UWAGA NA OSZUSTÓW! Przyjmują konie pod opiekę i wywożą na rzeź!

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 kwietnia 2017 09:47
smarcik, bo na kontuzji nie można wozić tylka 🙂 Ot i cała prawda.
Jak dla kogos 500 zł na utrzymanie miesięczne konia to za duzo, to nie powinien konia mieć.
Abstrahując ale tylko lekko od tematu...
(część starej volty na pewno pamięta, a ElaPe to na pewno, bo naskakiwała na mnie najwięcej prowadząc nagonkę na wszystkich końskich forach)

Lat temu 14 miałam konia, kończyłam studia i generalnie dział się dobrobyt. Życie jednak postanowiło inaczej i z dnia na dzień zostałam bez jakichkolwiek środków do życia. Więc musiałam utrzymać siebie i konia. Nie chcąc sprzedawać emerytki, która, jak najbardziej chodziła pod siodłem, zaczęłam szukać dla niej dzierżawcy. Przygarnął ją, część forumowiczów pewnie pamięta idiota (z perspektywy czasu) nikiem Kolega, którego znałam osobiście od dobrych kilku lat. Ustaliliśmy, że jednak będę dokładać się do kosztów utrzymania, on będzie na niej jeździł (prowadził prywatne gospodarstwo, miał jednego konia, wziął tego do towarzystwa bardziej). Jako, że znalazłam "świetnie" płatną pracę w gabinecie wet. za 800/850 zł miesięcznie, to mogłam się dokładać. Ustaliliśmy kwotę na 150 zł, pomimo tego, że koń miał być trzymany za free.
Dla kobyły skończyło się to źle, a w zasadzie tragicznie, bo padła zostawiając 1,5 miesięcznego źrebaka.
Ale to była moja wina, bo przecież za 150 zł mogłam sobie co najwyżej chomika utrzymać. To tak ogólny wydźwięk po całej akcji był.
I faktycznie na przyszłość nie będę taka naiwna, po prostu konia sprzedam choćby na kiełbasy.

pokemon z Twojego opisu to zupelnie inna sytuacja, i pretensje mozesz miec do kolegi, ale mi sie rzuca w oczy jedno, moze mam jakies rozowe okulary, nie wiem-  2 tys mozna wyciągnąć w biedrze na kasie... pewnie zaraz bedzie naskok na mnie rowniez za to no ale takie sa fakty.

Mam w dzierzawie konia, którego wlascicielka bedac za granicą zostawila przyjaciółce w dzierzawie.  Kon mlody, dobry prospekt, fajnie zrobiony. Zaczęła dostawac sygnaly ze cos sie dzieje, potem interwencyjne odebranie przez inna przyjaciółkę, szukanie nowego dzierzawcy.Jak po niego pojechałam to wyglądał jak z interwencji, i to takiej bardzo medialnej. Wniosek: najwyższą formą zaufania jest KONTROLA.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 kwietnia 2017 11:10
Lardia 14 lat temu 2tys w Biedrze? Wtedy w ogóle Biedry już były? 😉 Bo ja pracując na pełen etat na kasie w Smyku 5(!) lat temu zarabiałam szalone 1200.
Po przeczytaniu tego wątku nikt więcej się nie odważy opisać swojej historii ku przestrodze innym. Brawo  👍. Możemy wrócić do rozmów o czapraczkach. Zrobił się gigantyczny  🚫 i wcale się nie dziwię autorce wątku na to jak zareagowała na te wszystkie komentarze.
pokemon teraz Ciebie zjedzą  😀iabeł:.
Dokladnie w 2003 roku zaczynalam prace w ZuS i dostawalam minimalna pensje 670 zl na reke
Ale wtedy tez płaciłam 80zl za miesiąc (jeśli miałam czas codziennych) treningów. Wiec No cóż..
[quote author=_Gaga link=topic=100929.msg2669578#msg2669578 date=1491634681]
Figa z Magiem, ale kto szydzi z naiwności? Serio nazywanie człowieka który pozbył się problemu finansowego sądząc, że obca osoba ów problem ogarnie - łatwowiernym - jest szydzeniem?
[/quote]

Tak. To jest szydzenie, nazywając rzecz po imieniu. Ja się temu nie dziwię, właściwie zgadzam się z Tobą w 100%, ale należy brać pod uwagę efekty uboczne. A takim efektem będzie to, że ludzie będą się wstydzili przyznawać do błędu i ostrzegać innych. Aczkolwiek niektórych może to otrzeźwi i przywróci nieco bardziej realny obraz rzeczywistości. Bo jak widzę ogłoszenia, które z grubsza brzmią: >>dam możliwość opieki nad moim najwyjątkowszym emerytem/rencistą pod warunkiem, że opiekujący zobowiąże się dbać o niego do śmierci, pracować przy nim, czyścić go, łożyć na jedzenie, weta, leki, pastwiska, stajnię itd. i nie użytkować w żaden sposób, proszę się nie pchać.<<, biorąc pod uwagę, że ów koń nie jest nawet na tyle wyjątkowy dla obecnego właściciela, żeby zadbał o to osobiście, to też mam ochotę poszydzić. Dla obcej osoby, to jest koń jakich wiele i nie ma żadnego racjonalnego powodu robić komuś taką przysługę, zważywszy, że całkiem przyzwoitych koni, które mogą być użytkowane, a kosztują czapkę drobnych jest sporo.... ale, ale mi np. ten wątek uświadomił, że należy być czujnym, nawet jak się oddaje emeryta do pensjonatu, a tego się już nie spodziewałam.
Podsumowując: uważam że, to dobrze, że autorka wątku podzieliła się swoimi doświadczeniami i fajnie by było nie zniechęcać innych, do podobnych wynurzeń.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
08 kwietnia 2017 14:12
Podsumowując: uważam że, to dobrze, że autorka wątku podzieliła się swoimi doświadczeniami i fajnie by było nie zniechęcać innych, do podobnych wynurzeń.

Jak najbardziej się zgadzam.

Wirtualnie to każdy jest arcymądry, ale jakby, odpukać, taki ktoś znalazł się w sytuacji podbramkowej, to już to trochę inaczej mogłoby wyglądać.

I niestety tak to wygląda: ludziom się przydarzyło nieszczęście, to koniecznie trzeba im jeszcze dokopać.
ElaPe, z tym, że próbujemy dowiedzieć się czegoś poza opisanymi tutaj dwiema historiami , które skończyły się dobrze
Przecież re-volta ma moc pomagania i to ogromniastą.
Niestety nie ma żadnych konkretów, to jak pomóc? 🙁 Nawet w poszukiwaniach zaginionych koni nie da się pomóc - bo jak?
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
08 kwietnia 2017 15:48
Podsumowując: uważam że, to dobrze, że autorka wątku podzieliła się swoimi doświadczeniami i fajnie by było nie zniechęcać innych, do podobnych wynurzeń.

Jak najbardziej się zgadzam.

Wirtualnie to każdy jest arcymądry, ale jakby, odpukać, taki ktoś znalazł się w sytuacji podbramkowej, to już to trochę inaczej mogłoby wyglądać.

I niestety tak to wygląda: ludziom się przydarzyło nieszczęście, to koniecznie trzeba im jeszcze dokopać.


Ja też się przekonałam na re-volcie, jak traktuje się osoby proszące o pomoc. I w fundacjach też.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 kwietnia 2017 16:08
ElaPe, a moze to państwu osuchom sie przydarzyło nieszczęście? Znany tylko jedna stronę sytuacji, w dodatku nie ma żadnych dowodów  na przykład na zabicie konia poprzez uderzenie do metalowym prętem w głowę. 
Gillian   four letter word
08 kwietnia 2017 16:10
Dementek, a jak się traktuje w fundacjach? Z tego co pamiętam chciałaś im wcisnąć zdrowego konia. O co chodzi?
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
08 kwietnia 2017 16:36
Dementek, a jak się traktuje w fundacjach? Z tego co pamiętam chciałaś im wcisnąć zdrowego konia. O co chodzi?

Skoro dla Ciebie koń nie zginający do końca nóg w nadgarstkach, ze szpotawością od nadgarstków i pokrzywionymi kopytami, wymagającymi korekcji co miesiąc jest zdrowy, to dyskusji nie ma co ciągnąć.

Edit: z moich dotychczasowych doświadczeń z fundacjami: wiele koni nie ma paszportów (tak, wielu właścicieli też ich nie wyrabia...), nieleczone choroby skóry, nieopatrzone rany, niereagowanie na objawy kolki, stajnie z dziurawym i przeciekającym dachem... No, super warunki! A, jeszcze: branie koni od ludzi, którzy ,,nie mają miejsca w stajni" (a stać ich na utrzymanie koni!), czy po znajmości, albo 3-letnie kolejki w przyjmowaniu koni.
Nie mam w zwyczaju udzielać się na forach, ale ten wątek śledzę, bo sprawa dotyczy również mojej rodziny. My także należymy do tych naiwniaków, którzy oddali konia w te „dobre" ręce. Do tej pory powstrzymywałam się od komentarzy, ale po przeczytaniu kilku wpisów postanowiłam przerwać milczenie.

Nasz koń nie był stary ani chory, nie pozbyliśmy się go dlatego, że nam się znudził, nie potraktowaliśmy go jak zużytą zabawkę. To była trudna decyzja, ale nie było innego wyjścia.  I nie zamierzam rozwodzić się na ten temat, bo nikogo to nie powinno interesować. Niestety mieliśmy pecha i trafiliśmy najgorzej jak tylko można było. Nasz koń już nie żyje i nic tego nie zmieni, ale winni muszą zapłacić za jego śmierć.


Zastanawiam się, po co osoby, które nie mają nic konkretnego do powiedzenia, nie wnoszą do tej sprawy żadnych przydatnych informacji, w ogóle zabierają głos. Ich komentarze są zbędne.

Szydzicie z nas, pouczacie i oceniacie, a przecież nic o nas nie wiecie.

Za kogo się uważacie, żeby żądać wyjaśnień, dowodów, nazwisk? Od tego są odpowiednie organy a nie fora internetowe.
Tak, okazaliśmy się naiwniakami, którzy zaufali obcym ludziom i mamy nauczkę na całe życie. Ale nie siedzimy bezradnie użalając się nad własnym losem, podjęliśmy już odpowiednie działania. Jakie? – to sprawa nasza i tych, którzy mogą nam pomóc, a nie jakichś żądnych sensacji Forumowiczów, którym wydaje się, że pozjadali wszystkie rozumy.
Nikt Was nie prosi o zajmowanie stanowiska w tej sprawie. Swoje „cenne” uwagi zostawcie dla siebie.

Życzę Wam, aby czujność i mądrość życiowa nigdy Was nie zawiodły. Oby nigdy nie zgubiła Was wiara w człowieka. I są to szczere życzenia.


Konstancjo, myślę że nie musisz tłumaczyć się komukolwiek, wykonałaś dobrą robotę i chwała Ci za to.
xlaura17x, niewątpliwie konstancja1995 dobrze zrobiła ale opisała tę sprawę na forum w sposób, który jest dla większości niezrozumiały. A druga zainteresowana koleżanka jeszcze dolała oliwy do ognia.

Może Ty nas wreszcie oświecisz, czy państwo O. zgładzili swoje konie (odkupione), czy konie pensjonatowe/dzierżawione?

Przykro mi, że dla Twojego konia sprawa skończyła się tragicznie. Rozumiem, że jesteś tym rozgoryczona, ja też bym była, ale ja dalej po 7 stronach postów nie kumam czyje były te konie. I nie szukam tu taniej sensacji ale od kwestii własności zależy czy jest szansa na wyciągnięcie konsekwencji wobec winnych czy tylko szansa na wylewanie łez i żółci na forach. Pamiętaj - koń sprzedany bez prawa pierwokupu = nie masz żadnego wpływu na jego dalszy los. I nie piszę tego złośliwie.

Jeśli udało Wam się z prokuraturą to super. Mam nadzieję, że coś wskóracie. Mnie się nie udało kiedyś - nawet jak pracownik ukradł 50 tys - prokurator umorzył sprawę. Jeśli prawo jest po waszej stronie - macie szansę głównie jak pójdziecie z tym do mediów. Może wtedy macie też większą szansę na ostrzeżenie ludzi.

Niezależnie od Twojej opinii o tym forum - nadal mnie przeraża niefrasobliwość ludzi przy kupowaniu koni i przy tym jak się z nimi rozstają. Czytałam dzisiaj ogłoszenia  typu "oddam konia" na facebooku i scyzoryk mi się w kieszeni otwierał.
xlaura17X  ma rację. Ludzie znajdują się w różnych sytuacjach - trzeba sprzedawać, wynajmować, dzierżawić, pożyczać  itd. oszuści, złodzieje są wszędzie.
Ba wszystkim wytykającym osobom poszkodowanym łatwowierność itd. warto zwrócić uwagę, że  w podobnych przypadkach nie pomoże umowa nawet na piśmie. I co z tego że x czy y zobowiązał się do tego lub owego nawet  u notariusza, jak potem ma to gdzieś? Nie musi być też obcy - może też być tzw. rodzina.  Niestety przekonałam się o tym niedawno na własnej skórze..... 
Naszym lokalnym problemem jest opieszałość  służb, lekceważenie prawa, wreszcie niedomaganie wymiaru sprawiedliwości - trzeba sporej determinacji aby próbować walczyć o swoje w sądzie, zwłaszcza mając świadomość że np. trudno będzie wyrok wyegzekwować - bo okaże się, że ktoś  biedny, stary, chory i za nic nie może zapłacić - co jednak nie przeszkadzało mu zniszczyć cudzą własność, znęcać się nad zwierzęciem  itd. itp. 
Tak jak wspominała tutaj jedna z osób poszkodowanych - lepiej wykupić od handlarza własnego konia niż czekać na interwencje policji....
no i czyją własnością były zgładzone konie ( dlugo możnaby pytać)
xlaura17X, a mnie dziwią takie komentarze jak twój. Bo jeśli ktoś pisze o CZYMKOLWIEK na PUBLICZNYM forum MUSI liczyć się z RÓŻNYMI komentarzami. Skoro sprawa została opisana, ludzie będą pytać. I niekoniecznie pytania będą się podobały. Życie. Nic dziwnego, ze przy okazji oszustw, sprzedaży koni na rzeź, ludzie wypominają naiwność. Może następna osoba zastanowi się dłużej zanim gdzieś konia odda, zwłaszcza takiego  starego, nie do użytku. Czy przemyślenie sprawy daje gwarancję? Nie. Ale może w jakimś jednym przypadku na sto coś zmienić.
Dobry Wieczór
Piszę z zapytaniem czy ktoś z Was miał może do czynienia z gościem o imieniu Witold Pawlicki, który rzekomo przyjmuje konie na emeryturę i dożywocie i podpisując umowę posługuję się jak się okazuje fałszywymi danymi i nie ważnym dowodem osobistymi i  nr telefonu który nie odpowiada, oraz miejscem zamieszkania w którym już nie mieszka od ponad 4 lat.Okolice Poznania (Września 176 lub Sołeczno 21). Niestety jeden adres wgl nie istnieje pod drugim mieszka inna rodzina której Witold P sprzedał posiadłość około 4 lat temu i mimo, że nie jest właścicielem tej nieruchomości dalej podpisując umowy kupna sprzedaży posługuję się tym adresem. Piszę żeby osoby które zdecydują się oddać konia w "DOBRE RĘCE" unikały tego oszusta. Zależy mi na jakiejkolwiek informacji, gdyż potrzebuję dowiedzieć się czegokolwiek o losie jednej kobyłki.

Nie trzeba być detektywem  😎
[[a]]https://www.yelp.pl/biz/skup-sprzeda%C5%BC-zwierz%C4%85t-rze%C5%BAnych-i-hodowlanych-witold-pawlicki-wrze%C5%9Bnia[[a]]
http://okfirmy.com/firma/631040005/witold-pawlicki-skup-sprzedaz-zwierzat-rzeznych-i-hodowlanych.html

Los kobyłki w tym momencie chyba niestety nie pozostawia złudzeń.

edit. google wypluwa tego Pana w rejestrze dłużników, baza Regon likwidację firmy w 2015 roku, ale takie rzeczy to trzeba sprawdzać przed .....
Ja współczuje oszukanym - łatwo sądzic po fakcie, jak już wszystko wiadomo. Nie dziwię się, że wielu się nabrało, jak tam były przecież nawet konie fundacyjne, a fundacje chyba wiedza jak sprawdzać wiele rzeczy?
Czy rancho na Wolicy było stadnina? Bo dziwi mnie ten termin, który się pojawia w reklamie osrodka
http://www.tygodnikponidzia.pl/mini-zoo-i-obozy-letniskowe-w-rancho-na-wolicy/, Baszira tez pisze o tym ośrodku ze to stadnina, czy ze szukała dla klaczy stadniny??
może i detektywem być nie trzeba, nie ja oddałem konia tylko piszę że może ktoś coś wie i miał do czynienia z tym kolesiem a to że jest w rejestrze czy internecie łatwo go znaleźć tez wiedziałem od razu...
Pytasz o los konia. Los konia w ubojni.
xxxyyy to o co właściwie ci chodzi? Zapytales o faceta, dostałeś linki które jasno mówią, że facet to handlarz i sprzedaje do ubojni. Kobyła najpewniej skończyła właśnie tam.
Izzabelowata.
Nie szukałam stadniny tylko łąk gdzie mój koń móglby przez rok sie zregenerować.
Napisałam tylko że stadnina czy ośrodek czy rancho  brzmi bardziej wiarygodnie niż jakiś Pan Janek czy Pani Frania z przydomową stajnią... przynajmniej dla mnie
xxxyyy to o co właściwie ci chodzi? Zapytales o faceta, dostałeś linki które jasno mówią, że facet to handlarz i sprzedaje do ubojni. Kobyła najpewniej skończyła właśnie tam.
.      Pytanie było czy ktoś kojarzy gościa . Spotkał sie z nim . Słyszał o nim . OSOBIŚCIE .  A nie o podlinkowanie wiadomości z netu.  Tak trudno czytać ze zrozumieniem ? 
Nie, pytanie było czy ktoś coś wie, dostał odpowiedz, że facet to handlarz​.
Sama się naucz czytać ze zrozumieniem, potem innych pouczaj.
Pytanie było " czy miał ktoś do czynienia " . Wiec raczej czytam ze zrozumieniem
ivet - spoko, wiem o co chodzi, ale po sprawdzeniu w necie mi by odeszła ochota na spotkanie osobiste.
Pytanie bardziej pasujące do wątku stajni w wlkp., a jak ktoś szuka konia to najpierw można zapytać w PZHK lub w wątku o poszukiwanych koniach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się