Kącik folblutów

halo, gratulacje! Kawał folbluciska z G. się zrobiło ( wiem, wiem powtarzam się, ale ten koń zmienia się fizycznie w tempie światła!) i jest znacznie więcej rozluźnienia u Was 🙂.
escada, zdrowia dla Tadka oraz siły  dla Ciebie na te wszystkie nieszczęścia :przytul: :przytul:!

Czesiu jest zdrowy, wrócił do regularnej, umiarkowanej pracy , codziennie spędza większość dnia na łące, dobrze wygląda i wszystko całkowicie gra u niego.
Natomiast ja mam od dzisiaj nogę w gipsie 🙁.
Pojechaliśmy dziś rano z Vimto na zawody wkkw-owskie i nawet nie zdążyłam na konia wsiąść... 
Mój M. wkręcał koniowi hacele, a ja w tym czasie przebrałam się w koniowozie w ciuchy na dresaż i następnie wysiadając (wyfraczona, wystrojona jak stróż w Boże Ciało, albo cieć w Wielkanoc - jak kto woli  😉) poślizgnęłam się na progu i spitoliłam się ze schodków. Wylądowałam z nogą wykręconą w kostce i jakoś tak dzwnie szybko spuchłam w tej kostce i stanąć na tej nodze nie mogłam  🤔.
czeggra1, ja cię kręcę! Zdrowiej błyskiem! I to teraz taki pech, gdy taka fajna jesień na starty!
Wychodzi mi z pobieżnych obserwacji, że tylko połowa kontuzji przy koniach jest faktycznie z końmi związana, reszta to właśnie takie, ech. Czasem siodło wydaje mi się najbezpieczniejszym miejscem na ziemi 🙂

A G. faktycznie zmienia się błyskiem. Pracuje ciężko i chętnie to i zaczyna przypominać... trakena (jak usłyszałam). I tak jedno napędza drugie - mięśnie umożliwiają wzrost trudności, wzrost trudności pobudza mięśnie.
halo, coś w tym jest 😀.

Podobno 6 tygodni czeka mnie w  gipsie i po prostu jest mi przykro, że się tak uziemiłam 😤. Mówi się, że "gdyby kózka nie skakała to by nóżki nie złamała", a ja, łajza nawet poskakać wczoraj nie zdążyłam (popingwinić nawet 😉), a na piechotę złamałam 😁.
Trener wczoraj zamiast omawiać przejazdy, szkolił mnie z zakresu chodzenia o kulach (ma wszechstronne doświadczenie hihi).

Dobrze, że w naszej stajni możemy na siebie liczyć nawzajem. Czesiem zajmie się koleżanka pracujaca u nas w stajni, także będzie pojeżdżony kilka razy w tygodniu i znając Meg będzie dbała jak o swojego.
Vimto będzie pod opieka żony trenera i też nie mam się o co martwić.

czeggra1, złamałaś, zwichnęłaś, czy jedno i drugie? Bo jeśli to "tylko" (raczej "aż"😉 staw to szukaj lekarza, który ci przemyśli sposób usztywnienia, żeby czas był jak najkrótszy. Złamanie tych 6 tygodni wymaga, ale też warto tak manewrować (orteza?) żeby chronić mobilność stawu. Przepraszam, że straszę, ale w słusznej sprawie. Upewnij się, że leczenie prowadzi ktoś, komu zależy na sprawności sportowca i wie jak to się robi. Bo kilka lat ograniczonej sprawności stawu skokowego to nic miłego dla jeźdźca (z autopsji). Typowe leczenie urazów jest nastawione na skuteczność i bezpieczeństwo, niekoniecznie na późniejszy szybki powrót do sprawności. Jakoś tak jest, że "zwykły" ortopeda patrzy na całość inaczej niż sportowy czy 2w1 - ortopeda i fizjo.
halo, dziękuję za radę :kwiatek:!  Muszę rzeczywiście przypilnować ten temat.
Złamałam, a właściwie to w okolicach stawu zrobił mi się spory odprysk ( mam czipa w niefajnym miejscu :hihi🙂. Skręcona też jest. Mam usztywnioną nogę do kolana ( półgips). Za 2 tygodnie idę na kontrolę i wówczas ortopeda będzie w stanie stwierdzić, czy zapakują mnie po udo w gips, czy jednak wystarczy jakiś specjalny but. Chyba właśnie chodziło o ortezę.

Tak na marginesie, to tutejsza izba przyjęć tym razem zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Prawie nie czekałam, szybko się mną zajęli. Dostałam w "zestawie dla samodzielnego połamańca": 2 kule i eleganckie pudełeczko z kompletem sprzętu do robienia potrzebnych mi teraz zastrzyków wraz z DVD z instrukcją 😂

A poniżej jedno z ostatnich zdjęć Czesława ( chyba jakoś z lipca):
Super Czesio!!

Tadek chwilowo leczy szyję opuchnieta po zastrzyku lub wojnie w boksie,  dziś do tego słyszałam kaszlniecie jak zaczęła zrec siano...
czeggra Piękny galopujący Czesio! Współczuję 'przygody' z kostką🙁 Oby się szybko goiło bo staw skokowy może dawać się we znaki długo. Ja jakiś czas temu spadlam tak dziwnie wykręcając nogę w kostce, ale wsiadłam i pojeździłam tego dnia jesze 2 konie bo w sumie nie bolało jakoś specjalnie. Dopiero na drugi dzień spuchła solidnie i bolała długo, ale mniej bolała jak jeździłam niż jak chodziłam 😡 Do tej pory jak czasem krzywo stanę i ją wykręcę to ją czuję, ale już się przyzwyczaiłam. Na szczęście w jeździe nie przeszkadza.

escada Ech znamy to, Unisono po zwykłym szczepieniu przed 2 dni chodził jakby miał sparaliżowaną szyję.. 🙇

Aleź mi się dzisiaj dobrze jeździło! Specjalnie z tej okazji aż wątek odkopałam. Weekend miał wolny i zwykle wolne takie dłuższe niz jednodniowe raczej gorzej niż lepiej mu robiło. Faktycznie wczoraj na początku nie był najlepszy ale  udało mi sie osiągnąć co chciałam i na koniec całkiem dobrze poskakał niewielki parkurek. Zaś dzisiaj wsiadłam i.. od początku, od pierwszej minuty był jak nie on 😜 Luźny, jak guma, taki przyjemny do jazdy od samego początku. Zwykle 40 minut zajmuje mi początkowe ogarnięcie go i mogę zacząć coś robić, a dzisiaj po 40 minutach to ja już nie miałam co robic bo przejeździliśmy sobie wiekszość elementów z gwiazdkowych czworoboków. Tak wiec nawet Unisono jak się go odpowiednio 'zmotywuje' to robi się całkiem przyjemnym koniem 'ujeżdżeniowym'🙂

Z tej okazji jeszcze jakieś wakacyjne zdjęcie bo nowego nic nie mam:

escada, szyja już ok? Chyba każdego to spotkało 🙁 No dłuży się i szkoda konia, ale w końcu znika. Oby kaszle też sobie poszły.

czeggra1, super Czesio - tu i ZNK 🙂

Magdzior, jednak jak folblut się rozwinie, to... niepowtarzalne uczucie. One mi się kojarzą z dobrą plasteliną modelarską - długo twarda, a gdy zmięknie - wymodelujesz wszystko (a się nie ciągnie i nie lepi) 😁

Dzisiaj chodzę tak  😜 I opowiadam bliskim, że się zabujałam jak nastolatka  😍 Oczy mam takie okrągłe i błyszczące, i wyraz rozmarzenia na twarzy. Po 6 prawie latach zabujałam się we własnym koniu!  🙇 Nieprzytomnie! G. jest Kapitalny! Najkapitalniejszy na świecie! Boski, cudowny itd.
Przedwczoraj córa skakała, takie metrówki - i nikt nigdy by się nie domyślił, że ten koń może mieć jakiekolwiek problemy ze skokami! Jak samograj wszystko rozwiązujący. Na licencję można jechać jak jest. Wczoraj byłyśmy w boskim terenie (troszkę trudno mi było go potrzymać w ujeżdżeniowym siodle 🙂, taki był żarty na ruch) a potem  jeszcze 15 min. ujeżdżenia  na wędzidle. A dzisiaj... Dzisiaj to... wrzucę krótkie filmiki. Bo mi odbiło i oglądam od nowa i od nowa  🤔wirek:

Z tymi skokami, to coraz bardziej wychodzi, że on wszystko zrobi - o ile sam chce. I najchętniej po swojemu. I tu powstał problem. Bo G. jest malutki i już do metrowych obszernych przeszkód potrzebuje tempa. Takie prawa fizyki. Że by skakać duże powinien zap* jak... kuc. A tempo było be 🙁 A jeździec forsujący tempo - wrogiem. To koń o stoickim usposobieniu i przeszkody (ani kros) nie rajcowały go tak, żeby sam ciągnął. Dopóki stoi tyle, że da się skoczyć z "jego" tempa - skoczy wszystko bez problemu, rewelacyjnie technicznie. Gdy uda się "rozbujać" na wysokie tempo - też skoczy wszystko, i wtedy niemałe. Ale rozbujać... uuu... ciężka sprawa. Emocje nie pomogą, bo gorących emocji... nie przejawia (chyba, że bezpośrednio konkuruje z innym koniem). Na siłę to się z G. nie pogada. To koń o wręcz bezczelnym ego. Niemożebny twardziel. Narcyz i arogant. Perfekcjonista. Jednocześnie - anioł. Anioł z naturą chuligana  😁 Chuligan z naturą anioła. Bardzo grzeczny, kurtuazyjny mafiozo. Capo di tutti capi. Ech, gdybyśmy go wykastrowali trzylatkiem 🙁 To i samcze JA nie narozrabiałoby tak bardzo, i pewnie byłoby te ze 3-4 cm wzrostu więcej, tak potrzebne. I nie wywaliłby się wtedy przez kobyły (i jeszcze parę zaszłości z tego tytułu 🙁) i nie zafundował rozwalenia wszystkich planów treningowych i startowych. A tak, to mam eleganckiego pingwina. Niemożebnie, imponująco pracowitego. Zbierającego zachwyty od każdego, kto ma przyjemność go dosiadać. Jako bardzo uważny, staranny i bardzo... wygodny koń. Wymagający jedynie poprawności używania pomocy. A poprawność nie musi być na ekstra poziomie - zwykła poprawność. Dojrzały G. jest złotym koniem  💘.
Szyja juz prawie ok, do rozruchu się nada. Dziś wreszcie pada porządnie wiec od jutra zaczynam jeździć codziennie. O ile się nie pobija na padoku kobyly bo zalapaly jakiegoś focha na siebie.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
02 września 2015 08:30
halo, wiesz... kiedyś pisałaś, że on się w west odnajdzie - bo ma slow motion, a to chyba cecha ruchu przeszkadzająca w skokach? Czekam na filmiki 🙂
Powiem Ci, że jak kupiłam D. to chciałam też skakać... ale wyszło, że mam xx pod west i ona to... lubi 😀 Tak więc wierzę i rozumiem Twoje wrażenie - jak widać, że koń coś lubi + jest w tym szczery to człowiek potrafi się dostosować (o ile chce i może 😉 ).
Ja jestem z Sonim po dwudniowych zawodach i było tak  😜  😜 . Kon chętny, skoczny, cztery przejazdy i przy ani jednym nie próbował kombinować. Jeszcze tylko ogarnąć moje błędy i bedzie idealnie.  😍
halo, dzięki  :kwiatek:! W weekend M. zawiezie mnie do stajni i przekażę modelowi razem z marchewką  🙂.
Wrzucaj temfilmiki z G. 😍!

Magdzior, i tak trzymajcie 🙂!  A na tym zdjęciu U. wyszedł pięknie. Pakerek 😍.
Mój odwieczny problem skokowy z Czesiem to rytm , grzeczne siedzenie na nim i nic nie robienie przed samą przeszkodą 😁
Vimto lubi jak się dojeżdża do przeszkody "nic nie robiąc"( na pewno nie atakując), w rytmie, poskładany do kupy i w odpowiednim, " kulturalnym" tempie, lubi być na zdecydowanym kontakcie, bo on lubi czekać na jeźdźca. A Czesiu jest przeciwieństwem, ale poowoluuutkuu i w tym temacie są zmiany 😉.

escada, przyjemnej jutrzejszej jazdy i tradycyjne trapuszki za uszka dla Tadka 😀
czeggra1, kiedyś zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie trzeba na niektórych folblutach jeździć "inaczej". Obejrzyj sobie filmiki z Jappelupe'm (nie folblutem, ale...)

Proszę:
https://drive.google.com/file/d/0B8Xt5PmU2ruvcFR1blN4X1p2VlU/view?usp=sharing
https://drive.google.com/file/d/0B8Xt5PmU2ruvWmZQMXpJc0pRVlE/view?usp=sharing
halo O - porównanie do plasteliny idealne😉 Dzięki za podzielenie się filmikami 😍 ja też oglądałam kilkukrotnie i.. aż miałąbym ochotę na niego wsiąść 💘 musi być cudowne uczucie bawić się z nim elementami, które już naprwde robią wrażenie, a jednocześnie czuć, że koniowi się to podoba🙂

Chociaż narzekać nie mogę bo Unisono dzisiaj drugi dzień z rzędu był dobry ujeżdżeniowo! Mam wrażenie (oby nie mylne), że zaczyna prawidłowo reagować na łydkę, że zaczyna rozumieć, że łydka nie znaczy, że ma lecieć do przodu i uciekać spode mnie a właśnie nieco ruszyć zad i dojechać do ręki, nieuciekając przed nią. Ciężko to ubrać w słowa, ale dzisiaj czułam, że reagował dokładnie tak jak chcę i że jesteśmy kolejny krok bliżej do tego ideału, który mam w głowie. Już nawet nie obchodzi mnie jak będą nas sędziować, jeśli uda mi się jeździc czworoboki z takim czuciem go jak dzisiaj to będę usatysfakcjonowana.
Poskakaliśmy potem niewielki bo metrowy patkur. Ostatnio zaczął mi przy wyższych wyrywać do przeszkód - mam wrażenie, że on nie wierzy w siebie, że skoczy z wolniejszego tempa i woli przyspieszyć zamiast zaangażować zad mocniej. Dlatego dzisiaj sobie spokojnie jeździliśmy zwracajac uwagę na równy rytm, a jak zaczynał skakać niechlujnie to bardzo dobrze robiły mu zatrzymania po wyjściu z zakrętu, zagalopowanie i najazd na przeszkodę, pięknie się skracał i skakał do góry. Problemem tradycyjnie był potrójny szereg, mamy ustawiony teraz stacjonata-okser-stacjonata wszystko na foule. Jak wejdzie mocniej to zrzuca pierwszą stacjonatę tyłem, albo okser przodem, zaś jak wejdzie za słabo to zrzuca pierwszy człon... ale taka gimnastyka dobrze mu robi bo kolejne przejazdy były już na czysto i widać, że musiał się trochę wysilić i popracować.

czeggra U nas też rytm jest ważny, ale jednocześnie nie mogę U. zostawić za bardzo samego, jak nie przypilnuję w zakręcie, nie podstawi zadu to potem skacze niechlujnie i jest loteria czy zrzuci czy nie. No chyba, że zwiekszę tempo ale wtedy też ryzyko, że się rozciągnie, ale mam nadzieję, że wraz z pracą ujeżdżeniową będzie z tym lepiej.

Sonkowa Super, że w końcu nic nie stanęło Wam na preszkodzie - prosimy o dokumentację!

escada Uff.. no to prosimy o relację jutro z rozruchu🙂


Chociaż narzekać nie mogę bo Unisono dzisiaj drugi dzień z rzędu był dobry ujeżdżeniowo! Mam wrażenie (oby nie mylne), że zaczyna prawidłowo reagować na łydkę, że zaczyna rozumieć, że łydka nie znaczy, że ma lecieć do przodu i uciekać spode mnie a właśnie nieco ruszyć zad i dojechać do ręki, nieuciekając przed nią. Ciężko to ubrać w słowa, ale dzisiaj czułam, że reagował dokładnie tak jak chcę i że jesteśmy kolejny krok bliżej do tego ideału, który mam w głowie.



Magdzior chyba wiem o co Ci chodzi, ja to poczułam z moim tej zimy gdy pierwszy raz mieliśmy okazje pracować na dobrym podłozu. W pewnym momencie koń tak zaczął bawić się własnym balansem i chęcią zadowolenia mnie (to straszny perfekcjonista) ze nawet zaczął zapominać ze od łydki można przyspieszyć a nie tylko poprawiać akcję nóg i podstawienie zadu. Momentami aż robił podejścia do pasażu (nie mylić ze sztywnym podcaplowywaniem) i taaaak sie ruszał i taaak sie siedziało, umięśniał się tez wtedy błyskawicznie. No bajka  💘 A normalnie to koń który jest sztywny jak decha, jedzie sie tak jakby sie miało wodze przypiete do drzewa i siedziało na maszynie do szycia, ciezko jest nawet na tym koniu kłusowac jak nie ruszy pleców.
Folbluty jednak sporo potrafią z siebie dac i fajnie sie zmieniac  🙂
halo, zaczyna się chyba fajnie dziać u Ciebie i G 🙂. Czekam na moment gdzie trochę elewacji w ruchu się pojawi i wierzę, że to przyjdzie. Z tego co też widziałam na filmikach z czworoboków to G. znacznie regularniejszy się zrobił. Pracusie jesteście 😀!

Z Moim skakaniem Czesia to jest tak: nauczyłam się prowadzić go w dystansie, wyjeżdżamy ponoć całkiem przyzwoite zakręty, ale lata jeździłam rozliczając do przodu do przeszkody.... On i ja inaczej nie umieliśmy ( takie dodanie sobie na na 2-3 fule przed przeszkodą to niestety Czesiowi bardzo odpowiada mentalnie), a teraz powoli się uczymy dojeżdżać w równym tempie. Brzmi to tak łatwo, ale za diabła nie jest 😉.
Na Vimto na dłuższą metę, inaczej się nie da - więc nie mam wyboru 😉. Czas zacząć korygować stare przyzwyczajenia.
Za jakiś czas ( jak już jeździć będę mogła) postaram się o jakieś filmiki.

Sonkowa, gratki 😅 😅 😅
Prawda, że "zmiękczony" a chętny folblut oferuje przyjemność, którą trudno z czymkolwiek porównać?

czeggra1, tia, "jazda w równym tempie" brzmi łatwo 😁 Fakt, że to najlepsze dla 99% koni. A jednak jest ten 1%, że ni hu hu - nie bangla, wylewa się dziecko z kąpielą. Ale nawet na tym 1%, im równiej się opanuje, tym większe z tego profity, byle nie przegiąć. Że też musiałaś sobie zrobić kuku 🙁

Co do G. Musi przyjść trochę wyniosłości, no musi - bo szkoda roboty. Wściekle to na nim trudne, bo ma totalnie inną mechanikę ruchu, a decyzję, że jednak to zmienię (nie na maksa, ale tak... optymalnie) podjęłam niedawno. I od niedawna wiem w jaki sposób do tego dążyć, bo konwencjonalne metody nie działają (że najpierw Ruch/impuls, potem elewacja - no z nim jest inaczej, i to jest dziwne, ale tak jest). Roboty jest masa, bo wszystko trzeba poprawiać, i poprawiać, i poprawiać - wszystko. Ale ta poprawa jest z dnia na dzień, codziennie jakaś zdobycz - dziś np. bardzo przyzwoite cofania. Dziś w ogóle był koszmarek 😁, bo wczoraj "relaksowo" wybrałyśmy się w teren. Ja w ujeżdżeniówce, łagodne wędzidło, zero wytoka... A w trakcie okazało się, że mamy więcej czasu niż myślałyśmy, i skoro nudno jeździć "objeżdżonymi" najkrótszymi trasami, to była modyfikacja 😉. I tak "niechcący" wyszło nam prawie 4 km ciągłego galopu po mocno falistym. Tu był zonk, bo okazało się, że ta praca "krótko, krótko" tak pobudziła drive i ochoczość konia + to, że już chłodniej, że autentycznie chwilami nie mogłam go potrzymać (pierwszy raz taka sytuacja). On suchy, ze mnie zrobił dętkę. No ale w rezultacie rozciągnął się dość konkretnie, i dziś nie był chętny na zbieranie, oj nie. Za to znowu odkryliśmy kolejny "kod"... i tak to się plecie, dzień po dniu.
Doszłam do jednego wniosku dziś... Dziwnie i niesamowicie fajnie jest przyjechać do stajni tylko po to by pojeździć na koniu 🙂 w dodatku na pełnym energii nie kaszlacym i nie obolalym koniu  💃
escada, (nieregulaminowo)  💃  🏇  😅
escada, noooo w końcu ( drapuszki za uszki podziałały)  😀 i tak trzymajcie!

Emeryt Orfeusz przesyła serdeczne pozdrowienia 😉:


Evson Dokładnie o to mi chodzi🙂 I wtedy właśnie sztywny zwyczajowo Unisono zaczyna iść lekko i przyjemnie i mogę używać kilkakrotnie mniej siłī a on reaguje na subtelne sygnały, tak to ja mogę jeździć. A co u Intruza?

czeggra A no właśnie, my też sobie lubime tak 2-3 fule przed skokiem dodać 😡 dlatego już wolę go oczywiście w granicach rozsądku od początku prowadzic mocniejszym tempem z jakiego wiem, że skoczy a jechać płynnie niż za bardzo cykać w zakręcie a potem odjeżdżać do przodu bo to u nas się średnio sprawdza, za duża loteria 'spadnie, nie spadnie'. Unisono skakać lubi ale niestety no nie szanuje drągów i nie przejmuje się zrzutkami, tak jak ostatnio męczyliśmy ten potrójny szereg jak ja nie przytrzymałam, nie przyplilnowałam to on mógł raz za razem robić ten sam błąd i lotto mu, że spada..

halo Fajne takie codzienne odkrywanie czegoś nowego 💘 My dzisiaj też zaczęliśmy z nieco niższego poziomu niż wczoraj, bo po wczorajszych skokach się jak zwykle trochę rozhulał. Jeździło mi się bardzo przyjemnie, dzięki temu, że zaczął poprawnie reagować na łydkę i nie uciekać od niej (albo ja nauczyłam się go poprawnie prowadzić, a pewnie wszystko po trochu) to mogę sobie z przyjemnością jeździć ósemki i serpentyny bez walki o kontakt w zakrętach. Nie powiem - bardzo przyjemne to jest po miesiącach gdy każda zmiana kierunku to było ryzyko, że się wyryi, a nawet jeśli uda mi sie go przytrzymać to i tak się usztywni i kolejny ruch będzie gorszy zanim się ogarniemy.
Na koniec stwierdziłam, że coś za dobrze mi się jeździ więc trzeba przejechać czworobko żeby wrócić do rzeczywistości i zobaczyć co nie gra, ale.. dobry był. Jak się spodziewałam straciliśmy na impulsie na małych woltach i cofanie kiepsko poszło (ale zatrzymania dzisiaj miał super, mimo to dzisiaj nie wstydziłabym się nim wyjechać na czworobok. Jeszcze tydzień, dwa temu owszem bo było dużo gorzej.

escada Ale super 😜 😍 bardzo się cieszę razem z Tobą!

Magdzior miło że pytasz, Intruz wiedzie beztroskie życie jak to on.
Po ostatniej kontuzji (tej po urwaniu podkowy) 3 tyg nie wychodził na padok, ja byłam tak zarobiona ze brałam go w nocyw  reku na stępa albo czasem w dzień pod siodło.. No i nazbierało się, pewnego dnia bomba wybuchła, chciałam wsiasc, plac nie ogrodzony, wkładam noge w strzemie a koń wystrzelił jak z procy i w radosnych galopo-podskokach drze przed siebie. Po drodze wbiegł w plastikową skrzynke i galopował z nią na nodze i ze mna na jednym strzemieniu, ja jeszcze troche walczyłam ale zeskoczyłam bo sie nie dało.
Po tej akcji puściłam dziada na padok i z nogą i z głową jest lepiej. Moze sie zamoistnie wyleczył moze nie, nie wiem nawet czy jest do konca czysty bo po tej przerwie pod siodłem uczucie jest tragiczne, nie da sie jechac  😎
Ogolnie jest łobuzem, zerwał ogłowie ostatnio i znowu uciekł, teraz codziennie mnie próbuje czy moze jednak da sie codziennie uciekac  😁 Śmiesznie jest z tym koniem, uwielbiam go  💘 Zaczynamy leczenie na rao, ale jego stan nie jest zły więc się nie przejmuje.

escada super!! Wiedziałam ze kiedys tego doczekasz  😅
czeggra1 piekny zadowolony Orfik  🙂 A Czesiowi jednak przedłuzyliście wiek emerytalny, dobrze zrozumiałam?  😉
Dzięki  :kwiatek: :kwiatek:

Nie wiem jak długo wiec, chwilo trwaj!  🏇


Ps. Tadek ma zaległe lisowanie na Hubertusie wiec o ile szybko nabierze formy.... 😀iabeł:
Evson, nie zazdroszczę przygody z plasikową skrzynką. Z tego co piszesz to wygląda na to, że Intruz miewa się dobrze 😅! Niezły wesołek musi być z Twojego koniska 🙂.

Czesiu jest na aktywnej półemeryturze. Pracuje sobie regularnie, ale umiarkowanie, bez dużych obciążeń i bez ciśnienia na jakieś starty. Dużo jeździmy na spacery, w tereny po okolicznych polnych scieżkach,ale na placyku też trochę działamy. Wszystko już z umiarem, bo problem w tym, że Czesia ochota i ambicja nie opuściła ani na trochę, tylko możliwości fizyczne już mniejsze. Może z czasem dla zabawy pojedziemy sobie jakieś parkurki, ale bez ciśnienia na wysokość, a na jakość techniczną przejazdu i dla wspólnej radochy 🙂.

A Orfik wygląda na szczęśliwego, zdrowie mu dopisuje i właścicielka pokochała go bardzo 😀.

escada, jeeeeej weszłam w ten wątek tylko po to, żeby zobaczyć, co u ciebie, a tu takie dobre wieści 😅
:kwiatek: wreszcie, co? 😉 korzystam póki mogę, bo nie wiadomo ile mamy czasu w zdrowiu...
escada wierzę, że już odbiliście się od dna, przesyłam dawkę optymizmu dla Ciebie🙂 Już musi być dobrze!!
Dziewczyny jeżdżące ujeżdżenie - co to znaczy 'więcej elewacji'? Jako żółtodziób pierwszy raz słyszę to pojęcie -chodzi o jakość ruchu?
Halo, Magdzior - cieszę się, że treningi tak dobrze idą, u nas jedna wielka klapa, chwilowo porzuciłam ujeżdżenie na rzecz skoków do odznaki i masakra..
DiB, ale, że co? Koń nie teges czy ty nie teges? Czy oboje? 🙂 Pisz z czym problem, może coś się doradzi.

Ja nadal w siódmym niebie (tfu, tfu, tfu). Dziś (oprócz masy różnych ćwiczeń) pojechaliśmy sobie: zygzak w galopie - bez problemu, a to była nasza pierwsza poważna próba, sekwencję półpiruetów z PSG - (no, mogłoby być lepiej, tak na 5,5), sekwencję z piruetami: wyjazd z narożnika do  B, na środkowej piruet, przy B lotna, do narożnika z piruetem na środkowej, lotna, bezpośrednio na przekątnej 5 zmian co 3 (to już jest pikuś), na drugiej przekątnej co 2 - i tak jadę... ile zmieszczę. Zmieściłam 11  💃 A jeszcze parę dni temu 7 było problemem, żebyśmy zrobili bez pomyłki. I to było tak z marszu, bez żadnych wcześniejszych serii lotnych. Nadal ćwiczymy porządne cofania - takie z podstawieniem zadu jak do piaffu.
Mam ochotę nosić tego konia na rękach. I on też ogólnie zmienił nastawienie, staje się taki milusi, wzajemnie się miziamy - no bajka!
Żeby folblut był z charakteru urodzonym ujeżdżeniowcem?! Kto by pomyślał?
W niedzielę, wyścig stiplehasse na Partynicach wygrał ogier NETTO po Kornel/ Jape.
Nick rodzin  podobny jak u  Niewiaży Querry x Kataryniażówna.  💃
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
10 września 2015 09:50
halo, mam dość nietypowe zdjęcie, ale no... 😀


fot. MayaFoto

W zeszły weekend lonżowałam D., a w niedziele wsiadłam - od maja 1. raz. Mimo, że D. już od jakiegoś czasu pracuje, to jednak... no, cieszyłam się jak dziecko po prostu 🙂 A była taka 😍 mimo dużego wiatru i tego, że ogólnie atmosfera sprzyjająca baaaardzo wybrykom 😉 Pomijam już, że D. sie wzorowo zachowywałam podczas sesji - nic na niej wrażenia nie robiło, żadnych "strachów" itd. 🙂 Nawet p. Dominik - który się koni trochę boi - ją polubił 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się