Króliki oraz gryzonie

No wielka. Może trzeba było brać 100 cm. Zagraci mi pół salonu. No ale trudno 🙂
Nie za karę 🙂 Adasia odwiedziła koleżanka, zobaczyli klatkę no i trzeba było wejść.
Dzieci to maja pomysły na zabawę! 😀
Agata-Kubuś   co może przynieść nowy dzień...
12 marca 2015 13:29
Jak się tylko przeprowadzimy (czyli za jakieś 2 lata  😉) to Ryszard dostanie też taką wielką klatkę albo zagrodę jeszcze większą w salonie. Chociaż on i tak preferuje polegiwanie w posłaniu psa 😉

flygirl, Mańka skończyła się wygłupiać z chorowaniem?

nefryt, to prawda, załatwił się masakrycznie, długo musiał nad tym myśleć. Gdyby nie to, że koszt leczenia wyniesie jakieś 900 zł to bym gnoja ubiła za te pomysły 😉 ale za dużo na niego wydam, za to zamierzam mu to dłuuuugo wypominać, za każdym razem jak zobacze że zjada swoje futro.
Podejrzewam, że ona już do końca życia będzie chora. 😉
Zabrzmi to egoistycznie, ale... przynajmniej jej nikt nie będzie chciał. 😁 Nie dość, że wredna, to jeszcze chora. Ludzie nie za bardzo są chętni na takie egzemplarze. A mi to w sumie pasi, ona jest bardzo wymagająca, ciężko do niej dotrzeć i zdobyć zaufanie. Ciężko byłoby mi ją teraz komuś oddać, żeby zaczynał to wszystko od początku. No i nie każdy zrobi sam zastrzyk (było tak, że trzeba jej było zrobić 3 dziennie), a czasu, żeby codziennie jeździć na 5 min do weta też nie każdy ma. Licz po cichu na to, że sytuacja finansowa w końcu mi się polepszy i będę w stanie ją utrzymać, zanim trafi się ktoś, kto naprawdę będzie ją chciał.
zuza   mój nałóg
12 marca 2015 17:11
Króle na Waszych zdjęciach świetne.Ale mam pytanie do właścicieli świnek i koni; )
Czy kupujecie dla nich siano np w zoologu czy przywozicie  (czy można dawać ) takie końskie?
Wiem że może głupie pytanie ale zastanawiam się czy to sklepowe jest z jakiś specjalnych mieszanek traw i np krócej cięte /mniej zakurzone?
Agata-Kubuś   co może przynieść nowy dzień...
12 marca 2015 17:38
Odpowiem jako właścicielka królików, bo też je siano (w teorii, bo nie je, bo nie lubi) - NIE przywożę siana ze stajni, jest zbyt zapylone, poza tym boję się m.in. świerzba który uielbia mieszkac w sianie.
Agata-Kubuś wrzyciłabyś fotkę Rysia 🙂
zuza   mój nałóg
12 marca 2015 18:30
Dzięki Agata  :kwiatek:
Tak sobie też pomyślałam.I na pewno tyczy się i świń i króli. Ale chciałam się upewnić.
I zdrówka dla Ryszarda!
Przyznam, że brałam siano z mazurskich stajni, jeśli było wyjątkowo dobrej jakości i świeże i gdy wiedziałam w jakich warunkach było robione i przechowywane. Czasami suszyłam sama, jak była okazja, tyle że wtedy to było tak dla smaczku. Wszystkie moje poprzednie miniaturki nie przepadały za sianem niestety, jadły niewiele i wybrednie, dopiero pasztetowiec pokazał co potrafi. On był jak czarna dziura, w szczycie możliwości siano z największej istniejącej sklepowej paki obalał w dwóch podejściach. W lecie musiałam się ratować stajnią i zieleniną, bo bym zbankrutowała. 🙂

Cieszę się, że Rysio lepiej i że Mańce minął foch. Zdjęcie mieszkańców klateczki boskie - u nas też klatka, zwłaszcza ta tarasowa cieszyła się wzięciem ogólnogatunkowym.

Co do wetów to tak jak pisałam wcześniej - stuprocentowo polecam dr Kubę Kliszcza z PulsVetu, bo nie dość, że jest dobrym specem to jeszcze króliki rozumie i uwielbia, ma cały arsenał sztuczek, mizianek i króliczego zaklinania, żeby zminimalizować stres pacjenta - bardzo mnie to ujęło. Na forum SPK jest obszerny wątek na temat wetów, można sobie poczytać kogo ludzie polecają a kogo nieszczególnie. Tam właśnie wynalazłam dr Kubę. Poza nim, jak głosi internet -jest wetka (już nie pamiętam czy dr Godlewska czy dr Rzepka), która stosunkowo od niedawna zajmuje się zajęczakami i jeszcze zdarzają się jej dość poważne błędy. Ale to internet, wiadomo że trzeba ostrożnie podchodzić do anonimowych opinii z sieci. Natomiast rzeczywiście wedle własnych informacji z ich strony PulsVet ma bardzo młodą obstawę, kardiolożka ledwie w ubiegłym roku skończyła weterynarię, jest jeszcze kilka takich "świeżynek", mają dużo pewności siebie jak to młodzi stażem miewają, no ale z doświadczeniem to jeszcze siłą rzeczy krucho. Natomiast dr Kuba praktykuje króliki od bodajże ośmiu lat, więc do niego można jak w dym.
Agata-Kubuś   co może przynieść nowy dzień...
12 marca 2015 19:36
oto Ryszard  🙂
Jakie urocze to drugie. 😍

Idę robić zastrzyk, trzymajcie kciuki. 🏇
To w takim razie pewnie w razie tfu tfu konieczności dr Kuba Kliszcz będzie też naszym lekarzem. Jednak odległość też ma znaczenie. A ta pani doktor co niby też zna się na królikach i przyjmuje kilkaset metrów od mojego domu jakoś do mnie nie przemawia...

Super Ryszard.  🙂

I trzymam kciuki za zastrzyk!!
Nie dałabym rady psychicznie zrobić zastrzyku.....brrr.....

Ale słodziak 😉
nefryt - patrzę na Twoje zdjęcia i się wzruszam, bo widzę na nich moją Mzimu, zwaną Zatorową Panną.  🙂
Też kiedyś nie wyobrażałam sobie, że mogłabym zrobić zastrzyk, ale dla niej musiałam się nauczyć.
Też sobie nie wyobrażałam. I początki były ciężkie. Ale musiałam się nauczyć, bo nikt nie miał czasu codziennie do mnie przyjeżdżać, a ze względu na jej płuca nie za bardzo mogę ją wozić, jak jest zimno. Ale okazała się bardzo cierpliwą pacjentką, o wiele gorsze jest podawanie jej do pyszczka. 😀
Mzium rzeczywiście bardzo podobna!  😍

tak sobie myślałam, ze faktycznie gdyby zmusiła mnie sytuacja to pewnie tez bym nauczyła się robić zastrzyki.

A ja przez zupełny przypadek nawiązałam kontakt z dziewczyną u której jest Mananka w DT🙂 więc mogłam podpytać o parę rzeczy.
I jest szansa że jutro ktoś z Torunia będzie jechał do Wawy 💃 mam nadzieję że się uda.
Muffinka trzymam kciuki, żeby się udało. Melduj od razu jakby co!

Widziałyście kiedyś jednouchego królika? Jeżeli nie, to przedstawiam wam naszego podopiecznego Janusza, który z powodu nowotworu musiał je stracić.
[img]https://lh3.googleusercontent.com/J1LJHGEvkFJ87ZflMBaq2fyfJ-COVZgxAvUPLk5x258=w810-h540-no[/img]


JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 marca 2015 19:51
Janusz wygląda jak sztuczny 😍
I w dodatku jak go głaszczesz z włosem, to jest jasny, a jak pod włos to ciemny. I taaaki mięciutki. 😍
Jaki śmieszny 🙂

Chyba nic nie będzie z tego jutrzejszego transportu 😕
Jaki śliczny Janusz!!!! Uwielbiam takie kolory umaszczenia! Z tym jednym uchem wygląda śmiesznie, ale urokliwie 🙂
Muffinka eh, szkoda. Może w tygodniu coś się uda! Powodzenia!
Agata-Kubuś   co może przynieść nowy dzień...
15 marca 2015 08:55
Janusz przepiękny!

Ryszard już ze mną. Wczoraj poprosiłam rodziców żeby go odebrali z kliniki, przywieźli mi go, patrze a on ma niewyjęty wenflon co gorsze w skoku a nie w uchu go miał... tak zaplastrowany, że ja z tym swoim wielkim brzuchem prędzej bym padła na podłogę niż go przytrzymała i zdjęła. Wysłałam rodziców jeszcze raz do kliniki i nie powiem - byłam zła, że jak sama nie dopilnuje to g**no...
Podaję masę leków od antybiotyku, przez leki na wrzody i apetyt, po probiotyk i dokarmianie ze strzykawki papką.... w sumie 12 podań na dobę. Zajmuje mi prawie każde wstanie na siku (bo ja na domiar wszystkiego ciążowo w trybie leżącym jestem).
Nie schudł bardzo, ale widać że stęskniony (Ryszard stęskniony to dobry paradoks), bobczy, sika, je trochę, pije dużo, biega. Będzie dobrze 🙂
Cieszę się, ze wszystko idzie ku lepszemu!! Tobie życzę wytrwałości i szczęśliwego końca ciąży!
Janusz pięknie dziękuję za wszystkie okrzyki zachwytu nad jego urodą. 😎

Maniowe buziaczki:

Wyszła tu tak przesłodko, że przymknęłam oko na moją niewyjściową twarz. 😁
Ale oczko mądre 🙂

Ja kilka dni temu przez przypadek zgadałam się na fb z dziewczyną która ma Manankę w DT. Szczerze mówiąc myślałam, że ona jest w Azylu wciąż ale dobrze że nie. Nie myślę już o tym kiedy zorganizują transport, bo bym zwariowała. Czekam (nie) cierpliwie.
Gdyby to było ciut bliżej, ale 260 km w jedną stronę to nie mam nawet jak technicznie tego rozwiązać. Z dwójką dzieci byłoby słabo.  Jeśli do środy nic się im nie uda załatwić to może, może mój mąż będzie mógł ją odebrać. Jest szansa że w środę będzie we Włocławku a stamtąd już kawałek do Torunia. Oby mu się tylko nie zmieniło coś w pracy. Zobaczymy.
zuza   mój nałóg
16 marca 2015 10:37
Muffinka trzymam kciuki oby raz,dwa do was dotarła.
Ja prawdopodobnie jutro jadę po świnki.Niby dla córek ale sama nie mogę się doczekać 😉
zuza kuoujesz czy adoptujesz?
Dla kogoś tak niecierpliwego jak ja...to adopcja jest trudna 🙂 wkurzało mnie czekanie na kontakt z fundacji, potem na rozmowę, teraz na królika🙂 rozumiem że to trwa ale ja uwielbiam mieć wszystko na już, teraz...
zuza   mój nałóg
16 marca 2015 12:54
Muffinka są do oddania z domowej hodowli.Znajomi chcieli wziąć dla siebie i nasze córki się zgadały i bierzemy też.Ja miałam świnki z 20 lat temu mam nadzieję,że 'podołam" i teraz i że nasz pies ich nie zje 😉 To mają byc takie pierwsze 'prawdziwie" zwierzatka córek zobaczymy czy wyjdzie jak zawsze czy jednak będą się nimi zajmować.
Szczerze to jak zaczęłam przeglądać ten wątek to zaczęłam myśleć o króliku ale już świnki były obiecane i jakieś tam doświadczenie przy nich jest więc na razie będą świnie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się