ochwat

dea   primum non nocere
21 listopada 2016 22:13
Już nie biega?
Biega 😉 ale rozmyślam nad podkuciem 😉
dea   primum non nocere
22 listopada 2016 19:36
Po co?
Ja widzę sens w podkuciu czasowo jak jest podeszwa b. cienka a ściana mocna i po bokach trzyma. Wtedy można uniknąć uszkodzenia czubka kości, oszczędzić bólu i dać podeszwie czas odrosnąć. Jak podeszwa gruba, to moim zdaniem boso, z okresową kontrolą rtg jest lepiej - bo można częściej, szybciej reagować - cofając pazur, obniżając piętki o trochę nawet co tydzień. W podkowie przekuwać się nie da tak często - jak jeszcze kowal termin przeciągnie, to gruby kłopot się robi.
Takie zalecenia, jak pisałam wcześniej. Nie jest to konieczne ale kowal powiedział żebym się zastanowiła, bo jest w stanie to zrobić ale nie wie czy jest sens. Dlatego się pytam
Trafiłam na taką stronę  https://www.facebook.com/BartekNaWakacjach/ i zastanawiam się, czy jest możliwe wyprowadzenie konia z tak poważnego ochwatu do zdrowia? O pracy pod siodłem pewnie nie ma mowy, ale życia bez bólu i jako tako prawidłowego ruchu?
A ja sie ucieszylam ostatnio-zdjelam wczoraj buty i Jerry chodzi normalnie, nie stoii tez w postawie ochwatowej. Znowu zaswital promyczek nadziei, ze dojdzie do siebie.
Ale kopyta beda od tej pory robione przez weterynarza specjaliste od koni, nie przez kowalke  😫
Też już się zastanawiałam nad losem tego konia i muszę przyznać, że od początku mam mieszane uczucia. Mimowolnie śledzę jego losy odkąd trafił do fundacji Lucky Horses (sama fundacja znajduję się kilka kilometrów ode mnie toteż śledziłam stronę na fb). Również jestem ciekawa opinii kogoś doświadczonego.

Moja kucka z kolei jest już po pierwszej wizycie nowej strugaczki. Obniżona na piętach, strzałka zostawiona w spokoju. Pomierzyliśmy też buty, do testowania dostałam Old Mac'sy. Leżą dobrze, ale obawiam się trochę piasku, błota - że to wszystko jednak będzie podrażniać. Buty widocznie pomagają, koń przestał uciekać od twardego. Jest nieźle  😉
Małe porównanie w zewnętrznym wyglądzie przodów:
Wrzucam tu najnowsze zdjecia kopyt mojego siwego z nadzieja, ze cos podpowiecie. Mam bowiem wrazenie, ze naszemu wetowi skonczyly sie pomysly, a i jako wskazowke dla kowala, ktory przyjedzie w przyszlym tygodniu, polecil tylko "zrobic to, co zawsze".

Kon rasy PRE, 20 lat, ochwat zdiagnozowany w czerwcu 2016 roku.

Poczatki historii ochwatowej opisywalam w tym watku wczesniej, kiedy jeszcze podejrzewalismy Cushinga. W lipcu i sierpniu kon byl w klinice, gdzie wykluczono Cushinga i insulinoopornosc. I ostatecznie nie znaleziono wyraznej przyczyny ochwatu. Weterynarze stwierdzili tylko, ze metabolizm konia jest zaburzony i stad te problemy.

Kon na diecie od maja (siano, garsc paszy dla cukrzykow Purina Integrit T, suplement na kopyta Formula 4 Feet dla ochwatowcow). Z lekow: do wrzesnia dostawal przeciwzapalne (lek, ktotry tutaj nazywa sie Danilon), potem przerwa, po wizycie w tym tygodniu dostalismy zalacenie, zeby na usmierzenie bolu dawac pol dawki Danilonu dziennie. I tyle...
Ma zalozone podkowy pelne, od strony podeszwy, pod ta wkladka, kowal naklada jakas paste.

Zalamalam sie, kiedy zobaczylam prawe kopyto na ostatnim zdjeciu RTG:  kosc nadal opada, niejako zaglebia sie w kopyto (bo nie rotuje tylko czubek kosci kopytowej, kosc na calej dlugosci sie oddala od puszki kopytowej). Wet mowi, ze "rusztowanie" z listewek kompletnie runelo. I tlumaczy, ze tam nadal toczy sie proces zapalny i kraza toksyny. Tylko, ze z tym nic wiecej juz nie mozna zrobic...
Kowal umowiony na przyszly tydzien, wolalam najpierw zrobic RTG, bo w listopadzie robil kopyta "na czuja" i za bardzo scial nam podeszwe, co widac na grudniowym zdjeciu. Myslalam, ze to stad w grudniu zwiekszyla sie kulawizna i kon wyraznie mniej chetnie sie ruszal. Teraz podeszwa narosla i wet mowi, zeby jej nie tykac. Chce tylko minimalnie skrocic pazur.

Kopyto w stanie fatalnym: widac na zdjeciach z zewnatrz. Ma nie tylko obraczki, ale porobily sie w nim wrecz takie rowki... A ostatnio doszedl ten fald skory, tkanki nad korona, z pewnoscia i to jest dla niego bolesne.

Czy jakos mozna ten proces zatrzymac? Wiem, ze kon nie wroci juz do pracy, ale chcialabym zapewnic mu przynajmniej spokojna i w miare bezbolesna starosc...  Moze jakies bardziej odciazajace ciecie? Jakies ziolka na odtrucie organizmu, skoro te toksyny nadal tam kraza. Nie wierze, ze wyczerpalismy juz wszystkie mozliwosci, jesli tylko jest cos jeszcze, co mogloby tu pomoc, rozwaze z pelna powaga.

Za duże zdjęcia.
Skrócić pazur!!!!
villaverla przywież konia do Polski 🙂 i oddaj w kompetentne ręce, z tego co pamiętam to koń jednej z forumowiczek został tu przywieziony po tym jak weci w zagranicznej klinice poddali sie,
a  na teraz to pokaż zdjęcia RTG kowalowi przed kuciem , powinien zobaczyć co zrobić, ja na to obecne kucie skróciłabym pazur w sposób jak pokazuje czerwona linia( dla niektórych kowali skrócić pazur to tną od strony podeszwy) i nie ruszałabym nic więcej , niech nie zbiera nic z wysokości pod czubkiem kości kopytowej , na drugie kucie opuściłabym tył kopyta tak jak pokazuje zielona linia , cięcia zielonej lini nie robiłabym juz teraz bo równając pod podkowe pocieni grubość podeszwy pod czubkiem kości.

Podpisuje sie pod tym co pisze blucha. Uważałbym tylko na skracanie kątów wsporowych, aby nie niszczyć podeszwy w tylnej części kopyta.
Ten kon był zwyczajnie złe strugany, przez długi czas.
villaverla, skąd jestes?
Dziekuje wam za dobre rady! Tez mi sie nie podoba, jak bylo ciete te kopyto, ale nie czuje sie kompetentna, zeby doradzac naszemu kowalowi, ktory wielkim fachowcem jest... A moja wiedza na temat kopyt jest niewielka, wgryzlam sie w ten temat dopiero jak kon sie rozchorowal...

Blucha, dziekuje, pokaze ten schemat i wetowi i kowalowi, moze przynajmniej da im do myslenia.

Tajna, rezyduje na polocy Wloch, w miescie Vicenza (miedzy Padwa a Werona). Kowal dojezdza do nas z Udine. Wet z Modeny. To nie ci najblizej nas  tylko wlasnie ci najlepsi, jakich znamy  🙁

Musze sie wam przyznac, ze sama nie wiem, komu zaufac. Niby oddalam konia w rece doswiadczonych osob, ktore znaja sie na tym, co robia,  ale widzac efekty zaczynam szczerze watpic ich fachowosc. Blucha, rozwazalam przewiezienie konia do Polski na samym poczatku, ale ostatecznie blizej mi bylo do sprawdzonej kliniki (200 km) i sobie odpuscilam, zakladajac, ze tam jest w dobrych rekach.

I nasuwa mi sie taki wniosek i rada dla poczatkujacych wlascicieli (to moj pierwszy kon, zakupiony z przypadku zreszta, by wyratowac go wyroku skazujacego na rzeznie) ze trzeba stosowac zasade organiczonego zaufania do tych, ktorzy waszym koniem sie zajmuja i na wlasna reke doksztalcac sie z materii, w ktorej nie macie doswiadczenia ( w moim wypadku zywienie i kopyta np.). Teraz dopiero ze wstydem odkrywam, ile niepokojacych sygnalow  zwiazanych ze stanem zdrowia konia przeoczylam lub zlekcewazylam, a moze gdybym zaczela drazyc i pytac wczesniej, nie doszloby do takiej tragedii.
Madry Polak po szkodzie (nawet Polak we Wloszech).
Nie twierdziłabym, że kowal jest jakimś mega super hiper fachowcem, bo to bardzo prosty przypadek ochwatu do ogarnięcia w kilka miesięcy. Na prawdę. Z ręką na sercu.
Minusem super hiper fachowów jest to, że oni za dużo kombinują, zapominając o tym co najprostsze.
Żeby kopyto ochwatowe przywrócić do zdrowia należy przywrócić perfuzję w kopycie, a jak można to zrobić zamykając kopyto w podkowie? Jedynym plusem kucia kopyta poochwatowego jest jakieśtam znieczulenie. I tyle, ale podklejenie gumy również daje znieczulenie a nie zaburza krążenia w kopycie pozwalając mu odrastać.
Druga sprawa zbyt długiego pazura. Widzisz na zrost od góry jaki jest pofalowany? Tam działają za duże przeciążęnia i stąd naprawa takiego kopyta jest żadna, bo przy każdym ruchu nowy róg się odrywa i kompresuje. Wysokie kąty wysokimi kątami, często da się je dopiero obniżyć jak nowy zrost zassie kość w górę, a to jest możliwe jedynie jak będzie duży i mocny. Bez odciążenia przedniej ściany to nie będzie możliwe nigdy.
Tu moja słynna Trixi. Miała perforacje podeszwy przez kość kop. Miała być uśpiona, a po 7 czy 8 miesiącach śmigała galopem i wyskakiwała z lonżownika 😉
Widać nowy nieskompresowany, ściśle zwiazany z tworzywem róg.
Trochę się wetnę: tajnaa, co to jest ta dziura nad puszką kopytową?
Jaka dziura? Tu raczej nie ma dziury, jest nowy zrost i skudłaczona sierść, jak dla mojego starego oka
Zaznaczyłam.
To nie dziura 😀 jakiś syf, albo brudne włosy
Moi drodzy, czuje sie w obowiazku zdac wam relacje z dalszego ciagu naszej historii, ktora, niestety, nie ma dobrego zakonczenia.

Podbudowana waszymi opiniami, ze jednak da sie cos z tym zrobic, uruchomilam wszelkie mozliwe kontakty i dostalam namiary na bardzo dobrego, zaangazowanego w sprawe strugacza. Mieszka 200 km od nas, ale po naswietleniu sprawy zgodzil sie nawet przyjechac.  Najpierw jednak, na podstawie obejrzanych zdjec, w tym rtg, wyjasnil mi, ze sytuacja nie wyglada zbyt ciekawie i ze nie moze obiecywac mi cudow. Wszystko zalezy od tego, w jakim stanie sa naczynia w kopycie, czy tam w ogole krazy jeszcze krew. Pytal, czy mam szanse zrobic wenogram.

Tak wiec zaczelam nalegac u weta o to badanie. Przy okazji okazalao sie, ze on tego strugacza bardzo dobrze zna (bo jest z jego okolic) i ceni, bo to naprawde rozsadny chlopak, gruntownie doksztalcajacy sie w "kopytologii", wrecz fanatyk tego tematu. Skontaktowalam ich ze soba, powymieniali sie fachowymi uwagami, w koncu stanelo na tym, ze robimy ten wenogram.

W sobote zeszly nam na to 2 godziny, bo kon na prawej nodze praktycznie juz nie staje, a do badania musial sie na niej podeprzec. Jeszcze tydzien temu jakos dokustykal na padok, w sobote byly problemy nawet z wyprowadzeniem z boksu, nawet po znieczuleniu nogi w kilku miejscach. W ogole to badanie inaczej sobie wyobrazalam... Okazalo sie, ze po wstrzyknieciu kontrastu wet ma tylko 45 sekund na zrobienie 3 zdjec (od przodu, z boku, od tylu), bo pozniej plyn rozlewa sie po calym kopycie i nie daje wlasciwego obrazu sytuacji.

Wyniki byly zle. W tym kopycie praktycznie nie ma juz krazenia, dociera tylko do korony, tam, gdzie ta opuchlizna, zyly sa nabrzmiale. Zdjecia zobaczyl tez potem strugacz, z ktorym wet omowil wyniki. I to strugacz przyznal mi otwarcie, ze nie da rady nic juz zrobic ... Dopatrzyl sie na zdjeciu deformacji czubka kosci kopytowej i jeszcze (nie wiem jak to nazwac, on uzyl wloskiego terminu) czegos w rodzaju martwicy tkanek i odmineralizowania kosci. Slowem: poddajemy sie.

Niedziela zeszla mi na placzu i analizowaniu za i przeciw ostatecznego rozwiazania, jakim jest uspienie konia. Doradzal mi to zarowno wet jak i wlasciciele stajni. Widze, ze zwierzak cierpi ogromnie, w ciagu dwoch tygodni ubylo go o polowe, zaczal spalac wlasny tluszcz. Ma przykurczona sylwetke i pewnie ciagly bol plecow, bo tylne nogi podstawia pod siebie, zeby odciazyc przod.

Decyzja zapadla, zrobia to w czwartek. Mnie przy tym nie bedzie, nie dam rady... Zostalo mi zorganizowanie pogrzebu. Tak, bo na dokladke poinformowali mnie, ze lokalna firma, ktora odbiera konie do utylizacji obdziera je ze skory, z ktorej potem szyje sie torebki i buty. Ja na to nie pozwole.

Dziewiec miesiecy nieustannej walki, klinika, leki, suplementy...  Kupilam nawet kaganiec, w ktorym wiosna mial wyjsc na padok. Nic z tego... Straszna to, potworna choroba i straszna niewiedza na jej temat w konskim (przynajmniej wloskim) srodowisku. Mnie dopiero teraz otworzyly sie oczy na wiele spraw zwiazanych z zywieniem i utrzymaniem konia i widze, ile bledow bylo popelnionych rowniez w naszym przypadku (kaloryczna pasza, ograniczone mozliwosci przebywania na padoku itp.).

przykra wiadomość  🙁 szkoda ze nie zdecydowałaś sie na moją podpowiedż na PW, a uśpienie w tej sytuacji jest chyba jedynym rozsądnym wyjściem, niepotrzebnie zwierzak cierpi
Tak, blucha, ja tez zaluje, ale w tym momencie bylo na to za pozno. Kon od konca grudnia byl w kiepsciutkim stanie, balam sie, ze nie przezyje podrozy.

Pomysl z przewiezieniem konia do Polski byl jak najbardziej sluszny i szczerze zaluje, ze nie zrobilam tego zaraz po powrocie konia z kliniki, we wrzesniu. Z perspektywy czasu widze, ze to bylo wlasciwe wyjscie, bo tutaj maja blade pojecie o ochwacie i jego leczeniu. Gdybym wiedziala o tym wczesniej... Zaufalam osobom, ktore uwazalam za ekspertow, a powinnam zaufac wlasnej intuicji.

Mam nauczke na przyszlosc.

Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
07 lutego 2017 17:23
villaverla, przykro mi bardzo :przytul: Zrobiłaś co mogłaś na miarę swoich możliwości i wiedzy na tamten czas. Kopyta to śliski temat niestety, gdzie wet przerzuca decyzje na kowala a kowal na weta 🙁
Szkoda, jakbym wiedziała, że będziecie chcieli go uśpić to bym go wzięła, bo dla mnie ten przypadek to klasyk ochwatowy. Na jakiej podstawie stwierdzili brak krążenia? W zamkniętej podkowie krążenie jest zaburzone, może dlatego.
mam teraz w leczeniu kobyłe z ubytkiem 30% kości kopytowej i daje rade baba, powoli, bardzo z przysłowiowymi kłodami pod nogi, ale się ogarnia.
KURDE NO!
 Znowu za duże zdjęcia!
@tajna
Czy w tym przypadku rotacja kości występuje tylko "północ-południe" czy także "wschód-zachód"? (Przepraszam za te geograficzne opisy, ale brak mi odpowiednich słów😉
Chodzi o boczne zrotowanie kości?
Chodzi o boczne zrotowanie kości?


Dokładnie o to mi chodzi. Masz moze zdjęcia kopyt tego konia? Chętnie rzuciłbym okiem jeśli to nie problem.
to są dzisiejsze nawet

Max rozmiar to 960 px!
Dzięki. A masz jakieś zdjęcia od strony podeszwy?

Gdzie Ty mieszkasz, ze śniegu brak?😉
Okolice Kołobrzegu. Nie mam od strony podeszwy, ale tam gdzie jest brak kości tam jest dziura i tyle.
Witam . Piszę w związku z ochwatem. Chciałabym się dowiedzieć czy jest możliwość wczesnego rozpoznania ochwatu ? Zanim koń przyjmie już tą postawę odciążając tak jakby przednie kopyta . Kobyłka (nie moja) w niedzielę wieczorem koło 20.00 pora karmienia. Kobyłka wybiegła z boksu uciekając przed drugim koniem- jak zwykle wiecznie głodnym koniem i się przewróciła na bok. Wczesniej co prawda nie widziałam jakichś oznak,że ją łapie to cholerstwo ( nie miałą wcześniej ochwatu- jestem pewna) - ponieważ zwyczajnie tam nie jeździłam (prywatna stajenka na dwa konie) i konie również nie chodziły około 2 miechy. Klaczka nie jest kuta. Kopyta do tej pory były zdrowe, ładne, zadbane... Przyjechałąm tam w poniedziałek i właściciel mi mówi całą historię,że się przewróciłą itd . Sprawdziłąm pęciny ani nie gorące ani nie zimne . Odciążała tylko jedną przednią nogę i jedną tylnią to tak jakby się poobijała .Wiadomo, jak ktoś nie jest pewien swoich podejrzeń to dzwoni do weterynarza byleby tylko pomóc .  W życiu bym nie pomyślała,że to ochwat. !!!!! I teraz moje pytanie JAK I JAK WCZEŚNIE MOŻNA ROZPOZNAĆ OCHWAT (MUSZĘ WIEDZIEĆ BO JESTEM PRZEWRAŻLIWIONA NA TYM PUNKCIE I CHCĘ JAK NAJSZYBCIEJ REAGOWAĆ, ALBO CHOCIAŻ PRZEKAZAĆ TĄ WIEDZĘ WŁAŚCICIELOWI BO TERAZ KOŃ MUSI BYĆ STALE POD OBSERWACJĄ) CZY JEST MOŻLIWOŚĆ,ŻE DOSTAŁA GO PONIEWAŻ MIAŁA TAKĄ PRZERWĘ W JEŹDZIE? CZY TO OD CHLEBA? (KONIE CHODZĄ BLISKO DROGI, MOŻLIWE,ŻE KTOŚ IM DAŁ CHLEBA- MY OSOBIŚCIE NIE DAJEMY) , CZY KIEDY "BADAŁĄM" DOTYKAŁAM PĘCIN KOBYŁY TO NIE CZUŁAM PULSOWANIA KRWI, CZY JEST MOŻLIWOŚĆ, ŻE W CIĄGU 3 GODZIN ZACZĘŁO JEJ SIĘ TAK POGARSZAĆ? PANI WETERYNARZ PRZYJECHALA PO OK. 3 GODZINACH I CZUŁA TO PULSOWANIE .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się