Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi

to nie do konca tak...
po prostu jesli ktos szuka konia na wieksze konkursy, przyszlosciowego itd a ma przeznaczone 20 tys to musi miec wielkie szczescie... nie ma koni np 5 letnich, zdrowych, ktore chodza teraz P, beda duzo wieksze rzeczy za 20. nie ma
.
Tak w ogóle piszecie o przesyconym rynku. A jak to jest, bo ogłoszeń teraz jak na lekarstwo, kiedyś było znacznie więcej (tak mi się przynajmniej wydaje). Kiedyś było jeszcze więcej koni? Czy po prostu większość ludzi nie ma potrzeby ogłaszania się w internecie?
Jedna z możliwych opcji: konie aktualnie "osiągają" ceny znacznie poniżej "kosztów produkcji". Kto tylko może, stara się złe czasy przetrzymać. Latem nie jest to takie trudne: pastwisko, wiata, i brak miejsc w stajni jeszcze kilka miesięcy nie będzie problemem. Może do tego czasu sytuacja się choć trochę zmieni?
Głębokość zapaści "rynku końskiego" dobrze ocenia się w listopadzie/grudniu oraz na przednówku - w okolicach narodzin źrebaków.
.
Vanilka, bardzo prymitywnie:
krycie: 500/1000/1000+ itd.
Rok utrzymania ciężarnej klaczy + pół roku klacz i źrebię + np. 3,5 roku do momentu sprzedaży = sama pasza i ściółka min, 2500 rocznie ("u siebie"😉 = 12500!
A gdzie wet-zabiegi, robocizna, "amortyzacja" klaczy, jakiś zysk wreszcie?
Koszt 1 treningu - ok. 50 PLN. minimum (jeździec + czasem trener)! Wyjazd na zawody - 400 (ze 3 razy koń powinien pójść przed sprzedażą).
Wychodzi, że naskakany 4-latek "nic-specjalnego-ale może coś" za 20000 to jest w okolicach "kosztów produkcji"  😕
wlasnie... wiec przyszlosciowy kon startujacy w konkursach 110 niestety nie bedzie kosztowal 20... chyba ze okazja
bo konie to jest taki "biznes", w którym pieniądze się topi i o zysku można pomarzyć. ludzie mający stadniny, mają często swoje firmy (przynajmniej tak ja obserwuję wokół siebie) i gadka jest jedna: firma zarabia, a konie przeżerają to wszystko, stajnia to hobby niejako. drogie, ale jako właściciel firmy stać mnie na taki kaprys.
oczywiście są wyjątki od tej reguły, ale na sukces w końskim biznesie składa się mnóstwo czynników + pewna doza farta  😉

jakby ceny koni zaczęly wzrastać wedle wyliczen np. Halo, które są zupełnie słuszne, to kogo stać by było na konia, ile osób? podaż by tragicznie spadła i co wtedy działoby się na rynku. pytam tak retorycznie, bo w rzeczywistosci mało ludzi stac na konia i jego utrzymanie, a jeszcze mniej stać na "drogiego" konia, dajmy na to na dzien dobry 20 000.
A ja uwielbiam kupujacych, ktorzy prosza o opisanie konia wysylanie zdjec , filmow, o dokladne skanowania konia , no prawie dac koniowi telefon i niech gada z przyszlym nabywca, a potem kupujacy milknie, jak makiem zasial, nie lepiej bylo by pisac,ze 'sorry ale nie ma chemii, i rezygnuje z oferty ',niz tak olewac sprzedajacego??
Krew mnie zalewa bo nie wiem czy wiadomosci moze nie dochodza a to moze ze ktos nie ma dostepu akurat do neta, chyba ze tylko ja do takich trafiam 🤔wirek:
Hija, a ja mam wrażenie że wiele koni się nie ogłasza, ludzie puszczają wici znajomym mając nadzieje, że koń trafi w dobre ręce. Dlatego warto dużo pytać i zaglądać do różnych miejsc, hodowli, stadnin...
Meise, ależ całkiem niedawno konie tyle kosztowały! A ludzie zarabiali "zdeko" mniej.
Kilka czynników "popsuło rynek", w tym masowa wyprzedaż za grosze koni z likwidowanych państwowych ośrodków (a owe są rozmnażane); "hodowlane programy zachowawcze", które konie nie kwalifikujące się do dopłat przeceniły do ceny mięsa; masowy import odrzutów (ale i fajnych źrebaków); upadek rynku (tak, tak)- rzeźnego...
sa perełki, ktore mozna kupic z likwidowanych hodowli
najczesciej surowe

sa wtedy tansze a niestety sprzedawane ponizej kosztow produkcji


i zgadzam sie z tym ze hodowla to topienie kasy z taka szansa zysku jak wygrana w totka
trzeba miec nos fart i kase

a nawet jak sie cos dobrego urodzi to koszt wypromowania konia jest spory
czasem trzeba ryzykowac

jak to ktos kiedys powiedzial

kto nie ryzykuje ten nie pije szampana
choc mała szansa na tego szampana....

Moon   #kulistyzajebisty
24 lipca 2010 08:53
... chyba ze okazja
Oj, a mi się z obserwacji wydaje, że w tym biznesie nie ma okazji...

Bo jak jest "okazja" tzn, że po kupnie/w przyszłości się wydaje drugie tyle na weta/kucie/leki lub... innego konia.
Moon a kto kupuje w ciemno

robi sie badania
A ja uwielbiam kupujacych, ktorzy prosza o opisanie konia wysylanie zdjec , filmow, o dokladne skanowania konia , no prawie dac koniowi telefon i niech gada z przyszlym nabywca, a potem kupujacy milknie, jak makiem zasial, nie lepiej bylo by pisac,ze 'sorry ale nie ma chemii, i rezygnuje z oferty ',niz tak olewac sprzedajacego??


Do tego już się przyzwyczaiłam, wkurzające na maksa to jest dopiero umawianie się na oglądanie, na które kupujacy nie dociera, oczywiście nie raczywszy wspomnieć, że nie dojedzie  😵
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
24 lipca 2010 11:08
[quote author=Złota link=topic=8233.msg658616#msg658616 date=1279958353]
Moon a kto kupuje w ciemno
[/quote]
ja  😡 😵
.
armara mam ten sam problem, niektórzy dzwonią kilka razy i umawiają  się  na  godzinę  a potem cisza i znowu dzwonią ( dodam , że te same osoby ) i znowu cisza. Może to dla nich taka zabawa. Nie mam zbyt dużo czasu ,a koni mam 9 do jazdy więc każda minuta się liczy.
Moon   #kulistyzajebisty
24 lipca 2010 12:17
Złota, bądźmy realistami - Nie wszyscy przed kupnem konia robią komplet wszystkich potrzebnych i niepotrzebnych badań i nie konsultują ich z 4 wetami, z przyczyn różnych: A to kasy szkoda (najczęściej i tak trzeba ją potem wydać, no ale nvm) a to za długo się czeka, a bo ja jestem "opcykany/a, od razu zauważę jak coś będzie nie tak"
Na dobrą sprawę kupując jakiegoś młodziaka, nawet po badaniach, po świetnych rodzicach też kupuje sie trochę kota w worku.

A chodziło mi o to, że w tym biznesie "okazja" oznacza (powinna oznaczać?) czerwoną lampkę. Bo jak sprzedający mówi "No człowieku, nic tylko brać - koń 8 letni, chodzi C, papier sam skacze, zdrowy jak ryba, nigdy nie kulał! 30.000! Dorzucę Ci tamtą kobyłkę!" to znaczy, że ów champion na 99,9% ma defekt, przez który sprzedający się go jak najszybciej pozbyć.
.
luminietta
Widać, niektórych telefon gryzie  🤔wirek: 😁

A tak BTW ja też badań nie robiłam, na szczęście okazały się niepotrzebne, ale jeśli chciałabym kupić konia teraz to napewno będe badać.
Luminietta ,armara jeszcze szczegolnie jak sie ma srokacza, i zuzylo sie na niego pol szamponu do siwych i paczke chusteczek wybielajacych,zeby niebylo zoltych plamek , bo wstyd 🤔wirek:
No i umawianie sie i nie przyjezdzanie to chyba juz taka norma, a potem sie ludzie dziwia, ze nie beierze sie tego na serio , i konie takie jak z padoku schodza,takie pod kupca ida.
Ja (jeszcze) bawie sie w biale owijeczki czapraczki smarowidelka,ale jeszcze pare akcji i  😵
Meise, ależ całkiem niedawno konie tyle kosztowały! A ludzie zarabiali "zdeko" mniej.
Kilka czynników "popsuło rynek", w tym masowa wyprzedaż za grosze koni z likwidowanych państwowych ośrodków (a owe są rozmnażane); "hodowlane programy zachowawcze", które konie nie kwalifikujące się do dopłat przeceniły do ceny mięsa; masowy import odrzutów (ale i fajnych źrebaków); upadek rynku (tak, tak)- rzeźnego...


halo, ale kiedy i gdzie te ceny przekraczały koszty "produkcji", że opłacała się sprzedaz wyhodowanych zwierzaków? 🙂 przecież to sumy niebagatelne, a lwia część pogłowia koni rekreacyjnych/"mały sport" trzymanych jest przez ludzi nieszczególnie zamożnych, którzy kochają konie i traktują je jako hobby i które kosztowały zupełnie poniżej "tych kosztów". ja przynajmniej obserwuję taką sytuację na podkarpaciu. dla mnie konie nigdy nie będą opłacalnym biznesem, najczęściej jest to gra nie warta świeczki. 
Moon znajomy kupił takiego championa za 6 tysięcy  🤔, a potem się okazało, że miszczu ma dychawicę i tak krzywe kopyta, że się ich nijak nie da doprowadzić do normy. Też mi okazja 😁

a czy krzywych kopyt nie bylo widać przed kupnem?
Dychawica jest chyba wadą zwrotną ...

Ja jak kupowalam swoją kobyłę, to była wystawiona za dość wysoką kwote jak na tamte czasy, ale wlasciciel nie mogl jej sprzedac przez 4 m-ce i stwierdzil, ze jak ja wezme, to mi ją opchnie za polowe, bo mu sie nie oplaca oplacac pensjonatu 😉
Oczywiscie bralam bez badań, (badania były, ale już brałam na slowo, nawet nie konsultowałam ich z nikim) teraz chyba bym zrobiła badania bez względu na cenę konia.
Averis   Czarny charakter
24 lipca 2010 21:08
Mój koń kosztował akurat. Krycie za darmo, bo dzikie na pastwisku, pasza i ściółka za darmo, bo wszystko było od miasta + robocizna pacjentów Monaru (darmowa, bo w ramach terpaii). Kowala i weterynarza przed kupnem widział może z  raz. To się nazywa hodowla 😎
Ktos, ja tez zadnemu koniowi nie robiłam badan

a o perełkach mowiłam, ze okazja z takich hodowli, gdzie koniom nigdy niczego nie brakowało, a np włascicielowi zmieniła sie koncepcja hodowlana i sprzedaje konie dobre, ponizej kosztow zeby nie pakowac w nie dalej...

niestety sa hodowle i hodowle...a raczej pseudohodowle i takich jest wiecej
Moon znajomy kupił takiego championa za 6 tysięcy  🤔, a potem się okazało, że miszczu ma dychawicę i tak krzywe kopyta, że się ich nijak nie da doprowadzić do normy. Też mi okazja 😁


rozumiem, że można nie robić badań...
ale stan kopyt, ich wygląd, kształt każdy średnio-zaawansowany rekreant powinien ocenić... 🙄 🙄
.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
25 lipca 2010 14:56
Vanilka, A dychawica przypadkiem nie jest zaraźliwa i nieuleczalna?
Z tego co wiem dychawica należy do tzw wad ukrytych, więc może twój znajomy powinien się o odszkodowanie kłócić, bo dowiedział się o chorobie konia dopiero po kupieniu go...
Dychawica to wada a nie choroba zakazna 😉
ja robie badania jak kupuje drogie konie. tych tanich nie badam. teraz chyba znowu bede szukala kolejnego konia dla podopiecznej
akurat nie mam takiego odpowiedniego dla niej. pech
ostatnio znalazlam dla dziecka super konia, doswiadczonego, chodzil 110, 120 skoki na zero, wkkw. dziecko ma lat 11, zaczyna starty w LL. lepszego poczatku nie mozna sobie wyobrazic 🙂 i to za przyzwoite pieniadze. ma sie to szczescie 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się