Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi

są stajnie które oferują znalezienie konia i sprawdzeni go czy sie nadaje do tego co zostało zamówione(np. konia chce dziewczynka 12 letnia wiec kon musi być spokojny i ujeżdżony i nie brykać pod siodłem) to takie podstawy, bo taka stajnia moze wziaść tego konia na trening  i metodami naturalnymi oduczyc go gryzienia, kopania i nauczyć spokojnego stania przy czyszczeniu, dawania nog. najwazniejsze w tych stajniach to miła atmosfera, pomoc ze strony instruktorów i co najważniejsze bezpieczenstwo późniejszego jeźdźca. wybierajcie takie stajnie gdzie można pojechać, przenocować na miejscu, wtedy wszystko sie wyjaśnia, widac jak sie zachowuje i mozna ocenic czy ludzie sa szczerzy czy fałszywi.
moja stajnia ma w ofercie szukanie konia i sprawdzanie go z ewentualną korektą. jeśli ktoś chce tanio konia to nie oszukujmy sie nikt nie robi rentgenów koniowi za 3 czy 5 tys. wizyta lekarza z dojazdem to jakieś1200. ale znajdują konie na wsiach gzie konie te prawie nic nie robiły wiec naprawdę cieżko odszukiwac sie wad i kontuzji u takich koni.

chociaż kilka razy nadzialismy  sie na oszustów - jedna pani chciałą nam sprzedac konia do wysokiego sportu podobno 180 cm, pojechalismy a tak skóra i kości i 167 (pani miała 150 w kapeluszu wiec...) zaczeliśmy pytać na forach  o tego konia i odezwała sie pani od której owa pani dotała konia na dozywocie bez prawa chodzenia pod siodłem bo trzeszczki na to nie pozwalały.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 stycznia 2011 16:51
bo taka stajnia moze wziaść tego konia na trening  i metodami naturalnymi oduczyc go gryzienia, kopania i nauczyć spokojnego stania przy czyszczeniu, dawania nog. 


taaa, podstawa to naprawianie metodani  naturalnymi  🙄

ciekawe jak taki "naturalnie naprawiony" koń sie zachowa jak potem trafi w ręce nijak nie zrobionej 12-latki. Najpewniej sobie pomysli "o, teraz to już jestem naturalnie naprawionny tak więc będę grzeczny mimo że moja nowa pańcia szarpie mnie i kopie i w ogóle nie wiadomo czego chce ode mnie bo się telepie jak żyd po pustym sklepie noa le będe robił zwroty, cofania i piafy bom naprawiony jezd natóralnie"
kujka   new better life mode: on
14 stycznia 2011 16:54
belusia6, no nie wiem, moja kolezanka kupila konia za 4 tys i zrobila komplet zdjec (16 o ile dobrze pamietam).
ja kupilam konia za 6 tysiecy i tez robilam zdjecia.
a co do tych koni na wsiach.. surowy 3,5 letni ogier, dopiero zaczynal prace z siodlem na lonzy. kupiony od rolnika.... tylko 1 noga zdrowa. w 3 zwyrodnienia (w kazdej inne) i to na tyle powazne ze wet odradzil pakowanie sie w tego konia. a nic nie robil cale zycie przeciez. wrocil do rolnika spowrotem.
co z tego, ze kupie konia tanio, jak potem bede musiala wylozyc na jego leczenie 3x wiecej.. bo nie zbadalam. dla mnie to jest po prostu glupota. szczegolnie jesli kupuje konia dla siebie, zeby miec a nie potem sprzedac.

Nie wątpię w to. Ja nie znam Katki. Piszę tylko i wyłącznie o tym jaki obraz jej samej ona sama kreuje pisząc w taki a nie inny sposób - mówię konkretnie o jej ostatnich wpisach w tym wątku.




ja na podstawie wypowiedzi Katki wnioskuje coś całkiem odwrotnego niż ElaPe, dla mnie to właśnie szacunek dla klienta nakazuje, zeby miec dla niego czas i koń zeby był przygotowany. I uwazam ze nalezy jednak wizyte umówic. Ja każdy przyjazd potencjonalnego kupca traktuje bardzo poważnie.
Tez miałam nalot ostatnio, heh, byliśmy z mezem 200 km od domu wówczas, konia obejrzano w boksie i sie na tym skonczyło....Załuje, ze klient sie nie umowił i nie dał nam szansy zaprezentowania klaczy...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 stycznia 2011 17:45
no i fajnie że odbierasz inaczej. Każdy ma  prawo do swojego osobistego odbioru.



Montana, Fabapi dziękuje 🙂 Elu chyba mnie nie zrozumiałaś... właśnie fakt, że szanuje potencjalnych klientów sprawia, że nie chciałabym aby przyjeżdżali na próżno. Sytuacja, kiedy zrobią nalot a mnie nie będzie chyba średnio im się opłaca? Co im z tego że zobaczą konia w boksie lub luzem na hali? Czy stajenny ma wziąć na siebie odpowiedzialność jeśli ktoś chciałby wsiąść, sprawdzić i niestety coś by się stało? Przyjemnie by Ci się oglądało konia po kąpieli błotnej? Niestety pogoda jest jaka jest a moje konie wychodzą na padoki. Nie ukrywam, że czasem wracają i pod warstwą skorupy szukam owego konia... Więc co w przypadku gdyby akurat ktoś przyjechał? Co mam zrobić? Suszyć suszarką żeby odpadło? Wiadomo, że gdybym wiedziała choć wieczorem, że ktoś rano chce mnie odwiedzić konia na padok nie wypuszczę. Przykro mi, że jak zwykle starasz się we wszystkim znaleźć drugie dno i pokazać, jacy to ludzie są parszywi, zarozumiali i chcą wszystkich oszukać nie szanując nikogo dookoła. W Twoim świecie same spiski...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 stycznia 2011 18:31
Więc co w przypadku gdyby akurat ktoś przyjechał?

oczywiście wyprosić ze stajni!
hehehe Elu nie sprowokujesz mnie. Lubię Cię internetowo, te Twoje zaczepki i dociekania. Urozmaicasz rozmowy. Tutaj jednak nie widzę sensu, by podjąć z Tobą dyskusję. Nie rozumiem też po co kogokolwiek wypraszać. Nigdy tego nie zrobiłam i nie zrobię. I to wyrwane z kontekstu pytanie wcale nie sugeruje, że bezczelnie chciałabym to zrobić. Podejrzewam, że też nie chciałabyś, aby Twojego konia oglądano bez Ciebie bądź wstydzić się przez ich nieprzygotowanie. Oczywiście opisuję sytuacje ekstremalne i to wszystko w kontekście niedoszłej wizyty z powodu mojej nieobecności 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 stycznia 2011 18:46
Podejrzewam że konia obecnego jak poprzedniego (sprzedanego) każdy kto by chcial mógł lub też mógłby  obejrzeć pod moja nieobecnośc czy to w boksie czy na trawie - o ile by mu konia wskazano, a pewnie by wskazano jakby znał imię konia. 

No ale to są zwykłe stajnie nie ograniczone dostępem wielkim murem z bramą zamykaną - więc na dobra sprawę nawet jak bym bardzo ale to bardzo chciała to konia nie da sie ukryć.
Elu otóż to! Doskonale się zgadzamy. W boksie, na trawie- ba! nawet na hali luzem, może z małymi skokami- nie widzę problemu. Ale chciałabyś aby ktoś obcy przyjeżdżał i wsiadał na Twojego konia gdy Cię nie ma? No nie wydaje mi się.... Pokazywano moje konie podczas mojej nieobecności. Ale musiałam to zwyczajnie zorganizować. Nie wiem dlaczego tak Cię rusza, że ktoś woli widzieć jak sprawdzają JEGO konia...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 stycznia 2011 19:00
Ale chciałabyś aby ktoś obcy przyjeżdżał i wsiadał na Twojego konia gdy Cię nie ma?

A kto mówił o wsiadaniu na niezapowiedznej wizycie? Ja nie. Tym bardziej nie pod nieobecność właściciela.

W obecnych czasach odwiedzanie kogoś niezapowiedziane traktowane jest jako faux pas przynajmniej w świecie w którym ja żyję

zdaje się tych "światów" jest tyle ile samych ludzi. W "moim świecie" nie znam nawet słowa "faux pas " bo jest zbyt wielkpańsko-nadęte i epatuje pseudo-dobrymi manierami ze słomą w butach
[/quote]

tak-jest świat ludzi w miare kulturalnych i świat  "wieśniaków" którzy nie szanuja ani kontrahentów mając ich za potencjalnych oszustów ani ich czasu który także kosztuje jeśli się pracuje!.
Mój "świat" to nie są ludzie o ograniczonym słownictwie i ksenofobicznych kompleksach i na szczęście mam klientów którzy szanuja i swój czas i mój.
Może się też okazać że będę na zawodach z koniem albo i bez a jak mnie nie ma to nikt tego konia nie pokaże... (zależy którego i jak jeszcze, ale pod siodłem na wyższych skokach na pewno nie)
chyba logiczne? czy przepraszam zrozumiałaś że nie pokaże czyli wygoni ze stajni??  🤔 czy nie pokaże na wyższych skokach jak sama napisałam...?
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
14 stycznia 2011 20:19
katka a dajesz konia na próbę?
bo z tymi nalotami to różnie bywa, ale w końcu mamy 21 szy wiek, robi się badania, konie sie próbuje... chociaż z tym to róznie bywa
np przy koniu za 5 tysięcy robi sie badania -a przynajmniej powinno 😉 tak samo jak przy koniu za 50000, natomiast tego tańszego na "próbę" nikt chyba nie da?
jak to jest ?
powiem tak- teraz z jedną forumowiczką jesteśmy prawie dogadane na zasadzie próby- jeśli coś będzie nie tak konia mi odwiezie. tu jest kwestia, że to moja niunia i chce mieć pewność, że skoro już ją sprzedaje to trafi doskonale i będzie kochana... a żeby tak było muszą do siebie pasować 🙂
generalnie koni nie daje, na pewno nie obcym- nie wiem co będą z nim robili, jak traktowali... jeśli osoba znajoma to mooooże. wszystko zależy. i od tego jaki to koń i jaka osoba.
sama jednak chciałabym dostać konia na próbę- np profesora dla dziewczynki szukam. i nie chciałabym, aby dziecko po 1 jeździe musiało określić, czy to koń dla niej czy nie. wiadomo jak to jest- sam fakt, że to może być ten wymarzony sprawia, że na pewne rzeczy się przymyka oko. zrobiłam kiedyś nr- przywiozłam klacz na próbę, dziecko jeździło nie wiedząc że to dla niej 😉 obadałam sytuację, wspaniale się dogadywały więc dostała prezent niespodziewany podczas oficjalnej imprezy 😉
ps. jak już skończę swoją stronkę to wrzucę na nią właśnie filmik z wręczenia kobyłki żeby tutaj nie zaśmiecać 🙂

W obecnych czasach odwiedzanie kogoś niezapowiedziane traktowane jest jako faux pas przynajmniej w świecie w którym ja żyję

z własnego doświadczenia powiem tak, że wszystko zależy od tego czy i jakim czasem się dysponuje. Jeżeli akurat nie mam poumawianych innych spotkań, nie ma mnie na zawodach czy jazd nie prowadzę to nie ma najmniejszego problemu. Serdeczne zapraszam. I w zależności od typu klienta odbywa się to w dwojaki sposób. Jeżeli jest to osoba niezdecydowana, poszukująca to zapraszam takiego delikwenta/tkę na kawę bądź herbatę przeprowadzając krótki wywiad czy i jakiego konia szukają, w tym czasie obsługa może go lub je przygotować, bądź proponuje coś na kształt „dzień z życia” wtedy idę z taką osobą na padok pokazuje konie, potencjalny klient może obserwować zachowanie wierzchowca przy sprowadzaniu z padoku, zachowanie w stajni podczas pielęgnacji i siodłania, ktoś może powiedzieć, że „robie sobie siarę” bo pokazuje nie wybłyszczonego konia, nic mylnego wielu klientom się to podoba  szczególnie w dzisiejszych czasach kiedy na najmniejsze detale zwraca się uwagę.

Natomiast jeżeli ktoś wpada o 23, do tego ani dobry wieczór ani pocałuj mnie w nos, do tego jest bezczelny i arogancki bo akurat przejeżdżał, to już inna para kaloszy….. takie osoby winno się adekwatnie do ich zachowania potraktować.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 stycznia 2011 00:10
Tak czytam tą dyskusję i myślę, że gdybym miała kupić konia to chciałabym żeby osobą od której kupie konia była Katka (lub osoba z takim podejściem).
Nie znam jej, nie zamieniłyśmy nigdy słowa, ale podejście do własnych koni i klienta ma.

Zastanawia mnie jednak jak tuszuje się zły charakter konia, kiedy to kupujący przyjeżdża na umówioną godzinę?
Nie tuszuje się,chyba, że jest to nieuczciwy sprzedawca.
titina, ale JARA,  wlasnie o to, jak robia to nieuczciwi sprzedawcy.
To ja nie wiem, bo ja się tym nie zajmuję, i nigdy bym na coś takiego nie wpadła.
Zastanawia mnie jednak jak tuszuje się zły charakter konia, kiedy to kupujący przyjeżdża na umówioną godzinę?


Na pewno dawniej (bo nie wiem czy nadal) handlarze np. poili konia wódką. Jak koń wytrzeźwiał w nowej stajni się okazywało, że wariat 😀
Jak się konia nie poiło całą dobę, to też podobno spokjniejszy się robił.
Teraz można podać środki uspokajające (dostęp dośc powszechny do wszelkiego rodzaju) na przykład. Ale to chyba będzie widać, że koń coś mocno osowiały.
No i zawsze można konia mocno zmęczyć wcześniej.

edit: to tylko zasłyszane metody, bo ja nie stostuję 🙂
        nawet była chyba kiedyś taka broszurka/książka o różnych sposobach handlarzy
Kiedyś pojechałam oglądać pewną kobyłę. Akurat jeździłam po Wawie oglądając kilka koni, więc wiadomo było, że przyjadę mniej więcej na 18, ale nie dokładnie. Byłam ok. 18.20 (o czym na bieżąco informowałam - już przed 18 właścicielka wiedziała, że się spóźnię). Rozbroiło mnie, kiedy zobaczyłam kobyłę chodzącą właśnie pod trenerem i robiącą zmiany co 2 tempa. Wiedzieli, że się spóźnię i pomimo to wsiedli na nią wcześniej co po pierwsze uniemożliwiło mi sprawdzenie jak koń zachowuje się w boksie, przy czyszczeniu, przy siodłaniu, w czasie wsiadania i rozprężenia (!!!) a po drugie kobyła chodziła na munsztuku pomimo, że uprzedzałam, że jestem na l-kowym poziomie. I na moje zdziwienie trener powiedział, że on mi na szybko wytłumaczy jak na tym jeździć... Kiedy poprosiłam o włożenie wędzidła usłyszałam, że pożyczyli gdzieś jej wędzidło bo ona i tak na swoim poziomie chodzi na munsztuku zwykle.

Cóż, potem się dowiedziałam, że kobyła po prostu w ogóle nie chodzi na wędzidle. Ale pewnie szybko bym to wiedziała, gdybym była przy siodłaniu, bo nie zgodziłabym się wtedy na założenie munsztuka.

Zresztą identyczną sytuację sytuację miałam dnia następnego. Ale byłam przy siodłaniu, poprosiłam o wędzidło. Bez szemrania dostałam i powiedziano mi, że nie ma problemu, bo koń chodzi równie dobrze na zwykłym. Zresztą czekano na mnie ze wszystkim, bo powiedziano mi, że mam oglądnąć wszystko co związane z tym koniem. Można? Można, tylko trzeba nie mieć nic do ukrycia...
Repka ta gama uspokajających, które są dostępne nie zadziałają tak, jakby sobie tego życzył właściciel znarowionego konia. To są preparaty bezpieczne i nie wydaje mi się, żeby mogły coś zatuszować- chyba że dałby cały litr/kg ale nie wydaje mi się żeby ktoś był aż tak szalony. Jest również sedalin, ale on otępia konia więc nie wyobrażam sobie jazdy czy skoków na koniu po nim...
Co do tych co tuszowali- owszem, spotkałam się niejednokrotnie. I teraz nikt od nich konia nie weźmie, opinia rozeszła się jak błyskawica... Więc jaki sens?? Wcisnąć jednego czy dwa konie by później nie sprzedać żadnego? Nie rozumiem takiej logiki...
katka czy ja wiem? Dla niewprawnego oka koń na Sedalinie może wyglądać na miłego, potulnego ciaptaka... Nie wiem, jak ze skakaniem, ale znajomy kuca kupował - przy czyszczeniu jak aniołek, na lonży super spokojny, a do przyczepy sam wszedł, no to zabrali do siebie. Na drugi dzień pół stajni im zdemolował i znajomego przeciorał tak, że odwieźli go od razu jak tylko udało się do auta zagonić  😵
Na środkach uspokajających spokojnie da się skakać, nie mówiąc już o zwykłej jeździe. A jak konia kupuje laik, to tym bardziej będzie takim spokojniutkim konikiem zachwycony.
Repko to wiem- chodzi mi o to, że aby "naćpać" konia trzeba już chyba więcej zachodu... Bo nie wydaje mi się, aby duża dawka takiego Calm coś tam Humavetu czy ShyFeeder Forana mogła pomóc... Co do sedalinu- widziałam jak działał na transportowane konie, więc nijak wyobrazić sobie nie mogę pracy ujeźdżeniowej czy skoków- bo pytanie jak jaka dawka zadziała na danego konia żeby nie zasnął w najmniej oczekiwanym momencie 😉
No ja mówię o takich podawanych w paście lub zastrzyku, a nie ziołowych paszach.
katka, sedalinu daje sie tylko troche, tak zeby kon po prostu sie wyciszyl, widzialam takie cos. a wierz mi, ze jak ktos dlugo w tym siedzi to wie co i ile dac koniowi w zyle zeby konik grzeczny i spokojny byl.
Sedalin do pyska... a w żyłę- no to już trzeba taki specyfik mieć.. i to pewnie od weta..
katka, sedalinu daje sie tylko troche, tak zeby kon po prostu sie wyciszyl, widzialam takie cos. a wierz mi, ze jak ktos dlugo w tym siedzi to wie co i ile dac koniowi w zyle zeby konik grzeczny i spokojny byl.


Boże! Czego to ludzie nie wymyślą, ale kłamstwo ma krótkie nogi, i za daleko na nim się nie pojedzie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się