Stajnie w Warszawie i okolicach

Otóż właśnie! Zawsze mnie dobijał ten temat. Stajnia piękna, warunki dla ludzi i koni cudne, a stajenny jeden na dwadzieściakilka koni. Lata biedny od świtu do nocy, nie ma czasy po tyłku się podrapać, kasa marna, warunki mieszkaniowe jeszcze gorsze, a właściciel traktuje pracownika jak wyrobnika. Dla mnie to zawsze była bardzo przykra sprawa i  do tego nagminnie spotykana. Do tej pory mnie niesamowicie dziwi takie podejście bo dobry stajenny to jeden z najważniejszych filarów funkcjonowania stajni.
Chociaż spotkałam odwrotność która tez się zupełnie nie sprawdzała, ale to inna sprawa bo tam było zupełne rozprężenie obyczajów 🙂
Otóż właśnie! Zawsze mnie dobijał ten temat. Stajnia piękna, warunki dla ludzi i koni cudne, a stajenny jeden na dwadzieściakilka koni. Lata biedny od świtu do nocy, nie ma czasy po tyłku się podrapać, kasa marna, warunki mieszkaniowe jeszcze gorsze, a właściciel traktuje pracownika jak wyrobnika. Dla mnie to zawsze była bardzo przykra sprawa i  do tego nagminnie spotykana. Do tej pory mnie niesamowicie dziwi takie podejście bo dobry stajenny to jeden z najważniejszych filarów funkcjonowania stajni.


Problem chyba w tym, że dobrego stajennego nowobogackie towarzystwo nie doceni, bo dla nich to jest po prostu nikt. Właściciele droższych stajni dobrze wiedzą, że w zasadzie to w dobrym tonie jest pomiatać stajennymi, na coś takiego jego zamożni klienci patrzą ze zrozumieniem i akceptacją. Że lepiej zainwestować w odpicowane budynki, niż w fachowców, w odpowiednie podłoża itp. Idea, że w stajni jest porządek, który obowiązuje wszystkich, i że stajenny ma prawo zwrócić uwagę łamiących zasady bezpieczeństwa czy porządku jaśniepaństwu - nikomu z tego towarzystwa nie mieści się w głowie. No, uroki młodego kapitalizmu i ambicji ludzi na dorobku, którzy bardzo chcieliby uchodzić za klasę wyższą.

Ł.
sine, bez jaj! w nowobogackich stajniach stajenny nie nazywa się stajennym tylko szefem stajni😉 Prawdziwi koniarze doceniają bardziej stajennego niż te odpicowane budynki, nawet ci koniarze, którzy w stajni bywają weekendowo wybierają te stajnie gdzie opieka jest bdb/db i widać to po koniu i czystości w boksie. Często stajenny jest na tyle dyskretny i obrotny, że właściwie go nie widać przy pracy. Szczerze powiem nigdzie w porządnej stajni w PL i na świecie (a z racji zawodu zwiedziłam ich sporo) nie widziałam sytuacji kiedy właściciel stajni pomiatał obsługą przy innych. Nasz stajenny wiedzą na temat np. hodowli małopolaków mógłby zagiąć tutejsze gura hodowlane tej rasy, zwraca uwagę, że koń potrzebuje takiej i takiej pracy i nikt nigdy się nie obraził- bo co tu dużo mówić, to on obcuje z naszymi końmi częściej niż my.
No, ale takich Sławków to ze świecą szukać🙂
Z jednym się nie zgodzę.
W stajniach typu Centurion, Garo nie ma opcji, żeby pensjonariusz zostawiał po sobie burdel. Dostanie taki sam "opierdziel", jak pracownik za nie dopełnianie obowiązków. A tamte stajnie raczej do najtańszych nie należą 😉
sine, ciekawa jestem w jakim Ty świecie żyjesz, i z jakimi ludźmi obcujesz.  😲 Chyba u Ciebie w Warszawce tak jest, bo ja aktualnie przenoszę się do trzeciej mojej stajni w życiu i powiem Ci tak - nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktokolwiek pomiatał stajennym... Bo chyba w głowie trzeba mieć przewalone, żeby źle traktować człowieka, w którego rękach zostawiamy naszego przyjaciela, a nierzadko i spory majątek.
Olson, wydaje mi się, że nazwa miasta stołecznego to Warszawa, a nie Warszawka 🤔
Gniadata   my own true love
17 grudnia 2015 13:22
amnestria że Ci się jeszcze chce o to zwracać uwagę :kwiatek: ja juz dawno odpuściłam, tylko izoluję się od ludzi, dla których wyznacznikiem jest kto gdzie mieszka... 😉
Nie chce mi się, ale Olson wpadła tu zwracać uwagę sine, a obraża (bo dla mnie jako Warszawianki od pokoleń stwierdzenie "chyba u Ciebie w Warszawce" jest obraźliwe*) innych.




* i byłoby nawet wtedy, gdybym mieszkała w Warszawie dopiero od, nie wiem, roku
Gniadata   my own true love
17 grudnia 2015 13:34
dla mnie tez jest to obraźliwe, ale wychodzę z założenia, że to po prostu źle swiadczy o Olson, i że strzeliła sobie, niejako, samobója. w końcu czy któraś warszawianka wpadała do wrocławskiego wątku urągać na to miasto? 😉
Z jednym się nie zgodzę.
W stajniach typu Centurion, Garo nie ma opcji, żeby pensjonariusz zostawiał po sobie burdel. Dostanie taki sam "opierdziel", jak pracownik za nie dopełnianie obowiązków. A tamte stajnie raczej do najtańszych nie należą 😉

Z autopsji potwierdzam.
Co do pomiatania to w tych Warszawskich profi-stajniach spotkałam się tylko raz ze złym traktowaniem pracownika. Częściej widzę to w stajniach biednych i średnich. I mówię tu o właścicielach bo ze strony pensjonariuszy nie przypominam sobie brzydkich zachowań. Wiadomo w każdej stajni dochodzi do mniejszych lub większych spięć, ale raczej się pamięta, że to stajenny zostaje z naszymi końmi cały dzień i lepiej nie robić sobie z niego wroga. To byłby strzał w stopę.
Klopsik, słuszna uwaga. Dla mnie dobre relacje ze stajennym są bardzo ważne. Szanuję ich i ich pracę. Dzięki temu mam praktycznie zawsze pewność, że mój koń będzie należycie "zaopiekowany".
Trzymałam konia w różnych stajniach i mam podobne doświadczenia, im "lepsiejsza" stajnia tym lepszy stosunek do stajennych ze strony właścicieli stajni. No i też w tych droższych stajniach rzadko kiedy widać takie rotacje, jak w tych tańszych. A to też o czymś świadczy.
O nie, nie dziewczyny, grubo się mylicie...
Problem chyba w tym, że dobrego stajennego nowobogackie towarzystwo nie doceni, bo dla nich to jest po prostu nikt. Właściciele droższych stajni dobrze wiedzą, że w zasadzie to w dobrym tonie jest pomiatać stajennymi, na coś takiego jego zamożni klienci patrzą ze zrozumieniem i akceptacją. Że lepiej zainwestować w odpicowane budynki, niż w fachowców, w odpowiednie podłoża itp. Idea, że w stajni jest porządek, który obowiązuje wszystkich, i że stajenny ma prawo zwrócić uwagę łamiących zasady bezpieczeństwa czy porządku jaśniepaństwu - nikomu z tego towarzystwa nie mieści się w głowie. No, uroki młodego kapitalizmu i ambicji ludzi na dorobku, którzy bardzo chcieliby uchodzić za klasę wyższą.

Ł.


A czyj to jest opis? Chyba pensjonariusza z Warszawki, bo skoro w Warszawie macie takich współpensjonariuszy w stajni to cholernie współczuje.

Gniadata, możesz sobie wpadać gdzie chcesz 🙂 Nie trzymam konia we Wrocławiu, bo zwyczajnie nie ma gdzie, i nawet rzadko czytam tamten wątek. W przeciwieństwie do tego, który podczytuje regularnie. A poza tym dyskusja toczy się o stajennych, nie o stajni w Warszawie ze złym stajennym, więc średnio wiem do czego pijesz.
Z ty się zgodzę, że dobry stajenny to PODSTAWA. I sukces stajenni w dużej mierze zależy od niego. Koń zadowolony to i właściciel 😉

Trzeba uczyć szacunku do stajennego, i nie mam na myśli właścicieli stajni, tylko dzieci i młodzież. Aż włosy mi się jeżą jak dzieci/młodzież z pogardą , bądź awanturą "bo coś tam". Bez szacunku... a w końcu często zdarza się, że stajenny to prosty chłop, które nie do końca wszystko wie, mimo, że się stara.
Gniadata   my own true love
17 grudnia 2015 14:21
Olsob Dla mnie to jest osobiście opis buraka nie z tej ziemi. Nie Warszawki, Poznańka czy innego miasteczka.
Okej, przyznaje, nie do końca wyłapałam sens Twojej wypowiedzi. Po prostu razi mnie to słowo, szczególnie, że co po niektórzy szastają nim bez opamiętania i bez pomyślunku 😉

Żeby nie było: ja mojego stajennego cenię bardzo. I szanuje jeszcze bardziej. I nie wyobrażam sobie żeby mialo być inaczej (wzgledem dobrego stajennego oczywiscie).
Co się dzieje w byłej stajni Cabriola(Górki)? Ponoć masowy exodus?
ash   Sukces jest koloru blond....
17 grudnia 2015 17:36
Dada, owszem! Wyprowadziło sie na koniec listopada 9 koni 🙂
Ależ obraza majestatu, a taka prawda niestety. Jest Warszawa i jest Warszaffka. Wielu nowobogackim słoma z butów tu wystaje. Na pewno duży ma na to wpływ ludność przyjezdna. Brak szacunku widać w co poniektorych pensjonatach średniej klasy, zwlaszcza rozpowszechnione zjawisko wśród młodzieży, a ta się sama nie wychowuje, skądś bierze wzorce.
I szczerze... Jak jadę gdziekolwiek na urlop to wolę powiedzieć że jestem z Marek niż z Warszawy... Nie wszyscy kojarzą gdzie to jest. Wcale się nie dziwie ze wielu uprzedzonych jest do rozkapryszonych pseudo mieszczuchów.
Gniadata   my own true love
17 grudnia 2015 21:12
No widzisz, ja na wakacjach się nie wstydzę skąd pochodzę, lubię moje miasto. I jak komuś to przeszkadza - no trudno. Rozumiem, że za Warszawą chodzi taka a nie inna opinia, ale nadal utrzymuję i utrzymywać będę - chamstwo, buractwo to nie jest domena jednego jedynego miasta w Polsce! Pewnie, jest tu trochę ludzi reprezentujących takie zachowania, może i wysuwają sie na bliższy plan niż w gdzie indziej - ale mimo wszystko jest mi trochę przykro, kiedy ktoś mnie ocenia z miejsca negatywnie bo "Warszawka", albo gdy ktoś mówi, że nie widać po mnie, że stąd jestem - i mówi to jako komplement.
Z mojej strony tyle. Przepraszam za ot. :kwiatek:
Czy ktoś może się podzielić informacjami/opinią na temat stajni Platyna? Znalazłam dwa posty z września, ale to było po miesiącu działania. Czy ktoś ma jakieś świeże obserwacje?
trusia, ja stoję w Platynie. Jeżeli chodzi o opiekę i czystość to nic się nie zmieniło od mojego wrześniowego posta. Zostały już ukończone boksy angielskie i działa karuzela. Jeśli chcesz coś więcej wiedzieć pisz na pw lub tutaj.
Dzięki, ale to nie ja, koleżanka bez konta na r-v mnie prosiła o zapytanie, właśnie w związku z boksami angielskimi. Zgłoszę się, jeśli będzie miała pytania. Możesz powiedzieć, jak cena, czy wolisz nie podawać tej informacji? Na ile koni jest stajnia przewidziana? Karuzeli mocno zazdroszczę. Wprowadzanie do karuzeli w cenie pensjonatu czy odddzielnie sie płaci?
Ja się wetnę do dyskusji o stajennych.
Zawsze miałam do nich szacunek,a zawsze także na święta upominek i tym podobne i dobre słowo.Zarówno w Aromerze-zawsze miałam dobre układy z nimi,tak i w Golden Horsie.To są jedyne stajnie w których stałam w swoim życiu,poza trzymiesięcznym pobytem w Chojnowie.
I tu niestety przekonałam się,że niektórymi ludźmi trzeba ostro potrząsnąć,aby funkcjonowali.I niestety nie lubię się drzeć i ustawiać ludzi do pionu,ale jak stajenny w pensjonacie za 1900 zł miesięcznie mówi ci że będzie puszczał konia na karuzelę "kiedy będzie miał ochotę" to zamieniam się w zimną sukę i po prostu jest opiernicz.I to nie mały.
Więc w skrócie po prostu są też ludzie,do których dobre słowo nie trafia.
rybka   Różowe okulary..
18 grudnia 2015 16:28
DressageLife, tylko to świadczy o niewydolności właściciela/menago stajni. Takie sprawy nie powinno się omawiać ze stajennym, płacisz masz pakiet usług za to, więc wymagasz. U nas niestety często żyjemy  nadal w PRL, trzeba "załatwić", mieć "układzik". W profesjonalnej stajni nie powinno mieć miejsca takie zdarzenie. Za wyjątkowe dodatkowe zabiegi przy koniu, rozumiem, że można dopłacić i po ludzku się dogadać, ale to powinny ponad standard sprawy i sporadyczne. Niestety w wielu stajniach nadal panuje dogadanie się po cichu ze stajennym na dodatki. Właściciele stajni zapominają często, że są tez menedżerami i jak jest problem ze stajennym lub innym pracownikiem stajni, to ja nie widzę powodu strzępienia sobie języka, należy to zgłosić do zarządzającego stajnią i to jego problem, za to płacę.
Sama niejednokrotnie właścicielowi stajni, w której stoję musiałam o tym przypominać, czasem publicznie aby zmobilizować do podjęcia działań. Jednak w mojej ocenie to tylko świadczy o braku umiejętności w kierowaniu stajnią.
Ależ obraza majestatu, a taka prawda niestety. Jest Warszawa i jest Warszaffka. Wielu nowobogackim słoma z butów tu wystaje. Na pewno duży ma na to wpływ ludność przyjezdna. Brak szacunku widać w co poniektorych pensjonatach średniej klasy, zwlaszcza rozpowszechnione zjawisko wśród młodzieży, a ta się sama nie wychowuje, skądś bierze wzorce.
I szczerze... Jak jadę gdziekolwiek na urlop to wolę powiedzieć że jestem z Marek niż z Warszawy... Nie wszyscy kojarzą gdzie to jest. Wcale się nie dziwie ze wielu uprzedzonych jest do rozkapryszonych pseudo mieszczuchów.


Jak jesteś z Marek to może powiesz gdzie trzymasz konia?
asds   Life goes on...
18 grudnia 2015 17:39
Czy ktoś może trzyma konia w Stajni Przyleśnej lub Milordzie w Falentach pod Warszawą? Zbieram opinie.
rybka   Różowe okulary..
18 grudnia 2015 18:41
Czy ktoś może trzyma konia w Stajni Przyleśnej lub Milordzie w Falentach pod Warszawą? Zbieram opinie.

Ja jestem w Milordzie od 8 lat co chcesz wiedzieć?
A+A w Przyleśnej, ale nie wiem, czy ona tu zagląda. Zagadaj na pw.
trusia, w korytarzowej jest 14 boksów + 1 boks/myjka i 12 angielskich, czyli docelowo 26-27 koni. Stajnia korytarzowa obecnie pełna, ale kilka koni przechodzi do angielskich, więc za chwilę będą miejsca w obu. Co do ceny najlepiej z właścicielem się kontaktować. Z karuzeli regularnie korzystają teraz tylko 3 konie, w tym mój. Wyprowadzanie do dogadania ze stajennym.

Drobne prace remontowo-budowlane wciąż trwają, jest jeszcze sporo w planach, ale w tym momencie to kosmetyka i w żaden sposób nie jest uciążliwe. W trakcie remontu jest teraz druga siodlarnia i socjal, więc będzie więcej miejsca na sprzęt.
I tu niestety przekonałam się,że niektórymi ludźmi trzeba ostro potrząsnąć,aby funkcjonowali.I niestety nie lubię się drzeć i ustawiać ludzi do pionu,ale jak stajenny w pensjonacie za 1900 zł miesięcznie mówi ci że będzie puszczał konia na karuzelę "kiedy będzie miał ochotę" to zamieniam się w zimną sukę i po prostu jest opiernicz.I to nie mały.


Ta stajnia to jest ciekawy przypadek. Dałoby się na podstawie tamtejszych historii napisać pracę doktorską z psychologii, dałoby radę i habilitację.

Ł.
Ja za to mogę napisać długi post właśnie o złym zarządzaniu,albo o tym jak zrobić stajnię do lansowania a nie do pracy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się