Sprawy sercowe...

Honey wczoraj spodobał mi 1 tekst w bzdetnym serialu. "Jak koleżanki facet to drań i blee, ale jak nasz to niemożliwe...".
Jak faceta sieknie to żadna przeszłość mu nie przeszkodzi.
:emot4:
Nie mam siły dziś już go rozkminiać, to trochę chore  😡
Bo tu nie ma co rozkminiać, wszystko powinno być proste. Mówi, że nie, to nie. Niech spada na bambus.
Bo tak to juz bywa, że popaprane relacje/związki daja zbyt mało wymagając zbyt wiele...
Bo tak to juz bywa, że popaprane relacje/związki daja zbyt mało wymagając zbyt wiele...


och, nie sądziłam, że kiedykolwiek się z Tobą tak zgodzę  😎
Z drugiej strony, nie mając zobowiązań, nie martwisz się tyle co będąc w konkretniejszej relacji/związku. Przynajmniej mi ta świadomość pomaga w egzystowaniu, nie ma głupich pretensji  👀
Dopóki on nie wejdzie w taką samą relację, w tym samym czasie, z inną dziewczyną. Wolny związek jest dla ludzi dojrzałych, absolutnie pewnych siebie nawzajem. I wbrew pozorom, jest w nim mega dużo zaufania.
No widzisz szepcik, czasem się zdarza w czymś zgodzić  😎
Choć ja tam generalnie nie Ciebie postrzegam jako osobę z którą najmniej się na forum zgadzam 😉

honey - A wg mnie odwrotnie. W konkretnym związku własnie sie nie martwie bo jestem pewna co i jak. Są "ustalone zasady" i właśnie nie ma pretensji, bo z góry wiadomo czego od siebie oczekujemy i co w zamian damy. Nigdy nie byłam w wolnym więc to tylko domysły ale zawsze wydawało mi się, że to w takich układach nic nie jest pewne i pojawiają się zmartwienia i pretensjie gdy druga osoba wpadnie emocjonalnie.
Co do zaufania to wg mnie ono musi istnieć zawsze żeby mówić o jakis relacjach między dwojgiem ludzi, czy to w wolnym czy stałym związku.
Gillian   four letter word
19 stycznia 2010 18:22
po Nagłym Fochu przyszedł czas na Wielkie Milczenie 😀 kurde, facet to takie pocieszne zwierzątko. Zwłaszcza, że ja nadal nie wiem o co chodzi 😀
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
19 stycznia 2010 18:24
Głupia męska rasa-.- tyle na temat facetów na dziś jeżeli o mnie chodzi.
Na dzień dzisiejszy walić ich wszystkich  😤
walić to dobre określenie  😀iabeł: do niczego więcej się nie nadają  😀
Seksta   brumby drover !
19 stycznia 2010 19:37
a dla mnie slowo 'wolny' i 'zwiazek' totalnie do siebie nie pasuja..... 😵

to tak jakby laczyc ze soba slowa : zamkniete-otwarte, glebokie-plytkie, jasne-ciemne

Bo jak cos moze byc zamknietootwarte, glebokoplytkie czy jasnociemne?

Nie wiem czy mnie zrozumialyscie.  😉
no, bo związek to generalnie zobowiązanie 😉

moje pojęcie wolnego związku tez chyba odbiega od definicji - jeśli taka w ogóle istnieje - to na przykład związek na odległość: widzimy się rzadko, żyjemy w innych miastach, mamy innych znajomych itd.
Ja jak najbardziej rozumiem i podzielam zdanie ale juz nie chciałam tego poruszać, żeby nie było, że znowu się wtrącam z poglądami 😉
Dla mnie to cos bardziej w stylu układu niż związku.
I w zasadzie o co chodzi w tym wolnym związku? Jaka jest jego idea, czemu warto w tym być, co to daje, jakie ma zalety i w czym jest lepsze od związku itd? Pytam z czystej ciekawości, bo nie znam żadnej osoby, która by żyła w takim czymś i chciałabym wyrobić sobie jakoś zdanie na ten temat 🙂
Seksta   brumby drover !
19 stycznia 2010 19:42
a dla mnie to 'zwiazek na odleglosc'- inni znajomi ale jestesmy sobie wierni, czyz tak?

a 'wolny uklad'- spotykamy sie jak mamy ochote, jestesmy ze soba tylko dla seksu, czysto fizyczny pociag....Jakie to wygodne!! Mowic, ze nie chce sie wiazac tylko preferuje 'wolny zwiazek'- czerpac korzysci w postaci fizycznej bliskosci i z poswieconego czasu przez druga osobe a tak naprawde moc powiedziec w kazdym momencie 'pa' bez zadnych konsekwencji...."Bo przeciez nic sobie nie obiecywalismy". Hm uwazam, ze osoby, ktore sie szanuja nie przytakuja na tego typu zwiazek- byc ktoras z kolei? nikim bliskim? dawac cala siebie, swoje cialo, dzielic emocjami? Z kims kogo nie mozemy nazwac nawet 'moim mezczyzna'?! Dla mnie to czysto przedmiotowe traktowanie drugiego czlowieka- mam dobry nastroj- zobaczymy sie? Jestem napalona i chce sie pobzykac- wpadniesz? Nudzi mi sie i nie mam sie do kogo przytulic- zainteresowany?

EDIT: szepcik masakra, na dodatek kobieta majaca swiadomosc, ze jest tylko ekhem 'dziura do zapchania' i to nie jedyna tego faceta? Ja bym sie po prostu brzydzila.
W moim przypadku "wolny związek" to w ogóle nie trafione określenie... jej w ogóle ciężko mi się odnaleźć w definiowaniu tej relacji, dlatego płynę z prądem i nie zaśmiecam sobie na razie tym głowy. Mam ciężkie dwa miesiące przed sobą, czego nie chcę niczym zakłócić  😵
No tak, ale wierność to chyba zasada, prawda? Może dlatego tak uważam, bo nie wyobrażam sobie związku na odległość 😉

Moja znajoma żyła w takim związku - tzn ona tak to nazywała. Chodziło głównie o to, że uprawiała seks z przyjacielem, i obydwoje zdradzali się na prawo i lewo, nawzajem o tym wiedząc.
Komentarze są zbędne  😁
Seksta   brumby drover !
19 stycznia 2010 19:50
ja jestem po prostu zbyt emocjonalna i 'wolny zwiazek/uklad'  to dla mnie wrecz niewyobrazalna sytuacja.
Mam faceta- chce miec go tylko dla siebie, z nikim sie nie dziele, moge i mam prawo byc zazdrosna.
Nie mam faceta- angazuje sie w znajomosc tylko z takim, ktory powaznie mysli o przyszlosci.

EDIT: szepcik masakra, na dodatek kobieta majaca swiadomosc, ze jest tylko ekhem 'dziura do zapchania' i to nie jedyna tego faceta? Ja bym sie po prostu brzydzila.


Mało tego - ona jeszcze twierdziła, że jest fajna i wyzwolona robiąc tak. Wszyscy zainteresowani panowie mieli inną opinię, i wcale się z tym nie kryli  😎
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 stycznia 2010 19:52
szepcik, i nie przetłumaczysz takiej, bo seks to przyjemność. i ona korzysta z przyjemności. "Bo jak masz czekoladę, to jej nie zjesz?"
Seksta   brumby drover !
19 stycznia 2010 19:52
taaaak najlepsze sa wytlumaczenia ludzi, ktorzy tak robia 'jestem wyzwolona, nowoczesna, nie mam czasu na zwiazek, jestem zbyt boska by ktos mogl miec nade mna kontrole, nie lubie sie wiazac".

AAAAA do szalu mnie to doprowadza.
Dla mnie to syndrom skrzywdzonej dziewczynki, ktora po prostu, nie potrafi prawdziwie kochac.
Ta dziewczyna wyprawiała jeszcze inne różne rzeczy.

Fakt, seks to przyjemność, czemu z niej nie korzystać. Ale są jakieś granice...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 stycznia 2010 19:56
Seksta, znaczy, według mnie to jest problem mylenia miłości z seksem. Niektórzy ludzie strasznie potrzebują miłości.  Ale według nich seks i miłość to pojęcia tożsame.
hmm ja sama kiedyś wyszłam z pomysłem na 'wolny związek' na takiej zasadzie,że  żyjemy sobie jak single ale gdy się spotykamy to zachowujemy się jak para.
myślałam, ze skoro zawsze duszę się w 'normalnych związkach' to to będzie dobre rozwiązanie.
wniosek?
nie da się!
dlatego narazie póki się nie wyszaleje i nie popróbuje życia to nie będe robić żadnych nadziei i obietnic.

(to brzmi trochę tak jakbym uważała, ze związek to jest koniec fajnego życia. nie o to mi chodzi oczywiście. raczej o to, ze poprostu nie jestem gotowa jeszcze do bycia w związku i wszystkie kończą się bardzo szybko)

Seksta   brumby drover !
19 stycznia 2010 20:10
Strzyga tak, wlasnie mam na mysli to, ze tego typu osoby mysla, ze seks=milosc. Jesli uprawia ze mna seks to znaczy, ze mnie kocha. Potem szukaja milosci tylko w seksie.

Ale nie ukrywajmy- malo kto uwaza, ze seks to jakas duchowa przyjemnosc zarezerwowana tylko dla kochajacych sie osob- to czysta fizjologia, predzej czy pozniej nastepuje, kochajac sie czy tez nie...
Tzn chodzi mi o to, ze gdyby kazdy uwazal ze seks=milosc to znaczy, ze pojsc do lozka mozna tylko jak sie kogos naprawde kocha- czyli chyba nie po 2 miesiacach? ( jak mozna kogos pokochac w 2 miesiace? "kocham Cie bo jestes fajna i ladna?" czy "kocham Cie bo moge na Ciebie liczyc, jestes moim przyjacielem"- na przyjazn nalezy chyba 'zasluzyc'? )
Ja chyba w ogole inaczej mysle... 🤔
seksta zgadzam się z Tobą.

i przerażające jest dla mnie to co obserwuje np. wśród moich koleżanek.
  '' ej bo my jestesmy juz 3 miesiace razem, więc MUSIMY pójść do łóżka'' 🤔  🤔

to jest jakiś kurcze limit kiedy się MUSI? ma-sa-kra.

nie potępiam oczywiście nikogo kto na pierwszej czy milionowej randce idzie z kimś do łóżka, jeśli obie strony chcą 🙂 ale takie rozumowanie mnie dobija..
Dumkowa, bo teraz jak masz 17 lat i JESZCZE nie poszłaś do łóżka to już MUSISZ. choćby z własnym ojcem  😎

Też uważam, że wtedy, gdy obie strony chcą, a to już osobista sprawa, czy po roku, czy po pierwszej randce...
byle nie tydzień przed pierwszą  😀iabeł:
hmm, teoretycznie się da 😉
dziś kogoś poznajesz, śpisz z nim, a na pierwszą randkę umawiacie się dopiero za tydzień  😂
przyznam, że miałam kiedyś taką propozycję  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się