Króliki oraz gryzonie

a propos króliczych wetów... Za czasów mojego pierwszego i drugiego króla nie było na śląsku dobrego króliczego weta (tzn może był, ale nigdzie w zasięgu godziny jazdy samochodem). Jeden kicek odszedł, nie wiem czy by mu cokolwiek pomogło, w każdym razie dostał zastrzyk z uwaga witaminami. Na drugi dzień umarła mi na rękach... Drugi król żył dokładie pół roku dłużej od pierwszego-4lata. Zmarł nie wiem na co, może na to samo co pierwsza króliczka. Tyle, że on zaczął być wieczorem osowiały i przestał robić bobki, a o 2 w nocy już nie żył... Nie doczekał wizyty. Ale do rzeczy, teraz mam dosłownie pod nosem króliczą wetkę, przysyłają do niej kicaje z różnych stron. Na dodatek jest w SPK 🙂 . Szkoda, że nie mam już kicka, ale sama świadomość, że wreszcie jest ktoś, kto POTRAFI dodaje otuchy.
Żeby jeszcze u mnie w okolicy był... Znalazłam najbliżej w Rybniku ale bałam się że nie zdążę tam dojechać... Następny w Katowicach. W okolicach Pszczyny żadnego... By jeszcze w Bielsku był np czy w Tychach to od razu bym tam pognała... Szukałam po wszystkim w internecie co to mogło być ale nigdzie nie znalazłam podobnych objawów... Były podobne ale jednak inne. Mały cały czas leżał. Nawet główkę miał bezwładną 🙁 Delikatnie drgał łapkami i noskiem jak go głaskałam ale poza tym zero ruchu, nawet nie próbował się poruszać 🙁 W nocy przy oddychaniu słychać było rzężenie, później już nie. Miał obniżoną temperaturę. Nie próbował ani jeść ani pić. Kilka razy coś przełknął jak już do gardełka mu spłynęło ale poza tym większość z pyszczka mu się wylewała... 🙁 I tak nagle go to złapało... Rano kicał zdrów jak ryba a wieczorem już się nie poruszał...
Ech... Pusto tu i cicho bez niego... Zawsze było słychać jak chrupał jedzonko, pije wodę czy bawi się zabawką a teraz głucha cisza... 🙁 Strasznie mi go brakuje... 🙁
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
24 października 2013 22:58
Farifelia, wiem, że to za wcześnie po stracie.. ale rozważałaś wypełnienie pustki? Może było by Ci łatwiej, bo taka głucha cisza i pustka strasznie dobija dodatkowo.. 🙁

Podrzucam prosiaki 🙂 Orzech dobija powoli do 1,7kg.. Ludiego jeszcze nie ważyłam, bo nie wierzę, że siadzie na doopce na chwilę 😉


Nagrywane lustrzanką dlatego solidnie "szura" 😡
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
25 października 2013 11:01
sa cudowne  💘
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
25 października 2013 15:20
Panowie dziękują 🙂 Powoli idzie nam coraz lepiej wszystko - a jak wchodzę po schodach to jest jeden wielki kwik, bo już wiedzą, że żarcie będzie 😍

W niedziele przyjeżdża do mnie nowa domowniczka - chomiczka syryjska black banded tts. Koleżanka wyjeżdża w poniedziałek do Londynu i nie mogła znaleźć opiekuna, więc pomogę. Nie wiem jak ja upcham w domu drugą setkę.. 😁
Tak wygląda panna Trufelka:
A mnie chyba rodzice z domu wyrzucą.. jak nie DT to znowu coś w tym stylu.. 😜
To i my sie przypomnimy 🙂
Pierwsze z cyklu - Pańca złaź już z tego komputera ,i chodź się ganiać  😁.
Drugie - No dobra poczekam 🙁...


figaro zdradź mi proszę jak się ganiasz z królikiem? wyobraziłam sobie goniącego cię królika jak wściekły pies  😁
  Matuzaalem - mój królik ma różne sposoby żeby mnie ruszyć z miejsca ... 😁 , łażenie przed monitorem i po klawiaturze to norma. Wskakiwanie na duże łóżko w sypialni , na które mu nie wolno wchodzić , bo próbuje tam nory kopać ,skacze jak wściekły i ze szczęścia bobki gubi  👿 , a kiedy podchodzę żeby go zgonić ,kładzie się na płasko i udaje niewiniątko... 😁. Ostatecznie jak już nic na mnie nie działa , podgryza mi kable od komputera  😁. Robi to tylko i wyłącznie kiedy ja na nim siedzę, i tylko z kablami od komputera .Wie ze wtedy na pewno się nim zainteresuje 😉.
Od niedawna mamy kota . Przybłąkał się Wygląda jakby  uciekł komuś z pod maszynki do golenia  😁. Królik bardzo go lubi , naśladuje go w różnych czynnościach , myją się razem, często razem leżakują przy kominku. Karmić muszę oddzielnie bo królik mi się za kocie żarcie wziął  😁. Kostki nawet próbował jeść  😁




Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
25 października 2013 19:58
Ale cudowne uszy 🙂 Kocisko też świetne. Co to za rasa?
Viridila, z jednej strony rozważałam, z drugiej, nie wiem czy jestem już na to gotowa. Brakuje mi uszaka i to bardzo ale mam tą świadomość że to już nigdy nie będzie Stefcio... Poza tym boję się że znów się przywiążę i nie będę miała szans poraz kolejny się nim za długo nacieszyć...
Ja mam o tyle problem, że mocno się do każdego zwierza przywiązuje i ogromnie przeżywam potem jego stratę... Może kiedyś jeszcze się zdecyduję na uszaka ale na razie wolę chyba dać sobie trochę więcej czasu aż ochłonę.
Kurczak - jaka rasa 😉? Prawdopodobnie mieszaniec, ktoś się pozbył wyjeżdżając na wakacje, widać że miastowy 😁.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
25 października 2013 21:34
Świetny jest! Ciekawe w jakiego rasowca się babcia zapatrzyła 😉
Moja młodsza szynszyla chyba nie bardzo wie, czy jest szynszylą czy koszatniczką.  😂
Koszatniczka wie, że jest koszatniczką. Starsza szynszyla świetnie wie, że jest stuprocentową szynszylą. A ta młodsza, która chętniej się bawi z koszatniczką, chyba nieco zgłupiała i jej się tożsamość zaczyna rypać.  😉 Naśladuje koszatniczkę w niektórych zachowaniach.
-Zaczęła w identyczny sposób włazić tylnymi nogami na brzeg hamaka, a przednie opierać o pręty klatki i rozjeżdżać się przednimi łapami i tylnymi. Tylko patrzę kiedy grzmotnie na dno klatki. (koszatniczka jest sprytna i dla niej takie wygibasy, to norma, bo potrafi nawet rozjeżdżać się tak podnosząc jedną tylną i jedną przednią łapkę, ale nie dla szynszyli!)
-Mało tego. Nauczyła się łazić po ścianie klatki na prętach! Wszystkie łapki na pręty i przyklejona brzuchem do prętów łazi po ściance. Że koszatniczka tak robi od zawsze, to norma, ale szynszyla?

za to koszatniczka została wyiskana prze starszą szynszylę na szyi na grzbiecie tak, że jest łysa.  🤔 Strasznie głupio wygląda! Muszę się przyjrzeć, czy ją za bardzo nie iskają, bo nie chcę, żeby biedactwo łyse zostało. Chyba choroby żadnej nie ma, bo to łyse jest tylko w tym jednym miejscu.
Sienka a skąd jesteś? Ja bym go przyjęła 🙂
-Mało tego. Nauczyła się łazić po ścianie klatki na prętach! Wszystkie łapki na pręty i przyklejona brzuchem do prętów łazi po ściance. Że koszatniczka tak robi od zawsze, to norma, ale szynszyla?

A dlaczego by nie? Mój samczyk tak się wspina od zawsze.
Hm... Moje obie szynszyle dopóki mieszkały same, NIGDY tak nie robiły. Stać przy prętach stały, ale żeby łazić po nich? Nigdy. A odkąd jest z nimi koszatka, to młodsza szynszyla robi to samo. Włazi po prętach, przesuwa się po nich na boki i nawet złazi po nich.
(nie tak, że wlezie po nich 2 kroki i wskakuje na górną półkę, tylko normalnie się po nich przemieszcza w różne strony)
Przetrzymywałam szynszyle od koleżanki w te wakacje przez jakiś czas i też normalnie chodziły po prętach. I szczególnie upodobały sobie moje łóżko jako miejsce do spania  😁

Ok- w takim razie moja obserwacja jest błędna.  🙂  Z waszych wypowiedzi wynika, że szynszyle łażą po prętach i już.  🙂
efeemeryda   no fate but what we make.
26 października 2013 11:33
moja też tak łaziła  🙂
Mam pytanie - mogę iść na spacer z królikami jeśli jest jakieś +20* i od czasu do czasu wieje mocniejszy wiatr? Nie chcę ryzykować dlatego pytam 🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
27 października 2013 10:56
Myślę, że tak. Pogoda jest teraz tak ładna, że nic nie powinno im się stać. Moje cały dzień latają po wybiegu. Na termometrze w tej chwili jest 19 stopni, więc szkoda, żeby uszate siedziały w domu. 
Kurczak dzięki za pomoc  🙂 Trochę mi ich szkoda i chciałabym jak najwięcej z nimi korzystać z takiej pogody. Będzie zimniej i będą musiały w domu siedzieć biedaki.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
27 października 2013 16:29
Znam ten ból 🙁 Do środy ma być podobno ciepło, później znowu ochłodzenia. Co prawda staram się nie rozgrzewać moich uszu i chciałabym, żeby przy 10-15 stopniach wciąż mogły przebywać na dworze. Tyle, że moje są pasztetowe, więc może i odporność inna? W sumie ludzie na wsiach trzymają króliki cały rok w zewnętrznych klatkach i te króliki nie chorują, ale nie wyobrażam sobie, żeby moje w zimę wynosić. Ciekawe czy ta odporność to kwestia rasy czy po prostu sposobu utrzymania. Mój wcześniejszy królik (miniaturka) przy temp. 15 stopni pewnie by się trząsł z zimna, a te biegają szczęśliwe i nie widać, żeby było im źle.
Kurczak nasze (no dobra, dziadka) pasztetowe króle przy zimniejszych temp. są brane do chlewika bo są jak galaretki, ale sąsiad za nami ma króliki z tego samego miotu i trzyma cały czas na dworze w klatkach, więc to chyba sposób utrzymania.

A Klakier się wczoraj wybiegał na spacerze, raz zwietrzył okazję i stwierdził że sam będzie sobie biegał  😁 Mam nawet kilka zdjęć i filmiki, pierwszy raz od kilku miesięcy. A Pan Hazok dał się wczoraj wziąć na ręce na całe 3 minuty co dla mnie jest wielkim sukcesem, a później walczyliśmy z obcięciem paznokci. Nawet sobie pobiegał po laubie (zabijcie mnie nie wiem jak to się "czysto po polsku" mówi  😁 ). Pełnia szczęścia po prostu.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
28 października 2013 17:41
Za to do nas przypałętało się jakieś świństwo... Najprawdopodobniej grzyb. Nie mam pojęcia skąd się wziął, bo króle zawsze mają czysto na wybiegu, a w domu biegają przecież tam gdzie my. Najprawdopodobniej coś przyniosło to na zewnętrzny wybieg. Kjójik zdrowy, ale Bertuś ma paskudne rany w uszach. Dzisiaj wyciągnęłam z nich chyba kilogram syfu. Sąsiad, który też ma króliki załamał ręce i zdiagnozował parch. Powiedział, że z tym nie da się już nic zrobić i że królika trzeba zabić bo teraz, to już tylko będzie się męczył. Okazało się, że ten słynny parch, to właśnie świerzb lub grzybica i oczywiście leczy się to, tyle że na wsi mało komu się chce, więc lepiej zabić...
W związku z chorobą chłopcy mają klatkowy areszt, bo nie powinni mieć teraz kontaktu z resztą zwierzyńca.
Matuzaalem, lauba inaczej sień, przedsionek, przedpokój, jak kto woli 😉 U nas też to lauba jest 😀
Kurczak, mój tata kiedyś hodował króliki te duże 😉 Taka plaga to dość częste zjawisko, powszechna choroba królicza. Ludzie temu mówią że zabić, bo hodując króliki na ubój, leczenie wiązało się z kosztami i prawdopodobieństwem, że nie będzie można ich już potem skonsumować. U nas też to króle wtedy dotknęło. Tata część królików wtedy pozbijał (nie lubiłam go nigdy za to... ) a część którą złapało lekko, zostawił. Niestety to cholerstwo potrafi tak dopaść królika że nawet ponoć w drogach oddechowych, przełyku potrafi się to rozwinąć a królik sam pada :/ Te które to przeszły bez większych problemów, uodparniały się i następne potomstwa już to nie łapało.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
28 października 2013 20:26
Zastanawiałam się właśnie co to ta lauba, a to zwykły przedpokój jest 😀

Farifelia, to normalne. Nieleczona grzybica będzie się rozwijać i atakować co raz mocniej, ale jej leczenie nie jest ani specjalnie drogie, ani skomplikowane. Wystarczy dbać o higienę i smarować chore miejsca. Nic więcej. Ludziom się nie chce. Inna sprawa, to to, że oni chyba naprawdę nie wiedzą co to jest. Sąsiad gdy tylko usłyszał, to machnął ręką i z pełną powagą mówił o tym, że królika już nie da się uratować. Dokładnie to samo powiedział mój teść. Oni byli przekonani, że to śmiertelne choróbsko. Ja oczywiście spanikowałam, później przejrzałam internet i uśmiałam się, gdy okazało się, że to zwykły grzyb. Później wet i odpowiednie leki. Co do karencji, to nie mam pojęcia jaka jest, ale nie sądzę, żeby były to na tyle silne leki, żeby takiego królika nie można było później zjeść.
Dziewczyny mam pytanie: Co zrobić jeśli królik rzuca się na człowieka? Koleżanka dostała kilka miesięcy wcześniej królika, który podobnie jak mój człowieka się bał w każdej sytuacji. Teraz jest lepiej - jak Pusia chodzi po pokoju, leży na łóżku - nie ma problemu z głaskaniem, braniem na ręce (czasami jeszcze chce atakować rękę i wydaje dźwięk podobny do warczenia). Problem pojawia się kiedy ktoś chce ją wyjąć z klatki (żeby jej nie denerwować już dali jej spokój, wychodzi sama kiedy chce) albo włożyć miseczkę z jedzeniem do klatki.
Nie chce ktos z was kroliczka z calym osprzetem do niego? Mam do oddania szarego, aktualnie ma 11 miesiecy...
Dziewczyny mam pytanie: Co zrobić jeśli królik rzuca się na człowieka? Koleżanka dostała kilka miesięcy wcześniej królika, który podobnie jak mój człowieka się bał w każdej sytuacji. Teraz jest lepiej - jak Pusia chodzi po pokoju, leży na łóżku - nie ma problemu z głaskaniem, braniem na ręce (czasami jeszcze chce atakować rękę i wydaje dźwięk podobny do warczenia). Problem pojawia się kiedy ktoś chce ją wyjąć z klatki (żeby jej nie denerwować już dali jej spokój, wychodzi sama kiedy chce) albo włożyć miseczkę z jedzeniem do klatki.


To normalne! Królik po prostu broni swojego terytorium. Mój Ryś nienawidził jak go wyciągałam z klatki (robiłam to tylko wtedy, jak dorobił się odparzeń na skokach i musiałam je smarować), warczał i straszył zębami  😉 A przy jedzeniu to już w ogóle, żeby wstawić mu miskę z jedzeniem i żeby mnie w tym momencie nie pogryzł w żarłocznym amoku (przypadkiem chociażby), musiałam go głaskać drugą ręką. Za głaskanie mój król dałby się posiekać na plasterki, więc nawet jedzenie musiało wtedy poczekać, jak był głaskany. Ale jak go nie głaskałam, to dopadał ręki/miski w ułamku sekundy z głośnym warknięciem, w sekundę się wyciągało dłoń, bo inaczej kaplica  😀 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się