do MOICH KONI to zbulwersowany powiedział, że nie ma takiej możliwości, abym dłużej została i mam się wynosić, a czas mam do 1go. Dodał, iż moje rzeczy są spakowane i mam jak najszybciej zabrać konie. Po prostu CHORA sytuacja, której nie byłam w stanie zrozumieć.
Okazało się, że koleżanka ze stajni również postanowiła z niej zabrać swoją klacz, choć ja o tym nawet nie wiedziałam :P Natomiast ten właściciel wściekł się, że traci tak naprawdę połowę swoich dochodów (jak wspomniałam, mała stajnia) i nie był w stanie pohamować emocji.
Po prostu byłam w szoku. Nikt mnie w ten sposób nie potraktował...
Następnego dnia dostałam od niego smsa, a w treści informacja, że z powodu zerwania umowy (choć nic z nim nie podpisywałam) Z MOJEJ WINY muszę mu zapłacić jeszcze za jeden miesiąc hotelu "płatne przy odbiorze koni".
To już był mój gwóźdź do trumny.
Ale nie poddałam się - zadzwoniłam na policję, aby dowiedzieć się, jak mam postąpić w momencie, gdy nie będzie chciał wydać moich zanim mu nie zapłacę, bo w końcu mnie wcześniej do niej nie wpuścił... Tam poradzili, żebym zadzwoniła gdy już będę na miejscu a ze względu na fakt, że z jego strony to "przywłaszczenie mienia", ma obowiązek wydać mi konie a rozszczenia pieniężne może mieć tylko na drodze sądowej.
Właściciel dowiedział się, że dzwoniłam na policję (jego brat akurat jest policjantem), choć ja nie złożyłam żadnego zawiadomienia, on sam się pewnie ostro zdenerwował i przestraszył.
Gdy już pojechałam po konie, bez słowa mi je wydał a mój cały sprzęt sam spakował w foliowe worki na śmieci ;/ Wgl to było żenujące, kiedy musiałam tam grzebać i wszystko sprawdzać i jeszcze "prosić się" o bat i czaprak, o których zapomiał ;/

No cóż... Różni bywają ludzie ale z tym człowiekiem już nie chcę mieć nic wspólnego.

A moja obecna stajnia... (od dwóch tygodni):
Po prostu CUDO!
Jedyny minus to odległość, ponad 10km. Ale jakoś daję radę 🙂
Moja klacz ze źrebakiem odżyła. Obecnie stoją na osobnym padoku. Dostaje o wiele więcej jedzenia + dodatkowe witaminy i pasze. Po stanie wszystkich koni właścicielki i hotelowych (ponad 10) widać, że wszystkie traktuje równo - jak swoje a są tak okrąglutkie i zdrowe, że aż miło patrzeć 🙂 Konie są derkowane, na padokach od świtu do zmierzchu, poidła w boksach, siano BEZ OGRANICZEŃ. Wizyty jednego z najlepszych weterynarzy w okolicy (już mamy pierwszą za sobą:P) oraz świetny kontakt z właścicielką, która każdym drobnym schorzeniem czy opuchlizną się martwi i natychmiast każe wzywać lekarza (bo warto dmuchać na zimne).
A motto stajni to "Czuj się jak u siebie" 🙂
Mam nadzieję, że to już będzie moja stajnia na lata.

Pozdrawiam i zachęcam do zmian stajni, ponieważ zawsze może być lepiej 🙂
deborah   koń by się uśmiał...
11 lipca 2014 08:20
powiedzcie prosze jak u was w stajniach wygląda kwestia prowadzenia odpłatnych jazd na swoim koniu ?

wolno nie wolno? Czy własciciel stajni ma prawo ingerować w to kto i dlaczego jeździ na naszych koniach?
i nie pytam tu o działalnośc na dużą skalę.
Met   moje spore
11 lipca 2014 08:23
ja się nie wtrącam - jest to dla mnie oczywiste, że każdy na swojego konia może wsadzać znajomych/klientów

natomiast słyszałam historie o stajni, w której nie można. a jeśli właściciel ma dzierżawcę na swojego konia, to płaci za pensjonat 200zł więcej 🤔wirek:
U mnie mogą prowadzić jazdy na swoim koniu, byle bezpiecznie  😉
Met, wsadzic rodzine, znajomych ok, ale pomysl sobie, ze na 20 pensjonatowych koni, pięciu właścicieli prowadzi jazdy na jednym wspólnym placu, (w różnym czasie, czyli ujezdzalnia caly dzien zajeta)  ja jako pensjonariusz bym się z takiej stajni wyniosła.
😉
deborah, w pensjoanacie w którym aktualnie stoję właściciel nie wtrąca się w nic kompletnie. Ale to tylko pensjonat - brak rekreacji. Natomiast wiele stajni , w których połączona jest funkcja pensjonatu ze szkółką jeździecką zastrzega, że nie można im robić "konkurencji" prowadząc jazdy / treningi na własnych koniach. Ba - jest u nas stajnia do której nie może przyjechać obcy trener - taka zasada i tyle... (oczywiście do konia pensjonatowego). Zatem generalnie - różnie to bywa...
Jak prowadzę trening w obcych stajniach zawsze najpier idę do właściciela (z piwem, lub czekoladkami) zapytać, czy mu to nie preszkadza. Nie spotkałam się jeszcze z odmową 😉
Met   moje spore
11 lipca 2014 08:38
Megane, widzisz, nie pomyślałam o takiej sytuacji 😁 u mnie stoją 3 prywatne konie zdatne do jazdy. z tego dwa jednej właścicielki, a trzeci na zajezdce, także jest to zupełnie inna skala problemu!
Megane, to też zależy od pensjonatu. U nas są 2 ujeżdżalnie + hala + łąka do jazdy "jakby co". Koni niespełna 40 i jakoś się mijamy/rozłazimy 😉 Kilku trenerów przyjeżdża, kilka osób prowadzi treningi na swoich koniach, ktoś sobie skacze, ktoś "piłuje ciągi" - ale na prawdę nie ma problemu z "zajętą ujeżdżalnią" 🙂

Edit: poza tym ws "zajętości ujeżdżalni" - co za róznica czy tych 5 właścicieli prowadzi jazdy na swoich koniach, czy też sami je jeżdżą? A obu przypadkach zajmują tyle samo miejsca 🙂
Widzę że 7 stajni w ciągu 17 lat to nie taka tragedia😉 ale mam nadzieję że w obecnej stajni zostanę już "na zawsze" przy okazji uświadamiam sobie ile to już czasu....
deborah u nas mozna, ale znam tez takie stajnie o ktorych pisze _Gaga. Nasz wlasciciel stajni pozostawia duzo swobody, co ja sobie osobiscie bardzo chwale i mimo duzej liczby pensjonariuszy i braku regulaminu, nie ma nieporozumien i kwasow.
stałam w stajni gdzie bez problemu funkcjonował układ szkółka plus prowadzenie jazd na koniach pryw, poza zimą😉ale wtedy to w ogóle ta stajnia to porażka była.
Potem stałam w stajni gdzie właścicielka krzywo patrzyła nawet na sytuacje gdy ktoś obcy (nie właściciel) jeździł na koniu, który stał w pensjonacie, z czasem pani dała do zrozumienia, że liczy na kasę z jazd. Osoby prowadzące jazdy się wyniosły.
Teraz stoję w stajni gdzie nie ma szkółki, tylko pensjonat z ogromną halą, terenem, dwoma placami więc nawet jakby co 2 osoba prowadziła jazdy - nie ma problemu. Właściciel tez nie wnika w takie rzeczy mimo że jest bardzo konkretny, na pewne rzeczy pozwala na inne się nie zgadza (ma racje)  🙂
deborah   koń by się uśmiał...
11 lipca 2014 11:00
pisałam że nie chodzi mi o działalnośc na dużą skalę. Raczej o udzielanie regularnych lekcji na swoim koniu osobom z rodziny czy też znajomym.
Dla mnie to po pierwsze próba zmuszenia kogoś do takiego czy innego zarządzania swoim majątkiem ( koń) albo obrzydliwe zaglądanie komuś w portfel.

dodam, ze kiedy przyszłam z koniem do tego pensjonatu nie było mowy o takich obostrzeniach. A teraz docierają do mnie słuchy, ze właściciel żąda sobie 10 zł od każdej przeprowadzonej lekcji.

zupełnie tego nie rozumiem bo przecież
a. nie jestem żadną konkurencją. nie zarabiam na tym bo kasa z tych kilku jazd w m-cu nawet na kowala nie wystarcza
b. osoby które ucze przyjeżdżają ze względu na to, że ja tu stoję z koniem a nie ze względu na sentyment do ośrodka.
c. koń pracuje max 2-3 h tygodniowo więc nie "zużywa" infrastruktury bardziej niż inne konie w pensjonacie.

nie rozumiem takiej polityki..
deborah, skoro jedynie docierają do Ciebie słuchy to idź do właściciela i sprawę wyjaśnij 🙂
deborah   koń by się uśmiał...
11 lipca 2014 11:30
oficjalne zapis na tablicy ogłoszeń już się pojawił. plotki dotyczą jedynie stawek
Gaga... Jak sie jezdzi z włascicielami na swoich koniach to bez problemu da się jezdzic, jak na ujezdzalni jest rekreacja, to robi sie jednak problem, bo skupiasz sie nie na koniu a na rekreacji i innych zasadach jazdy na ujezdzalni, na tym, czy jak np zagalopuje, to kon pod rekreacją nie zrobi tego samego. Osoby juz jezdzace zazwyczaj sobie nie przeszkadzają. Jesli to by byla jedna osoba, to ok, ale kilka na raz to chyba juz problem. Ja na szczescie jestem w stajni, gdzie rekreacji nie ma 🙂
deborah, wg mnie to faktycznie mocno niefajne. Twój koń, Twój czas i masz za to płacić dodatkowo właścicielowi jakiś haracz?! Ble.
Megane, tylko co innego szkółka rekreacyjna, co innego trening indywidualny (a tak jest przy jeździe na koniach "prywatnych"😉...
Mi znacznie częściej przeszkadzają prywaciarze słuchajacy muzyki nie nie ogarniajacy tego, co sie dzieje, niż ludzie podczas jakiegokolwiek treningu na prywatnych koniach

deborah, rozumiem, że jeśli np. bierzesz za jazdę 40 zł i 10 masz oddać (25%) to kiedy do Ciebie przyjeżdża trener za 100 zł - właściciel pensjonatu dopłaca Ci do niego te 25 zł? Wszak podnosisz poziom ośrodka 😉
famka   hrabia Monte Kopytko
11 lipca 2014 12:41
anai, ale dlaczego ble ? skoro właściciel stajni inwestuje w swój ośrodek, ma porządną halę, dobre podłoże, płaci za prąd, wodę inne koszty równania bronowania etc.. to dlaczego nie miał by domagać się wynagrodzenia za korzystanie w jego infrastruktury osób spoza pensjonatu ?

nie mówię że jestem za pobieraniem opłat, bo to wszystko jest kwestią dogadania się i wielkości ośrodka i panujących tam warunków, ale nie widzę opcji bleeee
skoro zarabiamy na jazdach to uważam za uczciwe zapłacić parę groszy za utrzymanie właściwych warunków
zdrowiej i dla jednej i dla drugiej strony
deborah u mnie w stajni nie prowadzi się jazd na swoich koniach i już. Ja jako właściciel nie prowadzę rekreacji, ale nie życzę sobie aby ktoś  to robił. Prócz tego pensjonariusze moga robić wszystko, oczywiście umawiać się z trenerami ( co słyszałam że w niektórych ośrodkach jest problemem). Nie wliczam w to jazd prowadzonym mężowi/ojcu/matce nieodpłatnie .
Poza tym patrząc z perspektywy większych ośrodków typu michałowice. Tam  można trenować z ich trenerami, przyjezdni mogą mieć tylko 4 lub 5 podopiecznych.  Niektóre stajnie biorą haracz od trenera , który prowadzi jazdy  w ich ośrodku. Więc  to też niesprawiedliwe, skoro działa powszechnie ?
famka, dlatego, że koń z tego co napisała deb nie chodzi więcej, niż gdyby sama jeździła. Nie chodzi o normalną szkółkę, a za pensjonat i tak przecież deb płaci. Co za różnica, czy jeździ sama czy komuś konia użycza (w kontekście zużycia ośrodka)?
famka   hrabia Monte Kopytko
11 lipca 2014 12:46
dlatego mówię że wszystko zależy od wielkości ośrodka i tego co się robi
no i niestety właśnie mocno w kontekście zużycia ośrodka
Donia Aleksandra, nie dizała powszechnie
u nas nikt nie bierze haraczu od trenera - bo niby dlaczego? 🤔
Jak to dlaczego? Zeby pensjonariusze trenowali z  miejscowym trener ( często właścicielem). Owszem działa powszechnie znam wiele dużych stajni które tak robią. Sama nie jestem tego zwolennikiem, ale tak jest i co więcej  trenerzy płacą.
famka   hrabia Monte Kopytko
11 lipca 2014 12:53
haraczu od trenera nie rozumiem, bo to nie jest konkurencja, to jest kształcenie się i inwestowanie w siebie, w swojego konia, w swoim własnym czasie zapłaconym za pensjonat
famka, moja wypowiedź dotyczy sytuacji Deb. Tylko i wyłącznie.

famka   hrabia Monte Kopytko
11 lipca 2014 12:57
anai, oki rozumiem  😉
deborah, ja bym się zastanowiła dlaczego tak zarządzono, może ktoś inny zarabia na jazdach i dlatego właściciel chce ustalić warunki równe dla wszystkich  ?
famka, dlatego, że koń z tego co napisała deb nie chodzi więcej, niż gdyby sama jeździła. Nie chodzi o normalną szkółkę, a za pensjonat i tak przecież deb płaci. Co za różnica, czy jeździ sama czy komuś konia użycza (w kontekście zużycia ośrodka)?
chyba chodzi o to że prowadzi działalność zarobkową. Nie ma problemu jeśli użyczam konia komu chcę ( choć to duże uproszczenie bo nie każdy lubi obcych w stajni ) ale inaczej jeśli prowadzę " szkółkę ".
Majowa, a jeśli będę prowadzić działaność zarobokową robiąc np. sesje ślubne na swoich koniach - ale w plenerze (na łakach okolicznych) to tez mam zapłacić właścicielowi pensjonatu, bo prowadzę działalność zarobkową? 🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się