Kącik instruktora

Papierek jest dla pracodawcy potwierdzeniem jakichś tam ( często niewielkich ) kwalifikacji. Mało jest osób które są w stanie potwierdzić w inny sposób swoje kwalifikacje np : Karierą sportową czy umiejętnościami praktycznymi. Z resztą ci z karierą sportową raczej zajmują się trenowaniem jeźdźców niż oprowadzankami  czy lonżą  😉
LatentPony   Pretty Little Pony :)
29 sierpnia 2016 05:37
Ja zaczęłam pracować rok od zrobienia kursu, a kurs zrobiłam zaraz po maturze, więc... też byłam młoda 🙂 Od początku pracuję tylko w jednej stajni, żyję z tego i niczego mi w życiu nie brakuje. Zrobienie kursu IRR to była najlepsza rzecz jaką zrobiłam, a w tym roku będę robić ISP.
Ja zaczęłam pracować rok od zrobienia kursu, a kurs zrobiłam zaraz po maturze, więc... też byłam młoda 🙂 Od początku pracuję tylko w jednej stajni, żyję z tego i niczego mi w życiu nie brakuje. Zrobienie kursu IRR to była najlepsza rzecz jaką zrobiłam, a w tym roku będę robić ISP.


Z ciekawości - robisz pełen kurs ISP czy skrócony (egzamin eksternistyczny)? I gdzie?
Xavvi Zawsze warto robić kwalifikacje, nawet tylko IRR, bo wbrew przepisom deregulacyjnym tego świstka pracodawcy dalej wymagają. Dla mnie to zawsze była tylko praca dodatkowa lub wakacyjna. To też praca tylko do pewnego wieku, do emerytury raczej nie da rady. Zarobki całoroczne są raczej niskie (15 zł za godzinę jazdy klienta lub np 1000 za m/c), ale za to w wakacje można nieźle zarobić np ponad 2 tys za m/c z mieszkaniem i wyżywieniem. Wszystko zależy od tego gdzie trafisz. Uważam, że powinnaś zrobić chociaż IRR, a potem, jeśli dasz radę, kswalifikacje PZJ. Dla mnie to tylko hobby, poza tym jestem stara i nie chce mi się robić poważniejszych kwalifikacji niż IRR. No i będzie siara jak odznaki nie zdam 🙂
a potem, jeśli dasz radę, kswalifikacje PZJ.  No i będzie siara jak odznaki nie zdam 🙂


Już wszelkie znaki na niebie pokazują że każde poprzednio uzyskane kwalifikacje jako rekomendacje PZJ będą ważne tylko z odznakami.  😉
smok 10 IRR i tak nie będzie ważny nawet jak zrobię odznakę. I tak mi się nie chce. Pracować u nikogo nie będę. Jeśli kogoś zdecyduję się uczyć to tylko mocno rekreacyjnie na swoich koniach, a klienci nie pytają o kwalifikacje. Bardziej nastawiam się na hipoterapię, bo mam  papier, a odznaki do tego nie potrzebuję.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
29 sierpnia 2016 14:14
[quote author=LatentPony link=topic=41910.msg2589036#msg2589036 date=1472445464]
Ja zaczęłam pracować rok od zrobienia kursu, a kurs zrobiłam zaraz po maturze, więc... też byłam młoda 🙂 Od początku pracuję tylko w jednej stajni, żyję z tego i niczego mi w życiu nie brakuje. Zrobienie kursu IRR to była najlepsza rzecz jaką zrobiłam, a w tym roku będę robić ISP.


Z ciekawości - robisz pełen kurs ISP czy skrócony (egzamin eksternistyczny)? I gdzie?
[/quote]

Raczej będę robiła pełen, ale najpierw jeszcze srebro muszę zrobić. Myślałam o Toporzysku. Z tego co czytałam to skrócony kurs mogą robić osoby które robiły IRR pod patronatem PZJ, a ja nie robiłam pod ich patronatem. Kurs IRR robiłam w Equisport i gorąco polecam.
Więc lepiej jest zrobić ISP zamiast IRR, tak? 🙂
Xavvi Zawsze lepiej było robić kurs ISP niż IRR...
LatentPony Może jakby więcej osób było chętnych to w końcu i tu w centralnej Polsce by zrobili taki kurs/egzamin. Robiłam kurs IRR 6 lat temu w Toprzysku i nie chce mi się gnać taki kawał drogi po raz drugi...
Nie wiem czy do dobry wątek, nic odpowiedniejszego nie znalazłam, ale myślę, że jako koleżanki/koledzy "po fachu" macie spore doświadczenia w tym temacie. A mianowicie chodzi mi o sprawy finansowe, jak rozliczacie się z właścicielami stajni jako instruktorzy/trenerzy? Czy jest różnica jeśli prowadzicie jazdy na koniach, że tak powiem stajennych/rekreacyjnych, a na koniach prywatnych, pensjonatowych osobą prywatnym. Bardzo proszę o doświadczenia i opinie, im więcej tym lepiej 🙂 Jeśli dla kogoś nie jest to odpowiedni temat do poruszania na forum można pisać na pw. Z góry dziękuję  :kwiatek:
belva, Z mojego doświadczenia wynika, że w jednych stajniach właściciele nie wnikają co kto sobie prowadzi na swoich koniach (no, oczywiście miło byłoby im wtedy nie zgarniać ludzi ze swojej rekreacji, jeśli takową jacyś właściciele prowadzą), a w innych, właściciele chcą jakiś % od prowadzenia takich jazd na swoich koniach w ich ośrodku, % od prowadzenia jazdy pensjonariuszom przy wykorzystaniu infrastruktury właściciela, % od jeżdżenia koni pensjonariuszom, jeśli taki dostaje od właściciela konia zapłatę za jazdę.... Także musiałabyś pogadać z właścicielem/właścicielami pensjonatu, w którym stoisz.

PS: osobOM 🙂 spotkałam się z tą osobą - liczba pojedyncza; prowadzić jazdy tym osobom - liczba mnoga.
Sankaritarina, to ostatnie to jakiś totalny absurd 😉
"Procent od jeźdżenia koni pensjonariuszom"? Przecież pensjonariusz już płaci za wykorzystanie infrastuktury ośrodka, to niby dlaczego właściciel stajni miałby dwukrotnie pobierać za to opłatę, tylko dlatego, ze na koniu jeździ ktoś inny...?
Karmelita, ja tylko mówię z czym się spotkałam w różnych stajniach (choć ta praktyka jakaś częsta nie była. Najczęściej jednak spotkałam się z praktyką pt. "niech pensjonariusz jeździ z kim chce, byle się stosował do ogólnych zasad stajenno-ośrodkowych". 🙂 ).
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
13 września 2016 23:17
Karmelita , no niestety, też znam właściciela stajni który zasugerował że powinien mieć płacone za to, że ktoś prócz właścicieli jeździ na pensjonatowym koniu mimo że właściciel normalnie płacił za pensjonat, Argument był że korzysta z łazienki i światła na palcu. Odpuścił ale z powiedzmy osobistych powodów. Ale nadal wymagał pewnej wdzięczności że na to pozwala i próbował wymagać żeby pomagała w stajni jak nie chciała to była pretensja, że "nie dość że, jeździ za darmo to jeszcze nie chce pomóc!"
Strasznie go bolało, że nic z tego nie ma.

Więc to nie jest takie zadziwiające  😉
Ja uważam, że jeśli trener wchodzi na teren czyjejś stajni to sam powinien zaproponować jakis układ. Bo jeśli zarabia kilka tysięcy tygodniowo na pensjonariuszach, korzysta z infrastruktury itd. to powinien chyba o tym pomysleć.  Pół biedy jak właściciel jeździ, bo wtedy można zaproponować zniżki itd. Zreszta nie wyobrażam sobie, żeby mieć ośrodek jeździecki i na mój teren wchodziliby instruktorzy, trenerzy, dzierżawcy koni, panienki do jazdy za darmo bez uzgodnienia ze mną. To chyba oczywiste, bo za wypadki kto w tym momencie odpowiada, za zniszczenia i inne przypadki?
Zet, gdzie taki zwykły trener kilka tysięcy tygodniowo? Gdzie się tyle zarabia 🤔 ?? Chętnie zmienię pracę 😉
Również nie rozumiem dlaczego mój trener korzystający z infrastruktury ma za to płacić dodatkowo, skoro ja już zapłaciłam za to korzystanie (jako właścicielka koni)? Trener nie jeździ tych koni "bardziej". Rozumiem uzgodnienia trenera z właścicielem ośrodka, szczególnie gdy ośrodek np. prowadzi rekreację i trzeba się infrastrukturą dzielić. Ponadto logicznym jest, że jako właścicielka koni informuję osobę odpowiedzialną za ośrodek że do moich koni poza mną przyjeżdżają: trener, luzak i mój Pan Tato. Ale jakby mi właściciel wprowadził ograniczenia w tym temacie, to by tylko siwy dym za mną zobaczył... Od mojej decyzji zależy kto i kiedy jeździ na moich koniach i czy za darmo, czy za kasę, czy za czekoladę - co właściciel stajni ma do tego?

Co do odpowiedzialności: właściciel ośrodka odpowiada za sprawną infrastrukturę i tyle (od strony treningowej). Nie odpowiada przecież za wypadki podczas treningu. Nie wiem w którym miejscu tu jest różnica w odpowiedzialności: czy z konia pechowo spadnie jego właściciel, trener, dzierżawca, czy "panienka do jazdy za darmo"?

Zet w okolicach Szczecina nie zrobiłabyś kariery jako właściciel stajni pensjonatowej  😁 Ja bym u Ciebie koni nie trzymała, pomimo, ze jestem mało wymagającym właścicielem. Jednak to ja chcę decydować kto jeździ na moich koniach i właścicielowi ośrodka nic do tego.
Również nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktokolwiek miałby płacić właścicielowi stajni za korzystanie z koni pensjonariusza ani tym bardziej żeby trener miał płacić za to, że trenuje konie pensjonariuszy na terenie stajni...  To po prostu chore. Co więcej większość stajni nie ma nic przeciwko temu, żeby pensjonariusze prowadzili jazdy na swoich koniach i czerpali z tego dochód...
Gaga nie każdy tyle zarabia.  Ale tak gdzie stałam można było sobie łatwo policzyć i może nie kilka, ale 2 tysiące tak dla osoby ze średniej półki. 

Właśnie tak myślałam, że będzie taka reakcja. Ale chciałam poznać zdanie innych czy aby wszyscy są w kontrze. Ja też kiedyś myślałam, że takie ograniczenia to absurd i się nie sprawdza. Jednak w znanej mi stajni bardzo dobrze funkcjonuje. Ciekawa jestem jak to np funkcjonuje w takim Centurionie, bo wydaje mi się, że nie każdy może tam sobie wejść i jazdy poprowadzić. Chyba, że się mylę i jest inaczej.

Może inni mają też swoje doświadczenia i obserwacje.
Pauliszon13, rozumiem zakaz prowadzenia zajęć rekreacyjnych na prywatnych koniach w momencie, gdy ośrodek jeździecki opiera się przede wszystkim na rekreacji, a pensjonat jest dodatkiem. Takie sprawy jednak można od razu określić w umowie lub regulaminie. Jednak dodatkowe opłaty za możliwość przyjazdu trenera (bo trenera w takim przypadku pewnie wliczy to sobie do kosztu treningu), czy brak opcji jeżdżenia koni przez "panienki do jazdy za darmo" to już zdecydowanie pogwałcenie prawa do decydowania o własnych zwierzętach...

Zet 2 tysiące tygodniowo po odliczeniu kosztów, przy założeniu legalnej pracy to wcale nie jest dużo pieniędzy. Zarobisz 8 tyś miesięcznie, z czego 1000 zł wydasz na paliwo, 200 na ubezpieczenia, 1500 na ZUSy, od tego co Ci zostanie jeszcze naprawisz zawieszenie (dojazdy do stajni) , zapłacisz podatki wszelakie i na koniec miesiąca w portfelu zostaje jakieś 3000 zł "wypłaty". Bez szału jak na pracę z narażeniem zdrowia i życia, od poniedziałku do niedzieli od rana do nocy (bo jeden chce trening na 8 rano, drugi na 20:30). Jesz w biegu. Sprzęt, który potrzebujesz kosztuje krocie (bryczesy, oficerki, kaski, ostrogi, itp.) bez niego ani rusz, a jeśli masz te 2000 zł obrotu tygodniowo to i sprzęt się szybko zużywa... Łatwo patrzeć w kieszeń innych  😉

Z ciekawości: gdzie są takie ograniczenia, że konia nie może jeździć mi luzak / trener w dni gdy np jestem na zawodach?  🤔 🤔
Jaką ośrodek daje w takim przypadku alternatywę? Jak nie ma mnie tydzień - to konie tydzień muszą stać, bo luzak nie może ich ruszyć?
majek   zwykle sobie żartuję
14 września 2016 10:52
Prowadzilam jazdy szkolkowe, mialam wtedy dogadane 15 zeta za osobe. Jazda kosztowala 35, wiec 20 szlo do wlasciciela stajni, 15 dla mnie.
To byly jazdy grupowe (4-5 koni) i mi sie oplacalo przyjechac (przyjezdzalam tylko jazde poprowadzic)

Zostalam poproszona tez o prowadzenie jazd indywidualnie dla klientki na jej prywatnym koniu. Umowilysmy sie na 50 zeta (bo musialam dojechac itp), Klientka oczywiscie placila facetowi za pensjonat.
Pewnego dnia gosc powiedzial, ze umawialismy sie na moje 15 zeta za osobe i on sobie zyczy zwrotu 35 zeta od tych 50, bo wie, ze tyle od niej biore.
I jeszcze chcial zeby mu oddac za wczesniejsze nasze jazdy (z 10? 350 zeta?)

Oczywiscie pozostalo mi pokazac mu srodkowy palec a pan stracil jedynego instruktora, kotry chcial u niego prowadzic zajecia.
Klintke przeprosilam, ona chyba tez zmienila stajnie.

Lat temu kilkanaście właściciel pensjonatu też chciał ode mnie dodatkową opłatę za jazdy na moim koniu ... A jeździł czasem mój brat i sporadycznie próbowała na lonży mama ... Rozumiem, że jak ktoś znajdzie współdzierżawcę to opłata za pensjonat jest podwójna???
Cóż, niektórzy lubią się  "pazerzyć" i potem budzą się z ręką w nocniku jak im klienci uciekają...
To co opisujecie to jakiś wymysł chorych idiotów. W życiu nie złyszałem o czymś takim. 😵
majek   zwykle sobie żartuję
14 września 2016 11:22
To co opisujecie to jakiś wymysł chorych idiotów. W życiu nie złyszałem o czymś takim. 😵

noo  😀
Na szczęście konkurencja wśród ośrodków jest coraź większa. A smród pozostaje na lata. 😂
To jakiś absurd!
U nas właściciel konia może jeździć ile chce na swoim koniu i gdzie chce: na placu, na hali, wterenie i nikt nie bierze za to dodatkowej opłaty!  Jeśli właściciel zgadza się, żeby koń chodził pod dzieciakami w rekreacji, to płaci mniej za pensjonat. I to jest raczej logiczne.
Zet, No chyba nie powiesz, że ściągałabyś % od jakiegoś jednego instruktora, którzy przyjeżdżałby do jednej osoby?

Ok - inaczej, jeśli mamy sytuację, w której to trener przychodzi ze swoją stawką ludzi/ albo trenuje 2-3 osoby u mnie, nagle tych osób jest więcej i to trener chce rozwinąć działalność w mojej stajni i się ze mną-właścicielem dogadać. Inaczej, jeśli w stajni stoi 30 pensjonariuszy, wszyscy biorą treningi kilka razy w tygodniu u jednego trenera i ten trener przyjeżdża zajmując co 2-3 dni pół infrastruktury - przeszkadzając mnie-właścicielowi w jazdach, w rekreacji etc. Dobra, jako właściciel wtedy być może próbowałabym dogadać się z tym trenerem...

Natomiast w życiu nawet by mi przez myśl nie przyszło, żeby rozliczać moich hipotetycznych pensjonariuszy z tego, kto jeździ na ich koniu albo z kim biorą trening. A takie akcje się zdarzają.
Rodzina, znajomi to jedna sprawa, co innego to ludzie, którzy zarabiają na tym. Gdy właściciel jest trenerem czy zawodnikiem to nikt chyba się nie dziwi, że nie zaprasza konkurencji do siebie i chyba każdy właściciel ma prawo nie życzyć sobie obecności danych osób w stajni a tym bardziej kogoś kto zarabia na jego terenie. Znam takie stajnie i są do nich kolejki. Może niektórym taki odgórny porządek pasuje, czują się bezpiecznie, nikt przypadkowy się nie kręci, nie wiem. Ja zawsze pytałam czy mogłabym zaprosić takiego a takiego trenera.

Majek to zwykłe chamstwo było i tyle. Zasady powinny być znane przed a nie jak wiatr zawieje.

Sanktarina nie, ale fajnie jakby pensjonariusz to ze mną ustalił. Właśnie o to mi chodzi, że ktoś sobie z pensjonariuszy robi grupę klientów, zajmuje pół infrastruktury itd. A także, że nie ma kontroli nad tym kto i kiedy przebywa w stajni. Nie mowię tu co do minuty, ale taki ogólny pogląd jest przydatny.

Zet, To najlepiej ustalić przy przyjmowaniu konia do pensjonatu - choć nie wiem czy ludzie by się nie wystraszyli. Różnie bywa - jeden wyjeżdża na wakacje, to konia mu jeździ ktoś znajomy albo trener; inny chce konia dzierżawić, to na jednym koniu jeżdżą 2-3 osoby; inny ma konia na weekendy, w tygodniu jeździ sobie jakaś "panienka za pracę"; jeszcze inny chce trenować z trenerem X, a drugi z trenerem Y.... 

A prowadzenie stajni przez trenera czy zawodnika trenującego swoją stawkę jeźdźców to jeszcze inna para kaloszy - zauważyłam, że często wtedy pensjonariuszami są osoby chcące trenować z tym właśnie trenerem. Z resztą, "mieszkanie" w trenerem w jednej stajni to rewelacyjna sytuacja.
Ok, taki trener-właściciel w swoim ośrodku ma prawo na "wyłączność" - choć myślę, że nakazywanie/zakazywanie jest bardziej strzałem w stopę, niż dbaniem o własny interes. Prędzej taki pensjonariusz poczuje się "osaczony" i sobie pójdzie, (a Tobie-właścicielowi odpadnie parę stówek miesięcznie za pensjonat), niż będzie usiłował zatrzymać swojego trenera i płacić % właścicielowi stajni. No, chyba, że w okolicy jest tylko jedna stajnia i nie ma alternatywy. Tak to zawsze istnieje szansa, że wpadnie kasa za pensjonat, choć obstawiam, że w wielu takich stajniach, ta stawka "nietrenująca" z trenerem-właścicielem pewnie szybko się redukuje (bądź zacznie trenować z tym trenerem-właścicielem). Siła większości.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się