Kącik instruktora

Jak wygląda kwestia prawna w przypadku odpowiedzialnosci za wypadki podczas przebywania w stajni, w boksach, podczas czyszczenia, przygotowania konia do jazdy itd? Przyznam szczerze ze u ns w stajni czesto jest tak ze dana grupa jeździ na placu a nastepna przygotowuje kolejne konie na kolejną godzine w tym czasie. SPotkałam sie z takim schematem w wielu stajniach. Ale dzisiaj uswiadomiłam sobie ze jak w tym czasie gdy gdy dzieci/dorośli czyszcza konie i cos im sie stanie a mnie tam nie ma (bo jestem na placu) to.... przewalone.
Jak to wyglada w swietle prawa ?
Najlepiej jak każdy zakupi sobie NNW http://www.mgzgama.pl/ubezpieczenia/nnw-ryczalt-dla-rekreacji/
lub ośrodek wykupi takie ubezpieczenie 😉
Evson- na terenie ośrodka jest instruktor odpowiedzialny.
Słuchajcie, a zdarzyło się komuś z Was, żeby poszkodowany klient rościł pretensje, że coś się stało?
Mi przez całą "karierę", czyli około 13 lat - Nie.
Mówię o wypadkach zarówno na jeździe jak i w stajni/przy koniu.
W prawdzie było tego niwiele i na szczęście nic poważnego, ale coś tam było. Jakiś złamany obojczyk przy glebie w terenie  (okazało się po kilku dniach, po powrocie z wczasów, babka do mnie zadzwoniła tylko tak, informacyjne), jakaś skręcona kostka, jakieś zdeptane stopy, czy siniaki/krwiaki od ugryzienia...
W życiu nikomu nie przyszło do głowy mieć do mnie, czy do ośrodka pretensji.
Początkujących, lub nowych klientów się pilnuje szczególnie, a zaawansowani tudzież starzy/stali klienci powinni być po pierwsze odpowiednio przygotowani do zostania sam na sam z koniem... A po drugie uświadomieni, że koń jest istotą nie do końca przewidywalną.
Co by było w przypadku poważniejszego uszczerbku na zdrowiu, niż te, które miały miejsce pod moją opieką...? Nie wiem.
W każdym razie mam fioła na punkcie bezpieczeństwa i często mi się zdarza, że ludzie się w głowę pukają, czemu ja nawijam po raz setny o tym jak konia wiązać, jak prowadzić, co sprawdzić dwa razy, gdzie stać, gdzie nie stać, straszę przykładami co się może stać jak źle staniesz, źle przywiążesz, nie sprawdzisz...
A jak mam cień wątpliwości co do konia lub człowieka, to mam takie wyjście z sytuacji, że proszę o przyniesienie sprzętu i przyprowadzenie konia w zasięg mojego wzroku, choćby nawet to miało być na środku maneżu i siodłamy trzymając konia w ręku.
Wszystko da się rozwiązać, jeśli chodzi o sytuacje w stajni.
Nie wyobrażam sobie, że byłabym zmuszona do pozostawienia osoby niepewnej w stajni, że ma sobie sama konia ubrać, a ja jestem na maneżu. Odmówiłabym, przesunęła o 15 minut...
Niezastąpione są "kozy". Czyli stałe, "opcykane" dziewczyny, które w zamian za pomoc w ubieraniu koni na jazdy mają jazdę lub zniżki na jazdę. 😉
Ją miałam, klienci chcieli odszkodowanie po upadku w terenie, nie było prawie żadnego uszczerbku na zdrowiu i później sami zrezygnowali. Ostatnio w sąsiedniej stajni dziewczynka straciła palce dlatego trochę mnie przerazila kwestia odpowiedzialności. Robię podobnie jak Ty Julie jednak mam świadomość że fizycznie nie jestem w stanie upilnowac wszystkiego
dlatego trochę mnie przerazila kwestia odpowiedzialności.


Po to wymyślono Ubezpieczenia. A nawet klauzulę Rażącego Niedbalstwa.  😉
Do mnie kiedyś miał pretensje ojciec dziewczynki. Po jeździe na lonży miała siniaki na nogach. I afera, że co ja z tym dzieckiem robiłam, córka cała poobijana itp. Ludzie są różni, jeden zrozumie że jazda konna jest bardziej urazowa, drugi nie i jednak warto się ubezpieczyć.
U mnie większym problemem było brak zapewnienia środków bhp przez ośrodek. Były przypadki, że podczas prowadzenia jazd potrafił mi wjechać na halę traktor z przyczepą i tam zaparkować. Żadne moje protesty nie pomagały, raczej byłam tą co ciągle ma pretensje, bo co komu taki traktor z przyczepą przeszkadza. Oczywiście często odwoływałam jazdy, kiedy coś stało zaparkowane, a nie dało się jeździć na dworzu i niestety bardzo za to obrywałam od pracodawcy. Niestety ważniejsze było dla mnie bezpieczeństwo zarówno koni jak i ludzi.
Evson, Rozumiem, też mam świadomość, że coś się mogło stać i może stać w każdej chwili, nawet niezależnie od tego czy przy tym będę, czy nie.
Sama się nie ubezpieczałam, ośrodki jeździeckie w których pracowałam raczej tak. Z pewnością warto. 😉

(W jaki sposób straciła palce? )

Jeszcze mi się przypomniał przypadek dziewczynki, która złamała kość śródręcza, spadając na lonży (której nie prowadziłam ja, tylko moja współpracowniczka, ale szkółka i konie były moje).
Mimo, że miała potem kłopoty z władzą w palcach i wymagało to rehabilitacji, o dziwo jej tata nie miał do mnie żadnych pretensji. Nawet powiedział, że zdawał sobie sprawę z ryzyka, że równie dobrze mogła spaść z roweru. Miło.
Smok ale to rozumiem że w takim przypadku nnw jeźdźca zostanie wypłacone? Bo czy jeśli ją jako instr popelnie rażące niedbalstwo to moje oc mnie nadal chroni? Pewnie nie. U mnie często mają pretensje że dziecko miało zakwasy, że ma siniaka, że ten koń jest głupi itd teraz nowe osoby można by wręcz powiedzieć że strasze  wszystkimi nakazami i zakazami i zapisują się tylko ci świadomi. 
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
21 czerwca 2015 10:39
Nie do końca to o czym piszecie, ale z artykułu można wysunąć kilka wniosków
http://www4.rp.pl/artykul/1204963-Odszkodowanie-za-kopniecie-przez-konia-poza-osrodkiem-jezdzieckim.html

o OC instruktora była kiedyś sprawa w "Interwencji", wówczas instruktor nie zawinił więc kobieta, która spadła z konia nie otrzymała odszkodowania (nie pamiętam co jej się stało).
Smok ale to rozumiem że w takim przypadku nnw jeźdźca zostanie wypłacone? Bo czy jeśli ją jako instr popelnie rażące niedbalstwo to moje oc mnie nadal chroni? Pewnie nie. U mnie często mają pretensje że dziecko miało zakwasy, że ma siniaka, że ten koń jest głupi itd teraz nowe osoby można by wręcz powiedzieć że strasze  wszystkimi nakazami i zakazami i zapisują się tylko ci świadomi.  


Jak to nie !!! Przecież to właśnie klasyczny przypadek który opisała TRATATA . Udowodniona wina , zaniedbanie i wypłacone odszkodowanie na mocy decyzji sądu ( pomimo że ani właściciel ośrodka a ni Ubezpieczyciel nie mogli dopatrzeć się winy !) Sąd stanął na innym stanowisku . Ale to już nie twój problem ,bo jeżeli jesteś ubezpieczona to w twoim imieniu występuje ubezpieczyciel. Ja tam ze swojej strony namawiam wszystkich do ubezpieczania się . To kosztuje grosze a daje święty spokój . Zwłaszcza w czasach kiedy Instruktor Rekreacji  nie musi posiadać żadnych uprawnień , papierków czy jak to zwał . Za to w tym przykładzie  widać że sąd badał tylko czy osoba ( nawet małoletnia ) posiadała doświadczenie jeździeckie  i to jest kluczowe dla sądu . Nie żadne papierki . 😉

Pozwolę sobie przekleić to co napisała Juliaaa , bo to naprawdę ważne żeby wszyscy się z tym zapoznali .!!!!



Ustawa z dnia 25 czerwca 2010 roku o sporcie zastąpiła dotychczas obowiązujące: ustawę o kulturze fizycznej i ustawę o sporcie kwalifikowanym. W nowej ustawie o sporcie brak jest pojęcia „rekreacja ruchowa”, które uwzględniała wcześniejsza ustawa o kulturze fizycznej. Obecnie na kulturę fizyczną składają się: sport, wychowanie fizyczne i rehabilitacja ruchowa. Tym samym wszelkie aspekty działalności w sferze rekreacji ruchowej przestały podlegać regulacjom ustawowym. Zaznaczyć należy, iż nie ma w obecnym systemie prawnym żadnego przepisu szczególnego regulującego kwestię „rekreacji”. Wymóg uzyskania kwalifikacji potwierdzonych przez ministra właściwego do spraw edukacji wynikał z ustawy o kulturze fizycznej z 1996 roku. Legitymacja instruktora rekreacji ruchowej (także w specjalności jazda konna) przestała obowiązywać wraz z wejściem w życie ustawy o sporcie z 2010 roku.
Zgodnie z nowo obowiązującym prawem tj. wejściem w życie ustawy o sporcie, uzyskanie kwalifikacji zawodowych instruktora rekreacji ruchowej nie jest już regulowane ustawowo. Do potwierdzenia takich kwalifikacji nie jest potrzebne uzyskanie dokumentu „państwowego”.
Kształcenie trenerów i instruktorów sportu odbywa się w dyscyplinach sportu, w których działają polskie związki sportowe – w przypadku jazdy konnej - PZJ. Dyscypliny rekreacji ruchowej częściowo pokrywają się z dyscyplinami sportu, tak jest i w przypadku jazdy konnej. Niezależnie od tego należy rozgraniczać pojęcie „rekreacji” i „sportu”. Rekreacja to pomysł na aktywne spędzanie wolnego czasu zgodnie z zainteresowaniami danej osoby.  Istotnym elementem rekreacji jest rozrywka, oddawanie się swojej pasji, samorealizacja. Sport natomiast jest objęty opieką i nadzorem Polskiego Związku Jeździeckiego. Tym samym kształcenie trenerów, organizacja zawodów, zasady współzawodnictwa podlegają ścisłym regulacjom. Sport, w przeciwieństwie do rekreacji, oznacza rywalizację, wiąże się ze stresem i jest oparty na ściśle ustalonych zasadach uczestnictwa.
Stosownie do przepisu art. 41 ust. 1 ustawy o sporcie zorganizowane zajęcia w zakresie sportu w związku sportowym oraz w klubie sportowym uczestniczącym we współzawodnictwie organizowanym przez polski związek sportowy może prowadzić wyłącznie trener lub instruktor sportu w rozumieniu ustawy, czyli taki, któremu uprawnienia nadał polski związek sportowy (w przypadku jazdy konnej – PZJ). Z powyższego wynika, że osoba posiadająca uprawnienia instruktora sportu nadane przez PZJ, a zdobyte w wyniku zdania egzaminów o dużym stopniu trudności, może prowadzić zajęcia w zakresie sportu w klubie sportowym. Nie ma w tym przepisie słowa o prowadzeniu zajęć rekreacyjnych w jakiejś stajni, która nie jest klubem sportowym.
Śmieciowe firmy, np. PAKiS organizują kursy instruktora jazdy konnej, nawet przez internet . Wskazują, że nadają cyt.: „uprawnienia zgodnie z rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 27 kwietnia 2010 r. w sprawie klasyfikacji zawodów i specjalności na potrzeby rynku pracy oraz zakresu jej stosowania (Dz. U. Nr 82 z dnia 17 maja 2010 r., poz. 537). Ten akt prawny uwzględnia pod numerem kodu 3423 grupę zawodów - instruktorzy rekreacji ruchowej. W grupie tej mieszczą się, między innymi, takie zawody jak: instruktor fitness (kod 342301), instruktor sportów siłowych (342307), instruktor odnowy biologicznej (342304), instruktor rekreacji ruchowej (342305).” Jednak wystarczy skorzystać z internetowego systemu aktów prawnych Sejmu RP, żeby się dowiedzieć, że ww. rozporządzenie zostało uchylone (uchylone czyli nieobowiązujące!!!). Nawet jak było obowiązujące, to nie było w nim słowa o konieczności posiadania uprawnień instruktora rekreacji ruchowej o specjalności jazda konna. Ponadto, o ile firma szkoleniowa może organizować różne kursy i szkolenia według własnego uznania, a także wydawać „dyplomy” i „zaświadczenia”, przypomnieć należy, że zawód instruktora rekreacji ruchowej nie jest regulowany w obecnym systemie prawnym, więc może go wykonywać każdy!
Instruktorzy rekreacji ruchowej (samozwańczy i ci, którzy zdobyli uprawnienia przed wejściem w życie ustawy o sporcie) zajmują się prowadzeniem zajęć indywidualnych i grupowych, mających na celu aktywizację i rekreację ruchową klientów. Z kolei celem pracy instruktora sportu jest podniesienie ogólnej sprawności podopiecznych lub ich specjalistycznego przygotowania do uprawiania określonej dyscypliny sportu. Cytat ze strony Polskiego Związku Jeździeckiego: „Do najważniejszych zadań Polskiego Związku Jeździeckiego (wynikających z zapisów ustawy o sporcie) należą m.in: wspieranie aktywności fizycznej, organizowanie i prowadzenie współzawodnictwa sportowego, ustanawianie i realizacja reguł sportowych, organizacyjnych i dyscyplinarnych we współzawodnictwie sportowym, powoływanie kadry narodowej oraz przygotowanie jej do igrzysk olimpijskich, igrzysk paraolimpijskich, mistrzostw świata lub mistrzostw Europy. Opracowany w naszym związku system szkolenia ma na celu promowanie aktywności fizycznej oraz wspieranie systematycznego podnoszenia poziomu techniki jeździeckiej zawodników poszczególnych dyscyplin. Wspiera także osoby zajmujące się popularyzacją sportu jeździeckiego, umożliwiając im przejście do grona kadr zawodowych. W odniesieniu do instruktorów i trenerów wypełnia ustawowy obowiązek zapewnienia jednolitego standardu szkolenia i awansowania dla poszczególnych stopni, zachowując ich zgodność z wymogami International Group for Equestrian Qualifications (IGEQ) (organizacji zajmującej się ujednoliceniem szkoleń i podnoszeniem kwalifikacji kadr szkoleniowych).” Nie trzeba być specjalnie inteligentnym, żeby zauważyć, że nie ma tu słowa o REKREACJI!
O dopuszczeniu do wykonywania zawodu instruktora sportu/trenera decyduje uzyskanie kwalifikacji określonych prawnie. W pozostałych przypadkach, kiedy nie mamy do czynienia z zawodem regulowanym prawnie, jak jest w przypadku instruktora rekreacji ruchowej, zatrudnienie pracownika zależy wyłącznie od decyzji pracodawcy. Zatem o ile stajnia nie jest jednocześnie klubem sportowym, pracodawca ma pełną swobodę w doborze kadry instruktorskiej. Może on samodzielnie określić kryteria zatrudnienia osoby w charakterze instruktora rekreacji ruchowej w zakresie jazdy konnej – może więc wymagać śmieciowej legitymacji nadawanej m.in. przez ww. PAKiS, może też wymagać ukończenia kursu lotnictwa uznając, że jest to niezbędne dla prowadzenia rekreacyjnych jazd konnych 
Najważniejsze jest to, że ani Ministerstwo Sportu, ani Polski Związek Jeździecki nie wydają legitymacji/dyplomu/zaświadczenia dotyczącego zawodu instruktora rekreacji, w tym instruktora rekreacji ruchowej ze specjalnością jazda konna, bo niby jak mieliby wydawać skoro nie ma regulacji dotyczącej takiego zawodu 
PZU w § 7 „Ogólnych warunków ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej sportowców, trenerów, instruktorów sportowych, pracowników obsługi sportu, organizacji sportowych oraz podmiotów prowadzących działalność o charakterze sportowo-rekreacyjnym” wskazuje, że cyt.: „PZU SA nie odpowiada za szkody (…) wyrządzone przez osobę nie posiadającą uprawnień (licencji) do wykonywania zawodu (…)”. Ponadto w  § 9 „Ogólnych warunków ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej dla klienta indywidualnego oraz małego i średniego przedsiębiorcy” PZU wskazuję, że „PZU SA nie odpowiada za szkody (…) jeżeli ubezpieczony lub osoby, którymi się posługuje, nie posiadały wymaganych przepisami prawa odpowiednich uprawnień do wykonywania określonego rodzaju działalności (czynności), chyba że brak uprawnień nie miał wpływu na powstanie szkody”. Mając na względzie powyższe uznać należy, że w razie wypadku ubezpieczyciel nie może odmówić wypłaty odszkodowania poszkodowanemu z uwagi na brak uprawnień (licencji) osoby prowadzącej jazdę rekreacyjną, ponieważ zawód „instruktor rekreacji ruchowej o specjalności jazda konna” nie jest regulowany w obecnym systemie prawnym! W tym miejscu podkreślić należy, iż każdy wypadek, także ten, któremu uległ poszkodowany w wyniku uprawiania jeździectwa (rekreacyjnego i sportowego), stosownie do przepisów ustawy o prokuraturze, badają w pierwszej kolejności organy ścigania – policja i prokuratura. Według kodeksu postępowania karnego organy ścigania mogą odmówić wszczęcia dochodzenia/śledztwa, a także je umorzyć np. z uwagi na fakt, iż w fazie postępowania przygotowawczego nie doszukali się znamion czynu zabronionego. Niezależnie od powyższego, jeżeli dojdzie do rozprawy sądowej to instruktor sportu/trener/samozwańczy instruktor rekreacji musi wykazać, że ma odpowiednią wiedzę do prowadzenia jazd konnych i że dołożył szczególnej staranności podczas wykonywania swoich obowiązków zawodowych. Sąd musi ustalić przede wszystkim na kim spoczywa wina, żeby ustalić jakiekolwiek rozstrzygnięcie.



Cytat :

Niezależnie od powyższego, jeżeli dojdzie do rozprawy sądowej to instruktor sportu/trener/samozwańczy instruktor rekreacji musi wykazać, że ma odpowiednią wiedzę do prowadzenia jazd konnych i że dołożył szczególnej staranności podczas wykonywania swoich obowiązków zawodowych.

To ostatnie zdanie podważa sens odbywania kursów IRR w obecnej formule ,ponieważ  dają one fałszywe poczucie zabezpieczenia się przed konsekwencjami z tytułu wypadku czy innych zdażeń losowych, Zwłaszcza dlatego że organizatorzy świadomie wprowadzają klientów tych kursów w bład nadużywając słowa ,, UPRAWNIENIA " po to by zachęcić ich do swojej oferty !!!
Niektórzy nawet podają w ofercie że świadectwo odbycia kursu ochroni ich przed konsekwencjami w razie problemów ! . Tzw . Papierek  😵
[/quote]
No ok ale jeśli np nie było mnie na placu, byłam pijana lub dzieci nie miały kaskow to przeciez nawet moje oc mnie nie ochroni bo to rażące niedbalstwo z mojej strony?? Rozumiem jeśli wypadek stał się w wyniku zwykłego upadku gdzie np koń zawinił sploszyl się itp ale ją byłam na placu to ok. Muszę odczytać to owu. Dzięki Smok za wklejenie ustawy jak będę na komputerze to doczytam bo pisze z telefonu.
No , jeśli chodzi o to żeby nie być pijanym czy pod wpływem narkotyków to zasada jest jedna . Nigdy nie wolno być po , ani pod wpływem !!!! Więc to temat zamknięty !
O kaskach też zarówno lepiej mieć jak i nie wolno zapominać a dodatkowo do upierdzenia należy wpajać , aczkolwiek ,to już by podpadało pod rażące niedbalstwo ,tak samo jak fakt że zostawiłaś kogoś bez opieki. To nie Ustawa ale całe kompendium wiedzy zgromadzone  i opisywane na tym forum ujęte w całość i opatrzone opinią prawną przez forumowiczkę Juliaa.  😉
Przepraszam, pewnie ktoś już o tym kiedyś pisał, ale ja gapa jestem.
Co muszę po kolei zrobić jak zdałam ISP? Co gdzie wysłać, komu i ile zapłacić, żeby być oficjalnie szkoleniowcem? I Ile mam na to czasu? 15mcy? Boję się, że przegapiłam, bo kurs robiłam w maju 2014r.
Zamiast zrobić od razu, to olałam sprawę, "bo mam czas", a teraz się obudziłam :/
Nie przejmuj się teraz masz juz duzo czasu. Nie musisz już nic wysyłac ani nikomu płacić , twój kurs już się do niczego nie przyda, teraz zgodnie z obowiązującym prawem musisz spełnić wymogi Ustawy Deregulacyjnej .  😀

P.S Przeczytaj tylko to co napisano na tj stronie i już będziesz wiedzieć wszystko na ten temat.  😉
Ale do pewnych spraw potrzebny jest papierek, chociażby do poświadczenia certyfikatu z opieki stajennej na BOJ, albo żeby móc szkolic w jakims ośrodku, który akurat sobie tak jakos ubzdurał, że zatrudnić chce ISPka czy Instruktora sportu PZJ z aktualna licencją 🙂 Jasnowata zadzwoń do PZJ na dział licencji i rejestracji. Jeśli miałaś zdany oficjalny kurs ISP PZJ i masz legitkę to generalnie powinnaś mieć licencje? Ja dostałam od razu pocztą po kursie i to była równocześnie 3letnia licencja. W innym przypadku możliwe, że tylko Pani powie Ci co na jakie konto i ile i ogarniesz 😉 Myślę, że więcej nie trzeba chyba, że każe Ci robić już szkolenia dwa i konferencje to troszkę Ci to może czasu zająć 🙂 Tak czy siak polecam dzwonić do PZJ do działu licencji i rejestracji - mają tam teraz bało miła i cierpliwą Panią, który wszystko CI znajdzie i wytłumaczy albo tez i poczytać na stronie PZJ (której niestety nie lubię jest dla mnie mało przejrzysta)
No tak , jak szukasz sposobu na uwiarygodnienie swoich kompetencji przed nierozgarnieeętym pracodawcą to może ci się papier przydać , a nóż chwyci .
trochę nie masz racji jednak, bo czym innym jest IRR objety deregulacją a więc nie potrzebny teraz a czym innym są uprawnienia PZJ. Te drugie uważam za przydatne
Magda Pawlowicz, tylko to nie są uprawnienia do trenowania! Tych już nie ma. Jak pokazują ostatnie wydarzenia - IRR (ten już kompletnie bez znaczenia) spokojnie może być menedżerem dyscypliny skoków i trenerem w Achen 😉). To są rekomendacje i wewnętrzne uprawnienia PZJ, np. dające możliwość (nie tylko to, ale licencjonowanym szkoleniowcem trzeba być koniecznie) egzaminowania na odznaki.
Niestety. Deregulacją obkęte zostały oba zawody. Tylko IRR Ustawą o Sporcie w 2010r a IS i TS Ustawą Deregulacyjną w 2013r.
no ja w sumie to właśnie miałam na myśli-to są uprawnienia wewnętrzne PZJ, tak to rozumiem. I no...mogą być przydatne czasem :-)

A swoją drogą do ludzi nadal nie dotarła deregulacja...
Ale fakt jest faktem, że jednak uprawnienia PZJ podnoszą prestiż instruktora. Przynajmniej w potocznej opinii.
Magda Pawlowicz, ale to nie przypadek. Wbrew temu, co twierdzi smok, w gronie szkoleniowców PZJ jest 90% ludzi wielkiej zacności merytorycznej. Choć przecież nikt nie posiada samych zalet we wszystkim. I za nic nie da się wszystkim dogodzić. Więc na każdym można się zawieźć. Ale gadanie "po co te licencje" wzięło się od ludzi a) leni, i to patentowanych b) z obsesją n.t. "wolności" c) złych (no, to jest dość uzasadnione), że PZJ zachowuje się jak mewy w Nemo: "daj, daj, daj!", bo niby 100 pln rocznie to niedużo, ale nagle 300 za 3 lata to już tak, szczególnie jak np. w domu jest 3 szkoleniowców 😁
Pewien kłopot stanowią liczni "absolwenci" ISP, takie "świeżynki" szkoleniowe (trochę mną wstrząsnęło, że takowy nie wie co zrobić, żeby wystąpić o licencję PZJ 🤔, to jak ogranie np. wyjazd ekipy na zawody?), ale kłopot jest przejściowy, bo albo ci ludzie szybko się ogarniają, albo pozostają szkoleniowcami jedynie nominalnie, często jedynie do następnej weryfikacji (nie dają rady zajmować się profesją).
Halo - Przecież mnie tylko o to chodzi. Jak już PZJ się ogarnie i stworzy prawdziwy system rekomendacji popierający trenerów z wiedzą , uniejętnościami i z doświadczsniem to wtedy wszystko będzie w porządku. Obecnie większość szkoleniowców PZJ to właśnie takie przypadki które muszą papierami uwiarygodniać swoje kompetencje . Najczeście są to ludzie po IRR którzy zgodnie ze starym przed deregulacyjnym systemem zamieniali IRR na ISP potem na IS i teraz mamy papierowych pseudoszkoleniowców. Dlatego tak jak napisałem , w rozmowie z prawdziwymi szkoleniowcami przyznali że te Ustawy ( o sporcie z 2010r i Deregulacyjna z 2013r ) to w ich opinii , największe dobrodziejstwo i nikomu z nich w niczym nie zaszkodziły, wręcz przeciwnie , mają coraz wiecej klientów.  😉 Dobry , uznany trener czy zawodnik nie musi podpierać się papierkami a kiepskiemu niewiele one pomogą . 😎
Smok10, no nie. Nie większość. Świetnie to widać na każdym spotkaniu tego grona. Kto jest. Grupka "ISP" też jest, taka trochę chichocząca albo milkliwa, ale za każdym razem jest inna 🙂
Jakim spotkaniu ? 🙄
Dziękuję za odpowiedzi. Już wszystko ogarnęłam 🙂
Tak i faktycznie, 300zł rzucić o tak o na raz... ehhh... mam dylemat.
halo
ja nie miałam na myśli, że ISP mają nikłe umiejętności
raczej miałam na myśli, że odbiór taki laicki jest, że instruktor powinien miec jakiś papierek
i lepiej mieć PZjotowski niż jakiś bezsensowny, to chyba oczywiste

i generalnie zgadzam się ze stwierdzeniem że jednak ludzie po kursach PZj umieją więcej niż po innych kursach
kwestie finansowe pomijam w tych rozważaniach
Smok10, np. na konferencji szkoleniowej.
Smok10, np. na konferencji szkoleniowej.


Ok, tylko że idą bo idą . ( na konferncję )

Magda. Zawsze to coś . Lepiej miec kurs PZJ niz jakieś reklamowane g..o . Ale to dalej nie to .  Ściezka awansu Instruktorskiego w ramach PZJ to kpina. Masz IRR zrobiony na zadupiu w firmie krzak , potem przedstawiasz takie papiery i eksternistycznie robisz ISP a chwilę potem IS i na okrasę dostajesz 2 licencję . Potem już możesz sie legalnie chwalić że jesteś Licencionowanym Szkoleniowcem Sportu z 2 Licencją sportową . Przecież to jakaś kpina !. Więc całe szczęście że nastąpiła DEREGULACJA ! Dlatego tak ważne jest żeby rozliczać szkoleniowców wg: nowych zasad. Wiedza, Umiejętności i Doświadczenie , żadne kursy w starej formule . !W tym wypadku trzeba się sztywno trzymać litery prawa.  😉 😉 😉
Na IS trzeba było jednak pojechać na styl parkur P  i pokazać rozprężenie konia z elementami ujeżdżeniowego N.
Trzeba było zrobić to przyzwoicie. ISP nie było (w sensie uprawnień ministerialnych nie było nigdy).
No i trzeba było odbyć AWF-owski ogólny kurs trenerski, a raczej - studia podyplomowe (kursy dla wykształcenia średniego odbywały się dość rzadko).
I całe dziesięciolecia grzecznie robili to wszyscy. Niezależnie od posiadanej klasy/licencji. Która wówczas nie była na całe życie, tylko na dwa lata - czyli te N-ki trzeba było jeździć (albo 3 C na zero) regularnie.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się