Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

A ja uważam, że facet też człowiek i kiedyś spać musi😉 tzn. Żeby było jasne- uważam, że ma pomagać w domu, przy dziecku, ma zostać z dzieckiem jak ja chce wyjść itd. ale nie jest cyborgiem. Tzn nierealne jest żeby szedł do pracy, wracał i ogarniał wszystko włącznie ze zmianą nocną😉

Poza tym nie każdy ma możliwość wzięcia urlopu 2 tygodniowego. Akurat my z Mężem mamy własną działalność i jest to po prostu nierealne. I tak wystarczającym problemem jest to, że ja będę musiała się wyłączyć z pracy. Oczywiście może być w pracy krócej itd ale nierealne jest dwutygodniowe siedzenie że mną w domu.

Ja ogólnie i tak nie mogę narzekać, bo szczerze mówiąc w domu nie robię nic i nie jest to związane z ciążą. Pod tym względem mam perfekcyjnego Pana domu😉

Poza tym nie lubię wciskania na siłę jednego słusznego modelu czegokolwiek. Niezależnie czy dotyczy to życia, dziecka, związku czy jakiejkolwiek innej sfery.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
01 lipca 2018 20:32
Jasne, że facet ma się zaangażować i opiekować rodziną, ale nic w życiu nie jest czarno-białe. A jak już słyszę o wynoszenie pod niebiosa spania z dzieckiem, to mnie trochę skręca...
Mnie też wkurza podejście, że jak dziecko śpi w swoim łóżeczku to nie ma zaspokojonej potrzeby bliskości.
Młoda   Kochać to nie znaczy, zawsze to samo.
02 lipca 2018 07:54
Maea nie ma za co  😉 pomacajcie i posłuchajcie tez sprzedawców co mają do powiedzenia, niech porównają Wam kilka fotelików bo reklama reklamą  🤣

Gunia92 ja się zapisałam do bezpłatnej szkoły rodzenia. Od 30.07 mamy 8 wykładów teoretycznych we dwoje. A oprócz tego dodatkowo wykład z fizjo, wykład bezpieczny maluch  (pierwsza pomoc, foteliki itp), ćwiczenia z kąpieli i wykład specjalny na temat porodu rodzinnego żeby facetowi było łatwiej zdecydować czy chce być ze mną czy nie  🙂
I przysługuje mi uczestnictwo 2x w tyg ćwiczeniach do końca ciąży  😀
Nasza szkoła jest bardzo fajna i przydatna, myślę że wszystko zależy od prowadzących poprostu  🙂
a matka spac nie musi? 😉
Ogolnie wiem o co Ci chodzi, ale powiem jedno - wlasnie takie podejscie jest bardzo, ale to bardzo schematyczne i przez nie powiela sie problem - od faceta absolutnie nie mozna wymagac 100% zaangazowania. A ze matka, pomijajac juz polog i opieke nad noworodem, wraca do pracy i ma wszystko na glowie, to juz jest bardzo w porzadku i nikt slowem nie pisnie ze jak to? Nikt nie stanie za kobieta, ze ma prawo sie wyspac. Bo to facet idzie do pracy i musi funkcjonowac 😉 Uogolniam.

Ok, w waszym przypadku urlop w gre nie wchodzi, ale w wiekszosci przypadkow tak, i nie bez kozery te 2 tygodnie urlopu mezczyznie po urodzeniu dziecka sie nalezy. Wlasnie po to zeby pomoc. Jesli Twoj maz ogarnia dom to masz zarabiscie i wiele kobiet moze Ci pozazdroscic. Ale wiele kobiet musi byc cyborgiem, jest to ogolnie przyjete i akceptowane (jak widac mocno zakorzenione i w kobiecych glowach).

Moze to drazliwy temat i kazdy wypracowywuje w domu swoje uklady, ale totalnie nie rozumiem sprzeciwu w tym konkretnym temacie, naprawde, zupelnie. Wiadomo ze nic nie jest czarno biale, ale uwazam ze powinnysmy walczyc o siebie, a nie byc wiecznymi matkami polkami i zajechac sie dla idei.
Donia Aleksandra, gratulacje!!

pomijajac noszenie i wspolne spanie, to mi sie podoba podejscie, ze facet powinien wziac wolne i sie opiekowac mama i dzieckiem i tez uwazam ze tak powinno byc, o! I tym razem bede tego od meza wymagac  🤣

Nom, ja też się z tym zgadzam. Musi być podział bo opieka nad niemowlęciem to nie etat, a trzy. Więc sprawiedliwie jest, że każde bierze po półtora 😉 oczywiście trzeba zachowac rozsądek, jeżeli mama ma opcję odsypiać w dzień, to może nie ma sensu żeby facet co noc wstawał do dziecięcia, niemniej jednak co którąś noc mama ma prawo się wyspać. A facetowi korona z głowy nie spadnie jak sam czasem nie dośpi. Ogólnie radzę, że należy od razu wymagać od ojców (a od siebie wymagać nie-bycia matką polką i brania wszystkiego od siebie) bo potem niestety tak się jakoś robi, że panowie umiejętnie unikają zaangażowania, a mamom powoli kończy się paliwo. A wtedy trudno konstruktywnie te problemy rozwiązywać. Dlatego najlepiej przed porodem ustalić, że np tato zawsze myje dzidzię, a mama w tym czasie popija herbatkę (oczywiście nie pije, tylko np prasuje ale sama świadomość możliwości, i że chociaż jedna rzecz nie na mojej głowie jest super). Drugi plus takiego rozwiązania jest taki, że ogranicza mamozę bo dziecię przy którym na co dzień wszystko robi mama, nie pójdzie w weekend do tatusia! Ja to piszę z perspektywy opieki nad upierdliwymi typami albo jak masz więcej niż jedno. Jak dziecko jest aniołem to może jest inaczej - nie wiem.

Moze to drazliwy temat i kazdy wypracowywuje w domu swoje uklady, ale totalnie nie rozumiem sprzeciwu w tym konkretnym temacie, naprawde, zupelnie. Wiadomo ze nic nie jest czarno biale, ale uwazam ze powinnysmy walczyc o siebie, a nie byc wiecznymi matkami polkami i zajechac sie dla idei.

Ja to myślę, że to jest trochę związane z matkopolkowaniem (że kobieta da radę bo taka tradycja), a trochę może z pląsaniem po tęczy, że rodzicielstwo to tylko jakiś ograniczony zakres czasu, tymczasem jest to praca od poniedziałku do niedzieli, często z ciągłą dyspozycją nocną BEZ ŻADNEGO WOLNEGO. Do tego rzeczy koncepcyjne np jaki żłobek, kiedy, ubrania, gdzie na wakacje, jak zorganizować dzień żeby były jeszcze czas na zakupy, lekarza itd to też w większości praca mam, jak wynika  zmoich obserwacji. W firmach to jest zarządanie- osobne stanowisko i niezła kasa, w rodzinie rzecz bez znaczenia (samo się przecież robi 😉 ).

D+A, co do tego braku urlopu, są inne rozwiązania. U mnie była siostra, ja byłam u niej, babcie donosiły jedzonko. Moja koleżanka urodziła na początku czerwca i do tej pory rodzina ma u niej ma dyżury, najpierw sis, potem mama, a teraz brat. Rodzeństwo specjalnie wzięło urlop i przyleciało z zagranicy. Moja sis jak nie wyrabiała psychicznie na dalszym etapie, to zatrudniła opiekunkę i nie oglądała się co inni powiedzą, co miało dla niej jeszcze tą zaletę, że sobie powoli zaczęła do pracy wracać, o wiele wcześniej niż planowała. Gdyby ci było ciężko pamiętaj, że kobieta "wszystko sama sama sama", to wymysł współczesnej cywilizacji, a nie norma dla gatunku. Normalnie jest tak, że wokół rodziny z maleństwem jest mnóstwo innych osób o pomocy.

Co do tego spania razem, to po prostu są dzieci, które tego potrzebują i są mamy które inaczej by umarły z przemęczenia. Ale dzieci są na tyle różne, że trudno przewidzieć, jak będzie w danym przypadku i co dziecko z łatwością zaakceptuje, a co absolutnie nie przejdzie.

Maea, gratsy 🙂 Z blogów polecam Hafiję i Mataję.
Do mnie spanie z dzieckiem w ogóle nie przemawia i bardzo bym tego nie chciała. Oczywiście pomijam wyjątkowe sytuacje,  kiedy dziecko będzie chore,  miało zły sen,  albo będzie się bało burzy na przykład  😉 sama pamiętam jak właśnie z tego powodu biegłam do rodziców sypialni,  a nie byłam już taka mała skoro pamiętam  😉 Ale stanowczo nie godzę się na regularne sypianie z dzieckiem.  Natomiast w pełni popieram nerechtę odnośnie facetów,  bo nie rozumiem dlaczego my się mamy zajeżdżać a facetom dawać odpoczywać...  Oni wstają skoro świt,  pracują ciężko a potem mają odpoczywać? A kobiety niech się męczą 24h. Zdecydowanie nie!
Mój mąż na szczęście w pełni zrozumiał swoją rolę i nie narzeka,  widzę że czasem mu ciężko,  bo wraca z roboty,  wszystko go boli,  ale mimo wszystko bez słowa przejmuje małego i się nim zajmuje,  a ja w tym czasie mogę się zająć moimi obowiązkami albo odpocząć na końskim grzbiecie. A on odbija sobie w nocy,  bo nie musi wstawać.  Zatem każdy z nas ma odpoczynek i jakąś formę regeneracji.
Szanuję Wasze zdanie odnośnie spania z dziećmi, ale ja na przykład lubię spać ze swoim dzieckiem 😍 Niestety wyrasta powoli z dostawki jaką mamy i powoli myślimy o zrobieniu dla niej osobnego pokoju i łóżka. Powiem Wam, że aż mi przykro jak pomyślę, że się wyprowadzi do siebie... 🙂
Madness ale jeśli ktoś chce spać z dzieckiem to super,  nich śpi,  bo rozumiem że są osoby co taką potrzebę mają.  Nie rozumiem tylko nakłaniania do tego, że to niby potrzebne dziecku  😉 no pewnie co ktoremuś potrzebne,  ale na pewno nie każdemu  😉
Dziewczyny teraz akurat nie mogę, ale później odniosę się do Waszych wiadomości, bo chyba zostałam źle zrozumiana😉

Tak pół żartem pół serio to na razie ja jestem stereotypowym facetem w związku;p

Edit: Teraz mogę na spokojnie odnieść się do Waszych wypowiedzi🙂

nerechta a matka spac nie musi? wink
Ogolnie wiem o co Ci chodzi, ale powiem jedno - wlasnie takie podejscie jest bardzo, ale to bardzo schematyczne i przez nie powiela sie problem - od faceta absolutnie nie mozna wymagac 100% zaangazowania. A ze matka, pomijajac juz polog i opieke nad noworodem, wraca do pracy i ma wszystko na glowie, to juz jest bardzo w porzadku i nikt slowem nie pisnie ze jak to? Nikt nie stanie za kobieta, ze ma prawo sie wyspac. Bo to facet idzie do pracy i musi funkcjonowac wink Uogolniam.


Matka oczywiście, że spać musi, ale sorry ja osobiście uważam, że skoro ja nie pracuję zawodowo to mogę wstać w nocy do maleństwa, a faceta już w nocy nie budzić jak musi o 6 wstać do pracy i normalnie w niej funkcjonować. Uważam, że nie wyklucza to zaangażowania. Niech facet w drodze do domu zrobi zakupy, niech po pracy mi pomoże, niech np. zostanie z dzieckiem, żebym ja mogła się zdrzemnąć/ wyjść z koleżanką/ cokolwiek, ale nie wyobrażam sobie połączenia normalnej pracy zawodowej z kilkukrotnym wstawaniem w nocy. Akurat jeszcze w naszej branży praca nie kończy się o 16 czy 17 tylko są cały czas wieczorne telefony, często trzeba wieczorem podjechać do pracy itd.Uważam, że zaangażowanie można pokazać na milion innych sposobów. Wspominasz coś o powrocie kobiety do pracy. Ja piszę o sytuacji, kiedy kobieta ma przerwę w pracy zawodowej. Od razu napiszę, żeby było jasne- nie pomniejszam pracy w domu. Uważam, że etat w domu przy dziecku jest często gorszy niż praca zawodowa. No i akyrat my jesteśmy bardzo nieschematyczni- obecnie zawodowo pracujemy tak samo, ale odkąd mieszkamy razem, czyli od ok. 5 lat cały etat domowy wyrabia mój Mąż. Ja ani razu nawet mieszkania nie odkurzyłam i generalnie mu współczuje tego etatu, więc myślę, że te kilka miesięcy mogę się poświęcić i powstawać w nocy, a z niego ten obowiązek zdjąć. Jak do pracy trzeba w nocy jechać to też Mąż jedzie a mnie nie goni. Oczywiście jak siły mnie opuszczą, będę się źle czuć to wstanie w nocy i dzieckiem się zajmie- nie ma problemu. Po prostu uważam, że można się jakoś obowiązkami podzielić i wzajemnie sobie pomagać.

Ok, w waszym przypadku urlop w gre nie wchodzi, ale w wiekszosci przypadkow tak, i nie bez kozery te 2 tygodnie urlopu mezczyznie po urodzeniu dziecka sie nalezy. Wlasnie po to zeby pomoc. Jesli Twoj maz ogarnia dom to masz zarabiscie i wiele kobiet moze Ci pozazdroscic. Ale wiele kobiet musi byc cyborgiem, jest to ogolnie przyjete i akceptowane (jak widac mocno zakorzenione i w kobiecych glowach).
I ok. Niech większość sobie bierze ten urlop, ale nie traktujmy tego jako obowiązku i nie narzucajmy tego wszystkim. Po pierwsze sytuacje są różne i nie każdy może wziąć urlop, a po drugie może nie chcieć np. moja koleżanka nie chciała. Uznała, że dziecko grzeczne, nie potrzebuje całodobowej pomocy męża i woli, żeby ten urlop wykorzystali później np. na wspólny wyjazd.

Moze to drazliwy temat i kazdy wypracowywuje w domu swoje uklady, ale totalnie nie rozumiem sprzeciwu w tym konkretnym temacie, naprawde, zupelnie. Wiadomo ze nic nie jest czarno biale, ale uwazam ze powinnysmy walczyc o siebie, a nie byc wiecznymi matkami polkami i zajechac sie dla idei.

Ja się sprzeciwiam narzucaniu jednego słusznego modelu, bo tak jak mówię są różne sytuacje, różne układy. I akurat ostatnią rzeczą jaką można o mnie powiedzieć to, że jestem matką polką czy perfekcyjną panią domu;p I pomimo, że mój facet ma różne wady to akurat jeżeli chodzi o sprawy domowe i pomoc w takich kwestiach to fakt- obiektywnie większość osób może mi pozazdrościć.

bobek, nie chcę za dużo cytować i się powtarzać, dlatego w skrócie odpowiem na Twojego posta:

- mi chodzi o rozsądny podział. Jeżeli opieka nad dzieckiem to 3 etaty, a facet już jeden ma to ja mogę wziąć dwa, a niekoniecznie dzielić po półtora😉 To tak uproszczając
- ja nie jestem zwolenniczką sztywnego podziału obowiązków. Może trochę przez naszą pracę, w której jest masa niespodzianek i planować to sobie można😉 Dlatego wolę bieżące dogadywanie tzn. np. zamiast codziennego ustalonego kąpania wolę robić to razem/ zamiennie- bez schematu a jak jest potrzeba to zwalić na faceta kilka rzeczy na raz;p
- do matki polki mi daleko, może hasam po tęczy, chociaż raczej nasze nastawienie jest takie, że będzie mega ciężko i raczej liczymy, że się pozytywnie rozczarujemy😉 a może po prostu mam na to inne spojrzenie, bo mam faceta, który teraz się nie miga i nie sądzę, żeby migał się później, a jak zacznie to wtedy będę się martwić, ale zamy się na tyle długo, że nie sądzę.
- co do urlopu- tak jak napisałam- jak ktoś chce/może/potrzebuje to niech bierze, ale nie traktujmy tego jako obowiązku. Ja na ten moment nie widzę powodu do stawiania na głowie całej rodziny, żeby mi pomóc przy dziecku. Jak będzie mi ciężko to pomoże mi Mąż, mama, teściowa, poszukam niani- będę szukać rozwiązania, ale nie chcę demonizować. Niejedna moja koleżanka bez problemu radzi sobie sama (tzn. normalnie funkcjonuje wykorzystując dorywczą pomoc osób z rodziny), inna znajoma z maluchem chodzi do pracy. Sytuacje są różne. Różne dzieci, różne organizmy itd.

Szalona, ja cały czas nie uważam, że facet ma leżeć pępem do góry, ale też nie można go zajechać. I żeby było jasne- ja normalnie planuję wrócić do jazdy, mam 2 konie i Mąż wie, że będzie musiał mi w tym pomóc.

Co do spania z dzieckiem- niech każdy robi jak uważa, zobaczymy jak będzie z naszym, ale nie akceptuję sugerowania, że dziecko, które nie śpi z matką jest mniej dopieszczone.

Jak będzie- zobaczymy. Odezwę się za miesiąc i powiem Wam, czy zamknęliśmy firmę czy zamieszkałam z mamą i teściową czy znalazłam nianię czy nie ma tragedii. Czas pokaże. Ile rodzin tyle modeli. Mamy znajomych, co po narodzeniu dziecka zerwali kontakty towarzyskie i świat kręci się wkoło dzieci, mamy takich co lubili podróżować i robią to dalej mimo malucha, mam koleżanki, które są cieniem samej siebie i macierzyństwo je wykańcza a maluchy dają popalić, a mam takie znajome, które mówią, że jest ciężko, ale mają grzeczne dzieci i w sumie nie jest źle i normalnie funkcjonują.

Podsumowując chodzi mi po prostu o to, żeby nie narzucać nikomu jednego słusznego modelu🙂
bobek, dziękujemy! :kwiatek:

A co do blogów, to gdyby ktoś chciał, to ja już mam przejrzane pod względem dziecięcej literatury i polecam:
Matka Wariatka, autorka Jano i Wito
Dzieciaki Testują - mają też kanał na YT
Strefa Psotnika
O tym że
Bajobloo - bardzo polecam recenzje książek!!!
Porta Fortunas  - oprócz dziecięcych mają też recenzje książek dla dorosłych, i w odróżnieniu od innych blogów, recenzują też książki spoza głównego nurtu (dopiero tu dowiedziałam się o bardzo fajnej serii Pana Poety!)
Made by Bibi
Blog Lokomotywa
Co czytam Konstantemu - bardzo lubię te recenzje też!
Wilcze Lektury
Mała Czcionka - oprócz polskich nowości książkowych są też zagraniczne
Z małą kafką - wkurzający format postów, ale lubię czytać ten blog!
Maki w Giverny
Lupus Libri - blog polecany przez koleżankę z komiksowego środowiska
Ładne Bebe
Polska Ilustracja dla Dzieci - czyli nowości książeczkowe, ale też wydarzenia typu wystawy i targi
Ohana Blog

My się dopiero zapisujemy do szkoły i prawdopodobnie wybierzemy 9 miesięcy w Gdańsku - gdyby ktoś z Trójmiasta miałby jednak inne rekomendacje to jeszcze klamka nie zapadła i chętnie się pokieruję czyjąś radę :kwiatek:
Jeszcze, żeby nie było, że szkoła rodzenia nie podobała mi się tylko przez wspomniane tezy to napiszę tylko, że ja nie wyniosłam z niej tyle wiedzy, ile oczekiwałam.

- rozmawianie o żywieniu w ciąży i mitach oraz faktach nt. ciąży, gdy wszystkie uczestniczki są min. w 7 miesiącu uważam za stratę czasu. Po pierwsze jest to w każdej książce i w necie, po drugie przeżyłyśmy już większość ciąży.
- fajne były rzeczy o pierwszej pomocy i pielęgnacji, ale było tego bardzo mało
- pokazywanie godzinnego filmu z porodu uważam za zbędne- mnie to tylko obrzydziło i zestresowało

Generalnie za mało praktyki i fajnych wskazówek a za dużo ogólników i rzeczy, które można znaleźć dosłownie wszędzie.
D+A, masz bardzo rozsądne podejście 🙂 Tylko to "ale nie wyobrażam sobie połączenia normalnej pracy zawodowej z kilkukrotnym wstawaniem w nocy". Pytanie czy wyobrażasz sobie zajmowanie się kolkującym maluchem, albo ząbkującym, albo chorym, albo po prostu upierdliwym w takim stanie? To co robi się w pracy to rzecz wielka, do której należy być wypoczętym, to co robi się w rodzinie jest nieważne i może być robione przez przemęczone baby z oczami na zapałkach. Piszę, to z perspektywy osoby, która z 6 lat temu puściła na tym forum identyczny jak twój cytowany powyżej tekst ale się zmieniło zdanie od tamtej pory 😉 I identyczne ktoś mi chyba próbował wytłumaczyć 😉 Obecnie uważam, że oboje dorosłych w rodzinie ma takie samo prawo do zdrowia, wypoczynku i wykonywania swoich zadań na równie komfortowych warunkach, niezależnie od tego co to są za zadania.
Może powinnam dodać "na dłuższą metę" i dotyczy to zarówno pracy zawodowej jak i spraw rodzinnych. Niestety jestem typem potrzebującym sporo snu, więc to niestety dla mnie trudny temat. Jeżeli na dłuższą metę będę ciągle zarywac noce to pewnie będę szukać wsparcia w rodzinie lub ostatecznie niani. Póki co liczę na to, że mały wrodzi się we mnie i nie będzie tragedii- ja podobno spałam jak suseł 🤣trzeba mieć nadzieję 😁
D+A, trzymam kciuki. Mój 3,5 miesięczniak śpi od 19-21 do 6 rano. O 6 karmienie i śpimy do 9. Ja kocham spać i brak snu to dla mnie ogromny problem.
Wiem, że im starszy tym może spać krócej, ale póki co korzystam.
[quote author=D+A link=topic=74.msg2794337#msg2794337 date=1530533875]
ale nie wyobrażam sobie połączenia normalnej pracy zawodowej z kilkukrotnym wstawaniem w nocy. . Ja ani razu nawet mieszkania nie odkurzyłam i generalnie mu współczuje tego etatu, więc myślę, że te kilka miesięcy mogę się poświęcić i powstawać w nocy (...)
[/quote]
Haha... ale to proza zycia jest po prostu - dziecko to nie robot, ktory po paru miesiacach wylaczy funkcje budzenia sie w nocy 🙂 Byloby pieknie, ale niestety tak nie jest. I miliardy rodzicow na swiecie jednak nie ma wyboru i musi laczyc normalna prace zadowowa i wstawanie w nocy, bo tak po prostu to wyglada. To nie jest poswiecenie, to jest normalne zycie. I zeby w miare normalnie funkcjonowac trzeba sie tym wstawaniem podzielic.
Iga ma niecale trzy lata, ja i maz pracujemy normalnie na pelne etaty i wstajemy w nocy czasem raz, czasem trzy, czasem 10 jak jest chora. Tak to juz jest z tymi dziecmi 🙂 
Ja to myślę,  że z grubsza mamy to samo zdanie,  tylko każda to trochę inaczej ubiera w słowa.
Bo u nas nie ma sztywnego podziału,  ja właśnie wyrabiam przy dziecku ze dwa etaty a mąż jeden,  ale to w zupełności wystarczy.  Póki co nie widzę najmniejszego sensu,  żeby on w nocy wstawał,  bo po pierwsze kp,  po drugie ja i tak się wysypiam,  bo mam średnio dwie pobudki po 20min,  a resztę nocy śpię.
Jednocześnie wiem,  że jak mały będzie na przykład ząbkował i poza pobudkami na papu,  będą te na marudzenie to on bez wahania mnie wesprze  😉
Scottie   Cicha obserwatorka
03 lipca 2018 10:22
nerechta, ale trochę wyrwałaś zdanie z kontekstu 🙂 Bo co innego wstawanie w nocy, jeśli kobieta jest na urlopie macierzyńskim a facet musi wstawać rano do pracy (i być w niej na najwyższych obrotach), a co innego, jeśli oboje pracują zawodowo.
Ja tam się zgadzam z D+A chyba we wszystkim.
nerechta, wydaje mi się, że trochę przesadzasz. Dzieci są różne i niektóre śpią normalnie poza okresami chorobowymi, gorszym humorem itd. Oczywiście jedni mają szczęście, inni pecha w tej kwestii, ale nie uważam, że dziecko oznacza nieprzespane noce do końca życia😉 A jeśli tak będzie no to powiem brutalnie- dziecka nie wyłączę, ale zrobię wszystko, żeby zarabiać tyle, żeby móc sobie pozwolić na zatrudnienie wsparcia.

Myślę, że Szalona dobrze to ujęła. W normalnym partnerskim związku nie trzeba robić grafiku i sztywnego podziału obowiązków. Jakoś to tak samo się dzieje i układa😉
Ja nie dzieciowa, ale czasem Was podczytuje. Jak Wy sklaniacie faceta do pomocy w domu/ przy dziecku? Ja słyszę zaraz/jestem zmęczony/ co bedziesz sprzątać chodź sie przytul albo po prostu udaje ze mnie nie słyszy... serio macie chłopów ktorzy poproszeni o wyniesienie smieci je po prostu wynoszą  🤔? Bo tacy co sami wpadną na to że śmieci sie wynosi chyba nie istnieją
To chyba po prostu zależy od faceta. Ja mogę powiedzieć tylko za siebie- ja swojego prosić nie muszę. Śmieci sam wynosi idąc z psami, minimum raz w tygodniu ogarnia całe mieszkanie, na bieżąco sprząta. Traktuje to jako normalne czynności tak jak wyjście do pracy. Do tego ma fazy typu kupię nowe meble, odmaluje mieszkanie, ogarnę balkon. Może też dlatego ja mam inne spojrzenie na podział obowiązków przy dziecku😉
efeemeryda   no fate but what we make.
03 lipca 2018 11:33
mój zmywa, śmieci sam wynosi, odkurza... raczej mi się nie zdarza o coś prosić po prostu to robi  😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 lipca 2018 11:55
karolina_, ależ istnieją! Ja śmieci wyrzucam sporadycznie, i prosić nigdy nie muszę. Obiadokolację też najczęściej gotuje T, chyba, że zabiera wówczas dziecko na plac zabaw, i zajmuję się tym ja. Z regularnym sprzątaniem (poza kuchnią) jest już gorzej, ale ja obecnie nie pracuję, więc trudno wymagać, żeby robił to on, kiedy ja leżę do góry brzuchem.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
03 lipca 2018 12:01
karolina_, mój mąż sam z siebie sprząta, pierze, ogarnia zmywarkę, wyprowadza psy dwa razy dziennie. Lubi porządek, to ja jestem tą mniej porządnicka w domu. Przy dziecku zrobi wszystko, choć jak jesteśmy oboje , to magicznie traci te zdolności na rzecz "ona ze mną nie chce" i wtedy potrzebuje aby mu zlecić konkretne działania.
Bardzo lubię gotować dla moich kobiet. Inna rzecz, że w praktyce jestem w stanie to zrobić tylko w niedzielę - i to nie każdą. W dni powszednie wstaję o 4.00, ogarniam konie, o 6.10 wyjeżdżam na pociąg, wracam po 18.00, ogarniam konie. W soboty zwykle ogarniam poważniejsze prace w gospodarstwie (co się czasami przeciąga na niedzielę, cóż...). Córeczkę myjemy razem i razem kładziemy spać. Bardzo bym chciał wstawać do niej w nocy (ona na ogół śpi bardzo dobrze, ale wiem że Żona zwykle raz czy dwa wstaje - częściej z nawyku niż dlatego, że faktycznie potrzeba) - ale zazwyczaj śpię tak twardo, że i trąby anielskie by mnie nie obudziły...
Moj w tygodniu jest w trasie, a w weekend odsypia albo ma gosci. Ogolnie po prostu nie ma szans sie doprosic o nic, a ze mi sie nie chce gadac jak zdarta plyta ze ma cos zrobić, to za remont wzielam sie sama a do sprzatania wzielam pomoc. Na szczęście dzieci nie mamy, bo tu już bylby duzy problem, chyba tylko opiekunka mieszkajaca z nami by mnie uratowała. Nie wiem skad Wy tych facetów bierzecie...
Wydaje mi się, że to też kwestia wyniesienia pewnych wzorców z domu rodzinnego, ja parę razy musiałam solidnie przypomnieć że śmieci się same nie wynoszą i kibel sam się nie myje 😉 Ale faktem jest, że mój obecny TŻ jest dużo bardziej rozgarnięty niż poprzedni, który nie potrafił sobie kanapki zrobić  🙇
A z dziećmi to nie wiem, nie mam... ale nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy tylko ja mam się zajmować dzieckiem i domem, kiedy facet jest na miejscu (w sensie nie pracuje za granicą/w trasie) - w końcu to NASZE dziecko i NASZ dom, nie chciałabym też mieć dziecka będąc na bezrobociu żeby mimo wszystko mieć jakąś finansową niezależność nawet na macierzynskim.
Wydaje mi się, że to też kwestia wyniesienia pewnych wzorców z domu rodzinnego


To na pewno, teściowa zawsze wszystko mu przynosiła pod nos, w poprzednim związku miał tak samo... serio nie zrozumiem wychowywania facetów na krolewiczow ktorych kobieta ma obsługiwać
[quote author=karolina_ link=topic=74.msg2794644#msg2794644 date=1530649191]
serio nie zrozumiem wychowywania facetów na krolewiczow ktorych kobieta ma obsługiwać
[/quote]

No ja tego też nie rozumiem,  podobnie jak tego,  że są kobiety które się z takimi wiążą  😉 nie wyobrażam sobie mieć w domu takiego nieogara,  nawet jakby miał etat za "miliony monet".  Bo jednak wolę liczyć na swojego mężczyznę w codziennym życiu,  niż na obcych ludzi w moim domu.

Oczywiście nie odbierajcie tego jako skrajność,  bo wiadomo,  zatrudnienie doraźnej pomocy to co innego niż codzienne liczenie na nianię,  pomoc domową i fachowców do każdej pierdoły.

Ale tu chyba też kłaniają się wzorce,  mój tata potrafi zrobić w domu wszystko i chyba z automatu takiego mężczyzny szukałam dla siebie  😉
[quote author=Szalona😉 link=topic=74.msg2794739#msg2794739 date=1530709345]
Oczywiście nie odbierajcie tego jako skrajność,  bo wiadomo,  zatrudnienie doraźnej pomocy to co innego niż codzienne liczenie na nianię,  pomoc domową i fachowców do każdej pierdoły.[/quote]

Z jednej strony tak. Z drugiej, jeli poza etatem mam moliwosc wziac fuche i za 2-3 wieczory pracy dostac 1500 zl to bardziej kalkuluje mi sie zaplacic 1/10 tej kwoty zeby ktos mi posprzatal niz sprzatac samej. Wszystko zalezy od sytuacji. Natomiast z tym liczeniem na mezczyzne... wole nie liczyc za bardzo, bo duzo roznych kwiatkow widzialam, do tego stopnia ze czasem mysle ze fajnie by bylo gdyby co niektorych facetow 'wybrakowac z hodowli'  😉

Edit bo mi zjadlo pol posta: [quote author=Szalona😉 link=topic=74.msg2794739#msg2794739 date=1530709345]
[quote author=karolina_ link=topic=74.msg2794644#msg2794644 date=1530649191]
serio nie zrozumiem wychowywania facetów na krolewiczow ktorych kobieta ma obsługiwać
[/quote]

No ja tego też nie rozumiem,  podobnie jak tego,  że są kobiety które się z takimi wiążą  😉
[/quote]

Dla mnie to akurat nie jest 'deal breaker' bo moj maz poza niepomaganiem w domu jest super. Chodzi mi bardziej o to, ze facet ktory nie umie nic wokol siebie zrobic to troche kaleka... znam kilka przypadkow, niektorzy koledzy na studiach mieli na początku mocno pod gorke bo nie umieli sobie nawet nic ugotowac ani nastawic prania.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się