Zwracam się do was o pomoc ,w styczniu miałam wypadek ,oczywiście nie z mojej winy . Facet stracił panowanie i wjechał w nas autem . Jak już większość osób wie ,konia musiałam uśpić . Sprawa dopiero teraz ruszyła ,biegły uznał obopólną winę . Dostała zarzut że jechałam drogą nie przystosowaną do jazdy konnej ( jechałam drogą wiejską ) drugi zarzut że koń był płochliwy (ogier z licencją ) . Co do konia nie wiem jak mam udowodnić że koń niczego się nie bał . Facet co spowodował wypadek dostał ponad 10 zarzutów .
Ma ktoś jakiś pomysł jak mam się wybronić z zarzutów , będę bardzo wdzięczna za pomoc :kwiatek:
monia, Hmmm. Ja bym się zapytała co to jest ta droga "przystosowana do jazdy konnej"... i jeśli już by mi ktoś powiedział, to bym zapytała wobec tego "a gdzie to jest?".😉 Kiedy okaże się na 99%, że takiej drogi przystosowanej do jazdy konnej nie ma, możesz zapytać wobec tego jak inaczej mogłaś tamtędy przejechać, skoro, oprócz tej drogi wiejskiej, nie miałaś żadnej innej możliwości przejazdu. Z racji, że drogi przystosowanej do jazdy konnej nie było, to stwierdziłaś, że wybierzesz najbezpieczniejszą opcję przejazdu z koniem drogą wiejską, która nie jest drogą szybkiego ruchu, autostradą [gdzie jest np. zakaz wozów z końmi itp] ani ruchliwą drogą. Można by dodać, że bardzo chętnie będziesz jeździć tylko drogą przystosowaną do jazdy konnej w momencie kiedy ona powstanie. 😉
Co do płochliwości... skoro był to ogier z licencją.... Gdzieś chyba są jakieś określenia co do charakteru ogierów, którym przyznawane są licencje, jakieś wymogi zakłady treningowe chyba mają [w teorii oczywiście], więc może można by to jakoś podciągnąć pod stwierdzenie, że gdyby ten koń był naprawdę płochliwy.... nie dostałby licencji. Teraz tylko zapytać prawnika co o tym myśli.
Art. 35. 1. Jazda wierzchem i pędzenie zwierząt powinny się odbywać po drodze przeznaczonej do pędzenia zwierząt. W razie braku takiej drogi jazda wierzchem i pędzenie zwierząt mogą odbywać się po poboczu, a jeżeli brak jest pobocza - po jezdni.
2. Do jazdy wierzchem i pędzenia zwierząt stosuje się odpowiednio przepisy art. 34 ust. 1 i 2 oraz przepisy o ruchu pojazdów.
Art. 36. 1. Zabrania się jazdy wierzchem:
1. bez uzdy;
2. obok innego uczestnika ruchu na jezdni;
3. po drodze oznaczonej znakami z numerem drogi międzynarodowej oraz po drodze, na której obowiązuje zakaz ruchu pojazdów zaprzęgowych;
4. po drodze twardej w okresie niedostatecznej widoczności;
5. po drodze twardej osobie w wieku poniżej 17 lat.
2. Jeździec może prowadzić luzem tylko jedno zwierzę po swojej prawej stronie.
i art. 34
Art. 34. 1. Do zaprzęgu może być używane tylko zwierzę niepłochliwe, odpowiednio sprawne fizycznie i dające sobą kierować.
2. Kierujący pojazdem zaprzęgowym jest obowiązany utrzymywać pojazd i zaprzęg w takim stanie, aby mógł nad nimi panować.
3. Bezpośrednio jeden za drugim może jechać nie więcej niż 5 pojazdów zaprzęgowych. Odległość między piątym pojazdem a następnym nie może być mniejsza niż 200 m.
4. Kierujący pojazdem zaprzęgowym przy wjeżdżaniu na drogę twardą w miejscu, gdzie nie ma dostatecznej widoczności drogi, jest obowiązany prowadzić zwierzę za uzdę.
5. Kierującemu pojazdem zaprzęgowym zabrania się:
1. przeciążania zwierzęcia;
2. jazdy obok innego uczestnika ruchu na jezdni;
3. pozostawiania pojazdu niezabezpieczonego przed ruszeniem;
4. jazdy pojazdem na płozach bez dzwonków lub grzechotek.
Sankaritarina nie wiem czy samo to wystarczy że koń miał licencje ,teraz szukam zdjęć ,mam zdjęcia z pokazu gdzie jest dużo namiotów ,scena i duże głosniki .Mam też zdjęcia z terenu ,z tego ferelnego dnia co robiłam zdjecia z siodła w czasie jazdy .
Tania adwokata mam na oku ,znajomy powiedział że mam pisać do sądu żeby mi przydzielili ,tylko nie wiem kiedy rozprawa .
monia, jakie jest uzasadnienie orzeczenia plywu rzekomej plochliwosci konia na to konkretne zdarzenie? Wyskoczyl na jezdnie? Wyrwal sie spod kontroli? Odkoczyl w kierunku pojazdu? Bo rownie dobrze mozna by zarzucic, ze byl poza kontrola, niezrowowazony i stanowil zagrozenie dla siebie,jezdzca i innych uczestnikow ruchu- tylko na podstawie czego?
szafirowa Ogólnie mam zarzut że na płochliwym koniu nie powinnam jechać ,tylko go prowadzić . Sprawcy wypadku zeznali że koń kopnął w auto ,dalatego połamał sobie nogę , biegły rozpatrzył tą sprawę i napisał że oni kłamią bo noga była obciążona przy uderzeniu ,czyli koń na tej nodze stał .
epk Tak jechałam poboczem ,jeden koń wjechał już na jezdnię ja nie ,usłyszałam że gościu jedzie bardzo szybko ,jak zobaczyłam że stracił panowanie zdążyłam obrócić konia w prawo ,przy uderzeniu koń stał bokiem w kierunku łąki ale dalej na poboczu .Może bym jakoś się uratowała ale gdy byłam już przygotowana żeby uciec na łąkę obruciłam się żeby zobaczyć czy sistrzenicy nic się nie stało i wtedy zobaczyłam jak wjeżdza w nas .Droga miała 4 metry szerokości więc z tego co mi mówiła policja mogłam jechać szerokością 2 metrów . Było widać ślady że wjechał w nas na poboczu ,technik był taki tępy że szok . Teraz muszę jeszcze wytłumaczyć dlaczego ślady były na asfaldzie ,policja nie rozumie że koń jak się przewrócił chciał wstać ,ja próbowałam sama go trzymać żeby nie wstał . Normalnie to jak słucham tych ludzi to mnie krew zalewa ,biegły chciał nogę od konia zobaczyć ,choć koń stał na 3 nogach stwierdził że ma jeszcze 2 🤔wirek: usłyszałam że koń jak wstaje daje nogi tylne do tyłu 😵 nie chce mi się pisać wszystkich głupot co słyszałam ,więc muszę się dobrze przyszykować do sądu .
Zainwestuj z dobrego adwokata Z autopsji wiem, że najprostsze sprawy można przegrać jeśli nie ma się wsparcia prawnego,. Czasami wydaje się, że mówi się coś dobrze - w dobrej wierze - a paragrafy potrafią obrócić to przeciw Tobie...
monia, a miałaś z jakiegoś tytułu - OC? Obejmujące zwierzęta (zazwyczaj obejmuje)? Wtedy trzeba "napuścić" prawnika ubezpieczyciela - to jest największy pożytek z ubezpieczeń. Byłaś normalnym uczestnikiem ruchu drogowego, miałaś pełne prawo przebywać tam, gdzie byłaś. Co ma do rzeczy - jaki koń (pragraf proszę! gdzie jest paragraf mówiący coś o tym jaki! koń ma prawo poruszać się po drogach?). Straszą Cię i próbują obrzydzić życie (jakby już nie wystarczyło 🙁). To ja bym straszyła eskalacją żądań dot, odszkodowania. Paskudny bywa ten świat 🙁 Trzymaj się - prawo powinno być po Twojej stronie. edit: no chwila - a gdybym szła poboczem/chodnikiem z dzieckiem z ADHD i ktoś... (tfu, tfu) - to co, byłaby obopólna wina, bo dziecko miało ADHD? I jakieś orzeczenia bym musiała gromadzić, że nie rzuciło się na samochód? Co za różnica, że to jeździec był uczestnikiem ruchu?
[pragraf proszę! gdzie jest paragraf mówiący coś o tym jaki! koń ma prawo poruszać się po drogach?).
Powyżej jest już podany konkretny paragraf: 2. Do jazdy wierzchem i pędzenia zwierząt stosuje się odpowiednio przepisy art. 34 ust. 1 i 2 oraz przepisy o ruchu pojazdów. Art. 34. 1. Do zaprzęgu może być używane tylko zwierzę niepłochliwe, odpowiednio sprawne fizycznie i dające sobą kierować.
Niestety Art 34 jest każdorazowo podważalny - nie ma konie niepłochliwych... Każdy koń, wk tórego wjedzie auto - raczej chociaż troszkę się przestraszy... Dlatego nie szukałabym porady na forum a u prawnika... W każdym mieście są darmowe porady prawne - może z nich skorzystasz chociaż? Chociaż ja po smutnych doświadczeniach życiowych - brałabym już tylko "papugę" niech za mnie mówi i załatwia...
monia a nie było żadnych świadków wypadku? Czy tylko ty, siostrzenica i sprawcy? Bo świadek mógłby potwierdzić, że koń nie był spłoszony, a ty jechałaś poboczem. Niestety Gaga ma rację, że najprostsze sprawy można przegrać bez dobrego prawnika. Sama zostałam kiedyś dotkliwie pobita gdy byłam w ciąży i sprawę oddalono, bo jak uznał biegły lekarz sądowy, nie zagrażało to mojemu życiu ani dziecka. Mimo że dziecko przyszło na świat 2 miesiące przed czasem. Czasami zastanawia mnie co tam za idioci siedzą. Ludzie, którzy z wieloma sytuacjami mają styczność jedynie czytając o nich w gazetach... Nawet normalny nie znający się na takich sprawach człowiek powinien ruszyć mózgownicą i zastanowić się jak możliwe jest, by koń zdążył kopnąć w szybko jadący samochód, który po tym w tego konia jeszcze zdąży wjechać.
Miałam i mam nadal OC na moje zwierzęta na 200 tys. zł ,mogę zdobyć pismo z Gminy że starałam się o znaki uwaga zwierzęta . Wtedy byłam sołtysem i dla bezpieczeństwa chciałam żeby te znaki były . Jadę właśnie po mapę na której jest zaznaczony szlak konny ,ta droga na której był wypadek właśnie jest tam zaznaczona jako szlak konny . Jadę zobaczyć bo jak nie zobaczę to nie uwierzę .
No aż się wierzyć nie chce!!! Straciłaś konia!!! Mogłaś zostać zabita!! I jeszcze są wątpliwości?? Sprawca powinien zapłacić odszkodowanie i za konia i za straty moralne. Koniecznie potrzebny jest adwokat - taki krwiożerczy. Może można się tak dogadać, żeby jego honorarium było wliczone w to, co wywalczy?
monia, No właśnie tak jak mówią dziewczyny - nie ma koni niepłochliwych. Z tą licencją to kombinowałam, żeby znaleźć coś na tyle wiarygodnego, żeby laik koński [jakim zapewne będą sędziowie] dostał jakiś "niepodważalny argument" na to, że ten konkretny koń "nie może" być płochliwy.
A adwokata radzę szukać we własnym zakresie. Tak jak zostało powiedziane- najlepiej krwiożerczego. Raczej nie radzę brać tego przydzielonego z sądu.
Mam mapę ze szlakiem konnym 😅 na drugiej mapie jest wpisana moja stajnia (mapy turystyczne ) teraz pozostało udowodnić że koń nie był płochliwy . Mam nagrany film jak mój mąż jeździ motorem po łące koło koni ,jeszcze chce nagrać jak jeździ autem i ciągnikie . Co do Idola naprawdę był nie płochliwy , ale nie mam jak udowodnić ,jak jego już nie ma .
Posłucham waszych rad i szukam teraz adwokata , dostałam już namiary na pewną panią ale nikt nie odbiera .
Może przydałby się spis rzeczy, o które należy zadbać, aby później móc dochodzić swoich praw? Tak z praktyki. Dopilnować i nie wierzyć w działanie służb. 1) wezwać na miejsce, kogoś z zimną krwią, logicznego kto zbierze wszystko co może się przydać a) zrobi zdjęcia b) zbierze dane świadków 2) pilnować pracy policji/prokuratora 3) zapoznać się z dokumentacją 4) znaleźć pomoc prawną.
Niestety z smutnej praktyki wiem, że organy ścigania wolą szybko zamknąć sprawę. Są nieprawdziwe fakty podawane, zatajenia, tylko po to by zamknąć teczkę 🙁
bera7 świadek był ale się wycofał ,nie będę kogoś na siłę ciągać po sądach . Moim świadkiem jest siostrzenica ( była trzeźwa ) ,sprawca wypadku też był trzeźwy (ale pod wpływem narkotyków) osoby co z nim jechały były pod wpływem alkoholu ,jeden uciekł po paru minutach od wypadku ,drugi bardzo się czepiał więc 🤬 od męża . Ogólnie chodzili i się śmiali , policja nie sprawdziła czy byli pod wpływem narkotyków .
Ps ,teraz mnie nie będzię bo jadę do dentysty ,więc jak coś odpiszę później . Potem napiszę czy adwokatka zgodziła się mnie bronić w sądzie .
monia, rozumiem. Jednak chciałabym spisać jakieś abecadło. W moim przypadku wiemy, że byli kierowcy 2 tirów, którzy nie zatrzymali się udzielić pomocy, nie zadzwonili po pomoc. Po prostu olali. A przecież to przestępstwo 🙁
Tania, od sprawcy tu niewiele zależy. Bardziej od sądu. Ostatnio kolega miał sprawę. Sprawca był tak bezczelny na sali, że sąd mu dał wyższą karę niż wnioskowana. Teraz czeka na cywilną już z ubezpieczycielem.