Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!

Livia   ...z innego świata
02 grudnia 2014 09:04
budyń, piona, mamy widzę te same odczucia  😂 I tak masz fajnie, że masz halę 🙂 Hahaha, piździ złem, świetne określenie 😁

srokate, ale fajnie mieć stajnię tak bliziutko! Super, że Blood ma się już lepiej 🙂

Nirvette, ja mam po prostu szalik i opaskę na uszy, którą zakładam pod kask - daje radę 🙂
srokate to dobrze, że właściciel psa był w porządku 🙂 oczywiście na Cavaliadzie będę obowiązkowo!

ja też mam kominiarkę i jestem zadowolona, właśnie w weekend ją wyciągnęłam z szafy 😀
Skoro w temacie psów jesteście to mam pytanie. Czy ktoś z Was praktykował odstraszać psów w formie urzadzenia emitującego nieprzyjemne dla nich dźwieki ? Ja niestety będąc w lesie często spotykam tego samego właściciela z dwoma psami, jeden jest zwykle na smyczy, drugi biega luzem. Zawsze do nas doskakuje i atakuje konie, podbiega od tyłu i próbuje podgryzać. Nie działają prośby, nawoływania, no nic. Facet nie reaguje niczym innym jak bezmyślnym patrzeniem na to co się dzieje. Do tej pory nie stało się nic, ale wiem, że to kwestia czasu. Macie jakieś doświadczenia w tym temacie ? Działa to ? Czy konie na to nie reagują ? Nie mam od kogo pożyczyć, żeby wypróbować.
m.indira   508... kucyków
02 grudnia 2014 14:14
jagoda1966, jak mnie kiedys takie psiska napadły a właściciel stał i nie reagował to najzwyczajniej zwróciłam konie w kierunku najbardziej zjadliwego psa i pogoniłam ostro, na co zareagował oburzeniem pan, więc mu powiedziałam że już wie jak ja się czuję gdy mnie jego pies atakuje... Fajnie że pojął mój punkt widzenia, szkoda że dopiero jak zainterweniowałam koniem a nie wcześniej gdy grzecznie prosiłam.
Co do odstraszaczy to nie jestem pewna czy kon się płoszyć też nie będzie...
Zastanawia mnie postawa niektórych właścicieli, bo przecież koń ma siłę jak i masę - wykorzysta to w ataku czy obronie, pies może zginąć.
Nie rusza ich?
Zastanawia mnie postawa niektórych właścicieli, bo przecież koń ma siłę jak i masę - wykorzysta to w ataku czy obronie, pies może zginąć.
Nie rusza ich?


Połowa ma psa w du.ie, a druga połowa nie wie czym to grozi. Tak wynika z moich obserwacji 😉

Dokładnie! do tego dochodzi brak wyobraźni i znieczulica..od razu przychodzi mi na myśl ten łoś..
Myślę, że to urządzenie odstraszające działać może tez na konia.
[quote author=Liściu link=topic=114.msg2235769#msg2235769 date=1417532606]
Zastanawia mnie postawa niektórych właścicieli, bo przecież koń ma siłę jak i masę - wykorzysta to w ataku czy obronie, pies może zginąć.
Nie rusza ich?


Połowa ma psa w du.ie, a druga połowa nie wie czym to grozi. Tak wynika z moich obserwacji 😉


[/quote]
Jeżeli mowa tylko o osobach bez życiowej rozwagi to tak, zgadzam się. Wyobraźnia nie działa ja należy. Mimo wszytko, człowiek nie znający się na koniach boi się same jego masy zatem dlaczego uważa, że w stosunku do mniejszego psa nie będzie miała ona znaczenia?

Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto by nie uwiązał psa na widok mnie na koniu. To odruch, prawidłowy.
Wraz z rozrostem osiedli, wszytko się zmieniło. Wyobraźnia również. Świadomość konsekwencji tym bardziej. Cieszę się, że mieszkam obok ludzi z głową.
Nie będę szybko miała zdjęć 🙁 Z racji przeróżnych awarii w rodzinie mój obecny telefon nie ma nawet aparatu 🙁
Ale dzisiejsze tereny są warte opisania. Konie wystane, bo gruda uniemożliwia żywszy ruch choćby na padokach. Co prawda sprawdziłam też plac - zabronowany tak, że w sumie da się jeździć, ale dziś było słońce i las wołał. Widziałam masę zwierzyny płowej, nawet mój odpalił wrotki, gdy dorodna łosza przecięła nam drogę z 20 m przed nami. W pewnym momencie myślałam, że policjant-motocyklista jedzie przez las - wiecie, taki biały kask. A to były zadki 🤣 saren? Tak wysoko zarzucane. Zajęcy też masa.

Źle obliczyłam czas i w drugi teren ruszałam o zmroku. Więc nie do lasu, tylko pod las - na rurociąg, gdzie jeszcze trochę światła i równa trawa. I to były dwa debiuty. Pierwsze samotne wyjście 4-latka, i, jako że niedaleko, wzięłam psa luzem. Psisko (a wygląda jak pies Baskervillów) zachowało się super. Na rurociągu pogoniło za sarnami, ale dało się szybko odwołać. Nikogo nie wystraszyło i w ogóle było kulturalne.

W pierwszym terenie pogadałam sobie z panią spacerującą z kijkami. Koń się paczał - bo też pani była cała w jaskrawej czerwieni (szeroki płaszcz) a głowę wieńczyła jej potężna czapka z potężnym białym pomponem - no Św. Mikołaj 🤣 W ogóle nie zmarzłam, w porównaniu z dniem wczorajszym było cieplutko. Szkoda, że tak twardo, i trzeba dużo stępować, ale od czego grubo wysłane ściółką drogi i równe pasy traw. Konie szczęśliwe, że wreszcie mogą się trochę ruszyć. Czyli sezon zimowych terenów otwarty!
halo chylę czoła!  😀
panią spacerującą z kijkami
Przeczytałam "z kujkami"  😂
m.indira następnym razem chyba tak zrobię 🙂 zwłaszcza, że to cały czas ten sam człowiek. Zobaczymy w piątek. Miłego terenowania 🙂
Livia   ...z innego świata
03 grudnia 2014 07:14
Jak właściciel jest w stanie psa odwołać to jeszcze spoko, gorzej jak pies wpada w jakiś szał i widzi tylko obiekty do atakowania...

halo, podziwiam! U was śnieg już leży? 🙂

My wczoraj byliśmy na krótkim spacerku, bo było fest zimno, a i koń trochę znów fukający. Dalej wszędzie twardo jak diabli, śniegu niet. Ale przynajmniej będę miała parę zdjęć 🙂
Tak się napatrzyłam na wasze piękne fotki, że i ja postanowiłam wybrać się w terenik  😀
kucyk (ponad 180cm) spisał się na medal  😉
180 cm...
Nie wsiadłabym, za wysokie progi!

Chyba wywołałam wilka z lasu...
Pisałam jeszcze wczoraj o psach i właścicielach, a dziś jak na zawołanie miałam przypadek pani nie panującej nad zwierzęciem.
Młoda suczka rasy labrador, ale sympatyczna! Jej szczęście, że mój koń stał z psami za młodu i uwielbia się z nimi bawić. Wyleciała jak z procy zza zadu, klacz w pierwszym odruchu gwałtownie się obróciła, żeby zobaczyć co to. Ano, pies.
Merdał ogonem, chciał się bawić, biegał dookoła... I wąchał zadnie nogi, ale Młoda z tych nie kopiących to zignorowała, stała w miejscu jak nakazałam.

A ja suczka głaskałam, uspokajałam, trzymałam za obrożę, aby głupoty nie zrobiła...

Właścicielka oczywiście nie dowołała, pies miał ją w d. Tylko szkoda, że powiedziała: gdybyś dostała to byś się oduczyła.
Tylko nie wiem czy z psa cokolwiek by zostało.

Livia, u nas m.w. tak, jak na zdjęciach quintany, z tym, że jeziora już zamarzły 🙁
Livia   ...z innego świata
04 grudnia 2014 09:47
halo, czyli musi u was nieźle mrozić! Brrr.

quintana, i ty go nazywasz kucykiem? Ja bym nie wsiadła na takiego olbrzyma 😁

Moje prośby o słońce zostały wysłuchane! 🙂 Od rana było pięknie i ciepło, więc oczywiście się terenowaliśmy. Było bardzo fajnie, mimo kilku ścinkowych atrakcji 😉



I portrecik do tego 🙂

maluda ja już teraz też mam problemy techniczne ze wsiadaniem (bielizna termoaktywna pod spodem) więc używam mini drabinki  🤣
halo u mnie też już jeziora zamarzły, może nie widać na fotkach  😉
Apropos psów mi się zdarzyło ze dwa razy przyprowadzić do stajni takiego "delikwenta", którego właściciel nie dawał rady odwołać 🙂 Jeden Husky tak przyczepił się do ogiera, na którym jeździłam, że po około pół godziny ganiania za psem, właścicielka się poddała (psiak nadal w świetnym humorze podbiegał do niej, a kiedy próbowała go złapać, odskakiwał i znowu biegł do konia), wymieniłyśmy się telefonami, podałam jej swój adres i przyjechała do mnie na podwórko po psa :P. A jakie było zdziwienie moich rodziców, kiedy wróciłam z terenu z koniem i psem 🤔. Na szczęście husky nie był agresywny, tylko bardzo chciał się bawić, a ogier uwielbiał wszelkie towarzystwo w terenie- jako, że zazwyczaj jeździliśmy sami 🙂.
A ja dziś korzystając z wolnego od pracy zabrałam swojego hucuła w teren  🏇 Momentami było przepięknie.... i zimno  😁
Wow, ale slicznie!
pampera cudnie :-)
pampera o mamooo..  dla takich widoków jestem w stanie pomarznąć 🙂  😍
Gdzie wy mieszkacie, że jakieś śniegi i szrony już :P U mnie błoto obecnie, wcześniej tak z -3 było.
Poszłam w ręku, z ciekawości, bo nigdy nie był gdzieś dalej na smyczy, a dodatkowo wczoraj na samotny teren było kategoryczne NIE. Ale jak pańcia przodem idzie, to nic nie jest straszne i spacerowanie jest spoko. Pańcia w siodle - nie bede, bo nie.
Zdjęcia - nuda :P


budyń fajne konisko :-)
pampera cuuuudnie  😍

my też ruszyliśmy zadek, ale jakichś super och i ach widoków nie zastaliśmy, ALE! co by nie było okazało się, że pod lasem nie ma grudy i mam gdzie jeździć :P aby pod stajnią ziemia zmrożona i nierówna :/ , a na piachach jest super podłoże i można normalnie jeździć :P
koń jakiś czas nie ruszany więc zaliczyliśmy drobne poniesienie między drzewa xD co tam po drodze będziemy galopować...  😁
fotki jedynie komórką:


Livia   ...z innego świata
05 grudnia 2014 07:39
pampera, ładnie wam oszroniło 🙂

budyń, piona! U mnie tak samo, jak idziemy w ręce to cuda się mogą dziać, z siodła zawsze ciut gorzej 😁 Fajny ten twój konik z pyska 😉

any, aż z przyzwyczajenia czekałam na jakąś nieprzyzwoitą liczbę kilometrów, które przebyliście 😁




Zdjęcia ze wspomnianego wcześniej terenu.
budyń spacery w ręku to fajna sprawa. Ja je uwielbiam.

Apropos psów mi się zdarzyło ze dwa razy przyprowadzić do stajni takiego "delikwenta", którego właściciel nie dawał rady odwołać 🙂 Jeden Husky tak przyczepił się do ogiera, na którym jeździłam, że po około pół godziny ganiania za psem, właścicielka się poddała (psiak nadal w świetnym humorze podbiegał do niej, a kiedy próbowała go złapać, odskakiwał i znowu biegł do konia), wymieniłyśmy się telefonami, podałam jej swój adres i przyjechała do mnie na podwórko po psa :P. A jakie było zdziwienie moich rodziców, kiedy wróciłam z terenu z koniem i psem 🤔. Na szczęście husky nie był agresywny, tylko bardzo chciał się bawić, a ogier uwielbiał wszelkie towarzystwo w terenie- jako, że zazwyczaj jeździliśmy sami 🙂.

Tamta suczka też fajna psina, zabrałabym. Poszłaby ze mną, ale przecież właścicielka patrzyła.
No już kraść komuś jego własności nie będę.  😁
Livia, charakter też super, jak na 6 latka to jest bardzo grzeczny, tylko uparty :P No i raz mnie w terenie zwalił i chciał zostawić na ściernisku, ale tylko raz 🤣
maluda, fajne odblaski macie, kantara tylko brakuje :P I na uwiązie bym jednak miała obawy hasać.
Spodobało mi się takie spacerowanie, bo koń idzie pewniej i ja też i mogę sobie pozwolić na włażenie na jakieś górki i dziwolągi, bo z siodła bym się bała, że wykopyrtnę, albo że znowu odwali focha na wzniesieniu i będzie usiłował skręcić się i cisnąć z powrotem w dół. Tylko z drugiej strony trochę strach, bo jak już coś się stanie, bo chyba łatwiej nad koniem zapanować w siodle. Choć jak mój się spłoszył i prysnął galopem, to zrobił dwie fule i się zatrzymał, bo się lonża napięła. Ale nie wiem jak w sytuacji paniki :P
Odblaski być muszą, przecież teraz to prawnie narzucone.
Śmieje się, ale zawsze je zakładam jak jest szaro. Nie chciałabym, aby ktoś wjechał w jej tyłek. Zdecydowanie nie.

Spacery są o tyle fajne, że w międzyczasie wychodzi to nad czym popracować musisz. Np. nad uwagą konia, który czasem może mieć swojego właściciela w głębokim poważaniu. Niby niuans, aczkolwiek w wielu sytuacjach zagrażających bezpieczeństwu, ta pewność reakcji na naszą komendę jest na wagę złota.
Gdy byłam na spacerze, przyspieszałam, a koń sam doganiał mnie kłusem. "Pańcia, czekaj na mnie!"
Jej mina bezcenna.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się