Zapalenie więzadła pierścieniowego

Ponia   Szefowa forever.
16 kwietnia 2009 19:27
no własnie. ja do gliwic mam tyle co do berlina w zasadzie..

Na twoim miejscu zawiozła bym do Berlina😉
.
deborah   koń by się uśmiał...
17 kwietnia 2009 07:56
Tomek_J,
dlatego właśnie chcę poznać różne przypadki i skutki różnych metod.
Po wstępnej konsultacji telefonicznej dr Golonka powiedział, ze nie ma co wyrokować konieczności zabiegu dopóki nie będzie wyniku USG. Niestety badanie termin przesunął się na połowę przyszłego tygodnia, bo wet czeka na nowy aparat USG.
deborah   koń by się uśmiał...
28 kwietnia 2009 08:51
jesteśmy już po diagnozie. Więzadło pierścieniowe ma grubość 12-13 mm co nie świadczy o zamianach zapalnych. Natomiast na ścianach pochewki widoczne włoski i nierówna powierzchnia wskazująca na zmiany zapalne pochewki
podano dopochewkowo środek przeciwzapalny na bazie sterydu i kwas hialuronowy.
Za 2-3 tyg oględziny i decyzja co dalej.
To ja tylko wcierałam oedemosan na noc i heparynowałam, żeby w obrębie pochewki nie zrobiły się zrosty. 3 dni temu był u nas doktor i mówił, że wszystko jest ok, żeby na razie nic z tym nie robić, tylko chłodzić po jeździe i ewentualnie robić wcierkę po ostrzejszych treningach 🙂
Jak się mają wasze czworonogi po tym zabiegu?
Ile razy dziennie/ ile minut koń chodził?
Podawaliście jakieś suplementy wzmacniające ścięgno? Czy istnieją jakieś inne dodatkowe zalecenia?
Czy jesteście w stanie podać przyczynę kontuzji u swojego konia?
Mój ogr miał usunięte więzadło prawie 2 miesiące temu. Póki co spacerujemy, nóżkę na noc zawijam w owijkę+folia i ciepła glinka. po 3 miesiącach zaczniemy kłusować. Strasznie przykro, że takie "niby nic" a na pół roku koń wyłączony z pracy.... Opuchlizna przy stawie pęcinowym była ledwie widoczna, nie spodziewałam się takich konsekwencji.

Pozdrawiam
Deborah, Aurelia jak się skończyły Wasze historie? Stany zapalne wyleczone, stany zapalne pochewek nie wracają?
żaczkowa   gone with the wind
03 lipca 2013 17:32
Dziewczyny, a jak z kosztami laparoskopowych zabiegów? U nas będzie konieczne przecinanie więzadeł, póki co kwestia czasu 🙁
deborah   koń by się uśmiał...
04 lipca 2013 08:02
u mnie super. pochewka zaleczona, stan zapalny nie wraca. Niestety koń już nie mój ale z tego co wiem szczęśliwie wozi dzieci i spędza w stadzie na pastwiskach całe dnie 🙂
Odświeżam wątek.
Mój koń niestety ma stan zapalny w więzadle pierścieniowym 🙁 nie jest użytkowany, tylko padokowany. Na razie przepisany nam został środek przeciwzapalny, rozważam jednak operację, bo konisko kuleje, raz jest lepiej raz gorzej. I tu nasuwa się pytanie - zna ktoś może orientacyjną cenę tego zabiegu i jaka jest szansa na powodzenie?
Dodam, że chodzi o tylne nogi.
Z góry dzięki za odpowiedź 😉
Shae, tu masz trochę informacji o samym zabiegu:
http://www.pferdeklinik-seeburg.de/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=43&Itemid=135&lang=pl

W kosztach niestety nie pomogę, ale wystarczy zadzwonić do którejś z klinik, to jest dość popularny zabieg. Niestety, rokowania dla kończyny tylnej są znacznie gorsze, niż dla przedniej 🙁 Wszystko oczywiście zależy od tego, co się dokładnie w nodze dzieje i jak długo trwa stan zapalny, ale operacja pozwala na zlikwidowanie kulawizny kończyny przedniej w 90% przypadków, tylnej - już tylko w 60%.
Cześć
jak wyglądała opuchlizna tylnej nogi u Waszych koni co miały schorzenia więzadła pierscieniowatego? Opuchlizna była w tym miejscu gdzie zwykle opoje wystepuja?
moja dwa tyg temu dostała mega lanie od innego konia i na trzech wyszła z padoku. Nie mogła obciążyć pietki. Na rtg nic nie wyszło a usg jeszcze nie robili bo mega opuchlizna byla i wet mówił ze nie ma sensu. Kon nadal kuleje podczas klusa tylko a step czysty i ciekawa jestem jak to z Waszymi końmi było bo wet będzie dopiero w pon ;/
Czy na tego typu schorzenia mogą pomóc magnetyki??
W tym samym stopniu jak zwykłe polarowe owijki czy inne stajenne ocieplacze (magnesy naprawdę nie mają w sobie żadnej leczniczej magii).
pirat30, jeśli już, to zmienne pole magnetyczne. W ochrach jest stałe i IMO można je sobie w buty wsadzić co najwyżej 😉 Wg mnie jak już coś w takich ochraniaczach działa na cokolwiek, to futro (tzn. ciepło). Rzetelnymi badaniami (na porządnej stawce koni) potwierdzone jest działanie zmiennego pola.
No chyba, że mowa o ochraniaczach np. takich, jak do centurionowej derki, ale zakładam, że nie, że chodzi o zwykłe ochraniacze magnetyczne.

Miałam się rozpisać bardziej, ale burza mi miga prądem, pora uciekać. :emoty232:
sumire, mogłabyś podać źródło dot. badań nad polem magnetycznym w terapii?
Jak mi włączą prąd 😉 Bo teraz piszę z telefonu. Ale chyba nawet w wątku magneto był jakiś artykuł linkowany.
Gniade   Czy bycie WWO może być fajne?
28 listopada 2015 10:27
hej! odświeżam !
wczoraj u mojego konia wet (poparte badaniem usg) stwierdzil ze jest wskazanie do operacji rozcięcia więzadła pierścieniowego.
Chciałam się dowiedzieć czy któryś z waszych koni przy tym nie kulał? mój nie kuleje... podobno nie musi ale jezeli nie poddam go operacji to wcześniej czy później zrobią się zrosty i może dojśc do kulawizny lub  np zerwania ściegna bo zmniejszy się ruchomość stawu. Powiedział mi również że póki nie kuleje, jest młoda itd to ma dużo lepsze rokowania i w ciągu 6 tyg powinnam móc już wsiadać.
Czy znacie jakiś sposób by to wyleczyc bez skalpela??
Mozna rozgrzewac i heparynowac i uwazac na podloze ale ja u mlodego konia bym nacinala bez dwoch zdan.
Gniade   Czy bycie WWO może być fajne?
29 grudnia 2015 11:28
Jesteśmy już po operacji przecięcia więzadła (tył)
Dla tych który w przyszłości będą przeszukiwali wszystkie fora w poszukiwaniu info a temat zabiegu opisze nasz przypadek :

Operacja przebiegła pomyślnie, nie było zrostów, tylko trzeba było przeciąć więzadło. Rozcięcie wykonane skalpelem. Tuż po wybudzeniu koń od razu stał na 4 nogach, nie odciążał tej operowanej (czasami odciążał nawet drugą a na operowanej stał), ani nie kulał przy wyprowadzaniu na zmianę opatrunku, co bardzo ucieszyło weta.
w klinice spędziła 10 dni. Od razu po powrocie mogliśmy zacząć zabierać ją na spacery, najpierw 10 minut poźniej wydłużaliśmy czas. W 11 dniu po operacji stanęła dęba więc wątpie by jakoś szczególnie cierpiała  😁 (od tej pory wychodzi na ogłowiu, a nie na kantarze i jest spokój). Stępujemy ją w ręce dwa razy dziennie minimum 30 minut.
Po 3,5 tyg od operacji (pierwotnie miało być po 4 ale z racji że tak dobrze się goiło wet pozwolił już po 3 tyg ale akurat wypadły świeta) koń zaczął kłusować na lonży. Zero oznak kulawizny, na początku leniwie (o dziwo...) krótkie zakłusowania w seriach 2x2 koła kłusa, zmiana strony i powtórka. Z każdym dniem bardzo powoli wydłużamy ilość serii oraz okrążeń. Lonżujemy na wypinaczach ponieważ koń bez wypięcia pobrykiwał co jak nie trudno się domyślić nie jest wskazane.

Kryzysem było osiągnięcie 3 tyg ponieważ druga tylnia noga bardzo nam puchła od stania w boksie (koń przyzwyczajony do padokowania prawie cały dzień), przednie również ale nie tak... lewy tył był dużo grubszy od tego operowanego. oczywiście zmniejszało się to po stępie ale nie schodziło zupełnie . Odkąd kłusujemy jest lepiej, ale delikatne opoje nadal się utrzymują.

Dziś jesteśmy w okolicy 4tego tygdnia od operacji. Wsiadać na kłus mozemy za 2 tygodnie, wtedy równiez dokładać galopy na lonży.
za jakiś tydzień kontrola weta. Możliwe że ściąganie płynu z operowanej nogi. Napiszę po wyzycie weta.

Oczywiście koń cały czas stoi w opatrunku z owijki polarowej owinietej dookoła całego stawu.


Gniade - co do zapalenia więzadła pierścieniowego, to bliski mi przypadek - kobyłka wtedy 8 letnia - miała robione w Gliwicach (przecinane laparoskopowo). Ogólnie pojechała z jedną nogą, w której były zrosty, po czym na miejscu "na zapas" przecięto jej również w drugiej nodze (oba zady), bo zaczęły się jakieś drobne dopiero co robić. Ogólnie żadnych kulawizn ani nic takiego nie było, rehabilitacja w sumie pół roku licząc do pełnego powrotu do zdrowia 😉 Aczkolwiek jeśli chodzi o "opoje" to bardzo długo jej się utrzymywały na obu nogach, właściwie to 1,5 roku minęło i na jednej nodze (tej robionej na zapas) do końca nie zeszło do tej pory <- podobno pełne wygojenie nawet do 2 lat może trwać, tak przynajmniej mówią u nas w stajni. Jedno co trochę może być irytujące, to fakt, że po pierwsze znów jakieś drobne zrosty jej się robię podobno (więc zabieg w sumie nie do końca skuteczny), po drugie zabieg to nie jest konieczność, żeby koń nie kulał, bo podobno to jest loteria, że jeśli nie wykonasz zabiegu to koń do końca życia może być zdrowy, a może i zakuleć - 50/50%, po trzecie i chyba najgorsze - jeden z wetów, który leczył kobyłkę na kulawiznę (prawie równo rok po zabiegu ale to akurat na przednie nogi) stwierdził, że podcinanie w tym wypadku to prehistoria i obecnie nie stosuje się takich zabiegów, bo właśnie są "nie do końca skuteczne, a koń długo wraca do zdrowia, dość kosztowne" - ponoć są inne metody, jakieś zastrzyki i maści (nie wgłębiałam się w temat, bo nie ja gadałam z tym wetem).

Także zważywszy, że już "po ptokach" to myślę, że jak rehabilitacja prowadzona z głową, nie skracana czasowo itp, to nie ma się co martwić kulawizną jakąkolwiek 🙂 tylko sprawdzić właśnie kontrolnie za jakiś czas czy wszystko się ładnie zagoiło, a na opoje u nas kazał doktor glinkować, zawijać owijkami, a pomocne mogą być też jakieś ocieplacze magnetyczne (u kobyłki było po nich lepiej) ze względu, że koń właśnie musi stać w boksie to jakoś pobudzić trochę krążenie 😉
a pomocne mogą być też jakieś ocieplacze magnetyczne

Tak, bo grzały, nie dlatego, że miały wszyte magnesy.

Niektóre zabiegi fizykoterapeutyczne, które pobudzają krążenie, są pomocne w likwidacji opojów. Magnetoterapia też, ale ta prawdziwa, a nie placebo w postaci stałego pola magnetycznego. Kinesiotaping poprzedzony masażem drenującym też czasami może być wskazany.
sumire - po zwykłych ocieplaczach stajennych nie było takiego efektu, jak po torpolach, a zakładane często na zmianę, także to musiała być zasługa "magnetyczna" 😉
Albo materiału, z jakiego były wykonane jedne i drugie ochraniacze. Wg badań naukowych stałe pole działa co najwyżej na dobre samopoczucie właściciela, bo mu się wydaje, że przecież coś robi. I tyle.
Ja myślę, że magnetiki działają i tyle 😉 widziałam, sprawdziłam i nawet jeśli działały na dobre samopoczucie moje i właścicielki, to kobyłki również, bo było widać różnicę.
okunka, nie, nie działają. Jak ci już napisano wyżej, badania nie potwierdzają żadnego magicznego działania stałego pola magnetycznego. Widać było pewnie różnicę, bo Torpole są wykonane z wełny, więc bardzo dobrze utrzymują ciepło i zapewniają dobrą cyrkulację powietrza.
Wybacz, ale mam własne zdanie na ten temat, chyba mam do niego prawo? 😉 rozmawiałam z panią Hanią z Torpolu i dokładnie tłumaczyła na jakiej zasadzie działa "to magiczne pole magnetyczne". Nie mówimy tu o cudach objawieniach etc, tylko o najzwyklejszym przyspieszeniu regeneracji. Magnetiki są robione nie tylko z wełny tak na marginesie 😉 A teraz proponuję zamknąć off top na temat magnetików, bo nie tego dotyczy główny sens wątku  :kwiatek:
No nie, ale skoro polecasz ochraniacze magnetyczne w przypadku opojów po operacji więzadła, to jest to jak najbardziej odpowiednie miejsce, żeby ten temat wyjaśnić. Pewnie, że możesz mieć swoje zdanie na ten temat - skoro uważasz, że dyskutowanie z wynikami badań naukowych ma jakiekolwiek uzasadnienie... A pani z Torpola co Ci miała powiedzieć, że to nie działa? 😵 Wierzę, że ochraniacze wpływają korzystnie na likwidację opojów (ciepło rozszerza naczynia i zwiększa tempo przepływu krwi i limfy), ale na pewno nie ze względu na wszyte magnesy. I jestem przekonana, że gdyby Torpol produkował ochraniacze różniące się od tych magnetycznych jedynie brakiem magnesów (nie wiem, czy produkuje, nie przeglądałam ich oferty pod tym kątem) - tzn. z identycznych materiałów, to efekt założenia jednych i drugich byłby dokładnie taki sam.
okunka, przez kilka lat miałam konia z pogrubionym więzadłem pierścieniowatym, bez wskazań do operacji, ale jednak zdecydowanie różnego od normy. Koń nie kulejący, w bardzo intesywnym treningu (ujeżdżeniowe GP), regularnie kontrolowany wet.
To czy był zawijany, czy nie był, czy był dodatkowo wcierany, czy miał magnetiki Veredusa, czy Torpola, czy bawełnianą podkładkę z owijką z polaru, czy wreszcie neoprenowy ochraniacz na nylonowej poduszce - nie robiło kompletnie żadnej różnicy i nie wpływało na obraz podczas okresowego przeglądu wet.
Magnesy (aka stałe pole) nie mają żadnego wpływu na żadne procesy zachodzące w organizmie. Terapia ciepłem czy uciskiem - ma. Jest dokładnie tak, jak pisze sumire - Torpole z wydłubanymi magnesami będą działać identycznie jak te magnetyczne. Tyle OT.

A opoje mogą znikać po zawijaniu jedynie wtedy, jeśli wynikają z problemów limfatycznych czy zastoinowych - jeśli są efektem patologii więzadła, to mogą zmniejszyć się dopiero po chirurgicznej plastyce tegoż.
Ciekawe zatem, że - ceniony jak sądzę - weterynarz prowadzący zalecił ich zakup właśnie na przyspieszenie "wchłaniania się" opojów. W sieci są artykuły zarówno potwierdzające jak i obalające tezę skuteczności magnetoterapii, jak na każdy taki temat zresztą, więc uważam, że trzeba podchodzić z dystansem zarówno do jednej jak i drugiej strony, dopóki się nie przetestuje osobiście. Sama stosowałam podobny wynalazek na migreny jako dziecko (18 lat temu) i czułam dużą różnicę, bo POMAGAŁO (identyczne magnesy w formie krążków). Cuda po prostu 😉
Oczywiste jest, że samo ciepło dużo daje, dodatkowo w naszym przypadku wełna, która też poprawia cyrkulację, ale moim zdaniem magnesy też działają,  bo po ich stosowaniu opoje zaczęły schodzić szybciej, a często było też tak, że jednego dnia ubrane zwykłe ocieplacze nie dały nic, a kolejnego dnia po magnetikach rano koń miał mniejsze opoje, dziwnie powtarzający się przypadek. I nie, zwykłe ocieplacze nie były mniej grzejące. Kolejna sprawa, to myślę, że Torpol długo na rynku by nie zagościł, gdyby ich produkty nie działały 😉 ale to też moje zdanie i nie musicie się z nim zgadzać.

Nikomu nie każę kupować magnetików, bo każdy robi co chce, napisałam jak było w naszym przypadku i czego używaliśmy. Nam zalecono ich stosowanie, bo konisko miało problem z tymi opojami i długo się utrzymywały po zabiegu - POMOGŁO. Wam nie musiało, bo każdy koń jest inny.

Quantanamera - podejrzewam, że kobyłka ma problem z zastojem limfy i dlatego też długo jej te opoje schodziły (tzn podwójny problem - opoje pozabiegowe i właśnie zastojowe), obecnie po ponad 1,5 roku został jeszcze malutki opój na jednej nodze (ale miękki), z tym, że ona miała i miewała opoje jeszcze przed zabiegiem, ale oczywiście nie takich rozmiarów. Właścicielka z tego co wiem to nadal stosuje te torpole w takie dni, bo czasem wystarczy zmiana pogody, tym bardziej, że brak padoku też robi swoje (rehabilitacja po innej kontuzji/wadzie).
A z ciekawości to jak się skończyła historia z więzadłem u wspomnianego konia?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się