Kobyła czekała na mnie zdecydowanie. Zawsze o 21-22 robie ostatni obrządek. No i zobaczyłam świeczki. Parę minut później kobyła zaczęła się pocić, zjadła siano, położyła się i rodziła. Pobiegłam po męża, pomogliśmy dziewczynie. Nogę miał jedną troszkę zawiniętą, ale cała akcja trwała może 2 minuty, od razu oddała łożysko. Mały /bo to chłopaczek/ mocny, długonogi i na 90% izabelowaty bo kremowy w wyschniętych plackach. Nie za bardzo do cycka trafia jeszcze, ale ma czas. Siary się napił to najważniejsze.
Rodzinka 🙂