Do nas wreszcie zawitała zima (nie to żebym się cieszyła z tego powodu). Cały zeszły tydzień było na minusie, a w piątek posypało trochę śniegiem tak ze 2 cm. Od czasu kiedy przymroziło w stajni zrobiły się totalne pustki. Raz że dla tubylców jest o wiele za zimno (max -6 raz było) dwa że jest twardo. Z tym że spokojnie na spacer można wyjechać a nawet gdzieniegdzie zakłusować, a nawet i pogalopować w znanych i pewnych miejscach. Dodatkowo moja kobyła nie ma podków więc się nie ślizga, a tut. konie prawie wszystkie co do jednego są kute na 4.
To widoczki z wczorajszej jazdy w terenie:
Mur wokół posiadłości p. Stephena - pod górkę sobie wgalopowujemy (te ślady na śniegu to nasze ślady z paru dni)
Jesteśmy na szczycie tego wzniesienia i mamy do wyboru przejechać tą ulicę przy skrzyżowaniu i pojechać takim mini laskiem
Albo jechać z powrotem w dół wzdłuż muru...
... i wybieramy opcję jazdy w dół wzdłuż muru obserwując co jest za murem - tu jeden z dwóch domów głównych
...a tu taki sobie domek gościnny tuż przy murze
i brama główna
Boisko do polo - tu spokojnie delikatny galopik można wykonać - ale dziś stępujemy i robimy foty posiadłościom wokół boiska
Wokół boiska i trochę dalej są takie domki
A to koleżanka ze stajni na arabce. Jej koń jest też niekuty, ale ona zakłada buty (Renegade) i jadąc za nią widziałam jak jej tyły obute w te buty co chwila delikatnie się rozjeżdżały na śniegu. Zresztą w drodze powrotnej (bo się rozdzieliłyśmy gdyż ona na galop przy murze się nie pisała) jeden z butów zgubiła bo ta kobyła jakoś jej podskoczyła czy coś.
Na głowie ma oryginalną uszankę z Moskwy z carskim orłem.