Krztuszenie się jedzeniem, zachyłek przełyku itp.

Koń drugi raz w przeciągu miesiąca zakrztusił się jedzeniem - za pierwszym razem taką dużą "trawokulką" - trawą sprasowaną w większe brykiety, za drugim razem wygląda na to że samym owsem. W obu przypadkach oddychał normalnie, ale odruch wymiotowania (pomimo, że konie nie wymiotują) był, próba wyrzucenia tego z przełyku. Za pierwszym razem szyja zaczęła puchnąć a koń pokładać się - podany biovetalgin, puściło odrazu. Dziś przeszło samo. Chwilę przed tym koń był na padoku, po którym mocno kaszlał, tak jakby próbował odkrztusić coś, potem wszystko było ok, aż do podania obiadu - w czasie jedzenia owsa zatkał się właśnie. Możliwe, że wcześniej się napił wody. Tym razem objawy się powtórzyły, ale nie szybciej przeszło i samo, bez leków. Za każdym razem wyglądało jakby mu coś utknęło, ale co? Dziś był to tylko zgnieciony owies...

W poniedziałek ma umówioną endoskopię - zobaczymy co jest, ale ktoś się z czymś takim spotkał? Dla mnie to za dużo przypadków - w sensie identyczne objawy w przeciągu miesiąca.

Ja się z czymś takim spotkałam w przypadku problemóz z zębami - koń niedokładnie gryzł, więc się zaksztuszał jedzeniem.
Zęby na bank OK. Nie est to typowe zaksztuszenie a raczej tak jakby zator , w połowie szyji mu się to zbiera...
a może to sprawka ukąszenia jakiegoś owada ?
hmm, byłoby o tyle dziwne, że dokładnie w tym samym miejscu by to było w odstępie 3-4 tygodni, dokładnie w taki sam sposób, identycznie w tym samym miejscu w przełyku.
Ktoś ze znajomych wymyślił zachyłek przełyku. Ktoś się z tym spotkał?
Źrebak po Martelu miał poważne problemy z przełykiem, ciągle się krztusił, niestety padł potem, a sekcja wykazała, że miał bardzo wadliwie zbudowany przełyk, tak że jedzenie wpadało bardzo często do tchawicy. To moze to jakieś uwarunkowania genetyczne, które się dopiero teraz uwidoczniły?
proponuję wezwanie weta i wykonanie endoskopi, żeby zobaczyć ten przełyk od środka. Moja klacz raz zaksztusiła się zielonką, ale szybko jej przeszło. Z dwa miesiące później sytuacja się powtórzyła, ale z sianem. Wylądowała w klinice, miała zaburzoną perystaltykę przełyku, stała na samym meszu, który przelatywał do żołądka i kroplówkach. Skończyło się na pokaźnym rachunku od weta, ale na szczęście kobyła wyzdrowiała i teraz nie ma problemów. Dokładna przyczyna nie jest znana, ale objawy zbliżone. Widoczne zgrubienie na przełyku i odruch wymiotny, spinała się cała, naprężała, a jedzenie wylatywało nosem.
nooo prawie dokładnie takie obiawy, bez tego puszczania nosem...w poniedziałek ma mieć endoskopie...zobaczymy, tylko nie wiem jak wyrobię do tego poniedziałku...
dawaj mocno rozwodniony mesz, tym się raczej nie da zatkać  😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
04 lipca 2009 07:52
W mojej pracowej stajni jest kobyła, która krztusiła się jedzeniem. W zeszłym roku miała operację, ponoć trochę pomogło, ale odruch wymiotny pozostał. W czasie jedzenia kaszle, na padoku również, opiera wtedy szyję o żłób lub drąg i to jej trochę pomaga. Wszelkie jedzenie ma podawane z ziemi (żeby jadła w jak najbardziej naturalnej pozycji, a żłoby jednak są zwykle na wysokości), owies moczony.
epk i jak tam po endoskopii??


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się