Niezdiagnozowane kulawizny: Wyrok?

Evson, a RTG dobry, cyfrowy? Bo wiesz, mógł się nawet sam solidnie walnąć drugą nogą. Trzeba koniecznie wykluczyć, czy nie ma jakiejś rysy, czipa na/przy kości pęcinowej.
Bo kość pęcinowa potrafi nie dawać objawów zewnętrznych, a objawy bólowe są zmienne - od ledwie ledwie po skakanie na 3. USG z kolei mogłoby też coś powiedzieć. Z kolei "coś" w okolicach koronki. Nie zapomnę, gdy koń mi jakoś dziwnie stąpnął na lonży - i już do stajni szedł na 3. Rozpacz, bo właśnie kończyliśmy dłuugą rehabilitację - i sama czarne scenariusze. A on się tylko (jak się okazało) puknął w koronkę - bardzo bolesną. 1/2 h później już śladu nie było po kulawiźnie. I tak sobie myślę - jeśli coś ukruszyło się (mini mini) koło koronki - to może chwilami być bardzo bolesne, a wcale niekoniecznie bardzo poważne.
asior   -nothing but eventing-
23 czerwca 2014 09:00
Evson, dobre zdjęcia RTG to jedno, prawidłowe ich odczytanie to drugie  😉 Może wyślij zdjęcia innemu wetowi, ortopedzie? Zawsze warto skonsultować przypadek. Z moich doświadczeń z xx wiem, że potrafią baaaardzo przesadzać z reakcją bólową na cokolwiek. Głowa do góry!
dea   primum non nocere
23 czerwca 2014 15:43
Mnie się też kojarzy z chipem takie włączanie i wyłączanie kulawizny. Skręcenie raczej by dało stałą kulawiznę albo wolniej zmienną... Poza tym coś by raczej puchło, grzało.
RTG było z jednego ujęcia? Może dobrze by było zrobić w innej płaszczyźnie?
Zagadka już chyba rozwiązana 🙁 Evson pisała, że koń urwany  🙁 Nie napisała co konkretnie, ale domyślam się, że jednak USG pokazało co jest. Choć objawy dziwne 🤔
halo pospieszyłam sie na szczescie z "diagnozą", jaki wstyd pisac takie czarne scenariusze w ciemno  😡 Ale bylam juz w takim stresie caly dzien, widząc rano tą noge wolalam nastawić sie mentalnie na najgorsze. Nie jest urwany, ta "faja" z rana po poludniu zeszla, a wiec fajką nie byla. Po prostu chyba widząc rano obrzęk, dopowiedzialam sobie reszte historii. Tymbardziej ze składało mi sie to w całosc, w stresie czlowiek wiele potrafi sobie dopowiedziec i zobaczyc. Moze po nocy mu cos tam nabrało, jak wczoraj mu sie uraz odnowił po tym stępie.
Żeby nie wróżyc z fusów USG oczywiscie poźniej bylo, jest maleńki obrzęk (jakiejs niewielkiej łącznej struktury, nie pamietam nazwy), ale podobno u wielu koni to występuje fizjologicznie, wiec akurat tym nie kazał sie martwić.
Pytanie jeszcze czy jakies wiezadła nie są ponaciągane. Wczoraj faktycznie kojarze moment ze raz dziwnie stanął i mi sie lekko ugiął na tym spacerze.
Wczoraj skakał na trzech nogach, dzisiaj juz normalnie chodzi i chętnie kłusuje (podczas badania). Co którys krok delikatnie jednak zaznaczył w kłusie.

Co do RTG, widziało je dwóch wetów, ale roześle je jeszcze na pewno do jednego ktory jest dobrym diagnostą i moze jeszcze do kogoś.
Zdjęcie bylo robione bocznie i od przodu.
Evson, 🤣 i mamy pretensje do folblutów, że panikarze? MY to jesteśmy panikarze 😁
a ropa w kopycie? U nas było podobnie, koń kulał/nie kulał przez 2 tygodnie prawie zanim zdecydował się zakuleć.
dea   primum non nocere
24 czerwca 2014 12:16
Evson - a to w końcu ta noga ze sztorcem czy druga? Bo się pogubiłam. Może być i ropa.
dea nie nie ta ze sztorcem to lewy przód, a aktualnie kulawa to lewy tył  😉 Tak sobie teraz na spokojnie mysle ze za szybko wzielam go na ten spacer pod siodlo i nawierzchnia tez pozostawiala wiele do życzenia (troche nierówno). Wczesniej chodzil na stępa i na trawe w ręku i wracał ok. Dam mu tym razem jeszcze wiecej czasu jesli faktycznie sie gdzieś ponaciągał. Denerwuje mnie tylko fakt ze zostawiłam już morze pieniędzy u weterynarzy a diagnozy jak nie było tak nie ma. Bede szukac dalej, na razie skonsultuje telefonicznie z moim zaufanym wetem, a konia poobserwuje i za pare dni zaczne wprowadzac stępa ale bardzo stopniowo.
xxagaxx o ile u niego pierwsze co to myśle o kopytach- to tym razem raczej nikła szansa. Ani na chwile nie zagrzało, kompletny brak reakcji na czułki. Zresztą on tyły zawsze miał mocne i odporne- jak mieszkaliśmy na Jurze to chodził po kamolach i niegdy sie nawet nie podbijał (co innego przód w ostatnim czasie  🙄 )
Dam znać jak bedzie wiadomo coś wiecej, bo jest to niezła zagadka.
dea   primum non nocere
24 czerwca 2014 14:32
Aha, czyli trzecia 😉 No, na tle tych informacji faktycznie ropa się nie wydaje prawdopodobna.
miałam podobną sytuację z moją kobyłą, tylko że kulała na przód. Raz chodziła na trzech nogach, raz tylko lekko znaczyła. Niestety wydałam kupę kasy na weterynarzy, diagnozy były różne, metody leczenia również - w rezultacie wysyłali mnie na rezonans magnetyczny ale nie zdecydowałam się na niego z racji kosztów.
Po podaniu znieczulenia, które odcinało nerwy przy kopycie, koń był czysty (tak jak w Twoim przypadku - nic nie grzało ani koń nie reagował na czułki)
Padło podejrzenie zapalenia ścięgna zginacza bądź naderwanie więzadeł pobocznych (było kilku wetów). Niestety w przypadku kopyta niewiele jest się w stanie zdiagnozować w stajni. Naciągnęli mnie na usg kopyta chociaż szczerze mówiąc to było bez sensu bo sami niewiele na tym widzieli.
odstawiłam konia na rok na pastwisko, jednak kulawizna przy powrocie do pracy niestety się nawraca 🙁 (nie ma zależności jak często i intensywnie koń pracuje ani jak długo)
wiem że za wiele nie pomogłam ale obawiam się że nasi weterynarze niewiele są tu w stanie pomóc skoro na rtg nie ma jakiś wyraźnych zmian ani usg nic nie wykazało...
dea   primum non nocere
24 czerwca 2014 16:55
Brzmi jak "syndrom trzeszczkowy" - sprawdzałaś ten trop? I nie, czyste rtg nie oznacza, że to nie to. To zespół dolegliwości związanych ze słabym lub niezrównoważonym tyłem kopyta, niekoniecznie bezpośredno z kością trzeszczki kopytowej.
sydrom trzeszczkowy był wykluczany kilkakrotnie przez 4 różnych weterynarzy
dea   primum non nocere
24 czerwca 2014 22:17
A znieczulenie działało to pierwsze (na tył kopyta) czy drugie (na całe)?
na tył kopyta nie działało, tylko na całe

wiem że za wiele nie pomogłam ale obawiam się że nasi weterynarze niewiele są tu w stanie pomóc skoro na rtg nie ma jakiś wyraźnych zmian ani usg nic nie wykazało...


Umów się z Lee Hollen
już to zrobiłam, byłam raz u niej pod warszawą, raz była w krakowie i za dwa miesiące ma znowu przyjechać 🙂
ale na razie nie jestem w stanie za wiele powiedzieć bo koń dalej nieregularny/czysty w zależności od dnia. Stwierdziła tylko że mamy weterynarzy idiotów i problem główny jest gdzie indziej. Chwilowo to leczymy akuptunkturą i czekamy 😉
Czy ktoś się może spotkał z taką specyficzną kulawizną (lewy tył) i mógłby mi podpowiedzieć jak zdiagnozowano takiego konia?
Dukat miał uraz kopyta (2miesiące temu), które jest już wyleczone, ale kulawizna pozostała. Dostawał leki przeciwzapalne ale nic to nie dało.
Próby zginania w obu stawach tej nogi wychodzą dodatnie, ale wet uznał, że w wieku 11 lat coś takiego się zdarza i może nie być powiązane z kulawizną. Na zastrzyki, żeby chociaż wyeliminować któryś staw kulawizna jest za mała, bo... on nie utyka. Wet w ogóle nie widział o co mi chodzi aż mu nie wytłumaczyłam. Koń nie utyka ani nie skraca, jedynie w momencie w którym podnosi nogę i kieruje do przodu, w połowie kroku przesuwa kopytem o ziemię - tak jakby ją ciągnął, ale nie 'musi' tego robić, bo na betonie biegł normalnie. Nigdy wcześniej tego nie było. Wet proponował żeby jeździć i zobaczyć czy się pogłębi, ale nie chcę na niego wsiadać, bo przy dodaniu w kłusie tak mu to przeszkadza, że co któryś krok potyka się o tą nogę. Bolesności nie ma, jedynie noga delikatnie mocniej puchnie wzdłuż ścięgna po wewnętrznej stronie (obie mu puchną od stania) i znika po spacerze
Jako że nie wiadomo w ogóle które to miejsce, a z kasą trochę krucho, postanowiliśmy nie robić zdjęć (bo podobno trzeba wykonać 10, żeby zobaczyć gdzie to i co to, o ile w ogóle coś wyjdzie), tylko podać leki dożylnie. Nie pamiętam konkretnie co dostał, ale miało to wykluczyć  małe zapalenie lub bóle związane z ewentualnym zwyrodnieniem, które mogłoby się odezwać z tego powodu, że koń długo stał przez kopyto.
Poprawy nie ma żadnej, koń od miesiąca chodzi tak samo. W przyszłym tygodniu poproszę weta o usg, chociaż nie wiem nawet gdzie ma je zrobić.... chyba całej nogi :/
Prostownik? W sensie sciegno prostujace nogę przed stykiem z ziemią? Albo sam przyczep koło stawu skokowego, wtedy opuchlizna mogłaby tak spływać. A zdjęcia zrobiłabym kopyta peciny i stawu skokowego łącznie max 5 i jeśli gdzieś będą wątpliwości to dalsze. Usg w miejscu opuchlizny, nad nią i z przodu nogi. Próby zginania przy nie młodym koniu w areszcie boksowym da nie miarodajne. Znieczulenia reż raczej bez sensu bo wygląda to na nie ucieczkę od bólu a brak pewnej mobilności z tego co piszesz.
Dla mnie też to wyglądało jak uraz ścięgna prostownika palca pierwszego, bo biegnie dokładnie pod koronką, która była uszkodzona, ale wet to wykluczył. Według niego koń inaczej by się wtedy ruszał.
No cóż, zabieram go na lipiec do Poznania, chyba zwrócę się do dr Złoto, bo bez sensu go tu diagnozować jak i tak kto inny będzie leczyć.
Tak tylko dla scislosci. Przyczepy maja inna strukture, nie puchna taka widoczna z zewnatrz opuchlizna. Jesli przyczep spuchnie to juz nie ma co z nego zbierac.
Ten przyczep, który mógłby być ewentualnie naruszony, znajduje się już właściwie pod kopytem, więc ciężko o jakąkolwiek opuchliznę 😉
Ale fakt, nie puchną.
Najgorsze jest to, że nie mam zielonego pojęcia co on w ogóle zrobił. Przeciął koronkę i pocharatał nogi na pastwisku, na którym nie ma nic ostrego... Gdybym wiedziała co się stało, też by było łatwiej coś wymyślić. Ale nie ma co spekulować, musimy zrobić badania. Myślałam że może ktoś z Was miał podobny przypadek i potrafi podać wskazówkę GDZIE coś może niedomagać.
Ale pisałam o górnym przyczepie. To też wykluczone? Szlabym za opuchlizna.
Też bym celowała w ścięgno prostownika , znajomy kucyk miał jego uraz (również mechaniczny) i też tak charakterystycznie wlecze tą nogą co jakiś krok, bo ogólnie ją jakby wyrzuca i sama się prostuje. Z tymże on miał to ścięgno całkowicie przecięte.

edit; Moja kobyła zaciągała tylnią nogą ponieważ miała pospinane mięśnie lędzwiowe, może Twój jest pospinany po kontuzji, gdzie była duża bolesność. No ale bardziej stawiałabym na to ścięgno prostownika .
już to zrobiłam, byłam raz u niej pod warszawą, raz była w krakowie i za dwa miesiące ma znowu przyjechać 🙂
ale na razie nie jestem w stanie za wiele powiedzieć bo koń dalej nieregularny/czysty w zależności od dnia. Stwierdziła tylko że mamy weterynarzy idiotów i problem główny jest gdzie indziej. Chwilowo to leczymy akuptunkturą i czekamy 😉


To super  😀
Czyli ta Lee Holen stacjonuje w Polsce? Czy ktos by mogl nakreślić jakies widełki cenowe jesli chodzi o koszt takiej wizyty (wiem ze to sie pewnie ustala indywidualnie ale chodzi mi o to czy nastawiac sie na 500 zł czy 5000..) ? Nawet jeśli ta kulawizna mu minie to z chęcią bym sie umówiła na taką wizytę.
escada, nie rozchodzi się o konkretny przyczep gdzieś tam położony, ale ogólnie on ten "rodzaj" tkanki. Uszkodozne przyczepy nie puchną. Ten pod stawem skokowym również.
Evson, Lee osiadła w Polsce, prowadzi stajnię w Dobrzyńcu pod Warszawą. Sama wizyta kosztuje 100-350 zł, w zależności od tego, co Lee musi zrobić z koniem (masaż, akupunktura, nastawianie itd.) Lee dodatkowo dolicza za dojazd, więc warto z jednej stajni się zebrać w kilka koni. Ja polecam.
'ale na razie nie jestem w stanie za wiele powiedzieć bo koń dalej nieregularny/czysty w zależności od dnia. Stwierdziła tylko że mamy weterynarzy idiotów i problem główny jest gdzie indziej. Chwilowo to leczymy akuptunkturą i czekamy'

Coooo? 😲 Czyli nie ma diagnozy i kulawy koń jest leczony akupunkturą? To brzmi dla mnie jak jakiś nieśmieszny żart, ale widzę, że starzy re-voltowi wyjadacze polecają, więc coś mi nie pasuje. Na czym polega fenomen tej Pani?
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
25 czerwca 2014 23:05
Lee już się z Polski wyprowadziła, ale ma przyjeżdżać regularnie. Jest dobra, ale w przypadku mojego konia np nie dała rady.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się