Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

Dzierżawa to inna bajka.W tej chwili dwa konie są wystawione do dzierżawy i ja nie widzę w tym żadnego problemu, bo:
- tylko jedna osoba dzierżawi konia
- z reguły posiadająca zweryfikowane przez właściciela konia umiejętności
-  zawieramy w umowie dzierżawcę , dane itp
Także ja nie widzę w tym żadnego problemu.  Mówię nie  tylko jazdom rekreacyjnym , a nie  tym że ktoś przyprowadzi sobie tatę/ mamę raz za jakiś czas i powozi  na koniu 😉
Donia Aleksandra, ale wytłumacz mi ale tak na serio czemu.
Konia mam jednego. Jaka jest różnica czy pojeżdżę ja z trenerem, czy ktoś (komu np. wydzierżawię konia i będzie pod moją opieką jeździł)?
Oczywiście rozumiem, że możesz nie zgadzać się ot tak, ale serio chciałabym poznać rzeczywiste argumenty.
W takiej sytuacji to pewnie nawet poddzierżawienie konia jest u Ciebie niemożliwe?

Dla mnie to absurd. Nie mówię o jazdach rekreacyjnych, że mam 3 konie, wstawiam w pensjonat i prowadzę na twoim terenie rekreację sobie. Mówię o normalnym człowieku, który swojego konia czasem chciałby udostępnić komuś innemu (i nie ma znaczenia czy rodzina czy nie).

edit: no powiedzmy, że sprawa dzierżawy mniej więcej rozwiązana.
Ale dalej średnio logiczne wydaje mi się reszta. Jak ja temu dzierżawcy będę musiała poprowadzić trening (no dajmy na to za kasę) żeby go douczyć - to co, robi się problem?
A co to za problem, jeśli zamiast dzierżawcy przychodzi do mnie na jazdę konkretna i ta sama osoba, która jest pod moją opieką?
epk o dzierżawie właśnie wyżej napisałam. Jeżeli byłaby to typowa dzierżawa z umową, mogłybyśmy się bez problemu dogadać. 
Pisałaś o zużyciu infrastruktury przez jeżdżących na prywatnych koniach nie - właścicieli - stąd moje pytanie.
Podałam to jako jeden z argumentów. Innym była większa ilośc osób będąca na stajni.

nawet aby pensjonariusze chodzili tylko w różowych majtkach-

Nic mi to tego w co się ubierają. Wszystkie zasady są zawarte w umowie.
Innym była większa ilośc osób będąca na stajni.


A co jeśli mam więcej koni i luzaka? W czasie, gdy wyjeżdżam końmi zajmuje się (jeździ / lonżuje / czyści) luzak / czy mój Tato? Mogą? Bo robi się ich więcej, niż tylko ja...
Tak, czy inaczej każdy pensjonariusz wybiera warunki najbardziej odpowiednie dla swoich koni i siebie. Mi by Twoje niespecjalnie odpowiadały, bo przy moich koniach kręcą się weterynarze, kowale, masażyści, luzacy, trenerzy no i jeszcze ja 😉 Zaplecze ludzi spore, co gorsza praktycznie każdy kto przyjeżdża poza swoją robotą - zostaje jeszcze na plotach / kawie itp... W miejscu, w którym stoję aktualnie - nie ma z tym na szczęście problemu. Co więcej stajenny zawsze zdaje relacje co się działo, jak mnie nie było (kto i ile jeździł, etc.) 😉 ale on dzwoni nawet jak mi się koń mikro - skaleczy - taki człowiek  💘

Ale skoro zasady minimalizowania osób odwiedzajacych stajnię są określane od początku - sprawa dla mnie jasna , wybór w razie W również 😉 (bez urazy)
Gaga, a stoisz w stajni, gdzie jest prowadzona rekreacja?
Megane, pisałam już:
[quote author=_Gaga link=topic=67681.msg2137205#msg2137205 date=1405064066]
deborah, w pensjoanacie w którym aktualnie stoję właściciel nie wtrąca się w nic kompletnie. Ale to tylko pensjonat - brak rekreacji. [/quote]
🙂
A co jeśli mam więcej koni i luzaka
Nie ma  to nic do rekreacji. Sama mam luzaka.
Gaga mylisz całkowicie pojęcia. Co mają masażyści do jazd rekreacyjnych? o tym była mowa.  Wyobraź sobie że mam 3 konie i także przyjeżdżają do nich masażyści, weterynarze ( może nie tak często jak do Twoich), kowal,  mam także trenerów, fotografowie, kamerzyści nagrywający treningi. Co więcej pensjonariusze także trenują( nie wszyscy) . Ale Ci wszyscy ludzie nie prowadzą jazd rekreacyjnych. A oto chodzi w całej dyskusji. Orzeszkowa ujęła najtrafniej co mi chodziło, a może nie potrafiłam przekazać.
I wybacz , ale znam parę stajni gdzie własciciel nie wtrącał się w nic. Nie mam o nich zbyt dobrego zdania,  pensjonariusze także.
Ja sama jestem właścicielem , stajennym , zarządcą itp. Wierz lub nie, ale moi pensjonariusze wiedzą o wszystkim , co dzieje się z ich podopiecznymi.
sprawa dla mnie jasna , wybór w razie W również
Jestem ze Śląska, więc raczej W się nie wydarzy, poza tym jest spora kolejka do mnie na pensjonat 😉 Najlepszą opinię wystawiają sami pensjonariusze. A moi są zadowoleni, mało  tego od 4 lat nikt się od nas nie wyprowadził. To chyba mówi samo za siebie.
Donia Aleksandra, ale ty się też trochę zacięłaś, że jak ktoś prowadzi to akurat jazdy rekreacyjne. Rekreacja rozumiana jak zwykle - czyli kilka koni w zastępie i masa kręcących się ludzi - NIE, NIE o to nam chodzi. Ale nie wiem, przykładowo (i żeby było kontrastowo, to może się dogadamy) zawodnik z czołówki krajowej dajmy na to w ujeżdżeniu (A co! ) wstawia do Ciebie konie i prowadzi na nich czasem treningi sportowe dla swojego ucznia. Też nie może? Pojedyncze jazdy pojedynczej osobie?
Gdyby tak było to ja sama chętnie zasiadłabym na widowni i poobserwowała 😉 Jeżeli właśnie poziom jazd nie wołałaby o pomstę do nieba ,koń byłby koniem bezpiecznym , jeździec pełnoletni( lub z podpisaną  zgodą przez rodzica), osoba posiadała ubezpieczenie ,miała pojęcie o uczeniu kogoś i miałaby jednego ucznia, to raczej bym się zgodziła. Tylko czy to są jazdy rekreacyjne?
Donia Aleksandra, no ale właśnie parę osób próbuje powiedzieć, że tu nie chodzi o jazdy rekreacyjne 😉. To ty tak zinterpretowałaś, że jak ktoś chce na własnym koniu poprowadzić to to rekreacja (pewnie jeszcze w zastępie będzie) 😉. Sporo osób prowadzi jazdy na własnych koniach sportowych - na wysokim poziomie.
Donia Aleksandra, ja mam z reguły 2ch uczniów + luzaka. Nie jeżdżą w zastępie. Są pełnoletni i ubezpieczeni (ja też). Mam jakieś tam papiery FEI, wystarczy? 😉

I nie krytykuję Twojego pensjonatu. Jak pisałam - to Twoja własność i masz pełne prawo ustalać własne warunki - jak ten mocno przerysowany przykład koloru noszonej bielizny. To Twój teren - zatem to Ty ustalasz zasady. Możesz powiedzieć "nie bo nie" i tyle - na pewno nikomu się nie musisz tłumaczyć. Jednak sama podajesz argumenty, które mnie osobiscie nie przekonują - stąd dyskusja.

A temat zaczął się od prowadzenia pojedynczych jazd przez deborah na pojedynczym koniu (sportowym) dla pojedynczego ludzia (ucznia) i pobieranych przez pensjonat w związku z takim "procederem" opłatach. Nikt nie pisał o posiadaniu 5 koni, prowadzeniu szkółki jeździeckiej na czyimś terenie i tłumach luzem latających dzieci 😉
Gaga zacząć może się i zaczął  od Deborah. Tylko bez urazy jej koń chodzi P klasę, to nie jest sport,   jej samej umiejętności nie znam aż tak dobrze. Jednak   z tego co wyczytałam na forum, uczy się wraz z koniem.   Czy to wystarczy żeby uczyć innych? nie wiem, sama Deb to oceni.
ja mam z reguły 2ch uczniów + luzaka. Nie jeżdżą w zastępie. Są pełnoletni i ubezpieczeni (ja też). Mam jakieś tam papiery FEI, wystarczy?
Nie wystarczy. Sądzę że większym problemem tutaj byłaby niezgodność charakteru i  tak nie mogłybyśmy ze sobą współpracować 😉 Po prostu nie dogadałybyśmy się.
Donia Aleksandra, nie przenoszę się na Śląsk dobrze mi tu gdzie jestem
Podaję sytuacje czysto hipotetyczne a Ty bierzesz to do razu do siebie
Trochę dystansu 🙂
Hej, przecież to właściciel pensjonatu dyktuje warunki! Jeśli stać go na trzymanie pustych boksów, bo u niego wszystkie konie mają chodzić w pomarańczowych owijkach, to jego sprawa.

Parę razy spotkałam się z taką sytuacją, że stajnia zabraniała prowadzenia jazd klientom na swoich koniach (prowadzący jazdę był zarazem właścicielem konia).
Argumentem był fakt, że stajnia też prowadzi jazdy, a niestety porównując zadowolenie klientów z jazdy na koniach szkółkowych do prywatnych, zawsze lepiej oceniane były "jazdy prywatne".

Swoją drogą, warto to zawrzeć w umowie pensjonatowej. Jeśli nie pobieram opłat za prowadzenie jazd, a na mojego konia wsiadają i uczą się jeździć znajomi (bo uważam, że najlepiej nauczą się u mnie) to właściciel pensjonatu nie powinien mieć nic do tego...
Met   moje spore
14 lipca 2014 11:44
Thymos, to "właściciel pensjonatu dyktuje warunki" czy "właściciel pensjonatu nie powinien mieć nic do tego"? Bo chyba wkradło Ci się rozdwojenie jaźni do posta 😉
Thymos, to "właściciel pensjonatu dyktuje warunki" czy "właściciel pensjonatu nie powinien mieć nic do tego"? Bo chyba wkradło Ci się rozdwojenie jaźni do posta 😉


Nie Met, rozdwojenie nigdzie się nie wkradło :P
Chodzi mi to, że wszystko zależy od sytuacji...
Wiemy, jak funkcjonują pensjonaty... Ile z właścicieli wystawia rachunek pensjonariuszowi?

Jeśli mam za pieniądze prowadzić jazdy, wówczas uważam, że to właściciel pensjonatu ma prawo odmówić miejsca w stajni, jeśli sam prowadzi taką działalność.
Natomiast, jeśli pensjonariusz ma ochotę na swojego konia wsadzić kogoś "od siebie", nie powinien mieć żadnych problemów. Nawet jeśli to trening (ale za darmo).
Sprawa się komplikuje, jeśli np pensjonat jest kameralny i życzliwie nastawiony do pensjonariuszy, a niekoniecznie już do ich znajomych 😎

Ciekawa jestem co nasze prawo mówi na ten temat.

Tylko bez urazy jej koń chodzi P klasę, to nie jest sport

Przepraszam najmocniej - jaką klasę miałby chodzić (w skokach) pięciolatek(!), żeby to "był sport"???

A co do dyskusji. Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Dziś jest ciężko ko każdą złotówkę. Tzn, zarobić, bo wydać już łatwo 🤣
Załóżmy, że jestem właścicielem pensjonatu. Jeśli prowadzę treningi, nie jest mi obojętne, czy klient zgłosi się od mnie, czy do kogoś innego. Nawet jeśli to "głupie" 50 razy 3 dziennie - tworzy konkretny przychód. Wystarczy, że jeden z klientów wybierze sobie mojego pensjonariusza, bo konik siwy, a trening 40 (kwoty przykładowe) to w przychodach robi się dziura 🙁
Jeśli nie prowadzę treningów, może mi przyjść do głowy, że "płatna dzierżawa infrastruktury" od osób zarabiających na klientach może mój całościowy przychód z pensjonatu zwiększyć.
W praktyce (to drugie) bywa różnie, bo często rabunkową politykę wobec cudzych portfeli zaczyna stosować się wtedy, gdy się już ciężko przędzie. I historia zna przypadki gdy sięganie do kieszeni trenerów na terenie ośrodka (czy na udostępnianych przez trenera koniach, czy na własnych koniach pensjonariuszy) oznaczało... szybkie bankructwo i likwidację ośrodka. No - nie z tej przyczyny, to był tylko objaw.
Ogólnie nie dziwię się, że każdy "robiący w koniach" staje na uszach, żeby mieć WŁASNY ośrodek i... dyktować w nim warunki. Bo inaczej trzeba akceptować warunki postawione przez kogo innego, choćby wydawały się od czapy. W sumie jesteśmy wszyscy na prostej drodze - w przyszłości albo będziesz szefem ośrodka, albo zatrudnionym przez niego pracownikiem, albo... zarabiać na treningach nie będziesz 🙁 Chyba, że jako trener tegoż szefa 🙂 Dla "freelancerów" już jakiś czas temu zaczęły nadchodzić "ciężkie czasy".
I sądzę, że z biegiem lat WSZYSTKIE stajnie wprowadzą zakaz prowadzenia treningów/jazd na swoim terenie bez opłat na rzecz ośrodka/stosownej licencji 🙁
halo, wydaje mi się, że nie wszystkie, bo jest jeszcze kilka (niewiele) typowych pensjonatów w których właściciel nie jest stricte zaangażowany w jeździectwo (tak jak tam, gdzie stoję) i chociaż dba o jeździecką infrastrukturę (hala, 2 ujeżdżalnie, etc) to mu w sumie lotto czy ktoś z niej korzysta zarobkowo czy nie - ważne, ze płaci za pensjonat i nie marudzi za często 😉

Natomiast w pełni rozumiem "problem" konkurencji - gdy na mój teren przyjeżdża trener z zewnątrz i w ja na tym tracę... Trener / instruktor, sport / rekreacja - wsio ryba - generalnie chodzi o zasadę... U nas jest wiele stajni w których prowadzenie treningów w różnych formach nie jest mile widziane... ba są i takie, które nie życzą sobie trenerów z zewnątrz u swoich pensjonariuszy. Ale to zasady, na które pensjonariusze się zgadzają wstawiając konie - zatem nie ma problemów...

Swoją drogą jak do moich pensjonariuszy J. Bobik przyjeżdżał to nie miałam kompletnie nic przeciwko 😉 i zawsze przed ich treningami starałam siędoprowadzić podłoże do - stosownej do warunków - "perfekcji" 😉

Tylko bez urazy jej koń chodzi P klasę, to nie jest sport



LL to też wg ciebie nie jest sport?
To co to jest?  😵
halo
Dla mnie sport to C klasa w górę.  A to że 5 cio latek fizycznie nie da rady tego wykonać, jest oczywiste.  Więc póki co nie jest koniem chodzącym sportowo i już. A czy będzie za 2 lata zobaczymy. Życzę deborah , aby tak się stało , bo koń ma ogromny potencjał :kwiatek:
Thymos
Dla mnie to rekreacja lub ambitna rekreacja.
_Gaga, i oby nie doszedł do wniosku, że parę złotych więcej jest lepiej niż parę złotych mniej 😉. Pamiętasz dzieje Dobrej? 🙂
Donia Aleksandra to się mylisz i to grubo. Nie da rady  - bo NIE MOŻE chodzić wyżej. Teoretycznie mógłby N - ale nikt rozsądny nie "jedzie" tak we własnego młodego konia, na pewno nie w pierwszej części sezonu.
Dla 4-latka L to jest SPORT. Dla 5-latka P to jest SPORT. To maks jego możliwości, maksymalne obciążenia, jak dla 12 latka - GP. I czy byłby to koń Ehninga czy naszej znajomej Kasi (imię przypadkowe) - nie chce być inaczej.
Taka postawa jak twoja (pośrednio) masowo niszczy młode konie w tym kraju, dlatego się burzę.
halo czym ja niszczę młode konie? Ja swojego 4latka w życiu bym nie wystawiła wyżej niż L klasa , nikomu tez tego nie doradzam, wręcz przeciwnie.
Met   moje spore
14 lipca 2014 14:29
Donia Aleksandra, a to nie Ty pytałaś, czy sędziowie dopuszczą "treningowy" start 3-latka?
Donia Aleksandra, NIE MOGŁABYŚ wystawić 🙂 Niszczy postawa "nisko to nie sport", więc - heja w górę jak najszybciej 🙁 Zaraźliwa bardzo.
halo
Dla mnie sport to C klasa w górę.  A to że 5 cio latek fizycznie nie da rady tego wykonać, jest oczywiste.  Więc póki co nie jest koniem chodzącym sportowo i już. A czy będzie za 2 lata zobaczymy. Życzę deborah , aby tak się stało , bo koń ma ogromny potencjał :kwiatek:
Thymos
Dla mnie to rekreacja lub ambitna rekreacja.


A dla mnie to już sport, są wyniki, są treningi, są postępy  😉
Met pytałam, pod kątem ujeżdżeniowych , ale pytałam. Tylko co to  ma do rzeczy?
halo
Niszczy postawa "nisko to nie sport", więc - heja w górę jak najszybciej
Tylko od postawy nisko to nie sport do  praktykowania heja  w górę, droga bardzo daleka, o ile w ogóle do przebycia.  Ja sama amatorsko jeżdżę tylko L i jakieś P. Uważam to za zabawę , a nie za sport. I nie tylko wyznacznikiem jest tutaj wysokość przeszkód , a ich koszt , który rośnie, liczba( są rzadsze , dalej ,więc też droższy dojazd), intensywność treningów( przy sporcie trzeba jeździć konia 6 razy w tygodniu. Jest to sposób na życie, a nie już tylko przyjemność). Proszę Cię halo nie generalizuj i nie wrzucaj mnie do jednego worka z ludźmi , którzy skaczą konie byle wyżej. Nigdy  nie będę tak koni jeździć , bo nie mam takich umiejętności i najnormalniej w świecie nie stać mnie na to.
Donia Aleksandra, że ty sobie jeździsz w ramach zabawy, nie oznacza, że każdy parkur L to zabawa. Napisałam - "pośrednio". Bo rzesze ludzi, którzy biegną do toy-toya na widok metrowego parkuru, "paszczą" szczodrze rzucają "Phi, to nie sport, od X to jest sport". A inni, początkowo nawet rozsądni, są... podatni na sugestię  😀iabeł: "Mój 6-latek "powinien" chodzić C. To - jedziemy, bo co ludzie powiedzą" gdy nadal będzie się szkolił na P (bo do swobodnego C to jeszcze trochę brakuje, bo np. trochę wolniej się rozwija, ale huk - jedziemy C)"
Pytanie o 3-latka ma do rzeczy - owczy pęd na forsowanie "rozwoju" konia.
halo Chyba trafiłam w jakaś Twoją bolączkę, inaczej wytłumaczyć Twojej postawy nie umiem. P to nie sport  dla mnie i Twoje wypowiedzi tego nie zmienią.  A to że ktoś  6 latka do C przygotowuje , nie jest moją sprawą. Ja mu  tego nie podsunęłam i nie podsunę. Każdy ma swój rozum , niech go używa.  Zapytaj w wątki o skokach co jest sportem. Kilka razy przewinęło się tam stwierdzenie że  od 140 jest dopiero sport,  a poza tym  to tylko ambitna rekreacja.
I niezbyt rozumiem narzucanie właścicielowi kto ma jeździć na jego koniu. Jeśli właściciel udostępnia konia osobie o minimum rozsądku i kompetencji, to w czym problem?


Chyba chodzi o zdrowy rozsądek jak zwykle. Jak ktoś czasem odda swojego konia komuś do jazdy, to nie ma problemu dla nikogo. Ale jeśli ktoś prowadzi na nim 6-7 jazd dziennie (a bywa) z rekreacją, to jest to poważna niedogodność dla całej reszty pensjonariuszy. Dlaczego taka osoba ma nie ponosić dodatkowych kosztów, skoro korzysta więcej?

Umowa dzierżawy boksu oparta jest na pewnych założeniach - dotyczących tego ile przeciętnie pensjonariusz korzysta z dostępnych usług. Jak właściciel pensjonatu mądry, to zawrze w umowie swoje założenia. Jak doświadczony mniej, to się potem musi targać z pensjonariuszami którzy wpadli na pomysł otworzyć sobie szkółkę.

Oczywiście nie chodzi tylko o rekreację. Gdyby w stajni, w której stoję, więcej właścicieli faktycznie jeździłoby na swoich wierzchowcach to byłby na bank dym, że mniejszość skoczków (ze 20 koni na 70 w stajni) utrudnia wszelkim statecznym typom spokojne bujanie się w kółko :-) I tak są awantury dość regularnie, pretensje, oskarżenia itp. Wniosek jaki mam po paru miesiącach obserwacji jest taki, że będąc właścicielem stajni nikomu nie dogodzisz. :-)



halo Chyba trafiłam w jakaś Twoją bolączkę, inaczej wytłumaczyć Twojej postawy nie umiem. P to nie sport  dla mnie i Twoje wypowiedzi tego nie zmienią.  A to że ktoś  6 latka do C przygotowuje , nie jest moją sprawą. Ja mu   tego nie podsunęłam i nie podsunę. Każdy ma swój rozum , niech go używa.  Zapytaj w wątki o skokach co jest sportem. Kilka razy przewinęło się tam stwierdzenie że  od 140 jest dopiero sport,  a poza tym  to tylko ambitna rekreacja.


Upraszczasz. Sport to, według SJP, "«ćwiczenia i gry mające na celu rozwijanie sprawności fizycznej i dążenie we współzawodnictwie do uzyskania jak najlepszych wyników»". Jest sport na wyższym poziomie i niższym. Tam, gdzie jest dążenie do poprawy wyników, weryfikowane przez sędziów i konkurentów - jest sport, bezsprzecznie. Można dodać jakiś kwantyfikator - większy, mniejszy. Taki definitywny osąd to wyraz jakiejś trudnej do zrozumienia pogardy dla ludzi, którzy w duchu sportu uprawiają tę dyscyplinę na niższym poziomie.

Łukasz

Proszę edytować posty, nie pisać jeden pod drugim
Donia Aleksandra, cały czas chodzi o to, że czegoś nie rozumiesz. Tak, trudno nazwać top sportem x lat jeżdżenie na dorosłym koniu P, bez potrzeby osiągania wyników, robienia postępów, "just for fun". Ale dla 4-letniego konia L to jest SPORT. W dodatku najwyższy poziom z możliwych. Drażni mnie, że zdajesz się nie pojmować, że akurat sport jeździecki jest kwestią PARY: jeździec i koń. I NIKT, nawet mistrz świata (na innym koniu) nie pojedzie więcej/wyżej niż koń pozwala. Koń jest sportowcem - i gdy rozwiązuje maksymalne (dla siebie) wyzwania  - jest na sportowym topie. A wraz z nim - jego jeździec. Rozpatrywanie pojęcia "sportu/topowego sportu" w jeździectwie w oderwaniu od koni jest bardzo szkodliwe.
Tak jak uważanie za "top-sportowca" jeźdźca, którego koń przeniósł raz i drugi (mimo, że jeździec szkodził jak mógł), przez wysoki parkur, a potem "się skończył".
Jedno z drugim wywołuje oszołomstwo pt. "Jak wysoko to super, a jak niżej - toś amator". Czyli - dla skoczka każdy "pingwin" to amator, bo nawet z LL będzie miał problemy, to gdzie tu sport?
Na szczęście sprawa jest prosta. Jesteś zarejestrowanym zawodnikiem? Startujesz w zawodach? Uprawiasz sport. Spróbuj wyjaśnić firmie ubezpieczeniowej, że "wcale nie uprawiałaś sportu, tylko P jechałaś" 🙂 (a umowa o ubezpieczenie nie obejmuje uczestnictwa w sporcie). Ostatnio pojawił się podział na "sport wyczynowy" - z nastawieniem na topowe wyniki i "sport uczestnictwa" - dla rzesz zainteresowanych okazjonalną przygodą sportową (nadal - sportową). Próbuję wyjaśnić, że dla 4-latka L to jest sport wyczynowy, i "z automatu" staje się takim dla jego jeźdźca (jeśli to L jeździ), choćby ten w ogóle ambicji sportowych nie miał. Bo czysto L to NAJWYŻSZY możliwy sportowy poziom dla 4-latka.
Masz prawo mieć dowolne poglądy. A ja mam prawo zdecydowanie się z nimi nie zgadzać. I  - podawać argumenty.

Przykro mi, że akurat "na ciebie trafiło" 🙁, ale rzecz drażni mnie od dłuższego czasu, a ty wręcz cudownie dałaś pretekst, pisząc (o pięcioletnim koniu): "P to nie sport".
Na skutek takich przekonań mamy też taką sytuację, że "nie mamy topowych koni". Bo skąd się mają brać, jeśli sportowe szkolenie młodych koni to "nie sport"??? (i - "nie honor"😉.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się