Patologia Jeździecka

Tęczusia, mówi się "batożenia".
A wiesz? Tak się składa, że dość dużo żon jest regularnie bitych w domu. Bitych mężów też się kapka znajdzie. Część z tych żon wcale nie wygląda na zaniedbane.
No i życzę sukcesów w drodze do zbijania kokosów w jeździectwie!
Tęczusia od pewnego czasu mam możliwość przyglądania się z bliska sportowemu życiu jeźdźców i koni. Niestety, na starty potrzebna jest dość spora kasa. Bo np wyjazd na jedne zawody z jednym koniem wychodzi (uogólniając) tyle opłata miesięczna za średniej klasy pensjonat.

Mając swojego konia ponosi się duże koszty związane z samym utrzymaniem. Żeby jeździć sportowo potrzeba jest duża kasa.
Tęczusia   Po małym sporcie pozostał już tylko kac.
31 stycznia 2013 11:53
Chyba mnie nie zrozumiałaś halo, bo czytając od początku cały temat jestem po "waszej stronie". Pisząc że kobietki nie są zaniedbanie nie miałam na myśli że przez to na pewno nie są bite, ale że może brakuje im na szpilki od Louboutin, w każdym razie nie na CHLEB.😉 Dlatego nie wydaje mi się żeby ich mężowie mieli szczególne prawo za także swoje błędy perfidnie wyżywać się na koniach (bo to już nie kara, tylko wyżywanie się).

A kosztów ponoszonych na zawodach jestem świadoma, zarówno na regionalnych jak i tych wyższej klasy, np Cavaliada Poznań - jeden koń 800 euro... Dla mnie kosmos.
Dobrze, że rozjaśniłaś trochę. Ano - NIC nie usprawiedliwia wyżywania się na zwierzętach (ani ludziach).
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
31 stycznia 2013 15:50
[quote author=Tęczusia link=topic=78379.msg1672447#msg1672447 date=1359633203]

A kosztów ponoszonych na zawodach jestem świadoma, zarówno na regionalnych jak i tych wyższej klasy, np Cavaliada Poznań - jeden koń 800 euro... Dla mnie kosmos.
[/quote]

Trochę jak hazard - zrzucamy się na jednego farciarza... ;p

no i bez sponsora ani rusz...
Przypominam, że to tylko koszt wpisowego 😉 Na CSI w Łodzi wpisowe kosztowało ok. 400 euro, natomiast na całe zawody za jednego konika wydałam ponad 2500zł 🙁. Bez szaleństw, drogich hoteli itp.
Otóż byłam na wykładach Haushmana w weekend. Jednak trzeba go zobaczyć i posłuchać na żywo żeby zrozumieć o jaką pracę grzbietu mu chodzi. A co ważniejsze - nie wolno czytać osób, które uległy Haushmanomanii i niestety często w "ekstazie" wypaczają jego b. prosty i klarowny przekaz.

Ja wcześniej miałam na temat jego teorii opinię wyrobioną także na podstawie tego, co inni mówią na jego temat. Był to błąd.
Facet mocno piętnuje patologię jeździecką. Chyba trzeba mu za to podziękować - że ma odwagę.
kotbury, możesz coś więcej na ten temat napisać? Tzn jaką miałaś opinię i w jaki sposób wypacza się jego przekaz?
To nie za dużo ale zwłaszcza druga część wypowiedzi Gerda dot. patologii.

sory za ot, ale jestem ciekawa, kto tam jest miszczem drugiego planu 😉
Nie wiem, ktoś kto trenuje u Pani Małgosi. Pewnikiem pracuje na górkach i dołkach, różnych pochyłościach terenu.
i tak zupelnym przypadkiem wcisnal sie w kadr 😉
A może chcieli by w tle był jakiś koń. Wciskaniem się w takiej odległości bym nie nazwała. Ale rozumiem, że akurat to z tego filmu zainteresowało Cię najbardziej.
To, co zainteresowalo mnie najbardziej to to, czy slowa faktycznie sie pokrywaja z tym, co pan H robi faktycznie na codzien. Tez widzialam osoby, ktore sa znane m.in. z Eurosportu, ktore zawsze pieknie wypowiadaly sie do mikrofonu, ktore jako nastolatka zawsze podziwialam i twierdzilam, ze chce byc taka, jak oni... a potem poznawalo sie rozne osoby w swiecie, widzialo sie to i owo, przez co czlowiek sie dowiadywal suchych faktow i ten caly czar prysl.
Mam nadzieję, że kotbury rozwinie swoją wypowiedź na temat wrażeń ze szkolenia z "Panem H" (w ubiegłym tygodniu na poznańskiej woli odbyło się bardzo entuzjastycznie przyjęte szkolenie z Gerdem Heuschmannem, brali w nim udział znani skoczkowie tacy jak Piotr Morsztyn, który już od dłuższego czasu współpracuje z Gerdem i jeśli dobrze pamiętam Lemańscy - to tak celem przybliżenia Ci). Ja miałam okazję widzieć go na żywo w akcji tylko raz ale przynajmniej zobaczyłam jak w ciągu pół godzinnej jazdy "zlikwidował" tzw. kulawiznę od ręki i dużo innych ciekawych rzeczy 🙂

edit. tu jakaś mała relacja http://www.tylkoskoki.pl/aktualnosci/160-skoczkowie-u-gerda-heuschmanna.html
ikarina, ale ty tak serio drążysz to drugie dno, że ktoś tam sobie jeździł, żeby się wepchnąć specjalnie w kamerę? Niby jakaś gwiazdka? Jeśli naprawdę chcesz tak bardzo wiedzieć, to jestem w stanie się tego dowiedzieć, kto to był i po co jeździł PRZED kamerą podczas trwania wywiadu.

Jeśli chodzi o to czy te słowa pokrywają się z jego czynami, to w sumie nie przyszłoby mi do głowy, że mogło by być inaczej. Facet jest konkretny, nie opowiada jakiś bajek o różowych jednorożcach, bajek o naturalsach. Wszelkie jego metody są tak proste, oczywiste i logiczne, a przede wszystkim jest to stara klasyczna jazda bez żadnych nowoczesnych udziwnień i patentów.

Jeśli chcesz czegokolwiek się dowiedzieć to jest szereg jego książek. Pierwszą i taką podstawową jest ''Gdyby konie mogły krzyczec'' podobno jest do dostępna na chomiku.
Polecam bo naprawdę warto, ja i mój koń jesteśmy tego przykładem. Przez rok czasu męczyłam tego mojego nowego biednego konia który był zaciągnięty w pysku, nieskrętny, z kompletnym brakiem równowagi, sztywny i krzywy, miałam go dosyć, prawie każdy trening był okupiony łzami. Na szczęście tak się potoczyły sprawy, że zmieniłam stajnię i trafiłam na osobę która jest pod skrzydłami Gerda Heuschmanna. Okazało się, że przez miesiąc pracy podmieniono mi konia i ja sama też się zmieniłam, teraz nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy innej pracy niz takiej jaką oferuje Gerd. Jak ktoś chce wiedzieć czegoś więcej to niech pisze, nie będę się rozpisywać więcej bo może nikt nie jest zainteresowany 😉
Gillian   four letter word
12 lutego 2013 08:24
ja jeżdżę od około dwóch miesięcy według filozofii H. Na początku nie byłam przekonana, denerwowałam się, że to bez sensu, że to za długo trwa, że nie jeżdżę "klasycznie". A potem zobaczyłam jak postępuje rozwój umięśnienia na koniu, jak zmienia się sam koń na jeździe, jak potrafi zapracować tyłkiem spokojnie przeżuwając sobie wędzidło pyskiem pełnym piany. Trochę ludzi widziało mojego konia, kilku jeździło i niestety nie jest to koń przyjemny do jazdy. Twardy w pysku, leniwy, niewspółpracujący, nie dający się przejechać przez wędzidło - da się zrobić, żeby był pozbierany ale to orka po betonie. Dziś - koń skupiony, idący do przodu, skręcający od dotknięcia wodzą szyi, galopujący wesoło, kłusujący w równym, stabilnym rytmie. Jestem pod wrażeniem. I żałuję, że się tak długo opierałam 🙂
Gillian, a możesz napisać, jak wygląda jeżdżenie wg  H?
Gillian   four letter word
12 lutego 2013 08:30
jak wrócę ze stajni to napiszę 🙂
Moon   #kulistyzajebisty
12 lutego 2013 08:31
Gillian, też jestem ciekawa 🙂 Bo brzmi jak właśnie czary-mary pice na wodę naturalsowe, a przecież tak nie jest.
Gillian   four letter word
12 lutego 2013 08:40
no nie, aczkolwiek sposób jazdy wzbudził zgorszenie w "klasyku-skoczku" 🙂 i coś czuję, że jak pojadę na zawody to będę bardzo wytykana palcami 🙂
Moon   #kulistyzajebisty
12 lutego 2013 08:44
O kurczę, to powiem szczerze że ciekawość mnie zżera :P
Ja od siebie dodam, że koleżanka była na szkoleniu i bardzo się jej podobało
Gillian, to proszę napisz po powrocie, bo opis Twojego konia bardzo pasuje do mojego 😉
Mam nadzieję, że kotbury rozwinie swoją wypowiedź na temat wrażeń ze szkolenia z "Panem H" (w ubiegłym tygodniu na poznańskiej woli odbyło się bardzo entuzjastycznie przyjęte szkolenie z Gerdem Heuschmannem, brali w nim udział znani skoczkowie tacy jak Piotr Morsztyn, który już od dłuższego czasu współpracuje z Gerdem i jeśli dobrze pamiętam Lemańscy - to tak celem przybliżenia Ci).


Moje wrażenia są pozytywne. A miałam negatywny stosunek wcześniej właśnie dlatego, że niektórzy min. tu na forum próbowali w kilku postach przekazać to co on tłumaczy w ciągu dwu dniowego szkolenia.
I wypaczali na maxa.

Więc podziwiam Gilian, że będzie tu próbowała bo ja się nie odważę. Choć na dzień dzisiejszy wiedzy anatomicznej mam już chyba sporo.

No i nie chciałabym tego robić także z innych względów - min. takich, że żeby to dobrze zobrazować musiałabym używać porównań ... no i tego to forum by nie zniosło i zaczęłoby się plucie jadem. A po co.

I jeszcze w temacie tego co napisała Ikarina, w kontekście czy ten facet naprawdę robi to o czym mówi. Muszę cię rozczarować bo on nie sprzedaje idei lelania się z konikami, jazdy na oklep i czarów z mleka. On tłumaczy na czym polega b. dobra ale i ciężka wbrew pozorom dla konia praca z koniem.
Byłam na seminarium pod Warszawą i sam Gerd wielokrotnie podkreślał że propaguje sprawdzone, klasyczne zasady szkoleniowe, chodzi mu o  powrót do tego co było dobre - jazdy zgodnej z biomechaniką, fizjologią i psychologią konia, w przecewieństwie do metod stosowanych współcześnie np.rollkur, doprowadzanie ruchu konia bardziej do cyrkowych sztuczek niekorzystnie wpływających na jego zdrowie.

sposób jazdy wzbudził zgorszenie w "klasyku-skoczku"  i coś czuję, że jak pojadę na zawody to będę bardzo wytykana palcami
to znaczy jak teraz jeździsz?
Gerd rzeczywiście siedzi śmiesznie w tym swoim odciążającym siadzie, i sam się śmieje z tego jak to wygląda, ale absulutnie nie każe nikomu tak jeździć.

(edit: poprawiłam tylko błąd ortograficzny)
Gillian   four letter word
12 lutego 2013 14:33
iwona, no właśnie, siedzę takim pokracznym pająkiem 😉 może i nie każe, ale tak jest lepiej i wygodniej koniowi.
Niestety ja też tego anatomicznie wytłumaczyć nie umiem. Dla mnie ta jazda to jest jedno wielkie ODCZUCIE. W połowie pierwszego treningu za łeb się złapałam po co za wydaję stówę, żeby jeździć bez kontaktu, z koniem z nosem przy ziemi. A potem poczułam - falujący grzbiet, który nie walczy ze mną, tylko mnie niesie. I że nie muszę nic robić, pchać łydkami, żeby koń kłusował chętnie, parkając i żując wędzidło. Ogólne zasady jazdy - nie trzymać za wodze, jechać dosiadem odciążającym, żeby plecy konia miały miejsce na uwypuklenie się, jazda aktywna z pilnowaniem zadu, nos konia wysunięty do przodu. Ręka nie działa w tył, jeśli potrzebuję zachęcić konia do zejścia na dół przesuwam ją po grzywie do góry. Efekt - po dwóch miesiącach niezbyt regularnej, trwającej po 30-40 min jazdy mojemu koniowi zniknął hunter bump, pojawia się ładna szyja rozbudowana od góry i okrągły zad. Na dzień dzisiejszy - jeżdżę przeważnie w półsiadzie, na długich wodzach (z minimalnym kontaktem), koń tropi w każdym chodzie, w galopie tak mu pracują plecy, że wywala mnie do przodu 😉 moja trenerka ze swoim koniem jest oczko wyżej, jej koń chodzi już trochę wyżej ustawiony - sam poprosił o kontakt na wyższym ustawieniu, dalej na luzie, dalej z noskiem do przodu.
wygląda to mocno podobnie do tego tu - > KLYK tylko mój koń bardziej ciągnie nos w przód. Do zaokrąglenia dojdziemy w swoim czasie, już się zaczyna coś z tego rodzić 🙂
hanoverka, oj tam, oj tam, pozartowac se nie mozna 😉

A tak na powaznie - zaciekawiliscie mnie metodami pana H i z checia o nich poczytam. Nie zmienia to jednak faktu, ze ja jako osoba, ktora widziala to i owo, jest mi bardzo ciezko zaufac w to, co ludzie mowia przed kamerami. Mialam swojego idola - chodzilam na kliniki, ogladalam przejazdy i faktycznie, dzieki temu moje jezdziectwo wspielo sie oczko wyzej. Ale potem zdarzylo mi sie poznac ta osobe osobiscie, obserwowac, jak sie zachowuje wobec innych ludzi i koni, poznalam takze osoby, ktore razem z nimi pracowaly. Bardzo sie zawiodlam. Na pokazach bylo zupelnie inaczej i "w domu" bylo zupelnie inaczej.
Tak samo - chyba juz w tym watku opowiadalam ta sytuacje - dostalam oferte pracy u znanego w UK dresazowego zawodnika i trenera (oj, duzo udziela lekcji, nawet w kilku prestizowych miejscach). Wszyscy mi zazdroscili, ze taka super okazje dostalam. Potem weszlam do stajni, zobaczylam tego pastucha w boksach i wielkiego pana trenera jezdzacego konia i sypiacego k*** i ch*** na lewo i prawo i podziekowalam.
Gillian, fajnie że koń zaczął poprawnie pracować, i masz dobre odczucia.
Tylko chodzi mi o to, że to żadne "odkrycie Ameryki" i żadna "Metoda Huschmanna" bo jazda do przodu i w dół to od dawna totalna podstawa (przymajmniej dla mnie, tak mnie uczono już 15 lat temu)
Miłe jest to, że on tego nie nazywa "swoją moetodą" i dokłądnie tak jak mówisz- znane od alt wielu i on cytuje "większych od siebie" głównie. Jego wkład polega na dokładnym anatomicznym wyjaśnienieu dlaczego. A jak coś rozumiesz dogłębnie a nie przyjmujesz na wiarę to jest o wiele większa szansa, ze będziesz umiała zastosować. Ot i cała filozofia.

Super było to, że w części praktycznej wszystkie konia miąły mega "make over". Pokazało to, że to są prawdy i metody działające nie tylko na papierze i działające od razu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się