Profilaktyka zdrowia, teoria pięciu przemian i ....

Zen, najlepiej korzeń i nie tyle zalać wrzątkiem, co pogotować wodę na kawałku korzenia. Potem można np. miodem posłodzić. Albo zrobić na tym herbatę.
Przy takich grypowych objawach idealnie byłoby wleźć pod kołdrę i nie robić nic, jeśli się chce, to spać... Jeśli się da, tzn. okoliczności pozwalają, warto wrzucić na luz.
A co do zatrzymywania wody i jednoczesnej suchości - ano może tak być, woda nie idzie, gdzie powinna.
ovca   Per aspera donikąd
20 stycznia 2011 13:49
A ten imbir to jaki? Suszony taki zwykły ze sklepu? Jakiś kamis czy coś? Czy lepiej korzeń kupić? A jak korzeń to co z nim dalej? 😡


ja biorę korzeń, kroję w plasterki tak, żeby wyszły jakieś 2 łyżeczki i zaparzam w sitku tak, jak sypaną herbatę 🙂 wciskam cytrynę, trochę miodu i wskakuję pod kołdrę.
zen,możesz też moczyć stopy w wodzie z dodatkiem imbiru w proszku,tylko nie syp całej torebki ,bo pieczenie jest dotkliwe..Podaję przepis na herbatkę"kilerkę"😀o 1,5 szklanki  wrzacej wody dodać kopiasta łyżeczkę tymianku,2 łyżeczki lukrecji,1/2 łyżeczki imbiru,gotować 5-10-min. na słabym ogniu.Pić 30 min. lub godz po posiłku.Pomaga przy dolegliwościach żołądkowych i przeziębieniu.Jest silnie rozgrzewająca.
Dziękuję Wam bardzo :kwiatek: Jak tylko dotrę do domu to się poleczę imbirem.
dempsey   fiat voluntas Tua
20 stycznia 2011 18:58
zoyabeya, faktycznie - ataki miłości do tłustego nasilają się zimą
a jestem typem człowieka "o zimnych końcówkach"
jakoś nikt mnie nie postraszył, idę zrobić sobie kanapkę z samym masłem  😜
Najgorszy dzień w ciągu ostatnich lat miałam dzisiaj 🤔 nie pamiętam absolutnie momentu kiedy wychodziłam z autobusu i szłam do domu, ocknęłam się na kanapie z temperaturą 39,8 😲 Już na przystanku wracając do domu z pracy śmignęła mi myśl, że może taksówkę wezmę, ale do autobusu zostało mi 7 minut, więc zaczekałam...weszłam do ciepłego i się zaczęło..jak stałam na chłodnym dworze, to mi pięknie się chłodziło ciało i nie czułam, że mam aż taką gorączkę.

Wtoczyłam się pod chłodny prysznic, temp. mi od razu spadła o stopień- i się zaczęły dreszcze, ledwo do łóżka doszłam.. Zasnęłam natychmiast i niedawno się obudziłam i teraz rozważam czy łykać coś na zbicie gorączki na noc czy przeczekać.. najgorsze już chyba mam za sobą..? W międzyczasie zrobiłam sobie herbatę z malin i wypiłam syrop z szyszek. Teraz tak się biję z myślami czy dać jeszcze szansę organizmowi czy go wspomóc i iść spokojnie spać..
Zen,

jesli nie jest tak wysoka jak te 39 to ja bym dala organizmowi walczyc - pozwolic mu "wypalic" to co ma do wypalenia...
mam nadzieje, ze przynajmniej teraz sobie dasz czas na "nic nierobienie " -  swoja droga, niesamowite jest to jak organizm sam na nas wymusza np odpoczynek (czasem robi prawdziwa rewolucje) jak ignorujemy jego poczatkowe znaki ostrzegawcze...niestety urok naszych czasow...zawsze jest cos do zalatwienia, zawsze cos...
trzymaj sie cieplo  :przytul:
Ja zaraz po swietach mimo "zlapania" pierwszych objawow wyladowalam i tak w lozku na ladne pare dni. Ojej, jak mnie wtedy wycielo. W moim przypadku, to caly stres zwiazany z problemami rodzinnymi. Ja mam tak, ze jesli tylko cos sie dzieje, co mnie emocjonalnie wykancza, to momentalnie jestem chora- albo kregoslup mi siada, albo mam przeziebienie. W sumie lepiej tak, niz nosic to w sobie..
Ja tez tak mam.
Stres i w efekcie pare dni po charakterystyczne kucie w gardle i goraczka.
Wtedy robie sobie ekspresowa psychoterapie - czasem wystarczy na dluzej pojechac do konia..ale grunt zeby namierzyc zrodlo stersu, przepracowac i wyzucic do smieci. Dzieki temu stresow robi sie coraz mniej i w efekcie bywam przeziebiona raz do roku - tak po 3-4 dni (jak mi sie nie uda zareagowac na czas)
musze poszperac troche w necie...moze mi sie uda podlinkowac troche fajnych publikacji na temat tego jaka emocja odpowiada za jaka chorobe...
Gillian   four letter word
21 stycznia 2011 13:36
zoyabea, poszukaj, bo brzmi ciekawie 🙂
zoyabea znam praktycznie na pamiec liste emocja- dolegliwosc i konkretnie wiem jaka jest przyczyna, zawsze. Tylko niektorych rzeczy sie nie da tak prosto zalatwic, grunt ze z innymi sobie radze wlasnie przy pomocy roznych metod.

Tez bym chciala pojechac do konia, ale co z tego, jak nie moge jezdzic i to tez jest jeden z powodow, z ktorych powstaja moje dolegliwosci. No i nielatwo jest mi sie pogodzic z ta sytuacja 🙁
Ja się ostatnio aż śmiałam z siebie - nagły stres pt. "nie dam rady" (ogarnąć nawarstwionych spraw) i zaraz stan podgorączkowy, gardło boli. Jak po paru godzinach okazało się, że sprawy nie wyglądają tak źle, jak sobie popowtarzałam, że jest okej i damy radę, "zaziębienie" znikło jak sen jaki złoty 😉
tesorka no popatrz jak to jest -stoisz boks w boks, konie na padok wzajemnie sobie wypuszczasz, kowala pilnujesz, a człowieka nie znasz  😉 🤣
a co do diety rodzinnej no to taka wypadkowa wiedzy, którą zdobywałam w najróżniejszych miejscach, ale oparta na naszych indywidualnych horoskopach postawionych przez Kryga

rewir szczerze mówiąc to trudno coś podlinkować profesjonalnego z feng shui bo to się modne zrobiło i wielu oszołomów głupoty piszę. Po prostu nie ma co stosować feng shui bez indywidualnego horoskopy bo to taka wtedy jest sztuka dla sztuki  🤔

zen co z twoim ba zi i jestem ciekawa do jakiego "chińczyka" się umówiłaś ?
mam pytanie do znających się. ścięło mnie z nóg przeziębienie. dostałam od koleżanki lek o nazwie suxiao - wzięłam i poczułam się o niebo lepiej jeszcze tego samego dnia, a drugiego czułam się jakby przeziębienia w ogóle nie było. trochę googlowałam, ale nie pokazało mi nic konkretnego, a jestem ciekawa co w tym jest, że ma taką 'moc'?
zuzia., to taka odmiana chińskiej aspiryny, z tego co mi google podpowiedziały.

demon, chcę się wybrać do państwa Romanowskich, bo Tycjana też chcę pokazać. Dam znać po wizycie 😉 z ba zi nic niestety, bo nie znalazłam speca od tego, a do kogoś 'z nie polecenia' nie chcę iść..

Jak na razie nie wiem co mi jest..mam od czwartku gorączkę 39.5, 38.6, dużo śpię, pocę się jak mysz, dobę dzielę na sen, prysznic, herbatę.. wciskam w siebie jedzenie, chociaż to ostatnia rzecz na jaką mam ochotę.. innych objawów właściwie brak, poza kaszlem, który mi się nasila przez astmę.
Nie wiem co to za cholerstwo mnie dopadło 🤔
Zen- a lipy nie pijesz?
Nie wiem czy to było mądre, ale jak w grudniu dopadła mnie gorączka ponad 38 stopni, to prawie przestałam jeść. Też nie miałam na nic ochoty. Doszłam do wniosku, że skoro i tak leżę w łóżku, to mogę być osłabiona do woli i co jakiś czas zjadłam max po parę gryzów czegoś lekkiego. Z normalnym jedzeniem nie miało to nic wspólnego.
Wyznaję teorię, że gorączka po coś jest. Że organizm walczy z chorobą i dlatego nie jest się głodnym, żeby nie marnować energii życiowej na trawienie.
Leków przeciwgorączkowych też nie brałam, bo 38,5 to jeszcze nie jest zagrożenie życia.
Tylko że ja mam raczej zdrowe serce i miałam niższą temperaturę.
Może ktoś mądrzejszy ode mnie coś doradzi.
Lipę piję 😉 A dokładnie malinę z lipą. Teraz moja mama mnie odwiedziła i zrobiła mi mnóstwo pyszności do picia, i o dziwo, lepiej się czuję 😲 Zrobiła mi jakiś specyfik z cytryną i miodem, na ciepło do picia. Teraz tylko szukam jakiegoś wspomagacza na kaszel...

deidre, też bym najchętniej nie jadła tylko spała 🙁 Ale wczoraj musiałam się reanimować na wieczór, bo byłam sama z Tycjanem (mama w delegacji, mąż- bez komentarza....) i nie chciałam brać odpowiedzialności za niego mając prawie 40 stopni, więc nafaszerowałam się prochami i dotrwałam jakoś do późniejszego wieczora 🤔 Ale nad ranem obudziłam się mokra, zimna i znowu z 39 stopniami 😵 Zaskakuje mnie organizm, jak można mieć prawie 40 stopni i trząść się z zimna?
Na kaszel syrop sosnowy Herbapolu. Bardzo dobry jest  🤣
Nie wiem czy to było mądre, ale jak w grudniu dopadła mnie gorączka ponad 38 stopni, to prawie przestałam jeść. Też nie miałam na nic ochoty. Doszłam do wniosku, że skoro i tak leżę w łóżku, to mogę być osłabiona do woli i co jakiś czas zjadłam max po parę gryzów czegoś lekkiego. Z normalnym jedzeniem nie miało to nic wspólnego.
Wyznaję teorię, że gorączka po coś jest. Że organizm walczy z chorobą i dlatego nie jest się głodnym, żeby nie marnować energii życiowej na trawienie.
Leków przeciwgorączkowych też nie brałam, bo 38,5 to jeszcze nie jest zagrożenie życia.
Tylko że ja mam raczej zdrowe serce i miałam niższą temperaturę.
Może ktoś mądrzejszy ode mnie coś doradzi.


Glodowka to fajna rzecz - a szczegolnie jak jest robiona prawidlowo  😉
Podcas choroby nie tylka odciaza organizm od min ladownia energii w trawienie, ale przede wszystkim jest procesem "resetujacym" podczas ktorego organizm wywala smieci a nie absorbuje.
To jest kolejny przyklad tego, ze organizm sam wie co jest dla niego najlepsze  😎
Tu jest fajny cytat i wogule fajny link do sensownych godowek

"Plutarch zwykł mówić: że zamiast w chorobie brać leki, lepiej głodować, choćby i jeden dzień. Paracelsus uważał głodowanie za największe lekarstwo.

Około 100 lat temu leczniczym aspektem głodówki zainteresowali się niemieccy lekarze. W czerwcu 1880 roku, 40-dniowy post, który ze szczegółami relacjonowały niemieckie gazety, rozpoczął lekarz Tanner. Zrobił to, aby przekonać świat lekarski do tego typu leczenia. Głodówka zakończyła się sukcesem: wyleczeniem z różnych starych dolegliwości. Temat głodówki - w aspekcie leczniczym - stał się znowu aktualny. Powoływano się na zwierzęta, które gdy są chore, przestają jeść, narzucając sobie tym samym właśnie głodówkę leczniczą. W ślad za Tannerem poszło wielu lekarzy. Wydano kilka dzieł medycznych, powstało kilka ośrodków leczących głodówkami, a krótkie jedno i kilkudniowe głodówki stały się popularne wśród pacjentów. Dr. Redin, który odniósł wiele sukcesów w leczeniu u pacjentów różnych ciężkich schorzeń, takich jak nowotwory, arterioskleroza itp. określił głodówkę jako operację bez skalpela. Określenie to, w którym jest wiele prawdy, przyjęło się i do dziś jest używane.

Nie obyło się także bez potępienia głodówek, jako ciężkich metod. Przemysł farmaceutyczny w tym okresie zaczął święcić triumfy. Coraz więcej osób korzystało z kolorowych pastylek. W 1927 roku na kongresie internistów w Amsterdamie, zgromadzeni tam profesorowie stwierdzili, że: współczesna medycyna dość ma leków i nie musi korzystać z niefizjologicznej metody głodówek. Niestety ... niektórzy lekarze nadal tak myślą.
Plutarch zwykł mówić: że zamiast w chorobie brać leki, lepiej głodować, choćby i jeden dzień. Paracelsus uważał głodowanie za największe lekarstwo.


http://www.glodowka.pl/podstrona.php?dzial=moc
http://www.glodowka.pl

edit.
jeszcze to...moim zdaniem fajnie napisane
Jak zachowuje się nasz organizm, gdy nagle nie otrzyma pożywienia? Dokładnie tak jak my, gdybyśmy znaleźli się, na przykład, w lodowatym domu i zabrakłoby nam węgla do palenia w piecu. Najpierw - poszukalibyśmy węgla, drewna czy innych rzeczy nadających się do spalenia. Potem rozejrzelibyśmy się za innymi materiałami, które dało by się spalić: połamane krzesła, zepsute sprzęty. Wszystko, co niezbyt dobrze działa i jest zepsute poszłoby do pieca. Dopiero na końcu zastanowilibyśmy się, czy spalić zabytkowy kredens i dobre sprzęty. Podobnie postępuje organizm. W czasie pierwszych dni głodówki, gdy jest całkowicie pozbawiony pożywienia z zewnątrz, a musi wytworzyć przecież energię potrzebną do podtrzymania funkcjonowania i do życia, podejmuje przegląd generalny swoich rezerw. W pierwszym rzędzie „spala” nagromadzone pokłady tłuszczu, ale też pozbywa się wszystkiego co jest zbędne i chore. Przeprowadza „przegląd generalny” nie tylko swoich zapasów, ale także sposobu funkcjonowania. Doprowadza do porządku, szwankujące z powodu niewłaściwego traktowania, organy. Reguluje związane z metabolizmem, rozregulowane funkcje organizmu. Porządkuje pracę, nie tylko organów biorących udział w przemianie materii, ale także innych, związanych z układem immunologicznym i nerwowym. W tych nowych warunkach, gdy zostanie zaprowadzony „porządek” przy tak dużej „wydajności” wykorzystywania rezerw potrafi przeżyć całkiem nieźle przez wiele dni.

Znane jest powiedzenie: nic nie jest tak chciwe, jak krew głodującego. Jest w nim wiele racji. Szukając rezerw do spalania, krew czyści arterie z odłożonych tam cholesterolowych złogów. Są one dobrym „paliwem”. Podobnie wszystkie niepotrzebne złogi, które w organach zbierają się latami: cysty, zgrubienia, drobne ogniska ropne np.: pod zębami, brązowy, starczy barwnik, sole wapnia, krosty itp., a także martwe bakterie, obumarłe lub zwyrodniałe komórki. Chore tkanki organizm zużywa bardzo szybko. Następuje gruntowne oczyszczenie organizmu z niebezpiecznych „bomb z opóźnionym zapłonem”. Co ważne - nawet po okresach długotrwałych głodówek, narządy takie jak mózg, serce nie tracą na wadze, podczas, gdy na przykład tkanka podskórna traci 95% swojej wagi.

Pozytywnym, następnym efektem głodówki jest także czas, jaki dostaje od nas przewód pokarmowy do pozbierania się po wieloletniej pracy. Odciążone organy wydzielnicze mogą się zregenerować. Po postoju, przewód pokarmowy na ogół uruchamia zdrowe, normalne funkcje, stąd częste są uleczenia z cukrzycy, schorzenia dróg żółciowych, uciążliwych zaparć itp. Z wielu chorób - jak pokazuje doświadczenie - organizm może się wyleczyć jedynie sam. Dzięki swojej precyzji, przy porządkowaniu i likwidowaniu niepotrzebnych złogów, nigdy się nie myli.


Przy pozytywnym nastawieniu, głodówka wcale nie oznacza rezygnacji czy męki. Najważniejszym krokiem, gdy decydujemy się na nią, powinno być uwierzenie w to, że nie grozi nam śmierć głodowa. Takie obawy najczęściej komplikują lecznicze funkcje głodówki. Pamiętajmy - przed nami głodówkę leczniczą przeprowadziło miliony ludzi na świecie, tysiące przypadków długich głodówek zostało opisanych pozytywnie w literaturze medycznej. Wszyscy pacjenci odnieśli duże korzyści zdrowotne z głodówek. Praktykujący ją mówią, że pierwsze trzy dni trzeba jakoś przetrzymać. Głód daje się we znaki najbardziej w pierwszych trzech dniach. Później organizm przestaje dawać ten sygnał. Pierwsze wydalanie nieczystości rozpoczyna się przez skórę, która poci się częściej niż zazwyczaj i przez jamę ustną. Poszczący ma obłożony język i przykry zapach z ust. Aby wspomóc oczyszczanie należy często myć skórę i płukać jamę ustną. Późniejszy okres większość głodujących opisuje jako przyjemny. Umysł się rozjaśnia i wszystko, co dotychczas było trudne, skomplikowane, bez wyjścia, zaczyna być widać w jasnym i prostym świetle. Poszczących ogarnia lekkość, euforia, radość życia, problemy zdają się wyglądać nieistotnie.

Najkrótszy okres głodówki, aby organizm mógł przestawić się na odżywianie wewnętrzne, spalić odpady i na nowo ustawić swoje funkcje, określa się na nie mniej jak 10 dni. Najdłuższa głodówka nie powinna przekroczyć 40 dni, aby nie nastąpiło wyniszczenie organizmu. Inna zasada mówi, że im dłużej ciągnie się choroba, którą chcemy wyleczyć i im bardziej jest zaawansowana, tym głodówka powinna być dłuższa. Wiek nie stanowi ograniczenia dla głodówki, dzieci jednakże do 10 roku życia nie powinny głodować. Grubsi pacjenci powinni stosować dłuższe głodówki.


Gromadzenie zapasów jest zapisaną w genach naczelną funkcją naszego organizmu. A ponieważ, obecnie jemy na ogół za dużo, nie ma on z tym problemu. Gromadzi więc gospodarnie na zapas tłuszcz, lokuje pod skórą i w niektórych organach, bowiem - czeka na „gorsze czasy”. Kiedyś takie „gorsze czasy” następowały, był przednówek w czasie którego organizm zagospodarowywał rezerwy. Teraz nie ma on nawet cienia szansy na spalenie zapasów. Każdy rok dokłada nowe.
Ale trafiłam do homeopaty i zielarza 😅 Minę miałam przednią jak usłyszałam co mam jeść, jakie leki zażywać- i właśnie popijam sobie ziółka i zobaczymy czy pomoże. Oczywiście sceptykiem jestem gigantycznym, ale jakie jest moje zdziwienie kiedy po kilku łykach tej mikstury zaczyna mi być w końcu dobrze ciepło 😲 Podobno ma mi po tym gorączka spaść, a reszta problemu to zapalenie tylnej ściany gardła (krwawe rany ropne)- i tutaj mam trochę dropsów do ssania (homeopaty), ale z założeniem, że jak mi przez dwa dni nie pomoże, to mam jednak wziąć wziewny domiejscowy antybiotyk, bo stan zapalny jest straszliwy. Słaba jestem maksymalnie, ciągle bym spała, kręci mi się w głowie...

Brała któraś z was srebro koloidalne?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 stycznia 2011 21:17
Ja ostatnio błyskawicznie wyleczyłam się z dość ciężkiego przeziębienia - witaminą C i czosnkiem w pastylkach 🙂 Wychodzę z założenia, że wirusów nie ma sensu traktować antybiotykami.
Tylko szukajcie dobrej jakości, wysoko przyswajalnych naturalnych środków (np Nutrilite), a nie ich tanich syntetycznych odpowiedników.
Brała któraś z was srebro koloidalne?

Dwie osoby z mojej rodziny (dostali jako nietypowy prezent). Nie stwierdzili żadnego działania.

Zoyabea - świetny ten drugi cytat 🙂

Zen,

Gratulacje inicjacji w swiecie medycyny alternatywnej 😀
Dowiedzialas sie czegos ciekawego?
Co do srebra koloidalnego to pilam je przez kilka miesiecy - ale tak profilaktycznie, wiec skutkow jakis mega nie odczuwalam i nie jestem dobrym przykladem.
Tu troche fajnych info:


Ludzkie ciało zawiera około 0.001% srebra, które normalnie pozyskujemy razem z innymi minerałami, poprzez jedzenie i wodę pitną. W ziemi znajdują się miliony mikroorganizmów, które sprowadzają minerały do postaci koloidalnej i w takiej postaci są one przyswajane przez rośliny a następnie, kiedy spożywamy rośliny minerały trafiają do naszego organizmu gdzie kontrolują metabolizm komórkowy.

Pomimo stosunkowo niewielkiej zawartości srebra w naszym organizmie pełni ono w nim ważne funkcje - jedną z nich jest wzmacnianie układu odpornościowego. Potwierdziły to badania wykazujące powiązanie pomiędzy poziomem srebra w organizmie a odpornością na powszechne infekcje. Niestety komercyjne metody uprawy ziemi wpłynęły negatywnie na zawartość w glebie wielu pierwiastków śladowych w tym także i srebra. Skutkiem tego jest fakt, że nasz organizm często nie otrzymuje wystarczającej ilości pierwiastków, co negatywnie odbija się na jakości naszego życia i zwiększonej częstotliwości występowania wielu chorób.

Srebro stosowano w celach leczniczych już 4000 lat przed naszą erą. W Persji wodę przetrzymywano w srebrnych naczyniach a cywilizacje Grecka i Babilońska w pełni znały dezynfekujące właściwości srebra. Podobnie Rzymianie używali srebra w celach medycznych. W wiekach średnich stosowano srebro w leczeniu otwartych ran a w medycynie ajurwedyjskiej, która tradycją sięga kilka tysięcy lat wstecz srebro jest stosowane do dziś. Zanim wynaleziono lodówki używano naczyń ze srebra lub srebrnych monet, aby zapobiegać psuciu się wody pitnej lub mleka.

Monarchowie i członkowie rodów szlacheckich jadali na zastawach ze srebra, w ten sposób różnego rodzaju zarazy, które dziesiątkowały Europę „omijały” elity rządzących, ponieważ srebro dostawało się w znikomych ilościach przy każdym posiłku do ich organizmów i tym samym skutecznie bronili się przed chorobotwórczymi organizmami a także wzmacniali swój układ odpornościowy. Używanie srebrnych sztućców, talerzy, pucharów latami powodowało, że po trochu srebro odkładało się pod skórą i nadawało jej barwę szarawą, czasem wchodzącą w błękit. Stąd zwrot "błękitna krew" stosowany jest także obecnie w celu określania przynależności do rodziny arystokratycznej.

Na terenie ZSRR po zakończeniu II wojny rozwijana była broń biologiczna, także zawierająca jako ładunek laseczki wąglika, dżumy oraz inne drobnoustroje zarówno w celu stworzenia tarczy obronnej jak i broni ofensywnej. W tym czasie w Czechosłowacji stworzono preparat o niezwykle silnym działaniu przeciwko broni biologicznej o nazwie “Movidyn”. Movidyn był sproszkowaną formą srebra koloidalnego, bez zapachu, smaku i przy stężeniu 1 na miliard wykazywał działanie biobójcze. Jego skuteczność badano w zakażonych studniach gdzie całkowicie niszczył zarazki tyfusu, malarii, cholery i czerwonki. Zbiorniki na wodę pitną myte Movadynem utrzymywały właściwości biobójcze przez kilka tygodni. Ku zdziwieniu władz sowieckich Movidyn także dezynfekował zarazki bakterii w sowieckim arsenale broni biologicznej, nawet najnowsze rodzaje trucizn min. z tego powodu fabrykę Movadynu w Czechach zdemontowano i przewieziono do Związku Radzieckiego.

W marcu 1978 roku w czasopiśmie “Science Digest” pojawił się artykuł zatytułowany “srebro najpotężniejsza bron przeciwko zarazkom”, w którym opisywano, że ponad połowa linii lotniczych na świecie (w tym British Airway, Lufthansa i Air France) używa filtrów do wody ze srebrem jako metody ochrony pasażerów przed chorobotwórczymi zarazkami znajdującymi się w wodzie. Po przebadaniu 23 różnych systemów oczyszczania wody NASA zainstalowało w swoich wahadłowcach system filtracji, którego działanie opiera się na srebrze.

W Japonii srebro jest powszechnie stosowane w urządzeniach do oczyszczania powietrza. Przed 1938 rokiem srebro stosowano doustnie, doodbytniczo, dopochwowo i dożylnie jak również zewnętrznie jako płukanki, krople do oczu, irygacje, w leczeniu otwartych ran i w oparzeniach.

Srebro koloidalne było w powszechnym użyciu do 1938 roku i wykazało skuteczność w zwalczaniu ok. 650 różnych chorób, ale przed 1938 rokiem jego produkcja była bardzo kosztowna. Dzisiaj dzięki zaawansowanej technologii produkowane jest srebro koloidalne o jeszcze większej skuteczności. Jednak odkrycie i rozpowszechnienie antybiotyków oraz innych leków chemicznych spowodowało odłożenie na bok badań nad srebrem koloidalnym na korzyść nowych, szybko działających, mniej kosztownych, bardziej toksycznych i niebezpiecznych, przynoszących większe korzyści finansowe alopatycznych metod leczenia.

Dobrej jakości srebro koloidalne jest silnym antybiotykiem o szerokim spektrum działania. Może znacznie zmniejszyć symptomy i czas trwania prawie każdej infekcji bakteryjnej. Srebro posiada zdolność wiązania się z grupami tiolowymi, co hamuje oddychanie bakteryjne, uszkadza replikację komórek poprzez wiązanie z bakteryjnym DNA. W zetknięciu z wirusem, grzybem, bakterią czy jakimkolwiek jednokomórkowym patogenem srebro koloidalne działa jak katalizator hamując działanie enzymów, które umożliwiają organizmom jednokomórkowym oddychanie. W rezultacie w ciągu kilku minut organizmy te giną. Niektórzy przypisują przeciwbakteryjne działanie srebra efektowi oligodynamicznemu, który polega na tym, że niskie koncentracje jonów niektórych metali działają toksycznie na organizmy jednokomórkowe.

Antybiotyczne działanie srebra koloidalnego udokumentowano na ponad 650 różnych szkodliwych mikroorganizmach. Jony srebra nie wykazują toksyczności wobec komórek ludzkich.

Na nieszczęście, na świecie choroby odporne na antybiotyki sięgają do rozmiarów pandemii i ogólna efektywność syntetycznych antybiotyków wciąż maleje. Żyjąc w erze poantybiotykowej gdzie powszechne bakterie wywołujące zapalenie płuc, infekcje uszu oraz wiele innych chorób rozwijają się do form, których nie da się leczyć znanymi syntetycznymi lekami może dojść do sytuacji gdzie zwykła infekcja może nagle zamienić się w śmiertelną chorobę. Bez wątpienia oporność bakterii na antybiotyki jest wielkim problem zarówno dla lekarzy jak i pacjentów. Problem ten jednak nie istnieje w przypadku srebra koloidalnego, ponieważ bakterie nie mogą uodpornić się na srebro. Dodatkowo srebro ma szerokie spektrum przeciwbakteryjne.

Srebro koloidalne posiada także działanie antyreumatyczne i przeciwzapalne. Niektóre badania wskazują, że jest ono lekiem przyszłości m.in. w leczeniu raka. Srebro podobnie jak i inne metale stosuje się kosmetologii w leczeniu trądziku i łojotokowego zapalenia skóry. Stosując srebro koloidalne jako składnik kremu do twarzy uzyskuje się perłową barwę skóry przy jednoczesnym wykorzystaniu jego właściwości przeciwbakteryjnych.


zrodlo
http://www.naturalnamedycyna.pl/index.php?option=content&task=view&id=334

deidre...ciesze sie  😉

kurcze...nie moge namierzyc takiej super ksiazki, ktora czytalam lata temu na temat przyczyn chorob na plaszczyznie emocjonalnej...buu...jest jakis lek na pamiec wsteczna? 🙄
a ja sie pomaranczy najadlam i mi zimno  😡

marzy mi sie wizyta u kogos madrego w sprawie mojego odzywiania tak pozatym...
a ja sie pomaranczy najadlam i mi zimno  😡

marzy mi sie wizyta u kogos madrego w sprawie mojego odzywiania tak pozatym...


😉 A skad jestes?
Hmm, sporo ciekawych rzeczy 😉 Po ziołach spadła mi gorączka 🤔 Generalnie po osłuchaniu pani doszła do wniosku, że astma mi przeszła na tyle, że nie słychać świstów, które by się uaktywniły przy infekcji. Mam kanały słuchowe jak dziecko 😁 Co jeszcze...powinnam więcej jeść na ciepło, zwłaszcza kaszę jaglaną (?). I uważać z paracetamolem, bo to toskyczne niestety jest i potrafi się odłożyć w szpiku kostnym. Gardło mnie jednakże rypie mocniej niż wczoraj i jak do jutra nie będzie zdecydowanej poprawy to jednak uderzymy z antybiotykiem, bo to może niestety angina się rozwijać..
Kasza jaglana jest dobra na pozbywanie się ”zaglucenia” organizmu. Przy wszelkich przeziębieniach zawsze warto ją pojeść. Nie przy przeziębieniu też, dobra jest na śniadanie.

Moi ”chińscy” lekarze mówili, że głódówki są nie dla każdego. I że jeśli głodówka (nie taka okołoprzeziębieniowa, o tę to nie pytałam), to dobrze rozważnie wybrać porę roku. Idalne-naturalne jest przedwiośnie, czas kiedy i tak normalnie nie byłoby zbyt wiele do jedzenia.
magda,Anna Ciesielska przyjmuje w Poznaniu,jest dietetykiem ,stosuje zasady pięciu przemian,napisała dwie ciekawe książki,fajnie-łopatologicznie.Jedyna uwaga z mojej strony,to stosowanie Vegety...

Zen,

Kasza jaglana to bardzo wartosciowa rzecz - oprocz odglucania o ktorym wspomniala Teodora ma wlasciwosci ogrzewajace.
Kasza jaglana z prazonymi jablkami i cynamonem to moje glowne zimowe sniadanie...
tu troche faktow:
Kasza jaglana jest więc tanim, naturalnym, smacznym źródłem krzemu, ale też zawiera dużo witamin z grupy B (tiaminy, ryboflawiny, pirydoksyny. kwasu pantotenowego). Obfituje w lecytynę oraz substancje mineralne: magnez, wapń, fosfor, potas, żelazo. Zawiera witaminę E, – jeśli będzie dostatecznie często gościć na naszym stole, może być dość dobrym źródłem również i tej witaminy. Co ważne – kasza jaglana nie zawiera glutenu, a zatem nie uczula, jest najlepszą kaszą dla dzieci, zalecana jako pierwsza z kasz.. Możemy więc przyrządzać z niej potrawy dla całej rodziny!

Według medycyny chińskiej kasza jaglana ma naturę neutralną, ocieplającą; polecana jest przy chorobach żołądka, przewodu pokarmowego, wątroby, trzustki, jelit i nerek. Jest zasadotwórcza, więc doskonała przy wzmacnianiu organizmu z chorobą nowotworową. Kasza jaglana wzmacnia osłabiony, wychłodzony organizm.


zrodlo
http://www.rzekazdrowia.pl/kasza-jaglana.php

Teodora
Tak, masz racje - glodowka absolutnie nie jest dla kazdego ( z teg co pamietam jak jestesmy np typem "wilgotnym" czy jakos tak (odsylam do ksiazki GP Malachowa), to mozemy sobie powaznie zaszkodzic).
Poza tym najkorzystniej jest ja wlasnie robic na przedwiosniu i najlepiej pod okiem kogos kto sie zna na rzeczy.
Zaleca sie tez lekkie odizolowane od codziennego zycia, duzo wypoczynku i duzo przebywania na swiezym powietrzu.
4 lata temu zrobilam sobie 9cio dniowa glodowke i gdyby nie to, ze zrobilam to debilnie w warunkach gdzie nie moglam odpoczywac i musialam sie przemieszczac, to uznalabym ten czas za jeden z fajniejszych - i bardzo ciekawe doswiadczenie, gdzie glod jest najmniej istotna rzecza (prawie wogule sie go nie odczuwa) za toumysl szaleje  😀iabeł:
bardzo bym chciala sie na wiosne konkretnie przeglodzic...
Ponizej super lektury:
Lecznicza głodówka - G.P. Małachow
http://docs6.chomikuj.pl/327272515,0,1,Malachow---Lecznicza-glodowka.DOC
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się