Kupno konia

Gaga_ nie bylo nigdzie mowy o rekreacjji - tylko o tym, ze dziecko jezdzi i ma sie uczyc od konia profesora. domniemuje ze pod cziyms okiem. Nie domniemujac  poza tym, napisalam, ze JA bym uciekala daleko. JA. Jestem rekreantem, ale kon dla mnie zupelnie nie atrakcyjny, bez sensu tyle odrabiania.
Murat byc moze 🙂 wcale nie neguje 🙂
Hehe, pochwalę się 🙂 Zaliczka wpłacona, umowa podpisana, transport załatwiony - kobyła do mnie jutro przyjeżdża  😎
ikarina jaka kobyła? Coś mnie ominęło? Pochwal się fotką koniecznie! 😉
Fokusowa, nic cię nie ominęło, po prostu nie chciałam nic mówić, aby nie zapeszać. Niestety, mam tylko te dwa zdjęcia:





Tak szczerze powiedziawszy, to nie planowałam posiadania własnego konia w tym momencie, chciałam poczekać do następnego roku, ale tak jakoś wyszło 🙂 Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Konia kupiłam na zasadzie "wytrenować i sprzedać" - cena okazyjna, kolor ciekawy i dobre warunki na trzymanie konia... no, chyba, że kobyła się okaże taka fajna, że będę ją chciała zostawić dla siebie.
ikarina, i tak cicho-sza? No wiesz, Foch!
A, już wyjaśniłaś, dzięki  :kwiatek:
Niech wam się dobrze pracuje razem.
Ty i "malowaniec", no, no 🙂
A co takiego dziwnego, że ja mam "malowańca"? 😉 Zawsze lubiłam ciekawie umaszczone konie, w sumie, tak szczerze mówiąc, to maść była jednym z głównych czynników wyboru (łatwo się sprzeda)

Nie dziękuję, tfu tfu 😉
iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
01 listopada 2014 07:48
A jakiej rasy jest ten konik?
Jest to irlandzki miks 😉
Gratki 🙂 Niewysoka się wydaje - tak ze 150 w kłębie? Kojarzy mi się z takim konikiem - pupilem rodziny, albo ukochanym konikiem nastoletniej dziewczynki - takim na pierwsze zawody 🙂 Życzę powodzenia, niezależnie od tego czy zostawisz ją sobie czy pójdzie dalej w świat.
ikarina, no bo wiesz... folbluty rzadko są malowane 🤣
ekhem, dziękuję bardzo 🙂 Fakt, nie jest wysoka, ma 153-155 cm, ale celowałam w małe konie, wbrew wszystkim i wszystkiemu lubię je, zawsze mi się dużo wygodniej "wykręcało" nimi na parkurach, a nie - takim autobusem próbować się wcisnąć w zakręt 🤣

halo, oj tam, ostatnio coś kombinują w tym kierunku 😉

Kobyłka dzisiaj przyjechała i nie mogę uwierzyć, że wszystko wobec niej jest takie... łatwe. Z Paddym zawsze miałam ten problem, że zawsze był z nim jakiś... problem 😁 Zawsze coś - tego nie lubię, tego się boję, to mnie denerwuje, dzisiaj mam zły dzień, dzisiaj mi się nie chce, to jest za duże, to jest za małe, to mi nie smakuje, to mi nie pasuje, tu za zimno, tam za ciepło - no ciągle coś.
A kobyłka? Wyszła z bukmanki, zaprowadziłam ją do boksu i od razu zaczęła jeść, jakby miała wszystko gdzieś. Nawet się nie obróciła, nawet nie zarżała, dosłownie nic. Czyściłam ją, zabrałam ją na spacer po ośrodku w ręku, dałam jej pojeść trochę trawy z pastwiska - i serio, jakby żyła w tej stajni całe swoje życie, nic jej nie ruszyło, nic nie było jej straszne (a tam mamy traktory, maszyny, suszące się pranie 😉)

Bóg mi chyba odpłacił tą cierpliwość, jaką dałam Paddyemu 🤣 Trzymajcie za mnie kciuki, aby było tylko tak dalej.
ikarina, a co się stało z Paddym bo jakoś mi umknęło.
Nie wiem czy we właściwym miejscu ale dotyczy kupna konia wiec zaryzykuje.
Koleżanka miesiąc temu kupiła konia. Pojechała tam sama, bez nikogo doświadczonego. Badań oczywiście nie zrobiła ale w umowie było napisane, ze kon jest zupełnie zdrowy. Dzisiaj przy okazji szczepienia wyszło, ze kon najprawdopodobniej ma szpat. Może podważyć umowę i rządać zwrotu pieniędzy czy sprawa z góry przegrana?
Dzwoniła dzisiaj do poprzedniej właścicielki i ta powiedziała, ze pewnie dostała go przez jej nieprawidłowa jazdę. W miesiąc... ?
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
27 listopada 2014 19:16
Sonkowa,
po którymś takim przypadku zakupowym, bliźniaczo podobnym do przygody Twojej koleżanki,
za zasadne uważam dodawanie przez sprzedającego paragrafu, który mówi o tym,
że kupujący na własną odpowiedzialność odstępuje od badań konia i nie będzie rościł żadnych
pretensji w przypadku ujawniwnia się jakiejkolwiek choroby konia.
Ja normalnie nie rozumiem, trąbi się wszem i wobec, że badania są konieczne, niezbędne
a ludzie i tak mają to w dupie :/.
Niestety mają to gdzieś ale niestety juz po fakcie wiec za dużo sie nie zrobi ..
szpat żaden wyrok - zróbcie dokładnie RTG i zostawcie to w spokoju.  :kwiatek: znam nastoletniego konia, który chodził GP przez kuupe lat ze szpatem. i jest mistrzem 🙂

edit. mowa o dresiarzu oczywiście!
Ona raczej jeździ czysto rekreacyjnie. Ale jest przerażona leczeniem i tym całym zachodem.. A czysto teoretycznie sprawa jest do wygrania i nawet nie ma co sie męczyć? Jest w ogóle możliwe zeby kon nabył szpat w miesiąc ?
Gillian   four letter word
27 listopada 2014 20:00
raczej nie. Konia ze szpatem da się rozsądnie użytkować, bez paniki 🙂
Sonkowa, a udowodnisz sprzedającemu że wiedział o szpacie? Znam sporo osób co sprzedawali zdrowe konie, dopiero po padaniach okazywało się że zdrowe jednak nie są. Wielu ludzi nie bada swoich koni, dopiero potencjalni kupujący, którzy zdecydują się na badanie, są w stanie uświadomić właściciela ze koń ma jakąś wadę/chorobę która albo jeszcze nie spowodowała objawów, albo owe objawy nie zostały zauważone/zostały zignorowane.
zapis w umowie, że koń jest zdrowy przez wielu prawników i biegłych (wetów) jest traktowany jako informacja, że w dniu sprzedaży koń nie wykazywał objawów choroby i nic więcej ( i słusznie). Właściciel nie ma obowiązku wiedzieć co w stawach siedzi, od tego jest właśnie badanie kupno sprzedaż.  Poza tym jak udowodnić właścicielowi, że wiedział o chorobie w momencie sprzedaży?
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
27 listopada 2014 20:16
Niestety zbyt wiele osób jest mądrych ale po szkodzie.
Co do zabezpieczania się to widziałam niedawno umowę, w której był zapisz, że kupujący konia odbiera go osobiście i sam ładuje na własną odpowiedzialność. Zdziwiło mnie to, ale dowiedziałam się, że jakiś czas wcześniej w tym ośrodku sprzedano wierzchowca i podczas załadunku (pomagali pracownicy, którzy stali po bokach przyczepy żeby koń szedł prosto) koń uszkodził nogę. Nowy właściciel zrzucił całą winę na pracowników (mimo iż to jego pracownik poganiał konia) i kazał sobie zwrócić pieniądze i konia zostawił. Co raz więcej dziwnych rzeczy się dzieje.
Constantia ja miałam taką umowę. No w sumie to nawet nie ja. Właściciel stajni, w której stał mój koń podpisał z osobą, która konia mi przywoziła, że przekazuje mu konia bez żadnych widocznych urazów i za to co później się z nim stanie (przy załadunku, transporcie itp.) już nie odpowiadał.
No ale niektórzy chyba są zbytnimi optymistami..
Sonkowa moim zdaniem też kupujący jest bez szans. Jak ktoś kupuje konia bez badań to jest tylko i wyłącznie jego ryzyko.
Ja jako właściciel konia nie muszę wiedzieć co mu jest bo np też badań przy kupnie nie robiłam.
To, że wada wyszła zaledwie po miesiącu to jest już problem nowego właścieiela
ikarina, a co się stało z Paddym bo jakoś mi umknęło.


dopiero teraz zauważyłam pytanie 😉

Lawina chyba wszystkich powodów, czemu się sprzedaje konia 😉 Wyleczyłam go, naprawiłam mu plecy, naprawiłam psychikę - i dałam bazę, aby mógł pójść dalej, w inne ręce. Pojechał do bardzo miłego pana-geja (tak, jak nie lubię mężczyzn jeżdżących konno, tak gejowi konia sprzedałam bardzo chętnie). Pan o imieniu Steve przyjechał go obejrzeć, przejechał parę kółek, skoczył parę przeszkód i powiedział mi, że do tej pory obejrzał 20 koni i teraz oprócz Paddyego nie chce żadnego innego. Jeździł przyjemnie, delikatnie - to Paddy do niego pojechał. I teraz z nowym właścicielem bawi się w małe wkkw. Od czasu do czasu dostaję jakieś zdjęcia ze skoków. Koń wygląda na zdrowego, najedzonego - i ja mam spokój, nie martwię się po nocach 😉
Może ktoś wypowiedzieć się na temat stajni Bogdanowo?
http://koniebogdanowo.wix.com/kramer#!home/mainPage
To, że wada wyszła zaledwie po miesiącu to jest już problem nowego właścieiela


Według nowego prawa konsumenckiego ,to twój problem i to 2 ( słownie dwa ) lata od momentu sprzedaży .!!! To jest bat na wszystkich nieuczciwych handlarzy.  😉
No, właśnie. Jak się odnieść do nowego prawa, konstruujac umowę sprzedaży?
Sprzedaję mlodego konia, za nie duże pieniądze, mało osób przy takich koniach badania robi. Ja nie zrobię, bo to mi zwyczajnie się nie opłaca przy koniu tej wartości. Ale z drugiej strony nie chciałabym by koń za rok wrócił, bo ma to czy tamto... A rtg w oczach nie mam.
Poza tym jak to będzie wyglądało? Jak za rok wyjdzie czip? Czy mozna ot tak konia oddać, czy trzeba udowodnić, że go miał? Da się to zrobić w praktyce? Podobnie z rorerem, szpatem, wrzodami itd, itd
Zrobić TUV albo żyć z przeświadczeniem że będziesz zwracać kasę . 😉 Sprawa prosta.
żeby ktoś zwrócił konia musi mieć dowody, że wada nie została nabyta w trakcie posiadania konia przez nowego właściciela- dziś o tym debatowałam ze znajomym prawnikiem i biegłym wetem przy okazji jednej ze spraw próby wyłudzenia kasy po uszkodzeniu konia u nowego właściciela...
Zrobić TUV albo żyć z przeświadczeniem że będziesz zwracać kasę . 😉 Sprawa prosta.


czyli co, koniec z badaniami tuv?
jak sprzedający ma to fajnie, jak nie to i tak nie trzeba robić, bo najwyżej konia za rok się odda?



karla, czyli właściwie nie ma takiej szansy by po roku konia zwrócić?
chyba, że znajdziemy świadków, którzy zeznają, że koń był kontuzjowany itd, ale np czip? trzeszczki? wrzody? szpat?

jak udowodnić czy wada ta powstała u sprzedającego czy kupującego? rozumiem po tygodniu, ale co dalej? jaki  czas jest "bezpieczny"?

a moze poprostu zapis w umowie, jak przy samochodach - kupujący oświadcza, że znany jest mu stan zdrowia sprzedawanego konia, wykonał/ nie wykonał badanie tuv

jak sądzicie?

aha, no i jak zrozumiałam, teraz chodzi o to by udowodnić, że wada powstała u sprzedającego i nie ma nic do rzeczy czy wiedział on o niej czy nie, tak?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się