własna przydomowa stajnia

Nie wierzę, nikt się jeszcze nie czepił, że kuc najwyraźniej stoi sam? :P
hiliver, rozumiem, tylko jak dasz mniej, to bedzie sie szybciej sprzatalo - i mozesz chocby co weekend, albo 2x w tyg, a brudne zamiast podrzucaia czy sprzatania kup 🙂 bedizes zmiec np 3 taczki (liczac, ze calutki boks wyrzucisz)- parenascie minut, a nie 10 🙂 a jeszcze lepiej poza kupami tez wybierac mokre - czysty boks zawsze i 1 taczka -pare miut maks 🙂
jak moj byl w biksie tak robilam. zawsze czysto, a najmniej zuzycia trotów. ale n tez ie przekopywal i zalawial sie w 1 miejsce.
nasze stajniowe to brudasy - sraja po to zeby sie wytarzac chyba.... 2-3 razy w tyg sprzatane i zawsze syf...

noi jak dziewczyny piszą, najlepszym jest boks otwarty. koie szybko sie przyzwyczajaja i wychodzi im to na zdrowie 🙂
tylko dobre ogrodzenie musi byc🙂

a ty masz tylko 1 konia? ?!
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
28 grudnia 2014 11:44
[quote author=horse_art link=topic=19013.msg2252458#msg2252458 date=1419764846]
noi jak dziewczyny piszą, najlepszym jest boks otwarty. koie szybko sie przyzwyczajaja i wychodzi im to na zdrowie 🙂
tylko dobre ogrodzenie musi byc🙂
[/quote]

dobre ogrodzenie musi być zawsze 🙂 konie uciekają nie tylko nocą.
strzemionko, super. ale jak ucieknie w dzien jak ktos jest ciągle w domu jak opisala, to chyba nie taki problem jak w nocy, czy jak nikogo wiele godz. nie ma 😉
U mnie dziś zimno, wieje i pada śnieg. Rano konie wystrugałam, potem szybkie śniadanko i w końcu udało mi się mamę zaciągnąć na pierwszą naukę jazdy na lonży  😅
Jak na pierwszy raz szło jej całkiem nieźle w kłusie hehe za to ja wymarzłam bardzo i właśnie kuruję sie gorącym barszczem poświątecznym 😉
Niestety pary na dzisiejszy teren już nie mam, muszę się wygrzać :P
Nie mogłam się oprzeć żeby nie wkleić tego zdjęcia... mina mówi sama za siebie  😂
zamarzniesz rodzicielkę to nie będziesz miała z kim jeździć :P
ale super ! moja mama też marzy o tym by się nauczyć jeździć (marzyła w sumie poł zycia) na razie jednak przeraziła się że mam takie wielkie bestie (co jest nie prawdą zaledwie 165) ale myślę że na wiosnę się przełamie i da się wrzucić na koninkę 😉
Brawa dla mamy 🙂
Moja mama zaczęła naukę od sprzątania boksów i karmienia koni jak wyjeżdżam... teraz dalszy ciąg wtajemniczenia hehe
Też całe życie marzyła żeby się nauczyć, choć jak próbowałam wcześniej ją namówić, że zapiszę na jazdy to jakoś pary nie miała. Teraz dużo spraw się pozmieniało, jakaś większa mobilizacja itu proszę, udało się przekonać.
Też na początku bała się moich koni, bo to takie olbrzymy hehe ale teraz strach minął 🙂 nawet nie boi się że spadnie 😉
brawa brawa... moja po kilku latach poznała mojego konia (na jakimś evencie) i nawet go chyba dotknęła, przytrzymała... ale aż się trzęsła ze strachu ;]
kiedyś ją wsadziłam na konia (ale fakt wieeeelkiego....), mimo, ze tylko stał to mało się zawałem nie skoczyło. była w szoku, czerwona/blada i roztrzesiona jeszcze przynajmniej kolejnego dnia... znajomi wsiadali, to ona też... już pewnie więcej tego nie zrobi...przynajmniej juz nie dała się namówić ;/
obkupowac wnuczka w szmatki itd też nie chce... 🙁
Cobrinha Praca od podstaw. Najpierw gnój i inna obsługa, potem jak mama zasłuży to lonża  😀
Moja mama choć się czasem interesuję to jednak nie dotknie rumaka, może poza kucem. Zaś mój mężczyzna nie rozróżnia koni nic a nic. Zna imiona, ale nijak dopasować je do konia 🙂 A tak dziś chłopaki traciły nadmiar energii 🙂
Mama wyjścia nie miała, ja wyjechałam zostawiając ją w strachu bo nie da się ukryć że o ile młodego sie nie bała, tak Kluska tak - teraz strachu nie czuje, można przejść do następnego etapu hehe 😉
Na klusku siedziała kiedyś, wybraliśmy się nawet na spacer a że ona chciałaby szybciej, to trzeba najpierw nauczyć :P
maliniaq   Just do your job.
28 grudnia 2014 14:59
Moja mama też powoli dołącza do grona mam, które chcą się nauczyć jeździć. Miała terapię wstrząsową, bo koni się bała strasznie, nawet mojej najbardziej spokojnej klaczy (raz chciała wsiąść to non stop uciekała, jak koń zrobił krok). Ale dzielnie pomagała przy odkarmianiu Młodej, później się dowiadywałam, że nawet pomagała karmić stojące obok konie, a szok przeżyłam jak mi zadzwoniła, że właśnie spaceruje sobie z Młodą po łące. Teraz twierdzi, że trochę się Młodej boi bo już nie jest słodziutkim źrebaczkiem, ale co jakiś czas dzielnie towarzyszy w wieczornych karmieniach, biega po stajni z widłami i sianem i nie ucieka z wrzaskiem jak otoczą ją konie dookoła, więc ostatnio oznajmiła, że skoro już się tych bestii nie boi, to od wiosny chce zacząć jeździć. Nie potrafię sobie tego wyobrazić  🤣
Najlepsza była akcja, jak stwierdziła że nie muszę iść do stajni bo ona sprowadzi Młodą z padoku... no i sprowadziła ale nie to co miała, w tle dało się słyszeć "no chodź Moniusia! No chodź!", a za kantar trzymała kolegę o podobnym umaszczeniu i odmianą, a Mona tylko zaciekawiona z oddali patrzyła co się dzieje, więc dobrze że jednak udało mi się podjechać na kontrole  😂
Ja mam na szczęście dwa i ich nie sposób pomylić :P
Tata też chciał jeździć, ale same i bez mojej zgody na moich koniach, skutkiem czego nogę złamał bo pechowo spadł na łące - no ale cóż, jakby kózka nie skakała 🙂
Mama na szczęście takiej ułańskiej fantazji nie ma więc nie muszę się martwić, że będzie sama próbować :P
moj ojciec ie umie, troche sie boi pewnie, a chojraczy. dobrze, że nie ma kontaku 😉
moj tata jak przyjechali ogladac pierwszy raz konie , stanął za pastuchem , baby przyszly z nadzieją na marchewę , ojciec spojrzał na nie powiedział tylko cicho "no duże masz te konie...." i juz go wiecej nie widzieli :P za pastuch wszedł raz jak, trzymaliśmy kobyly na uwiązach :P a przed źrebakiem na drzewo uciekał 🙂

z innej beczki własnie wróciłam z przegranej batali z kocurem sasiadów o dumnym imieniu Puszek. Dziad mi nie przeszkadza a nawet bardzo go lubię (szczególnie kiedy łaskawie zejdzie z ujeżdzalni kiedy jadę centralnie na niego 😉) tyle że dziad puszek zaczął mi sikać na siano.... (znaczyć) . Pozatykałam teoretycznie wszystkie dziury , którymi rosły kocur by wlazł... idę po siano a tam co? Puszek dumnie na szczycie siana se śpi...  Zrezygnowana zdołałam wymyślić tylko tyle, że przykryłam całe siano folią , plandekami itp...
Pytanie - jak pozbyć się kota? (bez urazu na kocie😉) (nie mam psa na stanie)
Muszę Cię zmartwić, ale najprawdopodobniej nic w tej kwestii nie zaradzisz. Koty, które nie posiadają stałego miejsca pobytu, aktualnie szukają ciepłych miejsc, aby przetrwać zimę zatem siano jest dość kuszącą propozycją. Ewentualnie mogłabyś jegomościowi zrobić budkę i zobaczysz czy się do niej przekona. A kiedy tylko mrozy ustaną, panicz powinien sam odejść.

Moja mama zaczęła się uczyć jeździć parę lat temu, bo zaciągnęłam ją siłą na pierwszą lekcję. Bardzo jej się spodobało. Od tego czasu sporadycznie wsadzam Ją na siwą, kobyła dzielnie się przy tym spisuje.
Ojciec się boi. Woli jednak motory.
Akatash, kocur wykastrowany?
Akatash, są takie spraye na koty.
psikasz wejscia (np framugi/progi....) i im śmierdzi i nie przechodzą.
teoretycznie. moje przeskakiwały troche tylko zniesmaczone...

kastrować cudzego puszka chyba ie możesz? :P
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
28 grudnia 2014 16:50
Myślę, że nawet i kastracja niewiele by pomogła, jak już kocur nauczy się znaczyć to raczej nie ma ratunku.
ale nie ma wtedy zapachu 😉 a i przynajmniej 90% przestaje (od razu lub po czasie) ...
no własnie nie kastrowany ;/ , generalnie załatwia potrzeby poza sianem /słomą /stodołą on własnie znaczy teren. W okolicy niestety wiele kotów a on teren mojej stajni wygrał w walkach polowych no to se znaczy ;/ Spanie na słomie/sianie mi nie przeszkadza ale jak włożyłam dziś rękę w kostke siana i wyciągnęłam mokra i śmierdzącą to furia mnie ogarnęła i zabarykadowałam stodołę ino pieron drogę znalazł...
horse_art Kupie te odstraszacze , macie moze jakieś sprawdzone marki? Moje biedne pachnące sianko 🙁
Kastrować Puszka nie mogę , mentalność wiejska jest taka a nie inna 🙂 Puszek służy do polowania na krety i już usłyszałam ze jak sie wykastruje to polować nie będzie. a w dodatku nawet w mrozy wpuszczany do domu nie jest bo narobi (o kuwetkach czy pojemnikach z piaskiem (nawet zwykłym) nikt tu słyszeć nie chce )
Kastorkowa   Szałas na hałas
28 grudnia 2014 17:16
Conrinha a cóż to za łaciatek? Hucuł?
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
28 grudnia 2014 17:18
[quote author=horse_art link=topic=19013.msg2252041#msg2252041 date=1419698570]
eh. nawet piaszczysty plac zamarzniety - tylko z wierzchu, ale by trzeba było bronami... fiatem bravo II mozna bronować? :P
[/quote]
Kurde horse_art, ale Ty mądrą rzecz napisałaś 😀 , że ja na to nie wpadłam wcześniej :P Fiatem Bravo to może nie bardzo, ale Fordem Rangerem to już taaak  😜

My z racji aury uskuteczniamy chodziarstwo z końmi w ręku  🏇 dziś miałam przyjemność przespacerować się z moim lodołamaczem znaczy Sztumką z krwi i kości to jak spacer ze Smokiem  😁

Aaa i jeśli o Mamy chodzi to moja też się zaangażowała 😉 raczej nie da się wsadzić choć kiedyś prawie powiedzmy jeździła, ale lubi konie i ma pupilkę 😉.
Co do kotersów, no my mamy trzech kastratów i ... niestety znaczą teren, być może zapach jest mniej intensywny ale jest i jakoś im nie minęło. Szczęśliwie nie znaczą w domu, a w zasadzie zimą dużo są w domu. Myszy łowią 🙂 brak dzwonków im nie przeszkodził. Ciężko powiedzieć od czego to zależy. Miewamy też gościnnie kocura sąsiada, na pewno znaczy teren, ale jakoś tak sprawnie, że nie mam podstaw by go ze stajni wyganiać 😉.
Conrinha a cóż to za łaciatek? Hucuł?
Tak, hucułek 🙂 w sam raz dla mamy bo nisko do ziemi hehe a póki co woli uczyć się na małych 🙂
U mnie tez kastraty, ale znaczy tylko jeden od czasu do czasu.
iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
28 grudnia 2014 17:33
U nas też mamy kocura kastrata  🙂. Nigdy nie widziałam, żeby znaczył teren, a łowny jak cholera, co chwilę przynosi a to ptaszka, myszkę, 2 razy zdarzyło mu się złapać łasicę i kiedyś przytaszczył małego zajęczaka.
iwona9208, to prawdziwy skarb a nie kot! łasica drapieżnik ostry, a tu kocurek nie dał się 😉 Głaskać, mleczka dawać, karmić - zarabia na miskę porządnie  🙂
Akatash, nie polece srodka bo na moje nie zadziałał i zrezygnowlaiśmy z prób z "psem sprayu" 😉

u nas też kastraty i wymordowane wszystko co mniejsze od nich 😉 nie ma znaczenia, darcia paszczy, a myszy ani...nic ( 🙁 ) brak

Aleks - dzisiaj mialam plan na teren w butach, nie pojechalam w ogóle, bo mi dyżur spadł ;] ale jutro tez ma byc slicznie (dzis bylo:P) to sobie odbije.
a o placu pomysle później - moze samo coś się zmieni...(w zeszlym roku jak pamietam, to po paru dniach się łatwo rozpadało - troche stepa i było super ) jak nie, to pożyczę gepa, albo traktor ;] mam pól placu super latem, pół zimą... ;/

edit - osoba 😉

iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
28 grudnia 2014 18:03
iwona9208, to prawdziwy skarb a nie kot! łasica drapieżnik ostry, a tu kocurek nie dał się 😉 Głaskać, mleczka dawać, karmić - zarabia na miskę porządnie  🙂

Od początku wychuchany, wydmuchany a teraz na prawdę odwdzięcza się.
a tutaj łowca odpoczywa:
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
28 grudnia 2014 18:12
Iwona ale kocisko  😍
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się