Co mnie wkurza w jeździectwie?

Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 19:01
sultanka haha, dobre. Mi rodzice kupili konia- doceniam to. Płacą mi za boks, ale za nic więcej. No, ewentualnie weta jak się (tfu tfu!) coś zdaży. Kowal, pasze, i inne bzdety końskie- kupuję sama. Z tego, co uzbieram, zarobię (owszem, pracuję, a rocznikowo mam 17 lat 😉 dorabiam u rodziców, ulotki). Jak ktoś chce, to może 😉 Dojazdy? Autobusem, czasem samochodem z kimś lub rodzic mnie podrzuci. Kwestia podejścia 😉
sultanka... to ja chyba jestem jakas inna🙂
studiuje dziennie, zajecia mam codziennie po ladne kilka godzin... w weekendy pracuje po 8-10h dziennie uzerajac sie z ludzmi w centrum handlowym... jezdze tylko komunikacja miejska...
i ciesze sie, ze zajecia poprzekladalam tak, zeby byly tylko do 14.00, ciesze sie, ze zmienilam prace na taka, ktora zajmuje mi wiecej godzin i ciesze sie, ze autobus odjezdza dokladnie minute po tym jak zdaze sie do niego przesiasc z tramwaju🙂 bo dzieki temu  - moge jezdzic do konia prawie codziennie, mam pieniazki zeby go dzierzawic i czasem jeszcze wystraczy na nowy kantarek czy szczotke i zdaze dojechac do stajni na 15.00 zeby go nakarmic🙂
tak - chodze wiecznie niewyspana, tak - czasem po pracy opada mi glowa ze zmeczenia i nie mam sily polozyc sie do lozka, tak - bywa, ze mokne na przystankach, ale dzieki temu zrealizowalam swoje marzenie🙂 swoje, wiec sama, bez niczyjej pomocy - siwy pychol w stajni nadaje temu sens, nawet jesli nie jest moj na wlasnosc🙂
Jaka byłam dumna, jak moje pierwsze zarobione pieniądze poszły na takie naprawde MOJE siodło 🙂
Mnie rodzice sfinansowali tylko konia. Zaraz po jego kupnie poszłam do pracy i do tej pory, konia utrzymuje w całości z własnych, zarobionych pieniędzy. Studiuje zaocznie, pracuje, a do stajni dojeżdżam dwie godziny, autobusami, z przesiadką....I jakoś żyje, czasu starcza mi na wszystko.... i chociaż w domu jestem praktycznie gościem, to u ogona jestem ok. 4-5 razy w tygodniu 😉
bo to im człowiek ma więcej obowiązków tym jest lepiej zorganizowany, sama to doskonale po sobie widzę😉


w jeździectwie wkurza mnie jeszcze jak wielkie panie instruktorki które mówią dzieciom jakie to ważne by w kaskach jeździć, same na ich oczach jeżdżą bez, a później dzieci stwierdzają że jak "moja instruktorka" jeździ bez kasku, to ja też będę tak jeździł/a...

w końcu przykład idzie z góry i nie zapominajmy o tym😉

Ja wybierałam szkoły pod stajnie :P
teraz jadę godzinę autobusem, żeby mieć łatwiej do konia podskoczyć... Budzik na 5.0,a w domu dopiero sporo po dobranocce 😉 niestety czas trzeba sobie zorganizować i nie ma co narzekać.

Do jazdy bez kasku: trzeba na własnej skórze nauczyć się, co jest wymagane co nie 😉 Mnie bez niego na konia nie wsadzicie !
I faktycznie, same słowa to nic, przykład przede wszystkim. Starajmy się, żeby on był dobry 😉

Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 21:37
brzoskwinia, ja też 😁 mam busem 15 minut, ale oczywiście rzadko mi pasuje tak idealnie... No ale na razie się wyrabiam 😉
A mnie wkurzają ludzie, którzy kupują, biorą lub cokolwiek konia do domu, nie  zapewniają mu towarzysza konia, tylko trzymaja samego a potem piszą na forum naturalsów  " mój koń mnie nie szanuje, dominuje, jest niebezpieczny, podgryza....." Wkurza mnie , że ludzie są egoistami, nie myślą o tym co jest dobre dla konia tylko dla nich!

i druga rzecz, robię co mogę i kiedy mogę, jeżdżę do ludzi staram się im wytłumaczyć ,pokazać,  pomóc żeby dogadali się ze swoim koniem, a nie jest to bardzo trudne, tylko ....... nie znoszę, kiedy ja coś mowie, co ja bym zrobiła, co ja widzę w tej relacji ...a osoba u której jestem robi i mówi wszystko, szuka wszelkich argumentów...na potwierdzenie tego, że jej się nie uda.....!!
A ja wiem, że się uda, bo widzę jak koń słucha, pyta, stara się zrozumieć a człowiek......stara się wykazać, że ....jest źle.......i gdyby na tym się kończyło , jest źle mam w d****e konia, nie !! Wolą 2 x w tyg spotykac się ze mną i wykazywać jak sobie nie radzą!! To jakaś paranoja!! Bo sobie super radzą i robią parami super postępy tyko nie CHCĄ SIĘ TYM CIESZYĆ!! TYM CO MAJĄ DROBIAZGAMI, KROKAMI NA PRZÓD!! Mówię to , podkreślam, wykazuję , nagrywam, robię zdjęcia postępów.......jako dowody ....a dla ludzi ....wymierny dowód to.....nie wiem chyba występ na Torwarze 2009!!

Dobra, ulżyło mi  😀 musiałam się wygadać !

Strzyga podoba mi się twoje podejście, bardzo.
KuCuNiO   Dressurponyreiter
22 marca 2009 18:24
Co do niektórych wypowiedzi powyżej:
posiadanie własnego konia w nastoletnim wieku to jest już naprawdę dużo.
Są miliony dzieci, które marzą o tym, zeby choć na tydzień mieć konia w dzierżawie, a co dopiero na własność.
Każdy rodzic daje tyle, ile jest w stanie, bo uwieżcie, że oni naprawdę się starają. A to, że wiedzą, że jeździectwo nie pozwoli Wam na utrzymanie się na dobrym poziomie (w większosci przypadków) życia to tylko ich zdrowy rozsądek. Wcale sie nie dziwię kiedy rodzic woli zapłacić za np. kursy językowe, wycieczki itp. niż na konia. Prawda jest brutalna, ale tylko poszczególnym przypadkom udaje się zarabiać na koniach. A każdy rodzic troszczy się nie tylko o to, aby jego dziecko w przyszłosci miało co jeść, ale żeby mogło godnie żyć. Dlatego dbają abysmy rozwijali się w kilku kierunkach - nie tylko w jeździectwie.
Rodzice (napewno w ogromnej większości) nie chcą źle.
Fakt, że czasami ma się wrazenie, że mogliby dawać więcej, ale ... im też jest ciężko.
Sami zarabiają na nas i też zapewne chcą żyć na dobrym poziomie. Nic dziwnego, że za takie trudy w pracy czasami wolą pójść sobie na np. masaż czy basen niż kupić nam kolejny czaprak. Trzeba spojrzeć też ich oczami: Nie pracują tak ciężko tylko po to, aby nam zapewnić luksusowe życie, robią to też dla siebie (oczywiście w więszości przypadków większość finansów i tak idzie na dziecko).
Mnie wkurzają ludzie którym można 100 razy tłumaczyć jak coś się robi a do nich i tak nie dociera.
Np podczas mojego dyżuru w stajni na którąś tam godiznę przychodzi dwóch braci. Jeden starszy, dość ogarnięty i młodszy.
Ile razy by mu się nie tłumaczyło jak się zakłada siodło, ogłowie itp to za każdym razem trzeba poprawiać. Ja rozumiem że ktoś nie umie ... ale że nauczyć się nie chce to już nie ...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 marca 2009 21:42
Mnie wkurzają ludzie którym można 100 razy tłumaczyć jak coś się robi a do nich i tak nie dociera.


Moja matka właśnie taka jest.
Tłumaczę dlaczego tak np nie powinno się robić to ona i tak wie lepiej i ma swoje teorie :emot4:
darolga   L'amore è cieco
22 marca 2009 22:23
Konia sama sobie wypracowałam - dostałam od klubu. Nie opłacam boksu ani nic - w zamian praca. Prócz tego luzakuję jednej zawodniczce - więc zarabiam. Cały sprzęt kupowałam sobie sama, od rodziców dostałam jedynie derkę polarową i dołożyli mi 1000 do siodła. Wszystkie wyjazdy z koniem na szkolenia/treningi opłacam sobie sama. Paszę, dodatki, kucie - opłacam sama, z samodzielnie zarobionych pieniędzy. Mam 18 lat, ale jeszcze nie skończone, więc prawka jeszcze nie mam i jestem skazana na MPK. Wstaję po 5, bo szkoła od 7, mieszkam na zadupiu, dojeżdżam prawie 2h rano do szkoły. W autobusie mp3, słuchawki i w swój świat albo śpię, albo się uczę. Różnie bywa. Kończę zwykle o 15:10, 2h powrotu. W autobusie się pouczę i trza do kunia jechać. Czasem od razu jadę do stajni autobusem i z przystanku 4 km piechotą, czasem jadę do domu, zostawiam plecak, kradnę marchewki i jadę do stajni skuterem (jak jest ciepło), piechotą (8 km przez pola, 11 drogą), rowerem, zimą podrzuci mnie czasem tato. Wracam po robocie, po objeżdżeniu Siwej i wszystkich koni, około godziny 21. Zjem obiad, posiedzę na re-volcie (cholernie  uzależnia!). Do nauki siadam około 23, uczę się do 1😲0, czasem do 2😲0. Idę spać. I rano o 5 znowu z wozu. Powerady, kawa. Jakoś wyrabiam. Oceny rewelacyjne nie są, ale i LO jedno z najlepszych we Wro, więc źle nie jest. Rodzice nie płacą ani grosza na konie od 3 lat (od wtedy zaczęłam mieć jazdy za darmo). Konia mam od kwietnia. I jakoś żyję. Jak się chce, to się da. A oprócz tego tańczę, mam czas na imprezy i wszystko perfekt. Da się.
oczywiście że się da.

ja obiecałam sobie że na "swój sukces" zapracuje sama od początku, bez kapitału moich rodziców itd... i małymi, bo małymi kroczkami ale idę do wymarzonego celu, a sprawia mi to radość 100kroć większa niż bym miała wszystko dostać na już i nie musieć harować jak wół...

wystarczy mi że spojrzę na efekty swojej pracy i mam odrazu "kopa" do dalszego działania😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 marca 2009 22:34
afhata,  a ja właśnie dlatego nie mogę się doczekać, aż pójdę do pracy i zacznę zarabiać, bo wiem, że co miesiąc będę bliżej swojego kopytnego...
no to ja Ci z całego serca życzę tego własnego, najwspanialszego pod słońcem dla Ciebie rumaka 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 marca 2009 22:42
Dzięki  :kwiatek:
ja napisze jedynie co mnie śmieszy w tym światku
to ze ludzie wychwalają pod niebiosa jaki to ich konik jest najmądrzejszy jak fajnie chodzi pod siodłem - a w rzeczywistości z odwrotnym grzbietem i piłowanym ryjem
to ze się kupuje o rozmiar albo i dwa za duże ogłowie / kantar i dorabia się na siłę dziurki zamiast po prostu kupić mniejszy
to ze dla kuca sie wkłada do pyska wędzidło w rozmiarze 13 i twierdzi ze jest za małe
777 - kto twierdzi że 13 dla kuca jest za mała? 🤔
I jeszcze pzj, który na każdym kroku utrudnia życie i pcha kasę we własną kieszeń 🙄
sultanka a ja Cię doskonale rozumiem. I nie kumam tych "miłych tekstów" odnośnie wymagajacej młodzieży.
Chyba kazda osoba która jeździ konno i nie pracuje ma konia dzięki rodzicom. Bo nie wiem jak można sobie samemu utrzymać konia będąc np. w liceum. Chyba że ktoś pracuje w weekendy i jest w stanie wyciągnąć jakieś 1000 zł... Co jest chyba nierealne.

I doskonale rozumiem sultankę. Ja też mam ten sam problem. Kasa zawsze jest na nowe rzeczy, ubrania czy kosmetyki. Ile by nie kosztowało. A jak trzeba dać na konia to już jest problem. I nie widze tu żadnych kosmicznych wymagań skoro rodzice zgodzili się kupić konia swojemu dziecku. Ja chodze do szkoły i nie miałabym czasu zeby pracować w tygodniu więc tylko dzięki nim jestem w stanie mieć własnego konia.

I uwierzcie w końcu chce się tym wszystkim rzygać gdy o każdą złotówkę trzeba prosić i jeszcze słyszy się tyle narzekań...
Averis   Czarny charakter
23 marca 2009 21:30
xxagaxx Ale praca podczas wakacji chyba nie gryzie? Z tego co wiem, a raczej w temacie się orientuję, to 2 miesiące to sporo czasu, by zarobić na jakieś extra dodatki dla konia- nawet gdy się jest niepełnoletnim.

I uwierzcie w końcu chce się tym wszystkim rzygać gdy o każdą złotówkę trzeba prosić i jeszcze słyszy się tyle narzekań... Nic, tylko współczuć... 🙄 Bo o tym trzeba było pomyśleć przed zakupem konia. Bo myślę, że rodzice nie sprezentowali Ci go na siłę...Opłacanie boksu to jedno a sponsorowanie prezentów dla konia to drugie. Tyczy się to też weterynarza. Ja zdania nie zmienię- wakacje to dość czasu, by móc zarobić na wydatki 'na czarną godzinę' jak i na nowy czaprak dla czterokopytnego. Bo skoro rodzicie kupują Wam te nowe ciuchy, płyty i Bóg wie co jeszcze, to wypadałoby ich trochę odciążyć- oczywiście w miarę swoich możliwości.
kujka   new better life mode: on
23 marca 2009 21:32
xxagaxx, ojj... uwazaj, uwazaj...


ja Ci tylko powiem tyle - jakos niektorzy licealisci potrafia sobie przynajmniej dorobic na ciuszki dla wlasnego konia.


a tak na marginesie - to mi chyba byloby wstyd ciagnac od rodzicow na sprzet z najnowszej kolekcji eskadrona, skoro moglabym rownie dobrze miec cos tanszego i tez porzadnego. jakos tak... no glupio by mi bylo ich naciagac na dyrdymaly. no ale ja sie moze za bardzo przejmuje.


Averis
brawo! z tego co sie orientuje to Ty tez przeciez jeszcze w LO prawda?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 marca 2009 21:36
xxagaxx, to strasznie przykre i bardzo Ci współczuję, że rodzice kupili Ci konia i go utrzymują...

Powinnaś się cieszyć, że nie dość, że spełnili Twoje marzenie, to jeszcze stać ich i kupują Ci ciuchy i kosmetyki. Na ich miejscu też wolałabym ubrać dziecko, żeby wyglądało porządnie i schludnie, niż kupować szmaty koniowi...
Averis   Czarny charakter
23 marca 2009 21:44
kujka Już niedługo-matura za miesiąc  😁
Mnie wqrza i irytuje PZJ, ze wszystko utrudnia i stwarza problemy.
Ponia   Szefowa forever.
23 marca 2009 21:50
Mnie wqrza i irytuje PZJ, ze wszystko utrudnia i stwarza problemy.

a ja jestem pod wrażeniem w tym roku , w ciągu 2 tyg odesłali mi dokumenty,  a jak odesłałam do autoryzacji to były spowrotem po 3 dniach.. O_o
Ehh ludzie..... to troche dobija... Od razu wszyscy taka agresje z siebie wyrzucają ze szok!! Nie można normalnie napisać?? Tylko ironia i docinki wredne??

Averis ja o tym wiedziałam.. i rodzice raczej też. Ale jak zawsze wiadomo dopiero rzeczywistoć niektóre rzeczy uświadamia.

Strzyga czemu odrazu zakładasz że szmaty koniowi co?? a np. wterynarz?? Pasza co miesiąc?? Kowal??
akurat "szmaty" sama sobie kupuję.

kujka wstyd?? a niby czemu?? Jak wszyscy by uważali ze jak mieć konia to tylko za własną kase to chyba nie mielibyśmy w ogóle młodzieży/dzieci startującej na kucykach....no chyba ze taki 10 latek tez pracowac powinien...

Czemu zkaładacie że nie pracuje w wakacje? czy sobie jakos nie dorabiam?? Tylko niestety to nie zawsze wystarcza...

I chyba to jest właśnie wątek o tym co nas wkurza w jeździectwie a co nie jest w pełni uzasadnione i ma płęne podstawy żeby nas wkurzać??

Mnie wkurza podejście rodziców ze najpierw kupują zwierzątko a potem raptem się okazuje że nie jest tak cudownie i że konik staje się problemem. I własnie mnie wkurza  ze póki co jestem od nich w pełni zalezna. Bo pomiedzy szkołą w której jestem do godziny 15, jakimiś dodatkowymi zajęciami, koniem i dojazdami do domu trwajacymi ponad godzine nie mam siły i czasu na pracę..

Ale mnie to wkurza, naprawdę, was nie musi...
Nie o ich szybkosc mi chodzi... ja czealam tylo ponad miesiac...

Ale zrobili taie kwalifikacje w tym roku, ze chyba pol sezonu  bedziemy Lki jezdzic zeby moc cos wyzej.. i nie mowie tu o mlodych koniach,m tylo starszych, dojrzalych , ktore moglyby isc * bez ilus tam startow w L...

Sa tylko dwie regionalki przed ZOO(a tych z kolei jest kilka w sezonie), te dwie regionalki tylo ok 600km ..Nawet gdyby chialo sie na nich byc i zdobyc walifikacje, to nie da to nic ....
BO zeby pojechac * to trzeba pojechac dwa razy P.. a zeby pojechac P trzeba pojechac dwa razy L... czyli 4 starty,,, tez przeciez nie co tydzien...  nie wiem kto uladal regulamin, ale... ( tu cisna sie raczej same.....)
kujka   new better life mode: on
23 marca 2009 22:18
xxagaxx, wstyd by mi bylo, bo to ze mi kupili mi konia nie oznacza ze maja teraz spelniac kazda moja najglupsza zachcianke typu dralon w krate albo ankypad. juz wystarczajaco duzo kosztuje kon, jego utrzymanie, weterynarz, pasza treningi i Bog wie co jeszcze za co placa rodzice dzieci ktorym kupili konika.
bo takie rzeczy ani do treningu ani tym bardziej do zycia koniowi nie potrzebne, wiec to powinnam juz zalatwiac sobie sama (nawet jesli juz naprawde nie zarabiajac, to chociaz uzbierac z kieszonkowego) a nie sepic od rodzicow - w moim mniemaniu. podkreslam, MI byloby glupio bo nie jestem juz w LO, wiem ile czasu i sily trzeba wlozyc w to zeby konia utrzymac. jak innym nie jest, no to bomba, ale lamentow o to ze mama nie chce mnie podwiezc do stajni i ze nie da na nowy czapraczek - nie zrozumiem, przykro mi.
argument o 10 latkach i sporcie kucowym glupi wiec nie bede odpowiadac.
mysle ze w gruncie rzeczy dobrze wiesz o co nam chodzilo w postach dot wypowiedzi sultanki i Twoich. 😉


Crazy
znaczy sie pzj wspiera polskie jezdziectwo tak?  😎  🤔wirek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się