Kupno konia

Też tak sądzę. Ale nie wiem, czy odpalanie 11-letniej folblutki to jest to o czym marzysz. Przy czym to, że xx, akurat może być też zaletą w takiej sytuacji.
asds   Life goes on...
07 marca 2016 12:24
A ja mam pytanie związane z rozważaniami co do zakupu.

Pytałam naokoło w swoim środowisku ale opinie mieszane.

Czy lepiej..... kupić konia ujeżdżonego, w wieku około 5-10 lat pracującego pod siodłem, czy może surowego 4 latka  z fajnymi perspektywami i dać go do profesjonalisty do zajeżdżenia i nauki?
Pytanie spowodowane moimi ostatnimi rozważaniami nad kupnem konia i obejrzeniem kilku sztuk przy okazji (konie dorosłe) na żywo. Często koń rzekomo zdrowy, ujeżdżony w ogłoszeniu, a na żywo okazuje się co innego.

Cel zakupu: ambitniejsza rekreacja. Jazda i dalszy rozwój dla własnej satysfakcji.

Doświadczenie w posiadaniu konia: byłby to pierwszy mój zakup. Wcześniej miałam konia w pełnej dzierżawie.

Oczywiście kwestii badań przed zakupem nie poruszam bo wiadomo że trzeba zrobić.

Czy robicie np. wywiad w "końskim" środowisku o danym koniu i jego właścicielu/ jeźdźcu przed ewentualnym zakupem?

asds, to ta kobyłka nie była Twoja kupiona w końcu?

Jestem zdecydowanie za wyborem konia dorosłego i chodzącego pod siodłem. O surowym koniu nie wiesz nic. Nie wiesz nawet jak nosi (może w kłusie zamienia nerki jeźdźca miejscami?), nie wiesz jak ma pod kopułą, a konie są różne. Może być dla Ciebie za silny, za krnąbrny, zbyt leniwy, zbyt szalony, za szybki, za wolny, zbyt mało stabilny itd. itd.

Z tym oddaniem do zrobienia też bywa różnie. Ci naprawdę fajni jeźdźcy nie mają wolnych mocy przerobowych i nie biorą koni do pracy. Możesz dać konia w trening komuś, kto go nie będzie ruszał w ogóle. Będziesz płacić, czekać i nie jeździć, a podstawowe przygotowanie konia, zależnie od jego głowy, zajmie pół roku albo rok. Po co tak?

jeśli ambitniejsza rekreacja to też bym polecała gotowca.
jest jeszcze jedno zagrożenie- profi konia zrobi, potem koń trafi do amatora i szlag może trafić całą robotę. Znam z autopsji- konia po treningu u Oli Szulc zepsułam po pół roku:] dopiero jak się ogarnęłam na innym profesorze to zaczęło grać i na mojej.
asds, zależy co rozumiesz przez "ambitniejsza rekreacja".
Ja bym wolała surowego i oddać go w trening (nie losowej osobie, ale dobrze znanej i zaufanej).
Znalezienie konia 100% poprawnie jeżdżonego, którego potem po kimś nie trzeba poprawiać... no nie lada wyzwanie.
Moona, z tym, że o surowym nie wiesz kompletnie nic. Ani jaką ma głowę, ani jak nosi, ani jak znosi trening psychicznie i fizycznie... Poza tym sama znam sporo koni poprawnie jeżdżonych wystawionych na sprzedaż, więc bez przesady z tym wyzwaniem 😉
asds   Life goes on...
07 marca 2016 13:48
quantanamera

Kobyłka nie była moja. Miałam ją w pełnej dzierżawie a sprawdzić na własnej skórze zanim kupie własnego jaki to jest naprawdę obowiązek, koszt  i na co trzeba byc gotowym. Miałam mocny crash test - bardzo szybko stałam się jednym z częstszych klientów dr. Frydzyńskiego.  😵

Moona

Przez ambitniejsza rekreację rozumiem nie jazdę samopas, a regularnie też z trenerem który na bieżąco będzie nas poprawiał i podnosił nasze umiejętności. Od czasu do czasu wypad na zawody ujeżdzeniowe lub jakieś małe skoki.

Inna sprawa czy przykładowo sprzedający może odmówić podpisania umowy kupna jeżeli załączę klauzulę o np. miesięcznym okresie próbnym (dodatkowe badania, sprawdzenie jaki koń jest w obsłudze na co dzień). Niestety słyszałam o przypadkach podawania koniom na sprzedaż środków uspokajających, aby przy potencjalnych kupcach były grzeczne....a potem dramat po zakupie 🙁.
asds kup dorosłego konia, serio. Nie pakuj się w młodego konia i oddawania go w trening. Zresztą taki 4, 5, 6 latek to nadal młody koń, więc sporo czasu minie zanim będziesz go mogła spokojnie użytkować. Lepiej kupić zwierza powyżej 8 roku życia co ma już w miarę w głowie poukładane i wiadomo jak się zachowuje pod siodłem i w obejściu. Przy badaniach przed zakupem warto pobrać krew na obecność ewentualnych "wspomagaczy"  😉
_Gaga, zgadza się, jest wiele niewiadomych.
Ale jeśli kupujesz konia od kogoś, kto Ci o tym koniu szczegółowo nie opowie, też te niewiadome są, bo często koń pokaże w pełni swój charakter np. dopiero po miesiącu pracy z daną osobą. I często dopiero wtedy wychodzą wcale niemałe problemy.
Zawsze możesz jednak sprawdzić jaki taki surowy koń w ogóle reaguje na człowieka, na jakieś jego proste wymagania.
Poprawnie jeżdżony koń, pracujący przez grzbiet, będzie nosił w przyjemny sposób. Jeśli ma obszerny ruch, to będzie mocno bujał, do tego się trzeba przyzwyczaić. Ale to akurat widać już z ziemi.

asds, jeśli masz trenera, z którym mogłabyś pojechać zobaczyć potencjalne konie, tak żebyś wsiadła i Ty i on, to można szukać już zrobionego. Zobaczyć jak pracuje z ziemi. Na ile to gra tak jak powinno.
Co to znaczy koń zrobiony? Jakie ma mieć umiejętności? Asds też chyba nie pierwszy raz siedzi na koniu, wiec jakąś tam wiedze ma.
kolezanka sprzedaje kobyłe 5 lat, chodzi w 3 chodach, jest elastyczna, robi ustępowania, łopatki, skacze na razie jakies niskie przeszkody pod jeźdzcem, ma za sobą starty w LL, technicznie fajna, spokojnie te 110-120 kolezanka bedzie sobie na niej skakac, jak nie sprzeda. Niby bez szału, ale do rekreacji wydaje sie ok. Kobyła z dobrą głową... teraz tylko dalsza jazda, wyzsze przeszkody, wyzsze elementy ujezdzenia... kobyła młoda... co chciec wiecej? To jest zrobiony koń, czy nie? Czy dalsza wspólna nauka w takim przypadku jest bez sensu?
Ja osobiście nie pchałabym się w konia 10 lat. Kupowałabym własnie 4-5 latka... jesli mowimy o ambitniejszej rekreacji a nie sporcie 😉
Moona, co Ty gadasz? A wszystkie konie sprzedawane przez zawodników, itd to co? Śmieszne.
Ja osobiście nie pchałabym się w konia 10 lat. Kupowałabym własnie 4-5 latka... jesli mowimy o ambitniejszej rekreacji a nie sporcie 😉


Dlaczego? Bo stary?  😂
Olson, naoglądałam się sporo koni jeżdżonych przez polskich zawodników, serio.
Niestety bardzo mały procent jest jeżdżony poprawnie. Co kto lubi. Ja takiej jeździe mówię nie.
[quote author=Megane link=topic=1647.msg2508536#msg2508536 date=1457361579]
Ja osobiście nie pchałabym się w konia 10 lat. Kupowałabym własnie 4-5 latka... jesli mowimy o ambitniejszej rekreacji a nie sporcie 😉


Dlaczego? Bo stary?  😂
[/quote]
nie, jak bdb zrobiony to nie w zasięgu mojej kieszeni, a jak w zasięgu kieszeni to już zmanierowany albo niezbyt zdrowy.
A to zwracam honor  😉
asds, sprzedając  swojego konia nie zgodziłabym  się na zapis o miesięcznym  okresie próby . Dla mnie za duże  ryzyko. Przez miesiąc  czasu jezdziec  jest w stanie b dużo zepsuć. Z własnego doświadczenia, kupując  młodego konia trzeba mieć ogromną wiedzę  i wyczucie  oraz trenera na miejscu. Oddawanie konia w trening  bardzo różnie się kończy, często dużymi problemami  z koniem  (niestety nie wszyscy są uczciwi  i realnie pracują  z koniem, chyba że masz zaufanego jeźdźca  nie daleko  od siebie).
asds   Life goes on...
07 marca 2016 15:09
Trochę już jeżdżę ale  alfa i omega końską  nie jestem.

Najbliższy czas teraz dla mnie do powrót do podstaw i poprawa swoich umiejętności zanim zakupu własnego łacha dokonam.

Koń koniowi nie równy wiadomo.

Przez konia zrobionego  rozumiem poprawnie poruszającego się w wszystkich chodach z swobodą, elastycznego, wykonującego podstawowe ćwiczenia na ujeżdżalni i nie mającego problemów z praca na drągach, cavalleti czy przeszkodami do 1 m ( na więcej aspiracji nie mam), nauczonego szacunku do człowieka, spokojnego w obejściu i ogólnie bezpiecznego dla ludzi jak i innych zwierząt.

Niby by się wydawało ze podstawy, ale życie  dało mi inną nauczkę co do tego. Wg. mnie takie wymagania powinien spełniać koń "zrobiony". Nie sądzę aby były to wymagania z kosmosu.

Jeżeli chodzi o surówkę to zakup byłby oczywiście  z pewnego źródła. Oddanie do zajeżdżenia też blisko mnie abym mogła do konia normalnie przyjeżdżać i pracować z nim też z ziemi.

anai

Jeżeli surówka będzie kupiona to wstawiam  blisko siebie  do stajni gdzie będzie zajeżdżony.  Wolę na wstępie zainwestować w osobę która zrobi to profesjonalnie i pomoże nam w rozpoczęciu współpracy, niż potem przez n-lat próbować naprawić coś co zostało na samym początku źle zrobione.

Co do miesiąca próbnego, no własnie jest to ryzyko dla obu stron transakcji. A czy zgodziłabyś się na taki zapis jeżeli koń przez ten miesiąc stał by dalej w tej samej stajni co ty?


[quote author=tulipan link=topic=1647.msg2508540#msg2508540 date=1457362177]
[quote author=Megane link=topic=1647.msg2508536#msg2508536 date=1457361579]
Ja osobiście nie pchałabym się w konia 10 lat. Kupowałabym własnie 4-5 latka... jesli mowimy o ambitniejszej rekreacji a nie sporcie 😉


Dlaczego? Bo stary?  😂
[/quote]
nie, jak bdb zrobiony to nie w zasięgu mojej kieszeni, a jak w zasięgu kieszeni to już zmanierowany albo niezbyt zdrowy.
[/quote]

Tez prawda. Inna kwestia że jednak mało kto sprzedaje zdrowego i bezproblemowego konia w sile wieku? Chyba że wiadomo jakaś trudna sytuacja życiowa zmusza do tego.
asds, Ci którzy z tego żyją, to sprzedają… To samo handlarze za granicą, bo u nas w Polsce nie ma stajni handlowych. Wszystko jest kwestią funduszy.
asds   Life goes on...
07 marca 2016 15:39
asds, Ci którzy z tego żyją, to sprzedają… To samo handlarze za granicą, bo u nas w Polsce nie ma stajni handlowych. Wszystko jest kwestią funduszy.



Jeżeli chodzi o handlarzy to po przygodach znajomych ja przynajmniej w Warszawie i okolicach podziękuję. Jedna koleżanka miała nie lada niespodziankę jak podczas opisu do wydania polskiego paszportu (koń miał paszport zagraniczny) okazało się ze koń ma czip i co więcej jest rasy Wlkp.
ja bym kupiła młodziaka. jak najmłodszego, całkiem surowego najlepiej. mniejsze ryzyko, ze ma jakis uraz z okazji uzytkowania, wieku czy złe nawyki i stosunek do człowieka (że nauczył się głupot). albo że był zajezdzy jak mial np 3 lata czy mniej ... i uzytkowany za mocno, glupio..
albo chociaz żeby był nauczony chodzenia przy nim, ale nie w treningu "pod siodlo"...

zrobiłam tak ze swoim, zrobiłam wybierając konie do pracy czy znajomym (i byly/są pod moim treningiem - wiec wiem co z nich wyroslo). większość konie mustangi czlowieka znające z daleka. i wszyscy zadowoleni.
bo konie bez złych wspomnień, nienauczone że człowieka można olać, skrzywdzić, bez skutków durnego treningu (na szybko, pod sprzedaż, za mocnego, koniurkowatego, łamania, uczenia głupot...). taka czysta karta.
a jaki koń ma charakter, co z niego będzie - to przecież widać. widać co soba przedstawia, a jaki będzie dokladnie - to juz bedzie zalezec od nas.... i jak będzie nosić też wlasciwie widac - i po budowie i po ruchu. nie na 100% ale zawsze...
a, da sie i 4 latka surowego znaleźć - gotowego do treningu wiekiem (jak sie spieszy), także neikoniecznie musi być to źrebak (z takim dłużej, ale zwykle łatwiej?)

no ale, ja te konie umiem sama zrobić (koszt, nikt nie oszuka itd) i lubie to. lubie pracować, czekac i widzieć efekty.

jeśli ktoś chce konia na "już", musiałby oddawac w trening w ciemno gdzies(koszt? ryzyko?) to faktycznie lepeij znaleźć gotowego. czy to miłego, poprawnie nauczonego podstaw 4-5 latka do dalszego wspolnego treningu, czy starszego juz "profesora".
zalezy czy lubi sie progres pary, czy tylko/w wiekszości swój. ile sie ma czasu, co się lubi...

tak czy siak, dobrze zrobić porządne podchody do konia (chyba, ze to mustang, a sprzedajacy pewny - na bank dzikus jest mustangiem, a nie znarowiony czy odpad...)
bo oszustów pełno... np. znajomy od znanego, renomowanego hodowcy/handlarza (sport) - stajnia handlowa, kupil konia, mlodego fajnego... ale zrobionego na szybko. a zapewnienia byly, ze ze 3 lata chodzi pod dziecmi... a koniur ewidentnie dopiero co zajeżdzony i to silowo. i nawet 3 lat nie mial. dalo sie to naprawic, ale trwalo i kosztowalo wiecej niż robic go od poczatku... i było niebezpieczne. ale choć charakter mial w miere ok (poza paniką przed jeźdźcem)
i z tego samego zrodla znam wiecej takich przypadków. sa tez tacy którzy szumnie jako sportowcy sie reklamujac sprzedaja konie (handlarz? stajnia handlowa tak?) robione w kilka dni jako super sportowo przygotowane, spokojne itd... spokojne do czasu gdy po przejechaniu na 2 koniec polski nie przestana im leki uspokajajace dzialac....
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 marca 2016 17:03
Ja osobiście obawiałabym się kupować całkowicie surowego konia którego nie można wypróbować pod siodłem właśnie chociażby ze względu  na to że trudno jest inaczej ocenić jakie koń ma chody: czy do wysiedzenia czy też takie dla profesjonalisty bardziej. Albo jaki koń jest w pysku czy w ogóle jak reaguje.

Tylko surowka sciagnieta z lak  😀 Uwielbiam pracowac z takimi swiezakami i zawsze bylam zadowolona.
asds,
Ja mialam kilka koni, w tym raz kupilam "zepsutego" 11 latka, dwojke fajnych mlodych  (4 i 5,5), no i moj pierwszy kon mial 5.
Najwiecej skorzystalam z 11 latka i mojego pierwszego konia ktory po drodze chorowal, ale na szczescie udalo mi sie go wyciagnac i zdazyc postartowac przez 10 lat co jest u mnie.
Mlodziaki byly super ruchowo i super glowe mieli, ale zanim cokolwiek sie doczekalam ze sie zrobi (czestsze zawody i skoki), jeden sie pochorowal, a druga musialam sprzedac zeby leczyc tego.

Nastepny kon bedzie dorosly, musialo by mi niezle znowu odbic zeby znowu kupic 5-cio latka. Jak bym teraz wracala, chcialabym wsiasc i pojechac na konia ktory ma juz jakies tam miesnie/kondycje i jakiekolwiek doswiadczenie, a nie miec schiz ze jeszcze nie gotowy, bo za mlody.  A z dobrym trenerem ujezdzeniowe odrobienie zepsutego konia to wcale nie jest takie trudne, na igrzyska nie pojade juz - najwazniejsza dobra glowa - reszta sie robi. 
Młody surowy koń też może być 'zepsuty" (np. w obsłudze) i kontuzjowany.
ElaPe, ale to jaki bedzie w pysku to wlasnie kwestia tego jak go naucyzsz... latwej i szybciej zrobić fajnego, przepuszcalnego z surówki niz naprawiać... na chód sklada sie tez nie tylko budowa i rodzaj ruchu (którą widac z ziemi) ale tez trening..
no chyba, ze sie trafi zrobiony dobrze, idealnie ...ze mamy na takiego budzet i chcemy gotowca (co częsci odpowiada, a cześć powinna miec gotowego...)

gosiaopti, dlatego najlepiej takiego nietkniętego. albo sprawdzic co jest nauczony i jak.

wiecie, młody też może sie u nas popsuć - kontuzje złapać (z moim tak było, jeszcze długo przed zajazdką) ale chyba takei samo ryzyko co "gotowiec"....

no cóż. każdy wybiera na miare swoich możliwości (i finansowych i umiejętności) i potrzeb (czy chce juz startowac i na jakim poziomie, czy lubi szkolić.. itd ). nie ma 1 dobrej odpowiedzi 🙂
[quote author=horse_art link=topic=1647.msg2508661#msg2508661 date=1457375794]
ElaPe, ale to jaki bedzie w pysku to wlasnie kwestia tego jak go naucyzsz... latwej i szybciej zrobić fajnego, przepuszcalnego z surówki niz naprawiać...[/quote]

Nie obraź się, ale niestety widać, że masz bardzo małe doświadczenie w pracy z różnymi końmi 😉
Owszem, prawidłowo pracować i nauczyć przyjmować pomoce da się każdego, ale tego jaki koń jest tak w 100% nie zmienisz. Jeśli jest silny i powolny, to nigdy, żadną pracą tego nie zmienisz na tyle, żeby był jak koń leciutki, delikatny i elastyczny z natury. Nie zmiesz pracą ślązaka w araba, a araba w ślązaka. Masz konia, który reaguje na ruch małego palca w bucie, a masz takiego, którego trzeba nieźle łydką przestukać, żeby Cię w ogóle zauważył. Nigdy nie wyrównasz poziomu wrażliwości konia.
Nigdy też nie wiesz, jakie czekają Cię reakcje pod siodłem. Choćby takie dwa młode, które zajeżdżałam, obydwa słodkie, kochające ludzi, przylepy. U jednego bierzesz wodze na kontakt i prosisz o lekkie zgięcie, koń ustępuje od razu potylicą, wypuszcza się w dół, zaślinia wędzidło. U drugiego robisz to samo i lądujesz na tylnych nogach, przy czym koń sadząc na tych nogach jelenie skoki usiłuje wytargać Ci wędzidło. Koń jak najbardziej zdrowy, normalny, po prostu z charakteru niepokorny i sprawdzający, na ile postawi na swoim. Wrzuciłabym film, ale nie chcę być posądzona o sadyzm (sadyzm to mi ten delikwent fundował i mimo tego, że się przez dwa lata nieźle przepracował, to ten brak pokory ciągle w nim siedzi i każdy nowy element to jest próba szantażu i sprawdzenia, kto wygra).
Jest sens, żeby profesjonalista takiego konia dwa lata jeździł sam?

Taka na przykład Ulla Salzgeber wybierając konia do treningu dla siebie wsiada dopiero na 5-6-latka i sprawdza, jak on się zachowa w sytuacji stresowej, jak zareaguje na stuknięcie ostrogą, ostrzejszą półparadę. Takiej klasy jeździec ma pokorę wobec tego, że nie z każdym koniem jest w stanie pracować, a asds ma sobie na luziku robić konia tabula rasa?

Obserwuję sporo par, w których jeźdźcy porywają się na młode konie i sorry, ale 90% takich układów kończy w czarnej p...upie.

Są fajne nie-surowe konie na sprzedaż, nie ma ich dużo, ale wystarczy mieć cierpliwość i oczy otwarte.
No i wszystko kwestia budżetu tak naprawdę, bo jeśli się liczy na konia, który ma być dobry, zdrowy i tani, to takie rzeczy są tylko w bajkach.
Nie rozumiem cisnienia na "surówki" i "robienie sobie pod siebie" pierwszego własnego konia który ma być kupiony do treningu dla przyjemności i satysfakcji.
Ja bym cierpliwie szukala w miare ustabilizowanego, dojrzałego konia który ma juz jezdzieckie abecadlo przerobione.
Są na sprzedaz takie konie, są różne sytuacje życiowe i ludzie sprzedają swoich towarzyszy w dobre ręce...
Widziałam jak ludzie kupują mlode, niedopasowane pod siebie konie i potem mecza sie ze sobą latami 🙁
A kto tu ma ciśnienie na surówki 😉

Jest różnica między dziczą rosochatą a np młodziakiem z dobrej hodowli. Pierwszego można kupić u nas za 4-5 tys, drugiego za 12-15 tysięcy a objezdzonego wstepnie mlodziaka (zdrowego!) 15-20. Kon zdrowy, 10 letni, profesor to koszt 30 i wiecej. Czy się myle?
Czy się myle?


W kwotach nie ale chyba w walucie !  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się