kuć czy nie kuć?

koniczka i bardzo to widać szczególnie u koni o płaskich i bardzo wrażliwych podeszwach
Koniczka,a kwestia dodatkowej wagi na nodze?ma wpływ czy waga podkowy jest tak mała,że nie?
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
26 grudnia 2008 10:53
D&A nie mam pojęcia, nie jestem specjalistą, napisałam to co mi mądrzejsi ode mnie ludzie mówili i co mi na logikę wydaje się być prawdziwe. 😉
opolanka   psychologiem przez przeszkody
26 grudnia 2008 11:01
Bardzo proszę o wymianę uwag bez osobistych wycieczek, uwaga moja skierowana jest głównie do k_cian. Nie rozstrzygam, kto ma rację, ale jak nie dacie sobie troszkę na wstrzymanie, to za chwile się posypią ostrzeżenia
D&A tak na logikę - wygodniej Ci się biega na boso czy w butach? 😉 Wiem, że nie jest to może do końca słuszna analogia, ale moim zdaniem oddaje w czym sęk.


Pewnie, że w butach!
Ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie biec maratonu czy skakać w drewnianych chodakach, a jeszcze tym bardziej gdyby moja stopa nie miała w nich żadnej możliwości ruchu... 🙄
przy czym chodaki nie są zamontowane na stałe, nie poruszamy się w nich 24h oraz drewno jest znacznie elastyczniejsze niż metal...
aaa, i mówię o drewnianych chodakach - jak kiedyś się stosowało... bo dziś często spotyka się z drewnianą podeszwą, a wyżej skóra...

Dlatego właśnie zdecydowałam się mojemy łobuzowi zdjąć żelazo z nóg i kupić adidaski  😅
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
26 grudnia 2008 11:34
[quote author=xx_0_xx link=topic=209.msg129514#msg129514 date=1230290457]
Pewnie, że w butach!
Ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie biec maratonu czy skakać w drewnianych chodakach, a jeszcze tym bardziej gdyby moja stopa nie miała w nich żadnej możliwości ruchu... [/quote]

Zapominasz, że DOBRY kowal kuje tak, że kopyto może pracować i pracuje!
ale nie ma możliwości ruchu - jak unieruchomione w takim drewniaku... 🙄
Wiwiana   szaman fanatyk
26 grudnia 2008 12:26
Płaska i wrażliwa podeszwa zazwyczaj wynika ze zbyt małej ilości/zbyt miękkiego rogu. Hartowanie kopyt do różnych powierzchni i wyhodowanie odp.warstwy jest zupełnie skutecznym środkiem zaradczym.
Ale wymaga czasu.
Płaskość wynika też z opuszczenia się kości kopytowej wewnątrz puszki (ściany kopyta są wysokie, a od spodu nie ma co strugać).
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
26 grudnia 2008 12:29
[quote author=xx_0_xx link=topic=209.msg129532#msg129532 date=1230293152]
ale nie ma możliwości ruchu - jak unieruchomione w takim drewniaku... 🙄
[/quote]
Naprawdę polecam tam zajrzeć:
http://www.easywalker.sk/index_pl.php
elastyczny chodak  😁
przecież drewno jest równie mocno elastyczne... 😉
A ile jest w Polsce ludzi, którzy używają te podkowy w porównaniu do ludzi, którzy używają metalowych?
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
26 grudnia 2008 16:24
xx_0_xx,  i tu się mylisz - jeśli kowal nie kuje na za małe podkowy i zostawia parę mm wystającej podkowy po bokach i z tyłu to kopyto jak najbardziej ma możliwość ruchu i rozszerzania się.
xx_0_xx,  i tu się mylisz - jeśli kowal nie kuje na za małe podkowy i zostawia parę mm wystającej podkowy po bokach i z tyłu to kopyto jak najbardziej ma możliwość ruchu i rozszerzania się.


Hmmm, IMHO nie !

Kopyto pracując najbardziej rozszerza się w najszerszym miejscu - tam są wbite podkowiaki mocujące kopyto do metalowej podkowy - jak może pracować ? Pracuje odrobinę tylna część (widać na 'używanych podkowach zakres ruchu ściany kopyta), ale to z kolei powoduje przeciązenie pomiędzy częścią kopyta, która pracuje (tył) i tą częścią, która nie pracuje (przód kopyta). IMHO okute kopyto pracuje w bardzo znikomym stopniu - i tu artyzm kowala niewiele pomoże - proszę mnie skorygować, jeśli się mylę... ale agrumenty rzeczowe i poparte prawami fizyki poproszę  🤣
[quote author=k_cian link=topic=209.msg129349#msg129349 date=1230244505]
więc skąd te oburzenie w Tobie na mój post? dostałaś przecież odpowiedź na swoją wypowiedź - która był już znacznie bardziej ni z gruszki ni z pietruszki niż moja w tym momencie - wyraźnie pokazujący Twoje nastawienie do kucia - bardzo na nie
[/quote]

absolutnie nie oburzył mnie Twój post  😀

Mój sprzeciw wzbudził post, w którym napisano, że to, że wymieniłeś cztery konie w średnim wieku wciąż starutujące - no dobra - jednego starszego i trzy w średnim wieku - absolutnie wytrąca wszelkie argumenty przeciwnikom kucia  💃

W Hiszpańskiej Wyższej Szkole Jazdy Konnej w gali starują głównie konie w starszym wieku, najstarszy, którego widziałam miał 29 lat - to jest wiek ! Ale chyba były kute  😜 ale one pół roku są w szkole, pół roku na pastwiskach - rozkute...

Poza tym ja chciałam argumenty oparte na wiedzy o kopycie, biomechanice ruchu itd bo oczywiście istnieją konie, które dlatego że lub pomimo że są kute chodzą zdrowe do późnej starości - jak się pacjent uprze to medycyna weterynaryjna jest bezradna...

no to rzeczywiście trochę się rozminęłyśmy A+A 😉

ja wobec Ciebie złośliwości też nie wysyłałam, choć zabrzmiała Twa wypowiedź ciut skrajnie

co do pracy kopyta w podkowie - powiem Ci że sama nie wierzyłam że to jest możliwe póki nie przekonałam się na przykładzie mojego konia

był kuty na pięć podkowiaków na podkowę, na każdej rozmieszczone były one z przodu niesymetrycznie - w sensie że na jedno ramie przypadały 2 a na drugie 3 podkowiaki

kopyto się rozszerzyło i to zaskakująco! zaś w samej podkowie, na powierzchi pięknie było widać pracę kopyta - bo wyżłobione były wręcz rowki, bardzo wyraźne i to nie tylko z tyłu jak piszesz
czy podkowa nie odpadała? nic a nic, trzymała się nawet 8 tygodni, kiedy przeciągnął się nieoczekiwanie termin wizyty i nic się nie działo z kopytem


chociaż nie przeczę, masz rację, praca kopyta podkutego jest nieporównywalna do kopyt bosych
dea   primum non nocere
26 grudnia 2008 19:28
nie są mi znane badania mówiące o zgubnym wpływie podkowy.


To, że ich nie znasz, nie znaczy, że takich nie ma. Były badania chociażby dotyczące "peripheral loading" (obciążenie samej ściany kopyta, kiedy strzałka nie ma kontaktu z ziemią - a tak jest w przypadku podkowy) - mogę wkleić linki do filmików (chyba nawet już tu były). Słyszałam też coś na temat badań termograficznych, oceniających pogorszenie krążenia w kopycie okutym (że to jest szkodliwe, chyba nikt nie wątpi).
Pewnie zależy, w którą stronę słuchasz, możesz usłyszeć różne rzeczy 😉

...a prawda, jak zwykle, leży sobie spokojnie gdzieś pośrodku 🙂
Jednak zupełnie nie trafia do mnie kwestia "odpoczywania" kopyt. ?? Na jakiej to zasadzie??


raczej nie odpoczywania a rehabilitacji...

ja rozkułam konia we wrześniu (był kuty ostanie 10 lat, w sierpniu miał operację więc rozkułam - bo i tak nie mógł pracować).

Potem pojechałam na kurs metody SANHCP i tam i potem czytając, słuchając i oglądając, co się tylko da w temacie kopyt zdobyć -  zrozumiałam trochę mechanizm kopyta i zobaczyłam co się z rozkutym kopytam dzieje - ja pojawia się miseczkowaty kształt w miejsce płaskiego kopyta kutego konia, jak koń buduje sobie podeszwę, która ma chronić kość kopytową i wrażliwe struktury kopyta,  jak nagle znika leczona latami choroba linii białej, jak kość kopytowa wraca do poziomego (prawie poziomego) położenia - jak koń walczy o zdrowy kształt kopyta (zmienia się kąt pod jakim rosnie ściana kopyta), gdy tylko ma szansę...

Robię z tego dokumentacje zdjęciową.

Ten proces po prostu mnie zdumiał i zachwycił....

Dodatkowo mój koń rusza się lepiej bez podków....
A+A, ale pisalam o kuciu na sezon letni, rozkuwaniu na halowy na zasadzie "odpoczywania" kopyta. Jakos tego nie widze. Kopyto potrzebuje troche czasu zeby sie przestawic w obie strony. Zanim dojdzie do normalnosci boso to na nowo zostanie okute. Zanim na prawde przyzwyczai sie do podkowy to zostanie rozkute. O ten mechanizm mi chodzilo.
Ja mojego rozkulam na krotko (nie pracowal po operacji) i szczerze zaluje. Stracilismy to co zostalo wypracowane przez niemal rok. Kopyto zjechalo sie na nowo, sciana zrobila sie zbyt prosta (nie wiem jak to okreslic), pooblamywalo sie. Ogolnie masakra, nie bardzo bylo do czego podkowy przybic.
taaa, to chyba trochę za krótko na rehabilitację...

ja nie wiem czy ma sens takie rozkuwanie 'na krótko'... muszę pomyśleć i poczytać...



Wlasnie moim zdaniem takie rozkuwanie na krotko nie ma sensu i o tym pisalam. Jak juz rozkuc to na dluzszy okres, wtedy bedzie jakis efekt.
Ja w sumie nie pomyslalam, rozkulam tylko dlatego, ze nie pracowal. Zaluje.
Ja ostatnio rozmawiałam na ten temat z kowalem. Powiedział zę kopyto żeby się odbudowało to musi zejść zała ta część gdzie były wbite gwoździe co oznacza jakieś 2-3 miechy. A do tego czasu kopyto moze być słabe, kruszyć się, strzępić.

Ja rozkuwam na pastwisko (co roku jedzie na ok. miesiąc) w sumie dla mojej wygody. Jak mam się martwić czy tej podkowy nie zgubi, czy się nie poślizgnie to już lepiej żeby chodził bez. A na pewno nawet taki krótki odpoczynek od podków mu szczególnie nie zaszkodzi.

Teraz zwierz stoi już od listopada na pastwisku. Do pracy wróci pewnie w marcu. No i wtedy będe mogła powiedziec jak się mają nasze kopyta 🙂
dea   primum non nocere
26 grudnia 2008 22:22
Klami, a może to masakryczne pogorszenie było z powodu nieprawidłowego rozczyszczania "na boso"? To się robi jednak trochę inaczej niż pod podkowę, z tego co się zorientowałam.. Chociaż pewnie osłabienie podkowiakami swoje robi, no i jeśli miał wydelikaconą tylną część kopyta, to mógł chodzić "na placach" - a z tego już wszystkie opisane przez Ciebie "przyjemności" mogą wyniknąć :/
Chyba faktycznie bez sensu takie rozkuwanie na chwilę, jeśli koń dobrze funkcjonuje podkuty.
dea, bledem bylo, jak napisalas, rozkucie na chwile. Nie potrafie Ci powiedziec gdzie lezala przyczyna takiego posypania sie kopyta. Czy w roszczyszczaniu (do kowala mam raczej zaufanie), czy oslabienie kopyta. W sumie byl zbyt krotko rozkuty zeby znalezc przyczyne. Kuty prowadzony byl prawidlowo, kopyta wyraznie zblizaly sie stopniowo do prawidlowego ksztaltu. Jak go rozkulismy to sie wszytsko sypnelo. Wiedzialam, ze podkujemy go jak tylko wroci do pracy. Decyzje podjelam "samowolnie", bo balam sie, ze np. uderzy podkowa o niedawno operowany staw i inne takie moje strachy. Po tym co zaszlo z kopytem przez niecale dwa miesiace zapadla decyzja o podkuciu szybciej, od razu, zeby wlasciwie ratowac te kopyta. Kon, jak piszesz, dobrze funkcjonuje w podkowach. Zauwazylam nawet, ze chodzi "lepiej". Moze dlatego, ze jest okuty tak poszerzajaco (chyba nie potrafie okreslic o co chodzi) czym zostalo osiagniete poszerzenie sie jego zbyt waskich kopyt (w czasie rozkucia strzalka na nowo sie zwezila, jak cale kopyto zreszta). Jak jest bosy to "nie ma na czym chodzic" i np. w kazdy piach sie gleboko zapada. A co dopiero jak dodac do tego prace skoczka.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
26 grudnia 2008 22:40
Zgadzam się z k_cian. Obecnie tylko staroszkolni "fachmeni" kują tak, że biją tyle podkowiaków ile jest dziur. Dobry kowal bije jak najmniej podkawiaków jak się da i w wyniku tego najszersza część kopyta nie jest zazębiona podkowiakami. I też nie uznaję rozkuwania na chwilę, żeby kopyto odpoczęło - kończy się to przeważnie tym, że koń przez jakiś czas ledwo łazi, a jak już się w końcu przyzwyczai, że podków niet to dostaje je z powrotem. I nie twierdzę, że podkowa nie zaburza pracy kopyta, ale przy dobrym kowalu zaburza ją w naprawdę minimalnym stopniu. Póki jest to możliwe to oczywiście trzeba zostawić kopyto bez odatkowej ingerencji jaką jest podkowa, ale ja osobiście nie wyobrażam sobie intensywniejszej pracy na nieokutym koniu. Kopyta z natury nie są przystosowane do pracy pod dodatkowym obciążeniem, tylko do przenoszenia ciężaru samego konia. Nie namawiam oczywiście nikogo do kucia, każdy musi rozpatrzeć indywidualny przypadek swojego konia, ale moim zdaniem podkowy są zbytnio demonizowane.
Ja ostatnio rozmawiałam na ten temat z kowalem. Powiedział zę kopyto żeby się odbudowało to musi zejść zała ta część gdzie były wbite gwoździe co oznacza jakieś 2-3 miechy. A do tego czasu kopyto moze być słabe, kruszyć się, strzępić.



to zależy od przypadku...
2-3 miechy to minimum...czasem jest to taki czas, jaki jest danemu koniowi potrzebny na 'urośnięcie' sobie dobrze przymocowanej do kości kopytowej ściany kopyta (a czasem trzeba temu pomóc odpowiednim werkowaniem) - czyli plus/minus rok...

To co na początku strzępi się i kruszy - to w zasadzie nie jest specjalnie groźne tylko brzydko wygląda...Jeśli się odłamuje - znaczy, że było za długie, za szerokie, źle przymocowane..

To co jest w tym procesie najistotniejsze (wg mojej naprawdę małej wiedzy), to rozbudowanie strzałki i tych struktur kopyta, które umożliwią koniowi lądowanie na tył kopyta, a nie na palec. Lądowanie na tył kopyta jest absolutnie krytyczne dla dobrego funkcjonowania tego do, czego kopyto jest stworzone - czyli amortyzacji, pochłaniania energii uderzenia o ziemię i właściwej pracy ścięgna zginacza głębokiego i okolic - dea chyba tłumaczyła znakomity artykuł Pete Remeya na ten temat... Lądowanie na palec po dłuuuuuugim czasie prowadzi do powstania syndromu trzeszczkowego...

Są konie, które okute lądują na tył kopyta, są takie, które rozkute lądują na palec - ważny jest niebolesny i zdrowy obszar strzałki i piętek...

Poszerzenie okutego kopyta czasem wynika z tego, że utracone jest dobre wiązanie kości kopytowej ze ścianą kopyta (w miejscy linii białej pod podkową jest linia czarna i zjedzona przez grzyby i bakterie) i takie rozszerzenie jest nic nie warte...
morwa   gdyby nie ten balonik...
27 grudnia 2008 10:52
A czy ktoś miał może do czynienia z podkowami, do których linka wkleiła Alvika?
Co o takim rozwiązaniu sądzicie?
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
27 grudnia 2008 11:16
W Žilinie będziemy większą ekipą w maju przyszłego roku, więc jeżeli do tego czasu znajdzie się jakiś chętny do testowania, a pracownik sklepu zgodzi się na spotkanie "po godzinach przy kawie"  😉  to mogę wcześniej zamówione podkowy odebrać.
dea   primum non nocere
27 grudnia 2008 18:14
nie wyobrażam sobie intensywniejszej pracy na nieokutym koniu. Kopyta z natury nie są przystosowane do pracy pod dodatkowym obciążeniem, tylko do przenoszenia ciężaru samego konia.


nie demonizując podków 😉 tylko trzymając się faktów - to nie jest prawda, że kopyta nie są przystosowane do pracy pod obciążeniem - są nie gorzej przystosowane do tego, niż reszta konia (jakoś żyją te nasze futra, nosząc kilka kg dodatkowo na grzbiecie). Prawidłowo prowadzone kopyto może znosić takie obciążenie jak:
- ciąganie wozu po asfalcie "zawodowo" dzień w dzień
- chodzenie w parogodzinne tereny po kamienistych drogach przez kilka dni w tygodniu

Jedno i drugie przykłady z książki Rameya własnie.
Pierwszy to koń jego żony - jeszcze kiedy się nie znali, koń miał problemy z kopytami, gość się nim zajął, częste werkowanie na boso, osiagnął szczyt sprawności, mimo że ciąga wóz dzień w dzień. Są zdjęcia kopyt w książce (spróbuję zrobić skan/zdjęcie) - nie ścierają się za szybko.
Drugi to wiele koni, nienajmłodszych, cała "wypożyczalnia koni na tereny" - gość ma tę stajnię pod opieką, w pewnym momencie ustalił z włascicielami stajni, że spróbują przestawić konie na bosaka. Udało się, wszystkie, różnych ras, chodzą boso i radzą sobie z dowolną nawierzchnią. Nic się nie obłamuje, nie kruszy, nie ściera za mocno, konie się nie podbijają.
Aha, ciekawostka jeszcze skąd te konie się biorą - spora część z nich to wykupione ochwatowce/trzeszczkowce po okresie rehabilitacji 😉

Kopyta służą do chodzenia i naprawdę doskonale sobie z tym radzą. Nie mówię o przypadkach sportowego wyczynu (lepsza skrętność/przyczepność - hacele, lepszy ruch - ujeżdżeniowe) - z tym nie dyskutuję, nie mówię też nic o przypadkach skrzywień (Alvika 😉) chociaż osobiście pewnie spróbowałabym, czy nie da się tego konia przestawić na boso. Ale nie przesadzajmy w drugą stronę - przeciętny rekreant, nawet sporo chodzący, czy też koń pracujący w wozie, swobodnie może sobie radzić bez podków w większości przypadków (o ile jest prawidłowo werkowany - a to wcale nie takie proste, czasami kwestia milimetrów). Chodzi o to, żeby ludzie nie decydowali automatycznie o kuciu tylko dlatego, że koń ma być w ogóle użytkowany.
Zanim mojego Lordka kupiłam, był rozkuty, niepracujący, padokowany przez 1,5 roku. Kopyta nie były w dobrym stanie, były zbyt małe i wąskie. Nadal są małe i nieduże, ale były jeszcze mniejsze i jeszcze węższe (mogę wkleić fotki). Dopiero kucie skorygowało zbyt małe kopyta. Okuty (pamiętam jak dziś) zaczął się lepiej ruszać, swobodniej stąpać, lepiej galopować w zebraniu, nawet zaryzykuję: lepiej się zbierać. Była widoczna różnica, na korzyść podków.

Dodatkowo, jeżeli był bosy, stąpał OD PALCÓW właśnie  🙁 Jakby co, mam fotki, mogę wkleić. Ale tak to mi się nie chce. O! 😉
let's go, to mialas / masz dokladnie taka sytuacje jak ja. Powiedz, po jakim czasie korygowania byly wyrazne efekty??
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się