Ile kosztuje Was utrzymanie własnego konia?

Smoku10, nie chodziło mi bolesną reanimację zwierzęcia (zabiegi, wkłucia itp.) gdy pewne jest że nie przeżyje, ale o zapewnienie komfortu odchodzenia. Nie zastrzykiem uśmiercającym. Jeśli podjąłeś się opieki nad zwierzęciem, to należy zapewnić ja do końca.


Ale przecież ja napisałem to samo. Jeżeli są szanse na 100% dojście do zdrowia ,to jak najbardziej ,ale jak ma chodzić na 3 nogach , czy cierpieć  z bólu ,albo nie móc chodzić czy biegać  to ja w to nie wchodzę
to się cieszę, doszliśmy do porozumienia w tej kwestii  🙂
Na pewno to samo? Bo zdaje się: Grace jest przeciw zastrzykom uśmiercającym, a Smok10 - nie.
Halo, zrozumiałam że Smok  jest przeciwny bolesnym zabiegom, jeśli nic pomogą. Komfort odchodzenia  można zapewnić innymi sposobami niż zastrzyk uśmiercający, bez bolesnych prób leczenia. Jeśli źle  zrozumiałam - to nadal nie zgadzam się ze Smokiem.
Grace, poważnie uważasz, że gdy np. koń ma praktycznie urwaną jedną nogę to należy go tylko faszerować przeciwbólowymi aż sam padnie???
Halo, zrozumiałam że Smok  jest przeciwny bolesnym zabiegom, jeśli nic pomogą. Komfort odchodzenia  można zapewnić innymi sposobami niż zastrzyk uśmiercający, bez bolesnych prób leczenia. Jeśli źle  zrozumiałam - to nadal nie zgadzam się ze Smokiem.


To fakt , sposób odejścia zostawmy do bolesnej decyzji osoby która musi ją podjąć . Ja w beznadziejnych przypadkach które nie rokują na wyleczenie jestem za podaniem zastrzyku. Po prostu uważam że jeśli można to cierpienie trzeba skrócić . W naturze ,wataha wilków jak dopadała zwierza to nie dawała mu szans na cierpienie , jeden skakał do gardła i załatwiał sprawę .

P.S Ale jak widzę rosnący słupek ignorów ( w sumie ciekawy wskaźnik ), to zdaje sobie sprawę że moje podejście jest nie popularne , co osobiście zwisa mi kalafiorem , jeżeli za tym stoją wszelkie Qniareczki to poprawiają mi tym humor. To też selekcja naturalna , oszołomy odpadają z dyskusji  🤣 🤣 🤣 Zostają ofiarami SMOKA  .  😁
Jest bol ktorego nigdy nie usmierzysz. Nawet opium i inne narkotyki nie pomogę i w imię czego skaxywac na cierpienie zwierzaka? W imię wlanego egoizmu.Bo my chcemy aby on zyl? Właśnie o tym pisalam kiedys mowiac .ze nigdy więcej.  Ze nigdy wiecej nie bede skazyeac zwierzaka na niepotrzebne cierpienie
Zazwyczaj ludzie starają się walczyć dopóki widzą w oczach zwierzaka... tę chęć życia i walki. Ech, na bardzo smutne zeszło 🙁
Jest bol ktorego nigdy nie usmierzysz. Nawet opium i inne narkotyki nie pomogę i w imię czego skaxywac na cierpienie zwierzaka? W imię wlanego egoizmu.Bo my chcemy aby on zyl? Właśnie o tym pisalam kiedys mowiac .ze nigdy więcej.  Ze nigdy wiecej nie bede skazyeac zwierzaka na niepotrzebne cierpienie


Znaczy się że po złych doświadczeniach zrozumiałaś już że to błąd. Nie bójmy się mówić jak jest , każdy ma prawo popełniać błędy  rzadko kto przedkłada rozum nad serce . ale czasem tak trzeba !!! Zwłaszcza że nasze złe doświadczenia mogą być przestrogą dla innych .


Zazwyczaj ludzie starają się walczyć dopóki widzą w oczach zwierzaka... tę chęć życia i walki. Ech, na bardzo smutne zeszło 🙁


Zycie nie składa się z samych przyjemności , a doświadczenie innych czasem pomoże podjąć prawidłową acz trudną decyzję  🤔
halo, nie, nie uważam. Napisałam, że mam nadzieję, że nie będę musiała podejmować decyzji co do zastrzyku uśmiercającego. Wyraziłam swój ogólny pogląd, a że bywają szczególne przypadki - to inna sprawa.
A co do nogi - to znam kobyłkę, po bardzo skomplikowanym złamaniu, trudny przypadek, właściciel wypiął się, bo nie mogłaby już zarabiać na torze, nawet gdyby operacja udała się. Znalazł się ktoś kto wyłożył kasę, operacja udała się i klacz cieszy nowego właściciela w rekreacyjnym użytkowaniu. Bywa bardzo różnie.
Przecież ja też nie napisałem że jak koń parsknie to trzeba go wyprawić na tamten świat. To tylko w drastycznych przypadkach  😲
Grace, nie, nie. Nie chodzi mi o decyzje "finito" bo koń nieprzydatny. Chodzi o sytuacje bez szans na przeżycie. Z końmi jest dość szczególnie. Bardzo szczególnie. Cały organizm mocno powiązany z ruchem, z możliwością ruchu. Bardzo delikatny organizm. Ale kończę, bo to ostatnia rzecz, o jakiej chcę dzisiaj myśleć. Sory.
Grace, nie, nie. Nie chodzi mi o decyzje "finito" bo koń nieprzydatny. Chodzi o sytuacje bez szans na przeżycie. Z końmi jest dość szczególnie. Bardzo szczególnie. Cały organizm mocno powiązany z ruchem, z możliwością ruchu. Bardzo delikatny organizm. Ale kończę, bo to ostatnia rzecz, o jakiej chcę dzisiaj myśleć. Sory.


Ale tak jest , koń tyle sobą przedstawia wartości ( użytkowej ) ile jego najgorsza noga . 🤔

W naturze było tak samo , koń był na tyle sprawny na ile mógł uciec przed watahą wilków.
Smok10, rozumiem co napisaleś i nie sądzę ze wyprawiłbyś konia na tamten świat bo ma katar 😉

Halo OK, tej klaczy dawano niewiele szans. Chodzi mi też o to, że nierzadko "właściciel" woli mieć z głowy problem i nie zawsze  wiąże się z to z materialnymi kosztami. Już nie męczę Cię  🙂
Smok10, ale można wyratować konia bez szans na użytkowanie. Konia - dożywotnią kosiarkę. Nie ma zakazu. Nie ma nakazu 🙁 Osobista decyzja.
Mojemu koniowi groziło. Miał jednocześnie dwie kontuzje, każda na 50% że nigdy jeźdźca nie będzie nosił. I były rozmowy - co, jeśli? Aż mąż powiedział: wiesz, choćby miał być tylko breloczkiem do kluczy 😉 będziemy go trzymać, byle wydobrzał bez stałego bólu. A żadne z nas nie jest przesadnie sentymentalne. Dziś rwie cwałem i pakuje 120.
Chodzi mi o co innego: że ludzie nie zdają sobie sprawy, że koń to nie pies ani kot 🙁 Że potrafi się sypać (i cierpieć) niewyobrażalnie 🙁 gdy urazy kończyn nie rokują 🙁 Że "dawanie szansy" szybko zaczyna podchodzić pod znęcanie się 🙁
Obyśmy nigdy nie zaznali 🙁 bo to jest koszmar.
Halo, wspaniała historia. Właśnie o to mi chodzi.  Myślę jednak, że w przypadku każdego zwierzęcia możliwość poruszania jest warunkiem przeżycia. Są wózki dla psów, ale to sporadyczne przypadki.
To są bardzo trudne sprawy , na szczęście do tej pory potrafiłem za pomocą pieniędzy i kontaktów wyleczyć  konie .ale często to są mega trudne decyzje i jak się nie da ,to trzeba podejmować krótkie i racjonalne decyzje .

Grace , ale nie ma wózków dla koni ,bo pies waży 15 kilogramów a koń ponad pół tony . Wszystko trzeba brać pod uwagę ,a to jest jeden z powodów na gorsze rokowania .
Smoku, wiem że nie wózków dla koni 😀, użyłam skrótu myślowego - możliwość poruszania się jest niezbędna każdemu zwierzęciu. Dekoncentruje Cię chyba ta rosnąca liczba ignorów 😉
Smoku, wiem że nie wózków dla koni 😀, użyłam skrótu myślowego - możliwość poruszania się jest niezbędna każdemu zwierzęciu. Dekoncentruje Cię chyba ta rosnąca liczba ignorów 😉


Nie tylko ,w przypadku konia sprawa robi się o 500 kg większym problemem niż w przypadku innych zwierząt  😉

Liczba ignorów wśród osób które nie chcą podejmować trudnych problemów  jest dla mnie mocno budująca.
I tu zgoda.
Dziś medycyna weterynaryjna poszła tak bardzo do przodu że naprawdę można wyleczyć wiele kontuzji które kiedyś dyskwalifikowały konie ze sportu lub nawet kwalifikowały się do eutanazji, tyle że trzeba mieć dojścia i kasę . I jeżeli tylko są szanse to warto ,tyle że czasem trzeba zdać sobie sprawę że co byśmy nie robili to i tak nic z tego nie wyjdzie.
Grace, "możliwość poruszania się jest niezbędna każdemu zwierzęciu". Hmm. Kwestia czasu tego bezruchu. Mamy w przyrodzie węże, mamy zjawisko snu zimowego... Sami (ludzie = biologicznie zwierzęta) możemy latami leżeć w śpiączce... Pies gdy dwa tygodnie poleży w pampersie  - nic mu się raczej nie stanie gorszego. Koń, który leży dwa dni to już uuu... Kiepsko.
Halo absolutnie - tak. Natomiast z tym bezruchem psa czy kota to chodzi mi o sytuacje, gdy są już na ostatniej prostej  życia. Wetka w klinice gdzie leczę swoje małe zwierzaki dała zastrzyk swojemu psu własnie w takiej sytuacji - bo już nie chodził, to co się będzie męczył (w/g niej).
Smok - właśnie, zdobywanie wiedzy o możliwościach leczenia, dobrej opieki to też moim zdaniem koszt utrzymania konia. Trzeba trochę czasu poświęcić, wysiłek włożyć. Pamietam, że lata temu ogladałam film, w ktorym czlowiek w jakimś celu musial konno przejechać szmat drogi. Gdzieś w Kanadzie, dawno temu. Koń złamał nogę - człowiek rozbił obóz, nogę unieruchomił, konia powiesił na pasach przyczepionych do grubych konarów drzew, robił mu jakieś okłady, opatrunki, ogrzewał  ogniskiem, nie wiem jak karmił 😉. No, to tylko film ale potem, gdy świadomie  zajęłam się jeździectwem i słyszałam o wyrokach na konie po złamaniu albo o tragicznych przypadkach przy wybudzeniu i stawianiu konia po operacji - zastanawiałam się, czemu nie ma systemu owych pasów. Dla ludziów są wyciągi, linki, pasy, podwieszenia. Być może że dla koni też już coś podobnego wymyślono.
Dzisiaj nie musisz jechać przez miesiąc za siedem gór i siedem lasów ,wystarczy że zadzwonisz do Berlina czy Monachium . Chociaż , mam duży szacunek do Poznania ( Equi Vet )  i Warszawy ( Służewiec )( to moje prywatne opinie ) . Trzeba znaleźć tylko kompetentnych lekarzy mających odpowiedni sprzęt. Co do pasów ,podwieszania etc, Nie wiem jaki to ma sens , bo co prawda chyba Ursynów jest do tego przygotowany ,to często trzeba sobie zadać pytanie, jaki to miało by mieć cel ? Jeżeli tylko pomoc pooperacyjna z dużymi rokowaniami ,to tak jeżeli długotrwałe leczenie ,to raczej wątpliwe.
Mój koń złamał nogę w grudniu. Dziś ma pierwszy galop, a w wakacje jedziemy na CDN 🙂. Opowiem krótko historię.
W grudniu zaczął lekko znaczyć. Myślałyśmy, że to po kowalu, bo czasem jak go mocniej podciął to tak miał. Minęły trzy dni, a to dalej tak samo. Zobaczyłyśmy, że ma mini rankę na nadgarstku. Pomyślałam: Pewnie panikuje. Chodził do lekkiej pracy, bo pokazywał tylko w pierwszym kłusie, w balansie troszkę tę nogę stawiał prościej, w pasażu i w wyższym balansie nic. Chodził do karuzeli, wszystko było ok. Dopiero moja trenerka zauważyła, ze coś się dzieje, jak mu ta noga spuchła. W ten sam dzień był wet i zrobił zdjęcia. Okazało się, że ma spiralne złamanie nad nadgarstkiem i wiele odprysków w nadgarstku i małe odejście mięśni. Myśleliśmy, że to koniec, że będzie kosiarką. Jedyne, co mi przyszło do głowy to: Czy on się zmieści u mnie w ogródku? (175-6 cm) 😀
Miałam wtedy jechać nim pierwszego św. Jerzego, chodził świetnie, był to nasz najlepszy okres. Zaczynaliśmy się zgrywać. Były plany, HPP, MP itd...
Minęły trzy miesiące, koń zaczął stęp. Po godzinie, po dwie. Przyszła kolej na kłus, najpierw jedno kółko, potem dwa. Dzisiaj będzie miał pierwszy galop (trochę się boję, co się będzie działo :P).
Było 3 lekarzy z Polski, z 4 zagranicznymi miałam konsultacje. Praktycznie nikt nie wierzył, że koń chodził z tą nogą 2 tygodnie i ma ją całą. Dostawał tysiące witamin, suplementów, MSM, chondroitynę, kwas hialuronowy, witaminę E itp. Miał specjalną dietę, bezowsową, bo koń, który normalnie chodził godzinę na treningu, karuzela i padok, był zamknięty w boksie 24/7. Początek był najgorszy. Bardzo się nudził, tkał. Później trochę się uspokoił, miał caluśki boks siana (teraz mam efekty, nie mogę dopiąć popręgu :P).

Aby nie było sytuacji, że operacja się udała, tylko pacjentowi nie bardzo 😉, bo np. koń przy wstawaniu czy już po - złamał drugą nogę. Z tym stwierdzeniem, że nie ma ratunku, to nie jest prosta sprawa. Na 100% jest to pewne, gdy przestaje bić serce.
Aby nie było sytuacji, że operacja się udała, tylko pacjentowi nie bardzo 😉, bo np. koń przy wstawaniu czy już po - złamał drugą nogę. Z tym stwierdzeniem, że nie ma ratunku, to nie jest prosta sprawa. Na 100% jest to pewne, gdy przestaje bić serce.


Aż tak to nie , myślę że da się to stwierdzić  już trochę wcześniej . Nie chcę mi się dalej ciągnąć tematu ,kiedy to my stajemy przed decyzją które kiedyś za nas podejmowały drapieżniki ,ale często te decyzje podyktowane są także względami ekonomicznymi. ( U ludzi także ) Podejmuje się kontrowersyjne decyzje bo podtrzymanie przy życiu kosztuje krocie i rzadko ( marginalnie ) daje efekty cudu ,więc przyjmuje się jakąś definicję śmierci które de facto wcale nie oznacza śmierci i wcale nie jest pewna na 100% że pacjent się nie obudzi, niejeden budził się w prosektorium na stole . Ale kiedyś tę decyzję trzeba podjąć i wtedy trzeba rozważyć wszystko ,koszty także .

Na 100% jest to pewne, gdy przestaje bić serce.


Tak na prawdę ,nawet to nie ,bo jak opisałem znane są przypadki zatrzymania akcji serca i odwiezienia zwłok do prosektorium ,po czym pacjent wstawał i chodził z metką oznaczającą trupa. 😉
Smok10, czyli nie da się zawsze przewidzieć wszystkiego.

Miguella, wysyłam PW, mam pytanie konkretnie do przypadku Twojego konia.
Smok10, czyli nie da się zawsze przewidzieć wszystkiego.


Na 100% na pewno nie . Ludzi na świecie jest ponad 7 000 000 000 a w czasie np 100 lat przewija się wiele pokoleń ,więc z racji ilości znane są przypadki wszystkiego ,nawet te nie możliwe ,czy z gruntu nauki nie pojęte. Poza tym natura ma często swoje własne rozwiązania . Tyle że z drugiej strony nie można dać się zwariować , trzeba przyjąć jakieś założenia i ich się trzymać . Liczenie tylko na cud  to jak losowanie Totolotka ,niby ktoś wygrywa ,ale ilu takich znasz ?  🤣 🤣 🤣
nie ma mnie wśród nich 👿 Ale i tak nie kupiłabym sobie domku za 200 mln USD jak Państwo Beckham 😉 Miałabym problem jak wydać na konia 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się