Kącik folblutów

Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 lutego 2016 12:21
halo, dziękuję - ale ogromną robotę z nią zrobiła Magda i jej mąż 🙂 Po tym wyjeździe do Ozorowic siedzę i czekam aż pokażą się terminy zawodów. Na ten rok planujemy Extreme Traila i TREC spróbować (nie zapeszając!) 🙂 "Nowa metoda" do zmian (na łuku tylko czy też ogólnie do zmian?) - mogłabyś rozwinąć?
Tomek jak zobaczył ten kawałek filmu to też stwierdził, że Dargana się wlecze!

Ale to był sam poczatke rozprężenia w nowym miejscu i ja celowo kazałam poczatkowo jeździć wolno, żeby dac koniowi czas. Założenie było takie, że ma być bezstresowo za tym pierwszym razem, chciałysmy zbudować pozytywne skojarzenie z wyjazdem bo jej wcześniejsze transporty na pewno nie zostawiły dobrych wrażeń.
teraz już wiemy że koń panuje nad sobą w takiej sytuacji i następnym razem można jeździć po prostu normalnie :-)
Nie wiem jak mam wam to wyjaśnić, to nie chodzi o tempo, tempem to można wooolnym. Bardziej chodzi o mentalne zaangażowanie konia w robotę od samego początku. Co pozwala też łatwiej dojść do ładu ze skutkami stresu i "rozpraszaczami uwagi".

Viridila, chodzi o "metodę" zmian co tempo. Po gdy próbowałam podobnie, jak robię wszelkie inne serie, średnio to wychodziło, nie nadążałam z rytmem, myliło mi się. Bo lotne co tempo, to już trzeba zrobić "na guziki", bo inaczej się nie zdąży. Musiałam się dobrze poprzyglądać jak robią zmiany co tempo, w jaki sposób łapią/dyktują rytm, i chyba załapałam. W sumie chodzi o to, że w zmianach co dwa nadal zdążysz wyczuć konia. ukształtować zmianę, zrobić ew. poprawkę, a w co tempo to już musi być tylko pyk-pyk-pyk. I nie wiedziałam jak to pyk-pyk robić, tyłek był za wolny. Tego już nie robi się tyłkiem.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 lutego 2016 22:11
Pisałaś o żywym i intensywnym stępie, więc starałam się do tego odnieść (zwłaszcza, że na filmie się wleczemy w ogólnym wrażeniu). Sama pewnie dobrze wiesz, że wyjazdy to trochę inna sprawa - zwłaszcza kiedy i koń, i jeździec jest zupełnie niedoświadczony w tym względzie i to ich pierwszy wyjazd tego typu 😉 Te kilka minut to dosłownie sam początek - koń posłuszny i spokojny (trochę się gapiła, ale jej prawo na tym etapie), a jak w końcu ja wyluzowałam to szło to lepiej - zaczęłam więcej wymagać i jechać nieco aktywniej. Niestety, ale nie tylko D. miała swoje nawyki i stresy do przepracowania, bo mnie to przychodzi nieco wolniej niż jej 🙂 Mentalne zaangażowanie rozumiem jako skupienie i współpracę ze strony konia - taką chęć do wykonania zadań, przy czym koń nadal jest koniem. Pewnie stąd to minięcie się - "ociąganie zadem; żywy i intensywny stęp" odniosłam do bardziej fizycznego zaangażowania pary 🙂
Viridila, nie. Koń ma swoje obowiązki. Swój zakres odpowiedzialności. Jak go zwolnisz - to się zwolni. Nie da się być zaangażowanym fizycznie bez pilności wewnątrz.
I jeszcze raz: co Było, nie ma już znaczenia (a film już Był). Propozycja padła na przyszłość, do wypróbowania.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 lutego 2016 23:42
Jeśli koń zna swój zakres obowiązków (i wie, że mu się nie upiecze - to warunek konieczny, ale nie daje "gwarancji"😉 to się nie zwolni 😉 Staram się przejść na west (a D. jest pod to robiona już coraz wyraźniej) - a tam zakres odpowiedzialności konia jest trochę inny (koń ma więcej hm.. samodzielności?). Dlatego to zaangażowanie mentalne rozumiem jak rozumiem. Wiem też, że trzeba wymagać - i są wymagania, o czym już pisałam zresztą. W domu praca wygląda inaczej (obecnie i tendencja jest w tym kierunku) i wg. tego co napisałaś to tak, od kilku jazd coraz lepiej udaje mi się ją zaangażować mentalnie 🙂 Ale to u mnie wiązało się z pilnowaniem aktywnego poruszania się i żelazną konsekwencją.
Viridila, o! Teraz się chyba rozumiemy 🙂 O to mi chodziło - o Twoją pilność, przekładającą się na konia (nie mylić z "dziabaniem" ani ciśnięciem).
Zgoda co do innego zakresu odpowiedzialności konia, ale co do więcej czy mniej... różnie można to widzieć.
Ala powiedz, próbowałaś ustawiać wymagania pilności od pierwszej minuty jazdy? Jeśli tak, jak zareagowała Dragana?
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
18 lutego 2016 01:35
Na ostatniej jeździe w domu od razu zaczęłam wymagać (tj. pilnować siebie, żeby nie odpuszczać i być bardziej konsekwentną). Efekt był taki, że miałam konia którego mogłam sporo łatwiej wysłać do przodu (ona się trudno wysyłała - sztywny grzbiet itd, ale teraz już jest to łatwiejsze - a mnie mimo wszystko wcześniej sprawiało to kłopot), który dużo mniej próbował "przemycać" swój pomysł na "aktywni ruch do przodu" i bardziej skrętnego (w efekcie mogłam działać nieco subtelniej swoimi pomocami - choć nadal musi być to dość wyraźne działanie w wielu przypadkach, bo koń uczy się i szlifuje odpowiedzi). Dzięki temu, że ją upilnowałam na początku to nie zapętlałam się w swoim starym nawyku "dziabania" łydką - co przynosiło wiadomy skutek w trakcie jazdy 😉 To nie jest teraz trudny koń - mało tego, jak się faktycznie nastawi na człowieka to jest bardzo fajna w pracy 🙂

Co do zakresu odpowiedzialności konia - one są po prostu inne i tu się obie zgadzamy 🙂 Ciężko porównać konkretne rzeczy - nie da się chyba nawet, bo inna odpowiedzialność jest na skokach czy ujeżdżeniu, a inna na trailu, beczkach czy cuttingu. Skutki błędu też są zupełnie inne - w tej kategorii ocena była by najłatwiejsza, ale z drugiej strony przy tylu różnicach nie wiem czy to miało by jakikolwiek sens. Ale w ogólnym zakresie konie west (techniczne, bo np. cutting to już w ogóle inna kategoria "samodzielności" jak dla mnie, taki hardcore trochę :hihi🙂 są zostawione bardziej "same sobie", a konie klasyczne są bardziej prowadzone przez człowieka na każdym etapie danego zadnia. I to wynika po prostu ze specyfiki konkretnej konkurencji - jakie są to konkretnie zadania/elementy. Dużo zależności - a jeszcze jakby wziąć pod uwagę temperament zwierzęcia to dopiero by się namieszało 🙄

E: literówki
Viridila, no, cutting to na pewno.
A, czyli jednak Dragana też tak działa? W sensie, że stać ją na wiele więcej, niż sama z siebie chce się przyznać? 🙂
Dokładnie o to mi chodziło, żebyś sprawdziła, czy gdy konkretnie zaczniesz od początku, to potem jest łatwiej.
Ja to całkiem niedawno odkryłam, te kluczowe pierwsze minuty. I mógł sobie trener powtarzać: On Ma maszerować od samego początku! Nie rozumiałam 🙁 Niby wiedziałam, ale nie pojmowałam - bo to, bo tamto, bo żeby było dobrze muszą tak a śmak...Traktowałam to jakby jak apel o używanie pomocy, o "wyciśnięcie" z konia ruchu. A to chodziło raczej o mobilizację i komunikację z koniem, informację dla konia: Hej! Tu się pracuje! Dopiero niedawno zajarzyłam, czemu np. córa się często męczy, a ja nie, i jaka jest prawidłowość, gdy ja też mam ciężko. Okazało się, że na samym początku nie jest ważne Co się robi, tylko Jak! Że chodzi o rodzaj nastawienia.
halo
co do tej odpowiedzialności konia: to fajny temat
i tu można rozważać takie zupełne drobiazgi, chocby w skokach. Bo jak mam konia takiego juniorskiego to ona z założenia musi sporo decyzji podejmować sam (mam na myśli konia który uczy skakać i etap pierwszych startów, kiedy jeździec jeszcze nie koniecznie trafia w odskoki itd) bo jeździec nie jest w stanie mu pomóc.
Ja to nazywam etap: nie przeszkadzaj koniowi.
Wtedy odpowiedzialność konia jest bardzo duża bo praktycznie decyduje on o całym skoku, jeździec nadaje tor i tempo. Resztę robi koń.

Ale im dalej idziemy tym większą rolę ma do odegrania jeździec. I tak będzie w sumie w każdej dyscyplinie, nawet w trailu. To jest trochę tak jak w skokach: najpierw tylko jedziesz, jak już masz świadomość tego co się dzieje to możesz starać się koniowi pomagać. Nawet na tej wiszącej wodzy (na któtej tak naprawdę mało kto jedzie tak uczciwie, przynajmniej u nas) da się choćby doregulować do drągów. Jak się to potrafi :-)

A samodzielność jest potrzebna u każdego konia, tylko jej forma i zakres będzie inna.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
18 lutego 2016 13:39
halo, stać ją na więcej - ale czy na wiele więcej na obecną chwilę to jeszcze nie wiem 🙂 Ona jednak nadal jest na etapie przyjęcia tak w 100% wędzidła - być może jak już to będzie zrobione to faktycznie otworzą się większe możliwości (wraz z dalszym treningiem i nabywaniem powoli nowych umiejętności). Na to liczę, bo z tą współpracą jaką ona oferuje i nastawieniem na człowieka to będzie mega radocha i przyjemność (już jest, a może będzie lepiej)! Na tą chwilę stać ją na trzymanie aktywnego chodu z fajną jakością, ale jak nie dopilnuje to się wleczemy - a później nie uzyskam fajnego kłusa, zagalopowania będą gorsze, sterowność też mi nieco siądzie (bo zacznę "dziubać" łydką i sama sobie robić krecią robotę). Odkrycie tego było stopniowe - bo mi się koń zmienił pod kątem "wygody" i motoryki ruchu (w sensie odczuć dla mnie). Ze sztywnej dechy, martwego pyska i krótkich kroków mam konia co "gada" do mnie na wodzach (moja radość jak poczułam czym może być prawdziwy kontakt - aż wstyd, że po tylu latach dopiero teraz :icon_redface🙂 i jest luźny, idzie obszerniej i zaczyna się momentami ciągnąć. To duża różnica i jak już się przyzwyczaiłam do samej motoryki to musiałam zacząć pilnować tej aktywności. Co kiedyś było dla mnie "aktywnym tempem" teraz jest wleczeniem się 😁 Dużo też dało, że na lonży zaczęłam wymagać większej aktywności + kilka razy obserwowałam jak mąż Magdy na niej pracuje + przestałam jej "matkować" nadmierne (jednak obraz "starej D." miałam mocno utrwalony w głowie) - jak się to wszystko poskładało to miałam "Eureka!" 😁 To "matkowanie" było najgorsze do wyzbycia się, które po zastąpieniu nastawieniem pozytywnym i konsekwencją daje dużo więcej nam obu - ale Ty i G. mieliście chyba podobnie, nie? Albo coś mi się miesza już.
Magda Pawlowicz, tak, jasne. Tylko sama wiesz, że, niezależnie od dyscypliny, znowu pojawia się poziom, gdzie decyduje jakość i zaangażowanie końskiego Ja, mentalne przymioty konkretnego konia, że ostatecznie to koń decyduje Jak zostaną wykonane zadania. Czyli układ jest tego typu: poziom początkowy - wysoka decyzyjność konia, poziom średni/szkolenie konia - wysoka decyzyjność jeźdźca, poziom wysoki - ponownie wysoka decyzyjność konia, już w ramach rygorów narzucanych przez jeźdźca i wymogi dyscypliny. I nie sądzę, żeby jakakolwiek dyscyplina zmieniała ten zasadniczy układ. Jak Super wykonanie spinu nie jest dostępne każdemu koniowi, ani jeździec nie ma specjalnego wpływu na czynnik "łał", tak samo niewiele ma do powiedzenia jeździec w walce w wymagających rozgrywkach czy przy ostatecznym wrażeniu artystycznym w kurze GP. Koń świadomy swojego zajęcia i lubiący je - znowu staje się decydywem, którego najlepiej "grzecznie" słuchać, wsłuchiwać się, bo jak nie to strzelisz sobie w stopę.

Viridila, nie mylisz się. Sądzę, że i G. i D. można zaliczyć do namiętnych kunktatorów 🙂 A ja dopiero teraz, po 6 latach odkryłam, jak się do tego zabrać Naprawdę! Z natychmiastowym rezultatem. Trener: Co ty zrobiłaś, że Dziś ten koń rusza się Zupełnie inaczej??? Nic takiego. Przestawiłam Się mentalnie 😁 Teraz "tylko" nie wracać do dawnych nawyków.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
18 lutego 2016 16:24
Kuktatorstwo może leżeć w naturze wielu koni - bo jego brak wiąże się ze zużyciem energii. Tylko w chwilach stresu lub zagrożenia sprawa może mieć się inaczej. Tak na logikę sobie rozmyślam 🙂 Po co ma się koń wysilać, kiedy jeźdźcowi nie zależy? Gorzej jak się nie wysila kiedy jeźdźcowi zależy - i tutaj już można szukać przyczyn w zdrowiu, charakterze i treningu. Gorzej jak jeździec chce, a nie umie/nie wie jak się zabrać za siebie, żeby i siebie, i konia zmobilizować - znamy z autopsji 😀 Jeździectwo jednak siedzi mocno w psychice 🙂
tak i tak!

Dlatego ja uważam, że najlepszy układ jest wtedy kiedy koń jednocześnie dobrze się bawi tym co robi (są konie które autentycznie lubią skskać i uważają to za świetną zabawę) i stara się zadowolić człowieka, stara się wtedy jednocześnie sam dla siebie (bo się generalnie dobrze bawi)  i dla człowieka (bo wie że człowiekowi na czymś zależy i jak to dobrze zrobi to jest nagradzany-tak w skrócie, bo to generalnie dużo bardziej skomplikowane)

bywają konie które pracują dobrze TYLKO wtedy kiedy mają konkrtne zadanie do wykonania (np skoki albo dragi w trailu) a praca "płaska" (bo ciężko trail uznać za nie-płaski) czyli ujeżdżeniowa je nudzi i wtedy włącza im się tryb ekonomiczny. Taki typ jest bardzo często u kucy, koników polskich. Będzie pracował jak sam widzi w tym sens. A jak nie, to nie!

A bywają takie które się potrafią bawić własnym ruchem i taki koń będzie idealny do ujeżdżenia.

Oczywiście zakładam dobrą jakość pracy z koniem, czyli że koń rozumie wymagania i nie przerastają one jego możliwości fizycznych, bo to jest tez bardzo istotny aspekt treningu. Dargany możliwości fizyczne tak naprawdę dopiero od niedawna pozwalają na obszerny ruch, bo ona dopiero co zaczęła puszczać grzbiet.
Ostatnio zapomniałam napisać dobrą wiadomośc od naszej Młodej: Dusia wróciła ze szpitala (w poniedziałek). Podobno wygląda całkiem nieźle mimo, że zgubiła trochę mięśni (i ma wygolone prawe biodro). Werwy babeczka podobno nie zgubiła i rządzi w stajni jak zawsze 😉. Na spacerach jest baaaardzo grzeczna i zadowolona 🙂.
Doktor podobno nie chce zapeszać, ale wygląda na to, że jest duża szansa, że będzie mogła być normalnie (i w pełni zdrowa) użytkowana pod siodłem. Wiadomo, że teraz trzyma z nią postępować cierpliwie i spokojnie, ale światełko jest 🙂. Zawsze jest jakieś ryzyko nawrotu stanu zapalnego, ale trzeba być dobrej myśli 🙂.

edit. literówki i dopisek

czeggra1, cudowne wieści! Super! Oby tak dalej!

Viridila, Magda Pawlowicz, dla mnie to najciekawsze zagadnienia z całego jeździectwa. Co jest naturą koni w ogóle? Co danego konia? jakie są prawidłowości? Co jest "wieczne" a co można zmodyfikować? Jak koń zmienia człowieka, a człowiek konia? Jaki wpływa ma trening (i jaki trening) na charakter? A charakter na trening? Itd. Temat rzeka.
Póki co dopatrzyłam się takich prawidłowości:
Koń może być oszczędny ruchowo (kunktator) albo rozrzutny ruchowo. To jest skala.
Koń może być zorientowany na zadanie albo zorientowany na człowieka (na coś bardziej). W przypadku ani to, ani to, trudno mówić o dobrym wierzchowcu.
Koń może mieć słaby typ układu nerwowego ("płochliwy" z natury), albo któryś z 3 typów mocnych (różnice w reaktywności, szybkości i sile reagowania i wygaszania).
Koń może mieć niski albo wysoki próg odczuwania dyskomfortu (zbliżone do "wrażliwości", ale nie tożsame).
Koń może mieć różny poziom wrażliwości zmysłów.
Żadne z powyższych to nie jest "energiczność" konia, bo ta zależy m.in. od żarcia, wypoczynku, wiatru 😉 itd.
Z tego wychodzi masa kombinacji, a w zestawieniu z człowiekiem i upływem czasu, trafnym bądź nie doborem metod mamy całą paletę "efektów".
U nas noga względnie zagojona, kon uruchomiony ale zaszczepiony wiec tylko się lonzuje. I tak od dwóch miesięcy  😵 myślałam że nie mam weny i mam lenia ale wtedy zdałam sobie sprawę z tego ze od listopada jestem ciągle chora, kaszle smarkam co tydzień gorączka i tak w kółko 🙁 nie daje rady bo po pracy jestem tak wykończona ze nie mam siły. Do tego nawala mi kręgosłup i stary uraz w kolanie. Staram się chociaż co drugi dzień dojechać do stajni i ruszyć Tadka, nie mam sił totalnie i nie wiem jak się wyleczyć, bo to zwykle przeziębienia są tylko co tydzień. Niestety leżenie w domu nie wchodzi w grę i musze jskos funkcjonować, pracować.
halo
własnie dlatego jeździectwo jest takie piękne! Bo każdy koń jest tak naprawdę inny i każdy koń uczy czegoś nowego-o ile człowiek potrafi posłuchać :-)

I po tym poznaje się dobrego trenera: po tym że każdy koń, nawet o nikłych własnych możliwościach czy to fizycznych czy psychicznych robi postęp w swoim kierunku pracy :-)
W zeszłą sobotę jeszcze raz pojechaliśmy z Czesiem konkurs Arena Eventing i udało nam się wywalczyć 4te miejsce  🙂. Zabawa była przednia mimo kiepskiej pogody. Czesiu bardzo dobrze się prowadził, kręcił się, skakał z ukosa - był przekochany i wcale nie zapitalaliśmy na łeb na szyję. Ujechaliśmy dobry czas skrótami, ciasnymi najazdami i oczywiście wspaniałym Czesiowym serduszkiem 💘.
W rezultacie zgłosiłam Czesia na zawody WKKW (odpowiednik naszej L klasy) 13 marca w Tweseldown 😂
Chłopak jest w formie i stwierdziliśmy, że nie na co jemu i sobie żałować tej frajdy.

Po konkursie: ja wykończona, a Czesław świeżutki:


W tą niedzielę natomiast Vimto jedzie poskakać poza domem.
escada, wykurowałyście się już? Trzymam kciuki za fajną wiosnę!
czeggra1, super! Aktywna ta "emerytura" 🙂 Sukcesów! A czemuś nie wygrała? 🙂
halo, będziemy się starać - troche uwierzyłam w siebie (Czesiu nie ma z tym problemu, absolutnie 😉)! Nie wygraliśmy,  bo ci co byli szybsi, to zapierdzielali dzikim, szalonym tempem, ale po dość szerokich łukach. Miałam instrukcje od naszego treneiro żeby jechać dobrym tempem, ale nie szaleć, za to mieć konia w ręku, móc pojechać mocno na skróty i świetnie się bawić w kulturalny i bezpieczny sposób. Treneiro mówił też (pewnie na pocieszenie :hihi🙂, że ci cali "zapierdzielacze"kończą się powyżej metra.
Prawda jest taka, że znowu jechałam zbyt asekuracyjnie i mogłam jechać ciut szybciej, dwa razy trochę zgubiliśmy rytm w ciasnym zakręcie - następnym razem porządnie zaszalejemy z Czesławem 🙂. Poki co poniosła nas fantazja ze krótami i to była niesamowita zabawa dla nas obojga 😀.
Różnica między pierwszym m-cem a nami: 2,8 sek.
Byliśmy czwarci na czterdzieści parę osób i to nasze drugie podejście do Arena Eventing 🙂. Czesiu jest jak wino 😉.


escada, tradycyjne drapuszki za uszki dla Tadka 🙂!
Z pierwszej rany juz tylko strup ale... Tadek znowu rozwalony tym razem na stawie skokowym drugiej nogi  😵 myślę że zaklinowala się w boksie bo ściana nieco rozwalona. Niby nic, trochę zdarte i pocharatane, kulawizny nie ma ale noga opuchnieta jak balon... 🙁
czeggra1, czyli pojechałaś najlepiej jak się udało? 😀 To więcej niż I m 😀
Tego mi brakuje w klasycznym WKKW - okazji do super skrótów. I wszyscy skoczkowie przymierzający się do WKKW robią oczy na widok parkurów: że jadą, jadą, jaaadą...???

escada, no nie! Czy ty nie miałaś jej przypadkiem zawiązać czerwonej wstążeczki? Lecz babę (oby szybko i nisko-kosztowo), znajduj czas na relaks (tia...) i bierzcie się do roboty, bo ona coś nie lubi się nudzić 🤔 (a tobie zapewniać spokoju).
Parę dni i powinna śmigać. Ja jeszcze długo chyba nie posmigam. Mam dwa dni wolnego żeby latać po lekarzach żeby ogarnęli co jest ze mną nie tak...
escada,  łączę się w bólu, widzę, że prawo serii działa niestety. Ale szukając dobrych stron przynajmniej masz nieco luzu, by zająć się własnym zdrowiem - które jest przynajmniej równie ważne, co końskie! Zdrowiejcie szybko obie.
czeggra1, super Czesio!! zdjęcia z debiutu świetne, raczej nie tak wyobrażam sobie emeryta, hehe.  I bardzo się cieszę, że Dusia zdrowieje🙂 Wnosicie trochę optymizmu w mój koński świat🙂

U nas kolejny rozruch po kolejnej przerwie - uraz sprzed ponad dwóch tygodni okazał się krwiakiem (najprawdopodobniej po ścignięciu się) i od czasu diagnozy koń zaboksowany. A ja mam tak, że jak dużej nie wsiadam od razu sypię się zdrowotnie - mój kręgosłup bardzo juz potrzebuje powrotu w siodło. Na szczęście od trzech dni stępujemy, mam nadzieję, że teraz już bez przeszkód się rozkręcimy.
Przy okazji nawiążę do Twojej dyskusji halo, z Viridila,, o aktywności/pilności zadu i tempie. Właśnie doświadczam po raz kolejny jak ważne ten zad od pierwszej chwili przypilnować, a najłatwiej mi to zrobić właśnie nie pozwalając narzucać tempa, pilnuję rytmiczności, ale w wolnym tempie. I to działa jak magiczny przycisk, zastany sztywny folblut lecący (czy też kroczący bo na razie stęp) na łeb na szyję prawidłowo ustawiony staję się znośnie wygodny i możliwa jest jakaś praca . To dobra strona takich stępojazd, że jest czas by 'posłuchać' swojego i konia ciała na spokojnie i po raz kolejny uświadomić sobie na czym ta jazda polega.
halo, DiB - dziękuję za miłe słowa :kwiatek:

Z Vimto nigdzie nie pojechaliśmy, bo mój M. biedak rozchorował się i nie miałam serca wsadzać go za kółko koniowozu.
Co się odwlecze to nie uciecze 🙂. Zdrowie jest ważniejsze.

Parę zdjęć z ostatniego wyjazdu z Czesiem:




W nadchodzący weekend chyba uda mi się zobaczyć Dusię 🙂.
mamazonka   "Krew to wielka rzecz" M.Bułhakow
04 marca 2016 18:15
Dziewczyny piszę tu, bo liczę że mi najlepiej doradzicie, ze względu na specyfikę mojego konia. Młody w tym roku skończy 5lat, od zeszłego roku trochę mu się urosło, ze 3cm w kłębie, ma teraz ok 170, no i z 5cm w zadzie. Więc jest przebudowany. Ma ładny, wyraźny kłąb, ale siodło zaczęło masakrycznie lecieć mu na łopatki, niezależnie jak dobrze go osiodłam i jak mocno dopnę popręg, po 15 minutach siedzę przed koniem. Skaczemy, więc jest to problem. Mam niezbyt szykowne siodło z Decathlonu, o standartowym rozmiarze 17,5 łęk 30 i pewnie predzej czy później trzeba będzie kupić nowe, ale nie ukrywam, że na razie nie bardzo mnie stać. Nawet nie wiem, za czym powinnam się rozgladać. Pomyślałam o podogoniu jako przejściowym rozwiązaniu, ale nigdy tego nie używałam, nie wiem nawet jak to się zapina do siodła. No i to jest chyba typowy patent na beczkowate, bez kłębu, hucuły czy koniki, a mój folblut typowy i kłąb jak się patrzy, a kłoda szczupła. Macie jakiś pomysł, co powinnam zrobić?
obawiam się, że nic cię nie uratuje przed dopasowaniem siodła...

jak cię nie stać na nowe to poszukaj w używanych, ja gustuję w starczych modelach stubena i kiefera, nie kosztują majątku, jest spory wybór, tylko dopasować trzeba.
Odradzam kombinowanie z podogoniem, jesli siodło jest źle dopasowne możesz załatwic koniowi grzbiet... a na leczenie tez cię nie będzie stać
mamazonka   "Krew to wielka rzecz" M.Bułhakow
04 marca 2016 19:01
Rok ponad jeżdżę na tym siodle, było dopasowane to znaczy nie przesuwało mi się. Problem jest od jakiś 2ch miesięcy. Mogę kupić siodło używane, ale JAK dopasować na odległość, większosc używek jest w internecie, a ja nie wiem DLACZEGO pojawił się problem, czy to jest rzeczywiście kwestia tego przebudowania? Jakie macie standartowe modele, rozmiary siodeł skokowych na wasze młode folbluty?
koń młdy, wszedł w trening to się robudował mięśniami, może mu się grzbiet poszerzył, może mięśnie przy kłębie rozrosły, tego ci nie powiem przez internet.
jest wątek o pasowaniu siodeł na tym forum, sa filmy w internecie, to ci da jakies ogólne pojęcie. A najlepiej zaprosić do siebie kogoś kto to umie zrobić.

U Dargany (folblutka u nas w treningu) np tak się grzbiet poszerzył, że trzeba było zmienić czaprak (siodło west) na znacznie cieńszy, bo ją zaczęło uwierać na skłonach kłębu, po prostu powatały tam mięśnie, których przedtem tam nie było :-)
Ja mam na naszą folblutę albo właśnie starszego ogólnoużytkowego stubena z ęłekim 28 albo siodło west rozmiar na folbluta. Daje się też na nią założyć siodło semiQH ale wymaga grubych poddkładek
Inny folblut chodzi w skokowym stubenie, też starym (prywatny koń) łęk 30 ale z żelką. Kobyła dośćmocno przebudowana i nic nie zjeżdża po prostu siodło pasuje. Teraz 4 lata
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się