Ojojoj.
Naprawdę ciężko zrobić krótkie podsumowanie tego co się działo:
- załatwiliśmy sprawę tego przedszkola i budujemy je. 💃 Od 8😲0-15😲0mbędzie służyło przedszkolakom, a po 15😲0 schodzą się dzieci fundacyjne na lekcje i jedzenie i zabawę, więc budynek popołudniami będzie nam służył i dla nich. Budynek będzie więc wykorzystany na maksa. 🙂
- 20 kilka dzieci pojechało na wycieczkę do parku oglądać słonie. Słonia żadnego nie widzieliśmy, mimo, że w parku jest ich 300. Nocowaliśmy w domkach przy wodopoju i jak na złość żaden słoń z tych 300 sztuk nie był spragniony. 😂 Za to były hipopotamy, do których strażnik pozwolił podchodzić całkiem blisko. I masa innych zwierząt. Dzieci były szczęśliwe, ale nie wiem czy nie bardziej z samego pobytu na wycieczce, nocowaniu w domkach itd niż z tych antylop. 🙂
- co dzień rozdawane były ubrania, mleko dla potrzebujących mam- albo osoby przychodziły do nas, albo my ruszaliśmy w górskie wioski. Ludzie szczęśliwi i bardzo wdzięczni za WSZYSTKO! Nawet za 3 długopisy dla dzieci do szkoły! Za 12 latarkę! W zamian dawali co mieli. Np. kilka bulw ziemniaka. Poznałam nowe wioski i nowych potrzebujących.
- chłopiec poruszający się na czworakach ( potrzebny wózek inwalidzki)
- szpital, gdzie zostawiłam swój ciśnieniomierz i stetoskop. Poznałam bardzo sympatycznego lekarza położnika. Oprowadził nas po oddziale. Z ciekawostek. Tak wygląda czynna sala porodowa. I to co widzicie to sa czynne łóżka porodowe.
Zarazem robią co mogą w tych warunkach. I byłam świadkiem jak toczyli krew. I pokazali nam pacjentkę "specjalnej troski"- wykonali jej cięcie cesarskie. Lekarze bardzo bardzo sympatyczni i pełni empatii. Wykształceni, ale ograniczeni przez brak możliwości. Przykre.
Lekarze na wagę złota. zanim oddałam ciśnieniomierz, to poprosiła o "wizytę" jedna z Murzynek. Skarżyła się na okropne bóle głowy z tyłu. Ciśnienie 210/160. Uprosiła mnie, żebym jej wysłała paczkę z lekami od nadciśnienia i z przeciwbólowymi ( ma zwyrodnienia kolan, ledwo chodzi)
- Udało się zebrać grupę chętnych osób, które będą wspomagać rodziny w opłacaniu nauki dzieciom. Bo szkoły ponadpodstawowe są płatne.
- Zakupy robiłam czasami wykorzystując motocykl, który mąż im sprezentował. 🙂 I strasznie się tym jarałam. Fajnie tak...pojeździć sobie po Afryce. Ruch lewostronny.
- odrobaczyłam psy, które przychodziły wieczorami żebrać o jedzenie. Akurat przyszła paczka naszej Pokemon z lekami dla ludzi na robaki. Ale oni sami w życiu leku nie wezmą, bez zalecenia lekarza. Więc ustaliłyśmy, że można tym odrobaczyć te okoliczne bidy. Dorota obiecała, że będzie akcję odrobaczania kontynuować.
A ja się zobowiązałam przelewać Dorocie dodatkową kasę co miesiąc na karmienie 2 psów, które widać po wyglądzie są niczyje, a które karmiłam będąc tam.
- poznałam swoją własną osobistą koleżankę w górach. Murzynkę, studentkę, której właśnie produkuję osobistą paczkę, a która to ma nie lada wymaganie. laptop. Ciężko studiować bez laptopa. Konwersuję z nią sobie teraz poprzez Messengera 😉
- w ogóle działo się baaardzo dużo. I uczestniczyłam we wszystkim co robiła Fundacja. Co dzień, bedąc tam, pisałam po 4 relacje na fejsie, dokładnie opisując co się dzieje, opisując swoje wrażenia i plany.
- udało mi się pojeździć konno w ośrodku dla bogatych i białych. Bardzo fajny ośrodek i bardzo fajne podejście do koni. Nie mogłam się praktycznie niczego przyczepić.
- karmienie dzieci odbywa się co dzień! 3 razy w tygodniu gotują im pełny obiad. A w pozostałe dni dokarmiają czymś mniej pracochłonnych. Tu np zasponsorowałam jedzenie, kupując od okolicznej Murzynki. Dzięki czemu wspiera się i tych, którzy pracują sprzedając jedzenie.
- Dorota uczy dzieciaki wykorzystując materiały które ma na laptopie. Dzieci wtedy chętniej się uczą. Laptop jej zdycha!! jakieś krechy na ekranie latają. Potrzebny laptop do nauki.
Potrzeb jest tyle, że..... wszystko notowałam sobie w komórce. Wszystko mam. Wszystkiemu co zanotowałam postaram się sprostać. Mam co robić teraz w kraju. 😂 😂
A..................ale jeszcze chcę napisać jedną ważną sprawę!!!
Ta pomoc którą oferuje Fundacja już od kilku lat, JEST BARDZO ZAUWAŻALNA!
Dzieci w okolicy chodzą ładnie, całkiem schludnie ubrane. Część ma buty, klapki. Myją zęby, mają szczoteczki. Nie rzucają się na kostkę czekolady jak wygłodniałe zwierzątka. Nie rzucają się na jedzenie, nie biją między sobą. Wiedzą, że dostaną! Mniej lub więcej, ale dostaną! Dorota nie wyrzuci głodnego dziecka, choćby miała mu dac po prostu kromkę chleba z masłem orzechowym, czy tej papki z mąki i wody!
Okoliczne domy uzyskują wsparcie. Choćby pod postacią tych kolorowych wiaderek, talerzy. Że nie wspomnę o karimatach, moskitierach. Dzięki "adopcji serca" ( wspieraniu co miesiąc "adoptowanego" dziecka, cala rodzina danego dziecka ma łatwiejsze życie!) I to wszystko się widzi!!!
Dla odmiany zdjęcia z południa kraju. Bieda okrutna. Wszyscy w podartych brudnych szmatach. Widać, że żadna pomoc tam nei dociera. Smutne.