U nas sobota była piękna bo słoneczna. W dodatku mój telefon chyba też się zachwycił pogodą, bo zapomniał, że nie potrafi zdjęć robić. 😀
Jesień w lesie jest fajna, bo nie ma owadów i widać co się w krzakach dzieje. Jesień w lesie nie jest fajna, bo drogi pokryte liśćmi i nie widać, co jest pod spodem.
W ogóle po ostatniej wyprawie, kiedy rudy bał się wszystkiego, wbił mnie w dumę, bo nic go nie ruszało; żadnego łąbędziowania, fukania czy stopów. W myślach nie mogłam się go nachwalić za tę dzielność. Ale nie mów hop ... , nie chwal dnia .... , itd itp. Jak już byliśmy na ostatniej prostej do stajni, prawie przy ogrodzeniu padoków, coś go tak przestraszyło, że wskoczył na łąkę zrytą przez dziki. W tym skoku jakoś łapa tak mi poleciała, że uderzyłam o czubek palcata i kciuk sobie wybiłam.
Jesień skończyła sie w niedzielę. Śnieg padał.