Ile kosztuje Was utrzymanie własnego konia?

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia . Jeżeli te 200 mln było by ułamkiem stanu twojego posiadania to pewno rozważyła byś zakupu takiego domku. W końcu pieniądze są tylko środkiem do osiągnięcia jakiegoś celu a nie celem samym w sobie . 😉
Grace, dawno temu byłam świadkiem, gdy koń po wypadku (jeszcze nie wiedziano co się konkretnie stało, RTG miał być następnego dnia rano) próbował... się zabić. Z bólu. Choć był na najsilniejszych przeciwbólowych. To był cenny koń, i gdyby był cień szansy ratowano by go wszelkimi środkami. Problem na tym polegał, że koń - sportowiec miał... bardzo silne serce. To serce właśnie + znakomity stan organizmu młodego, sprawnego ogiera zgotowały mu mękę, bo słabszy koń poddałby się szybciej 🙁. Pracę tego serca trzeba było zatrzymać 🙁 - to był jedyny sposób na uśmierzenie bólu 🙁. A gdyby RTG był na miejscu - zostałby uśpiony natychmiast po (głupim i z pozoru niegroźnym) wypadku, zanim ból zgotował mu koszmar.
Obyś nigdy! nigdy! nie musiała oglądać agonii konia. Konia, którego ciało chce jeszcze żyć i walczy, a ból sprawia, że koń już żyć nie chce 🙁. Konia nie da się na długo wprowadzić w śpiączkę farmakologiczną. Koń uśpiony, w długim bezruchu, błyskawicznie traci homeostazę wszelkich wewnętrznych organów 🙁 Zaczyna... gnić wewnątrz (mówiąc brutalnie).
Każda narkoza konia jest skrajnie niebezpieczna. Koń uśpiony może być tylko na krótko i też dzieją się dziwne rzeczy. Przy wybudzaniu i po. Nie da się długotrwale utrzymywać bez bólu konia, który nie jest w stanie stanąć na nogi. Choćby na trzy, choćby z pasami. A pasy - oznaczają także odleżyny. Oznaczają ustawanie pracy układu pokarmowego.
To ludzie - ze swoich powodów, także materialnych (cenny koń), ale i emocjonalnych - "dają szansę" - zamiast skrócić mękę 🙁. Bo co się da zrobić - to się da (przy dużym szczęściu i pomocy woli życia zwierzaka, przy wszelkich dostępnych środkach). A czego się nie da - to się nie da 🙁. Bywają konie mniej czułe na ból. Bywają konie z mocną skórą i super wydolnymi układami wewnętrznymi. One - faktycznie mają szanse (przy wszelkich współczesnych środkach weterynarii). Ale czy dany koń jest taki, czy nie jest delikatny - tego nie da się zgadnąć z góry.
Wiesz choćby, ile koń MUSI wypić dziennie? Że kroplówki są w stanie jedynie uzupełnić zapotrzebowanie? Nie są w stanie go pokryć zupełnie? Naprawdę "humanitarne" jest dozwalanie, by koń zdychał z pragnienia i z odwodnienia zamiast skrócenia życia? Nie można porównywać konia do człowieka, pod względem fizjologicznym, ani do "małych" zwierząt. Dlatego "rozkład szans" układa się zupełnie inaczej. I błąd robi każdy, kto sądzi, że skoro uratował kota/psa/chomika/człowieka - to uratuje i konia. Przy poważnym i bardzo bolesnym urazie szanse są mizerne. Okrutnie mizerne. Konie ból i bezruch - zabijają 🙁 W męce.
Dlatego tak ważne jest żeby dokonać właściwej oceny sytuacji . Rozpoznać możliwości , posiadać należytą wiedzę i podjąć właściwą decyzję . Nie kierować się tylko sercem ale także rozumem ,co często jak napisała halo oznacza także podjęcie najtrudniejszej decyzji która okazuje się tą właściwą i także pośrednio jest podyktowana sercem
tak.... powrócę do tematu.

Takie coś znalazłam. (właściwie w innym wątku ktoś zrobił reklamę kursu i bylo to gospodarstwo wymienione)
http://www.ul.net.pl/aktualnosci.htm

zerknęłam w opisy. Stado dzikich koni (ciekawe na ile one dzikie są, skoro ludzie na nich jeżdzą...), nie ma podanego konkretnego areału pastwisk, ale.... fotki! niestety nie wkleję, bo jest we flashu czy w czymś i się nie da. W każdym razie... PIĘKNIE! do tego hala, parkur, lonżownik...

I za ile? od 250 zł! Nie wiadomo od ilu ta cena, bo niżej jest podana "dodatkowa" oferta. Nie wiadomo czy tylko rzeczy z "dodatków" są płatne, czy może też użytkowanie hali itp. W każdym razie... nawet jeśli w tej cenie jest łąka, to 250 zł jest chyba do przełknięcia na czas biedy 😉
To jest gospodarstwo naturalne . Czyli w podstawie . Łąka  i już . Każda opcja dodatkowo płatna . 🤣 🤣 🤣 Co zeżre na łące to jego i już . 😉
Halo, toteż napisałam to o czym jestem przekonana: obym nigdy nie musiała podejmować decyzji o zastrzyku uśmiercającym. Myślę, że  decyzję podejmuje się w danym momencie, nie ma się co zastrzegać na tak lub nie zanim nie nadejdzie taka chwila. Trudno na to przygotować się zawczasu.

Koń - takie duże i silne (fizycznie)  zwierzę - okazuje się być bardzo delikatnym i wrażliwym stworzeniem.
Czyli najlepiej dbać aby nie dochodziło do kontuzji, chorób - co wiąże się też z miesięcznymi kosztami - bo jesteśmy w wątku o kosztach utrzymania. Gwarancji 100% nie ma co prawda, ale ryzyko można zminimalizować.

Podejrzewam,że jednak wszystkie dodatki mogą być płatne..bo to zbyt piękne by było prawdziwe...
Tylko jeszcze o narkozie... Moja klacz przetrzymała cesarkę ... a ledwo wyszła potem z zabiegu podszycia przepukliny pooperacyjnej. Za słabo złapali, i znów się rozlazło. Przepuklina nie zagraża życiu, ale  nie zaryzykuję kolejnej narkozy. Chyba,żeby była wyższa konieczność
Ps.  Grace, Moja była pod nadzorem specjalisty cała ciążę, 3 razy usg i badanie na 4 dni przed akcją... iiii cooo ? i jajco. Parę tys za stanówkę, szczepienia, badania, suplementy i we troje mogli pójść do piachu. Bo bliźniaków nie wykryto... mimo tego co patrz wyżej. Tylko klacz żyje.
Ale zimą w Ulu trawy konie nie pojedzą 😉 więc koszt wyjściowy powinien być podany wyższy, chociaż za siano zimą.

Hamer zgadzam się z Tobą i Halo - wiem że narkoza to duże ryzyko. Mam konia z rorerem, nie zdecydowałam się na operację, sapie bo sapie, ale  sobie radzimy całkiem dobrze.

Teraz przeczytałam zmieniony Twój post - szok, że nie wykryto ciąży mnogiej.
Smoku jest progres hahaha ubył Ci własnie jeden ignor :P  Mamy dziś dzień cudów 🙂 Możemy dalej ciekawie dyskutować o kosztach.
No właśnie... Wiele razy zadawałam sobie pytanie,ze może gdybym na klacz tak nie chuchała i dmuchała to by do końca ciąży nie donosiła i byłoby lepiej dla niej .... a tak masa kasy poszła na dobrego ogiera, i cala otoczkę związana z ciążą. Potem jeszcze koszty operacji, pobytu w klinice, transportu. Kupiłabym za to ze dwa nowe konie, tyle ,że nie mam potrzeby posiadania więcej niż półtora :P (to pół to szetland)
Hamer zgadzam się z Tobą i Halo - wiem że narkoza to duże ryzyko. Mam konia z rorerem, nie zdecydowałam się na operację, sapie bo sapie, ale  sobie radzimy całkiem dobrze.


Mimo wszystko ja uważam że to bardzo źle . Rorer u konia to jak astma u ludzi , ( tyle że Astma u ludzi chyba jest nieoperacyjna ) a Rorera można za ok 300 zł zoperować bezśladowo i bezproblemowo i koń powróci do roboty jako 100% zdrowy. Nie będzie się dusił , nie będzie się pocił ,nie będzie niedotleniony , i nie będzie nadwyrężał serca. To tylko 3 tyś zł ,a konia będziesz miała jak nowego po 3 tygodniach , razem z rekonwalescencją . I tu jest własnie kwestia kalkulacji. W każdym razie jeżeli już ma 4 -kę to musisz go zoperować .

Hamer - Ciąża to nie choroba i natury nie oszukasz , co ma być to będzie . Przesada nigdzie nie jest wskazana a na pewno nie daje gwarancji sukcesu . Wielu hodowców tak podchodzi do ciąży , z reguły bardziej dbają ci co mają jednego jak ci co mają 50 - siąt mimo że nieraz też w słomki inwestują krocie . 😀
Nie jestem hodowcą, ale mam koleżankę, która zajmuje się tym. Z ogromną wiedzą, też starannie dobiera ogiery - więc koszt konkretny. Jakieś dwa lata  temu klacz tuż przez wyźrebieniem dostała kolki i mimo pomocy na cito nie udało się jej uratować. Ratowano już tylko źrebię, ale mała nie żyła długo. Jak się dowiedziałam, jak źrebię nie wzmocni się siarą matki - to marne szanse niestety, a nie było innego żrodła.

Smoku rozmawiałam z dr. Blanką Wysocką i innym wetem - odradzali. Mój koń ma 1,80 m - przy takich gabarytach ryzyko jest jeszcze większe. Na początku nawet interesowałam się klinikami w Niemczech i Czechach, ale też rozważałam Służewiec. Ale odstąpiłam - bo jak czytamy - baardzo różnie bywa. Na Olimpiadę nie szykuję się 😉
Isabelle, a widziałaś ile zwierząt na tej łące? Cyt: "Tu nie ma zwierząt zamkniętych w boksach czy chlewach - żyją w symbiozie z naturą i z nieograniczoną wolnością, dostępem do pożywienia i wody."
Czyli nie karmią dodatkowo paszami, nie mają stajni, nie muszą sprzątać boksów. Fajne warunki dla prymitywnego konia. Ale trzeba się liczyć z tym, że nikt tam konia codziennie nie dogląda, nie zauważy kontuzji, rany, kolki... Taka full natura.
Za taką kasę ok. Jak mają "Gospodarstwo ... obszar kilku tysięcy hektarów" to żyją z dopłat, a konie i bydło to naturalne kosiarki z funkcją nawożenia.
Smok10, wyedytuj jeszcze raz ten post, ba za 300 zł to można zdiagnozować, a nie każdy po takiej radosnej wiadomości doczyta do końca 😉
dalej jest koszt 3000 zł - ale w/g mnie to też za mało 😉  A gdzie za tę kwotę robią operację z 3 tygodniowym pobytem?
a po co 3 tyg?
Smok podał że za 3 tys, po 3 tyg mogę mieć konia jak nowego. Zrozumiałam, że te 3 tyg to w klinice, czy nie?
Klacz po cesarce z brzuchem rozcinanym od mostka do wymienia stała 2 tyg... w przypadku twego konia, przynajmniej ja  nie widzę takiej potrzeby. Jak wstawiasz swoje pasze razem z koniem, to i pobyt tańszy.
Klacz po cesarce z brzuchem rozcinanym od mostka do wymienia (...)

Przepraszam za OT. Od mostka do wymienia?
Hamer, u mojego konia endoskopia wykluczyła podłoże astmatyczne. Ale obserwuję, niedługo powtórzę badanie, na razie odstąpiłam od operacji, nie ma sytuacji dramatycznej.
No - ale dobrze wiedzieć o tańszej opcji "szpitalnej".
[quote author=Grace link=topic=1957.msg2073732#msg2073732 date=1398104604]
Hamer zgadzam się z Tobą i Halo - wiem że narkoza to duże ryzyko. Mam konia z rorerem, nie zdecydowałam się na operację, sapie bo sapie, ale  sobie radzimy całkiem dobrze.


Mimo wszystko ja uważam że to bardzo źle . Rorer u konia to jak astma u ludzi , ( tyle że Astma u ludzi chyba jest nieoperacyjna ) a Rorera można za ok 300 zł zoperować bezśladowo i bezproblemowo i koń powróci do roboty jako 100% zdrowy. Nie będzie się dusił , nie będzie się pocił ,nie będzie niedotleniony , i nie będzie nadwyrężał serca. To tylko 3 tyś zł ,a konia będziesz miała jak nowego po 3 tygodniach , razem z rekonwalescencją . I tu jest własnie kwestia kalkulacji. W każdym razie jeżeli już ma 4 -kę to musisz go zoperować .

[/quote]

Smok,masz i owszem rację że trzeba operować,ale każda,podkreślam każda operacja niesie za sobą pewne powikłania,jezeli tak to można nazwać-może z wyjątkiem chipów,których usuwanie jest bardzo powszechne i w zasadzie za granicą wiele koni sportowych miało kiedyś usuwane chipy.W wypadku rorera jest to większa podatność na plyące podłoża,pyły ogólnie,oraz kurz i to to akurat trzeba mieć na względzie.
Tania, tak .... No może parę cm od jednego i drugiego punktu oddalone. Przepuklina pooperacyjna usytuowana jest tuż przy mostku. Jak chcesz to strzele fotkę brzucha to zobaczysz co i jak. Rozorano tak bardzo, bo źrebaki zaklinowały się w pozycji siedzącego psa.  Co prawda zostały zepchnięte przez weta, ale do końca nie było wiadomo jak się potem ułożyły.Zanim udało się ją dowieźć do kliniki minęło 3 godziny.
Smok podał że za 3 tys, po 3 tyg mogę mieć konia jak nowego. Zrozumiałam, że te 3 tyg to w klinice, czy nie?


Nie , w klinice ok 7 dni z czego ok 5 to rekonwalescencja , Kiedyś to była operacja i rok z głowy , powikłania etc  ,teraz to zabieg

A w klinice zostaje żeby dmuchać na zimne
Hamer, ja wierzę, wierzę. Zapomniałam już chyba ze szkoły jak to się robiło. Zresztą to chyba rzadkie zabiegi.
Nie było pytania.
DressageLife - otóż to. A decyzji nie można zmienić w trakcie. Staram się minimalizować wpływ kurzu, pyłu . Każda operacja to ryzyko - więc trzeba racjonalnie myśleć.
[quote author=Smok10 link=topic=1957.msg2073760#msg2073760 date=1398105364]
[quote author=Grace link=topic=1957.msg2073732#msg2073732 date=1398104604]
Hamer zgadzam się z Tobą i Halo - wiem że narkoza to duże ryzyko. Mam konia z rorerem, nie zdecydowałam się na operację, sapie bo sapie, ale  sobie radzimy całkiem dobrze.


Mimo wszystko ja uważam że to bardzo źle . Rorer u konia to jak astma u ludzi , ( tyle że Astma u ludzi chyba jest nieoperacyjna ) a Rorera można za ok 300 zł zoperować bezśladowo i bezproblemowo i koń powróci do roboty jako 100% zdrowy. Nie będzie się dusił , nie będzie się pocił ,nie będzie niedotleniony , i nie będzie nadwyrężał serca. To tylko 3 tyś zł ,a konia będziesz miała jak nowego po 3 tygodniach , razem z rekonwalescencją . I tu jest własnie kwestia kalkulacji. W każdym razie jeżeli już ma 4 -kę to musisz go zoperować .



[/quote]

Smok,masz i owszem rację że trzeba operować,ale każda,podkreślam każda operacja niesie za sobą pewne powikłania,jezeli tak to można nazwać-może z wyjątkiem chipów,których usuwanie jest bardzo powszechne i w zasadzie za granicą wiele koni sportowych miało kiedyś usuwane chipy.W wypadku rorera jest to większa podatność na plyące podłoża,pyły ogólnie,oraz kurz i to to akurat trzeba mieć na względzie.
[/quote]

Każda operacia i zabieg niosą za sobą jakieś ryzyko. Na zabiegu wyjęcia cipa przekręcił się  jeden z najlepszych koni sportowych w Polsce Key Largo , i to w klinice w Niemczech

P.S Widziałem już jak koń po zwykłym zastrzyku znalazł się na tamtym świecie . Nie można dać się zwariować . Minimalizować i przewidywać to nie znaczy wariowac
Smok,chodzi mi raczej o to,jaką pielęgnację trzeba stosować w dalszym życiu konia po operacji-bo powikłania związane z narkozą to ryzyko nawet przy znieczuleniu miejscowym 😉
Smoku, ale tu nikt nie wariuje 😉, czytam same rozważne posty, piszą je osoby z doświadczeniem różnorakim.  Ja rozumiem ratowanie życia - np kolka operacyjna- nie ma wahania, ale w innych przypadkach - to warto zastanowić  się. Jeśli koń może żyć  bez zagrożenia i ma opiekę jak trzeba  - to narażanie na ryzyko śmierci  jest dla mnie niezrozumiałe.

A że od zastrzyku  z antybiotykiem koń może paść  - też słyszałam. Antybiotyk w szyję - klacz padła w ciągu kilku minut.
Ryzyko jest zawsze i wszędzie i opisałem już drobne przypadki które zakończyły się zgonem. Jak dobra klinika to zrobi badania przed narkozą które mogą stwierdzić na co koń uczulony. Poza tym ,częściej konie doznają urazów na padokach jak przy takich drobnych zabiegach , aczkolwiek niczego nie można wykluczyć . Z drugiej strony ,przecież czasem trzeba podać znieczulenie ( choćby podczas robienia  zębów )

Co do Rorera , to po tygodniu odbierasz konia z małym plasterkiem na szyi . Jak napisałem kiedyś to była operacja , teraz to zabieg . Niemcy , na Rorera to nawet gwarancję dają po operacji . Ale zasada że czym szybciej tym lepiej , zwlekanie jak zwykle działa na niekorzyść . 😉

P.S Grace - Ja tak piszę ,musisz się przyzwyczaić  🤣 🤣 🤣

Jak to zwykle bywa czas i wiek też działają na niekorzyść , bo Rorer niestety się pogłębia a na dodatek niedotlenienie wpływa źle na serce i pewno płuca . To nie jest tak że ty będziesz monitorować , bo niby jak . Będziesz wzywać weta który zrobi Endoskopię i po jakimś czasie powie ci że to już nie 2-ka tylko 3- ka potem 4 -ka i wtedy podejmiesz decyzję ???  Ja ciebie nie namawiam ,to twój koń i twoja sprawa ,ale radził bym się zainteresować i zgłębić temat . Przy koniach to bardzo istotne . 😉
nie można dać się zwariować, ale też nie można pisać bzdur
dychawica świszcząca nie ma nic wspólnego z alergią czy kurzem, jest chorobą na tle neurologicznym

OK Smoku, jak będzie  nieodwołalna potrzeba poproszę Cię o namiary na taką dobrą klinikę. Póki co, wydam te 300 zł na kontrolną endoskopię.
Ogurek, a to nie jest tak, że ze względu na trudniejszy przepływ powietrza jest upośledzone dotlenienie?
Na stronie dr Blanki Wysockiej czytałam też, że rorerowiec powienien ruszać się, wiadomo, w sposób uwzględniający dychawicę, ale ruch jest dla niego niezbędny.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się