Nie widziałam wcześniej tego tematu, a w sumie mogę sporo napisać, bo z Muskatem i munsztukiem było niemało zabawy...
Decyzję o przestawieniu go na munsztuk podjęłam ze swoim ówczesnym trenerem w momencie, gdy koń poprawnie wykonywał elementy C klasy na wędzidle, patrząc pod kątem dalszej pracy i MPJ, gdzie munsztuk był już obowiązkowy.
Początkowo chodził na średnio ostrym munsztuku z lekkim kabłąkiem, bez większych udziwnień. Ponieważ był to okres, w którym wodzy munsztukowej używałam mało i jeśli już, to bardzo delikatnie, głównym problemem stał się wybór wędzidełka. Na początku było najzwyklejsze, takie o, no troszkę grubsze:
No i... nie sprawdziło się. Nie wiem, czy było mu wtedy "za dużo" w pysku, czy "nie smakował" ten metal, z którego było wędzidełko wykonane, ale miał duże problemy z zaakceptowaniem nowego kiełzna, otwierał pysk nawet na delikatne działanie wodzy. Problem skończył się ze zmianą wędzidełka - podłożyłam mu zamiast tego metalowego delikatne smakowe wędzidełko Waldhausena. I działało. Dla wygody konia zmieniłam także sam munsztuk, na taki w wesji "baby" - króciutka czanka, taka, że prawie jej nie było, plus cienki ścięgierz z malutkim zaokrąglonym kabłąkiem. Tak jeździłam bardzo długo, koń zmienił się na plus, zaczął ładnie żuć i akceptować kiełzno.
...ale... żeby nie było zbyt łatwo 👍 mniej więcej po pół roku pojawił się kolejny problem. Gdy jazdy na munsztuku stały się częstsze, intensywniejsze niż na wędzidle, koń nauczył się przekładać język. I kolejna zmiana... Próbowałam wyższego kabłąka, niewiele to dało; także wersja jeszcze delikatniejsza niż dotychczas nie zadziałała. Ostatecznie sprawdziło się połączenie: munsztuk "baby", ten sam, co wcześniej + metalowe, cienkie wędzidełko (trochę podobne do tego z początku) + lekko zapięty łańcuszek i całość dość wysoko podpięta na paskach policzkowych. Jeździłam raczej delikatnie, starałam się nie trzymać ręką, i działało. Aczkolwiek cały proces przyzwyczajania do munsztuka, potem zmiany, szukanie złotego środka... 😵 Myślę, że to akurat była kwestia charakteru konia, on nie reagował dobrze na wszelkie działania siłowe, irytowały go dłuższe ostrogi czy mocniejsze kiełzno, potrzebował czasu, by zaakceptować coś nowego i niekoniecznie wygodniejszego.
Równolegle do Muskata obserwowałam z pewnej odległości przestawianie na munsztuk innego konia - trochę bardziej "cichego", ale młodszego i na pewno mniej zaawansowanego. Łyknął nowe kiełzno jak rybka, z tego co wiem, problemy były nieliczne, okazjonalne i spowodowane konkretnym działaniem ręki, nie samym munsztukiem.