własna przydomowa stajnia

kwagga, u nas jest problem z pracownikami. Niestety kostki trzeba ładować i rozładowywać ręcznie, zatem większość producentów rolnych sobie takie coś odpuściło. Zwłaszcza, że w  okolicy są raczej gospodarstwa wielkoobszarowe , takie po 50 ha +
Dodam, że miałam magazyny pod kostki przygotowane, zatem kulki były dla mnie zwyczajnie trudne z przechowywaniu. Największy magazyn miał za małe drzwi, a zmiana - z uwagi na sytuację rodzinno - sądową - nie wchodziła w grę. Dziś nie mam stajni, konie w pensjonacie a i tak nie wypoczywam , bo pensjonat z tych , w których codziennie trzeba być 🙁
Kitty  - nie martw się. Będzie dobrze.  My dajemy jakoś rade, obowiązków multum, dasz radę. Koniom b lepiej bo z tego co opisujesz, to tam nie harują tak jak my  😉, którym brak czasu na "podtarcie tyłka".
Maluda  super, ja nie byłam z 10 lat. Nie, raz tata mnie zastąpił przy (jeszcze) 3ch koniach, pojechałam z mężem na 1,5 dnia świętować naszą rocznicę. ... 5 lat temu.
MeganeIrcia  Dzięx za wsparcie i nie jestem sama, jeszcze widać nie zwariowałam.
Co jakiś czas mam takie dni. Mam dodatkową robotę z ogrodzeniami i konie muszą być chwilowo cierpliwe, walczę ze słupkami w pojedynkę więc czasem to dobija. Chciałabym je już tam wpuścić. Trawka cudna na takiej dzikiej łące.
Uwaga:  Naprawa jest gorsza niż stawianie od zera, a słupki z sosny są do bani. Dębowe stoją jak drut, sosnę tylko palcem tknąć... 4 lata max.

Teraz w końcu jem śniadanie w końcu i zaraz lecę kopać (Mam śwideerrrr polecam, bo bardzo przyspiesza robotę).

Czy ktoś z Was używał tych słupków? http://www.fermo.pl/produkt-2284-palik-drewniany-200-cm-fi-6-cm-do-niskich-ogrodzen-elektrycznych.html
Łąk niestety dużo nie mam... na 2 konie mam 1ha pod padoki, ale łąka będzie siana z traw z mocną darnią i będzie strefa piaszczysta na wypadek mega błota... Ogrodzenie - całość działki jest ogrodzona płotem panelowym na podmurówce, a padoki będą grodzone porządnym pastuchem. Sprzątać boksy będę codziennie. Plac mam prawie gotowy... Mam jeszcze ponad ha sianej łąki na siano, właśnie w tym roku zaliczyłam lekką porażkę, bo nie zdążyłam przed ulewami, ale ono było takie do nauki tematu. Teraz niestety czeka mnie kolejna przeprowadzka do innego pensjonatu i po raz kolejny liczę, że już zostanę do ukończenia własnej stajni.... Bardzo mnie pocieszacie tym, że każda sobie radzi z końmi  🙂 będę się mocno starać aby i mi poszło
Kitty   super, ze tak myślisz i zostań przy tym, to fajna przygoda. Do tego (mnie akurat) koleżanki pytają co robię, zę jestem taka szczupła. Jeeem w dużych ilościach co zdrowe, a zamiatam miotłą, kopię, przewracam, podrzucam i spocę się niemiłosiernie czasami...

U mnie nie ma problemu z kostkami, baloty też dla mnie nie problem, bo mam wielki podcień na magazyn.
Wrzucać też trzeba ręcznie.

Właściciel jednego z koni, wpada atu co ... pół roku. Z Wa-wy- co miesiąc, albo na kowala wizytę nie zawsze, ci bliżej- weekendowo. Jakby się coś działo, dzwonię. Zaufali mi, ufają i zakładam, że nie wolno mi tego zmienić. Dlatego jeden właściciel ma już u mnie dwa konie 🙂 , chciałam obniżyć opłatę mies 50 zł/konia, ale nie chciał 🤔

Ettma   Beton podlewaj ze 2x dziennie przez 2-3 dni, zwłaszcza jak jest bardzo sucho. I jak już wyschnie dobrze, 10 dni- 2 tyg, jest ok. Ważne zraszanie jest.
Na czas mojej nieobecności konie będą pod opieką rodziców, którzy znają temat. Zapewne i tak będę dzwoniła raz dziennie czy wszystko stoi tak jak stało, ale to raczej normalne zachowanie. Nie będę ich telefonami męczyła.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
16 czerwca 2016 10:43
Ettma, ja jeszcze polecę, żebyś pomalowała beton wodą szklaną (?). Wydatek żaden, a w stajni nie będzie się kurzyło i beton będzie trwalszy.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
16 czerwca 2016 10:48
Kurczak a co to takiego?? Właśnie mi posadzki w stajni lać będą, to może bym wykorzystała Twoją radę :kwiatek:
To nie jest prawdą - szklana woda impregnuje beton przed wodą i tyle, może być bardziej ślisko. Polecam posedzkę z agregatu, zbrojoną włóknem jak przy ogrzewaniu podłogowym - tanio ( zbrojenie) i perfekcyjnie dokładnie, również jeśli idzie o spadki.
Ja wyjeżdżam w tym roku pierwszy raz od ok 5-6 lat na caaaały tydzień i jestem mega szczęśliwa. Bez żadnych skrupułów zostawiam konie pod opieką rodziców, Na pewno dadzą sobie radę.
Konie trzymam ok 10 lat i tfu tfu porażki jeszcze nie miałam. Ale nie raz jest chęć to wszystko zostawić i wyjechać w Bieszczady, ale mija i wszystko wraca do normy 😉

W swojej stajni mam 4 konie i jestem z tym sama, narzeczony nie za bardzo interesuje się końmi i daję sobie radę sama. Siano na zimę robię sama koszę przewracam robię wałki i przyjeżdża Pan z prasą płacę mu i zbieram kosteczki na strych. Łąk mam wystarczająco dużo aby nazbierać na całą zimę dla głodomorów.
Słomę także biorę z sąsiednich pól wystarczy się dogadać z właścicielami. Mam syna 5-letniego i drugie mam w drodze i wydaje mi się, że dla chcącego nic trudnego mieć własną stajnię. A tak jak wyżej nigdy nie wiemy czego można spodziewać się w pensjonacie.. :/


Kitty Dasz radę wierzę w Ciebie. Konie pod własnym okiem i bez nerwów 🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
16 czerwca 2016 11:35
melehowicz, tak się składa, że tego betonu w przeciągu ostatnich dwóch lat trochę wylaliśmy i nie zauwazylam, żeby było ślisko, nawet na podjeździe, który jest spory i w żaden sposób nie osłonięty przed deszczem. Fragment bez wody szklanej niestety zaczął się kruszyć. Natomiast w stajni w ogóle nie używaliśmy wody i przy zamiataniu kurzyło się potwornie. Pomalowaliśmy w końcu podłogę unigruntem i jest o niebo lepiej. Także moje osobiste obserwacje są nieco inne, niż to o czym piszesz 😉
Kitty ja tez nie chcialam koni po domem, ale odczucia co do jakosci pensjonatow wroclawskich mam identyczne jak Ty.
Jezeli musze miec je pod domem zeby byly zadbane i bezpieczne, to trudno. Chociaz tez sie boje 😉
Ja tez od poltora miesiaca mam konie pod domem , narazie nie zaluje  😁 sa dopieszczone , chowane tak jak ja uwazam. Srednio mam czas na jazde ,bo remontujemy dom ale i tak wsiadam  okolo trzy razy w tygodniu.
Mam też możliwość położenie polbruku  ❓
a nie myślałaś o polbruku w wersji gumowej? ja taką podłogę wybrałam, podobają mi się jej właściwości
[quote author=_Gaga link=topic=19013.msg2558438#msg2558438 date=1466063845]
Megane, serio? Wszędzie? Na cały rok? Dobrej jakości?
Ja dla 3 miewałam czasem kłopot... Szczególnie gdy praktycznie zaprzestano prasowania w kostki o zostały tylko "kulki"... :/
[/quote]
Nie wiem czy wszędzie, ale ja dla 4 nie miałam problemu mimo suszy. Fakt, trzeba było pojeździć troche i poszukać ładnego, ale dało siè 😉
Mam jeszcze 160 kostek u rolnika i ze 20 w stodole a te pierdoły nie chcą już siana jeść. Rozkładam im kostkę na 4 na noc i u chłopaków jeszcze  do rana siano zostaje.
Wersja gumowa odpada, bo mieszkam w samym środku lasu i mam bardzo wilgotny teren. Szczegolnie pod stajnią i na pastwisku. Wybrałam polbruku bezrowkowy.
Ettma, a może cegła. Pod dachem nic się jej nie stanie. Na sztorc albo w jodełkę. Mam takie podłoże w boksach- nie jest śliskie jak beton, przepuszczalne, bo w końcu glina+ pomiędzy nią- piasek. I co ważne, ciepła. Nawet wielki wałach w podkowach nie widzę by ja niszczył, a stoi już tam 1,5 roku (na noc).
Układanie na wyrównanym podłożu, we własnym zakresie można zrobić 2-3 boksy szybciutko (mu mieliśmy 9 boksów więc ekipa).
Korytarz mam bet- agregat, zbrojenie itd.
Pod cegłę możesz też dać izolację.
Kitty Myślę, że każda z nas ma pełno obaw przed założeniem własnej stajni. Potem okazuje się, że to była najlepsza decyzja jaka można było podjąć. Moja była wcześniej w pensjonacie za 400 zł. Niestety było sporo ,,zgrzytów" które zagrażały bezpieczeństwu koni. Właściciel stajni, choć dobry człowiek, nie do końca zdawał sobie sprawę z zagrożeń, bo jego wiedza o koniach jest średnia.... Dawał się w końcu przekonać, jednak mnie kosztowało to zbyt wiele nerwów i czasem kończyło się robieniem właścicielowi awantury, a on nie do końca rozumiał o co 🙂
Z perspektywy 1,5 rocznego pobytu konia w domu myślę, że warto. Poranny i wieczorny obrządek, z wyprowadzeniem na pastwisko, zajmują mi może 30 min łącznie. Większe prace to sprzątanie boksu (2 razy w miesiącu, bo tylko siknie ewentualnie), zbieranie kup na wybiegu (raz w tygodniu 30 min) zwózka siana (1 przyczepa rocznie), czy ładowanie obornika na przyczepę (2 razy w roku). Poza tym robienie kopyt (raz na miesiąc godzina). Przy pracy zawodowej mam czas żeby wsiąść maksymalnie 1-2 razy w tygodniu.... Myślę, że i tak WARTO.
Gaga U nas też niby wszyscy robią baloty, ale ja się dogadałam z panem i dla mnie robi kostki 🙂


Ja uważam, że odwrotnie. Roboty jest od groma (jak w pegerze). Rano wybieram ze stajni mokre i kupy i podścielam słomą. rano i też w ciągu dnia zbieram kupy z padoku. Co 2-3 tyg wywożę przyczepkę gnoju ze stajni. Codziennie lub co 2 dni rozrzucam kupy na pastwisku. Teraz mam skończyć ogrodzenie (kołki i drut) i dosiać trawę.  Poza tym muszę przerobić wjazd na pastwisko. codzienne prace zajmuja min 1 roboczogodzinę. Koszenie łąk to oddzielna historia, pełna napięć i stresu. Musze czekać aż rolnicy skoszą swoje łąki, dopiero przyjdą do mnie, a pogoda nie poczeka. Co roku wisi nade mną niebezpieczeństwo zmarnowania pierwszego pokosu (w tym roku ok 8 ton), a drugi nie urośnie bez nawożenia. Koszty są ogromne. I stres też. Po skoszeniu łąki traktorem chodzę z kosą i dokaszam resztki. Po przewracaniu, wałowaniu i prasowaniu, chodzę z grabkami i poprawiam. Potem trzeba bele zwieźć i zabezpieczyć. Sianokosy zabierają mi ok 100 roboczogodzin
Jesienią rozrzucam obornik na pastwisko, bo to jest najlepsze nawożenie. Robię to sukcesywnie, w miarę wolnego czasu.  Robię to ręcznie, gdyż wynajęcie ładowacza i rozrzutnika przekroczyłoby wartość nawozu. Też kilkadziesiąt roboczogodzin.
W tym roku musiałem naprawić i powiększyć ogrodzenie. Wymieniłem i postawiłem nowych, około 160 słupków. Większość w rozstawie co 6 metrów. Nie chce mi się liczyć ile godzin to zajęło.
Ale żeby ta stajnia powstała, trzeba zbudować lub adoptować budynek (lekko licząc ok 15000 zł). Zapewnić wodę. Uporządkować, zasiać i ogrodzić pastwiska (też ok 10000 zł).
Myślę, że prowadzenie "stajni przydomowej" zajmuje ok 500 rbg rocznie. I mimo, że w ubiegłym roku, koszt utrzymania jednego konia wyniósł poniżej 100 zł/miesiąc, to taniej i wygodniej jest wykupić jazdy w ośrodku jeździeckim.
LSW Masz rację, ale to wszystko zależy od ilości koni i systemu utrzymania. Pewnie, że najtaniej i bezstresowo wykupić jazdy. 30 zł razy 4/mc to 120zł, a jak nie masz ochoty bo leje np. to z domu nie wychodzisz 🙂 Nie interesuje Cię nic: ani kowal, ani profilaktyka, czy leczenie no i  zawsze masz z kim jeździć i  nie martwisz się jak wyjeżdżasz na wakacje... Gdybym drugi raz miała kupić konia to BARDZIEJ bym analizowała wszystkie ,,za" i ,,przeciw" i nie kupowałabym konia. Jednak jak koń już jest trzeba zapewnić mu przyzwoite warunki, a pensjonat nie zawsze zapewnia nam to, czego oczekujemy, nie mamy innego wyjścia jak przydomowa stajnia. To jednak sporo wyrzeczeń...
LSW, wszystko zależy od ilości koni. Zauważ, że niektórzy mają prace, do której jeszcze na te min 9 h wyjeżdzają. Wieczorem wybiorą grubsze, dościelają, karmią i koniec. Nie wszyscy zbierają siano, większość albo je kupuje albo zleca pracę. Ja w zeszłym roku kosiłam, to faktycznie chodziłam sobie ten niecały hektar przewracać i roztrząsać, ale przy takiej ilości to bez problemu. Łąki grodzę słupkami plastikowymi plus co powiedzmy czwarty wkręcam drewniany... ciężko było, to kupiłam świder. Fakt, odciski mam, ale tez bez wiekszego problemu jednego dnia wkręciłam te 30 szt. Łąka częściowo ogrodzona, na miesiąc starczy. Teraz mam taką przy lasku, wiec większość pójdzie po drzewach. Są prace, które zrobione raz później się tylko poprawia czy uzupełnia. Najgorszy początek.
Adoptowałam budynek pod stajnie, na start robiłam przegrodę, przyczepiłam żłoby i z czasem wapnowałam, nie musiałam tego robić na start. Koszt przystosowania budynku to 500 zł ze żłobami i lizawką. Najdroższe mam ogrodzenia.

Kwagga, też analizując posiadanie koni, gdybym te 15 lat temu miała dzisiejszy bagaż doświadczeń, to wolałabym konia wydzierżawić lub pojeździć w szkółce, niż kupować 😉
No ale mleko się już rozlało 😉

Jesienią rozrzucam obornik na pastwisko, bo to jest najlepsze nawożenie


Kolejna Urban Legend niestety
Obornik akurat jest słabym pomysłem na pastwiska. Zmniejsza smakowitość paszy, zakaża pastwisko pasożytami, nie zawiera potrzebnego trawie - magnezu. Po co sprzątać pastwiska skoro się potem na nie wywala obornik?

Co do kosztów jazd rekreacyjnych a własnych kopytnych - gdzie są jazdy za 30 zł? W Szczecinie ceny zaczynają się od 50 zł i licząc nawet te 3 razy w tygodniu miesięcznie wyjdzie jakieś 650 - 700 zł...
Gillian   four letter word
17 czerwca 2016 07:57
Łąk niestety dużo nie mam... na 2 konie mam 1ha pod padoki,


mam hektar na trzy konie i mają co jeść 😉 może nie jest to trawa po pas ale niekoniecznie mi na tym zależy, pasą się. Jest ok.
Gaga_ a kto z Nas "przydomowiczów" wsiada 3 razy tygodniowo? Co 4 osoba? 🙂 ja osobiście częściej wsiadam latem, niż zimą... heh... zimą tylko jakiś tam spacerek, bo podłoże zazwyczaj zmarznięte. Średnia roczna moze wyjdzie 1,5 raza na tydzień, co daje +/- 300 zł w szkółce. Trzeba jeszcze odliczyć L4 lub nawet jakieś niewielkie kontuzje, które wykluczają konia z jazdy.
W Wawce trening za ambitniejszą rekreacje to około 80 zł, w mojej jednak okolicy nikt wiecej niż 50 nie bierze, większość to 40 zł za godzinę.

Też z łąki kup nie zbieram, bo to bez sensu. Idę tylko z grabkami i rozwalam, aby nie tworzyły niedojadów a równomiernie nawoziły. Czyli przerzucam konie na inną łąkę, rozrzucam łajniaki, deszcz je poźniej lepiej rozpuszcza, trawa odrasta i znów puszczam konie. Co do pasożytów... są wszechobecne, tego się nie uniknie, dlatego terminowo odrobaczam konie 😉
No właśnie a propos grodzenia ścianki lasu "po drzewach" - nie boicie się że spadające gałęzie porwą pastuch czy że co chwile styku z roślinnością i spadku napięcia. mam około 200 m lasu i zastanawiam się właśnie jak to wygrodzić. Tą gęstszą cześć zrobiłam na zasadzie starych osad - przeplatanka samosiejek brzozy, topoli - przechodzą  😀iabeł: ale jest to robota upierdliwa i nie wiem jak trwała. Dalej mam już nieco rzadszy las.
No właśnie a propos grodzenia ścianki lasu "po drzewach" - nie boicie się że spadające gałęzie porwą pastuch czy że co chwile styku z roślinnością i spadku napięcia. mam około 200 m lasu i zastanawiam się właśnie jak to wygrodzić. Tą gęstszą cześć zrobiłam na zasadzie starych osad - przeplatanka samosiejek brzozy, topoli - przechodzą  😀iabeł: ale jest to robota upierdliwa i nie wiem jak trwała. Dalej mam już nieco rzadszy las.

Mam tak pogrodzone od dwóch lat i jest to moje najbardziej niezniszczalne ogrodzenie. Nie było przypadku jego zerwania. Trzeba się tylko przejść z sekatorem i powycinać gałęzie dotykające taśmy. Spadające gałęzie niczego nie niszczą , należy je usuwać, żeby nie kradły prądu i nie obniżały taśmy. U mnie nie spadają zbyt często, ale ja mam młode samosiejki. Nie mam też zbyt wiele grubych konarów, te mogą najwięcej narobić szkody. Trzeba jeszcze pamiętać, żeby zamontować taśmę na wysokości, która pozwoli dzikim zwierzętom przejść pod spodem.
Magane A ja uważam, że warto zbierać kupy z pastwisk, może robale są wszędzie, ale na pewno jest ich mniej  jeśli się zbiera kupy i zdecydowanie mniej much jest. Nie wszystkim się chce tak robić, ja mam dwa konie i zbieram codziennie z pastwisk (1,5 ha) i zajmuje mi to 15 minut dziennie. A co do jazdy końmi zajmuje się sama, robię przy nich wszystko sama i mam czas na jazdy średnio 4 razy w tygodniu po 1,5 h (jak nie pada) i chce mi się i daję radę, mimo że pracuję i mam jeszcze 2 dzieci (nastolatki) na głowie. Bywa,że czasu braknie na wszystko, doba mogła by być dłuższa, ale co tam, dla mnie zajmowanie się końmi to sama przyjemność, nawet z tymi kupami i pozostałymi obowiązkami. Wiem, że wiele osób myśli podobnie jak ja, nie chce nikogo do niczego namawiać ani przekonywać, tylko zaznaczyć, że jest wiele możliwości, a każdy robi jak chce.
W przeciągu 2 tygodni położą mi polbruk bezrowkowy. Jak na razie tylko 2 lub 3 boksy. Po podłodze czas na porządne ściany. Deski nieimpregnowane odmawiają współpracy. Kobyłe dzisiaj wykopała 4 deski.
Izabela... jesli masz wywalac obornik jesienią na łąki, to nie widze sensu zbierania kup (ja nie wywalam, bo wole wiosną kompletny nawóz przesiać)
Robale masz wszedzie, nie wiem jakbys nie dbała o swoją łąkę, to masz je np. w kupowanym sianie. Poza tym robak z kupy nie siedzi na jej czubku i się nie opala, a idzie w trawe, glebe...

Napisałam, ze co 4 osoba pewnie ma czas na jazde te 3, 4 razy w tygodniu... fajnie że jestes w tej części "przydomowych" szczesliwcow, ktora ma czas na jazde, edit: pracuje i wychowuje dzieci...

Ja przestaję wierzyć w czas na jazdę.... ale! oczywiście po mojemu! zaczynamy od kończ, czyli plac  😵
Magane Ja nie wyrzucam obornika na pastwisko, nie wiem gdzie to wyczytałaś, na pewno nie w mojej wypowiedzi, po co miałabym zbierać kupy codziennie i potem na jesień rozrzucać je na te samo na pastwisko, mija się to z celem. Mnie nie przekonasz do tego, że nie ma mniej robali, sama widzę jak zbieram kupy ile na nich siedzi much i innego robactwa, u mnie  nie ma kup na pastwisku i robale nie mają tyle fajnych "miejscówek"Jeszcze jedno nie napisałam, że wychowanie dzieci to moja praca tylko, że  "pracuję i mam jeszcze 2 dzieci (nastolatki) na głowie" , jestem pracownikiem biurowym, więc zarówno praca, jak i dzieci, dom, stajnia, ogród itd. Ja zawsze coś sobie znajdę do roboty., taki już ze mnie "typ". Pozdrawiam Cię i nie chcę się kłócić, bo nie o to chodzi, tylko o wymianę doświadczeń.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się