Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Nadaję się dzisiaj chyba na jakieś leki uspokajające... Nie wiem czy mam większą ochotę czymś rzucić, coś stłuc czy stanąć na balkonie i wykrzyczeć "odpier... się wszyscy ode mnie"... pffffff...
Byle do końca listopada, byle do końca listopada...
Ascaia, zrób jak ja i się wykrzycz w samochodzie 😉

Wiecie co? Od jakiegoś czasu uczęszczam na lekcje śpiewu - mówię wam, jak to działa na mnie kojąco, uspokajająco, jak wszystkie moje nerwy i problemy zabiera w siną dal 🙂 Gorąco polecam dla zdołowanych i zestresowanych 😉
Ja po prostu puszczam jakąś lubianą płytę i drę się razem z wykonawcą.

Mnie też dopadł jakiś koszmarny dół, uciekam w pracę i aktywność fizyczną, ale ileż można. Odcięłam się od większości znajomych, mimo że wokół mam osoby, które chciałyby pomóc. Tymczasem w moim przypadku wszelkie próby gadania z kimkolwiek o problemach jeszcze pogarszają sprawę. Mam nadzieję, że niedługo będzie lepiej, bo zaczynają mi głupie rzeczy do głowy przychodzić :/
Nie mogę się drzeć... mam zapalenie krtani, ledwo mówię... pośpiewać bym mogła na ustawieniu, ale to by mnie kosztowało
Nieeeeeee... po prostu tak bardzo potrzebuję dojść do stanu "zero" - zrobić wszystko co mam na listach, zrobić wszystkie meble już, mieć już pełny ład i porządek, posprzątać tak na tip-top, pozamykać tegoroczne projekty w pracy, żeby już do mnie nie dzwoniono i nie pisano non stop. I wtedy, bez tych wszystkich ciągnących się zaległości ogarniać już to co na bieżąco.  Bo z tym, co na bieżąco dam sobie radę.
Ascaia, o rety, jak fajnie się sprząta "na wkurzonego" 😁 Latasz po domu wkurzona, myślisz o tych swoich problemach, a tu nagle rozglądasz się - i wszystko "samo" się posprzątało. A ty stoisz zdziwiona, bo nawet nie pomyślałaś o tym, żeby się zmęczyć, czy coś 😉
Zazdraszczam, jeśli masz tak "samo się". Bardzo dużo mi brakuje do perfekcyjnej pani domu 😉 Więc nie idzie mi tak automatycznie.
Chociaż takie sprzątanie typu zetrzeć kurze, odkurzyć, zmyć to ok. A tu problem jest jeszcze w organizacji przestrzeni. Tu brakuje szafeczki na balkonie, tu przydałaby się szufladka w kuchni, półka na perfumy przy toaletce, szafki na buty... bez tego ciągle nie ma 100% ładu. 
Być może byłaś za mało wkurzona, aby to wszystko poszło automatycznie 😁
Możesz masz rację. 😉
Tak naprawdę, to rzadko bywam wkurzona. Zestresowana, zdenerwowana owszem. Albo kiedy mi przykro. Ale być wkurzona w kierunku złości i agresji to nieczęsto mi się zdarza.
No i przyznaję się, że nie próbowałam się wczoraj ze sprzątaniem. Ta 21, o której pisałam to był moment kiedy skończyłam dzień. Przez choróbsko jestem osłabiona, więc spasowałam z większą aktywnością niż szycie i praca na komputerze. Poza tym mi jakoś głupio o takiej porze hałasować odkurzaczem.

Ale dziś odkurzyłam! Od razu +10 do nastroju. 🙂
Chryzantema   Sięgamy dna, po to by się od niego odbić.
13 listopada 2015 13:06
Mnie też dół ostatnio dopadł, nie widzę żadnych pozytywów, wszystko negatywnie. A cholera, siedzę u mojego chłopaka, który mieszka 451km dalej, a jakoś i tak hiper wesoła nie jestem jak zawsze. Po prostu, sama siebie mam dosyć, chyba wiecie o co chodzi. Na szczęście od wczorajszego wieczora jest lepiej. Przyjeżdża po mieście amerykańskim autem i wypad do kina bardzo poprawił mi nastrój, muszę przyznać ze najgorzej jest tak siedzę i nic nie robię. Dlatego staram się być zajęta, chociaż bym nawet krzyżówkami, odkryłam że bardzo je lubie.  🏇 Najśmieszniejsze jest to, że od małego gluta konie były moim oczkiem w głowie, tak teraz jest to powód który wpędza mnie w doła.  🤔wirek:
Dla mnie póki co koń to odskocznia-żałuję, że doba jest na tyle krótka, że nie dam rady i się pouczyć, i pojeździć, i odpocząć. Jak będzie hala, doba się sztucznie wydłuży, nie będę musiała śpieszyć się do stajni, bo zaraz będzie ciemno i nic nie zrobię-ale nic innego nie zmieni.

A poza koniem... Nie ćwiczyłam na wf od początku roku, bo wstydzę się przebrać przy dziewczynach z klasy. Od prawie roku też jestem w związku, poznaliśmy się przez internet, specjalnie dla mnie przyjechał na drugi koniec Polski na studia, a ja nie umiem się przemóc, żeby się z Nim spotkać. Błagam, niech mi ktoś nakopie do dupy, bo tylko to mnie chyba zmotywuje do czegokolwiek 😵
Chryzantema   Sięgamy dna, po to by się od niego odbić.
17 listopada 2015 20:33
Ja nakopie!
Poznałam chłopaka przez neta, 8 miesięcy minęło za nim się z nim spotkałam.
Ale najlepsza decyzja w życiu! Prawie półtorej roku razem, warto się spotkać.  👀
Pękłam dzisiaj i pierwszy raz od półtora roku w końcu się rozpłakałam...
Miałam mieć wolne wczoraj - nie dało rady. Dzisiaj - też byłam w pracy. Jutro też idę...
Trzymajcie kciuki, żebym jutro dała radę zrobić wszystko co konieczne, to wtedy czwartek i piątek wezmę wolne. Troszkę może zwolnię i może dotrwam do końca listopada. A w grudniu muszę na urlop, taki kilkudniowy.
Ascaia-dasz radę, trzymam kciuki! 🙂
Chryzantema-wiem, próbuję się przekonać-ale nie idzie, walczę sama ze sobą 🙁 Jestem bardzo nieśmiałą osobą i ciężko mi podjąć taką decyzję, dodatkowo on jest sporo niższy(ok 8-10cm) i boję się tego, że mi się nie spodoba, choć jest to chyba niemożliwe...  😵
Averis   Czarny charakter
17 listopada 2015 23:28
U mnie źle i coraz gorzej. Myslałam, że w końcu wszystko się układa, a okazało się, że zjeżdżam po równi pochyłej. Ku**a.
busch   Mad god's blessing.
18 listopada 2015 00:56
Averis, o rany, trzymaj się :kwiatek: Jeśli mogę w czymkolwiek pomóc, to chętnie pomogę 😉
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
18 listopada 2015 09:12
U mnie źle i coraz gorzej. Myslałam, że w końcu wszystko się układa, a okazało się, że zjeżdżam po równi pochyłej. Ku**a.


Averis, piątka 😉 Od około pięciu dni mam to samo. W pracy sajgon, w życiu prywatnym nie lepiej. Do tego jazdy na prawko albo o 7 rano albo o 21 więc albo wstawanie o 5 rano, albo chodzenie spać po 23. Na razie koń poszedł na bok, ale chodzić musi, więc pewnie też będziemy jeździli koło 7 rano lub 20. Byle do połowy grudnia...  😵
Ascaia doskonale rozumiem jak się czujesz. Dokładnie rok temu miałam tak, że wyrabiałam etat dwóch osób plus praca dodatkowa, do której zostałam zmuszona przez ówczesnego pracodawcę. Męczarnia i fizyczna i psychiczna. Czułam ,że nie przetrwam następnej godziny pracy.  I nadszedł dzień, kiedy nie wytrzymałam i wybuchłam. Dosłownie wymusiłam urlop i jakoś dotrwałam. Tylko ,że to się później odwróciło przeciwko mnie, ale to juz inna historia.
Powiem Ci ,że mimo wszystko trzeba jednak pomyśleć o sobie i swoim zdrowiu. Bo to, co się dzieje teraz z moim organizmem, to jakaś masakra. Nie ma innej opcji, całe to napięcie zawsze się wcześniej czy później odbije na zdrowiu.

Ja sobie pomarudzę, bo moja tymczasowa praca przynosi więcej strat niż dochodów, w tym tyg nawet mi się dojazd nie zwróci...
Mam ciekawą propozycję innej pracy, ale co z tego, jak nie mam jak tam dojechać :/ I znów chodzi o pieniądze...   😵

edit - bo mi sie wyraz zagubił 😉
Dołączam smętnie do grona zdołowanych... Szukam nowej pracy, byłam na 4 rozmowach i nic... Albo za mało chcą zapłacić, albo wybrali kogoś innego 🙁. W obecnej pracy nawał, jak to pod koniec roku, dzieci mam chore, z tego powodu kłócimy się z mężem kto tym razem weźmie zwolnienie, sama jestem silnie przeziębiona trzeci raz od połowy października, nie wysypiam się, co dzień tracę w korkach dwie godziny, nie wspomnę rzecz jasna, że na konia nie wsiadam bo jestem chora albo wsiadam i ciągle myślę, że mogłoby pójść lepiej... Niech już przyjdzie wiosna  🤔. Jeden plus, ze stresu mniej jem 😀
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
18 listopada 2015 11:22
U mnie jak jest stres, to też mnie od jedzenia odpycha. A nawet jak jem w miarę normalnie, to strasznie szybko "gubię". Po śmierci taty zgubiłam 6 i pół kilograma w... tydzień  😵
Ja tyję / puchnę w stresie - hormony płciowe szaleją, kortyzol rośnie, a metabolizm zwalnia. Niektórzy nie mogą spać, a mnie wycina, jakby ktoś wtyczkę z kontaktu wyciągnął. Ale to sen nie dający regeneracji, budzę się dalej zmęczona i zupełnie rozregulowuje mi się cykl dobowy.
Dzięki uprzejmości znajomej dałam się osłuchać - na szczęście płuca czyste, a oskrzela tylko podrażnione. Ale jednak ze względu na ten koszmarny kaszel, zapalenie gardła i krtani kazała mi wziąć antybiotyk. :/ Na razie siedzę w pracy i dzisiaj nie mam pojęcia, o której wyjdę. Ale wszystko wskazuje, że wolne na jutro i pojutrze stanie się faktem. 🙂 Powinnam to wykorzystać na sprawy związane z moim prywatnym życiem, a z drugiej strony wszyscy mi "trują", że powinnam się po prostu zapakować do łóżka i tyle wyściubiać nos, co na szybkie spacery z psem. 
Chryzantema   Sięgamy dna, po to by się od niego odbić.
18 listopada 2015 14:35
Windziakowa, mój też jest ode mnie niższy.  😁
Ja wam napiszę tyle, że ostatnio też często choruję, wszystko mnie dobija, chociaż mimo tego postawiłam sobie cel i się go trzymam. Jest dobrze.  😅 Ale to ogromna zasługa mojego partnera, który mega mnie wspiera.
Powiem wam tak, niech te (*&^%$#@! listopad się już skończy! Bo mam wrażenie ze to miesiąc depresji, odkąd pogoda tak podupadła.  🤦
witam zdołowanych, dołączam do tego stanu umysłu... to chyba jesień daje sie we znaki
Będzie nie na temat, bo zdecydowana kontra do zdołowania... ale nawiązując do tego, co pisałam...
wolne, wolne, wolne!!!
🏇

Uffff
BASZNIA   mleczna i deserowa
19 listopada 2015 11:36
Windziakowa, nie chciałabym zabrzmiec jak stara ciotka, ale to co napisalas o wf, o chlopaku, jest troche niepokojace, moze powinnas pomysle o profesjonalnej pomocy. To jest pulap niesmialosci...duzy. A im dalej w las tym bedzie trudniej w zyciu.  Moze ktos z wiedza psychologiczna by sie wypowiedzial? Dzionka, tunrida?
Bo ja wiem...
Ja nie jestem nieśmiała, a nigdy w życiu nie przebrałam się na środku szatni, czy to na wf-ie, czy na basenie, przy obcych babach. Po prostu nie kumam tego.
Windziakowa, Można przebrać się tak, żeby nikt nie zobaczył ani kawałka czegoś, czego nie chcesz pokazywać. Stanąć w kącie, zakryć się jakoś, czy w ostateczności przebrać w toalecie - ja tak kiedyś na wf-ie robiłam, przebierałam bluzkę/t-shirt w kiblu i już. 😀

Co do chłopaka, to inna sprawa. Skoro się taki kawał przeprowadził, to chyba wypadałoby się spotkać. 😉

A ja tęsknię za moim mężem jak sam skurwysyn!  😕
Był 3 tygodnie w pracy (poza domem, żeby było jasne) przyjechał na 2 dni do domu i znów pojechał do pracy, na nie wiadomo ile.  Masakra.
Dzwonimy do siebie kika/kilkanaście razy dziennie, wysyłamy sobie mms-y... Ale to już trochę przegięcie.
Zapowiada się dłuższe wolne, tak dziwnie ma być tylko do końca roku. Damy radę.
(...) Od prawie roku też jestem w związku, poznaliśmy się przez internet, specjalnie dla mnie przyjechał na drugi koniec Polski na studia, a ja nie umiem się przemóc, żeby się z Nim spotkać. (....)

Ale, że jak?  😲
Chryzantema   Sięgamy dna, po to by się od niego odbić.
19 listopada 2015 12:25
Tęsknota straszna, ja właśnie przez to wrócić do siebie nie mogę, tylko cały czas u chłopaka siedzę. hehe.. Żeby wyjaśnić dzieli nas 451km, ale jakoś idzie.
BASZNIA   mleczna i deserowa
19 listopada 2015 14:55
Julie, ale cwiczylas na wf i chodzilas na basen, a dziewczyna NIE CWICZY. Nie chodzi o wf, ale rozumiesz mię 😉?
Rozumię. 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 listopada 2015 15:56
Ale jak to W ZWIĄZKU?  😁 Ja nie rozumię, przez rok nie chodziłam na wf w liceum po kontuzji, a nie rozumię i już  🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się