kuć czy nie kuć?

Czy ktokolwiek spotkał się z pomysłem podkuwania konia "na małe hacele" na stałe?  🤔
Nie, ale spotkałam się z niewykręcaniem przez dłuższy czas  🤔 ... bo zimno, bo pracochłonne, bo co to szkodzi, bo kto ma to robić itd. Aż się komentować nie chce  🤬
Ja sobie nie wyobrażam.
Może się troche ślizga czasem, ale trudno, hacele nie nadają się dla mnie na noszenie całodobowe, ze względu na dziwne ustawienie kopyta.

A nie wierzę, żeby mi ktoś co rano wkręcał i w południe wykręcał, i potem znowu wkręcał i potem jeszcze raz wykręcał 😉
Czy ktokolwiek spotkał się z pomysłem podkuwania konia "na małe hacele" na stałe?  

Każdy wiejski koń jeśli jest podkuty (kiedyś prawie każdy, teraz bardzo sporadycznie) ma takie podkowy i żadnych innych nigdy u takich koni nie zaobserwowałam - przynajmniej w moich stronach. Tylko podkowy ( jak napisała Królik) gryfowe  obowiązuja u wiejskich koni.

Gryfy na ramionach są wykończeniem podkowy i maja około 1 cm wysokości, natomiast na przodzie jest przyspawany zębiec dość szeroki o takiej samej wysokości by kopyta nie musiały stać na wysokich piętkach.
Mają niebywałą przyczepność dlatego,  (nie wiem czy moge zaryzykowac to stwierdzenie) - sprawdzaja sie na podłożach śliskich, terenach pagórkowatych, podczas bardzo ciężkiej pracy.

Ale przez to , ze koń ma tylko 3 punkty oparcia, podkowa jest zazwyczaj bardzo masywna, przybita przewaznie 10-cioma hufnalami  - to jest tak szkodliwa, ze chyba gorzej już nie można. Moja była tak podkuta, bo zaczęła sie podbijać jak kowal powycinał jej podeszwe - miała byc zdecydowanie lepsza niz zwykłę na hacele, bo utrzymywała wrażliwą podeszwe cały czas wysoko w górze. W efekcie dostała rotacji więc wymyślono cos innego, ale to już nie istotne.
W każdym razie - o to , ze koń się pokaleczy raczej bym sie nie martwiła - moja sie nigdy nie pokaleczyła, ale o to, ze takie podkowy obciążaja stawy maksymalnie, dobijają chrząstki kopytowe, gryfy i zębiec zazwyczaj ścieraja sie nierówno i po 3 - 4 tyg koń ląduje na którejś stronie bardziej niżej - często gryfy sie wykoślawiają i gdy stawiamy konia na chodniku np to widać, że stoi na dwóch punktach,  zazwyczaj  jednym gryfie i zębcu i tak sie na tym buja - jak stół z jedną krótszą noga.  

Jak ktoś ciekawy moge skołować fotke takiej podkowy.
JolantaG, tak coś mi się właśnie nieśmiało takie podkowy kojarzyły z wiejskimi wozackimi koniskami, które X lat temu widziałam na targach...
Jestem swojemu koniowi winna zapewnienie zdecydowanie większego komfortu, niż miały takie robocze poczciwiny i tylko się utwierdziłam w moim odczuciu, że te hacele na stałe to jakaś wielka lipa. Tym bardziej, że mam jednak konie dość intensywnie pracujące pod siodłem i aparat ruchu (kopyta, nogi) to im trzeba maksymalnie wspierać i odciążać, a nie fundować wynalazki, których cel sprowadzi się do oszczędzenia pracy ludziom 🙁
Averis   Czarny charakter
28 stycznia 2010 22:47
A co powiecie na zakładanie koniowi haceli na stałe (!)tylko dlatego, że kucie na wkładki jest o ileśtam złotych droższe? Dodam, że konisko stare, spracowane, pozrywane i ze wszelkimi możliwymi zwyrodnieniami. Ręce mi opadły. To nawet nie były podkowy z gryfami- po prostu wkręcone hacele na wszystkie 4 nogi 24 godziny na dobę.

edit: Przypomniała mi się smutna historia. Koń znajomego całe życie na wysokich, przeraźliwie sztorcowych kopytach- bolały mnie nogi od samego patrzenia na to. Ostatnio zwierzak zakulał- coś się dzieje ze stawami, szczerze mówiąc dziwię się, ze nastąpiło to tak późno. Dam sobie głowę uciąć, że to przez te cholerne kopyta. Ale jak zwracałam na to uwagę, to nikt mnie nie słuchał, bo przecież kowal mówił, że są ok  🙄.
Dramka jak kiedyś wychodziła na padok z końmi miała na stałe z przodu malutki hacele bo było ślizko.
Averis   Czarny charakter
28 stycznia 2010 23:01
Dramka , to było lato a hacele miały zastąpić wkładki- zwykłe skąpstwo.  A kon w stępie kuleje na 4 nogi. Ja nie zdecydowałabym się na założenie haceli na stałe, mimo wszystko. Nie po tym jak mój koń dostał kopa z takiego ohacelowanego kopyta i miał dziurę na głębokość palca.
Na Wyspach praktykuje sie kucie z takimi malutki hacelikami na 4 kopyta, nazywaja je road studs, nie kaleczą one koni, nie powodują tez specjalnego podwyższenia pietek, a koń sie nie ślizga po asfalcie - jest to szczególnie ważne jeśli koń jest kuty a chodzi chodzi dużo po drodze która często sie pnie  w góre lub spada w dół. Spotykałam się też z podkowami z małymi hacelami na stałe u nas w Polsce właśnie zimą, jeśli konie były padokowane i jeżdzone, a na dworze był lód(powiedzmy sobie szczerze, że jeszcze kilka lat temu mało kto miał hale, nawet w mieście i wszyscy pomykali na dworze nawet jak była koszmarna pogoda). Pewnie takie hacele miał też koń Dramki. Moja też kiedyś miała coś takiego jak była zimą kuta, plus wkładki antyśniegowe - ale slizgała się trochę tak czy tak, no ale mniej niż jakby miała podkowy bez tych hacelików.

W ogóle to tej zimy bywało u nas ślisko, ale ani razu nie uzyłam butów, które mam na wypadek zimy i lodu... mam do nich nawet hacele.. ni epozostaje nic innego jak je definitywie sprzedać, bo po cholere mi one 🙁
nie okulabym tak konia. on robi dziwne rzeczy z nogami... pokaleczylby sie napewno, albo by muszial non stop w kaloszach siedziec. i jak dla mnie, nie ma sily- to musi zmieniac ustawienie kopyta. tak to mozna szpatowca okuc...
Zapewniam cię, że by sie nie pokaleczył, te hacelki są maluśkie, nie ostre i wydywałam je na dzieisątkach koni w UK i żadnemu nic nie było. Mój koń to też sierota, co robi sobie coś co chwila, a nigdy nic d takich haceków jej nie było, tak samo jak nie widac teo na kopniętych koniach 😉 One są minimalne, ale wystarczają do tego by zwiekszć przyczepność konia.
branka, mi chodzi o te spawane gryfy. nawet male...
Aaa, spoko 🙂
Pursat   Абсолют чистой крови
07 kwietnia 2010 12:16
Po latach chodzenia w podkowach zdecydowałam się rozkuć Posmana. Dzisiaj wzięłam go na rozruch, pierwszy raz po wizycie kowala (kilka dni temu). I dupa - koń utyka, a na twardym mało się nie przewrócił. 🙄 To kwestia przyzwyczajenia czy powinnam zacząć się martwić? 🙁
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
07 kwietnia 2010 12:18
To zależy jakie kopyta po latach kucia zostawił wam kowal.
dempsey   fiat voluntas Tua
07 kwietnia 2010 12:24
czy Ty po latach biegania w butach nie masz wrazliwej podeszwy gdy idziesz po trawie na bosaka 😉
daj mu czas. i porozmawiaj o "bosych" planach z kowalem
powinien uwzglednic to w sposobie rozczyszczania i zbierac mniej podeszwy
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
07 kwietnia 2010 13:23
U nas werkowanie i kucie "pod rozkucie" było planowane na ok. 5 miesięcy, a ostatecznie przy rozkuwaniu kowal i tak nie wróżył nam zbytnich sukcesów, bo podeszwa masakrycznie cienka była.
Zaraz po rozkuciu najbardziej problematyczne były zmiany podłoża. Jeżeli cały czas po miękkim - ok, kilka kroków sztywno, potem coraz lepiej. Cały czas po klepisku - tak samo, po rozruchu OK, ale samo przyzwyczajanie się do twardości podłoża zajmowało ileś czasu.
Częste zmiany twardości podłoża (czytaj: jazda w terenie, nawet stępem, ale po zróżnicowanym podłoża) - AUĆ! Koń długo kicał po poboczach szukając w miarę stałego podparcia. "Odczulenie" podeszwy i wyhodowanie jej odpowiedniej ilości zajęło nam trochę czasu.
moj kon po zdjeciu podkow w pierwszym momencie sie troche dziwi, ale potem chodzi wlasciwie tak samo jak w podkowach...
Pursat   Абсолют чистой крови
07 kwietnia 2010 17:12
Dzięki za odpowiedź. :kwiatek:
Posman ma kopyta mocne i twarde. Odpukać, nigdy nie było z nimi problemów. W sumie koniowi się nie dziwię, ale trochę się przestraszyłam jak wyszliśmy z ujeżdżalni, a on mało się o własne nogi nie zabił. 🙁 Mam nadzieję, że to kwestia czasu...
Koń już rok chodzi bez podków. Czy to dobry pomysł podkuć jutro i w niedziele wystartować?

A zawody na trawie?
Tak dlatego muszę podkuć. Inaczej bym nie kuła. Na piasku startowałam w zeszłym roku na bosaka..
Tak dlatego muszę podkuć. Inaczej bym nie kuła. Na piasku startowałam w zeszłym roku na bosaka..


a warto na jedne zawody?? Ja bym kuła, do niedzieli czas. Ale to zależy jak koń wrażliwy.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
21 kwietnia 2010 21:03
Zdaje się Ktoś śmigała parkoury na trawie na bosym koniu i mówiła, że problemów z tego powodu nie było. Ja zresztą też zamierzam tak robić (tylko parę pięter niżej 😉 ), a konia okuć nie mogę. Zresztą stuknął już nam jakiś czas temu rok bez podków i śmiga już bez nich jak zły - kamyczki nie kamyczki, nawet nie macnie.
Chodzi o to że mój koń do "stabilnych" nie należy. A jak popada..można się zabić.

"a warto na jedne zawody??" Myśle ze w tym sezonie nie raz wystartujemy na trawie  😉

Koniczka Moja też do tej pory bez podków w teren, na śniegu, skoki..ale o trawe mam obawy.
L-P niby można boso jechać, ale jakby spadł deszcz to może być ślisko... Ja się kiedyś na 120 wybrałam boso i omal konia nie zabiłam, musiałam w połowie zrezygnować.
Więc jak coś więcej jak L i masz zamiar startować na trawie w trakcie sezonu to ja bym okuła.
Ja kiedyś widziałam w LL na zakrecie jak konie leżały..

Mam zamiar L i P, wole nie ryzykowac. A koń niestety do stabilnych nie nalezy.
Ja nigdy w życiu na trawę bez haceli nie wyjade.... trochę wypadków już widziałam.. I dziękuję bardzo.
Dramka, ja bym spokojnie kula. ja w dniu kucia moge normalny trening jechac, ale nie wiem jak twoj kowal struga i kuje. wg mnie luz.
A ja bym zainwestowała w buty i do tych wkręciła hacele, kuć na jedne zawody? szkoda kopyt i kasy. Buciki może do tanich nie należą ale na pewno koszt ich zwróci się aniżeli miałabyś przekuwać konia.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 kwietnia 2010 09:21
ale nie wiem jak twoj kowal struga i kuje

raczej dobrze Dramkowy kowal struga i kuje  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się