"Nie ogarniam jak..."

emptyline   Big Milk Straciatella
19 września 2018 20:25
faith, ahahahaha. Umarłam. Ja bym chyba mu ugotowała oba makarony i nic więcej. 🤣
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
19 września 2018 20:38
My często robimy makaron np. świderki z sosem bolognese i nazywamy to "spaghetti", bo przecież akurat typ makaronu ma dla nas najmniejsze znaczenie  😁
To zapraszam na Wielki Re-voltowy Poprawny Językowo Wege Obiad  😀

faith haha, piękne!
Chociaż u mnie w domu, jak byłam mała, to też pojawiały się pytania “a z jakim makaronem chcecie spaghetti? z długim czy z rurkami?”  😅 Ale to było z 12 lat temu i taka polska-polskość była chyba normą.

emptyline takie kotlety są łatwiutkie. Najdłużej trwa ugotowanie kalafiora i kaszy (ja ostatnio robiłam z ryżem i też były smaczne). Potem tylko robisz z tego papkę, dodajesz mąkę/oliwę/bułkę tartą i przyprawy to ilość według uznania, byle się lepiły - lepisz i na patelnię. Przepisów i internecie jest baaaardzo dużo  😀
O! jak wersja niewegańska to można z jajkiem, na pewno są lepsze!
emptyline   Big Milk Straciatella
19 września 2018 20:45
infantil, uuu spróbuję! Zdecydowanie z jajkiem. Tylko mężowi będę musiała jakieś inne zrobić, bo z warzyw nie lubi akurat kalafiora i cukinii - oba są w moim top 10. 🤣 Jak żyć? 🤣
Nie mówić co to i napychać pierś z kurczaka  👀
Działa!

Coś co jest zrobione z soi nie ma prawa nazywać się kotletem.
[...]
Ja tam jednak wolę na talerzu schabowego od sojowego - tak jak w łóżku realną kobietę od gumibaby z sexshopu :P

a co to jest gumibaba? Że baba z gumy? Skoro kotlet nie może być z soi, to baba chyba tez nie może być z gumy?

Polecam wszystkim, którzy mają problem z nazwami potraw wege:



jak to nie dotrze, to już nie wiem co...
[quote author=Meise]Od kiedy kotlety mogą być tylko "mięsne"? [/quote]
Od zawsze. Tak samo jak piwo bezalkoholowe to w rzeczywistości nie piwo, a kawa bezkofeinowa to tylko ersatz kawy taki sam, jak niegdyś popularna, a na szczęście już prawie zapomniana kawa zbożowa.

[quote author=Meise]Proszę bardzo, zaproponujcie lepsze nazwy 🙂 Czekam na propozycje. [/quote]
Sorki, nie będę tworzył niczego dla ideologii, która jest mi obca 🙂

[quote author=Meise]Ja namiętnie robię pizzę z podstawą z cukinii. Albo z płatków owsianych. I nadal nazywam to pizzą. Tak jak milion innych osób, które wrzuca tego typu przepisy do internetu [/quote]
Nazywaj to, jak sobie chcesz, Twoja rzecz. Natomiast faktu to nie zmieni: "z definicji" podstawą pizzy jest placek z ciasta drożdżowego, na który się nakłada dodatki. Więc jak kładziesz na blachę cukinie i płatki, to kładziesz właśnie tylko te dodatki - a zapomniałaś o podstawie 😀 A co do tych milionów innych osób -  zgadzam się, one są "inne". Miliony osób nazywa dzisiejszą sytuacje w Polsce "dobrą zmianą" - dla mnie to ludzie doskonale bezmyślni. A że "miliony" ? Jest takie powiedzonko: "Jedzcie g... - miliony much nie mogą się mylić !"

[quote author=Meise]Tort to tylko czekoladowy może być?  [/quote]
Nie. Natomiast czekolada może być tylko i wyłącznie czekoladowa. 🙂 Inaczej jest to tylko "wyrób czekoladopodobny", jakim się raczyły dzieci 40 lat temu, czyli za komuny Jaruzelskiego. Nie powiem, słodki był, dobry - ale to nie była czekolada. I nawet ta komuna była w jakimś pokrętnym sensie uczciwsza względem ludzi, bo właśnie tak ów wyrób oficjalnie się nazywał. Dziś natomiast w marketach mamy sery, będące serami tylko z nazwy, biały płyn niesłusznie zwany mlekiem itd. itp. Więc gdy Infantil pisze: "Język ma ułatwiać komunikację" - to moim zdaniem myli funkcję ułatwiania komunikacji z jej zmanipulowaniem.

[quote author=Meise]Te nazwy nie mają powodować, że danie będzie smakować jak mięcho (zresztą niby jak), tylko oddawać formę/kształt dania. [/quote]
To, że nazwę osiołka rumakiem, nie nada mu formy/kształtu konia.
rollnick, akurat z kawą się nie zgodzę. To są zdekofeinizowane, ale te same ziarna kawowca, tak samo wypalone i o niezmienionym smaku. To tak samo jakby krowie mleko odtłuszczone nie mogło być nazwane mlekiem (a przecież każde w sklepie jest w jakiś sposób odtłuszczone, np. U kolegi na wsi prosto od krowy ma ponad 4%, w sklepie takich nie widuję 😉 )
Tak samo biała czekolada nie powinna nazywać się czekoladą, bo jest w niej tylko tłuszcz kakaowy a kakao nie ma w ogóle...
[quote author=maiiaF]rollnick, akurat z kawą [/quote]
Każdy ma prawo do swojego zdania. Dla mnie kofeina jest integralną częścią kawy, a alkohol - piwa. Nie nazwę mlekiem czegoś, co ma smak zbliżony do mleka i 0% tłuszczu. Z drugiej strony mlekiem nie nazwę też tłustej śmietany, a za piwo nie uznam też napoju chmielowego mającego np. 14% alkoholu (a niedawno się z takim czymś zetknąłem), nie nazywam też piwem napojów typu redds (choć przyznaję, że fajnie smakują).

A co do wegetarianizmu - proponuję rzut oka na dzisiejszego newsa z "Wirtualnej": https://wiadomosci.wp.pl/sad-odebral-weganom-corki-chodzily-glodne-i-wymagaly-pomocy-lekarskiej-6296987795084929a
"Nie ogarniam jak" można tak zaniedbywać dzieci w imię wydumanej ideologii.
Oto, do czego prowadzi bycie ekstremistą-oszołomem...
rollnick, zostales niezaleznym ekspertem od robienia ku*wy z logiki, gratuluje 🙂

A kazdy katolik gwalci dzieci, bo przeciez na wp byl nius, ze w Hameryce ksiundz dziecko zgwalcil!!!
"Nie ogarniam jak" można tak zaniedbywać dzieci w imię wydumanej ideologii.
Oto, do czego prowadzi bycie ekstremistą-oszołomem...

A to już było wiele lat wcześniej. Jak sama miałam lat wczesne -naście, to taka historia wydarzyła się wśród znajomych moich rodziców. Dziewczynkę lat około 10 matka i babcia doprowadziły do takiego stanu, że wylądowała w szpitalu w stanie niemal zagłodzenia, bo uznały, że powinna odżywiać się tylko warzywami i owocami, bo "to zdrowo". Żeby było jeszcze bardziej "śmieszno i straszno", tak samo karmiły psa, czego pies niestety nie przeżył (duży dog żywiony marchewką, sałatą i jabłkami...).
Nie wiem, jak to się skończyło od strony prawnej, za młoda byłam, żeby mnie ten aspekt interesował, ale od strony psychologicznej zbulwersowało to wszystkich.
rollnick a nie pomyślałeś, że weganizm/wegetarianizm nie musi być żadną ideologią a po prostu rodzajem diety, która żadnej ideologii za sobą nie niesie?  😀

I ty sobie pewnych produktów nie nazwiesz w określony sposób a ktoś inny sobie nazwie. I obydwoje macie do tego prawo. I tak, kotlet sojowy MA PRAWO być nazwany kotletem, jeżeli komuś jest tak wygodniej.
kokosnuss nikt nie pisał, że ma problem uprać gacie.
A co do problemów z zakupami to polecam spojrzeć trochę szerzej, niż tylko przez pryzmat swoich nawyków żywieniowych. Polecam np. wypowiedź espany i tunridy.

Może gdybym żywiła się mrożonkami, mięsem i nabiałem, oraz innym łatwodostępnym żarciem to nie miałabym problemu. Ale się tak nie odżywiam.
Nie robię zakupów w jednym sklepie - a w kilku. Raz w tygodniu (weekend) na cały tydzień. Jestem weganką, więc moje posiłki to w 90% owoce i warzywa, te muszą być świeże, nieprzebrane i musi być ich dużo.


infantil przeoczylam tego posta, ale btw mocno kula w plot, bo tez jestem wege :P i teraz sie dowiaduje, ze kupienie kaszy, straczkow i warzyw to takie rocket science. Btw ta swiezosc sporej czesci surowizny to po tygodniu taka se 😉

Tak troche obok - co niby jest nie tak z mrozonymi warzywami 👀 Na wege blogach sa jakies hejty o wibracje sloneczne i gnicie w jelitach, ale bynajmniej do mnie ta argumentacja nie trafia 😁 😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
20 września 2018 06:57
rollnick nie weganom, tylko idiotom. Zresztą, wpis z fb dra Damiana Parola (dietetyk)

Te dzieci nie były na diecie wegańskiej, ale na diecie zawierającej wyłącznie warzywa i owoce. Takiej diety nie da się dobrze zbilansować nawet u osoby dorosłej - nie wspominając o dziecku.

Natomiast dietę wegańską, zawierającą zboża, strączki, orzechy, oleje - jak najbardziej tak i stanowisko Academy of Nutrition and Dietetics oraz podobnych organizacji jest tu jednoznaczne.

Przykro tylko, że dziennikarze robią kliki wprowadzającymi w błąd tytułami.

polecam
https://www.damianparol.com/blog/

weganizm to jest taka dieta, na której, o ile odpowiednio się zadba o jej zbliansowanie (ale to się tyczy każdej diety! nikt mi nie powie, że jak je na śniadanie białą bułkę z szynką, to to jest zdrowsze od mojej tofucznicy, czy overnight oats, czy pasty z ciecierzycy a la nutella), można czuć się świetnie, wyglądać dobrze, być zdrowym i jednocześnie zachowywać się trochę lepiej w stosunku do środowiska i zwierząt. Same korzyści.

PS. kawa bezkofeinowa powstaje z ziaren KAWY właśnie. PIWO powstaje z fermentacji słodu, chmielu i dodatków, nieważne czy ma 0% alkoholu czy 14. Twoje prywatne, osobiste definicje nie wpływają na to, jak ogół społeczny rozumie dane słowa. Zdarza mi się jeść mięso, jestem polonistką, więc o języku coś tam wiem i absolutnie nie czuję się pokrzywdzona stwierdzeniem "kotlet sojowy". Elo! tak się rozwija język! Zresztą Paweł Opydo skomentował to w 100% trafnie. Takie dyskusje przypominają mi wyłącznie napierdalanie się w piaskownicy "moja foremka jest lepsza od twojej".
emptyline   Big Milk Straciatella
20 września 2018 07:01
rollnick, aha, czyli każdy ma prawo do własnego zdania, więc ty sobie możesz coś nazywać inaczej wg swojego gustu, ale inni nie mogą nazwać rozgniecionych kulek z kalafiora kotletem? Nie no spoko.
A już tego czepiania się ideologii czy diety to mi się nie chce szerzej komentować, napisze tylko, że jak ktoś jest debilem to i mięsem zagłodzi dziecko, ale każda dieta, jeśli będzie dobrze zbilansowana, jest jak najbardziej ok.
madmaddie, alleluja!
Na szczescie homo sapiens jest dosc elastycznym gatunkiem 😉 serio, juz bardziej mi szkoda weganskich 🤣 psow

Chociaz dalej nie wiem, czemu mrozonki nie sa tru weganskie :P
[quote author=kokosnuss]A kazdy katolik gwalci dzieci, bo przeciez na wp byl nius, ze w Hameryce ksiundz dziecko zgwalcil!!![/quote]
To o dzieciach to wypowiedź Twojego autorstwa, a nie mojego. Ja nic takiego nie powiedziałem.

[quote author=infantil]rollnick a nie pomyślałeś, że weganizm/wegetarianizm nie musi być żadną ideologią a po prostu rodzajem diety, która żadnej ideologii za sobą nie niesie?  😀[/quote]
Ależ oczywiście ! Dlatego nie mam absolutnie nic przeciwko samemu wegetarianizmowi i wegetarianom (wrzucam w te pojęcia wszelkie ich warianty: weganin, jarosz itd.), jedzących tylko pokarmy pochodzenia roślinnego z przyczyn zdrowotnych, z własnego wyboru, czy z powodów ideologicznych. Moja tolerancja kończy się natomiast z chwilą, gdy widzę objawy oszołomstwa, czyli np. próby zbawiania świata swoją ideologią, próby wdrażania jej na siłę poprzez zmuszanie dzieci do jedzenia tylko warzyw, postulowanie zmian prawnych zakazujących spożywanie mięsa itd. I teraz zastanów się, proszę, ile (ot, chociażby na tym forum) jest wypowiedzi nie tyle prowegetariańskich, co "antymięsożernych" i dlaczego tych drugich jest więcej niż tych pierwszych. Przyjrzyj się ich ilości i wymowie - i niech to Ci da do myślenia...

[quote author=infantil]I tak, kotlet sojowy MA PRAWO być nazwany kotletem, jeżeli komuś jest tak wygodniej.[/quote]
Rany boskie, "kotlet ma PRAWO"... Za chwilę okaże się, że ów kotlet ma więcej PRAW, niż przeciętny Kowalski... 😉 😀

Z uporem godnym lepszej sprawy powtórzę: nie, kotlet sojowy nie powinien być nazwany kotletem, bo od stuleci to słowo było powiązane z potrawą stricte mięsną, tak się powszechnie kojarzy i tak się ma kojarzyć. Inaczej będzie to pole do popisu dla rozmaitych cwaniaków, którzy będą wciskać ludziom najgorszy kit pod płaszczykiem ładnej nazwy. Niestety żyjemy w czasach, w których takie manipulacje i oszustwa są na porządku dziennym np. w imię oferowania coraz gorszych jakościowo produktów za cenę towarów pełnowartościowych.

madmaddie  a tu cię zdziwie i można jeść bułkę czy tam kanapkę z szynka i czuć się swietnie i mieć dobre badania krwi :P
Ja jem głownie mięso, kasze, ryż i makarony, żadko ziemniaki. Warzywa zjem ale tylko oddzielnie i nie wszystkie lubie. Do tego np marchewkę zjem surowa, a ugotowanej już nie lubie. Ogórków nie lubie, ale zupe ogórkową zjem, a pomidora nie tknę w ogóle jedynie jak jest sos w pizzy (żadnych innych produktów nie uznaje), a buraczków w ogóle nie tkne. To trauma z dzieciństwa :P, a pomidory dla mnie śmierdzą i jest mi niedobrze od tego zapachu.

Jem głownie mięso, ryby, jajka, słodycze. Ser tylko topiony na tostach i pizzy, reszty nie tknę, jogurty bardzo lubie, mleko tylko ciepłe.
Więc przy mojej bardzo dziwnej i ubogiej diecie, dobrze wyglądam i dobrze się czuje i wyniki mam dobre
rollnick to ty użyłeś jako pierwszy stwierdzenia, że coś sojowego NIE MA PRAWA być nazwane kotletem  🤣 więc sorry ale to nie ja poruszyłam temat praw.

kokosnuss nie chce mi się z Tobą dyskutować, bo wszystko przeinaczasz w taki sposób, żeby wyszło na Twoje.
Ale prosze bardzo:
NIGDZIE nie napisałam, że mrożonki są ZŁE albo nieprawdziwoe wegańskie. W mrożonkach nie ma niczego złego, tak jak nie ma w nabiale i mięsie. To że ich nie kupuję nie znaczy, że mam coś przeciw.
Mrożonki to nie tylko warzywa ale także cały ogrom gotowych dań, które nie wpisuja się w moją dietę.
Mrożonych warzyw nie kupuję, bo warzywa jem w większości surowe, więc mrożonki są mi niepotrzebne.
Super, że Ty nie masz problemu z zakupami, ja mam. To że jesteś wege nie oznacza, że jemy te same produkty.
Co do tygodniowych zakupów to totalnie nie Twoja sprawa co i jak jem. Ale proszę bardzo, powiedzmy że kupuję 4 kg bananów - 2 kg bardzo zielonych, 2kg zielonozółtych. Część mam na „już” i część na następne dni. Są owoce i warzywa, które leżą dłużej i są takie, które leżą krócej. Kwestia odpowiedniego planowania posiłków. I ja jako warzywa rozumiem wszystko, także ziemniaki itd.
Ja żeby zrobić zakupy muszę mieć min. 2-2,5 godziny, bo jeżdzę po wielu sklepach (muszę mieć duży wybór chociażby tych bananów ale nie tylko, tak samo awokado - mniej i bardziej dojrzałe, żeby były na tydzień, mogę długo wymieniać). Może tam gdzie mieszkasz dobre świeże produkty są wszędzie. U mnie nie. Ja pod domem zakupów nie zrobię, bo mam tylko żabkę, w której są 3 pomidory na krzyż i kosztują 12.99/kg. Nie, dziękuję. O wyborze innych produktów do mojej diety nie wspomnę.
Tak jak napisałam, fajnie, że Ty nie masz problemów. To sobie ich nie miej i daj żyć innym jak chcą  😉
[quote author=infantil]rollnick to ty użyłeś jako pierwszy stwierdzenia, że coś sojowego NIE MA PRAWA być nazwane kotletem  🤣 więc sorry ale to nie ja poruszyłam temat praw.[/quote]
Język polski i jego meandry potrafią być nie do ogarnięcia dla niektórych. Ale nie trać nadziei ! 🙂
[quote author=infantil]rollnick to ty użyłeś jako pierwszy stwierdzenia, że coś sojowego NIE MA PRAWA być nazwane kotletem  🤣 więc sorry ale to nie ja poruszyłam temat praw.
Język polski i jego meandry potrafią być nie do ogarnięcia dla niektórych. Ale nie trać nadziei ! 🙂
[/quote]

Jesteś tak żałosny, że w ogóle żałuje, że ktoś (Meise?) zareagował na twój pierwszy wpis i wciagnał cię w dyskusję  😉
[font=Verdana][font=Verdana]UWAGA!!!

Przypominam, że KULTURA to nie tylko BAKTERIE w jogurcie!

Proszę jako MOD o przemyślane i nieobraźliwe posty[/font]
[/font]
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 września 2018 12:01
Czy w jogurcie sojowym sa żywe kultury bakterii?
JARA wydaje mi się, że tak. Przynajmniej w takim, który ja kupuję jest coś takiego: kultury jogurtowe (streptococcus thermophilus, lactobacilus bulgaricus).
A problem kotletów tak opisuje słownik języka polskiego.
Dodatkowo komentarz językoznawcy
infantil, pisalas literalnie, ze twoja dieta to w 90% swieze warzywa i owoce, bo jestes weganka - co tak jakby implikuje zwiazek przyczynowo skutkowy. Ale nie moj problem 🙂

Tak mi sie po prostu w zyciu wydawalo, ze najpierw czlowiek ocenia wlasne mozliwosci (czasowe, finansowe, zdrowotne, organizacyjne etc) a potem ogarnia sobie zycie, w tym diete, zeby bylo milo, latwo i przyjemnie. Ale na szczescie jest internet i juz wiem, ze zawsze logiczne myslenie mozna zamienic na pretensje do swiata 🙂
[quote author=kokosnuss]Tak mi sie po prostu w zyciu wydawalo, ze najpierw czlowiek ocenia wlasne mozliwosci (czasowe, finansowe, zdrowotne, organizacyjne etc) a potem ogarnia sobie zycie, w tym diete, zeby bylo milo, latwo i przyjemnie. Ale na szczescie jest internet i juz wiem, ze zawsze logiczne myslenie mozna zamienic na pretensje do swiata 🙂 [/quote]
Kokosnuss, strzał w 10-kę ! 🙂 Chapeau bas ! 🙂
busch   Mad god's blessing.
24 września 2018 17:10
I w wątku zapanowała zgoda, nie wiadomo tylko co na to busch ;-).


Odgrzewam kotleta ale to dlatego, że wymyśliłam swoje drugie zarządzenie jako premier 😀

Co jeśli NFZ by pobierał po 10zł za wizytę u lekarza pierwszego kontaktu, specjalistów, w nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej i SOR-ze ze zniżką 50% dla emerytów, rencistów i dzieci? Wg mnie to dałoby ogromny zastrzyk gotówki stosunkowo niskim kosztem społecznym, plus zniechęciłoby ludzi przychodzących z głupotami (bo gratis to zawsze co innego niż jakakolwiek opłata). W sumie nie ogarniam czemu dotąd nikt nie wpadł na takie rozwiązanie, czy czegoś oczywistego nie widzę?
Tak, konstytucyjnego prawa dostępu do bezpłatnej publicznej opieki zdrowotnej dla każdego.
majek   zwykle sobie żartuję
24 września 2018 17:19
Ale ona nie jest bezpłatna, bo przecież wszyscy płacą składki.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się