naturalna pielęgnacja kopyt

jak tylko będę miała wolne 1500 zł to biorę 🙂
a mi to urządzenie się nie podoba , zbyt bujna wyobrażnia , już widze co by się stało w momencie czyszczenia podeszwy ( na filmiku ) gdyby koń kopnął nogą w strone tego urżądzenia i jak część tnąca wbija sie w podeszwę , druga sprawa że okrągły element tnący nie zrobi płaskiej powierzchni , tak jak tarnik , no może zrobi ale potrzeba masy czasu aby dojść do wprawy , a wogóle według mnie jest bardzo nieprecyzyjny .
Do ścian wsporowych /a to dla mnie najgorsze do wycinania/ rewelacja. Wiadomo, co łapa to łapa, lepsze wyczucie itp.
robiliśmy raz szlifierką ardena, nie powiem, szło pięknie, ale:
*koń musi być spokojny, bo jednak hałasuje
*ścierany róg mega śmierdzi
*cały czas trzeba uważać żeby krzywdy nie zrobić i sobie i koniu (ja cały czas wyobrażałam sobie co to będzie jak tarcza pójdzie po nogach konia,po ścięgnach, naczyniach krwionośnych itd.:

No i robić trzeba z wyczuciem bo idzie szybko, trzeba bardzo uważać żeby za głęboko nie zebrać, ale fajna rzecz. Tylko jeżeli ktoś ma swojego konia i pilnuje kopyt, to tam przy systematycznej robocie to nie ma za dużo do wycinania i tarnikowania, to sprzęt dla dużo robiących
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 lutego 2015 09:38
kotbury - mam Boscha PWS 7-124 o taki

zwykły najzwyklejszy męża w zasadzie 😉. Rączkę odkręcam do werkowania, osłonę zostawiam bo łatwiej mi jest ukierunkować strumień powietrza w konkretnym kierunku z nią tak by np. nie leciały mi w twarz.

gacek - aaaa to Tyś 😉. Tak tak Tobie, operator kamery się sam zgłosił, filmik poglądowy będzie 😉.

blucha -  To nie jest krawędź tnąca w tym nożu elektrycznym tylko ścierająca 😉. Można zmienić kąt operowania narzędziem i masz równa płaszczyznę 😉.

anyann
* wypadałoby konia przyzwyczaić najpierw, to jest jasne. Ja do mojej klaczy podchodziłam kilka razy "na sucho" zanim użyłam fleksa.
* ścierany róg nie śmierdzi, palący się róg śmierdzi  😎 , skoro śmierdziało mieliście złe tarcze, które grzały się i dlatego śmierdziało.
* miałam początkowo podobne obawy, ale demonizowanie to nie koniecznie dobra droga. Oczywiście trzeba uważać, choćby ze względu na to, ze fleks waży, bo przy takich obrotach ważyć musi. Trzeba się   samemu trochę przyzwyczaić i oswoić, a potem robić tylko swoje a nie wyobrażać sobie ... 😉 ja werkując na wyobrażanie to nie bardzo mam czas, myślę o tym co robię.

Idzie całkiem szybko to fakt, choć nie używam profesjonalnych tarcz. Podejrzewam, że przy nich szło by jeszcze szybciej, ale na ten moment te mi wytaczają. Co do tego czy to potrzebne przy niewielu koniach czy nie potrzebne to dyskusyjne. Ja fleksem werkuję jednego, za to konkretnego - klacz sztumską. Koń jest werkowany systematycznie i pilnuję kopyt, a jest do zbierania zawsze sporo. W naszym wypadku jednak twardość rogu przeważyła w decyzji o używaniu fleksa do werkowania. Werkowałam sporo koni i żadne z nich nie miał tak twardego rogu kopytowego jak ta klacz. Cęgami z mężem na cztery ręce nie raz nie byliśmy w stanie ciachnąć ściany, nie mówiąc już o tym, że werkowała na jeden raz np tylko przody a, potem dochodziłam do siebie przez dwa dni ... Jestem skłonna stwierdzić, że fleksem werkuję min. także dla zachowania własnego zdrowia.

ja wszystko rozumiem, tylko jak taki strugacz jedzie robić kopyta obcemu koniowi to nie ma czasu przyzwyczajać go do dźwięku szlifierki, a konie różne są, wypłosze też. Robienie szlifierką swojemu, jak zaglądam do jej kopyt często, i jak coś gdzieś za dużo to od razu przelecę tarnikiem, mija się z celem. Jak dla mnie przynajmniej.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 lutego 2015 10:00
Ja także to rozumiem, ale nigdzie nie sugeruję by robić szlifierką wszystkie jak leci 😉.
Ja mam takiego jednego, jakich niejeden nie miałby trzech do kupy zbierając 😉 jeśli chodzi o kopyta. I jak pisałam nawet przy systematycznym werkowaniu bardzo ciężko werkować jest ją ręcznie. Mam także inne, lekkie konie, których nie ma potrzeby werkować fleksem i ... nie robię tego. Jeśli masz lekkiego konia to faktycznie nie masz potrzeby werkowania go fleksem, choć spotkałam się z jedną klaczą lekką, którą gdybym wiedziała, że zareaguje spokojnie, także chętnie werkowałabym mechanicznie. Nie był jednak moja, nie miałam czasu by ją uczyć z resztą nie po to przyjeżdżałam do niej więc leciałam ją ręcznie. Wszystko tak na prawdę zależy od konkretnego przypadku 😉.
Dziewczyny, jaki nóż polecacie? Kusi mnie spróbować trochę samemu werkować moje konie ( werkować za dużo powiedziane- na bieżąco kontrolować i poprawiać ewentualnie), oczywiście nie samemu na początek- pod okiem TŻ- ta 😉, doświadczonego w kopytach. 😉 On robi nożem 2-stronnym, już dość wysłużonym, właściwie do wymiany powoli, ja tym nożem prawie że nic nie mogę ujechać, a jestem dość silna jak na kobietę.  😁
Czy warto kupować mustad? Czy starczy busse np? Noże, które oglądałąm, są w najróżniejszych cenach, od kilkunastu zł. Które polecacie na początek? Jednostronne czy obustronne?  :kwiatek:
dlatego tylko ardena robiliśmy szlifierką, bo u niego kopyta jak talerze 😤
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 lutego 2015 10:05
No widzisz, a ja robię tę klacz bo szkoda mi tarnika na kopyta twarde jak kamienie  🤔

edit:
lenalena - kup coś w miarę porządnego, nie musi być Double-S ale np Frost, są/były po około 60-70 zł, dwustronne. Ja od takiego zaczynałam, w ciągu roku zmieniłam na lepsze, prawy i lewy. Nie wiem jak bardzo poważnie myślisz o werkowaniu, ale lepiej jest kupić coś porządniejszego nawet na początek niż się męczyć. Poczytaj watek, dużo było o nożach, o ich wyborach, cenach i jakości ...
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
01 lutego 2015 11:15
Jak na początek właśnie lepiej coś lepszego kupić,po co się męczyć jakimś szajsem tym bardziej,że jeszcze nie ma się wprawy i tak czy siak łatwo nie będzie.. 😉
Ja zaczęłam od Mustada,bardzo fajny ale stosunkowo często trzeba ostrzyć,Frosty też w porządku-dla mnie osobiście większej różnicy między nimi nie ma w robocie 🙂
Aleks jeżeli urządzenia na filmiku działa powierzchnią ścierającą a nie tnącą tzn ze piła łańcuchowa też ma powierzchnie ścierającą ?  👀  to czym gość na filmie tnie ma konstrukcje łańcucha jak w piłach.
a to że bierzesz sie za kopyta bez ,,uruchomienia,, wyobrażni  pozostawię bez komentarza  😕
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 lutego 2015 14:02
blucha - o moją wyobraźnię się nie zamartwiaj i daruj sobie tego typu uwagi ...   👍  Zamiast zamartwiać się i wyobrażać sobie co by się stało gdyby ... wolę zrobić wszystko ( tzn przygotować konia i otoczenie ) żeby wydarzeń owych uniknąć. Podczas samego procesu werkowania myślę o tym CO, JAK i DLACZEGO robię, a nie o tym co się stanie jak mi narzędzie wyleci z ręki. To tak żeby Ci doprecyzować ... na przyszłość.

Co do narzędzia z filmiku, tarcza podstawowa wygląda jak wycinek łańcucha z piły faktycznie. Honor zwracam, prawie nie używany ...
Sugerowałam się tą jako podstawową i takiej faktycznie bym użyła:
http://www.electrichoofknife.com/Power-Rasp_p_36.html
Tej drugiej nie koniecznie, a na pewno nie w płaszczyźnie w jakiej używa jej facet z filmiku. Cięłabym ścianę puszki tym na wysokość, może na grubość i może robiłabym tym mustang roll, natomiast nie ryrałabym tym po podeszwie ... ( to także wyjaśniam, żebyś nie musiała przewracać oczami i stroić min ... )



Mój mały podstrugany. Nakręciłam filmik jak łazi.
Generalnie cały czas trzyma się koni, widać, że nie jest już taki smutny, podgryza się z innymi końmi a dziś nawet próbował bryknąć.

dea   primum non nocere
01 lutego 2015 18:19
Daje radę chłopak! Niedługo już tylko puszka wam będzie przypominać tę akcję 🙂

Aleks - na razie mało mobilna jestem, więc też na filmik czekam 🙂
chodzi lekko artystycznie, ale tragedii nie ma
Chodzi jak american saddlebred. Niech chodzi jak chce, byle się poruszał.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 lutego 2015 19:11
Wiem, wiem dea 😉 zmontujemy, poza tym pogoda do dalszych wycieczek z dziecięciem na ręku tez nie zachęca 😉.
tajnaa - kibicowałam Wam po cichu, fajnie że nie jest źle i idzie ku lepszemu 🙂.
Aleks przekonałaś mnie. Nabywam bosk'ę (albo makitę) na dniach.
Ja mam do roboty tylko jednego konia - własnego - lekkiego z miękkim rogiem kopytowym. Ale aktualnie nie mam czasu na raz na dwa, trzy tygodnie ściąganie taaaakiej ilości ściany na grubość.
Ja już się pogodziłam z tym, że mój koń poprawnych kopyt mieć nie będzie. Chyba, że się przeprowadzę na stepy jakieś. OD prawie roku na samym sianie a i od tego siana się potrafi delikatnie raz na jakiś czas ochwacić. Odrobaczanie= kuleje na 4, przymrozki na trawkę= kuleje na 4, zima i ścielenia na grubszy materac= patologicznie zgnite 4 strzałki = kuleje na 4. Muszę z tym żyć, on też. Dlatego często robienie jest u nas podstawą. Do tego dziad niechętny staniu (logiczne, skoro go 4 bolą giry to jak nagle na 3 musi sta to tymbardziej). Zrobienie naraz 4 kopyt z cudem graniczy. On nie może wykrzesać tyle koncentracji, żadne siano w siatkachi inne nie pomaga.
Więc wolę się pałować z odczulaniem na ten specyficzny hałas niż z werkowaniem dwóch gir przez 1,5 h za każdym razem.
Nota bene kiedyś przyjeżdzałam do stajni z odkurzaczem i go odkurzałam i też za 2-3 razem już było git.

... no i sobie tak racjonalizuję ten zakup, że jak nie do kopyt do do roboty w drewnie się przysłuży a ja już drugi rok odkładam zrobienie sobie mebli ogrodowych z pelet.

I jeszcze pytanie o tarcze. Jakie polecacie. Jak kiedyś byłam na kursie w Stokrotce to Kuba tłumaczył co i jak... ale ja wtedy to się koncentrowałam na tym jak się tarnik trzyma🙂
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 lutego 2015 22:02
kotbury - ciesze się, że jakoś mogłam się przysłużyć i Ci pomóc 😉. Z przyzwyczajaniem mojej poszło szybko dość, w sumie nawet nie spodziewałam się, że tak szybko. Dwa, trzy razy po brzęczałam nic od niej nie chcąc, tylko żeby widziała co taki hałas wydaje. Potem ze dwa razy na "sucho" czyli przy okazji po brzęczałam podnosząc nogi, ale nie werkowałam jej wtedy, tylko brzęczałam. Noga w górze - brzęczę, noga w dole - nie brzęczę. Reagowała bardzo fajnie, w zasadzie wykazywała się brakiem reakcji. Po tym doszłam do wniosku, że jedziemy i zrobiłam przodu. Dwa dni później zrobiłam tyły i od tego czasu werkuję ją już tylko fleksem. To da się zrobić, trzeba tylko poćwiczyć jak z każdą inną rzeczą i odczulaniem. Być może niektóre konie będą potrzebować więcej czasu to jest jasne, ale da się.

Co do tarcz to polecam Ci zwykłe ściernice listkowe: fi 125 x 22,2mm grubość ziarna 24. Zbiera wystarczająco i nie grzeje ( nie pali rogu, znaczy nie śmierdzi, jak śmierdzi to zła tarcza ), kosztuje 8 zł, starcza śmiem twierdzić że na długo. Ja swoją werkowałam ostatnio 3-ci raz  ( całą - 4 kopyta ) klacz zimnokrwistą i jeszcze na kilkanaście razy spokojnie mi posłuży. Skoro masz lekkiego konia i miękki róg będziesz jej używać baaardzo długo 😉.  Można kupić profesjonalne tarcze, ale cena jest powalająca. Jak chcesz podlinkuję. Widziałam za około 700 zł, za 400zł i za 200 zł, ale z mniejszą średnicą niż ta podstawowa. Wydaje mi się, że nie ma sensu aż tak inwestować. Wystarczy, że kupisz fleksa i te tarcze, o których pisałam wyżej 😉.

edit: fotki ściernicy, ta jest zupełnie nowa, ale dokładnie takiej samej używam werkując Kalinę.





Na jednym z filmików ( nie wiem czy ja czy ktoś go kiedyś tu nie wrzucał ) babka werkuje taka samą ściernicą ( w sensie tez listkową ) tylko zdaje się o mniejszej średnicy ( takie u nas też można bez problemu dostać ). Link tak poglądowo:
dea   primum non nocere
06 lutego 2015 10:24
Po wstępnych ustaleniach termin naszego kursu migruje na 3. weekend marca. Jeszcze takie pytanie organizacyjne, dla zainteresowanych kursami weekendowymi w ogóle, niekoniecznie tym - czy gdyby część zajęć była w piątek od 16, to by było bardzo źle? Czy od 18 wiele zmienia? Ja się powinnam o 19, najdalej 20 w domu zameldować. Zmieścić się w dwa dni z sensowną teorią i praktyką byłoby ciężko. Tym bardziej, że w te pozostałe dni też mnie te godziny ograniczają.
To mniejsze jest dla mnie bardziej przekonywujące 😉
Dea, a było by coś takiego w okolicach centrum ? 🙄
dea   primum non nocere
06 lutego 2015 11:27
Nie ze mną, przynajmniej nie na razie. Małe dziecko dość skutecznie immobilizuje :/ Nie chcę się nad nią znęcać. Jeśli to tutaj wypali, a będę mieć już materiały gotowe i organizację przećwiczoną, to moooże gdzieś indziej coś będzie. Póki co jedyna opcja to Adventure Park - bo mam do nich 5 minut z domu. Są też stricte kopytowe plusy - sami strugają (zaraziłam ich 😉) i utrzymują konie na ścieżkach. Efekty na kopytach widać. Częścią tego kursu ma być omawianie ich koni na żywo, prawdopodobnie każdy uczestnik dostanie też żywe kopyto do podstrugania - żeby zobaczyć jak bardzo różni się od rzeźnych i jakie problemy na nim widać, mimo regularnego, z grubsza poprawnego strugania. To bardzo ciekawe, moim zdaniem, i bardziej edukacyjne, niż przerośnięte, ochwacone zimnioki "na zimno" (choć one też będą).
przynajmniej nie na razie.

Ale będę wiernie czekać  😍 Jest nadzieja !
dea, jakbyś potrzebowała jakiś materiałów czy zdjęć wal śmiało 🙂
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
06 lutego 2015 13:50
dea - kurs na pewno ciekawy z Twoim udziałem będzie. Jeśli terminowo będzie dla mnie realny ( też mamy w planach warsztaty ) to chętnie wpadnę posłuchać jak deklarowałam 🙂.
Troszkę się jednak nie zgodzę co do "zimnych" kopyt. Jesteśmy z zembrią jako prowadzące po, trzeciej albo czwartej edycji warsztatów kopytnych u Iwony w Czerńcu. Na te cztery edycje warsztatów, kopyt martwych ziemniaków, przerośniętych, ochwaconych może było kilka 4-5,  na setkę lub więcej kopyt mniej więcej ( nie liczę ich, średnio przyjeżdża kilkadziesiąt 40-50 kopyt ). Niestety, albo stety 😉 większość z martwych kopyt jakie do nas przyjeżdżały to kopyta koni lekkich i wcale nie tak mega przerośniętych choć takich także. Aczkolwiek tak jak na martwych można zobaczyć cały przegląd patologii co ma swoje plusy, tak też pokazy na żywych kopytach naturalnie prowadzonych a mimo to z/lub wciąż jeszcze z problemami to rzecz jasna także ciekawa kwestia 🙂  z tego samego względu i takowe także robimy.
Wracając do elektrycznych narzędzi. Po co się rozdrabniać 😉
[img]http://farriersforum.com/attachments/motosierra-jpg.2704/[/img]

Wiem, głupawa mnie dopadła  😀iabeł:
Luzik. Ciekawe jak ściany wsporowe tym wycinają?
dea   primum non nocere
06 lutego 2015 20:15
O FAK! Wyobraziłam sobie, że koń nieznacznie porusza nogą  😲

Aleks - to może taka smutna nasza lokalna rzeczywistość, bo te zimne, które ja strugałam - Warszawa, Poznań... ale i Żelistrzewo - to były w zdecydowanej przewadze konie ciężkie i strugane za życia nigdy lub bardzo rzadko. Powiedziałabym, że to dobrze - dla kursantów - że mają coś podobniejszego do tego, co mają szansę spotkać u siebie - ale jednak smutno...
Co do terminu to na 90% będzie 20.-22. marca. Pasuje?
Nikt nic nie mówi w temacie tej 16 kontra 18, nie wiem czy to komuś "robi", czy naprawdę nieistotne co ustalimy (ja bym była za 16, ale może ktoś po pracy by chciał...)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się