Sprawy sercowe...

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 lutego 2014 13:30
Incognito no ja wiem doskonale, czemu zeszłam się z pierwszym- choć bynajmniej w ogóle nie podobał mi się pod względem fizycznym czy charakteru. Po prostu... to był pierwszy- naprawdę pierwszy, pierwszy- face, który w ogóle zwrócił na mnie uwagę. A ja, 18-letnia gówniara(pod względem psychicznym) wpadłam jak długa. Nikt ze mną wcześniej nie flirtował, nikt nie zaczepił, nawet się nie całowałam 😉 I ot, złapał mnie na miłe słówka, to wystarczyło.
Dzionka, hahaha dobre 😀 dwie najważniejsze informacje Ci podał, a co 😀 Było mu dac swoją wizytówkę i powiedzieć, żeby się zgłosił jak będzie zarabiać 10 000 🙂
zen, mozesz opowiedzieć jak to się stało? Często jak jadę autobusem albo stoję na przystanku zastanawiam się - jak ludzie poznają się w taki miejscu? Wszyscy sa jacyś tacy zamyśleni i skupieni na sobie, nikt sie nie odzywa, a już wiele razy słyszałam, że ktoś się poznał na przystanku albo w autobusie 🙂


Hahahaha, no wiesz 🙂 Trzeba wziąć zmienną, że było to 16 lat temu 😉 na naszą wieś podwarszawską jeździł jeden autobus, raz na godzinę. I pech chciał, że ten, którym jechaliśmy się zepsuł, więc wysiedliśmy. Ja akurat nie miałam jeszcze wtedy komórki, ani zegarka, więc zwyczajnie zapytałam chłopaka, który stał obok o godzinę, on podjął rozmowę o naszym ukochanym autobusie linii 704 i tak poszło 😉
W temacie zdjec z wakacji to dla mnei oczywiste: ludzie podrozujacy wydaja sie ciekawsi, a wiadomo, ze kazdy chce byc interesujacym (szczegolnie na portalu randkowym, gdzie musisz czyms przyciagnac czyjac uwage- a zdjecia z imienin u cioci raczej zbyt interesujace sie nie wydaja 😉)

Oh, ja tez uwazam, ze poznawanie sie w miejscach publicznych jest trudne. Jezdze codziennie metrem i jeszcze nigdy sie nie zdazylo poznac tutaj kogos w ten sposob. Czesto mam wrazenie, ze ludzie owszem, maja ochote zagadac (chociaz w sumie ja jeszcze musze liczyc sie z tym, ze niekoniecznie to zagadanie w moim przypadku sie uda, bo ja nie mówie jeszcze po niemiecku 😉), nawet wczoraj wsiadalam na jednej stacji, jechalam cala droge vis-a-vis i wysiadalam tez na tej samej stacji z brunetem o nieziemsko jasno-niebieskich oczach. I tak oboje udawalismy, ze nie patrzymy sie na siebie 😉 Ale ja bym sie w zyciu nie odwazyla zagadac pierwsza w takiej sytuacji i podejrzewam, ze wielu ludzi ma z tym problem.
Swojego przedostatniego "faceta" (troche porandkowalismy) poznalam na imprezie, czyli klasyka. Sama do niego zagadalam, pierwsza wyciagnelam do tanca i pierwsza pocalowalam 😉
Ostatniego poznalam na warsztatach muzycznych... Itd.

Zen, opowiedz dokladnie historie przystankowa 🙂
Swojego pierwszego męża poznałam w autobusie. Lało, a ja nie miałam parasolki. Użyczył mi swojego parasola i ... ramienia. I tak poszło.
Sądząc po doświadczeniach moich i zen, znajomości zawarte w komunikacji publicznej nie należą do trwałych 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
05 lutego 2014 14:08
Swojego pierwszego męża poznałam w autobusie. Lało, a ja nie miałam parasolki. Użyczył mi swojego parasola i ... ramienia. I tak poszło.
Sądząc po doświadczeniach moich i zen, znajomości zawarte w komunikacji publicznej nie należą do trwałych 😁


Z tego co zrozumiałam zen pisała o swoim obecnym narzeczonym więc lepiej, żeby jednak ta znajomość należała do trwałych..  😉
ash   Sukces jest koloru blond....
05 lutego 2014 14:08
edyta, związek Zen ma się dobrze, a to właśnie tego narzeczonego poznała na przystanku
Aaaa faktycznie 😀 gapa ze mnie. Pierwszy jest od drzwi mieszkania.
No to jest 1:1.
zen, to moze teraz 704 będzie mi sie troche lepiej kojarzył, bo jak do tej pory to ile razy wsiadałam do tego autobusu, tyle razy cos mnie tam zaskakiwało, niekoniecznie pozytywnie :P
Ja odkąd pamiętam umawiałam się na "randki" z ludźmi poznanymi przez neta. Z natury jestem nieśmiała i jakoś tak trudno mi było. Teraz jest trochę lepiej i pewnie bym nie miała problemu z zagadaniem.

Pamiętam, że na imprezie kiedyś uśmiechnęłam się do jakiegoś chłopaka, ale to tak hmm na zasadzie ok nic się nie stało, bo wpadł na mnie przez przypadek. Potem się umówiliśmy chyba 2 razy, ale okazało się że spotykał się ze mna bo moja koleżanka mu się spodobała. Ale nie ma co przystojny był i wysportowany - piłkarz

na 2 imprezie sama zagadałam, a raczej zaczepiłam. Kurde koleś miał takie mięśnie, że masakra. W bicuto miał pewnie z 100000 cm. Do tego wysoki 198 i zajebiście przystojny. Stał obok mnie i do kumpeli mówie, popatrz jakie mięśnie i podeszłam do niego i dotknęłam go i powiedziałam: " Ale masz mięśnie. Prawdziwe?" hahahaha. Po tym parę razy się spotkaliśmy ale parą nie zostaliśmy 🙂

Z moim byłym poznałam się przez fotka.pl  a z narzeczonym jak pisałam, przez sympatie
Fajny wątek się rozwinął 🙂 Zawsze mnie ciekawiło co sprawiło, że ludzie się poznali i zakochali w sobie 🙂 Ja przed moim mężem miałam jedynie przelotne szkolne znajomości, z resztą trudno, żeby było inaczej bo z nim jestem odkąd skończyłam 15 lat (7 lat w tym roku  😲!).

Męża poznałam jak przyjechałam do ich agro, żeby pracować przy koniach w zamian za jazdy. To były niesamowite wakacje. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale teraz... coś w tym jest. Pokochałam od razu. Przyznałam się przed sobą po czterech miesiącach. Jemu - chwilę potem.

I jest super do teraz  😍
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
05 lutego 2014 14:29
Mój P. "załapał się" rzutem na taśmę, ponieważ miałam już mocne postanowienie, że to ostatni facet poznany przez internet, z którym się spotkam 😉
Atea, ja tez można powiedzieć, że 'zakochałam się' a raczej zauroczyłam od pierwszego przywitania się 🙂 Pokochałam trochę później, bo u mnie wszystko długo dojrzewa, ale to pierwsze spotkanie można powiedziec, że wbiło mnie w ziemię 😀 Mimo, że okoliczności były kiepskie, bo w pracy 🙂
Gillian   four letter word
05 lutego 2014 14:37
będę nudna ale jest tak -  😜 naprawdę nie sądziłam, że można być tak cholernie szczęśliwym przy kimś. Co chwilę sprawdzam czy to się dzieje wszystko naprawdę  😜
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
05 lutego 2014 14:39
Gillian
Kochana, uwierz i się przyzwyczaj 😉
Po wszystkich Twoich przejściach wspaniale się czyta, że wszystko idzie pomyślnie.
Eh, i po co ja napisalam o tym moim przedostatnim, ktorego poznalam na imprezie? 🙁 Przypomnialam sobie o tym totalnym fakapie, teraz mi smutno i sie glupia wgapiam w moja ostatnia wiadomosc do niego, na ktora nie dostalam odpowiedzi... 🙁
A wydawalo sie, ze to Mr. Perfect: dla mnie wybitnie atrakcyjny fizyczniem (wysoki, IDEALNE cialo, seriously, chyba nigdy nie widzialam tak boskiego ciala 😁, zawsze elegancko ubrany, wypachniony z ta swoja idealna fryzura na ksiecia Williama 😁 nawet jego diastema wydawala mi sie super sexy :hihi🙂, bardzo inteligentny, dobrze zarabiacjacy i wydawalo sie... ze wpatrzony we mnie jak w obrazek, slodki. Do tego ta jego urocza niesmialosc. Taki typowy Niemiec 😉
Szkoda, ze okazal sie takim palantem.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
05 lutego 2014 14:41
Gillian to jeszcze pochwal się jak poznałaś swojego wybranka  😁 Szczęścia życzę!  :kwiatek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 lutego 2014 14:47
wendetta, a może to był brak zainteresowania, nie nieśmiałość?
wendetta, książe Willam łysieje  😁 Za idealnego faceta nie warto mieć  😉
Gillian   four letter word
05 lutego 2014 14:53
smarcik, banalnie... wpadł mi w oko na stacji benzynowej, starałam się tankować jak on był na kasie. I tak zagadywałam nieśmiało, pożartowałam i tak w sumie od wakacji bywałam i się uśmiechałam, aż w końcu jakoś podstępnie przemyciłam swój numer, umówiliśmy się na kawę no i przepadłam  😜 teraz oboje żałujemy, że tak długo nam to zajęło, trzeba było zgadać się już latem bo i ja mu się spodobałam, no ale 🙂
Jest takie powiedzenie -  kiedyś poznasz kogoś dzięki komu zrozumiesz dlaczego z nikim innym Ci nie wyszło - właśnie odkrywam o co w nim chodzi.

No pełen rzyg tęczą  🏇
Strzyga, nie wiem. Potem by tak dobrze udawal? Ja chcialam temat olac po tej imprezie, na ktorej sie poznalismy, ale to on pierwszy mnie znalazl na FB (glupota :hihi🙂, pierwszy napisal, zaprosil na pierwsza prawdziwa randke, na druga i trzecia tez, snul cudowne wizje naszej przyszlosci itd 😉
Rzeczywiscie po finiszu tej znajomosci mozna by tak pomyslec. Ale... z drugiej strony zawsze to jest tak, ze ktos pierwszy wychodzi z inicjatywa. Zawsze musi to byc mezczyzna?

Rosek, ja wiem, ze zawsze sie kogos idealizuje po fakcie, tym bardziej jesli to ktos kogo nie mozna miec 😉 On jest 100 razy przystojnieszy od ksiecia williama 😁 Inne zalety tez ma... Chociaz ja wiem, ze pewnie nasza znajomosc pewnie bardzo dlugo by nie przetrwala, bo mielismy skrajnie rozne pogladay na niektore tematy. Ale fakt, ze moglo zakonczyc sie to w inny sposob.
busch   Mad god's blessing.
05 lutego 2014 17:36
Fajny wątek się rozwinął 🙂 Zawsze mnie ciekawiło co sprawiło, że ludzie się poznali i zakochali w sobie 🙂 Ja przed moim mężem miałam jedynie przelotne szkolne znajomości, z resztą trudno, żeby było inaczej bo z nim jestem odkąd skończyłam 15 lat (7 lat w tym roku  😲!).

Męża poznałam jak przyjechałam do ich agro, żeby pracować przy koniach w zamian za jazdy. To były niesamowite wakacje. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale teraz... coś w tym jest. Pokochałam od razu. Przyznałam się przed sobą po czterech miesiącach. Jemu - chwilę potem.

I jest super do teraz  😍


Ja mam taką fantastyczną historię rozmowy na gg, która rozpoczęła ostre pisanie i w konsekwencji związek - rozpoczęła się od przesłania sobie recenzji klocucha12 😀 Dla tych, którzy nie znają:


Będzie o czym opowiadać wnukom 😀

Gillian jest jakaś sprawiedliwość na tym świecie, wreszcie koniec pechowej serii dla Ciebie 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
05 lutego 2014 17:39
Za idealnego faceta nie warto mieć  😉


Możesz rozwinąć tę myśl?  😉
też poproszę 😉
Nie wiem czemu ale wydaje mi się ,że tacy wymuskani, idealni faceci , którzy są perfekt wymagają tego samego od partnerki... Nie wiem może znam samych takich ...Ale sama nie mogłabym być z ideałem , bo sama nim nie jestem. Ale to tylko taka moja opinia...
busch   Mad god's blessing.
05 lutego 2014 19:28
Ale masz chyba na myśli "idealność", której kryterium jest dopasowanie do jakichś metroseksualnych standardów? W "moim świecie" idealny facet jest idealny przede wszystkim dla mnie - może mieć jakieś wady, urody lub inne, ale zależnie od indywidualnych preferencji różne przywary różnie są odbierane 😉. Ja na przykład w ogóle nie piję i nie chodzę na imprezy - byłoby to całkiem konkretną wadą dla imprezowicza, ale dla mojego chłopaka jest to zaletą :P

No i ideał nie jest czepliwy (a przynajmniej mój ideał  :cool🙂, więc nie ma powodu, by obawiać się jego odrzucenia z powodu brudnych skarpet na podłodze  😉
Chodzi mi o ideał (chociaż dla mnie ideał to Bruce Willis 10temu-kowboj  😁 ) taki  jak z opisu wendetty ; wymuskany , nieskazitelnie ubrany , uczesany , wykształcony , dobrze zarabiający , obracający się w wyższych kręgach, nienaganne maniery itp...
wendetta, czekaliśmy ponad godzinę na kolejny autobus, więc pogadaliśmy o naszych szkołach, zdążył zaprosić mnie na koncert tzw. "Prustock", odmówiłam. No, generalnie wysiedliśmy na tym samym przystanku, kawałek mnie odprowadził, i tyle. Spotkaliśmy się jakiś tydzień później znowu w 704, wtedy wymieniliśmy się telefonami (stacjonarne, co za czasy to były 😁 ) i jakoś poszło. To był październik, w listopadzie już byliśmy bardziej parą, a w grudniu już parą na pewno 😉 Pół roku później przeniosłam się do liceum, do którego on chodził, bo w moim koleżanki nie tolerowały mojej pracy modelki i nie miałam tam łatwo (o szczegółach nie będę pisać) i spędziliśmy razem kolejne 2 lata 😉
Chodzi mi o ideał (chociaż dla mnie ideał to Bruce Willis 10temu-kowboj   😁 ) taki  jak z opisu wendetty ; wymuskany , nieskazitelnie ubrany , uczesany , wykształcony , dobrze zarabiający , obracający się w wyższych kręgach, nienaganne maniery itp...

Rosek, no wlasnie, jak sama piszesz, dla każdego ideał to co innego 😉 Dla mnie np. wlasnie on to był/ jest Pan Idealny, ale z kolei nie każdemu mogłaby się spodobać jego diastema czy rudawe włosy 😉 Albo mógby wydać się nudny, sztywny itp. O gustach się nie dyskutuje 😉
Dla mnie to po prostu jest tak, że swój do swego ciągnie. Ale to też kwestia subiektywna. Ja po prostu czuję się nieswojo kiedy 'uderza' do mnie ktoś... z innej półki. Ale uwaga! Nie wartościuję tutaj i nie mam na myśli "lepszy- gorszy". Po prostu inne wibracje. Ktoś może być z zupełnie innego środowiska, teoretycznie może być dla Ciebie za mądry/ za głupi, za ładny / za brzydki itd. Ale czujesz, że to 'ten sam level'. I gra.
Coż, może w moim przypadku po prostu po czasie kolega stwierdził, że my to jednak nie te same fale. Ale wuj go tam wie czy stwierdził, że nie będzie równać w górę czy schodzić w dół.
Ale... daje już spokój, wyżaliłam się i jakoś mi lepiej. Humor mam dziś wyjątkowo dobry i żaden chłop mi go nie zepsuje 😉

Zen, ale dobrze zrozumiałam, że to ten sam facet, który teraz jest Twoim narzeczonym?

Strzyga, nie podoba mi się, że po raz drugi nie kończysz rozpoczętej myśli w tym wątku 😉 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 lutego 2014 20:09
A bo tu się wkurzają jak wywody robię 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się